|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-06-2016, 17:03 | #51 |
Reputacja: 1 | Sytuacja na piętrze zaostrzała się , tylko minuty, może sekundy dzieliły obie strony od walki , choć ta nie była jeszcze przesądzona inaczej każdy z bronią w ręku już by walczył. Nevar nie wiedział co zaszło lecz mógł się tego domyślać po pokaźnym worze trzymanym przez rabusia. Chciał przestrzelić wór, ujawnić jego zawartość , lecz oczyma wyobraźni widział juz jak potoczyłaby się akcja. Bandyci potraktowaliby to jako atak, zaśpiewał by bełt wbijany w kamrata, noże poszłyby w ruch, a przecież Nevar wiedział co takiego mogło być w tym worze - łupy z grobowców. Nie musiał tego udowadniać sobie lecz jak już to elfom których tu obecnie nie było. Wstrzymał się ze strzałem a miast celować w wór spokojnie namierzył kuszniczkę. Wyczekiwał mając nadzieje że olbrzym rozwiąże sytuacje lub że nadejdą kamraci z elfami włącznie. Była to dobra okazja by pokazać kto kim jest. |
18-06-2016, 10:35 | #52 |
Reputacja: 1 | Steven zaklął pod nosem i uniósł kuszę: - Koniec pierdolenia! RZUĆCIE CO MACIE ALBO NASZPIKUJE WAS BEŁTAMI! - wrzasnął zaskakująco donośnie jak na gnoma. W tym samym momencie Major zawarczał niskim basem i spiął się do ataku. Szamoczący się ze Zwierzem brodacz, pchnął go z całych sił. O dziwo udało mu się wyzwolić z uścisku wytatuowanego siłacza. - Pryskamy stąd! - rzucił do swoich, jednocześnie wyszarpując wyszczerbiony pałasz. Nevar dostrzegł jak w drzwiach staje kolejny z rabusiów. W rękach ściskał nabijaną gwoździami lagę - widząc, że na korytarzu zrobiło się tłoczno, zaczekał na rozwój wypadków. Ryżowłosa paniusia o twarzy szpetnej jak zatkana kloaka, uniosła załadowaną kuszę. Aarakockra nie mógł dłużej zwlekać. Zdradzając swoje położenie posłał jej strzałę. Chociaż odległość była wprost śmieszna, grot jedynie musnął jej policzek, zostawiając krwawą szramę i wbijając się w z brzdękiem w drewnianą boazerię. Kuszniczka zmieniła cel i odpowiedziała bełtem. Pocisk trafił, rozprysł się jednak na drzazgi na ćwieku skórzni. Aarakockra chociaż odczuł trafienie, to stał i żył. Zaciągnął u Tymory znaczny dług. Zwierz ryknął spod swojej maski: - Oddawaj wora! Oddawaj wora! - odepchnął stojącego mu drodze brodacza, który wyrżnął o boazerię i zbliżył się do znajdującego się za nim rabusia. W tym momencie do walki dołączył się gnom, posyłając odepchniętemu na bok mężczyźnie odrobinę żelaza. A przynajmniej próbując. Kiedy Steven w nerwach próbował wycelować, bełt ześliznął się z łożyska kusza, niegroźnie spadając na podłogę. Major aż rwał się do walki, lecz pan powstrzymał go krótkim: - Zostań! Rabuś trzymający worek i nóż, widząc przed sobą wściekłą górę i mięśni, ciął na odlew z wrzaskiem na ustach. Zwierz pomimo swych gabarytów uchylił się zwinnie niczym tancerz. Był szybki. Hałas na korytarzu zaczął budzić gości. Jak do tej pory drzwi do pokojów pozostawały zamknięte, ale stanowiło to tylko kwestię czasu. Steven podniósł bełt, nałożył go ponownie na łożysko i posłał brodaczowi. Tym razem broń wystrzeliła, trafiając przeciwnika w nogę. Rana nie okazała się zbyt głęboką, gdyż pocisk od razu odpadł od ciała. Z resztą trafiony walczył dalej, wpadając na zwierza z płaskim cięciem pałasza. Szczerbata krawędź rozcięła klatkę piersiową wielkoluda, który jednak niewiele sobie z tego zrobił. Facet z nabijaną lagą, wziął wysoki zamach i wyrżnął Zwierza w masko-kaganiec. Ten zsunął się z głowy i upadł z brzdękiem na ziemię. Twarz Pielgrzyma utonęła strąkach brudnych, czarnych kudłów, jednak jego ciało zaczęło się telepać. Gęsta sieć żył wystąpiła na zalanych krwią muskułach. Szykowało się coś doprawdy złego. Pomimo bojowego zamętu Nevar usłyszał skrzypnięcie schodów za swoimi plecami. Nie miał jednak czasu dochodzić kto taki wchodzi na górę. [media][/media] *** Chass i Iwatsu od razu ruszyli na górę. Kiedy zbliżyli się do schodów ich uwagę przykuły ewidentne odgłosy walki. Czyżby pozostali Pielgrzymi postanowili na własną rękę przycisnąć rabusiów grobu? *** Kiedy Immeral i Kelven weszli do gospody, dostrzegli pospiesznie niknące sylwetki dwójki towarzyszy. Zauważyli też strażników grobów, którzy spoglądali w stronę tamtych oraz leżącego przy barze mężczyzny. |
18-06-2016, 11:16 | #53 |
Reputacja: 1 | - Złodzieje ! zakrzyknął Nevar licząc że jego głos - skądinąd słyszalny już wcześniej , zostanie rozpoznany i to nie jego grupę wezmą za złodziei ci którzy ewentualnie nadciągną. A że nadciągną to było pewne , już słyszał kroki na schodach. Bełt wbił się niegroźnie , ale nie zamierzał dawać kuszniczce okazji do ponownego trafienia, wciąż kryjąc się na ile się dało za ścianą przy schodach posłał jej kolejną strzałę tym razem mając nadzieję że nieco bardziej skutecznie od poprzedniej. Walka w tłoku nie była jego specjalnością, zdecydowanie wolał otwartą przestrzeń gdzie mógł szyć z łuku korzystając z przewagi wysokości, lub uderzać z bicza wykorzystując jego długość i fakt że mało kto był w stanie skrócić dystans idąc do góry... Do przodu, w bok czy w tył - jak najbardziej, to potrafił każdy kto miał nogi, ale jak skrócić dystans do kogoś kto latał w powietrzu nad tobą? Niestety w tej chwili nie miał jak skorzystać z tej naturalnej przewagi, wiedział jednak, że jeśli bandyci spróbują ucieczki, to w zasadzie żaden , na otwartej przestrzeni nie będzie szybszy od aarakocry. O ile przeżyje to starcie... |
18-06-2016, 16:27 | #54 |
Reputacja: 1 | Tym razem Nevar nie chybił. Pocisk przeszył szyję kuszniczki posyłając ją na ziemię. Wierzgała nogami i wydawała z siebie odgłos bulgotania chłodnej lemoniady, w którą ktoś mocno dmuchnął przez słomkę. Zwierz zerwał z pleców broń i wziął potężny zamach. Potężny topór wyrąbał dziurę w boazerii i w ścianie. Pierwsze drzwi na korytarz uchyliły się. Jakiś zaspany podróżny widząc co się dzieje, prędko wrócił do swojego pokoju. Wykorzystując okazję, rabuś z workiem spróbował pchnąć wytuatuowanego Pielgrzyma pod pachę i odepchnąć go kopniakiem. Ostrze jedynie drasnęło muskularny tors, zostawiając powierzchowne zadrapanie, zaś kopniak okazał się żenującą próbą poruszenia skały. Steven prędko załadował kuszę i posłał kolejny bełt. Trafił brodacza w tors - pocisk utknął w prawym płucu. Facet okazał się całkiem twardy - stał dalej, jedynie krew odpłynęła mu z twarzy. |
18-06-2016, 16:58 | #55 |
Reputacja: 1 | - Poddajcie się póki możecie, hieny cmentarne ! Nevar rzucił w kierunku zbirów mając nadzieje, że skruszy ich pewność siebie jaką do tej pory mogli mieć myśląc że nikt nic nie wie. Ich pewność siebie była aż nadto widoczna skoro nic sobie nie robili z obecności elfich strażników. Ta pewność wynikała jednak jedynie z tego faktu iż nie byli podejrzewani o rabunek grobów. Ta pewność siebie aarakocra zamierzał skruszyć, zarówno słowem jak i kolejna strzałą. Za cel obrał brodacza który przed chwila oberwał bełtem, wyglądał na szefa bandy i jeśli po kimś Nevar mógł spodziewać się kłopotów, pyskówki, polemiki, czy choćby silniejszych ataków to właśnie po nim. W zasadzie rabuś z workiem był już i tak martwy skoro podjął się walki z olbrzymim pielgrzymem, Zwierz wyglądał na takiego wojownika który jak trafi to zabija. |
18-06-2016, 17:57 | #56 |
Administrator Reputacja: 1 | Nieobecność Pielgrzymów i domniemanych rabusiów grobów, tudzież dobiegające z piętra odgłosy w jednoznaczny sposób informowały, co się na owym piętrze dzieje. Kelven, nie oglądając się na nikogo, ruszył na pomoc swoim towarzyszom, po drodze szykując nie tylko kuszę, ale i czary. |
19-06-2016, 08:45 | #57 |
Reputacja: 1 | Ronin ruszył schodami, dzierżąc oburącz swoją naginatę. Krótki sprint na górę i szybki rzut oka na sytuację podpowiedział, jak rozegrać walkę. W pierwszej kolejności należało zabezpieczyć człowieka ptaka - strzelec bez osłony w korytarzu na pierwszej linii to nie był sposób na wygrywanie walki. |
20-06-2016, 10:10 | #58 |
Reputacja: 1 | Słysząc odgłosy walki Chass przyśpieszył. Wbiegł po schodach przeskakując po dwa stopnie, aż znalazł się obok Nevara. - ~ Szlag by to ~ Jeśli zabiją rabusiów i zejdą na dół z ich łupem, trudno będzie przekonać elfy, że to nie oni włamali się do grobowców. - Potrzebujemy ich żywcem - krzyknął - Jeden przeżyje, leży na dole. - odpowiedział Nevar. - Tak, ale potrzebujemy żywcem tych - Magik wykonał gest dłonią tworząc drobną iluzję. "Przesunął" drzwi do pokoju włamywaczy z właściwego otworu na litą ścianę. Chass chciał odciąć drogi ucieczki. Nie starczy mu mocy, by przenieść drzwi i zasłonić okno jednocześnie, musiał się na coś zdecydować. Spojrzał na zwierza zastanawiając się, czy nie zmasakruje przeciwników. Wydawał się być nieczuły na ból, co mogło być również jego zgubą. Ciekaw jego możliwości wstrzymał się z atakiem. Ostatnio edytowane przez psionik : 20-06-2016 o 10:49. |
20-06-2016, 16:24 | #59 |
Reputacja: 1 | Kolejny strzał i kolejny trup. Tym razem Nevar trafił w oczodół rabusia-brodacza. Strzała weszła aż po połowę promienia (drzewca). Życie uszło z ciała nim te dotknęło podłogi. Zwierz wyrwał topór ze ściany i ponowił atak, wydobywając z siebie coś na pograniczu wrzasku obdzieranego ze skóry człowieka i kwiku zarzynanej świni. W każdym bądź razie był to nieludzki odgłos. Toporzysko spadło ze świstem, rozcinając i miażdżąc ciało rabusia. Ciężkie ostrze łamało żebra, cięło mięśnie i wnętrzności, które z chlupotem wyślizgnęły się z jamy brzusznej. Wiedziony furią wielkolud już miał wyprowadzić kolejny atak, jednak w miejscu gdzie przed chwilą stał wróg z lagą, teraz znajdowała się ściana. Zwierz zamarł w bezruchu. Piąty rabuś (szósty licząc szczerbatego na dole) wypadł z "ściany", jednocześnie rozpraszając iluzję. Wyróżniał się od swoich towarzyszy bronią - dzierżył połyskujący w świetle lamp sejmitar, którego klingę zdobiły misterne glify. Do tego, w lewej ręce, trzymał prosty sztylet, o lekko pordzewiałej głowni. Miał gębę doświadczonego zakapiora, kilkudniowy zarost ledwie zakrywający liczne drobne blizny. Jego wilcze ślepia aż biły jaskrawo błękitnym odcieniem. Szybko zlustrował pola walki, dochodząc do oczywistych wniosków. Trzech jego towarzyszy zostało bestialsko zgładzonych. Niewiele myśląc wyprowadził serię ataków. Wprawnie posługiwał się dwoma orężami, cięcia nie przeszkadzały sobie i były kąśliwe. Zwierz wiedziony instynktem odskoczył, cudem unikając śmierci. Błękitnooki zniknął w środku pokoju. Dało się słyszeć jego pospieszne kroki. Wytatuowany wielkolud dyszał, warczał i wypluwał z siebie nitki śliny. Swój opętany wzrok przeniósł na stojącego w prawdziwych drzwiach zbira z lagą [media][/media] Mniej więcej w tym czasie na dole schodów pojawili się Kelven i Immeral. Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 20-06-2016 o 17:00. |
20-06-2016, 18:32 | #60 |
Reputacja: 1 | Ronin ruszył do przodu, omijając Nevara i idąc śpiesznie wzdłuż ściany. Kroki jego drewnianych klapek łomotały o drewnianą podłogę karczmy, kiedy zbliżał się w stronę walczących. Wychylił się zza szerokich pleców Zwierza i wyprowadził serię zamaszystych cięć naginatą, kreśląc zabójcze łuki śmierci - zamierzał pokroić stojącego w drzwiach zbira z lagą, otwierając ogromnemu pielgrzymowi drogę do środka pomieszczenia. Broń Iwatsu migotała na korytarzu - ronin naprzemian uderzał raz łukowato wygiętym ostrzem, a raz masywnym tylcem drzewca, zasypując zbira gradem ciosów. |