|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-01-2017, 19:19 | #461 |
Reputacja: 1 | Wojowniczka zeskoczyła z końskiego grzbietu, na którym wciąż były juki, których nawet na okazję walki z rdzewiaczami Irisviel nie zdecydowała się zrzucić z wierzchowca. - No widzisz, a tak się bałaś - powiedziała kobieta stając przed Talls i klepiąc ją czule po szyi. Irisviel odwróciła się na pięcie i spojrzała na krasnoludy. - I co, łyso, że koń w podziemiach jednak może się nadać? - zapytała retorycznie i zaśmiała się po tych słowach. - z resztą Talls też lubi zwiedzać nowe miejsca, choć się do tego nie przyzna - powiedziała i szturchnęła klaczkę w bok. Ta odwróciła głowę, ustawiając ją bokiem, łypiąc na "obcych". Zaraz też wojowniczka oddała miecz, który dostała na walkę z rdzewiaczami i odebrała swoją, robioną na miarę koszulkę kolczą, na którą narzuciła skórzaną kurtkę. - Następnym razem dajcie mi coś bardziej wymagającego, bo prawie z nudów tam zeszłam - skomentowała buńczucznie Iri, szykując się do dalszej drogi. |
25-01-2017, 10:35 | #462 |
Reputacja: 1 |
|
25-01-2017, 10:50 | #463 |
Reputacja: 1 | Walka z rdzewiaczami poszła nadzwyczaj sprawnie, obserwująca ją Tajga nawet się nie spociła. Dla formalności wypuściła bełt czy dwa w stronę robali, zafascynowana popisami Irisviel. Wojowniczka zaimponowała jej, a to rzadko się zdarzało. Dobry materiał na balladę - ale koń w podziemiach? Nawet bajanie miało swoje granice. Bardce szybko przeszło bajanie o bajaniach, gdyż poczuła, że ktoś ją obserwuje. Tak podpowiadał jej instynkt - wyćwiczony przez lata instynkt kogoś, kto zawsze miał coś na sumieniu; a który nie raz uratował jej już skórę. Przypomniały jej się wszystkie znane opowieści o Podmroku - chociażby o stalaktytach (czy jak tam zwali te wiszące kamole), które nagle ożywały i spadały człowiekowi na głowę. Mimo że mieli źródła światła Tajga dodatkowo odpaliła słoneczny pręcik i wsadziła sobie za pasek, nieco z boku by nie świecił jej w oczy. Wolała mieć coś swojego. Przez chwilę stała zamyślona podczas gdy wszyscy zbierali porzucone przed walką graty, po czym podeszła do Irisviel. - Wydaje mi się... gdy walczyliśmy czułam, że ktoś nas obserwuje. Bynajmniej nie rdzewiacze - powiedziała pewnym tonem głosu. Jeśli ktoś miał jej uwierzyć to prędzej będzie to amazonka niż krasnoludy, które pewnie wezmą jej przeczucie za panikę powierzchniowca nieobeznanego z mrokiem i tonami skał nad głową. A Irisviel już im zdążyła zaimponować - przynajmniej taką Tajga miała nadzieję. |
25-01-2017, 11:58 | #464 |
Reputacja: 1 | - Witam szanownego Pana, jestem Janella - kobieta skinęła głową i uśmiechnęła się na przywitanie krasnoluda. - Razem z towarzyszem poszukujemy odpowiedzi na temat natury noszonego przez niego miecza. Przede wszystkim chcielibyśmy wiedzieć czy korzystanie z niego jest bezpieczne. W tym sensie, czy nie wywołuje on u swego posiadacza jakiś nienaturalnych zmian. Rozejrzała się w koło: - Tak przy okazji: słyszał pan coś na temat niejakiego Wujaszka? To gnom, który ponoć posiada latający statek. |
25-01-2017, 12:51 | #465 |
Reputacja: 1 | Gdy już pierwsza rdza została przelana … czy raczej skruszona , Markus pogratulował wojowniczce odwagi i dobrze przeprowadzonej akcji. Nie omieszkał poświęcić też chwili – choćby tylko przelotnej na przyjrzenie się obu stworom, a także na wycięcie czułek którymi przerdzewiały tarczę. Najpierw użył drobnego skrawka metalu który odpadł z tarczy do sprawdzenia czy także po śmierci czułki stworów potrafią zmienić metal w rdze i w zależności od owego eksperymentu do ich ucięcia użył sztyletu bądź co ostrzejszych kawałków skały, oczywiście z zachowaniem pełnej ostrożności. W wolnej chwili zamierzał naszkicować stwora z pamięci dlatego tez poświęcił chwilę lub dwie na zapamiętanie wyglądu stworów. Po czym ruszył dalej. W normalnym trybie z pewnością poświęciłby obu stworom przynajmniej godzinę lub kilka, obecnie jednak wiedział że musi trzymać się tempa które narzucały krasnoludy i nie zamierzał zostawać gdzieś w tyle. Kto wie, może przy najbliższym postoju będzie czas na lepsze badania? Póki co skupił się na obserwacji terenu – choć nie szedł na czele i na liczeniu kroków. By w przybliżeniu mógł później określić długość korytarzy jakie kreślił na mapie. Chwilowo w drodze jedynie symbolicznie, jego mapa składała się bowiem bardziej z ciągu liczb niż jakiś szkiców, ale Markus doskonale się w nich orientował i przy pierwszej sposobności liczby miały się zmienić w kreski – a te w mapę. Mapę która miała mu przynieść choć drobną sławę w społeczności kartografów – o ile oczywiście tego dożyje. |
25-01-2017, 17:51 | #466 |
Reputacja: 1 | Mogąc się wykazać Irisviel wyśmienity humor nie opuszczał. Nawet pochwały członków drużyny przyjmowała z zadowoleniem. Ewidentnie dla kobiety walka była sensem życia. Sięgając do swojego plecaka, wyciągnęła bukłak z wodą, z którego zaraz się napiła. Wtedy też podeszła do niej bardka. Wojowniczka uśmiechnęła się do niej zawadiacko by zaraz jej mina nabrała nieco powagi słysząc słowa Tajgi. Iri rozejrzała się po okolicy, na tyle na ile pozwalał jej na to panujący półmrok. Spojrzała zaraz na Talls i skinęła głową w sobie tylko wiadomym geście. Klaczka wtem postawiła uszy i wyprostowała się. - Jeśli pamiętasz może, z którego kierunku czułaś to wrażenie to można by się z jakimś tropicielem wybrać, sprawdzić choćby ślady - zaproponowała Irisviel, którą co prawda nie zmartwiło to co powiedziała jej Tajga, lecz wyraźnie była sprawą zainteresowana. - To byłoby ekscytujące gdyby ktoś nas śledził - dodała krzyżując przed sobą ręce. - Macie już pewnie wrogów, co? - zasugerowała charakter obserwatora i spojrzała na swojego rumaka. - Talls, bądź czujna, jak kogoś wyczujesz albo zobaczysz to dawaj znać - powiedziała na co zwierzę zareagowało potrząśnięciem głową i tupnięciem lewym przednim kopytem o podłoże. |
27-01-2017, 12:58 | #467 |
Reputacja: 1 | Szukanie gnoma trochę trwało a prawie każdy miał o nim inne zdanie, zaczynając od szaleńca kończąc na genialnym wynalazcy. W końcu udało im się odszukać miejsce gdzie ów gnom miał mieszkać. Dom a może pracownia gnoma nie okazała się czymś wymyślnym ot to po prostu spory budynek wyglądający jak magazyn z placem obok. Po zastukaniu w masywne drzwi gdzie po dłużej chwili ukazał się w nich sporych rozmiarów konstrukt. Tu Kazrak został pozytywnie zaskoczony i jego oczekiwania wzrosły w stosunku do tak zwanego "Wujaszka". Otrzymując gest który odczytali wraz z Nidrimem jako zapraszający ich do środka ruszyli za konstruktem. Dość szybko pojawiła się dość urodziwa gnomka pytając w czym może pomóc. - Witaj, chcielibyśmy się dopytać o koszt transportu latającym statkiem kiedy jego właściciel powróci z podróży do Silverymoon. Interesuje nas dostanie się w okolice Grzmiących Wierchów i jeśli to możliwe odebranie nas z tego miejsca co pewnie wiązałoby się z poczekaniem na nas do kilku dni. |
31-01-2017, 19:56 | #468 |
Reputacja: 1 | Grigor wodził ospałym spojrzeniem dając się prowadzić w tej chwili o wiele bardziej energicznej kobiecie. Genasi, kiedy nie brał udziału w żadnej walce zdawał się tracić większe zainteresowanie otaczającym go światem. Zupełnie jakby w ciele tego planokrwistego gnieździły się dwie, odmienne istoty. W końcu, po długim czasie poszukiwań trafili na jakiegoś starszego krasnoluda. Mnogość dziwnych przedmiotów i fiolek oraz jego wygląd sugerowały, że chyba zna się na magii w tej czy innej formie. Na słowa Janelli łowca ściągnął z pleców "przeklęty" miecz i wysunął jego ostrze lekko z pochwy jednocześnie pochylając się aby brodacz mógł się przyjrzeć bliżej. W razie czego gotów był wręczyć mu ostrze, ale tylko dlatego, że wiedział iż ono do niego wróci. Miał też nadzieję, że sklepikarz nie będzie na tyle głupi by próbować zatrzymać miecz dla siebie. |
31-01-2017, 20:42 | #469 |
Reputacja: 1 | Thazar Złotowłosa elfka uśmiechnęła się pod nosem -Tobie, młody człowieku zdaje się, że ja chcę z nią pogawędzić o tym, w jaki sposób dba o włosy? Myślisz, że szukam jej z powodu jakiejś błahostki? Twoja przyjaciółka jest zamieszana w śmierć dobrego agenta harfy, mojego starego druha...- rzekła Aelein, o ile było to jej prawdziwe imię. Kobieta uniosła dłoń i złapała za wskazujący palec lewej dłoni, po czym złapała za środkowy palec -Twój kamrat, niejaki Shen. Zamieszany w handel nielegalnymi w królestwie rzeczami, śmierć kilkunastu osób, w tym dwoje strażników miejskich...- kobieta uniosła kolejny palec wyliczając dalej -a twój kolejny kompan, zwany Grigorem wszedł do miasta z bardzo starym, owianym złą sławą orężem, powodującym utraty zmysłów... Jakby tego było mało, twój pracodawca, Courtez zamieszany jest w nekromanckie praktyki. Czemu padło na ciebie? Bo twoi kompani pewnikiem wczoraj urządzili by tu krwawą sieczkę. Ale wierzę, że jesteś rozsądny, wydasz ich i powiesz gdzie tak na prawdę jest Shen, oraz Tajga. Wierzę, również że pomożesz mi przekonać swego ziomka do oddania Furii Tempusa... - przestała wyliczać i zawiesiła ręce na piersiach. Grigor, Janella Krasnolud zbliżył się do Grigora i stanął krok przed genasim, krzyżując spojrzenia z najemnikiem. - -No! Potrzebujesz zaproszenia? Pokaż no to swoje ostrze chłopcze.- polecił oziębłym tonem, wykonując dłonią zapraszający gest. Grigor mruknął pod nosem, po czym dobył miecza, ułożył sobie ostrze na rękach niczym niemowlę i wyciągnął przed siebie by oddać je krasnoludowi do wglądu. Brodaty mędrzec chwilę przyglądał się rękojeści, oraz nasyconej magią stali raz po raz szepcąc coś w języku swoich rodaków z podziemi. W końcu po kilku dłuższych chwilach wzdrygnął się i spojrzał na Grigora z powagą -Słyszałem o tym mieczu wiele. Wiele złego, oraz wiele dobrego. To zależy jak na to spojrzeć. Identyfikacja takiego cacka to nie byle rzucenie zaklęcia. Potrzebuję pomedytować i przede wszystkim potrzebuję byś zostawił swój miecz u mnie. Będzie cię to kosztowało pięćset złociszy- rzekł stanowczo, wracając za ladę -Lub...- zastanowił się chwilę wpatrując się w Janellę i Grigora -Lub zrobię to dla ciebie, jeśli ty zrobisz coś dla mnie. Nic trudnego. Najwsamprzód potrzebny mi będzie składnik do mej mikstury, nad którą pracuję od bardzo dawna. Jest dość blisko, nieopodal miasta lecz to bardzo prosta wyprawa. Bardziej chodzi mi o to, że ten...- burknął pod nosem, co sprawiło, że Grigor uniósł pytająco brew -No trzeba mi kogoś kto przetestuje ów napar. Mikstura, może sprawić że twe mięśnie, bądź percepcja urosną w siłę, lecz równie dobrze może sprawić, że staniesz się słabszy, lub też ogłupiejesz... Co ty na to?- spytał Grigora -A wujaszka to w mieście nie ma i oby go jak najdłużej nie było! Nic tylko gamoń wiecznie kłopoty na siebie ściąga. Kiedyś ten jego balon spadnie nam na głowy i będzie draka...- marudził zrzędliwym tonem. Kazrak, Nidrim -A to z wujaszkiem musicie się rozmówić!- gnomica energicznie machnęła ręką uśmiechając się przy tym szeroko -Wujaszek nie mówi mi ile go nie będzie. Przychodzę tylko pilnować jego magazynu i pracowni, na czas jego nieobecności. Koszta też mi są nieznane- wzruszyła ramionami -Ja nie pytam, bo po co? Wujcio mówi: mniej wiesz, dłużej śpisz! Ot co! Ja to mu wierzę, bo wujcio to mądry i obyty gnom. Kiedyś był w podróży w samym Thay! Na prawdę! Widział magów w czerwieni i te... No te... Eee czarownice z Rashamen! I widział też Wielką Rozpadlinę! Leciał nad nią. A raz to nawet leciał nad Amn i tam go zestrzelić chcieli! Wujaszek mówił, że Amnijczycy uznali jego okręt za magicznie napędzany, a to przecie tylko węgiel, para, tłoki, tryby i różne gondziki! Ot co!- gnomica rozgadała się zupełnie zapominając o celu przybycia Kazraka i Nidrima... Irisviel, Tajga, Markus, Jarand Najemnicy maszerowali krok w krok z ekspedycją krasnoludów. Brodacze w milczeniu pokonywali kolejne metry ciemnego i śmierdzącego wilgocią korytarza. Przeciąg wiatru był coraz słabszy, za to Tajga – wielkomiejska dusza czuła doskwierającą duchotę. Markus również, co chwila wycierał nadgarstkiem krople potu z czoła, odgarniając przy okazji złote włosy na bok. Korytarz robił się co raz węższy, aż w końcu Irisviel i Jarand musieli prowadzić swoje zwierzęta za sobą, a nie obok jak do tej pory. W końcu po dobrych, trzech godzinach marszu od momentu pokonania rdzewiaczy wśród krasnoludów zapanowało poruszenie. Chwilę później grupa opuściła w końcu wąski korytarz i znalazła się w ogromnej jamie, wysokiej tak bardzo, że nawet światło pochodni nie dosięgało do sklepienia. Wszędzie dookoła leżały potężne skały ważące dziesiątki ton. Każdy krok członków ekspedycji niósł się echem po jamie, lecz na to akurat nikt nie mógł nic zaradzić. Powietrze było tu nieco bardziej rześkie niż w korytarzu, lecz i tak panowała tu straszna duszność. Pochód nagle się zatrzymał, tak niespodziewanie, że Markus o mało co nie wpadł na idącego przed nim krasnoludzkiego tarczownika. -Postój..- -Postój...- -Odpoczynek!- -Ciekawe co za problem...- -Czemu stajemy?- szepty krasnoludów niosły się po jamie. Po chwili do czwórki najemników zbliżył się znanym im Dorn -Most jest zerwany. Będziem robić myśleć nad tym co dalej, a w między czasie udam się z dwójką krasnoludów na zwiad. Dołączycie?- spytał.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |
31-01-2017, 21:48 | #470 |
Administrator Reputacja: 1 | Thazar bez mrugnięcia okiem wysłuchał rewelacji, jakimi obsypała go elfka. I zdecydowanie nie wierzył co najmniej w połowę tych opowieści. - Śmierć strażników miejskich? - spytał. - Czy o czasem nie ci, co zadawali się z przemytnikami? Nie powiem, by było mi ich żal, ale zdaje się paru z nich zginęło z rąk, a raczej szczękoczółków, przerośniętych pająków, których przywołali dwaj przedstawiciele Pomroków. Nie mówiąc już o tym, że Shen został w domu. Dziwne, że tego nie wiesz. - Tajgę chętnie bym ci dał w prezencie, nie przepadam za nią, ale, nie da się ukryć, prędzej uwierzę, że ona jest dziewicą, niż ty przedstawicielką Harfiarzy. Nie mówiąc już o tym że musisz cierpliwie poczekać na jej powrót, bo się wybrała z jakimiś krasnoludami na wycieczkę. A co się tyczy tego miecza... Czyżby miał zostać przekazany w twoje ręce? Nie rozumiem dlaczego go pragniesz, skoro niby jest taki zły. - Poza tym... trzeba było zapolować na tych nieumarłych i na ich herszta, w którego rękach ów miecz się znajdował, a nie czekać, aż kto inny załatwi brudną robotę - dorzucił. - A te nekromanckie praktyki to taka sama prawda, jak ta rzeź niewinnych strażników miejskich? - spytał na koniec. |