Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-02-2012, 12:14   #121
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Xea’nh nie przyłączył się do uciekającej drużyny. Nie zamierzał też pozwolić im tak łatwo odejść z ukradzioną szkatułką. Podjął ryzykowne kroki aby ją odzyskać. Wiedział, że sam nie będzie w stanie rywalizować z ich piątką, tym bardziej bez broni a pościg przez pustynię bez prowiantu i wody może zakończyć się powolną śmiercią na pełnym słońcu Athasu. Stąd prosty wniosek, że musi znaleźć sprzymierzeńca w tej walce a tak się składa, że drużyna ukradła szkatułkę Sępoludziom i jajo wija Niziołkowi. Xea’nh przypuszczał, że jedno z tych stronnictw połączy z nim siły w osiągnięciu wspólnego celu, pokonania piątki uciekinierów i odzyskania skradzionych, cennych przedmiotów. Po wyjściu z jaskini rozpoczął swoją kilkugodzinną wspinaczkę aby dotrzeć do Sępoludzi.

Po ciężkiej drodze dotarł na szczyt góry. Pomimo, że wioska aarakocran wyglądała na opuszczoną, wiedział, że tak nie jest. Dlatego nie zdziwił się, kiedy poczuł ukucie włóczni na swoich plecach. Stanął w miejscu i powoli podniósł ręce do góry.
- Przybyłem aby powiadomić was, że odnalazłem szkatułkę, której szukaliście. Ma ją pewna grupa niewolników, pięć osób. Wiem gdzie się udali, mogę pomóc ich wytropić, sam jednak nie dam rady odebrać im szkatułki - odpowiedział szamanowi, sugerując, że liczy na pomoc Sępoludzi. Odpowiedź szamana sępoludzi była prosta, krótka i rzeczowa.
- Zaufać ponownie modliszce byłoby szaleństwem. Skąd mam wiedzieć, że ty i twoi kompani nie planujecie na nas zasadzki. Jeżeli chcesz zaskarbić sobie naszą przyjaźń to odzyskaj dla nas szkatułkę. Będziemy ci bardzo wdzięczni.
Złośliwy uśmiech zagościł na twarzy szamana.
- Oni nie są moimi kompanami. Nie są to stworzenia honoru, nie docenili pomocy, której im udzieliłem a ocaliłem im życie. Błąd, którego już nie popełnię. Proszę o czworo ludzi, którzy pomogą mi na nich zapolować. Jeśli to niemożliwe to wyposażcie mnie w cztery miecze i prowiant abym mógł stawić im czoła. Daje ci moje słowo i obiecuję, że odzyskasz szkatułkę i przestaniesz uważać Thri-Kreenów za złodziei. - Xea'nh odpowiedział stanowczo.
- Ciesz się thri-kreenie, że uszedłeś z życiem z leża wija. Bierz nogi za pas i szukaj szczęścia gdzie indziej. Odzyskasz szkatułkę to ją nam oddaj, a nie pożałujesz. Nasza wdzięczność i hojność będzie niezmierna. Nie w naszym interesie jest zbroić cię, żywić, czy udzielać pomocy. Odejdź więc stąd póki jeszcze możesz - powiedział szaman stanowczym głosem.

Odmowa Sępoludzi nie zdziwiła Xea’nh, musiał jednak spróbować zanim uda się w bardziej niebezpieczne miejsce. Tak jak nakazał mu szaman, Thri-Kreen opuścił górę tą samą drogą, którą tu przyszedł. Był już coraz bardziej zmęczony ale nie mógł się poddać i odpuścić. Tym bardziej, że nie miał gdzie się udać. Stawiając na szali swoje życie postanowił udać się do Niziołka, Łowcy Niewolników, i wykorzystać jego chciwość aby odzyskać jajo i szkatułkę.
 
Artonius jest offline  
Stary 13-02-2012, 13:36   #122
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Druid zwrócił się do mężczyzny który zadał mu pytanie:

-Nie jestem wykształcony, żyłem na pustyni wystarczająco długo by wiedzieć, że to co teraz czuję to nic dobrego. Na waszym miejscu byłbym bardzo ostrożny. Mogą tutaj być duchy, lub upiory. Nic miłego w każdym razie.

Następnie powiedział do reszty:

-Ja tutaj zostaję, widzieliście jak przydatny jestem w walce.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 13-02-2012, 19:13   #123
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Martar, Rebis, Finrael, Morwing, Angar
Oaza symbol spokoju, życia i błogości okazała się w żadne sposób nie pasować do swojego archetypu.
Opuszczona i pogrążona w mroku była uosobieniem niebezpieczeństwa i zagrożenia życia. Czuł to każdy z najemników i każdy na swój sposób obawiał się o swoje życie. Dodatkowo dziwny chłód przenikający ich ciała zwiastował nadejście poważniejszych kłopotów.
Oba elfy postanowiły sprawdzić obozowisko oraz kto leży nad jeziorem. Za radą Finraela ruszyli każdy z innej strony jeziora.

Finrael
Elf ruszył w kierunku leżącej nad brzegiem jeziora istoty. Miał złe przeczucia i cała ta oaza kojarzyła mu się z kiepsko zakamuflowaną zasadzką. Na razie nie było, co prawda powodów do paniki. Jednak wszechobecny chłód i cisza były bardzo niepokojące i dawały do myślenia.
Finrael poruszał się pod osłoną cienia drzew i dopóki nie musiał nie wychodził na otwarty teren.
Ostrożnie zbliżał się w stronę leżącej na ziemi istoty. Jego towarzysze zostali za nim, był więc skazany znowu tylko na siebie i swoje umiejętności.
W końcu doszedł do miejsca z którego widział o wiele lepiej jeziorko i istotę nad jego brzegiem.
Istotą ową okazała się piękna elfka o delikatnej, oliwkowej skórze. Ubrana była w długą, przylegającą do ciała suknię z wężowej skóry. Kobieta leżała skulona i wszystko wskazywało na to, że jest ranna. Piasek wokół niej miał ciemno granatową barwę. Obok niej leżał szeroki, metalowy sejmitar oraz niewielki skórzany tobołek.
- Błagam cię - Finrael usłyszał jej szept - Kimkolwiek jesteś zabierz mnie stąd. Oni zaraz tu przyjdą. Pomóż mi opuścić oazę.

Morwing
Morwing miał o wiele trudniejsze zadanie. Obejście jeziora z prawej strony, oznaczało wystawienie się na widok potencjalnych napastników. Nie było mowy o ukrywaniu się, czy skradaniu.
Elf szedł więc środkiem oazy, rozglądając się uważnie na boki. Zbliżając się do obozowiska wyraźnie dostrzegł poszczególne legowiska, które wyglądały jakby ktoś je przed chwilą opuścił.
Morwing spojrzał pod nogi, ale nie dostrzegł żadnych śladów. Było to dziwne i niepokojące. Biorąc nawet pod uwagę silne podmuchy wiatru, to brak jakichkolwiek śladów budził niepokój.
Blask z ogniska wydobywał coraz więcej szczegółów obozowiska. Elf widział porzucone miski z jedzeniem, rozkopane posłania. Ewidentne ślady obecności kogoś żywe, ale jednocześnie nie było widać żadnych śladów.
Całe obozowisko budziło mieszane uczucia i dziwne skojarzenia. Morwing popatrzył w stronę leżącej istoty.
Sądząc po sylwetce była to jakaś kobieta. Brunatny kolor piasku w jej pobliżu sugerował, że była ciężko ranna. Elf widział swego kompana przyczajonego pod jedną z palm. Najwyraźniej z jakiś powodów postanowił nie wychodzić z ukrycia.
Strach był dla Morwinga uczuciem dość obcym i egzotycznym. Gdy jednak poczuł na karku powiew przejmującego chłodu jego mięśnie się spięły i elf błyskawicznie odwrócił się za siebie. Jedyne co zobaczył to puste obozowisko.

Martar, Rebis
Pozostali w ukryciu najemnicy obserwowali poczynania pary elfów. Czucie niepokoju i strachu udzieliła się nawet wychowanemu w niewoli mułowi. Niepewności i nieznajomość zagrożenia było bardzo nieprzyjemną i niebezpieczną rzeczą. Co innego walka nawet z najpotężniejszym przeciwnikiem, a co innego lęk przed nieznanym.
Druid czuł zbliżającą się Szarość. Wszystko wskazywało na to, że oaza jest przeklęta i lepiej czym prędzej opuścić to miejsce nic z niego nie zabierając. Cokolwiek zabrane z przeklętego miejsca mogło przenieść klątwę na nowego właściciela. Rebis z obawą obserwował buszującego po obozowisku elfa.
W jasnym świetle księżyca był doskonale widoczny. Drugi elf, który miał zdecydowanie bliżej do leżącej nad brzegiem istoty, nadal pozostawał w cieniu.

Nagle uwagę Martar przykuł jakiś ruch pośród drzew. Kilka ciemniejszych plam poruszyło się na tle cienia rzucanego przez rozłożyste palmy. Po chwili wszystko było dokładnie tak samo, jak przed chwilą. Cisza i spokój. Jednak gladiator był w stanie przysiąc, że widział kilka postaci zbliżających się do miejsca, gdzie stał Morwing.

Druid nie mógł potwierdzić obserwacji muła, gdyż jego uwagę.przykuło zupełnie coś innego. Duża, kłębiasta chmura pojawiła się nagle horyzoncie. Gnana przez wiatr zbliżała się nie ubłaganie do srebrzystej tarczy księżyca. Rebis przeklął w duchy. Kolejny zły omen.

Xea’nh
Nie zrażony niepowodzeniem thri-kreen postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Sępoludzie znani byli z tego, że nie lubią opuszczać zajmowanych przez siebie terenów i ryzykować niepotrzebnie swego bezpieczeństwa. Można, więc było się liczyć z tym że odmówią pomocy Xea’nhowi. Była jednak jeszcze jedna osoba żywo zainteresowana pięcioma podstępnymi najemnikami. Niziołek, który wysłał ich w samobójczą misję do leża wija.
Thri-kreen postanowił zaryzykować i udać się właśnie do niego.

Zejście na dół i odnalezienie obozowiska łowców niewolników zajęło mu kilka godzin. Było już grubo po północy, gdy w końcu modliszkowaty dotarł na skraj obozowiska. Podszedł do pilnujących bezpieczeństwa strażników i powiedział, że chce się widzieć z ich szefem.
Strażnicy wybuchli gromkim śmiechem.
- Lepiej zabieraj się stąd jeżeli nie chcesz wylądować w jednej z klatek - powiedział jeden z nich.
Thri-kreen nie miał, więc wyjścia i opowiedział im o najemnikach, którzy uciekli z własnością ich szefa.
- Czekaj tu - zarządził strażnik.

Po kilku minutach modliszkowaty stał przed obliczem zaspanego niziołka i relacjonował mu wszystko czego był świadkiem. O przygotowaniach, o walce i pokonaniu wija oraz o ucieczce ze zdobytym jajem.
Lamaz z coraz większa złością wypisaną na twarzy słuchał słów Xea’nha.
- Podłe ścierwojady. - niziołek splunął zieloną flegmą - Niech i pochłonie żar Athasu, niech ich mięso szarpią padlinożercy, a kości bieleją na szlaku.
Niziołek wstał i podszedł do modliszki.
- Słuchaj przyjacielu. Bardzo cenną informację mi przyniosłeś i należy się za nią sowita nagroda. Wskaż mi jeszcze tylko w którą stronę się udali, a zapewniam cię że wynagrodzę cię sowicie.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 16-02-2012, 09:43   #124
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Elf czuł się niepewnie. Nie był w stanie zobaczyć swojego przeciwnika, a to uniemożliwiało mu podjęcie jakiejkolwiek akcji. Nienawidziły bezradności. A w tym momencie nie mógł zrobić dosłownie nic. Wściekłość przekładała się na siłę, jednak nic mu to nie dawało. Uważnie obserwował wszystko, zanim zdecydował się podejść do leżącej na ziemi kobiety. Każdy krok stawiał niezwykle ostrożnie, nasłuchując czy nikt ani nic się nie zbliża. Nie chciał ryzykować otwartej walki z upiorami, a przynajmniej nie w pojedynkę.

Zbliżył się do ciała z wyciągniętymi ostrzami. Przez moment przyglądał się leżącej kobiecie, chcąc ocenić czy żyje czy jest ona martwa. Jeśli dawała jakiekolwiek oznaki życia, choćby delikatne poruszenie klatki piersiowej przy wdychaniu i wydychaniu powietrza, podszedł do niej od przodu i ostrzem miecza delikatnie, acz stanowczo trącił jej nogę tak, aby w przypadku bycia przytomnym odczuła ból i dała to po sobie poznać. W przypadku, gdyby nie oddychała i nie poruszała się choćby minimalnie, jeden z mieczy chowa do pochwy, a z drugim wyciągniętym w jej kierunku podchodzi do ciała. Ustawia broń tak, aby mógł w każdej chwili jej użyć, ranią acz nie zabijając kobiety. Sprawdza jej tętno.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 16-02-2012, 14:38   #125
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Martar czuł się co raz mniej pewnie. Mógł walczyć, jeżeli wiedział z kim walczy. Tak wyglądało jego życie. Mógł się chociaż przygotować do tej walki. A teraz? Teraz nie ma bladego pojęcia co czynić. Co jest prawdą, a co ułudą. Iść w stronę elfa, gdzie coś się niby poruszało. Zostać przy druidzie, który wgapiał się w inną stronę i wyraźnie też coś dostrzegał. Nie wiedział co począć. Został jednak przy człowieku. Jeszcze bardziej wzmocnił uścisk na toporze i czujność. Patrzył wciąż w stronę elfa, będąc gotowym w każdym momencie ruszyć mu w sukurs.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 16-02-2012 o 18:58.
AJT jest offline  
Stary 16-02-2012, 18:58   #126
 
Lord of War's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord of War nie jest za bardzo znany
Diabeł nie wiedział co myśleć o sytuacji. Potrafił pokonać wielu przeciwników, lecz czy ma szansę z kims kogo nie widać? Zbliżył się do Martara, stojacego obok druida patrzącego w strone dwóch elfów. Ścisnął włócznię, gotowy w każdej chwili jej użyć do pomocy któremuś z towarzyszy.
 
__________________
,, Jestem jaki jestem, bo ktoś takim musi być" - Ja
Lord of War jest offline  
Stary 19-02-2012, 01:34   #127
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Rebis wzdrygnął się czując co się święci. Najpierw przeklęta oaza, prawdopodobnie jedyna w okolicy, także z wody nici, a teraz dziwaczna burza. Druid nie wiedział co ma robić, jeszcze nigdy nie spotkał się z tak wieloma nieprzyjaznymi czynnikami naraz. Postanowił więc powiedzieć najbardziej oczywistą teraz rzecz.

-Raczej powinniśmy sobie stąd pójść...
 
pteroslaw jest offline  
Stary 20-02-2012, 14:16   #128
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Xea’nh udało się porozmawiać z przywódcą obozu pomimo późnej godziny. Wieści, jakie przynosił, były dla Niziołka na tyle ważne, że zgodził się przyjąć go, nie czekając do rana. To było pierwszym znakiem na to, że pertraktacje mogą zakończyć się sukcesem. Jeszcze zaspany Lazam słuchał uważnie opowieści Xea’nh, która rozbudziła go na tyle, że pod jej koniec nie obyło się bez kilku wyzwisk pod adresem niedawnych niewolników. To już drugi znak udanych pertraktacji, cała złość Lazama była skierowana ku złodziei jaja. Xea’nh zaoferował swoja pomoc w pościgu na co Niziołek od razu się zgodził, przydzielając mu swojego pomocnika i czterech krasnoludów. Thri-Kreen został dodatkowo wyposażony w dwa kościane miecze. Nie chcąc sprawdzać cierpliwości Niziołka oraz widząc jak bardzo chce zdobyć jajo, Xea’nh postanowił wyruszyć, kiedy tylko jego pomocnicy będą gotowi do drogi.
 
Artonius jest offline  
Stary 21-02-2012, 23:29   #129
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Martar, Rebis, Finrael, Morwing, Angar
Panująca cisza denerwowała i podkręcała atmosferę niepokoju. Żaden z najemników nie mógł wiedzieć, co się stanie za chwilę. Każdy jednak z nich wolałby jednak być w innym miejscu. Strach nie był jednak czymś co skłoniłoby ich do zmiany planów. Elfy zbliżały się do leżącej istoty, a pozostali w napięciu oczekiwali co się stanie.
Nadchodzące chmury zaczęły zasłaniać doskonale widoczną do tej pory tarczę księżyca. Jeszcze parę chwil i kłębiaste, czarne chmury sprawią, że oazę otuli nieprzenikniony mrok.

Morwing
Morwing nie czekał na towarzysza. Sam podszedł do leżącej istoty i zaczął oceniać, co też jej mogło się stać. Ciemna plama wokół jej ciała sugerowała, że kobieta jest ranna. Obok niej leżał szeroki, metalowy sejmitar oraz niewielki skórzany tobołek. Elf podszedł jeszcze bliżej nie opuszczając miecza.
Wtedy kobieta odwróciła głowę w jego stronę. Piękne niczym szmaragdy oczy elfki przeszyły najemnika. Długą chwilę ich spojrzenia krzyżowały się. W oczach kobiety była mieszanina błagania, strachu, ale też czająca się na dnie agresja.
- Błagam was zabierzcie mnie stąd. Oni już idą. Błagam nie ma już czasu na wyjaśnienia. Musimy opuścić to miejsce.
Każde słowo wypowiadała z wielkim trudem. Cały czas jednak wpatrywała się w Morwinga swym hipnotyzująco pięknym spojrzeniem.

Finrael
Finrael wpatrywał się w kobietę i stał nieruchomo, schowany w cieniu palmy. Sam nie wiedział czemu nie odpowiada na prośbę elfki. Czy zawstydziło go jej wyjątkowe piękno? A może wyczuł podświadomie jakieś niebezpieczeństwo? Jakakolwiek by nie była przyczyna, Finrael obserwował swego pobratymca, który odważnie podszedł do kobiety. Ta znowu przemówiła, ale elf o dziwo nie słyszał słów.
Cienie wokół niego jeszcze bardziej zgęstniały. Zimny dreszcz przeszedł po cały ciele najemnika. Chłód śmierci i podziemnych grobów.
- Wróciliście - usłyszał za sobą szeleszczący niczym wyschłe liście głos - Wiedziałem, że wrócicie.
Elf odwrócił się i ujrzał coś co sprawiło, że ugięły się pod nim nogi. Wij i jego psioniczne sztuczki były niczym w porównaniu z tym co stało naprzeciw niego. Wysoki na prawie dwa metry, okuty z pozłacaną zbroję i naramienniki mężczyzna przerażał nie tylko swoim wzrostem i rozmiarami, ale przede wszystkim owiniętym w wyschnięte bandaże ciałem i pozbawioną mięśni i oczu czaszką. Kaisharg, jeden z wielu potężnych nieumarłych, kroczący pomiędzy światami i pożeracz dusz. To właśnie on stał zaledwie kilka metrów od Finraela. Wielki obnażony miecz w jego dłoni wskazywał, że nie zamierza on słuchać żadnych tłumaczeń, czy wyjaśnień. Elf wiedział, że kaishargi są nie tylko znawcami tajemnych sztuk, ale także doskonałymi szermierzami. Elf miał tylko sekundy na podjęcie właściwej decyzji, co zrobić.

Martar, Rebis, Angar
Trójka najemników nadal pozostawała w ukryciu. Gromadzące się nad nimi chmury napawały niepokojem i po raz kolejny mówiły, że lepiej się stąd zabierać. Lada chwila coś się stanie. Coś co nie przyniesie ze sobą nic dobrego.
W napięciu obserwowali poczynania Morwinga, który odważnie zbliżał się do leżącej nad wodą istoty. Drugi elf zniknął im z widoku. Prawdopodobnie chował się gdzieś w cieniu palm. Morwing pochylił się nad istotą z nad wody i chyba z nią rozmawiał. W tym momencie Martar i Angar zauważyli, że zza palm wychodzi kilka widmowych istot. Ustawiony do nich plecami elf nie widział ich i najwyraźniej też nie słyszał. Przebijające się przez coraz gęstsze chmury promienie księżyca ukazały przerażający widok. W kierunku Morwing szło pięciu kraglingów. Nieumarłych, którzy zginęli z rąk jednego z demonów żywiołów. Sądząc po ich wyschniętych kościach byli ofiarą demona ognia lub słońca. Ich wyschnięte kości i zwisająca niczym suchy papier skóra wyraźnie o tym mówiły.
Rebis, gdy ich ujrzał wiedział, że gdzieś w pobliżu przebywa ich władca. Anomalia pogodowa mogła być wywołana tylko przez jakiegoś potężnego nieumarłego. Tych pięciu którzy zbliżali się do Morwinga zapewne stanowili tylko boczną straż, a większe siły czają się zapewne gdzieś w mroku razem ze swoim panem.

Xea’nh
Thri-kreen ucieszył się z takiego obrotu sprawy. Negocjacje z niziołkiem udały się całkiem dobrze. Uzbrojony i z zapasem żywności wyruszył na pustynię w towarzystwie ludzi Lazama. Nocna wędrówka poprzez piaski Athasu była zawsze niebezpieczna. Liczne drapieżniki i czająca się w każdym zakamarku śmierć były zwykłą codziennością.
Hector szedł na przedzie. Po jego ruchach i sposobie bycia, Xea’nh stwierdził, że musiał to być bardzo doświadczony człowiek i łowca. Doskonale czuł się na pustyni i umiał się po niej poruszać. Wysłuchawszy wskazówek thri-kreen, co do kierunku ucieczki niewolników dość szybko wyznaczył kierunek marszruty pościgu. Także czwórka krasnoludów była zaprawiona w boju. Thri-kreen był zmęczony i musiał wydobyć ostatnie pokłady energii, by dorównać im kroku.

Po trzech godzinach marszu, Hector zatrzymał się.
- Tutaj musimy się zatrzymać - powiedział łowca niewolników - Czuję, że zbliża się burza piaskowa, a nie chciałbym znaleźć się w jej środku. Bartis - zwrócił się do jednego z krasnoludów - zajmijcie się wykopaniem schronienia. A ja i thri-kreen wyruszymy jeszcze na mały rekonesans.
Krasnoludy zdjęły plecaki i szybko przystąpiły do pracy. Thri-kreen był pod wrażeniem ich niespożytej energii. Nie wiedział dokładnie jakie stosunki łączą Hectora z czwórką krasnoludów i czy wykonują jego polecenia ze strachu, przymusu, czy po prostu z konieczności. Jaka by nie była prawda ich siła i wytrzymałość budziły respekt.
- Modliszko ty wyruszysz w kierunku tamtych wzgórz i sprawdzisz, co się za nimi kryje, a ja przejdę jeszcze kawałek wyznaczonym wcześniej szlakiem.
Hector nie czekał na odpowiedź thri-kreena i ruszył na zwiad.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 22-02-2012, 11:22   #130
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Martar wiele się nie zastanawiał widząc zagrożenie nadchodzące od strony pleców jego towarzysza. Wiedział że jeśli ma przeżyć, to trzeba mu pomóc.

- Jak będziesz człeku w tarapatach, wołaj! Znajdź bezpieczne miejsce dla siebie i czekaj – zawołał na odchodne do Rebisa.

Sam czym prędzej ruszył w sukurs Morwingowi. Miał zamiar wlecieć na pełnym biegu w grupę kraglingów i potężnie ciąć co tylko wpadnie pod jego topór.

Gdy biegł wrzasnął tylko - Morwing! Plecy! potem już tylko wydawał z siebie bojowe okrzyki.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172