|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-12-2021, 09:04 | #51 |
Reputacja: 1 | - Zostańcie z tyłu. - elf gestem dłoni zatrzymał pozostałych. Ruszył pewnie przez zaspy z rozłożonymi rękoma szeptając w druudicznym języku przywołując moc Natury. - Spokojnie. Wilcy uciekli. Uwolnię cię z pułapki. Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy. Mamrotał uspokajające słowa zbliżając się do zwierzęcia. Ostatnie kroki wykonywał coraz powolniej aż przystanął w zasięgu łap śnieżnego lwa. Patrzył prosto w oczy bestii mówiąc już zbyt cicho by pozostali mogli to usłyszeć. Pozwolił wielkiemu kotu powąchać swoje dłonie a potem obwąchać całego siebie. W końcu z pewnością i bez lęku Sorcane podrapał futro crag cata na grzbiecie. Ran było wiele ale nic z czym sobie by nie poradził dziki zwierz mający spokój i schronienie. Elf sięgnął do jednej z tylnych łap kota. Pułapka to były proste wnyki. Dla zwierzęcia nie rozumiejącego zasady działania pętli taka prosta rzecz może oznaczać śmierć. Sorcane poluźnił linkę z plecionki. Zahaczona była pośród skał, nic dziwnego że nie dało się jej wyrwać. Świeżo uwolnione zwierze potrząsło skaleczoną łapą. Sorcane wyszeptał zwierzęciu kilka słów. Cofnął się a crag cat mrucząc donośnie zaczął wylizywać rany wpatrzony w elfa. Tropiciel zawołał do pozostałych. - Zdejmijcie z wilków futra ale zostawcie truchła. Możecie zabrać ogony albo łby, może rządca zapłaci za ich ubicie. Idźcie do miasta, dogonię was. |
15-12-2021, 08:31 | #52 |
Reputacja: 1 | Oberik nie był zadowolony ze swoich strzałów. Dwa pudła to o wiele za dużo. Cieszył się jednak, że połowę wilków udało się ubić, a resztę przepędzić. To był sukces, chociaż nie obył się bez ran, a szkoda. - Zdejmijcie skóry ze wszystkich. Dwa weźmy jako prowiant, starczy dla nas i dla lwa. - Zaproponował mężczyzna, biorąc się do skórowania. Na słowa półelfki przekrzywił głowę zastanawiając się, czy jest taka głupia i bezużyteczna naprawdę, czy tylko udaje. - Słuchaj paniusiu. Idzie noc Auril, te lwy to jej zwierzęta. Wolę nie mieć u niej krechy, zwłaszcza teraz. Drałujemy do Targos od dłuższej chwili, niektórzy nawet na własnych nogach. Szybciej ogarniemy truchła, szybciej ruszymy ponownie. - Syknął Gnarlson, któremu kobieta już jakiś czas działała na nerwy.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
15-12-2021, 13:04 | #53 |
Reputacja: 1 | Walka przebiegła w miarę gładko, choć mogło skończyć się gorzej. Lotta pokręciła głową z niesmakiem. - Oprawiać padlinę po ćmoku, świetny pomysł. Może w ogóle tu zanocujmy, żeby zapach krwi przyciągnął coś większego - burknęła, przeliczając w głowie ile im to zajmie. Zakrwawione skóry zaraz zesztywnieją na mrozie, a nieoskrobane choć wstępnie nie będą wiele warte. Przemądrzałe słowa elfa zirytowały ją, cierpliwość miała już nadwyrężoną przez ciągłą paplaninę Laveny. Potem jednak jej wzrok przyciągnęło to co robił Sorcane. Widziała łowców, którzy obłaskawiali dzikie bestie, ale zabierać się za agresywną i ranną... Spojrzała z podziwem na elfa, po czym rozejrzała się za swoją bronią i wyczyściła miecz o śnieg. - Potrzebujesz opatrzenia? - spytała Umu. |
15-12-2021, 19:03 | #54 |
Reputacja: 1 | Oberik, Sorcane Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, dziewiętnaste dzwony; -39 °F, bezwietrznie, bez opadów; Oberik oraz Sorcane pozostali, by pozyskać z zabitych wilków to, co nadawało się do sprzedaży oraz nakarmienia dzikiego kota. Umu ruszył razem z resztą, na pytanie o konieczności opatrunku stwierdził, że "do Targos już niedaleko i tam przyjmie pomoc". Bran, Lavena, Lotta, Oberik, Sorcane Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, dziewiętnaste dzwony; -39 °F, bezwietrznie, bez opadów; Do miasteczka weszli od południa, mijając po drodze skrzyżowanie dróg wiodących do Termalaine oraz Bryn Shander. Znajdowała się od tej strony jedyna brama łącząca te ogrodzone drewnianą palisadą ludzkie sadyby ze śnieżnym pustkowiem, z którego nadciągnęli. Owa drewniana palisada została zbudowana dla ochrony przed dzikimi plemionami barbarzyńców oraz orczych hord. Ciągnęła się, aż do jeziora, a nawet tam, wcinała się w skute lodem nabrzeże. |
18-12-2021, 00:12 | #55 |
Reputacja: 1 | W milczeniu wykrawał kawały mięsa, starając się nie przerywać dziwnej komunikacji między elfem a zwierzęciem. Nie miał czasu ani dość światła, żeby skupić się na dokładnym skórowaniu, więc po obcięciu łap, łba i kity, starał się zdjąć resztę nie uszkadzając tkanki. Ocenić swoje rezultaty miał zamiar dopiero w mieście. Kilka miedziaków lub srebrników jednak powinno wpaść. Mięso zawsze się sprzedawało, mimo że z wilka nie było ulubioną potrawą lokalnych, to jednak zima trwała długo, większość ludzi nawet nie myślała o przednówku, bo nie widzieli go od dawna. - Sorcane, jesteś świadom, że ten lew najprawdopodobniej żywił się ofiarami składanymi z ludzi na przebłaganie Auril? – Rzucił Oberik ponurym tonem. Nie wiedział jakie elf ma plany co do stworzenia. Natomiast przy zapasie z wilków, przynajmniej na kilka dni młode nie będzie atakować ludzi. Przynajmniej takie miał podejrzenia. Z przyjemnością powitał bezpieczeństwo miasta, potrzebował wyprać ubrania po sprawianiu wilków, najlepiej sprzedać od razu zarówno mięso jak i skórę. Ucieszył się na wieść o wizycie karawany w mieście, zawsze można było tam kupić coś ciekawego. Postanowił tam zajrzeć, chcąc sprzedać łup z wilków, zastanawiał się też nad jedną z górniczych latarni, zakładanych na hełm i zakrywanych, dzięki której mógłby widzieć więcej w zmierzchu i panującej często dookoła szarówce. Nie była aż tak popularna, mógł o niej pomyśleć jeszcze w Turmaline, ale ostatnio coraz częściej musiał strzelać po ciemku, a to wcale nie ułatwiało celowania. Później należałoby zapewnić sobie jakiś nocleg, znaleźć Dzaana i zerknąć jak wygląda sytuacja na nadbrzeżu. Większość jego rodziny zajmowała się rybactwem i mimo że sam miał do tego dwie lewe ręce, to jednak interesował się tym, jak interes idzie w innych miastach.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
23-12-2021, 13:42 | #56 |
Reputacja: 1 | Bran chciał zostać z Sorcane. Był ciekaw jak potoczy się sprawa z psem. Jednak na skraju widzenia miał Umu szykującego się do powrotu do miasta. Rannego. I tę wredną rudowłosą cwaniarę. Krasnolud splunął w śnieg na samą myśl.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
26-12-2021, 17:13 | #57 |
Reputacja: 1 | Lavena Da'naei Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, późny wieczór; -42 °F, bezwietrznie, bez opadów; Półelfka zbliżyła się do miejsca, gdzie krasnoludzka handlarka i jej świta zajmowali się kupiectwem. Jakiś pachołek zwijał uprzęże. Psów pociągowych już tu nie było. Dość spory tłumek osób oglądał towary wyłożone na saniach i wyścielonego skórami śniegu. Było tam też kilkoro mężczyzn uważnie obserwujących tych, co oglądali towary. Niechybnie pachołki handlarki Torrgi Icevein. Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, późny wieczór; -42 °F, bezwietrznie, bez opadów; Właścicielka wędrownej karawany nie chciała zakupić nieobrobionych, niewygarbowanych skór, zakupił za to wszystko czego potrzebował. W innym zaś miejscu udało się Oberikowi pozbyć się futra wilków za kilka monet. |
26-12-2021, 19:23 | #58 |
Reputacja: 1 |
|
27-12-2021, 19:31 | #59 |
Reputacja: 1 | Bran Frostbeard Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, późny wieczór; -42 °F, bezwietrznie, bez opadów; Bran zaraz po tym jak upewnił się, że Lotta zajmie się rannym Umu, ruszył do osławionego w Targos i poza nim krasnoludzkiego kowala. Aby dotrzeć do Krasnoludzkiego Fachu Graendela Granitefist, Bran skierował się do północno-zachodniej części miasta. Nie wiedział jeszcze jak owocne to będzie spotkanie. |
28-12-2021, 16:50 | #60 |
Reputacja: 1 | Oberik był zadowolony z kilku dodatkowych sztuk złota, za które był w stanie sprzedać łup z wilków. Nadmiar uczciwie zarobionych pieniędzy nigdy nie był dla niego problemem. Wychodziło zaledwie po kilkadziesiąt srebrników na głowę, ale było podwójnie pożyteczne dla miasteczka i dla niego samego. Nabycie latarni też poprawiło mu humor, co prawda oliwa była droga, ale każda flaszka wystarczała na kila dobrych godzin . Pieśn rybaków i ich widok przywiódl zwiadowcy z Good Mead dom i rodzinę powracającą z połowów. Sytuacja rybaków była podobna dla wszystkich rybaków w Dekapolis, mogł się więc przynajmniej nieo dowiedzieć, jak sprawy1 się mają u rodziców, mimo że już dłuższy czas nie było go w domu. Podobała mu się atmosfera we Three Flags Sailing, czy to dzięki towarzystwu rybaków, czy to dzięki niemalże matczynemu podejsciu Ethen, nie miał pojęcia i nie miał najmniejszej ochoty tego rozstrząsać. Wieści o potworze z Dualdon nieco go zaniepokoiły. Nie lubił żadnych długich stworów z tutejszych okolic, czy to węży morskich, czy też lodowych robaków. Wszystkie z nich były śmertelnie niebezpieczne i wróżyły kłopoty. Natomiast z tego co słyszał, wygładało, że Bremen było jedynm wielkim siedliskiem kłopotów obecnie, a tam gdzie kłopoty, tam i robota. Postanowił sobie to zapamiętać i podzielić się spostrzeżeniami z Lottą, Sorcane i krasnoludem. Była jeszcze kwestia Dzaana, czy jak mu tam było i duchów zimy. Na chwilę obecną, to zdawało się być obiecujące zajęcie, a przynajmniej można się było dowiedzieć czegoś na jego temat, może nawet czegoś o stworze, którego ustrzelili w kopalni. Nie spodziewał się spotkać Chwinga w mieście a trzeba było jeszcze znaleźć dach nad głowę na noc. Przed odejściem, podzielił się jeszcze nowinkami o wilkach pod miastem i wieściami z Tourmaline, o tym, że wznowiono wydobycie w kopalni.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |