|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-11-2015, 23:17 | #91 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Bezimienny - skoczek na dachu - Nie no... Zwialiśmy z celi, przeszliśmy przez całe lochy, prześlzinęliśmy się przez tych pustynnych barbarzyńców i teraz mamy się ciachać o kawał liny z jakimiś brudasami? - człowiek uważający się za najlepszego włamywacza w mieście pokręcił glową z niedowierzaniem. Walczyć umiał choć walka nie była ani jego powołaniem ani żywiołem. Nie dążył do niej póki nie musiał. Teraz zaś zdecydowanie nie musiał. Zwłaszcza, że nie widział sensu w całej tej awanturze. A jeszcze się okazało, że księciuniu ich zna co już w ogóle się zrobiło bez sensu. Na serio nie było o co i z kim innym się w okolicy ciachać? - No! Książe dobrze gada! Każdy z nas ma jeszcze swoje i to sporo do zrobienia! - krzyknął wtórując Hassanowi i stając obok niego. Cały czas trzymał dłoń na rękojeści szabli choć jej nawet nie wyjął. Uznał, że jest poza zasięgiem bezpośredniej walki więc nie widział zagrożenia dla siebie a w samą walkę nie chciał się włączać bez potrzeby. - No rany Czerwony co z tobą? - rzekł do powracającego z mgły Wichra. - Jak już tak koniecznie chciałeś ten badziew nie mogłeś czegoś dać im w zamian czy co? Przecież syfu co normalnie trzeba z nim kombinować pełno tu leży no sam zobacz. - wskazał szerokim gestem na walające się dookoła jeszcze bezpańskie dobra które normalnie powinni zdobywać tacy ludzie właśnie jak on albo cieszyć oko tacy jak jego dawny kumpel z ulicy a obecny pan i władca na mieście. - Starczy już tych głupot. Mamy robotę do zrobienia. Skoro tamci poszli sobie w cholerę i sieje się wokół to co widać i z kim widać to może być nasza szansa. Nie różnimy się specjalnie od innch szabrowników. - to mówiąc podszedł, schylił się i już miał w dłoni jakąś bransoletę która ładnie błysnęła w słońcu ciesząc jego oko. Po chwili była już na nadgarstku włamywacza. - No właśnie o tym mówiłem... - rzekł patrząc z zadowoleniem na znaleźną biżuterię. - No ale w każdym razie nawet jak wewnątrz jest normalnie to i tak powinno być łatwiej dostać się przez zewnętrzne rejony pałacu a to już zawsze trochę bliżej i mniej kombinowania. - rzucił pewnym głosem bo w końcu mówił o tematach pokrewnych jego specostwie polegającym na przenikaniu do takich miejsc. Jego nowi przyjaciele pewnie mu pod tym względem nie dorównywali ale jak już zauważył mieli inne ciekawe talenty. A na jego uliczną logikę póki choć połowa trasy była "rozbrojona" to i tak łatwiej niż pokonywać całość trasy. - Ale zastawnawia mnie księżniczka i jej słowa... - przystanął i podrapał się po zarośniętym policzku. Właściwie powinien się już przejść do jakiegoś golibrody. Ta bransoleta powinna mu wystarczyć i jeszcze na gest i styl nawet by wiadomo było, że Bezimienny powrócił i nie jako żebrak. Choć w tej sytuacji pewnie nawet żebraczy poziom się znacznie podwyższył to i zaimponić na mieście pewnie trudniej. Ale wierzył w swoje szczęście. - No ja słyszałem, że ona jest... Hmm... No ma różne pomysły i zachowania eee... ekscentryczne... - zawahał się bo zdawali się mieć w obsadzie choćjednego miłośnika tej sułtanowej córeczki. - No ale to? - rzekł i wskazał dookolnym gestem poweszechny szaber i dewastację godną jakiejś rewolucji a nie rozkazu księżniczki. - No powiem wam, że jestem zaskoczony. Na tyle, że jak i tak nie wiemy gdzie jest lampa to równie dobrze możemy zacząć od szukania u księżniczki. I przy okazji sprawdzenia czy z nią... Hmm... Wszystko jest w porządku... Czy może tylko coś wygląda jak księżniczka no albo inne takie tam tutaj... - pokręcił dlonia w okolicach skroni. W magii ekspertem nie był o ile nie liczyć systemów alarmowych instalowanych w miejscach jego zwyczajowej pracy. Więc w pozostałych dziedzinach przedstawiał poziom wiedzy typoweg ulicznika. Ale na ulicy o duchach, demonach, magii czy jakichś pomieńcach wpływających na ludzkie zachowania słyszał całkiem sporo. Tyle, że właśnie nie wiedział jak to ma się do fachowej wiedzy i tu właśnie liczył, że go ktoś z nowych znajomych olśni przyswajalną wiedzą. Najlepiej po drodze bo te przystanki jakoś ostatnio miały w zwyczaju dziwnie się angażować w jakieś nieplanowane i zagrazajace zdrowiu wydarzenia których włamywacz fanem zdecydowanie nie był.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
18-11-2015, 22:17 | #92 |
Reputacja: 1 | Apel Hassana w końcu odniósł jakiś skutek, bo rzeczywiście, bandyci, jakkolwiek wciąż z bronią w ręku, po prostu zgromadzili się wokół swojego konającego towarzysza. Kassim uklęknął przy umierającym: - Czy ktoś z was może mi pomóc? Nie znam się na leczeniu. Ludzie Hassana podejrzliwie patrzyli na swojego byłego szefa. Atmosfera cały czas była napięta, ale przynajmniej nikt nie próbował już nikogo otwarcie zabić. |
18-11-2015, 23:09 | #93 |
Reputacja: 1 | - Fathi, znasz się na czarach, to może i umiesz wyleczyć rannego. - stanął między Wichrem i gangiem, by trudniej było znowu zacząć walkę. Nie spuszczał oka z Kassima. Coś mu mówiło, że może wywinąć jakiś numer. |
18-11-2015, 23:10 | #94 |
Reputacja: 1 | - Czy ja ci wyglądam na kupca ? - Syknął na Bezimiennego jednocześnie podszedł do Jabriego i szepnął - Bierz papugę, prowadź do ogrodów. Szkoda czasu na głupoty. - Jeżeli któreś z jego towarzyszy ma na tyle miękkie serce żeby ratować zbirów to droga wolna on woli zrobić coś przydatnego. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 18-11-2015 o 23:13. |
20-11-2015, 09:52 | #95 |
Reputacja: 1 | Jabri schował broń. Miał ochotę zabijać. Kieł prosił o życie, którym mógłby się posilać. Był spragniony… Lecz tamci prosili o spokuj, więc ich posłuchał. Podszedł do papugi i usiłował ją wydobyć z klatki, a także zadał pytanie - Dlaczego uważasz, że klejnot Agrabahu był…. ekscentryczny - jego głosie było słychać chód…
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
20-11-2015, 13:57 | #96 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Bezimienny - skoczek na dachu - Na kupca zdecydowanie nie ale na głupca owszem. Bo tylko głupiec wywołuje i angażuje się w konflikty z wyimaginowanym wrogiem jeśli są inne sposoby na załatwienie sprawy. - prychnął włamywacz zirytowany od jakiegoś czasu działaniami Wichra. Trzymał gebę cicho skupiony na wydostaniu się z lochów ale coś wyglądało, że ten Czerwony to jednak chyba może być źródłem pernamentnych kłopotów. - Jabri nie wyjmuj ptasiora na wierzch. Chcesz ją potem ganiać po całym mieście? Bierzmy ją razem z klatką. Sułtan też ją trzymał w klatce. - próbował powstrzymać drugiego exwięźnia przed jego czynem. Papug na razie okazał minimalną wolę do współpracy. No chyba. Nie miał w końcu nigdy ptasiora w klatce ale coś mu się zdawało, że powinien gadać no cóż... Jak człowiek. A tu jakoś jednak nie tak łatwo szło z tą międzygatunkową komunikacją. Z drugiej strony tak na serio to jeszcze nie próbowali. - A co jest nie tak z księżniczką to nie wiem ale wiem, że nie pamiętam by nawet ona, stary wezyr czy nawet mój kumpel Ali odstawiał takie numery. Na moje to wygląda jak po jakiejś rewolucji czy przewrocie. Takie postepowanie jednej z najważniejszych szych w mieście jest dla mnie niezrozumiałe. Na tyle, że wypada to sprawdzić. I nie ma co tu czekać aż siepacze Alego wrócą domiasta i wezmą się za porządki. Trzeba działać póki nie wie pewnie co tu się dzieje albo na przykład że mu skazańcy z celi śmierci zwiali. - argumentował ulicznik swoje racje. Na jego rozum to dział się chaos i hałaś którego chyba raczej Ali nie miał w swoich planach więc okazja była coś zdziałać bez sapania jego zbirów za plecami. A księżnikczowe zachowanie było ni w pięć ni w dziewięć a jak i tak nie mieli pomysłu gdzie szukać lampy mogli się przejść i do niej. Na pewno się ucieszy z takich odwiedzin.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
20-11-2015, 16:09 | #97 |
Reputacja: 1 | - Nie obrażaj mnie uliczniku... Załatwiłem sprawę po swojemu i skutecznie! Ja nawet nikogo z nich nie tknąłem palcem odpowiedziałem jedynie tym czym mnie powitano. To niepozorny staruszek zaczął się popisywać więc jego od głupców wyzywaj! - Zwrócił się do Bezimiennego ignorując pozostałą część jego słowotoku. - Chodźmy do tej skrytki, bo w skarbcu raczej już nic nie ma a bliżej nam tam niż do trzeciej możliwości. Reszcie naszych pożal się Akadi towarzyszy nie zależy na wypełnieniu misji ale zaraz to na mnie zrzucą winę za opóźnienia - Znów ściszonym głosem zwrócił się do Jabriego który w oczach Nomad zaczynał być najrozsądniejszym z tej całej hałastry. |
20-11-2015, 16:54 | #98 |
Reputacja: 1 | Jabri zrobił minę do ptaka mówiącą "To ich wina" i wziął klatkę na plecy, a następnie ruszył ku ogrodom z Wichrem
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
22-11-2015, 19:06 | #99 |
Reputacja: 1 | -Oczywiscie. - Potaknął uczony, szczęsliwy, że udało się zakończyć tę nieszczęśnie wywołaną zawieruchę. Podeszdł do rannego wojownika i przyklęknął przy nim. Nie znał się tak naprawde na medycynie, ale po to też miał swój niezawodny pas. Zaczerpnął z niego odrobinę energii i przyłożył do rany. Nie siegnął po wiele, tylko niezbędne minimum, mogą jeszcze tej magii ptorzebować. |
23-11-2015, 21:38 | #100 |
Reputacja: 1 | Bezimienny, Fathi, Hassan, Hatem Magiczna energia pochodząca z mistycznego przedmioty bibliotekarza w mig ożywiła kryminalistę: -Potężne czary... - powiedzieli zgodnie niemal wszyscy zgromadzeni łotrzykowie z bandy Hassana. Sam Hassan zdał sobie sprawę, że kombinując prawdziwego czarodzieja do bandy na pewno zyskał autorytet u swoich ludzi. Na tyle duży, że perswazja powinna być teraz o wiele prostsza. W tej chwili sytuacja na placu pałacowym całkowicie się uspokoiła, ale niedawna bójka całkowicie wyludniła to miejsce. W tej chwili wśród resztek rozgrabionych skarbów sułtana stali tylko Hassan, Bezimienny, Fathi i Hatem oraz zbiry Hassana. Ze wszystkich zebranych najbardziej bezsilny czuł się Hatem, który wciąż nie mógł zapomnieć o porwanych więźniach. I wtedy wszyscy zdali sobie sprawę, że Fathi i Czerwony Wicher zniknęli gdzieś razem z papugą. Jabri i Czerwony Wicher Znalezienie ogrodu było błahostką, eunuch znał pałac jak własną kieszeń. Zadbana kolekcja roślin, wzbogacona w fontanny, sztuczne jeziorka i strumyczki, była bardzo efektywna. Nawet Czerwony Wicher przez chwilę kontemplował piękno ogrodu zanim zaczął rozważać potencjalne metody jego spalenia. Niestety, miejsce było na tyle wilgotne, że raczej podłożenie ognia nie wchodziło w grę. Papuga siedziała cicho i nie miała nawet odwagi poprosić o ciastko. |