Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2022, 14:34   #151
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Za okiennicą wiatr próbował oderwać mięso z kości wszystkiemu co żyje i postanowiło rzucić wyzwanie żywiołowi, śnieg sypał gęsto, zamieniając noc w dzień. Zaś w relatywnie bezpiecznym wnętrzu gospody, Oberik śnił mroźne sny. Uspokające obrazy mroźnych połaci nietkniętych ludzką stopą przeplatały się z miękkimi płatkami śniegu powoli spadającymi z nieba, każdy wielki jak pół dłoni. Każdy, niby uspokajająca dłoń opadająca mu na ramię.

Trzy dni laby minęły dość szybko i zwiadowca musiał przyznać, że troche tęskniło mu się do ruchu. Meteor brzmiał jak całkiem dobry pomysł. Chociaż znalezienie mordercy, zanim zamieni zbyt wiele osób w lodowe stwory również było ważne, to jednak bieganie za cieniami trzeba było poprzeć wolną gotówką. Ceny w Dekapolis szły w góre w zatrważającym tempie. Sugerował więc przystanie na propozycje krasnoludów i dokupił prowiantu na tydzień. Nie chciał brać trzeciego kołczanu, więc został przy tych strzałach, które miał. Zaproponował, by po drodze zapolować na chwinga, jeśli jakieś wpadnie komuś w oko, po powrocie z wyprawy po meteor wrócić do Targos a na koniec wybrać się do maga, po którym zaginęły wieści.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 01-07-2022, 11:19   #152
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran nie próżnował. Całe trzy dni poświęcił pracy. Różdżka była dopracowana.

“Taak… prawdziwe narzędzie zniszczenia”

Miał też jeszcze jeden projekt. Większy.

“Jeszcze większe narzędzie zniszczenia”

Wypytał też o zbroję. Lota nie była zbyt wylewna. Cóż, najpewniej zbroja nie była tak dobra, jak krasnolud się spodziewał. Z drugiej strony nie była też dopasowana. Może ten kierunek badań był ślepym zaułkiem technologii? Postanowił sam przetestować ją jakiś czas.

Wieść o meteorycie spowodowała niemal rozdarcie serca krasnoludzkiego inżyniera. Wszak powszechnie było wiadome, że kamienie spadające z nieba niosą ze sobą rudy metali nie spotykanych nigdzie indziej. Metali przynależnych bogom.

“Możesz sięgnąć po co chcesz”

Owszem. Mógł. Mógł być pierwszym który znajdzie zastosowanie dla nowej rudy… mógł…

Ale mógł też znaleźć zabójcę Helli i wymierzyć mu sprawiedliwość. Zagryzł zęby i nie miał już żadnych wątpliwości.

Kowala odwiedził kilkakrotnie. Potrzebował kilku drobniejszych narzędzi, których nie mógł samemu wykonać, lub których wykonanie zabrałoby nadmiar czasu. W zamian sam przynosił materiały, których nie wykorzystał. Pomagał też w kuźni na tyle na ile mógł, mimo odniesionych ran w walce z lodową bestią.

Trzy dni minęły dla krasnoluda szybko. Zbyt szybko. Dzień, gdy składano ofiarę dla Auril był dniem, który dobitnie przypominał mu, że już zbyt długo siedzi w jednym miejscu. A gdzieś tam kolejna osoba mogła stracić życie z ręki potwora.

Gdy paladyn odwiedził inżyniera ten miał już spakowany cały swój plecak.

- Ruszamy. Spróbujmy namówić Lotę i Oberika. Są świetnymi wojownikami, a może się okazać, że gdy wyśledzimy zabójcę, to spróbuje on stawiać opór.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 10-07-2022, 16:51   #153
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna ścigająca potencjalnego mordercę
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, rano;
-46 °F, silny wiatr;


Dwójka pobratymców spod kopca Kelvina wyraźnie rozczarowała się, gdy Bran odmówił udziału w wyprawie. Również kowal z Bryn Shander cmoknął w poczuciu straty, lecz on przynajmniej rozumiał, że są sprawy ważne i ważniejsze. Przez te kilka dni, sędziwy krasnolud okazał się być niezwykle mądrym i obeznanym w swoim fachu, lecz cierpiał na przypadłość, której Branowi udało się uniknąć - kilka miesięcy temu odmroził sobie straszliwie dłonie, przez co brakowało mu młodzieńczej sprawności Brana, a jego wyroby były słabej jakości.

Dnia, w którym zamieć ustała, Bran ujrzał elfa o hebanowej skórze i białych włosach, gotowego do drogi. Wymienili kilka oszczędnych słów, zgadzając się co do konieczności kontynuowania pościgu za nieumarłym z Northlook w Targos. Pragnęli przekonać do wyprawy, sprawdzonych w boju towarzyszy - Lottę oraz Oberika, ci jednak wahali się. Pewne było za to to, że wyruszy z nimi Topaz, która także już wydobrzała... oraz kapłanka, która miała wyruszyć kilka dni temu wraz z Topaz do Targos. Sorcane odłączył się od drużyny już jakiś czas temu, mając do wykonania "ważkie zobowiązanie". Elf ten przed opuszczeniem drużyny rozmawiał czas jakiś z Anathemem, lecz co było tematem ich rozmów, póki co, nie zostało wyjawione.

Tak więc wyruszyli, ci którzy mieli cel do zrealizowania i ci których udało się namówić. Do samego Targos dotarli bez problemu. Były to najbliżej siebie położone miasta w całej Dolinie Lodowego Wichru, więc nie było to zaskoczeniem.

Na miejscu szybko dowiedzieli się, że ciała zaginionego wciąż nie odnaleziono. Równie szybko połączyli poszlaki. Zaginionym był Owenn Tarsenel, właściciel The Luskan Arms, ten sam który za ich sprawą dowiedział się o niespokojnym duchu swojej martwej żony, przebywającym w spalonej dzielnicy.

Zamarznięte ciało odnaleźli w jednym z zaułków w owej opuszczonej części miasta. Podobnie jak u Helli i ofiary z Bryn Shander, w miejscu kłutej rany zadanej prosto w serce nie było wiele krwi - jakby ta zdążyła zakrzepnąć zaraz po wyciągnięciu ostrza. Z relacji mieszkańców Targos wywiedzieli się, że przez czas zamieci, karawana Torg's przebywała w mieście. Wyruszyła nad samym ranem do Termalaine, a ów tajemniczy mężczyzna, którego ścigali, był z nimi. Nie było czasu na mitrężenie i postanowili iść za ciosem.
Drużyna ścigająca potencjalnego mordercę
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, popołudniu;
-47 °F, silny wiatr;

Charakterystyczny, stale napierający wiatr nie odpuszczał, kiedy kroczyli wzdłuż Maer Dualdon...

Drużyna: sztuka przetrwania - zdany!
Zmęczenie (DC 4) - Bran, Anathem - zdany!
Lotta, Oberik - zdany, jeśli są obecni.

Kroczyli prężnie, żeby zdążyć przed zgaszeniem rozproszonego światła, skrytego za górami słońca. Przed nimi rozpościerał się po horyzont ślad sani oraz odciski obuwia zarysowane w świeżym śniegu, należących do kilkudziesięciu osób oraz ślady psich łap. W podróży towarzyszyły im myśli i emocje wzmagające czujność i nerwowość. Mieli zmierzyć się z czymś, co nie do końca było dla nich znajome. Wiedzieli jedynie, że był to jakiegoś rodzaju nieumarły, jedynie skryty pod ludzką maską.
Drużyna ścigająca potencjalnego mordercę
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, czternaste dzwony dzwony;
-47 °F, silny wiatr;

Był już zmrok kiedy dotarli do Termalaine, lecz na dziedzińcu mimo to, panowało poruszenie. Z początku mogło zdawać się, że było wywołane upragnioną dostawą żywności, która wreszcie dotarła do miasta wraz z karawaną Torrgi Icevein, lecz leżące u podnóża drewnianego podestu koboldzie ciała, wiszące na sznurach pseudosmocze pyski oraz kilka ciał strażników, leżących na saniach zdecydowanie temu przeczyły. Oczy przybyłych jednakże szybko spoczęły na dwóch postaciach, znajdujących się na podwyższeniu. Był to związany i niemiłosiernie pobity półork z lnianym workiem na głowie oraz rosły mężczyzna. Potężnie zbudowany człowiek, kopnięciem zwalił na kolana skrępowanego półorka i zdjął worek z jego głowy. Odsłonięta w ten sposób, udręczona twarz Oarusa Masthew rozejrzała się po miasteczku i zebranych.

- Oto ten, który wywołał gniew Auril, za który zapłacimy my wszyscy! - zaczął swoją tyradę rosły blondyn, którego także część drużyny rozpoznawała. Fritjof, tak się przedstawiał im wtedy w zajeździe.
- Waszą wolą i wolą bogini został wybrany, jako ten który umrze na ołtarzu Auril, lecz miał czelność uciec i skryć się w kopalniach! Wyrżnęliśmy koboldzie pomioty, żerujące na naszych zapasach, sprowadzone przez tego nędznika i kogo tam odnaleźliśmy? - Fritjof splunął na deski pod nim, o czym podszedł do byłego zarządcy Termalaine i zdzielił go wierzchem dłoni. Po czym stanął przed zgromadzoną tłuszczą, prostując się i górując nad każdym z zebranych.

- Nie będą już więcej pożerać naszych zapasów żywności! Obiecuję wam, też że od dziś dzień, zwiększymy połów pstrągów, nie zważając na odgórne limity. Tych, zaś którzy przedkładają swoje interesy ponad dobro ogółu, ci którzy cenią drogocenne kamienie bardziej od życia, jak Oarus Masthew... ci którzy narażają nas wszystkich na gniew Auril zostaną sprawiedliwie ukarani! Straż! Zabierzcie go! Obiecuję wam, nad ranem ork ten zostanie spalony na stosie...

Bevris Donall, kapitan tutejszej straży zabrał swojego wcześniejszego zwierzchnika i zaczął odprowadzać go do jednego z budynków, nalezących do straży.

Trudno było uwierzyć, jak przez kilka dni odmieniło się to miasteczko. Ludzie z niemą akceptacją patrzyli na swojego dawnego przywódcę odprowadzanego do aresztu. Kiedy drużyna patrzała po zebranych, czasem widzieli kogoś skrywającego łzy, lub z widocznym grymasem niezadowolenia, lecz byli i tacy, którzy pokrzykiwali najgorsze rzeczy pod adresem dawnego zarządcy Termalaine. Przeważająca większość zaś wyrażała pustą, pozbawioną nadziei obojętność. Tę samą, którą widzieli w Bryn Shander w dniu ofiarowania. Lecz była tam jeszcze jedna twarz. Ta która tak dobrze zapamiętał Anathem. Mężczyzna z Northlook wpatrywał się w odprowadzanego półorka z bladym uśmiechem. Było to spojrzenie jakim wilk patrzy na kulejącego jelenia.

- To on. Jest tutaj... - wyszeptał Anathem.
 
Rewik jest teraz online  
Stary 12-07-2022, 11:41   #154
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Karczma w Bryn Shnder

Bran zaczął od zakupu grzanego wina dla wszystkich. Był krasnoludem. Nie wiedzieć czy wynikało to z ich niewielkiego wzrostu, czy z zamiłowania do ciężkiej pracy, czy też czegokolwiek innego, ale nie było wątpliwości, że krasnoludy pod wpływem alkoholu zyskiwały zdolności krasomówczych. Gdyby Bran miał okazję przyjrzeć się sprawie dłużej, to w toku badań pewnie zauważyłby, że tak naprawdę ta zdolność nie była związana z rasą.

W każdym razie wolał piwo, ale ciepłe piwo było niemalże świętokradztwem. Chyba, że z miodem… a ten był teraz trudno dostępny i diabelnie drogi. Toteż wkalkulowując czynnik ekonomiczny do swojego wystąpienia grzane wino okazało się najlepszym wyborem.

- Gdy zamieć ustanie zamierzamy ruszyć w ślad za mordercą - spojrzał na paladyna, w myślach zwalczając swoje uprzedzenia. Ciemnoskóry paladyn półdrow wydawał mu się do niedawna oksymoronem na miarę ciepłego lodu czy żywego trupa. Cóż… żywy trup niemal go nie zabił kilka dni temu, toteż przyszedł również czas na zaufanie półdrowim paladynom.

- Ruszamy do Targos i stamtąd zobaczymy dokąd powędrowała karawana, z którą podróżuje. Jest to człek niezwykle niebezpieczny. Widzieliście na cmentarzu co był w stanie za sobą pozostawić. Ze starcia ledwiem uszedł z życiem. Toteż nie mogę was prosić o pomoc. Nie mogę w żaden sposób oczekiwać, że zaryzykujecie swoim życiem, żeby ująć mordercę mojej żony. Nie mam też pieniędzy, żeby wam za to zapłacić.

Krasnolud pochylił głowę i wpatrywał się w stół i kufel pełen grzanego wina. Owszem, dodało mu ono zdolności do przekonania samego siebie, ale czy zadziała na kompanów? Wino nie podsuwało mu żadnych racjonalnych argumentów poza jednym.

- Jeżeli nie powstrzymamy tego mężczyzny teraz, to kto wie, czy w przyszłości nie zamorduje kogoś wam bliskiego?

Popatrzył ponownie po zebranych przy stole.
- Nie mam żadnego prawa, żeby was o to prosić, wiedzcie jednak, że ktokolwiek mi pomoże zyska moją dozgonną wdzięczność.

Cichy śmiech w głowie Brana zdał się zapowiadać iż nie będzie to zbyt długi czas, jednak krsnolud nie dał tego po sobie poznać.

***


Następnego dnia.
Targos.


Bran gdy odnaleźli zwłoki poświęcił im jedynie chwilę, żeby obejrzeć ranę. Wsunął w nią jakieś narzędzie, którego używał do majstrowania przy swoich zabawkach i zanotował coś na rysunku dziwnej broni. Jakby teraz zbierał informacje o jej dokładnych wymiarach. I tyle. Wszystko wskazywało, że są o krok od znalezienia sprawcy. Nie zwlekał ani chwili.

***


Termaline
Kilka godzin później.


Krasnolud zacisnął zęby. Sytuacja była co najmniej problematyczna. W mieście miał miejsce przewrót. Przygotowywano samosąd na niewinnym pólorku. W dodatku było ich niezwykle łatwo powiązać z grupą koboldów pozbawioną głów.

Na słowa Anathema Bran napiął się cały.
- Cicho. On jest wyraźnie zainteresowany losem naszego znajomego zarządcy - Oarusa. Zresztą - krasnolud delikatnie wskazał na leżące w pobliżu zwłoki koboldów - To my ich sprowadziliśmy do miasta. Im nie wyszło to na dobre. Naszą największą przewagą jest to, że on nie wie, że jesteśmy tu po niego. Nie spalmy tego.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 17-07-2022, 23:24   #155
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik niechętnie dał się przekonać do zmiany kierunku na Targos i Termaline, ale zgodził się, że prawdopodobnie sporo osób ucierpi, jeśli nie zatrzymają zabójcy. Wolał jednak tropić ślady w dziczy, niż gonić za nikczemnikami.


Śmierć Owenna trzasnęła go jak obłuchem. Mógł się tylko zastanawiać, czy dołączył do swojej żony jako duch, czy razem uwolnili się od jarzma nieśmierci. Mimo to, wskazał kapłance okolicę, gdzie spotkali wcześniej ducha żony właściciela karczmy. Przez chwilę zaciekawiło go, kto teraz przejmie karczmę, ale nie miało to aż takiego znaczenia w najbliższym czasie.


Jeśli wydarzenia w Targos były fatalne, to w Termaline jego krew się niemalże zagotowała. Zwiększenie połowów tutaj, bez decyzji rady Dekapolis było jawnym pogwałceniem umów między miastami. Trzeba było dać znać innym miastom, zwłaszcza Good Mead o całej sytuacji. Najpierw musiał się jednak dowiedzieć do czego tu w ogóle doszło i jakim cudem mieszkańcy zdecydowali o złożeniu ofiary z człowieka, na dodatek zarządcy miasta. Dopiero po chwili dotarły do niego słowa dziwnego elfa i krasnoluda.
- Musimy się dowiedzieć wielu rzeczy, w krótkim czasie, im krócej tu będziemy, tym lepiej dla nas. Proponuję zaszyć się w karczmie tak, żeby ten typ spod ciemnej gwiazdy, zwący się strażą, nas nie widział. – Wysyczał Oberik mając zamiar zasięgnąć języka.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 18-07-2022, 01:07   #156
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Termaline
Zgodnie z podejrzeniami Anathema, zabójcy nie było już w Targos i zmuszeni zostali do obrania kolejnego kursu. Półdrow nie znał Owena, ale informacje, które uzyskał od towarzyszy utwierdziły go w przekonaniu, że morderca był w jakiś sposób powiązany z ofiarami dla "lodowej suki". Tak jakby sam był jej zagorzałym wyznawcą. Widywał tego typu rzeczy w Podmroku. Matki Opiekunki, które sprowadziły na siebie niełaskę Lloth, bardzo często ciągnęły za sobą całe swoje domy. Fanatyzm mógł działać podobnie również na powierzchni. Mimo wszystko, Termaline budziło pewne nadzieje. Dało się zauważyć, że nie wszystkim mieszkańcom odpowiada taki stan rzeczy i przynajmniej część z nich wolałaby uniknąć ofiar z ludzi. Ktoś charyzmatyczny i szanowany, zapewne mógłby pchnąć ich znowu na odpowiednie tory. Wydawało się niestety, że taka osoba właśnie ma być poświęcona, co nie wróżyło najlepiej.

Anathem szybko wypatrzył wśród gapiów tego, kogo szukał. Mężczyzna z tawerny, a raczej nieumarły w ludzkim ciele, z zadowoleniem i jakąś dziwną pożądliwością wpatrywał się w odprowadzanego półorka. Chyba właśnie znalazł sobie kolejny cel, co zdecydowanie działało na korzyść drużyny. Słowa Brana lekko go zaskoczyły.

- Zdajesz sobie sprawę, że pochodzę z ludu, który sztukę podstępu i zasadzki opanował w stopniu, który dla większości innych ras może uchodzić wręcz za obrzydliwy? - pokręcił głową - Oczywiście, że musimy działać ostrożnie i powinniśmy wykorzystać przewagę, jaką daje nam fakt, że drapieżnik nie wie, że sam jest zwierzyną. Postaramy się jednak, żeby nasz przynęta przy tym nie ucierpiała.

Zaraz po tym spojrzał w kierunku, w którym prowadzono byłego przywódcę miasta. Oberik miał rację. Musieli dowiedzieć się kilku rzeczy.

- Zgoda. Zwłaszcza ja mogę wzbudzać niepotrzebne zainteresowanie. Trzeba dowiedzieć się, gdzie dokładnie trzymają tego półorka, ilu strażników go pilnuje, ile jest wejść do budynku, gdzie zatrzymała się karawana naszego celu i przygotować zasadzkę gdzieś pomiędzy tymi dwoma lokacjami, najlepiej w ciemnym zaułku, gdzie straż nie dotrze od razu. - Hunzrin przedstawił swoje pomysły. - Przydałby się też jakiś kapłan...
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
Stary 23-07-2022, 20:54   #157
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Bran, Lotta, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, szesnaste dzwony;
-48 °F, silny wiatr;

Straż powiodła byłego zarządcę Termalaine, Oarusa Masthew w kierunku niskiej wieży, która wznosiła się lekko ponad dachy budynków Termalaine. Wieża stała pośród zabudowy miasta, wtulona w budynek ratusza, zaś po przeciwnej stronie ulicy sąsiadowała z budynkiem straży miejskiej. Oberik, jako najbardziej wprawny w podobnych zadaniach, oddzielił się tu od reszty, by wywiedzieć się jak najwięcej o tym miejscu.

Oberik: skradanie się - krytycznie zdany!

Poszczególni członkowie karawany kupieckiej Torg's również ruszyli z miejskiego placu na zachód. Wraz z Torrgą Icevein wyruszył więc ich cel oraz kilkoro innych parobków i ochroniarzy, pracujących dla krasnoludzkiej handlarki. Wiedli za sobą także grupę interesantów. Ominęli ratusz i kontynuowali podróż w stronę jedynego w Termalaine zajazdu - Eastside.

Przed przybytkiem, szargany nieprzyjemnym i urywanym wiatrem powiewał sztandar karawany - czarna tkanina z wyhaftowaną złotą, psią łapą, co mogło oznaczać, że zajazd był teraz tymczasowym punktem handlowym. Drużynie udało się ustalić także, że to tutaj członkowie Torg's spędzą noc, słyszeli bowiem psy w jednym z pomieszczeń przeznaczonych na ten cel i rozporządzone sanie. Zresztą młoda dziewczyna, która najwyraźniej zarządzała tym przybytkiem zapytana przyznała, że owszem wolne miejsca są, ale nie ma ich za wiele do wyboru z uwagi na obecność Torrgi Icevein.

Po ustaleniu tych kluczowych informacji - miejsca przebywania dawnego zarządcy oraz nieumarłego mężczyzny oraz paru pomniejszych, o które zapytali przy okazji, drużyna spotkała się, zgodnie z wcześniejszą sugestią Oberika w przybytku Niebieska Małża.

Ściśle, przed wejściem do przybytku, wrócili bowiem niemal w tym samym czasie, a drzwi były zamknięte. Widzieli jednak w oknie światło. Z pewnością wewnątrz był właściciel Niebieskiej Małży - Vernon Braig. Otworzył im po niemiłosiernie długiej chwili stania na wietrze.

Półork, swoim ciałem nieomal wypełniał otwór drzwiowy, w którym stanął, mimo to nie sprawiał wrażenia groźnego. Raczej zatroskanego i... z widocznymi napuchniętymi od płaczu oczyma.
- Wybaczcie, dzisiaj zamknięte. - rzekł lekko łamiącym się głosem. Chyba nawet ich nie rozpoznał, miast tego zaczął zamykać drzwi.

 
Rewik jest teraz online  
Stary 26-07-2022, 05:45   #158
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik zostawił łuk i cięższe graty z całą resztą, gdy szedł zwiedzać lokalny loch. Cokolwiek się tutaj działo, trzeba było dojść do tego co to. Jedynie ze sztyletem i rapierem u boku zbliżył się do wieży. Najpierw minął budynek, na wypadek gdyby ktoś go widział i dopiero potem zaczął się skradać z powrotem w wieczornym mroku. Wpasowywał swoje kroki w cienie i jęki wiatru, który nadal wiał porywiście. Zamek na drzwiach sprawił mniej kłopotu, niż zakładał, ale mimo to cieszył się, że naoliwił mechanizm.
Odczekał, aż wyjątkowo mocny podmuch aż zatrzęsie zabitymi okiennicami i wykorzystał go, by wślizgnąć się do środka. Zaczęly mu się nasuwać sposoby wyciągnięcia strażników na zewnątrz. Zaklinowanie drzwi na oścież, sprawiłoby, że dość szybko pojawiliby się na dole, zapewne kląc na czym świat stoi, można było spróbować dosypać im czegoś na przeczyszczenie do strawy, nie wyczuwał, żeby coś tu się gotowało, próba przemycenia mocnej gorzałki była zbyt oczywista z kolei, zwłaszcza, że budynek straży był dosłownie tuż obok.
Kiedy upewnił się, że śnieg z butów stopił się przy drzwiach wejściowych, rozpoczął zwiedzanie. Cicho, jakby był utkany z cienia, rozejrzał się po części, gdzie znajdowało się główne wejście. Nie było tam wiele, jakieś akta, biurko z krzesłem i zejście do loszku, gdzie zamknęli Oarusa. Nie było nawet schodów na dół, a jedynie wyciągana drabina. Z kolei na piętrze była nawet sypialnia. Zupełnie jakby pozwalali strażnikom na spanie tutaj. Miałoby to sens, kiedy ktoś zostawał w loszku a całą wieże by zasypało. W pomieszczeniu obok sypialni dwie osoby grały w kościanego pokera. Natomaist łóżko było jedno, wiec nie był pewien, czy druga osoba jest tylko do towarzystwa, czy też pełnią warty na zmianę.
Starał się zapamiętać szczegóły, wymiary, rozmieszczenie okien, czy raczej otworów strzelniczych, które były nie dość, że zabite dechami, to jeszcze zbyt małe, by nawet próbował się przecisnąć. Za to klapa na dach dawała dodatkowe opcje. Zakończył odwiedziny i wyszedł z wieży, rozwiewając się niczym jeden z duchów, które zdawały się coraz gęściej zaludniać okolicę. Upewnił się, że zostawił zamek w takim stanie, jakim go zastał i ruszył przekazać wszystko, czego się dowiedział reszcie.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 29-07-2022, 09:00   #159
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Lotta niechętnie przystała na pomysł pogoni za nieumarłym mordercą. Nie poczuwała się do roli obrończyni sprawiedliwości, a walka na cmentarzu z dziwną istotą była dość przerażająca. Istota sama jedna dała im niezłe wciry; wydawało się, że pokonali ją jedynie łutem szczęścia. Lecz Bran miał rację - ofiar przybywało. Co jeśli zabójca dotrze do mniejszych miast i uderzy w jej bliskich? Meteor nie zając, nie było wielu śmiałków chętnych ruszyć w śniegi, a w kupie raźniej. I bezpieczniej. Przynajmniej dopóki nie natkną się na kolejnego nieumarłego.

W Targos czekała ich przykra niespodzianka. Owen nie tylko zaginął, ale i został zabity; sądząc po miejscu odnalezienia zapewne wtedy gdy odwiedzał duszę swojej żony. Podczas gdy Bran badał ciało zmarłego Lotta zaprowadziła kapłankę do zrujnowanego domu, by - zgodnie z umową - dopełniła ostatniej posługi dla zabitej ciężarnej. Miała nadzieję, że małżeństwo w końcu się zjednoczy po śmierci. Tylko córki było szkoda; na szczęście była dorosła, a z biznesem przejętym po ojcu z głodu nie umrze. Byleby tylko nie trafiła na łowcę posagów.

Kiedy Lotta na powrót stanęła nad ciałem Owena Tarsenela przypomniała sobie co usłyszała z jego rozmowy ze zmarłą małżonką. O tym, że jest bezpieczny, że ma umowę z tutejszym władyką, że on i jego córka nigdy nie zostaną wylosowani by zostać poświęceni dla Auril. Ostatecznie mogło być to bezpośrednim powodem jego śmierci, jeśli morderstwa miały być przeprowadzane ku czci Auril. Tylko czy wtedy nie powinna zginąć również i jego córka? I skąd morderca mógłby o tym wiedzieć; z pewnością Owen nie rozpowiadał o tym publicznie; wątpiła czy przyznał się komukolwiek. Morderca musiałby mieć powiązania z zarządcą Targos.

Niemniej jednak gdy dotarli do Termalaine i dostało do nich co dzieje się na miejskim rynku, Lotta zrozumiała, że jej wcześniejsze myśli są słuszne. Oarus, zarządca Termalaine będzie następny - następny który zaprzeczył woli zimnej i bezlitosnej bogini, zginie. Dlatego zginął mężczyzna, uniewinniony w Bryn Shander. Nie tłumaczyło to znalezionej ofiary przez elfa Sorcane, gdyż nie wiedzieli kim był ów człowiek, podobnie jak i śmierci żony Brana. Na samą Lottę też ktoś polował, ale powody były raczej polityczne... przynajmniej tak jej się do tej pory wydawało. No i Ove wspomniał by przecież gdyby rany przyjaciółki były od magii.

Mimo to patrząc na wydarzenia na rynku Termalaine Lotta miała wrażenie, że jej przypuszczenia są słuszne, a wzrok pobliźnionego mężczyzny, którego Anathem wskazał jako mordercę był jednoznaczny. Dodatkowo jednak rozgrywała się tu jakaś polityczna gra. Czy chodziło tylko o przejęcie władzy w mieście? Fritjof, żerując na strachu mieszkańców, dodatkowo mając przychylność kapitana straży zrobił to bez problemu. Barbarzynka wzdrygnęła się. Zaczynało się... Im dłużej będzie trwać zima tym więcej tego będzie. Walki o władzę, o jedzenie, łamania umów między miastami, gdy każde będzie dbało tylko o własne interesy...

Pogrążona w myślach kobieta naciągnęła głębiej kaptur na głowę. Lepiej nie być rozpoznanym; na pewno sporo ludzi kojarzyło ich z poprzedniej wizyty. Do tego byli w towarzystwie Anathema... Najpierw sprowadzili koboldy, teraz drowa. Dołączyli by do Masthewa na stosie jak nic.

Nawet nie zdziwiła się, gdy Bran zasugerował odbicie półorka. To było takie... branowe. Zdumiało ja natomiast, że w sumie nie miała nic przeciw temu. Mimo że nie czuła się odpowiedzialna za jego sytuację - w końcu każdy sam podejmuje swoje decyzje - to nie chciała, by zginął w imię lodowej suki, która i tak miała to pewnie gdzieś. Rzuciła okiem na nieumarłego zabójcę, którego wskazał drow, by zapamiętać jego twarz i szybko odwróciła wzrok. Tłum zaczął się przemieszczać gdy straż poprowadziła byłego zarządcę do więzienia, więc i ona ruszyła z towarzyszami - zgodnie sugestią Oberika do przybytku Niebieska Małża, gdyż Eastside było wypełnione przez członków karawany Torrgi. Zresztą lepiej było nie rzucać się mordercy w oczy.

Gdy Vernon Braig otworzył w końcu drzwi Niebieskiego Małża widać było, że nie ma ochoty na towarzystwo. Jednak to mogła być ich szansa, jeśli Lotta dobrze odczytywała powód jego przygnębienia.
- Jesteśmy przyjaciółmi Oarusa - powiedziała szybko, łapiąc ręką zamykające się drzwi.
 
Sayane jest offline  
Stary 02-08-2022, 09:10   #160
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran obserwował sytuację bardzo uważnie. Był naukowcem, a obserwacja była jednym z jego kluczowych narzędzi. Pozwalała wysnuwać wnioski. Po pokazie w centrum miasta drużna się rozdzieliła. Oberik ruszył w ślad za “wybrańcem”. Choć słowo “skazańcem” mogło lepiej oddać sens.

Bran wykorzystał ten czas na spacer po mieście. Dobrym pomysłem było rozdzielenie się. W grupie łatwiej było skojarzyć ich z “kryzysem koboldów”. Kopalnia z dnia na dzień stała się niepotrzebna. Nadchodził wielki mróz i głód. Tylko szaleniec pokusi się o wyprawę do Termline po złóż minerałów. Co oznacza, że kamienie stały się bezwartościowe z dnia na dzień.

Z drugiej strony sprytny umysł krasnoluda rozmyślał o odwróceniu zjawiska termomagnetyzmu. Jeżeli turmalin ogrzewany był w stanie wytworzyć pole magnetyczne, to umieszczony w polu magnetycznym o przeciwnym zwrocie powinien emitować ciepło. Na moment przystanął, żeby zapisać luźne spostrzeżenie. W końcu do niczego mu się nie przyda ani w ściganiu mordercy, ani w uwolnieniu zarządcy.

Kuźnia pracowała pełną parą. To wcale nie dziwiło. Odlewano ołowiane obciążniki do sieci i kuto haczyki. Z portu przyszło zdaje się zamówienie na knagi i inne elementy okuć łodzi, które Bran pamiętał z czasów gdy jako akolita Moradina wykonywał te fantazyjne kształty na kowadle. Nie było za to żadnych kilofów, młotów czy klinów. Całe miasto szykowało się do masowych połowów.

To oznaczało koniec Termaline. Masowe połowy zmniejszają populację ryb. W kolejnym roku będzie ich mniej i mniej. Do tego stopnia, że miasta nie będą mogły korzystać z tego źródła pożywienia. A na skutej lodem ziemi trudno było cokolwiek uprawiać. Krasnoluda zawsze dziwiło jak krótkowzroczni potrafią być ludzie. Myślałby kto, że skoro im się rodzi po pięcioro czy więcej dzieci, to będa dbać o świtat w okół. A tu proszę, kompletnie nie tak. Płodzą się na potęgę, bo może z pięciu jedno przeżyje… pal licho, że pozostała czwórka umrze z głodu.

Pokiwał głowa przecząco do swoich myśli. Gdyby ludzie nie mnożyli się jak króliki, to dawno by wyginęli przez swoją głupotę. Krasnolud Przeszedł się jeszcze po porcie. Powiedzieć, że w tej części wrzało to byłaby wielka przesada. Z drugiej strony o tej porze roku, port powinien świecić pustkami. Łodzi było więcej niż zwykle.

Gdy dotarł na spotkanie z resztą drużyny miał poczucie straconego czasu. Mógł przecież sprawdzić jak karawana handlowa. Mógł rozpocząć obserwację zabójcy swojej żony. Jednak nie mógłby się na tym skupić. Głosy ustały. Teraz trudno było znaleźć w nich słowa. Były raczej jak szum niż jakiś sensowny przekaz. Może dlatego, że był bliski dowiedzenia sprawiedliwości? Problemem było to, że nie mogli owego mężczyzny zabić. Najpierw musiał wyznać swe winy. Wyznać dlaczego zabił tych, którzy uniknęli śmierci w objęciach Auril.

Krasnolud otworzył szeroko oczy.
- Tak! - wrzasnął nagle ściągając na siebie wzrok kilku pracujących w porcie ludzi. Po chwili odwrócił się na pięcie i ruszył w umówione miejsce układając w głowie myśli. Szeptał przy tym pod nosem i wyliczał na swoich grubych palcach.
- Hella, zaginęła w śniegu. Wysycy myśleli, że zginęła. Odnalazła się nietknięta i wkrótce potem ginie zabita bronią przebijającą i magią zmrażajacą serce. Ofiara, o którą oskarżyli półdrowa zginęła po tym, jak uniknęła ofiarowania Auril. Teraz Owenn. Łapówkami fałszował losowanie. Wszyscy oni jakoś uniknęli śmierci za sprawą Auril. Czy zatem zabójca jest jakimś nadprzyrodzonym czempionem bogini zimy?

***

Gdy Lotta pchnęła drzwi Bran natychmiast skorzystał z okazji i przepchnął się między nią, a właścicielem lokalu. Rozejrzał się i zajął miejsce siedzące przy jednej z ław. Na stole znalazł się jeden z jego wynalazków dający światła mniej niż pochodnia. Pozwalał on dobrze widzieć twarze zebranych, ale nie powinien być widoczny z ulicy. W końcu czekała ich konspiracja.

- Musimy uwolnić Masthewa - powiedział bez ogródek.
- Sądzę, że zabójca wybiera osoby, które uniknęły śmierci na rzecz boginii. Dobrze byłoby to przedyskutować z jakimś kapłanem, ale póki co tylko tyle mi przychodzi do głowy. Każda z ofiar wydaje się uniknąć tejże śmierci. Hellę ominęła śmierć przez zamarznięcie na kilka tygodni przed tym jak znalazłem jej ciało.

Krasnolud złożył dłonie w piramidkę.

- Dlatego wyciągniemy Masthewa. Wyciągniemy i ukryjemy. Zabójca którego ścigamy ma jakieś nadnaturalne zdolności, które pozwalają mu odnaleźć wybrane ofiary. Dlatego nas znajdzie. Wtedy zatrzymamy go na gorącym uczynku. Czy też na zimnym biorąc pod uwagę charakter towarzyszących zjawisk.

Ten ostatni żart był suchy, nawet jak na krasnoludzkie standardy, toteż nie zdziwił go brak reakcji zebranych.

- Pierwszym problemem jest ujęcie mordercy. Drugim obsadzenie naszego półorka na powrót na stanowisku nadzorcy miasta. Bez tego staniemy się ścigani przez prawo, a tego nam nie potrzeba.

W myślach Bran widział swojego szwagra, który dowiaduje się, że krasnolud odpowiedzialny za śmierć jego siostry jest ścigany przez straż miejską i jest nagroda za jego głowę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172