|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-08-2016, 21:09 | #261 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-09-2016 o 23:08. |
24-08-2016, 13:06 | #262 |
Reputacja: 1 | Imbrar siedział rozparty wygodnie na otomanie i kosztując wino przyglądał się chwilę obu dziewczynom. Szybko podjął decyzję. -Dwie to za dużo. Potrzebuję towarzyszki, a nie tłumu wielbicielek. Dlatego wybiorę Sonię o czarującym uśmiechu. Imbrar wstał, jednak zamiast do Soni podszedł do Gwenny. Ta rzuciła niepewnie spojrzenie, myśląc że młodzieniec pomylił ich imiona. Imbrar ujął delikatnie jej dłoń, złożył na niej szarmancki pocałunek i rzekł: -Wybacz mi pani, że dokonałem takiego wyboru. Jestem pewien, że jeszcze dziś ktoś zgłosi się po panny towarzystwo. -Następnie podszedł do Soni. -Jutro wieczorem przyjadę powozem by pannę odebrać. Tuszę, że swoim uśmiechem rozpromienisz jutrzejszy bal. Po wymienieniu grzeczności Imbrar skłonił się lekko na pożegnanie. Nazajutrz Imbrar stawił się u krawca w znacznie lżejszym rynsztunku. Swój łuk i cięższą część dobytku zostawił w dobrej karczmie w droższej dzielnicy miasta [na karcie postaci w ekwipunku używając (bankiet) zaznaczyłem co biorę ze sobą: oprócz ubrania, są to rapier, sztylet, sygnet - wciąż ukryty oczywiście, papiery nawigatora i pieniądze]. Kontent przeglądał się w lustrze w swoich nowych szatach. Móc się godnie odziać! Zapomniał już jakie to uczucie. Wieczorem Imbrar wybrał się wynajętym powozem do „Wielkich Łaźni”. Ledwie zdążył przejść połowę drogi do budynku, w drzwiach wejściowych stanęła pięknie wystrojona Sonia. Imbrar podał jej ramię i pomógł wejść do powozu. Gdy już usiedli, szlachcic zauważył niepewny uśmiech na twarzy dziewczyny. Widocznie miała tremę przed swoim pierwszym wystąpieniem. -Zapowiada się huczny bal! -Zagadał wesoło Imbrar. -Na początku będziemy dryfowali w towarzystwie i poznawali ludzi, później pewnie będę musiał zostawić cię na moment, by porozmawiać o interesach. To będzie dla ciebie dobra szansa by lepiej obyć się w towarzystwie. Nie wiem czego ciebie uczono, ale osobiście mogę podzielić się taką radą: jeśli zdarzy ci się popełnić gafę, nie tłumacz się lecz uśmiechnij i puść oko rozmówcom. W ten sposób pomyślą, że to twój celowy zabieg, ha! Mężczyźni zawsze mają słabość do pięknych, filuternych dam. Imbrar zabrał Sonię na krótki spacer przed rezydencją Geminich. Dziewczyna nie wiedziała czemu nie idą od razu do na bal, ale nie zadawała pytań. Za to szlachcic przyglądał się uważnie zbierającym gościom, aż dostrzegł wśród nich młodego człowieka, który wyglądał na niezbyt pewnego siebie. Imbrar przyspieszył kroku ciągnąc Sonię ze sobą i zdążył akurat na moment, w którym młodzieniec pokazywał zaproszenie strażnikowi. -Witam i zapraszam w imieniu rodziny Geminich, panie Arten. Życzę udanej zabawy. Ledwie strażnik skończył zdanie, Imbrar przyskoczył do gościa z drugiej strony. -O proszę, Arten! Dawnośmy się nie widzieli! –Szlachcic objął ramieniem zdezorientowanego młodzieńca i pociągnął go za sobą w kierunku rezydencji Geminich. -Nie spodziewałem się, że ciebie dzisiaj ujrzę, nie przepadasz za bardzo za tego typu bankietami. Co ciebie sprowadza? Strażnik zastanawiał się przez chwilę, czy wtrącić się z pytaniem o okazanie zaproszenia, lecz w tym momencie podszedł do niego inny gość, więc zaniechał. -Um… zostałem zaproszony, to przyszedłem. -Odpowiedział Arten. -Szczerze mówiąc, nie jestem pewien czy my się znamy. -Ależ proszę się nie przejmować, widzimy się pierwszy raz w życiu. -Powiedział Imbrar i zostawił skołowanego młodzieńca. Prowadząc Sonię w kierunku rezydencji, zobaczył pytające spojrzenie dziewczyny. Nie wyjaśnił jej jednak swojego zachowania, tylko uśmiechnął się i puścił do niej oko. Dziewczyna była lekko zdezorientowana, lecz odpowiedziała uśmiechem. Zapowiadał się ciekawy bal! |
24-08-2016, 21:08 | #263 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-09-2016 o 23:08. |
24-08-2016, 22:25 | #264 |
Reputacja: 1 | Bard po swoim koncercie widział tęskne spojrzenia niewiast, kobiet spragnionych dzikiej przygody z dreszczykiem niepewności czy ich mężowie lub narzeczeni nakryją je na łóżkowych figlach z bardem czy nie. On jednak najpierw po koncercie z kapeluszem w publikę poszedł by zgarnąć nieco grosza na ewentualną dalszą podróż lub jakieś zakupy. Nie omieszkał przy tym po drodze słać niewiastom ukradkowe porozumiewawcze spojrzenia i szczerzyć ząbki w uśmiechu zwłaszcza do tych trzech najbardziej ponętnych. Jedna była cycatą brunetką, druga, filigranowej budowy blondynką zaś trzecia krupulentną szatynką. One trzy z nim w jednym łóżku przez całą noc było jego skrytym marzeniem. Dawno już nie ciupciał toteż kuśka stawała mu od najlżejszego powiewu wiatru. Ostatecznie pogodziłby się z krótkim co nie co z każdą z nich z osobna. .Tym trzem paniom, gdy się znalazł blisko nich a ich towarzysze zajęci byli czym innym okazywał prawdziwą galanterię komplementując strój oraz fryzury. Niestety musiał to robić ostrożnie toteż krążył po sali z wolna osaczając swoje ofiary. Pech chciał, że wtedy do barda podeszła paladyna Lea. Wtedy właśnie spojrzenia panien zmieniły się a bard przeczuwał, że ich złość skierowana jest nie tyle do niego co do Lei, która wbrew konwenansom i przyjętym zwyczajom według nich podjęła pierwszy krok by uwieźć barda. Ten z kolei skrzywił się. - Ech popsułaś mi taką piękną okazję. Trzy perełki, trzy smutne duszyczki czekały na kogoś kto by je dziś pocieszył. - rzekł cicho z wyrzutem w głosie a duchy piratów jak na komendę zarechotały. Widać takie podchody do panien były stałym zwyczajem Fillandera i tylko Bogowie raczyli wiedzieć ile potomstwa takimi sposobami spłodził. W odpowiedzi na jej słowa wzruszył tylko ramionami jakby towarzystwo duchów nie było niczym szczególnym i każdy miał ich wokół siebie całe hordy. On jednak wiedział, że to nadnaturalne towarzystwo jest mu przypisane aż do smierci. - To długa historia a ja nie mam ochoty na zwierzenia. Z resztą Ciebie, moja droga nie zamierzałem i nie zamierzam pytać o przeszłość - swoją odmowę złagodził uśmiechem i lekkim pełnym gracji ukłonem. Śmiech Lei ściągnął ku nim kolejne kobiety. Teraz Fillander już nie miał złudzeń, że dzisiejszą noc spędzi co najwyżej zabawiając się z kciukiem i jego czterema córkami. Jak zwykle w takich sytuacjach następowała wymiana grzeczności. Bard ukłonił się lekko wszystkim pannicom bardzo ostrożnie dobierając słowa do komplementów jakimi obdzielił ich ogólny wygląd. Słowa o znalezieniu celu przez Leię sprawiły, że Serduszko zamyślił się i w tym zamyśleniu zciągnął z pleców swą lutnię na której zagrał kilka akordów Będąc jakby w transie zanucił. - Wystarczy mi morza szum i powieki gasną. - po czym na jego czole pojawił się mars świadczący dobitnie że zainicjowany proces twórczy postępuje, choć nie obywa się to bez bólu. Dziewczynka skupiła się a duchy wyraźnie wyczuły, że próbuje się je przeskanować ale były zmuszone podążać za Serduszkiem a on był tu i teraz przynajmniej ciałem, bo duchem odpłynął na szerokie wody muzyki i rymów w poszukiwaniu dalszej części ballady
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
26-08-2016, 10:11 | #265 |
Reputacja: 1 | Lekko już wstawiony Murin rozejrzał się dookoła, jakby sprawdzał czy kobieta na pewno mówi do niego. Faktycznie, nikogo innego w pobliżu nie było. Podniósł się ciężko i zeskoczył z powozu. Zmierzył kobietę spojrzeniem, zatrzymując się na nieprzyzwoicie długi czas na jej piersiach. - To... Dobry pomysł. - rzekł i opróżnił butelkę marnego wina dwoma szybkimi haustami po czym ostrożnie, jakby była niemowlęciem, odstawił ją na powóz. Zbliżył się do kobiety, odrzucił płaszcz na jedno ramię odsłaniając w ten sposób całą swoją sylwetkę i podał jej jedną ze swoich czterech rąk. - Jestem tutaj pierwszy raz, pani prowadzi? |
26-08-2016, 14:08 | #266 |
Reputacja: 1 | Syrena nie zdążyła wypowiedzieć słów do końca i poczuła jak ktoś podwija jej rękaw lewej ręki. Zdezorientowana spojrzała w dół i przerażona zobaczyła burzę rudych loków. - Ekhym… Spojrzała na nią para zielonych oczu. - Ładny tatuaż, jest magiczny? - Nie. - Ann, co ty robisz? - Zbliżyły się do niej dwa kolejne rudzielce. - Siostry Golddragon. - przedstawiła je najstarszy z rudzielców. - Vanora Morskapiana. - A wiec to są siostrzyczki Golddragon, o których wspominał Gawen. Muzyka ucichła, a bard zszedł ze sceny. Po chwili podeszła do niego jakaś kobieta. Wśród otaczających Vanorę rudzielców zapanowała wrzawa i po chwili została pociągnięta w stronę barda. Rozmowa zeszła na jakieś duchy, po czym...Fillander, bo chyba tak miał na imię odpłynął. Nienawidziła takich sytuacji, nie cierpiała takich imprez. Syrena zwróciła się do Lei. Tak ją nazwały dziewczynki? - Skąd wiecie, że otaczają go duchy? |
26-08-2016, 23:02 | #267 |
Reputacja: 1 | Zanim Imbrar odpowiedział na zadane pytanie, stał przez chwilę w milczeniu. Nie można powiedzieć, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Nie był głupi, wie jak wyglądają bankiety i czemu nie są tłumnie oblegane przez niezaproszonych gości. Zadawał sobie sprawę z ryzyka. Ale bez ryzyka nie ma zysków. -Nazywam się Imbrar – Odpowiedział gospodarzowi bezpośrednio i bez ogródek. -Jestem wędrownym wojownikiem i żeglarzem. Wczoraj wylądowałem w tym mieście i usłyszałem o waszym balu, panie. Bez wstydu przyznam, że moje ambicje sięgają znacznie dalej niż profesja rzucanego falami losu majtka, dlatego też postanowiłem skorzystać z tej okazji by poznać wpływowych ludzi Turmishu i dostać się do załogi Smoków. W tym momencie Imbrar zrobił krótką przerwę. W powietrzu zawisła prosta propozycja: Trevor przymknie oko na wybryk młodzieńca, za co młodzieniec odwdzięczy się jeśli uda mu się dostać do Smoków. Imbrar nie chciał jednak składać oferty bezpośrednio, by nie urazić gospodarza – nie wiedział, czy Trevor nie potraktuje go "a co ty mi możesz dać gówniarzu". Jeśli kupca taki układ będzie interesował, z pewnością sam go zaproponuje, nie jest przecież głupi by o tym nie pomyśleć. -W tym miejscu należą się Panu moje przeprosiny. -Podjął znowu Imbrar. -Jednak nie za bezprawne wdarcie się do Waszej rezydencji, gdyż bal jest zbyt wspaniały i nie żałuję, że tutaj się znalazłem. Chciałem przeprosić za to, że zbyt nisko Was oceniłem myśląc, iż uda mi się to zrobić i nie zostać przyłapanym. -Nie była to do końca prawda, ale krzynka kurtuazji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. -Jeśli mogę tylko prosić byście się nie gniewali na Sonię, gdyż jest niewinna i nie świadoma mojego przedsięwzięcia. -Dodał na koniec. Domyślał się, że i tak pewnie wiedzą kim jest Sonia, ale chciał zdobyć dodatkowe uznanie za rycerską obronę damy. A jeśli przejrzą jego grę, cóż… miał nadzieję, że jest na tyle dobra, by nawet wtedy został doceniony. Ostatnio edytowane przez Bizon : 27-08-2016 o 02:48. |
30-08-2016, 19:34 | #268 |
Reputacja: 1 |
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-09-2016 o 23:08. |
30-08-2016, 21:28 | #269 |
Reputacja: 1 | -Witam Panią i Pana. To moja towarzyszka Sonia, ja zaś nazywam się Imbrar. -Tu, zgodnie z etykietą, skłonił się najpierw Tani a potem Krossarowi. -Przez ostatnie kilka lat zdobyłem spore doświadczenia jako żeglarz, mam też dokumenty nawigatora. Słyszałem o Smokach wiele dobrego, dlatego chcę się do was zaciągnąć. – Mówiąc o Smokach nie patrzył na swoich rozmówców, tylko pochylił lekko głowę w geście szacunku. Po tym krótkim wstępie czekał, ciekaw odpowiedzi. Bardzo się starał, by nie było do końca jasne, czy zwraca się do mężczyzny czy kobiety… Trevor nie powiedział przecież, które z nich jest Smokiem, a kto osobą towarzyszącą. Imbrar lawirował tak zręcznie jak tylko mógł, by uniknąć strasznego faux pas. Domyślał się, że starzec celowo postawił go w takiej sytuacji, a teraz śmiał się w duchu z tego poczciwego dowcipu. Ostatnio edytowane przez Bizon : 30-08-2016 o 21:46. |
30-08-2016, 21:53 | #270 |
Reputacja: 1 | Syrena z rozbawieniem odprowadziła barda wzrokiem, po czym skupiła swoją uwagę na paladynce i jej uczennicy. Była zmęczona tym przyjęciem ale czuła, że jeśli uda się jej zaciągnąć, będzie miała bardzo ciekawy rejs. |
| |