Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-12-2021, 09:04   #51
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Zostańcie z tyłu. - elf gestem dłoni zatrzymał pozostałych.

Ruszył pewnie przez zaspy z rozłożonymi rękoma szeptając w druudicznym języku przywołując moc Natury.

- Spokojnie. Wilcy uciekli. Uwolnię cię z pułapki. Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy.

Mamrotał uspokajające słowa zbliżając się do zwierzęcia. Ostatnie kroki wykonywał coraz powolniej aż przystanął w zasięgu łap śnieżnego lwa. Patrzył prosto w oczy bestii mówiąc już zbyt cicho by pozostali mogli to usłyszeć.

Pozwolił wielkiemu kotu powąchać swoje dłonie a potem obwąchać całego siebie. W końcu z pewnością i bez lęku Sorcane podrapał futro crag cata na grzbiecie.

Ran było wiele ale nic z czym sobie by nie poradził dziki zwierz mający spokój i schronienie.

Elf sięgnął do jednej z tylnych łap kota. Pułapka to były proste wnyki. Dla zwierzęcia nie rozumiejącego zasady działania pętli taka prosta rzecz może oznaczać śmierć. Sorcane poluźnił linkę z plecionki. Zahaczona była pośród skał, nic dziwnego że nie dało się jej wyrwać.

Świeżo uwolnione zwierze potrząsło skaleczoną łapą. Sorcane wyszeptał zwierzęciu kilka słów. Cofnął się a crag cat mrucząc donośnie zaczął wylizywać rany wpatrzony w elfa. Tropiciel zawołał do pozostałych.

- Zdejmijcie z wilków futra ale zostawcie truchła. Możecie zabrać ogony albo łby, może rządca zapłaci za ich ubicie. Idźcie do miasta, dogonię was.
 
Stalowy jest offline  
Stary 15-12-2021, 08:31   #52
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik nie był zadowolony ze swoich strzałów. Dwa pudła to o wiele za dużo. Cieszył się jednak, że połowę wilków udało się ubić, a resztę przepędzić. To był sukces, chociaż nie obył się bez ran, a szkoda.



- Zdejmijcie skóry ze wszystkich. Dwa weźmy jako prowiant, starczy dla nas i dla lwa. - Zaproponował mężczyzna, biorąc się do skórowania. Na słowa półelfki przekrzywił głowę zastanawiając się, czy jest taka głupia i bezużyteczna naprawdę, czy tylko udaje. - Słuchaj paniusiu. Idzie noc Auril, te lwy to jej zwierzęta. Wolę nie mieć u niej krechy, zwłaszcza teraz. Drałujemy do Targos od dłuższej chwili, niektórzy nawet na własnych nogach. Szybciej ogarniemy truchła, szybciej ruszymy ponownie. - Syknął Gnarlson, któremu kobieta już jakiś czas działała na nerwy.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 15-12-2021, 13:04   #53
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Walka przebiegła w miarę gładko, choć mogło skończyć się gorzej. Lotta pokręciła głową z niesmakiem.

- Oprawiać padlinę po ćmoku, świetny pomysł. Może w ogóle tu zanocujmy, żeby zapach krwi przyciągnął coś większego - burknęła, przeliczając w głowie ile im to zajmie. Zakrwawione skóry zaraz zesztywnieją na mrozie, a nieoskrobane choć wstępnie nie będą wiele warte. Przemądrzałe słowa elfa zirytowały ją, cierpliwość miała już nadwyrężoną przez ciągłą paplaninę Laveny. Potem jednak jej wzrok przyciągnęło to co robił Sorcane. Widziała łowców, którzy obłaskawiali dzikie bestie, ale zabierać się za agresywną i ranną... Spojrzała z podziwem na elfa, po czym rozejrzała się za swoją bronią i wyczyściła miecz o śnieg.

- Potrzebujesz opatrzenia? - spytała Umu.
 
Sayane jest offline  
Stary 15-12-2021, 19:03   #54
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, dziewiętnaste dzwony;
-39 °F, bezwietrznie, bez opadów;

Oberik oraz Sorcane pozostali, by pozyskać z zabitych wilków to, co nadawało się do sprzedaży oraz nakarmienia dzikiego kota. Umu ruszył razem z resztą, na pytanie o konieczności opatrunku stwierdził, że "do Targos już niedaleko i tam przyjmie pomoc".

Kiedy drużyna rozdzieliła się, Oberik był świadkiem kolejnych niebywałych zdolności elfa. Dla niektórych sama zdolność widzenia w takich ciemnościach, to było aż nadto! Oberik dowiedział się od Sorcane, że lwica podeszła do miasta chcąc uciec od głodu i że to tutaj zaprowadzała ją dawniej matka, by nauczyła się polować. Jak Sorcane mógł dowiedzieć się od dzikiego zwierzęcia takich rzeczy, mógł tylko zgadywać lub uznać za niebyłe.

Sorcane: inteligencja - oblany!
Oberik: inteligencja - zdany!

Bran, Lavena, Lotta, Oberik, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, dziewiętnaste dzwony;
-39 °F, bezwietrznie, bez opadów;

Do miasteczka weszli od południa, mijając po drodze skrzyżowanie dróg wiodących do Termalaine oraz Bryn Shander. Znajdowała się od tej strony jedyna brama łącząca te ogrodzone drewnianą palisadą ludzkie sadyby ze śnieżnym pustkowiem, z którego nadciągnęli. Owa drewniana palisada została zbudowana dla ochrony przed dzikimi plemionami barbarzyńców oraz orczych hord. Ciągnęła się, aż do jeziora, a nawet tam, wcinała się w skute lodem nabrzeże.

Dawniej osłonięty w ten sposób z dwóch stron kawałek jeziora pełnił funkcję portu dla rybackich łajb, teraz zalegało tu tylko kilkanaście łodzi, które utknęły, zdawałoby się na zawsze, w zmarzlinach Maer Dualdon. W tych ciężkich czasach, rybacy z Targos zmuszeni są codziennie opuszczać i wciągać mniejsze łupinki do i z wody by dostać się do zacumowanych dalej większych jednostek. Mimo mozolnej i niebezpiecznej pracy łamaczy lodu, dystans ten stale się powiększa.

Targos zazwyczaj całkowicie obracało się wokół rybołówstwa. Na przestrzeni lat, miasteczko to wypracowało sobie najlepsze prawa do połowów w sąsiadującym jeziorze, miało też najliczniejszą grupę osób znających się na tym fachu. Dzisiaj jednak, przekroczywszy bramę i krocząc na północ po wydeptanej w śniegu ścieżce uwagę zwracało ponadprzeciętne poruszenie na placu targowym.


Ruch na uliczkach, zwłaszcza w pobliżu targu był nieporównywalny z tym co widzieli w Termalaine. Zapytani o przyczynę poruszenia, mieszkańcy zgodnie odpowiadali, że do miasteczka przybyła karawana kupiecka Torg's. Była to jedna z niewielu okazji w ciągu wielu dekadni, by zaopatrzyć się w towary na co dzień niedostępne w Targos. Czasem Torrga Icevein posiadała na sprzedaż nawet pomniejsze magiczne przedmioty, w szczególności te lecznicze.

Prędzej, czy później każdy strudzony wędrowiec przystający w Targos przekracza próg oberży Luscan Arms. Był to przybytek wyjątkowy z dwóch powodów. Pierwszy z nich to fakt, że była to najstarsza noclegownia w całych Dziesięciu Miastach. Istniała jeszcze kiedy Bryn Shander było niewiele znaczącą mieściną położoną na wschodzie. Drugim był fakt, że w największym z pokoi, mieszkał tu zarządca Targos - Naerth Maxildanarr. Przybytek posiadał solidne, grube ściany i obłożony futrami dach, lecz we wnętrzu stylizowanym na luskańskie, dostrzegalny był niszczycielski wpływ upływu wielu lat.

Prócz oberży miasto posiadało tawernę Trzy Flagi, była niewielka faktoria handlowa Trianglo. Targos mogło szczycić się też tym, że to tutaj mieszkał jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy kowal Dolin - krasnolud Graendel Granitefist. Dla niektórych interesująca mogła być także świątynia - niegdyś poświęcona Lathanderowi, dzisiaj otwarta na przestrzał i pokryta lodem, nie budząc wątpliwości co do pełnionej funkcji. Świątynia Auril.

Nie było tajemnicą dla ludzi z Dolin Lodowego Wichru, że to w Targos, miało miejsce pierwsze w historii Dziesięciu Miast ofiarowanie człowieka na przebłaganie Auril. Zdawałoby się, że podobne praktyki stosują tylko barbarzyńskie plemiona, lecz Targos nie było dzisiaj odosobnione w podobnych praktykach. Chociażby w nieodległym Bryn Shander zwykło ofiarować się skazańców.

Miasteczko miało jeszcze jedną bliznę - była nią zniszczona, poczerniała od magicznego ognia dzielnica. W Roku Robaka to jest 1356 Rachuby Dolin wielu mieszkańców Targos straciło tam swoje życie. Mało kto się tam dzisiaj zapuszcza, bo i nie ma powodu, chyba że dzieci zwabione zmyślonymi opowieściami.

Podróżnicy dotarli do miasteczka. Choć chłód dokuczał zawsze, dziś pogoda sprzyjała, by poznać bliżej drugie największe miasto Dolin Lodowego Wichru.
 
Rewik jest offline  
Stary 18-12-2021, 00:12   #55
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
W milczeniu wykrawał kawały mięsa, starając się nie przerywać dziwnej komunikacji między elfem a zwierzęciem. Nie miał czasu ani dość światła, żeby skupić się na dokładnym skórowaniu, więc po obcięciu łap, łba i kity, starał się zdjąć resztę nie uszkadzając tkanki. Ocenić swoje rezultaty miał zamiar dopiero w mieście. Kilka miedziaków lub srebrników jednak powinno wpaść. Mięso zawsze się sprzedawało, mimo że z wilka nie było ulubioną potrawą lokalnych, to jednak zima trwała długo, większość ludzi nawet nie myślała o przednówku, bo nie widzieli go od dawna. - Sorcane, jesteś świadom, że ten lew najprawdopodobniej żywił się ofiarami składanymi z ludzi na przebłaganie Auril? – Rzucił Oberik ponurym tonem. Nie wiedział jakie elf ma plany co do stworzenia. Natomiast przy zapasie z wilków, przynajmniej na kilka dni młode nie będzie atakować ludzi. Przynajmniej takie miał podejrzenia.


Z przyjemnością powitał bezpieczeństwo miasta, potrzebował wyprać ubrania po sprawianiu wilków, najlepiej sprzedać od razu zarówno mięso jak i skórę. Ucieszył się na wieść o wizycie karawany w mieście, zawsze można było tam kupić coś ciekawego. Postanowił tam zajrzeć, chcąc sprzedać łup z wilków, zastanawiał się też nad jedną z górniczych latarni, zakładanych na hełm i zakrywanych, dzięki której mógłby widzieć więcej w zmierzchu i panującej często dookoła szarówce. Nie była aż tak popularna, mógł o niej pomyśleć jeszcze w Turmaline, ale ostatnio coraz częściej musiał strzelać po ciemku, a to wcale nie ułatwiało celowania. Później należałoby zapewnić sobie jakiś nocleg, znaleźć Dzaana i zerknąć jak wygląda sytuacja na nadbrzeżu. Większość jego rodziny zajmowała się rybactwem i mimo że sam miał do tego dwie lewe ręce, to jednak interesował się tym, jak interes idzie w innych miastach.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 23-12-2021, 13:42   #56
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran chciał zostać z Sorcane. Był ciekaw jak potoczy się sprawa z psem. Jednak na skraju widzenia miał Umu szykującego się do powrotu do miasta. Rannego. I tę wredną rudowłosą cwaniarę. Krasnolud splunął w śnieg na samą myśl.

Ogarnęło go przerażenie, gdy zobaczył jak Goliat unosi jej ciało.

- Umu, jesteś ranny - wysapał Bran przedzierając się w śniegu. Mimo sporej postury wyraźnie odczuwał to, że jego nogi są krótsze, a śnieg stawiał większy opór.

- To tylko draśnięcie - odpowiedział olbrzym nawet nie rzucając krasnoludowi spojrzenia.

Frostbeard tylko parsknął i ruszył za Umu. Spacer w śladach olbrzyma był wygodniejszy niż przedzieranie się. Tylko co jakiś czas zerkał na Lavenę ze złością w oczach.

Umu był silny i uparty. Okropne połączenie biorąc pod uwagę konfrontację z cwaną manipulatorką pokroju tej czarownicy.

***

Minęli bramy miasta. Krasnolud nie był zadowolony. Chciał jak najszybciej dotrzeć do Bryn Shander. Jednak inni mieli rację. Podróż w nocy nie była mądra. Spotkali watahę wilków pod samym miastem. Co gdyby spotkała ich w drodze? Co gdyby to nie wielki kot, a oni byli celem? Czy gdyby wilki były wygłodniałe nie zaryzykowałbym ataku? Jak mogliby się bronić na otwartym terenie? Cóż, teraz nie było to ważne. Teraz byli za bezpieczną palisadą. W miejscu, gdzie toczyło się życie. Kontrast między targowiskiem a lodowym pustkowiem wręcz bił po oczach.

Lubił to. Choć był samotnikiem, to lubił tłok. Ciasne uliczki. Paradoksalnie w takim miejscu można było pozostawać niezauważonym. Jednak samotny krasnolud na śnieżnym pustkowiu był łatwy do zauważenia. A w mieście? W mieście się rozpływał.

Nie chciał sprzedawać kamieni. Miał pewien pomysł na ich wykorzystanie. Z drugiej strony nie dostał gotówki za zlecenie z goblinami. Nie chciał wydawać ostatnich oszczędności. Pozostało mu zarobić na spanie pracą własnych rąk.

Od razu ruszył do lokalnego kowala. Wyciągnął swój kapłański emblemat z młotem Moradina. Większość kowali wiedziała, że akolici tego boga przechodzą obowiązkowe szkolenia w zakresie kowalstwa.

W głowie układał sobie cóż powie. Nie miał zamiaru kłamać. Nawet nie był pewny czy umiałby. Może fakt unikania ludzi pokroju Laveny tak na niego wpływał? Dlaczego cały czas myślał o tej podłej kobiecie?

Odpowiedź była prosta. Żadna broń nie powoduje zamarznięcia serca. I nawet gdyby był mistrzem kowalstwa, to nie przybliży go to ani na krok w temacie śmierci jego żony.

Krasnolud splunął pod nogi.

Potrzebował tej zakłamanej manipulantki, bo nie znał żadnego innego arkanisty. Ciarki przechodziły go na myśl o tym, że będzie musiał ją prosić o pomoc.

W końcu dotarł do kuźni.
Zaproponował pomoc w zamian za możliwość spania w kuźni i ciepły posiłek. Nie chciał pozbywać się ostatnich monet.

Po tym ruszył sprawdzić jak Umu. A na koniec dnia ruszył odszukać czerwonowłosą czarownicę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 26-12-2021, 17:13   #57
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena Da'naei
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, późny wieczór;
-42 °F, bezwietrznie, bez opadów;

Półelfka zbliżyła się do miejsca, gdzie krasnoludzka handlarka i jej świta zajmowali się kupiectwem. Jakiś pachołek zwijał uprzęże. Psów pociągowych już tu nie było. Dość spory tłumek osób oglądał towary wyłożone na saniach i wyścielonego skórami śniegu. Było tam też kilkoro mężczyzn uważnie obserwujących tych, co oglądali towary. Niechybnie pachołki handlarki Torrgi Icevein.

Lavena: zręczne dłonie - zdany!
przekonywanie - zdany poziom łatwy!

Przyznać trzeba było, że krasnoludzica znała się na handlu i potrafiła się targować, lecz jej ochroniarze tym razem nie wykazali się. Kiedy jednak zimne jak lód oczy jednego z nich spoczęły na Lavenie, ta mogła się przerazić. Najwyraźniej jednak nie dostrzegł, że zagarnęła buteleczkę perfum, kiedy kupowała pozostałe rzeczy. Niemniej, lepiej było więcej nie kusić licha.

Lavena zapytała jeszcze o magiczne przedmioty, a kiedy zaoferowane przez Torrgę mikstury i zwoje ją nie zadowoliły, została odesłana do gnomiego wynalazcy w Bryn Shander, którego imię brzmiało Dimble Turen.

Potem wiedźma rozpytała handlujących mieszkańców Targos o placówkę Triglio. Szybko wskazano jej drogę, ale jedna z zapytanych rozpoznała w tłumie rozmawiającego akurat z Torgą Icevein własciciela tejże placówki handlowej - Jestina Hunrae. Był to z wyglądu nieco dziwaczny, wysoki i patykowaty człowiek, intrygującej aparycji dopełniał stalowy hak umieszczony na miejscu jego lewej dłoni.


- Tak, to ten co rozmawia z Panią Torg's, z hakiem zamiast dłoni - dopowiedziała zapytana kobieta - ...stracił ją kiedyś przy zderzeniu dwóch łodzi, biedactwo. Ale nie przeszkadzajcie mu teraz Pani, jeżeli to nieważka sprawa. Pewnie umawia właśnie jakąś większą dostawę. Lepiej odwiedzić go w jego placówce na prawo za rogiem w tę stronę. A przybytek godny polecenia... - kobiecina chyba tylko udawała, że się zastanawiała - Idźcie Pani do Wolf's Pelt nad jeziorem. Tam chyba najlepiej będziecie się czuć, Pani... - dygnęła lekko i pośpiesznie ruszyła w swoim kierunku.

Wolf's Pelt było niewielkim budynkiem, którego klientelę stanowili głównie rybacy, jak we wszystkich jadłodajniach w Targos, lecz dzięki temu, że było mniejsze niż chociażby Three Flags Sailing było tu ciszej i jakby schludniej. Zapytani o wieści, prości rybacy nie specjalnie chcieli zanudzać Lavenę swoimi problemami, lecz obsługa wyjawiła jej umiarkowanie ciekawą opowieść o zniszczonej części miasta.

- Najpierw nie wierzyłam. Wie Pani, jak to dzieciaki... Niestworzone historie opowiadają. Myślałam, że Lenka potłukła szyby i wszystko sobie wymyśliła, że to jakieś duchy, ale teraz to sama nie wiem. Czasem łupnie, czasem coś się zaświeci. Ja tam mieszkam niedaleko, to wiem. Może być, że nawiedzone miejsce. Ludzi tam poginęło niegdyś niezliczona ilość. Dzisiaj nikt tam nie mieszka. Już wcześniej ludzie mawiali, że strach tam chodzić...

Lavena płynnie od duchów, przechodząc do magów, zapytała jeszcze o Dzaana. W odpowiedzi otrzymała informację, że porozwieszał ogłoszenia, że niby jakąś pracę ma, a tak to każdego wieczora po dwudziestych dzwonach grywa w szmochy w Luscan Arms.
Oberik Gnaralson
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, późny wieczór;
-42 °F, bezwietrznie, bez opadów;

Właścicielka wędrownej karawany nie chciała zakupić nieobrobionych, niewygarbowanych skór, zakupił za to wszystko czego potrzebował. W innym zaś miejscu udało się Oberikowi pozbyć się futra wilków za kilka monet.

Drużyna: zdobywa 4 sztuki złota

Młody chłopak z Good Mead po zaopatrzeniu się w co niezbędne i pozbyciu się tego co mu niepotrzebne postanowił przejść się nad jezioro Maer Dualdon.

Wraz z nadejściem późnego wieczora, zrobiło się trochę zimniej, co mogło zwiastować ochłodzenie następnego dnia. Woda w jeziorze była spokojna. Granica brzegowej zmarzliny sięgała wiele kroków w głąb akwenu. Widział tę granicę, bowiem w miejscu tym pracowało jeszcze kilkoro rybaków. Kilka lampionów pozostawionych na lodzie rozświetlało ich trud. Zziębnięci i zmęczeni wyciągali z łodzi dzisiejszy połów. Ładowali go na sanie i zwozili na ląd. Kiedy łódź została opróżniona, wzięli się jej wciąganie. Charakterystyczna przyśpiewka, znana Oberikowi, lecz używana głównie tutaj, w Targos doszła do jego uszu i narastała w miarę jak mężczyźni zbliżali się do brzegu.



Oberik postanowił im pomóc, toteż szybko nawiązał znajomość i razem ruszyli ogrzać i posilić się do przybytku Three Flags Sailing.

Rybacy zwykli przychodzić tu po długim dniu pracy na miskę zupy i czegoś mocniejszego przed udaniem się do domostw na spoczynek. Ostatnimi czasy atmosfera nie była tutaj najlepsza. Oberik wyczuł to już w drodze do przybytku. Rybacy byli nie tylko zmęczeni i przemarznięci, ale także zafrasowani o jutro.

Zadbana, starsza pani Ethen Yarbroul była chyba jedynym odstępstwem od tej reguły. Traktowała swoich klientów z matczyną wręcz dobrocią i szczerością. Co niektórzy rybacy nawet mówili na nią pieszczotliwie "Ma".

Z rozmowy z rybakami wynikło, że największe problemy ma w zasadzie miasteczko Bremen. Nie dość, że droga doń była wiecznie zasypywana grubymi zaspami śniegu, to jeszcze doszły z tego odosobnionego miasteczka słuchy o nowym zagrożeniu. Rybacy mówili o wieściach zasłyszanych od nielicznych wędrowców z Bremen i handlarzy wielorybiego tranu o rzekomym potworze z Dualdon.


- Dzisiaj w Bremen, jutro u nas. - żylasty mężczyzna o czerwonym od mrozu nosie i polikach pokręcił głową. - Auril to surowa bogini. Jeśli prócz wiecznej zimy zostaniemy jeszcze odcięci od pstrągów, zostanie nam tylko samobójcza wędrówka przez burze śnieżne prosto do grobu...

Potwór według opowieści rybaków był jakiegoś rodzaju gigantycznym wężem morskim. W Targos jeszcze go nie widziano, choć są i tacy co dla samej opowieści zmyślą to i owo. Nikt jednak wiarygodny nie potwierdził tych opowieści.
 
Rewik jest offline  
Stary 26-12-2021, 19:23   #58
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację

Na twarzy Sorcane'a nie pojawił się żaden znak świadczący o tym by informacja od Oberika go jakoś wzruszyła. Pozostawił lwicę z truchłami wilków by mogła się spokojnie najeść i wylizać rany, na odchodne mówić do niej kilka kojących słów.

Dopiero gdy ruszyli do Targos elf rzekł do człowieka spokojnym tonem.

- Jeżeli zaspokajając głód tej istoty zdołamy przełamać jej więź z Oziębłą Suczą to nasz czyn jest słuszny.

***

Grupa rozdzieliła się po wejściu do miasta. Panujący siarczysty mróz dał się we znaki tropicielowi i choć kusiło go by wykorzystać zdobyte wcześniej narzędzia do podjęcia pracy w zamian za miejsce do spania to zdawał sobie sprawę że jego ciało domaga się odpoczynku. Należytego odpoczynku.

Wraz z Oberikiem sprzedali futra. Kupcy nie byli zadowoleni z oferty, a więc kto inny je wziął, gotów zapewne samemu je oprawić. Jednak podczas kręcenia się wśród handlarzy Sorcane dostrzegł znajomą twarz. Oddzielił się od zwiadowcy i wrócił do stanowiska gdzie Torrgi Icevein rozstawiła się ze swoim interesem. Skłonił się jej z szacunkiem i przywitał.
Krótka wymiana uprzejmości i wieści przeszła szybko w pytanie o asortyment oraz o... dobry nocleg w Targos. Zmarznięty elf wiedział że czas jaki miał najlepiej jeżeli poświęci na dogrzanie się (najlepiej w saunie, ale kto wie czy tutejsi w ogóle wiedzieli o istnieniu tego typu przybytków!) i regenerację sił (najlepiej poprzez solidny posiłek i wygodny nocleg).
 
Stalowy jest offline  
Stary 27-12-2021, 19:31   #59
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Bran Frostbeard
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 12, późny wieczór;
-42 °F, bezwietrznie, bez opadów;

Bran zaraz po tym jak upewnił się, że Lotta zajmie się rannym Umu, ruszył do osławionego w Targos i poza nim krasnoludzkiego kowala. Aby dotrzeć do Krasnoludzkiego Fachu Graendela Granitefist, Bran skierował się do północno-zachodniej części miasta. Nie wiedział jeszcze jak owocne to będzie spotkanie.

Bran zaoferował swoją pomoc, a Graendel miał akurat masę pracy. Nie takiej się spodziewał, ale nie mógł narzekać. Krasnolud przygotowywał pakunki dla wędrownej karawany Torrgi Icevein. Robił też rozrachunki, inwentaryzował i zliczał potrzebne materiały, narzędzia i surowce które Torrga miała dostarczyć przy kolejnej wizycie w mieście. Bran spadł mu z nieba, bowiem karawana lada dzień wyruszała w dalszą drogę do Termalaine, a potem Samotnej Kniei.

Przy tym wszystkim Bran i Graendel mieli czas by porozmawiać na przeróżne tematy, w tym te najbardziej Brana interesujące - zastosowanie turmalinu oraz jaka broń mogła zabić ciosem w serce nie upuszczając przy tym praktycznie wcale krwi, jak to miało miejsce w przypadku jego żony oraz tego nieszczęśnika z Bryn Shander, a także łowczego, o którym wspominał Sorcane w kopalni turmalinu po przybyciu goliatha Umu.

- Jeśli mógłbym coś ci doradzić, drogi chłopcze, to połącz ze sobą zdolność przyciągania turmalinu przy podgrzaniu z wytwarzaniem ciśnienia. - starszy krasnolud odłożył wielkie ptasie pióro, po tym jak nakreślił ilości żywicy, skór i kośćca jakie potrzebował od drwali i myśliwych z Samotnej Kniei i raz jeszcze spojrzał przez szkiełko na turmalin, tym razem pod światło świecy, zbliżając go powoli do tańczącego płomienia.


- Zablokuj układ, a po schłodzeniu otrzymasz energię gotową do wyzwolenia w dowolny wymyślony przez ciebie sposób... Jeśli jednak szukasz czegoś na prawdę ciekawego, radzę zapamiętać nazwę minerału chardalyn.
- krasnolud oddał niewielki kamyk Branowi. Nie był on specjalnie dlań interesujący, widywał już takie, nawet tworzył broń zdobioną turmalinem. - To idealny minerał do tych twoich magicznych zabawek. Być może wpadniesz na sposób by połączyć te dwie skały. Twój pomysł z wykorzystaniem właściwości przyciągania materiału jest rzeczywiście nowatorski. Niech mnie garbaty nos opadnie, jeśli jest inaczej, ale będzie wymagał odpowiedniego katalizatora. Magia to nie moja dziedzina, ale to jedno mogę ci doradzić, drogi chłopcze. Chardalyn, zapamiętaj tę nazwę. Czasem, dalej na północ, zwłaszcza barbarzyńcy, mówią nań czarny lód, bo tak też wygląda - jak czarny lód.

Złożyło się też tak, że ich rozmowa powędrowała na tory niedawnego morderstwa w Bryn Shander.

- Nie mylisz się bracie. Jeżeli jest jako prawicie, śmiertelny cios musiał zostać zadany magiczną bronią, więc niewiele jestem w stanie tu powiedzieć. Nie tworzę magicznych broni. Niewielu jest takich co to rzeczywiście potrafią i by było to coś warte. Na palcach jednej ręki można by ich zliczyć. Nie słyszałem też by w Dziesięciu Miastach, ktoś taką posiadał... – krasnolud zawahał się przez chwilę. – jedyna... jedyna broń biała która... czekaj druhu, coś ci pokażę...

Kowal sprzątnął z drewnianego stołu zwoje, kałamarz i pióro. Następnie podszedł do regału pełnego bezładnie ułożonych papierów. Graendel Granitefist podstawił sobie taboret by sięgnąć na najwyższą półkę, gdzie leżał nieruszany od lat samotny pergamin.
- Sam Moradin prowadził moją rękę, gdy planowałem i tworzyłem tę broń. - Krasnolud rozłożył przed Branem pergamin, a jego oczom ukazał się projekt sztyletu i miecza utrzymanego w podobnej stylistyce. Głownia prosta, zwężający się u nasady, rękojeść zaś przepięknie zdobiona. Było coś pięknego w połączeniu prostoty ostrza i skomplikowanych zdobień wraz ze zbliżaniem się do głowicy rękojeści.
- To tylko szkic, nie oddaje w pełni piękna tych broni. Musicie mi uwierzyć na słowo, że nie miały żadnej skazy, było wykonane z najlepszej stali znanej krasnoludom, rękojeść wykonana ze skóry ha! sowoniedźwiedzia…

Kowal wyraźnie popłynął, podobnie jak zdarzało się to Branowi, gdy mówił o swoim rzemiośle. Dopiero zapytany co to wszystko ma wspólnego z poprzednim tematem, Graendel uniósł wzrok znad pergaminu.
- Sprzedałem je. Kobieta, która je kupowała potrzebowała broni najlepszej próby, broni pozbawionej najmniejszych wad. Widzisz bracie… Takiej broni poszukują możni, lub ci, którzy chcą by splot nie został zakłócony przez niedoskonałości zaklinanego przedmiotu. Niestety, nie wyjawię jej imienia, nie zdradziła go. Ha! Nie zdziwiłbym się gdyby go wcale nie miała. Biła od niej jakaś taka… dzikość! Ale też determinacja i siła i piękno i surowość. Wiele dziesiątek lat minęło, ale po dziś dzień pamiętam nasze pierwsze spotkanie. To był jeden z najbardziej wietrznych dni w dziejach Targos. Wiem też, że ruszyła do Samotnej Kniei, więc pewnie i w Termalaine spędziła jakiś czas. Niewiele to, ale jeśli pytasz o magiczną broń… to jest to jedyny trop na który jestem w stanie wpaść. Bardzo wątpliwy, ale jedyny.
 
Rewik jest offline  
Stary 28-12-2021, 16:50   #60
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik był zadowolony z kilku dodatkowych sztuk złota, za które był w stanie sprzedać łup z wilków. Nadmiar uczciwie zarobionych pieniędzy nigdy nie był dla niego problemem. Wychodziło zaledwie po kilkadziesiąt srebrników na głowę, ale było podwójnie pożyteczne dla miasteczka i dla niego samego. Nabycie latarni też poprawiło mu humor, co prawda oliwa była droga, ale każda flaszka wystarczała na kila dobrych godzin .

Pieśn rybaków i ich widok przywiódl zwiadowcy z Good Mead dom i rodzinę powracającą z połowów. Sytuacja rybaków była podobna dla wszystkich rybaków w Dekapolis, mogł się więc przynajmniej nieo dowiedzieć, jak sprawy1 się mają u rodziców, mimo że już dłuższy czas nie było go w domu. Podobała mu się atmosfera we Three Flags Sailing, czy to dzięki towarzystwu rybaków, czy to dzięki niemalże matczynemu podejsciu Ethen, nie miał pojęcia i nie miał najmniejszej ochoty tego rozstrząsać.
Wieści o potworze z Dualdon nieco go zaniepokoiły. Nie lubił żadnych długich stworów z tutejszych okolic, czy to węży morskich, czy też lodowych robaków. Wszystkie z nich były śmertelnie niebezpieczne i wróżyły kłopoty. Natomiast z tego co słyszał, wygładało, że Bremen było jedynm wielkim siedliskiem kłopotów obecnie, a tam gdzie kłopoty, tam i robota. Postanowił sobie to zapamiętać i podzielić się spostrzeżeniami z Lottą, Sorcane i krasnoludem.

Była jeszcze kwestia Dzaana, czy jak mu tam było i duchów zimy. Na chwilę obecną, to zdawało się być obiecujące zajęcie, a przynajmniej można się było dowiedzieć czegoś na jego temat, może nawet czegoś o stworze, którego ustrzelili w kopalni. Nie spodziewał się spotkać Chwinga w mieście a trzeba było jeszcze znaleźć dach nad głowę na noc. Przed odejściem, podzielił się jeszcze nowinkami o wilkach pod miastem i wieściami z Tourmaline, o tym, że wznowiono wydobycie w kopalni.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172