Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-12-2015, 07:54   #51
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Wytarł zakrwawiony miecz o łachmany goblina, który chciał uciec. Przyglądał się z niechęcią, jak do wodza i do znachora, a raczej ich trupów, natychmiastowo przypadli “przetrzepywacze”, chowając po kieszeniach, co tylko się da. Rozumiał prawo zwycięzcy, nie rozumiał pazerności.

Drużyna, jeśli można było ich tak nazwać, rozeszła się każdy w swoim kierunku. Chociaż potyczka nie była ciężka, w ich żyłach najwidoczniej buzowała adrenalina. Cisza stała się tylko odległym wspomnieniem. Może nie obudziliby niedźwiedzia ze snu zimowego, ale las pełen był nieprzychylnych wędrowcom istot. Szczególnie ten las.

Chłopak rozejrzał się, przyglądając się swoim towarzyszom.
- Ma ktoś jakiś sznur? Dziesięć stóp liny potrzebuję.
- O, o, ja mam, ja! - podekscytowała się Szara, kiedy przypomniało jej się, że takowy posiada. Wielkim susem podskoczyła do chłopaka z wyciągniętą w jego stronę ręką, w której trzymała linę - Do zwrotu - rzuciła krótko z uśmiechem.
- Dzięki, ślicznotko - Ferval uśmiechnął się z wdzięcznością, przewiązał się otrzymanym powrozem w pasie i ruszył w stronę pobliskich zarośli. Dość szybko znalazł to, czego szukał. Długa, cienka i elastyczna gałąź. Daleko jej było do profesjonalnego balansu, ale powinna się sprawdzić. Wrócił na miejsce, gdzie leżały goblińskie ścierwa, wyciągnął sztylet - tak samo wyszczerbiony jak jego miecze - i zaczął obrabiać tyczkę. Przede wszystkim trzeba było usunąć wyrastające gałązki. Przeszkadzałyby tylko. Następne wykonał dwie serie prawie równoległych nacięć w miejscach, gdzie będzie trzymał dłonie. Lepiej, żeby takie cudeńko się nie ślizgało w dłoniach.

Po skończonej robocie podniósł się i skierował w stronę przywoływacza.
- Sadim, jak skończysz z tymi ciałami, odwiążesz mi linę? Pójdę na drugi brzeg jako czujka.
- Da się zrobić! Nawet dałoby się szybciej, ale sami się tutaj z tym paskudztwem mocujemy - odrzekł Fervalowi z werwą jednocześnie ciesząc się, że ktoś poprosił go o pomoc. Młodzieniec uśmiechnął się jakby przepraszająco.
- Pomógłbym ci z nimi, ale wolałbym być z drugiej strony jak najszybciej, żeby nic nas tam nie zaskoczyło.
- Z pomocą Tamarie jakoś sobie poradzę. Mogę na chwilę przerwać, by tą linę odwiązać. Raczej zajmie to krócej niż gromadzenie ciał - wzruszył ramionami po rzuceniu kolejnego goblina na powiększający się stos. To wystarczyło łotrzykowi. Wszystko miał już gotowe. Wyciągnął z plecaka linę z kotwiczką, podszedł do brzegu i wykonał rzut. Nie był w tym wprawiony, ale tym razem udało mu się zaczepić metalowe haki o słupek po drugiej stronie za pierwszym razem. Kilka razy szarpnął dla upewnienia się, że nagle zestaw się nie odczepi, po czym przywiązał koniec liny do podobnego słupka po swojej stronie. Ze sznura, który dostał od Szarej, wykonał asekurację. Na jego końcach wykonał pętle, jedną z nich przełożył pod rozciągniętą wcześniej liną i przełożył dłonie przez obie. Takie “kajdany” może i nie były wygodne, ale z pewnością zwiększały jego szansę na przeżycie w przypadku pomyłki. Chwycił balans w dłoń i pewnym krokiem ruszył na drugą stronę.

Gdy już znalazł się na drugim brzegu, a Sadim odwiązał linę, chłopak na szybko ją sklarował i wepchnął do plecaka. Ze sztyletem w dłoni udał się w stronę pobliskich drzew, nadstawiając ucha i ostrożnie stawiając kroki. Podczas przeprawy byli prawie bezbronni, więc Ferval wolał wiedzieć o zagrożeniach jak najwcześniej.
 

Ostatnio edytowane przez Aveane : 12-12-2015 o 12:18.
Aveane jest offline  
Stary 12-12-2015, 12:07   #52
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rathan nie miał zamiaru wdawać się w spory i dyskusje, które nagle rozgorzały wśród członków drużyny. Były ciekawsze rzeczy do zrobienia, niż udział w niepotrzebnej wymianie poglądów. Czekała na nich przeprawa przez wąwóz, a sprzeczki były im potrzebne jak dziura w moście. Szczególnie tu, w lesie otoczonym złą sławą. Jednak nie miał zamiaru się wtrącać - niekiedy próba opanowania konfliktu powodowała jego podsycenie.
Obszukawszy wodza i zabrawszy parę fiolek, garść złota i kilka ciekawych przedmiotów, w tym zakrzywiony mieczyk, łucznik podszedł do resztek mostu.
Chciał się dowiedzieć, czy konstrukcja zawaliła się ze starości, czy też może ktoś jej w tym dopomógł.
Przesłuchanie jeńca mogło poczekać.

Krótka analiza drewnianych bali, do których przymocowany został most liniowy pozwoliła łucznikowi wysunąć wniosek, iż ściganych poszukiwaczy przygód dopadła ta sama wataha goblinów. Najpewniej próbowali przedostać się na drugą stronę wąwozu, kiedy jeden z goblinów przeciął podtrzymujące most sznury, posyłając w przepaść najwolniejszych z bandytów.
Po bliższych oględzinach Rathan zauważył, że znajdujące się na dnie wąwozu zwłoki naszpikowane zostały strzałami, więc najprawdopodobniej ofiary goblinów przeżyły upadek lub profilaktycznie zaaplikowano im dawkę żelaza.

Przesłuchiwanie goblina zostało co prawda zakończone, ale Rathan postanowił sprawdzić, czy to, co zielony kurdupel odczytał, było prawdą. Wziął więc kartkę, mówiącą - ponoć - o planowanym napadzie i rzeczywiście goblin miał rację. Wszystko wskazywało na to, że najprawdopodobniej tej nocy odbędzie się szturm na mury Stonebrook.
- Ile grup ma zaatakować? - Rathan zwrócił się do goblina.

- Dużo - odparł bez przekonania Gibo.

Rathan uśmiechnął się. Być może nie wypadło to zbyt mile.
- Ilu wodzów dostało takie papierki? - zadał kolejne pytanie.

- Ja znać jeden - Gibo pokazał dwa palce, po czym pokiwał energicznie głową.
- Papierek nie dostać wódz, papierek dostać szaman! On umieć czytać, wódz nie umieć!

Dalsze rozmowy sensu nie miały. Goblin albo liczyć nie umiał, albo też był na tyle chytry, by udawać niewiedzę, co i tak na jedno wychodziło.
Pozostawało ruszyć jak najszybciej na drugą stronę.
Pójście w ślady Fervala nie zdało się Rathanowi dobrym pomysłem. Linoskoczkiem nie był i bardziej odpowiadały mu tradycyjne metody...
Gdy już znalazł się na dnie wąwozu zabrał trzy poniewierające się strzały, które mogły zastąpić te stracone podczas potyczki, po czym wspiął się po linie na drugi brzeg wąwozu.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-12-2015, 13:20   #53
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Walka była udana, może banda kurdupli nie okazała się żadnym wyzwaniem, lecz Kurg spostrzegł skutki zbyt długiego przebywania w cywilizowanym świecie, jego instynkty bitewne były wyraźnie przytłumione. Mimo, iż pierwszy rzucił się w wir walki, jako ostatni zabił swojego przeciwnika. Jedynym pocieszeniem był fakt, że świadomie nie wykorzystywał wszystkich swoich sił. Nie chciał marnować tak potężnych mocy na na takie wypierdki. Mimo tego, możliwe, że zbyt się do nich przyzwyczaił, żeby walczyć bez nich tak skutecznie, jak dawniej.

Podziękował Uthgarowi za tę okazję do ćwiczenia się w boju. Chciał, by inni przyłączyli się do tego chwalebnego hołdu, ale cynizm, z jakim się spotkał w odpowiedzi, poddał w wątpliwość jego dotychczasowe rozumienie 'barbarzyńcy'. Mimo to, zdecydował się uzdrowić rany towarzyszy niewdzięczników. Siła nawróci siłę… w swoim czasie.

Kiedy kapłanowi wydawało się, że najgorsze obelgi, choć pośrednie, ma już za sobą, Daegr zaczął przesłuchiwać jeńca. Porównując goblina do niego kilkukrotnie. GOBLINA. Kurg przy pierwszym zwrocie zacisnął tylko rękę na toporze. Za drugim razem poczuł ucisk za oczami, o którym myślał, że dawno zapomniał. Wiedział, że jeszcze raz, a wpadnie w szał, i dla wszystkich skończy się to tragicznie. Całym wysiłkiem woli odwrócił się od szydercy i pomaszerował ciężkimi krokami wzdłuż przepaści…


Nie zabijać… Nie. Jeszcze nie. Nie musisz, nie teraz. Skup się, Kurg. Oddychaj. Krok. Drugi. Dobrze. Raz, dwa, oddech… Uthgarze, kurwa, co ja robię?

Nie zabijać… No właśnie. Ashdautas Vrasubatlat. “Pewnego dnia cię zabiję”. Nar Udautas. “Nie dziś”. Orkowie dobrze wiedzą, co mówią na powitanie. I to oni są uważani za głupich.

Przynajmniej towarzyszka Sadima, czymkolwiek była, zdawała się być po jego stronie. Do tej pory człowiek wydawał się półorkowi niezbyt wartościowym członkiem ekipy, posługiwał się przecież sztuczkami, zamiast siłą, jednak teraz widział w nim sojusznika na poziomie ich przekonań. To było dobre. Gdy później inni zajęli się przeszukiwaniem trucheł na dnie wąwozu, Kurg pomógł przywoływaczowi uprzątnąć pole bitwy.

Dopiero, gdy reszta drużyny zdecydowała się na przeprawę na drugą stronę rowu, podążył za nimi.
 
Ryder jest offline  
Stary 12-12-2015, 15:03   #54
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Kiedy Kurg zaczął wydzierać się na całe gardło wzywając boga, który z tą drobną potyczką nie miał wiele wspólnego, Szarańcza parsknęła bardziej w odwecie, niż w ramach jakiejś własnej chęci wyśmiania półorka. Nie należała do osób wyśmiewających się z innych, ani grożących im. Mimo to wiedziała swoje, miała swój kodeks i jego się trzymała. Bóg zapewne istniał, ale nie był on jedynym bogiem. Wątpiła również w fakt, by interesowała owego boga taka drobna potyczka, starcie. Nie było to nic, przy czym mogliby wykazać się umiejętnościami lub chociażby narazić własne życie. Nawet sama kobieta nie poczuła się zagrożona ze strony goblinów, choć to może dzięki Lorathowi? Nawet nie potrafiła sobie przypomnieć, jak długo go zna i kiedy to się zaczęło. Czy to przez to, że obydwoje byli inni i niechciani? Na pewno poznała go niedługo po swoich dwudziestych urodzinach, kiedy nie potrafiła poradzić sobie z tym, co ją spotkało.

Błądząc po pobojowisku ciągle zerkała na Elfa, zastanawiając się, kiedy stał się tym, kim jest. W jej oczach był lepszy od jego pobratymców, miał więcej odwagi i oddania, które w nim ceniła. Pragnęła mu pomóc i wierzyła, że potrafi. Potrzebowała tylko więcej czasu. Coraz więcej...

* * *



- Mała, nie smuć się. Czemu płaczesz? - rosły mężczyzna w średnim wieku, ze zmarszczkami wyraźnymi jak wgłębienia w postaci długich kresek, ukucnął obok młodej Aasimarki.
- Bo oni mnie nie znoszą - zaszlochała chowając pulchną buzię w rękaw, a jej ramiona drżały z każdą chwilą coraz mocniej.
- Skąd wiesz, że tak jest? Może po prostu nie rozumieją tego, kim jesteś. - odparł mężczyzna ze spokojem i usiadł obok dziewczynki. Wyglądała jak ludzkie dziecko w wieku lat 8, a miała chyba już ponad 20. Blada cera, włosy białe z metalicznym blaskiem i smutne oczy, niby szare, niby błękitne. Metaliczne.
- Ponoć jestem darem. Od bogów.
- Jesteś. Więc czemu płaczesz?
- Bo nie chcę nim być. - zaszlochała i ponownie zaczęła płakać. Pierwsze próby rozmowy jednak przynosiły skutek w zwolnionym tempie, ale zawsze to coś.
- Uśmiechaj się, Słodka. Jak Cię zwą?
Aasimarka wzruszyła ramionami i pociągnęła nosem. Każdy, prócz Szamana, wołał na nią jak chciał, nikomu nie robiło to różnicy. Określenie Aasimarka było dla nich wystarczającym imieniem, zaś inne dzieci nie lubiły jej za to, że lubił ją każdy inny.
- Popracujemy nad tym... Pamiętaj tylko o jednym; gdy ktoś jest dla Ciebie niemiły, uśmiechaj się. Po co dawać im satysfakcje, że Cię zranili? Po co pokazywać, jak bardzo im się udało? Wyśmiej to, mała Szarańczo. - mężczyzna poczochrał ją po głowie, po czym wstał. Uniosła głowę zdziwiona tym, że znał jej imię. Nie rozumiała zaś, czemu chciał jej pomóc, po co była ta cała rozmowa. Łzy płynęły jej po policzkach, a kąciki ust uniosły się ociężale ku górze, rysując na jej buzi wymuszony, acz szeroki uśmiech, z którym to wstała i odeszła, ścierając wściekle natrętne łzy.

* * *

Po zabraniu wartościowych rzeczy z goblińskich ciał i nieprzyjemnej rozmowie, zakończonej jak zawsze uśmiechem, Szara podbiegła do Loratha, obserwując co się dzieje. Udało jej się uprosić przemiłego Tyriona, żeby pozwolił zejść jej jako pierwszej, ale po prostu nie chciała zostawać bez Barbarzyńcy, bo nie tylko martwiła się o niego, ale i martwiła się o siebie bez niego... Czasami miała wrażenie, że bez niego nie istnieje i sama nie byłaby w stanie tutaj dotrzeć.
Aasimarka miała ochotę wrócić już do miasta i wtopić się w tłum radosnych ludzi, którzy świętowali i bawili się na festynie. Wyrocznia potrzebowała dużo monet, by móc w końcu zdobyć to, o czym tak bardzo marzyła. Postanowiła, że musi się pospieszyć. Przekonana, iż będą wracać tą samą drogą, schowała swoje cięższe zdobycie w krzakach, z nadzieją, że nikt nie wpadnie na to, by je przeczesywać; a jeśli tak, no to trudno, nic na to nie poradzi. Przynajmniej miała amulet Shar, a ten na pewno był wart bardzo dużo.
Będąc już na górze Szarańcza przykleiła się mocno do Loratha, jakby się bała, że ktoś zaraz będzie próbował być dla niej złośliwy i niemiły.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 12-12-2015 o 15:06.
Nami jest offline  
Stary 12-12-2015, 17:33   #55
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Lorath otworzył szeroko oczy. Okrwawiony, z włócznią, na którą nabite zostały dwa truchła goblinów, z wyrazem dezorientacji na twarzy, rozglądał się wokoło, jakby nie do końca wiedział gdzie się znajduje. I w rzeczywistości tak było. Przez krótką chwilę. Trawa porastająca ziemię pociemniała i stała się lepka. Krewa była wszędzie. Choć Odmieniec nie dostrzegał barw, bez problemu zawsze rozpoznał krew. Zbyt wiele razy, w swoim życiu miał z nią kontakt.
Odgarnął jasne włosy opadające mu na twarz. Nie był do końca pewien co przed chwilą, tak właściwie się stało. Walka. Tak, to było oczywiste, jednak ostatnią rzeczą jaką pamiętał, była szarża na pierwszą wyznaczoną na jego cel poczwarę. Jego późniejsze wspomnienia stanowiły zamazaną plątaninę krzyków, uderzeń i bitewnego chaosu. Nie mógł sobie przypomnieć więcej. Walka zadziałała na niego, niczym zioła, które palił wraz z Szarą poprzedniego wieczora.
Nagle przypomniał sobie o towarzyszce. Gwałtownie począł ją wypatrywać, z bijącym sercem, które uspokoiło się zaraz, gdy szybko dostrzegł ją całą i zdrową, stojącą przy reszcie towarzyszy. Westchnął z ulgą, a zarazem zezłościł się na siebie. Nie powinien tracić czujności. A to instynkt zawładnął nim w czasie walki. Zdawał sobie sprawę, że nie wyzwolił swojej pełnej żądzy krwi i nie wpadł w szał, ale mimo to krwawy zew zawładną nim. Czy żyjąc tak wiele lat na uboczu, w głuchej dziczy, rzadko widując się nawet ze swoim ludem, zaczął upodabniać się do zwierzęcia? Czy zdołałby się opanować i ruszyć na ratunek Szarej, gdyby zaszła taka potrzeba? Musiał coś z tym zrobić.
Ponownie zanurzając się w melancholijnym nastroju, przybierając ponurą minę, Odmieniec ruszył w stronę towarzyszy.

* * *


Elf nie za bardzo obchodziły fanty znalezione przy goblinach, dywagację filozoficzno-religijne czy przesłuchanie jeńca. Szybko znalazł się na dole przy trupach bandytów, gdzie przy ciele tropiciela odnalazł użyteczną broń - długi łuk i krótką włócznię - które bez większego oporu sobie przywłaszczył. To samo zrobił z dobrze wykonaną zbroją. Nie czuł żadnych wyrzutów sumienia bezczeszcząc zwłoki. Trup to trup, z pewnością nie przejmie się zbyt bardzo utratą przedmiotów.

Barbarzyńca błyskawicznie znalazł się po drugiej stronie płytkiej rzeczki i natychmiast zaczął wypatrywać wygodnego miejsca do wspinaczki. Nie upłynęło kilkanaście sekund, gdy znalazł odpowiednie i, przerzuciwszy sobie wcześniej linę przez ramię, zaczął szybko wdrapywać się na górę. Odmieniec mógł nie być nazbyt elokwentny czy towarzyski, ale jego zdolności radzenia sobie w dziczy, nikt nie mógł kwestionować. Urwisko, takie jak to, nie stanowiło dla niego wyzwania. Po upływu zaledwie kilku minut, zrzucał już linę pozostałym na dole towarzyszom.

Kiedy cała drużyna znalazła się z powodzeniem po drugiej stronie, Lorath już badał ziemię, w poszukiwaniu śladów pozostałych bandytów. Wszyscy mieli przed sobą jeszcze sporo pracy tego dnia. I sporo krwi do przelania. A barbarzyńca miał tylko nadzieję, że przy następnej potyczce, nie pozwoli opanować się instynktowi. Musiał być wciąż czujny, by chronić Szarą. Niezależnie od wszystkiego, nie mógł pozwolić by coś jej się stało.
 
Hazard jest offline  
Stary 12-12-2015, 22:22   #56
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Ciernisty Las, Stonebrook
16 Mirtul, 1367 DR
Południe


Pokonanie wąwozu zajęło trochę czasu, ale na szczęście obyło się bez połamanych kończyn i innych przykrych niespodzianek. Na szczycie rumowiska znajdującego się tuż obok bystrej rzeki, poszukiwacze przygód natrafili na dwa naszpikowane goblińskimi strzałami ciała, które niewątpliwie należały do wyjętych spod prawa awanturników. Po bliższych oględzinach okazało się, że zgon nastąpił stosunkowo niedawno, co dodatkowo potwierdziły słowa Gibo, który z dumą opisywał jak własnoręcznie przeciął sznury mostu linowego. Utwierdziło to w przekonaniu resztę drużyny, że ścigani przez nich bandyci muszą znajdować się gdzieś niedaleko, a to z kolei oznaczało, że gwarantowana za ich głowy nagroda jest już w zasięgu ręki...


Po wdrapaniu się na szczyt urwiska, awanturnicy ruszyli tropem degeneratów. Ślady prowadziły dalej przez las, lecz tym razem ich ofiary z obawy o własne życie zmieniły trasę i zamiast kierować się dalej ścieżką, wbiegli w gęste zarośla na wschód od szlaku.

Raz jeszcze poszukiwaczom przygód przewodził Lorath, który bez trudu odnalazł odciski butów w runie leśnym, pomimo, że bandyci najwyraźniej dołożyli starań, by zamaskować pozostawiane przez siebie ślady. Czujne oko elfa potrafiło wyłapać nawet nawet najmniejsze nienaturalne zgięcia źdźbła trawy, a to było więcej niż wystarczające w odnalezieniu właściwego tropu.
Z ręką na orężu, zagłębili się w serce lasu spodziewając się ujrzeć przestępców lada moment. Minęli kilka wielkich drzew, przedarli się przez parę kolejnych gęstych zarośli, aż tu nagle wyłonił się przed nimi brukowany gościniec i to w samym sercu lasu! Swój początek miał przy gęstej kępie krzewów, którą minęli, po czym nagle urywał się, tak jakby jego konstruktorzy zrezygnowali z ukończenia swego działa. Bruk z którego został wykonany wydawał się być niezwykle stary i przynajmniej od wielu dziesiątków lat nikt tu nie uczęszczał, co można było łatwo wywnioskować po grubej warstwie mułu i roślin, które zalegały na kamiennej ścieżce.

Droga prowadziła w jednym kierunku i choć Lorath zgubił trop na chwilę przed odnalezieniem gościńca, awanturnicy bez trudu domyślili się, w którą stronę udali się bandyci i ruszyli w tym kierunku.
Idąc wzdłuż traktu natrafili na dziwne, pokryte pnączami posążki przedstawiające wężopodobne stworzenia, które według wielu niemalże zapomnianych legend, niegdyś zamieszkiwały te rejony. Jeszcze na długo przed elfami z Myth Drannor i pierwszymi królestwami ludzi, na terenie obecnego Ciernistego Lasu, który w tamtych czasach był parną puszczą rozciągającą się od podnóża Rozszczepionych Gór, aż po brzegi Jeziora Pary, rosła tu w siłę potężna cywilizacja łuskowatych istot, znanych jako Yuan-Ti.
Nie wiadomo co przyczyniło się do ich upadku, lecz ruiny, które zostawili po sobie wciąż budzą zachwyt i stały się grobem dla wielu dzielnych poszukiwaczy przygód…


Jak można było się spodziewać; brukowany gościniec zaprowadził awanturników do wykutej w litej skale świątyni, którą strzegły dwa gigantyczne posągi słoni, z oddali wyglądające jak żywe. Frontową ścianę zdobiły liczne runy zapisane w jakimś starożytnym języku, lecz nie sposób było go odczytać.
Nawet Gibo wyglądał na zaskoczonego tym widokiem i za nic w świecie nie miał zamiaru przekroczyć progu świątyni. Plemienna starszyzna z jego wioski naopowiadała mu wielu strasznych historii na temat podobnych ruin i kryjącej się w ich wnętrzu straszliwej magii. Z początku nie brał tych opowieści zbyt poważnie, ale teraz, gdy na własne oczy ujrzał wrota pokrytej pnączami i pędami roślin świątyni, jego koszmary urzeczywistniły się.

Gorzej dla niego; poszukiwani listem gończym bandyci najprawdopodobniej tutaj znaleźli sobie schronienie, a towarzyszący mu awanturnicy wyglądali na zdeterminowanych, by ich odnaleźć.


 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline  
Stary 13-12-2015, 01:50   #57
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Walka nie trwała nawet pół minuty - wszystko poszło dość... sprawnie.
Kruchość życia potrafi zaskakiwać.
Wygasił swoją gotowość do użycia magii, jednocześnie sprawiając, że jego żyły przestały świecić.

Działania drużyny, które nastąpiły potem, nie zasługiwały na aprobatę Sadima, jednak nie miał zamiaru się z nikim kłócić - złoczyńcom niewiele się należy, jednak każdego zmarłego w jakiś sposób należało uszanować. Dlatego zdarzało się, że po wojnach tworzono masowe groby zamiast zostawiać martwych na polu bitwy.

Zabrał się za ściąganie trupów goblinów na jeden stos, by je później należycie spalić. Wlókł ciała po ziemi, ponieważ brakowało mu siły, by je unieść - skupiał się bardziej na treningu magicznym, niż fizycznym, to jest przyczyną. Tamarie mu oczywiście pomagała, a choć siły jej nie brakowało, to przyglądała się ciału każdego z zabitych bez znanego Sadimowi powodu. W międzyczasie Ferval go poprosił o pomoc. Oczywiście - zajął się tym.

Słysząc okrzyki półorka, rzucając kolejnego trupa na stos krzyknął do wszystkich:

- Będziemy świętować nasze zwycięstwo jak wyjdziemy z lasu. Pomóżcie mi jak możecie! Łypnął tylko okiem na Szarańczę sprawdzając, czy przypadkiem za bardzo się nie oddaliła. Gdyby było tutaj więcej takich band, to mogłoby się to dla niej skończyć źle - Nie chcemy mieć nieumarłych goblinów hasających po pobliskich łąkach, co?

-Nie chcemy?- Daegr wzruszył potężnymi ramionami, wyraźnie nieporuszony.

- Nie chcemy. Zapewniam. - rzekła Tamarie będąc w pobliżu mężczyzny i rzuciła kolejne truchło goblina w wyznaczone miejsce. Nawet celnie, choć ciało groteskowo się przeturlało na bok, gdy sięgnęło swego celu - Mamy wystarczająco dużo zmartwień.

Kiedy już wszystko było gotowe przywoływacz podszedł do Kurga ciężko podpierając się na swym kiju podróżnym z powodu zmęczenia będącym efektem solidnego wysiłku fizycznego. Stopy jednak stawiał pewnie. Stanął obok kapłana.

- Kurg. Mógłbyś poprosić Uthgara, by trochę nam pomógł i spalił te ciała za pomocą zaklęcia Iskry? - zapytał poważnie przypatrując się plądrującym zwłoki towarzyszom.

Półork spojrzał na niego tępym wzrokiem. Bez słowa zabrał się do pracy.

- Dziękuję - rzekł z wdzięcznością, gdy ten poszedł, by podpalić stos.

I ten zapłonął powoli trawiąc ciała pokonanych - równie powoli, jak spadający na północy śnieg w czasie pogodnego, niezbyt wietrznego dnia. Lecz nie dane mu było ujrzeć efektów, bowiem ruszyli dalej za Lorathem.

W czasie podróży zagaiła do Sadima Tamarie:

~ No chodź na festyn. Będzie fajnie. - miała ton pragnącego się pobawić dziecka.

~ Osobiście wolę iść w dalszą drogę lub rozejrzeć się, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Chociaż zaraz... - przypomniał sobie nagle Sadim - W nocy ma nastąpić atak goblinów! Ktoś musi ostrzec straże, bo znając życie wszyscy o tym zapomną. Jedynie Rathan wygląda na rozsądnego człowieka.

~ Umie obchodzić się bronią, jest to pewne. W przeciwieństwie do walczącego w pierwotny sposób Loratha, ten mężczyzna ma wyszkolenie. Na pewno byłby godnym przeciwnikiem. - stwierdziła kobieta zerkając kątem oka na osobę, o której rozmawiają.

~ A co myślisz o Kurgu? Słyszałem, że z powodu jego modłów miałaś dość nieprzyjemną rozmowę z resztą grupy.

~ Uthgar jest ważnym sprzymierzeńcem na polu bitwy, dokładnie tak samo jak Tempus czy Czerwona Rycerka. Bogowie działają poprzez swych wybranych ludzi, czyli kapłanów noszących ich światło lub mrok. Porządek lub chaos. Przychylność bogów bitwy, nawet w najmniejszym starciu, będzie dla nas przychylna. - stwierdziła bez emocji.

~ Wiem. W jakiś sposób cieszę się, że mamy kapłana po swej stronie, bowiem może okazać się wartościowym sprzymierzeńcem. W sumie nigdy u ciebie nie słyszałem takich wywodów. Stąd się wzięły? - zapytał poważnie, choć od razu tego pożałował.

~ Jesteś młody, Sadimie. Jeszcze wiele lat przed tobą. W trakcie nich wszystkiego się dowiesz - mentorski ton odezwał się w myślach półelfa.

~ A Szarańcza?

~ Głupia dziewczyna, której kaprysy mogą ściągnąć na nas zgubę. Nie myśli dokładnie tak samo, jak Daegr. Nie ma na to rady. - wzruszyła ramionami - To co, idziemy na festyn? Dawno na żadnym nie byłam.

~ No dobra, niech ci będzie. - zakończył rozmowę Sadim, jednocześnie wyczuwając ze strony swej rozmówczyni jakiś rodzaj ekscytacji.



*

- Mam złe przeczucia - szepnęła Tamarie bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego.

Świątynia budziła jakiś rodzaj niepokoju, gdyż to właśnie w starożytnych ruinach czaiło się zło. Najczęśniej właśnie starożytne. A że przez środek lasu prowadzi do nich równie starożytna brukowana ścieżka... Aż lepiej nie mówić zbyt wiele.

~ Rozejrzę się - rzekła Sadimowi Tamarie używając łącza telepatycznego.

Przywoływacz, podejrzewając, iż każde starożytne ruiny muszą kryć w sobie jakąś magię, postanowił zbadać to miejsce na jej obecność. Miał cichą nadzieję, że słonie nie są golemami, a goblin nie zacznie piszczeć, bo jeszcze umarli wstaną z grobów... A nieumarłe wężoludzie to niezbyt zachęcająca perspektywa.
 

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 13-12-2015 o 01:56.
Flamedancer jest offline  
Stary 14-12-2015, 13:47   #58
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rathan nigdy nie był człowiekiem lasu. I, co ważniejsze, nie uważał się za takiego. Drobiazgi, jak poszukiwanie śladów, pozostawiał innym - tym, którzy się na tym znali. Na przykład Lorathowi. A ten prowadził drużynę po śladach, jak po sznurku.
Gdy zaś ślady zniknęły... W zasadzie nie nie było wątpliwości, dokąd iść. Skoro nie rozpłynęli się w powietrzu, to musieli iść gościńcem. A ten (niezbyt co prawda gościnny) był oczywistym dowodem, ze plotki o znajdujących się w Ciernistym Lesie budowlach nie były bezpodstawne.
Ich budowniczowie nie należeli do najsympatyczniejszej rasy na świecie - tak przynajmniej sądził Rathan, bowiem jego kontakty z wężowatym ludem do tej chwili nie istniały, a wszystko co wiedział, to pogłoski. No i miał cichą nadzieję, że owych pogłosek nie będzie musiał sprawdzać na własnej skórze.

Brukowana droga, chociaż z jednej strony kończyła się jakby ucięta mieczem, drugi kraniec miała całkiem konkretny, świadczący o tym, że nie każda budowla w lesie jest ruiną.
Ktoś się bardzo postarał, budując tę budowlę. Zapewne wielu ktosiów, przez wiele lat. I solidnie się do tego przyłożyli.
Jednak Rathan nie miał zamiaru studiować architektury - bardziej interesowały go ewentualne ślady obecności kogokolwiek - czy to bandytów, czy to innych, zamieszkujących las istot. Być może groźniejszych.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-12-2015, 21:32   #59
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Olbrzym zbliżył się do jednego z posągów i zafascynowany widokiem potężnego stworzenia uchwyconego w kamieniu położył dłoń na jego trąbie, czując jak wciąż gładki kamień odpowiada chłodem na dotyk jego szorstkiej skóry. Tam, skąd pochodził, ogromne, włochate odpowiedniki tych kolosów przemierzały tundrę i górskie przełęcze w poszukiwaniu żerowisk, czasem padając ofiarą największych z bestii lub najodważniejszych z łowców. Daegr postanowił, że kiedy już wróci do Athkatli z głową Hurgansona i otrzyma obiecaną mu nagrodę, odnajdzie tego dziwnego, łysego stwora i urżnie mu łeb, by powiesić go sobie nad kominkiem jego nowego zamku.

-Gibo, mój chłopcze, masz jedyną, niepowtarzalną w swym marnym życiu, okazję zwiedzić wnętrze splugawionej świątyni jakiegoś przedpotopowego bożka. Stawić stopę - jeśli można tak powiedzieć - tam, gdzie nie zaszedł żaden inny goblin! Har har! Czujesz ten dreszczyk emocji?- Wydawało się, że zielonoskóry wcale nie był pocieszony podróżą w głąb świątyni. Po prawdzie, Daegr zaczynał domyślać się, że jego balast jest metaforycznie rzecz biorąc obsrany. I lepiej, żeby stan ten nie wyszedł poza hipotetyczną hiperbolę… Mógł mieć tylko nadzieję, że trochę jego pewności siebie i nieustraszenia zainspiruje goblina. -Od teraz, możesz robić wszystko, co tylko ci się żywnie podoba.- Olbrzym nadal zwracał się do dygoczącego ze strachu potwora. -Z dwoma wyjątkami. Po pierwsze, nie wolno ci się ruszać, bo rozpruję ci brzuch, wyciągnę bebechy, i zrobię z ciebie jo-jo. Mrugać możesz. Po drugie, najważniejsze, nie wolno ci pisnąć nawet słowa, ani zbyt głośno oddychać, bo wsadzę ci twoje prawe jądro w twoje lewe ucho i na odwrót, żebyś mógł słyszeć wrzask swoich nienarodzonych dzieci. Jeśli coś mi zagraża, możesz mnie ostrzec, ale robisz to na własną odpowiedzialność w myśl zasady numer dwa. Odwagi, Gibo- Pokrzepił go człowiek z północy. -Gęba na kłódkę, żadnych gwałtownych ruchów, i obserwuj nas przy pracy, a być może zobaczysz jeszcze raz słońce i usłyszysz ptaków śpiew. Kto wie, może się czegoś nauczysz, i wnet zostaniesz królem leśnych goblinów? Har har har!-

Wedle słów stwora, ich przywódca nie potrafił czytać - była to umiejętność zarezerwowana dla szamanów. Mimo to, Gibo czytać potrafił. I mówić we wspólnym też, co teoretycznie stawiało go na pułapie świadomości intelektualnej podobnym do statystycznego mieszkańca Zapomnianych Krain, jakkolwiek by taki zamalgamowany osobnik nie wyglądał. Tym samym musiał znajdować się w tym marnym procencie rozgarniętych gobosów, być może nieświadomych własnego potencjału. Daegr doszedł do wniosku, nieprędko co prawda z powodu swoich własnych ograniczeń w sferze lotności umysłu, że stwór może okazać się przydatniejszy niż przypuszczał. I bardziej niebezpieczny.
 
Krieger jest offline  
Stary 16-12-2015, 11:29   #60
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
W lesie cienia jest kałuża, z tej kałuży się wynurza… Hipopotam powiadacie? Nie, świątynia to psubracie. Rozmyślania nad rymem i wersem przerwało Tyrionowi bliższe przyjrzenie się budowli magicznym wzrokiem. Magiczne słowa opuściły jego usta, niczym mała lawina kamieni tocząca się ze wzgórza. Wyczuwał kilka aur, przy czym jedną dość mocną, czyżby zaklęcie, które miało ukryć calą budowle, wejście, czy jeszcze coś innego. Może potężny artefakt? Nie był pewien, ale starczyło to, by wzbudzić jego ciekawość.

Była tu zagwozdka, tajemnica, novum. W takich sytuacjach, należalo zrobić pewną rzecz przed zagłębienim się w otchłanie. Nasypał nieco ciemnego proszku do kubka, następnie zaczął odmawiać inkantację nad manierką, by wkrótce zalać proszek parującą od gorąca wodą. Dookoła zaczął roznosić się mocny, pobudzający aromat. Odczekał, aż nektar bogów się zaparzy i przelał go do pustej obecnie manierki, tworzac lejek z sitkiem. Gdy skończył cały proceder, sięgnął po brązowe kryształki i wsypał je do manierki. Zakręcił dokładnie i zaczął trząść pojemnikiem, mieszając wszystko dokładnie. Na koniec, wyszeptał pod nosem. – Mroczna materio, daj mi siłę. - Po skończonym procederze, odkorkował manierkę, wziął łyk i delektował się smakiem kawy na języku i podniebieniu.

Rozejrzał się po towarzyszach i wejściu do ponurej świątyni z odnowionym optymizmem. Drużyna była tak różna i zbzikowana, jak to sie tylko dało, ale miał nadzieję że nie przeszkodzi im to w bezpiecznym bogaceniu się. Próbował sobie przypomnieć co nieco o tym co mogłoby ich tu spotkać, ale nie przychodziło mu za wiele do głowy.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172