|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-11-2016, 21:44 | #281 |
Reputacja: 1 | Na słowa Yetara Lunę zatkało. - TY odwalasz brudną robotę? Popatrz na MOJE ubranie, jak JA wyglądam! I jak ŚMIERDZĘ! Też zabiłam goblina, a Gir to nawet niedźwieżuka, więc się nie przechwalaj! Z was to z Elvinem banda maminsynków jest! - niziołka aż zatchnęła się z oburzenia i dopiero widząc rozbawioną minę tropicielki pojęła, że gra się rozpoczęła. Wzięła więc głęboki wdech i ochoczo kontynuowała wrzaski. - A ten magiczny miecz to raczej przeklęty jest, popatrz jak skończyłeś, ledwie żywy, musieliśmy cię tu przytachać i żadnej wdzięczności! Jak chcesz nazywać pierworodnego czyimś imieniem to już Yetarem go nazwij, bo ci przynajmniej życie uratował! - wyrocznia oczywiście wszystko pokręciła, ale w końcu liczyło się tylko wrażenie na publiczności. Biorąc pod uwagę pobłażliwość z jaką traktował ich Akermus była pewna, że drużyna Błyszczyków łapczywie nadstawia teraz uszu, pękając ze śmiechu. - Poza tym to nie moja wina, że wam się nie chce nic zbierać! Powinnaś się jeszcze cieszyć, że sprzątam las z tego złomu - niziołka tym razem naskoczyła na Girlaen. - Jeszcze jakiś ptaszek by zjadł taki granat czy szafir i niestrawności dostał, biedaczek... A tyś się, Yetar, obłowił teraz najbardziej, zobacz jakie masz pię... znaczy cenne magiczne wisiory, do tego jeszcze cię ochronią! Nie to co moje malutkie kamyczki, nawet ich sobie we włosy nie wepnę... - użaliła się nad sobą Luna. - Poza tym jeszcze niejedno zdobędziemy, a jak wmaszerujemy do miasta w koronie, to będziemy wyglądać tak... tak... GODNIE! Drużyna Błyszczącej Korony, ot co! |
10-11-2016, 23:12 | #282 |
Reputacja: 1 | - Mam dość tej bezsensownej kłótni! - Stwierdziła stanowczo Girlaen. - Żaden przedmiot nie jest tego wart! Ponieważ i tak nie zależy mi na żadnym z tych przedmiotów możecie rozstrzygnąć te sprawę między sobą. Chyba przejdę się na spacer. Walaja chodź, idziemy! - Skinęła ręką na panterę i zwinnie zeskoczyła z wozu. Miała ochotę zobaczyć jaki skutej ich przedstawienie zrobiło na reszcie karawany. Postanowiła wolno przejść się w kierunku lasu. niby przypadkiem przechodząc obok pozycji Błyszczyków. Może będą mieli do niej jakieś pytania? |
13-11-2016, 12:36 | #283 |
Reputacja: 1 | Przedstawienie niewątpliwie przyciągnęło uwagę całej karawany. Na chwilę każdy z jej członków przynajmniej raz zerknął w stronę zebranej przy wozie grupy. Ludzie Heshery szybko tracili zainteresowanie, podobnie jak ich przywódczyni oraz sam Letus. Woźnice coś tam gadali między sobą przez moment, ale śmierć jednego z nich jeszcze bardziej wpasowała ich do roli Ponurych Woźniców, zgodnie z nazwą, którą sobie nadali. Skupiali się bardziej na naprawie uszkodzonego wozu, przygotowując go do dalszej jazdy. Przypadkiem chyba wszystkie zwierzęta przeżyły i nawet nie uciekły, solidnie przywiązane, dzięki czemu kupiec nie był zmuszony nic pozostawiać za sobą. Oprócz dwóch ludzi. Drużyna Błyszczącej Włóczni za to zwróciła na scenę większą uwagę. Poszturchiwali się i śmiali się między sobą, a Akermus niby to przypadkiem bawił się obczyszczoną nieco z brudu połową korony. Z ich grupy tylko Elm był ciężej ranny i teraz chyba spał, nie biorąc w tym wszystkim udziału. Był oczywiście czarodziejem i podobnie jak Luna mógł sprawdzić co było magiczne, a co nie. Pewnie wtedy nie byliby chętni do oddania zdobycznych przedmiotów. Obecnie zaś bardziej interesował ich handel, bo połowa korony sprzedana nawet dla samego złota, była mniej warta od magicznych zabawek. Nie było więc dziwne, kiedy po wszystkim Akermus zaczekał, aż Luna znajdzie się z dala od swoich towarzyszy, aby ponownie ją zaczepić. - To jak? Handlujemy? - spytał cicho z uśmiechem. - Jak stąd odjedziemy to nasza oferta przestanie być ważna - dodał, nie modyfikując jednakże wcześniejszej swojej ceny, czyli klejnotów oraz miecza. |
14-11-2016, 20:56 | #284 |
Reputacja: 1 | Niby to obrażona Luna również oddaliła się od kawałka, na którym obozowała jej drużyna. Nie musiała iść daleko nim drogę zastąpił jej Akermus. - To jak? Handlujemy? - spytał cicho, z uśmiechem. Niziołka z trudem ukryła radość jak pięknie zadziałał plan tropicielki! Niemniej jednak nie zamierzała sprzedać łatwo ich zdobyczy, zwłaszcza miecza, choć miała na to pozwolenie reszty. No prawie - wiedziała, że Yetar będzie się trochę boczył. Ona w sumie też się będzie boczyć o stratę świecidełek - ale to potem. Na razie roztoczyła przed Akermusem zalety fantastycznych magicznych wisiorów, które znalazł Yetar - przecież to właśnie dzięki nim tak piekielnie trudno było ubić szamana! - no i cudnych świecidełek. Ostrożnie wykładała kolejne świecidełka na fragment zburzonego muru, uważając by nie spadły i pięknie świeciły w świetle wschodzącego słońca. - Dorzucę nawet trzy świeczki i pustą buteleczkę! - zachęcała rycerza. Z rozpędu chciała nawet oddać królewski płaszcz, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Jeszcze by sobie przypomniał o pierwszym goblińskim królu i dodał dwa do dwóch. - Mogę tez oddać 3 magiczne mikstury, i tak nie wiem co w nich jest - dodała jękliwie. - To nadal nie jest tyle warte co zaklęty miecz - pokręcił głową Akermus. - Phi! Na co ci sam miecz? Rycerz z magicznym mieczem - nasz rycerz! - jest lepszy niż miecz bez rycerza. W końcu wy - Błyszczące Włócznie - specjalizujecie się we włóczniach, czyż nie? Droga przed nami daleka, kto wie, co nas jeszcze spotka. Dobry miecz w dobrych rękach jest więcej wart; trupom się na nic nie przyda! W końcu Akermus z bólem zgodził się na wymianę: wszystkie klejnoty i znaleziska na pokonanych wrogach, amulety i inne szpargały za koronę. Tylko koronę. Ale przynajmniej miecz został w posiadaniu Elvina. Luna przyklepała umowę i jak na skrzydłach popędziła do towarzyszy. Rozłożyła koc i zaczęli wykładać na niego przedmioty do przehandlowania: 3 świeczki z korony, pustą fiolkę, 3 nieznane mikstury, szamańskie składniki do zaklęć dwa spore kolorowe kamienie szlachetne i dwie garście różnokolorowych kamieni od Luny, 2 magiczne wisiory od Yetara i co tam jeszcze miał. Im więcej tego leżało tym Lunie było bardziej żal, no ale słowo się rzekło… Nie dodała tylko alchemicznych przedmiotów; w końcu nie przyznała się do wszystkiego co znalazła, a to mogło im się przydać w walce. Za to poświęciła się i przydźwigała z lasu pozostawioną tam kupkę goblińskiej broni. A niech mają, zawsze to kilka sztuk złota więcej u kowala. Gdy wszystkie świecidełka i graty leżały już na kocu Luna westchnęła tęsknie w ich stronę i rzekła: A co robimy z berłem? Oni chyba nie wiedzą, że pasuje do wyżłobienia w podziemnym tronie. Zaproponujemy im jednak wspólną wyprawę? Zobaczymy co tam było ciekawego… i może odkujemy się za stratę tego wszystkiego - zakończyła z wyraźnym żalem w głosie. Ostatnio edytowane przez Sayane : 14-11-2016 o 21:07. |
14-11-2016, 22:04 | #285 |
Reputacja: 1 | - W sumie... - Girlaen zastanowiła się - jak tak dobrze idzie ci handlowanie, spróbuj się z nimi dogadać. Na przykład może zaproponujesz, że możemy im powiedzieć na co przyda się berło, jeśli podziela się łupami, które dzięki niemu zdobędziemy. Spróbuj od podziału pół na pół choć się pewnie będą sprzeciwiać, bo ich jest więcej. Może to nawet lepiej, że nie pójdziemy tam sami. Nigdy nie wiadomo co możemy obudzić w tych lochach. Jej, jako jedynej. nie było żal oddawanych przedmiotów. Zaczynała ją bawić cała ta zabawa z odkrywaniem skarbów i była ciekawa co się stanie kiedy połączą ze sobą dwie połówki korony. Jednak na myśl, że znowu będzie musiała zejść do podziemi przechodziły ja dreszcze. Odruchowo położyła dłoń na głowie pantery. Dawało jej do niezwykłe uczucie więzi i spokoju. Może z Walają, będzie łatwiej tam gdzie nigdy nie dochodzi blask słońca. Ostatnio edytowane przez Eleanor : 14-11-2016 o 22:08. |
14-11-2016, 22:32 | #286 |
Reputacja: 1 | - Zaiste wątpię, by chcieli zejść tam ponownie i my też nie powinniśmy - orzekł sir Elvin - teraz, gdy mamy obie połówki powinniśmy dokończyć eskortowanie kupców. Spoczywa na nas przeznaczenie całej krainy, przeto musimy być ostrożni i mądrzy. Dziwnie zabrzmiało to w ustach młodzika, który jeszcze niedawno w boju stawiał na szali własne życie. Rozsądek z pewnością nie był cnotą Blacktowera. Albo był, tyle że dotychczas niespecjalnie wyszedł na wierzch.
__________________ Bez podpisu. |
16-11-2016, 15:00 | #287 |
Reputacja: 1 | Yetar przysłuchiwał się temu, co mówili jego towarzysze. - I tak po prostu spocząć na laurach? - odparł na słowa Elvina, nie dowierzając temu, że tak łatwo chciał się poddać. A może chciał zagarnąć koronę tylko dla siebie i tyle mu w zupełności wystarczało? Po co miał ryzykować ponowne schodzenie do niebezpiecznych podziemi, skoro miał już magiczny miecz i do tego jeszcze całą koronę, którą pewnie przywłaszczyłby tylko dla siebie! Ile w tych domysłach było prawdy, Yetar nie mógł wiedzieć. Ale takie myśli kołatały mu się po głowie. Cóż te świecidełka robią z poszukiwaczami przygód... - Jestem za tym, by zejść z powrotem do podziemi. A żeby to zrobić, potrzebujemy berła - powiedział stanowczo. Był bardzo ciekawy, co się stanie, kiedy zejdą do tych mrocznych lochów z koroną i z berłem. Może wielki kościany strażnik przepuści ich dalej? Może odkryją coś nowego? |
16-11-2016, 15:15 | #288 |
Reputacja: 1 | - Zostałeś przegłosowany!! - radośnie oświadczyła Elvinowi Luna, wyciągając w jego stronę zwycięsko palec. - To ja lecę się targować! I popędziła, nie czekając na odpowiedź rycerza, z tego wszystkiego omal nie zapominając fantów na wymianę. Już bez żalu oddała Akermusowi zdobyczne skarby w zamian za koronę. Gdy dokładnie schowała świecidełko uśmiechnęła się tajemniczo i rzekła: A ja coś wie-em... I wam powie-em... W zamian za berło! - uśmiechnęła się szerzej i wyjaśniła. - To znaczy ja wam powiem do czego służy berło, a jak będzie po eskapadzie, to mi je dacie. A znalezionymi skarbami się podzielimy po równo. Po równo na osobę - dodała uczciwie; w końcu Błyszczyków było więcej. |
17-11-2016, 16:13 | #289 |
Reputacja: 1 | Na pewno zwróciła ich uwagę. Zresztą, może zyskała w ich oczach sympatię? Musiała uchodzić za sympatyczną wariatkę, skoro co chwilę podlatywała do Drużyny jak na skrzydłach i gadała o czymś nowym. Akermus uniósł brwi, Kesner parsknął na tę niedorzeczną propozycję, a Sandra pokręciła głową. Czwarty przytomny członek ich grupy - straszny chudzielec swoją drogą - zastrzygł wyraźnie uszami, spoglądając ciekawie na niziołkę. - Nie uważasz, że to mało sprawiedliwe, próbować kogoś zmusić do umowy przed wskazaniem, co to za umowa? - zapytała jedyna kobieta Błyszczyk. - Nie zgodzimy się na coś, co może być głupim żartem, nawet za berło goblińskiego półkróla. Nie było tak łatwo jak poprzednio. W końcu zaproponowała im, że oddadzą berło w zamian za dowiedzenie się do czego służy. Musiała więc zostać zawarta ugoda, do której Luna już specjalnie głowy nie miała i zdążyła się tym wszystkim zniecierpliwić. Ale ogólnie wyszło na to, że pożyczą berło i jak okaże się, że przyniosło jakieś skarby i do niczego więcej się tu nie przyda, wyrocznia będzie mogła je sobie zatrzymać. - No dobrze, to teraz powiedz o co chodzi - zaproponował Akermus, kiedy już ustalili te wszystkie szczegóły. |
17-11-2016, 21:48 | #290 |
Reputacja: 1 | - Zmusić? Głupim żartem?! - Luna prawie straciła mowę z oburzenia! Ale, rzecz jasna, tylko prawie. - Gdybyśmy chcieli was oszukiwać to byśmy tam was zostawili na dole, żebyście sobie tkwili jak posągi i obracali się w proch przez wieczność, a nie ratowali! Mogliśmy zabrać całe wasze... no, to co tu macie i powiedzieć Hesherze, że was nie znaleźliśmy i tyle! Ale was uratowaliśmy nie oczekując nagrody, sami ją daliście! I wszystkie skarby byłyby nasze! - mała wyrocznia omal nie rozpłakała się ze złości. Taka niewdzięczność! - I wcale nie chciałam berła ZA informację tylko PO informacji... przygodzie po informacji... aaaaa! - zapowietrzyła się niziołka, która na prawdę nie była zbyt dobra w negocjacjach. Ale przynajmniej się starała. Aura nieszkodliwej wariatki też pomagała. - I zabiliśmy niedźwieżuka, a wy tylko byle gobliny, w podziemiach też nam lepiej poszło, a jest nas tylko czwórka! - wyciągnęła ostateczny argument. Wytykanie ludziom (zwłaszcza uzbrojonym ludziom) błędów było bardziej niż mało dyplomatyczne, ale od słowa do słowa udało się uzyskać jakiś konsensus. Ważne było, że na końcu Luna dostanie berło. Miała nadzieję, że pojęcie "skarbów" nie jest u Błyszczyków zbyt szerokie. - W podziemiach, w sali tronowej, gdzie się rozsiedliście - tam pasuje to berło. Do wgłębienia w tronie - wyburczała, nadal trochę obrażona za niegodne insynuacje Błyszczki. - Tylko nie ważcie się iść tam sami! - zastrzegła. W końcu każdy sądzi po sobie, jeszcze będą ich chcieli wyrolować czy co... Ostatnio edytowane przez Sayane : 18-11-2016 o 08:15. Powód: wtopa :P |