Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2015, 11:34   #171
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Taar miałby do Wielebnej Ory jeszcze kilka pytań, ale to ze spokojem mogło poczekać do najbliższej okazji. Zorganizowanie pogrzebu Fili'ego było zdecydowanie ważniejsze.

- Jak tylko znajdziesz później trochę czasu, to z chciałbym z tobą porozmawiać, Oro - powiedział, kierując się do wyjścia.


A na zewnątrz, zamiast Starszego Hogana, czekał na nich śmierdzący fajkowym dymem niziołek, który na Taarze nie wywarł najlepszego wrażenia. Zbyt natrętny... Niczym domokrążca. Albo też jakiś pisarzyna, których ponoć ostatnio namnożyło się ostatnio w Krainach. Tylko co by taki robił na takim zadupiu...

Taar był przekonany, że propozycja przedstawiona przez Monte Valdona kryje w sobie jakieś drugie dno, ale zamiast odsyłać natręta, częstując go na pożegnanie kopniakiem, można było się dowiedzieć, o co mu chodzi.

- Prawdę mówiąc takie pożegnanie powinno się odbywać w gronie bliskich i przyjaciół... - powiedział, nie kończąc zdania.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-01-2015, 14:39   #172
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin był ogólnie jakiś rozbity. Prawdopodobnie częściowo brało się to z samopoczucia fizycznego, które nie było jeszcze najlepsze po ostatnich przejściach, a większym stopniu był rozkojarzony psychicznie. Po prostu kłaniał się pomału brak należytego odpoczynku, uleczenia ran i nabrania ponownego sił. Wiedział, że dobry posiłek i kilka godzin nieprzerywanego snu postawi go na nogi jak zawsze.

W pierwszej kolejności trzeba było jednak załatwić ważniejsze sprawy jak pogrzeb ich towarzysza. Potem będzie czas na zastanowienie się co dalej i zajęcie się sobą.

Gdy wracali od Ory zaczepił ich jakiś niski jegomość, prawdopodobnie niziołek i próbował namówić ich na rozmowę przy kuflu. Wojownik był raczej ostrożnie podejrzliwy w stosunku do przybysza, ale z drugiej strony przecież i tak kierowali się ku karczmie to czemu nie. Niech powie o co mu chodzi. Kopa w dupę zawsze zdąży zarobić.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 14-01-2015, 19:11   #173
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Athlen był cały obolały, ale cieszył się, że wrócili. Nawet jeżeli ich pobyt w Przesiece miałby trwać chwilę, to i tak zamierza w pełni zregenerować siły w karczmie. Zapić się do nieprzytomności, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Nie wiedział, co dalej będzie z ich zadaniem. Będą musieli mocno się zastanowić nad tym, co robić dalej. Bez Filiego będzie im bardzo ciężko.

Dobrze, że przynajmniej Ora nie robiła żadnych problemów z pochówkiem. Athlen źle czuł się w takich miejscach jak kaplica, więc ucieszył się, że w miarę szybko stamtąd wyszli.

Kiedy wyszli ze świątyni, Rayra poczuł bardzo znajomy zapach, od razu zrobiło mu się dobrze na duszy. Zapragnął sam zapalić jakiegoś dobrego fajkowego ziela. Uczucie błogości ustąpiło bardzo szybko. Athlen słyszał głos, ale nie widział skąd pochodzi. Dopiero gdy popatrzył w dół, zobaczył, że stoi przed nimi niziołek.

Rayra po całej przemowie nieznajomego od razu wiedział, co jest na rzeczy. Jeden kanciarz zawsze pozna drugiego. Łotrzyk nic nie odpowiedział na słowa Monte Valdona, o ile rzeczywiście miał tak na imię, machnął tylko ręką na niego i ruszył w stronę karczmy.

- Idziemy do tej karczmy czy nie? – zapytał swoich towarzyszy, udając, że kompletnie nie widzi niziołka.
 
Morfik jest offline  
Stary 16-01-2015, 19:23   #174
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Powitanie, które otrzymali od miejscowych, rozpaliło w Rardasie bardzo mieszane uczucia. Te zaś wymieszały się ze sobą tworząc dość dziwne połączenie smutku, żalu, złości, dumy i wstydu. Paliło go to od środka i zawiązało usta. Nie za bardzo z resztą chciał się teraz z nikim niczym dzielić.

Widząc, że Oraz bez żadnych problemów postanowiła zająć się zmarłym zrobiło mu się trochę lepiej, lecz nie za bardzo. Na pożegnanie skinął tylko głową. Ruszyli do karczmy, lecz wtedy zatrzymał ich zapach dymu, który to był charakterystyczny dla fajkowego ziela, ale i słowa wypowiedziane przez niziołka o zielonych oczach. Wzrok jegomościa był dość dziwny. Taki przynajmniej wydał się Rardasowi. Pytanie o wspólne picie zostawił bez odzewu. Nie miał teraz najmniejszej ochoty na zawieranie nowych znajomości. Chciał teraz jedynie zostać przez jakiś czas samemu, by zebrać spokojnie myśli. Tych zaś w jego głowie kłębiło się bardzo dużo. Wręcz całe mrowie, a do tego próżno wśród nich można było szukać tych radosnych, czy optymistycznych. W milczeniu i z dość posępną twarzą ruszył za wszystkimi ku karczmie.
- Beshabo... - wyszepnął tylko niesłyszalnie, pogrążając się w zamyśleniu.
 
Zormar jest offline  
Stary 16-01-2015, 23:23   #175
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wielebna Ora w odpowiedzi na prośbę Taara skinęła głową i dodała: - Porozmawiamy po pogrzebie.

***

- Tylko dla przyjaciół? Szlag by to... - Monte Valdon cmoknął niezadowolony - Niestety nie znałem waszego druha. Chociaż, jeżeli chodzi o mnie, to nie obraziłbym się gdyby nawet Obould Wiele Strzał chciał wychylić kielich ku mojej pamięci. W takim razie pozwólcie się chociaż odprowadzić.
Nie czekając na waszą odpowiedź ruszył za wami.
- Wybaczcie mój brak manier, chłopaki. Ktoś kurzy? - wyciągnął srebrną papierośnicę zawierającą kilkanaście starannie wykonanych skrętów z fajkowym zielem.
- Z tego co mogę wywnioskować po tym w s z y s t k i m, polowanie na koboldy to cholernie niebezpieczne zajęcie. Zawsze myślałem, że te potworki nie różnią się wiele od wypasionych szczurów kanalizacyjnych. Wystarczy JEB, prosto w kark - mówiąc to walnął kantem dłoni w szyję - i po krzyku. Ileż to nowych rzeczy można się nauczyć w podróży. Poznaliście Starszego Hogana? Ciekawy z niego facet, co? Chociaż jednego nie rozumiem - dlaczego tak kryje się z tymi letnikami. Wiecie coś na ich temat? - Valdon nie przestawał zasypywać was pytaniami. Gderał jak katarynka przypominając wam nieco Sarę.

I tak minęła wam cała (niedługa) droga do gospody Starszego Hogana. Zza uchylonych drzwi dobiegał was gwar zgromadzonych gości.

***

Wnętrze gospody było nagrzane od centralnie położonego paleniska. Wisiał nad nim W I E L K I wilczy łeb, skierowany pyskiem w stronę drzwi. Na rozgrzanym ruszcie piekło się mięsiwo. Kapiący na rozgrzane kamienie tłuszcz skwierczał i wypełniał główną izbę charakterystycznym zapachem. Wnętrze obwieszono niezliczonymi trofeami łowieckimi, takimi jak poroża i wypchane zwierzęce łby. Zamiast luźnych stolików znajdowały się tu podłużne ławy, teraz niemal bez całkowicie zajęte przez bywalców.

Drzwi przybytku były uchylone, zaś w środku przyjemnie pachniało pieczonym mięsiwem. Nad waszymi głowami rozpościerały się girlandy czosnku, a na ścianach roiło się od głów martwych zwierząt – zwanych gdzieniegdzie trofeami myśliwskimi. W szczególności waszą uwagę przykuł olbrzymi wilczy łeb, znajdujący się nad obudowanym kamieniami paleniskiem (aktualnie wygaszonym). Zamiast stołów znajdowały się tam długie ławy, lśniące od niezliczonych warstw trunków i tłuszczu, wsiąkających w nie od lat. Gdy tylko minęliście próg, w waszą stronę zerknęła dziewka służebna – pyzata kobieta, o bujnych kształtach i ogniście rudych włosach.



Chociaż dwójka obcych przybyła osobno, teraz łączyła ich wspólna sprawa. Do Przesieki jako pierwszy zawitał Alistair Crowley. Wciąż czuł w nogach przebyte kilometry, lecz perspektywa znakomitego zarobku skutecznie łagodziła ból. Wieś nie wywarła na nim szczególnego wrażenia - ot, skupisko chałup położonych wzdłuż rzeki i wbijające się klinem w las.

"Chałupy gromadziły się wzdłuż brzegu rzeki, a także wokół szlaku, który zapętlał się w pobliżu centrum wsi. Teren, po którym się przemieszczaliście był niemal całkowicie płaski, co utrudniało szerszy ogląd. Z tego co zdołaliście dojrzeć, większość budynków zbudowano z bali - część z nich pokryto strzechą, a część gontem. Tylko największe z nich miały kamienną podmurówkę. Ściany domostw niedawno bielono, a z większości kominów (a raczej otworów w dachach) unosił się siwy dym - jak to w porze obiadowej. Zabudowania rozciągały się także w kierunku północno-zachodnim oraz północno-wschodnim (wzdłuż rzeki), niczym dwa ramiona sięgające w stronę Lasu Neverwinter. Po drugiej stronie wody, dostrzegliście zaledwie zarysy jakiś zabudowań, skryte w cieniu starych drzew.”



Jednak im dłużej przyglądał się schludnym obejściom, tłustym zwierzętom gospodarskim i świeżo bielonym ścianom, tym bardziej wierzył w przyobiecane dziesięć sztuk złota od ogona. Co jak co, ale za taki grant mógł doktoryzować się nie jeden magister. Przesieka niewątpliwie wyglądała na miejscowość na dorobku.

Od pyzatej, hojnie obdarzonej przez naturę dziewki służebnej usłyszał, że Starszy aktualnie dochodzi do siebie po ostatnim wydarzeniu. Z tego co udało mu się z niej wyciągnąć miało miejsce jakieś zajście z miejscowym awanturnikiem - Obranem? Obrenem? - coś w tym stylu. Ponoć gwałtem wydostał się z aresztu i nieco poturbował przy tym gospodarza. Sara - tak bowiem brzmiało imię płomiennowłosej służącej - poleciła mu zaczekać dwa, góra trzy kwadranse i napić się w tym czasie miejscowego piwa.

Dla Ami Veeh miejscowość malowała się w nieco odmiennych barwach. Po latach spędzonych wśród biednych, rozklekotanych slumsów, widok porządnych gospodarstw sprawiał wrażenie niemal utopii. Nawet gospoda na pierwszy rzut oka różniła się od obskurnych szynków, do których zdążyła przywyknąć. Nie cuchnęła rzygowinami, nikt nie zmywał z drewnianej podłogi krwi, a z cienia nie spoglądały noże do wynajęcia. Musiała przyznać, że to całkiem miła alternatywa.

Udało się jej znaleźć miejsce na skraju jednej z trzech ław, które na kształt litery „U” otaczały centralne palenisko. Poczuła jak burczy jej w brzuchu od zapachu pieczeni. Nie minęło pięć minut gdy podeszła do niej rudowłosa dziewka służebna. Miła i uśmiechnięta od ucha do ucha kobieta okazała się bardzo pomocna. Zagajona o ogłoszenie powiedziała, że Starszy Hogan lada moment zejdzie do wspólnej izby. Co ciekawe, okazało się, że nie tylko ona czeka na rozmowę. Sara wskazała na młodego mężczyznę siedzącego po drugiej stronie sali i dodała, że „ów jegomość również czeka na spotkanie”.

***

Wasze wejście przykuło uwagę całej izby. Spojrzenia dziesiątek oczu spoczęły na obwieszających was ogonach; nikt nie ważył się przerwać ciszy jako pierwszy. Wydawało się, że wieści szybko się rozchodzą - poza tym ewidentnie brakowało krasnoluda Filiego. Ignorując otaczające was zainteresowanie, zaczęliście rozglądać się za waszym pracodawcą. Również dla nowoprzybyłych oczywistym było, że właśnie stawiła się "ogonowa konkurencja", albo potencjalni współpracownicy. Tak czy inaczej, nie wyglądali na miejscowych.

W tym samym momencie, ze schodów prowadzących na górę, zszedł Starszy Hogan. Wyglądał na nieco zmizerowanego i choć panował półmrok, zdawało się, że jego twarz znaczył solidny siniak.
- Gdybyście zmienili zdanie odnośnie wypitki, czekam na was na dole - rzucił Monte Valdon (towarzyszące czwórce niziołek) nim zajęliście się swoimi sprawami.

”Starszy Hogan miał na sobie białą koszulę z niezłego materiału przepasaną pasem i brązowe portki. Na wierzchu nosił kamizelę z wielkimi, metalowymi guzikami. Był to człek lichej postury – niższy o głowę od Draudgina i większości z was. Jego skóra ciasno opinała kości; do krzepkiego wyglądu brakowało mu wiele ciała. Włosy miał rzednące, acz sięgające ramion; uczesane z przedziałkiem po środku. Wiele zmarszczek żłobiło jego czoło, jednak orzechowe oczy sporo odmładzały całą twarz.”



Do Starszego Hogana od razu podeszła Sara i wskazała na dwójkę świeżo przybyłych, oraz czwórkę koboldobójców. Starszy coś jej polecił, po czym ruszył z powrotem do góry. Dziewka służebna jakoś zebrała całą waszą szóstkę, po czym przekrzykując gwar obwieściła:
- Starszy czeka na was wszystkich na górze, w swojej izbie! Te ogony wyglądają NAPRAWDĘ paskudnie! Słyszałam o Filim... straszna sprawa! Nie mogę w to uwierzyć, przecież to KRASNOLUD i w ogóle! Mamy dziś masę ludzi! Chyba opróżnią nam... - nim na dobre zaczęła się rozkręcić, ruszyliście w wskazanym kierunku.
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 17-01-2015, 20:30   #176
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Dopijał właśnie piwo, o dziwo bardzo smaczne, kiedy do karczmy weszli Oni. Ze wszech miar zasługiwali na wielką literę. Awanturnicy jakby żywcem wyjęci z ryciny. Koboldzie ogony… “o bogowie jak to śmierdzi!” Zapił przykry zapach resztką piwa, poprawił ubranie i czekał. Nie długo wprawdzie gdyż szybko i jego zawołała niewiasta tak hojnie przez naturę obdarowana.

Ruszył przez salę, za wszelką cenę starał się ukryć podenerwowanie. Wszak nie co dzień dołącza się do grupy awanturników. No a przynajmniej miał nadzieje, że dołączy, rywalizowanie z tymi zabijakami o koboldzie ogony w ogóle mu się nie uśmiechało. A przecież pieniądze były niezbędne, z pustymi rękami nie miał po co wracać.
“Dalej Crowley, dasz radę!”

- Witam, Alistair Crowley jestem. - Wyciągnął prawicę by jak należy rozpocząć rozmowę. - Adept sztuk tajemnych, do usług. - Uśmiechnął się dość nieszczerze widząc zasępione twarze. Z pomocą na szczęście przyszła dziewczyna z gospody.

”Zaraz jak to zginął?!” Zimny pot zalał maga. ”Dobrze, nie ważne, na pewno nie uważał na siebie, ty będziesz ostrożniejszy. Prawda Crowley?! A teraz weź się w garść i ruszaj za tą ognistą dziewczyną!” Wchodząc po schodach postarał się być na końcu. Ostatnim czego potrzebował to aby ktoś z tej ekipy zobaczył jego trzęsące się kolana. Przepuścił również niewiastę która przybyła niedługo po nim. “Czyżby adeptka Sztuki?” Zmysły podpowiadały mu, że owszem jest tak jak podejrzewa. W końcu kiedy przez większość życia przebywasz wśród magów potrafisz chyba rozpoznać podobnych sobie. W każdym razie wróżyło to dobrze jego przyszłości, nie był sam wśród obcych.
 
Googolplex jest offline  
Stary 18-01-2015, 10:00   #177
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nawet nie prosił o kufel piwa, przy tak dużej ilości osób znajdujących się w zajeździe czekałby pewnie w nieskończoność, a to mogłoby lekko zdenerwować jego współtowarzyszy, a tego woli na razie uniknąć. Napije się po rozmowie ze Starszym.

Cieszył się, że tu wrócił, zapach pieczonego mięsiwa i piwa od razu poprawił mu nastrój. Niestety nie mógł w pełni okazać swej radości, gdyż pewnie niektórzy członkowie jego grupy uznaliby takie zachowanie za nieodpowiednie, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia.

Gdy szli przez środek izby, Athlen czuł na sobie spojrzenia wszystkich znajdujących się tam ludzi. Musiał przyznać, że nawet mu się to podobało. Wracali częściowo w glorii i chwale, ze zdobycznymi ogonami. Niech patrzą i podziwiają, Rayra nie miał nic przeciwko temu. Może nawet ktoś postawi im kolejkę.

Zignorował przywitanie nowego członka ekipy. Więcej ludzi do podziału, niedobrze… Chociaż może z drugiej strony, zwiększy się szansa na przeżycie całej tej przygody. Nie miał teraz czasu, ani ochoty na zapoznawanie się. Na to jeszcze przyjdzie pora. Na razie Athlen udał się razem ze wszystkimi na rozmowę ze Starszym. Gdy zaczęli wchodzić na górę, Rayra rzucił jeszcze kątem oka na salę i ludzi pijących piwo. Cierpliwości, już niedługo…
 
Morfik jest offline  
Stary 18-01-2015, 11:28   #178
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie dane im było napić się piwa. Prawdę mówiąc Taar niezbyt miał ochotę dzielić się z mieszkańcami wioski opowieścią o walce z koboldami, a już szczególnie o śmierci Fili'ego.
To, że dwoje obcych, zdecydowanie wyróżniających się na tle tłumu wieśniaków, zostało razem z nimi zaproszonych do Starszego Hogana, mogło znaczyć tylko jedno - pojawili się kolejni łowcy ogonów. Czyli albo pomoc, albo konkurencja.
Ogonów zapewne starczyłoby dla wszystkich, więc zepchnięcie ze schodów jegomościa, który przedstawił się jako mag, raczej mijałoby się z celem. Nie mówiąc już o tym, że byłoby to sprzeczne z duchem szlachetnej rywalizacji.

- Taar Weller - przedstawił się, podając dłoń magowi. - Kapłan - dodał.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-01-2015, 07:49   #179
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Gdy w końcu dotarli do gospody pierwszy co zarejestrowały jego zmysły był zapach dobrego jedzenia i perspektywa przespania się w łóżku. W tym samym momencie na wojownika opadła fala zmęczenia, która dotychczas była podtrzymywana resztki adrenaliny. Draugdin nawet sam nie przypuszczał, że był aż tak zmęczony. Cóż się jednak dziwić. Stoczona walka i to nie jedna, odniesione rany, śmierć krasnoluda, to wszystko się nałożyło na siebie i uderzyło ze zwielokrotniona siłą. Nie pokazywał tego po sobie pozostałym towarzyszom, ale był potwornie zmęczony.

Wiedział jednak, że wystarczy mu kilka godzin spokojnego snu i jakiś dobry posiłek popity kuflem przedniego miodu i będzie jak nowo narodzony. I będzie gotowy tam wrócić i dokończyć dzieła. Raz żeby uwolnić wioskę z groźby gadziej napaści, a dwa by pomścić Filego. Teraz to już zrobiła się sprawa osobista. Dlatego też nowo przybyłych jak mniemał kandydatów na awanturników nie traktował w tej chwili jako kolejnych gąb to podziału łupów, a raczej jako potrzebne im do wykonania zadania uzupełniających ich grupę posiłków.

Do wykonania zadania i do ujścia przy tym z własnym życiem. Na tą chwilę marzył jedynie o łóżku.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 19-01-2015, 22:21   #180
 
Kaeru's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumnyKaeru ma z czego być dumny
Ami była wdzięczna ojcu, że namówił ją na kupno porządnych butów. Znaczy się - porządnych w ich mniemaniu. Różniły się od nieporządnych jedynie tym, że nie były dziurawe. Przed wyjazdem udało jej się też zaopatrzyć w skromną pelerynkę. Zapewniała ochronę przed wiatrem i dodatkowo ukrywała większe łaty na koszuli i spodniach półelfki.
Kiedy Sara wskazała na młodego mężczyznę, który również czeka na spotkanie ze Starszym Hoganem, Ami była nawet zadowolona. Nie ma doświadczenia w tej robocie, a przyłączenie się do kogoś bardziej rozeznanego byłoby rozsądne. Przecież ona tak na prawdę nie wie jak walczyć z koboltami!
Inaczej spojrzała na tą sytuację, gdy do gospody weszła grupa mężczyzn obwieszona naręczem ogonów. Od jednego z nich jakby... intuicyjnie wyczuła coś znajomego. Postanowiła sobie jednak nie zawracać tym głowy. Czyżby ci nieznajomi wybili już wszystkie gadziny i dla niej nic nie zostało? Niezadowolona zmarszczyła brwi. Nie wyglądali na głodujących, a ona miała braci do wykarmienia. Wolałaby mieć pierwszeństwo. Dwie osoby, a cała grupa do podziału łupów to znaczna różnica. Szczerze mówiąc wolałaby, aby ich tu nie było.
"Co? Ktoś został zabity przez koboldy? Takie większe jaszczurki?"
Poczuła się dziwnie, gdy nieznajomy mężczyzna ją przepuścił. Przez moment patrzyła na niego zaskoczona, ale poszła dalej nic nie mówiąc. nie trzeba wiele czasu, żeby odzwyczaić się od takich gestów.

"Ogony! Właśnie!" Miała ochotę zaśmiać się z własnej głupoty. Przecież nie ma nic czym mogłaby je odciąć. Będzie musiała spytać Hogana o możliwość kupna jakiegoś sztyletu. Oczywiście, jeśli wciąż będzie potrzebował pomocy.
 
Kaeru jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172