Schodzące po drabinach koboldy raczej nie wyglądały na takie, co to się palą do walki czy planują jakąś zdradę. Gdyby coś knuły, to zapewne nie angażowałyby w to swoich dzieci.
Cóż... zapewne Caspar i szaman jako pierwsi padliby ofiarą ewentualnej walki, ale zaklinacz sądził, iż jedyną rzeczą, o jakiej marzą koboldy, jest jak najszybsze opuszczenie kopalni. A Caspar nie miał nic przeciwko temu. I, nie da się ukryć, bardzo się cieszył z takiego rozwiązania, bo wspinanie się po drabinach i walka z koboldami nie skończyłaby się zwycięstwem.
Chyba że czekaliby, aż koboldy wymrą z głodu lub padną ofiarą upiora.
- Nie zaatakujemy was - powiedział - ale musicie szybko opuścić dolinę.
Przez moment zastanawiał się nad słowami szamana. Wynikało z nich, zapewne, że władający magią człowiek odkrył coś, co nie powinno zostać odkryte i dał się opanować mrocznej magii. Ale pozostał czymś na kształt człowieka, bo po co byłoby mu potrzebne jedzenie? Czy tak było?
Zapewne będą mieli okazję się przekonać.