Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-12-2023, 09:48   #341
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik podzielił się swoimi obserwacjami co do tego gdzie są, a przynajmniej mniej więcej gdzie są. Nie miał pewności, ale zdawało mu się, że dom nie był wcale tak daleko. Trochę go to martwiło. Baza wypadowa Wilków niedaleko Dobrego Miodu, nie wróżyła nic dobrego. Co prawda problem został rozwiązany, ale ciężko mu było powstrzymać się od zasugerowania reszcie, by najpierw zajrzeć tam, a dopiero później do Easthaven.

Zorza i rozciągająca się dookoła biel była kojąca. Nie miał pojęcia czemu, ale zimno nigdy mu nie przeszkadzało, a zima taka jak teraz była nawet przyjemna, ale rozumiał dobrze, że powinna była się dawno temu skończyć, bo zaczynało brakować. Jego przemyślenia przerwało pojawienie się jakieś lecącej sylwetki w oddali. To coś musiało być wielkie. Na myśl przyszła mu biała smoczyca, której partner był zaklęty w książce, którą miał ze sobą.


Po powrocie do pieczary, postanowił się podzielić swoimi przemyśleniami. Zarówno o potencjalnym kształcie w oddali, jak i sugestii konsultacji z nie do końca martwym magiem.


W końcu pozawijał się w koce i skóry, by zaznać snu, którego ostatnio mu brakowało. Ten przyszedł szybko, ale przyniósł ze sobą ponownie mroźną krainę, przyjazną, bezpieczną, otuloną puszystą pierzyną z miriadów pojedynczych płatków śniegu skrzących się w ostrym słońcu. Gdy wyglądał przez zaszronione okiennice rodzinnego domu, dojrzał nawet śnieżną sowę na pobliskim drzewie, ale ta poderwała się do lotu, kiedy poczuła na sobie wzrok młodzieńca. Była jeszcze cichsza, niż powoli padający śnieg.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 27-12-2023, 10:15   #342
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Trzeciego dnia niemal wszystkich obudziło głośne kucie. Bran wstał bardzo wcześnie. Przy świetle rzucanym z jego dziwnych urządzeń przygotował sobie niewielkie kowadło, na którym młotem i szczypcami formował okucia tarczy. Musiał przyznać, że tarcza paladyna była świetnie przygotowana i nieco zajęło mu zdjęcie jej wcześniejszych okuć. Jednak teraz krasnoludzki rzemieślnik mógł wszystko ze sobą połączyć.

Wszystko to o czym mówili Anathem i Profesor przerażało Brana. On był prostym krasnoludem. Nie miał ochoty brać udziału w czymś związanym z esencją liszy, czy starożytną złą magią demonów z lodowców. Jakkolwiek Profesor by ich nie trywializował mówiąc o demonich wysrywach, czy innych dziwnych rzeczach. Wszystko to wydawało mu się ponad jego siły. Jak to się stało, że to spotkało jego, czy jego żonę? Przecież o takich historiach tworzono ballady, które potem wędrowni grajkowie opowiadali to tu, to tam. Brali w nich udział bohaterowie. Herosi. Szlachetni paladyni i magowie z wysokich wież. Nie kowal z Kopca Kelvina, który nawet nie dokończył stażu w świątyni Moradina. Dlatego teraz Bran robił jedyne na czym się znał. Ciężko pracował, żeby nie myśleć.

Przez wiele godzin z nikim nie rozmawiał. Zbywał nawet Profesora. Potrzebował się wyciszyć. Tyle, że jego wyciszeniu towarzyszyły rytmiczne uderzenia młotka. Dochodził wieczór, gdy jego praca ucichła. Bran powoli wcierał olej w metalowe częsci. Wiedział, że magia spowolni korozję i tak, ale strzeżonego Moradin strzeże. Przekazał tarczę na ręce Anathema.

- Trzymaj. Na tobie spoczywa odpowiedzialność za chronienie nas wszystkich. I za chronienie tych, którzy nie mogą bronić się sami.

Ktoś mógłby pomyśleć, że to koniec, jednak nic bardziej mylnego. Krasnolud rozmontował zestaw kowalski i po kilku modlitwach miał już zestaw do pracy w drewnie. Rozbierał swój jak to nazywał Profesor - czaropał - i wymieniał jego rdzeń na “czysty czarny lód”. A potem wziął się za przygotowywanie drugiego egzemplarza podobnej broni dla Profesora.

Gdy kończył wiedział, że zastała go noc. Cały dzień nic nie jadł, ale koledzy zatroszczyli się o przygotowanie posiłku z zebranych zapasów. Teraz mógł odpocząć z poczuciem dobrze spożytkowanego dnia.

- Chyba rozgryzłem ten teleport - powiedział w końcu kładąc się na swoim posłaniu przy ognisku z kawałkiem pieczonego mięsa sowodźwiedzia.
- Chodzi o koniunkcję sygnatury energetycznej i jej przesył w zerowym wektorze czasu. Wtedy jest możliwa wektorowa relokacja w n punktowym układzie współrzędnych w osiach x, y i z. Niestety deficyt energetyczny jest logarytmicznie zależny od wielkości wektora przesunięcia. Poczyniłem pewne przygotowania i jeżeli ktoś z was zgłosi się na ochotnika, to spróbujemy to przećwiczyć. Tymczasem myślę, że nie mamy tu już nic więcej do roboty i jutro powinniśmy wyruszać w dalszą drogę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 28-12-2023, 19:57   #343
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Z uwagą Profesor wysłuchał Oberika i tego co młodzieniec zobaczył na zewnątrz, a przede wszystkim na niebie.

- Wielkie i skrzydlate... hmm... no jest tej menażerii trochę. Potrzeba by trochę więcej konkretów. Biorąc jednak pod uwagę gdzie jesteśmy to smok albo rok... no wiesz... takie gigantyczne ptaszysko. - stwierdził Profesor.

Stary krasnolud też nie zasypywał gruszek w popiele, podobnie jak młody rzemieślnik. Wyczarował magiczne pióro i zapisał drobnymi runami jedną z kartek mamrocząc zaklęcia po czym ją wyjął z grimuaru. Podał Branowi.

- Owiń ciasno rdzeń tym kawałkiem papieru. Dzięki sprzężeniu zwrotnemu stanie się przedłużeniem księgi. Coś jakbym na plecach nosił zbiornik z płynem a w dłoni trzymał koniec rury który pozwalałby mi uwalniać lub blokować przepływ cieczy i regulować jego ciśnienie. - rzekł Profesor - Jakbyś dał radę dodać na okuciach parę guzów, byłbym rad. Możliwe że raz czy dwa będzie trzeba nagle zdzielić kogoś po mordzie.

Gdy już różdżka była gotowa, Profesor ukręcił z pozostawionych w obozowisku rzemyków plecionkę, którą zahaczył u pasa i na rękojeści czaropału, by w ogniu walki mu się na pewno broń nie zagubiła.
Rzucił też przy jego pomocy kilka próbnych czarów robiąc to z dużą wprawą jakby nie pierwszy raz obsługiwał tego typu sprzęt.

- Wybornie... wybornie Branie... zaprawdę takiego zdolnego krasnoluda rad bym powitał w akademickich progach... - pochwalił towarzysza.

Resztę czasu spędził Profesor na pomocy drużynie w konserwowaniu i naprawie ekwipunku (pozwalając Branowi zajmować się poważniejszymi kwestiami) doglądaniem obozowiska oraz pracą nad swoją księgą. Często mamrotał do siebie jakby prowadził dyskusję ze sobą samym albo z księgą odnośnie tego jaki kurs teraz podjąć.
Anathem był za pójściem do Easthaven co bardzo radowało Profesora. Bran wydawał się nie mieć zdania, zaś Oberik wyraźnie martwił się o swoją rodzinną mieścinę. Z jednej strony obowiązek linczu na duergarze wzywał, z drugiej zmartwienia młodzieńca odnośnie rodziny były godne pochwały.
Z zamyślenia wyrwały Profesora słowa Brana.

- O ho! Wspaniale! Tylko widzisz zwykle eksperymenty z teleportacją stwarzają niezerową szansę przerwania ciągłości osoby teleportowanej i takich tam. Możesz pokazać mi swoje obliczenia? - zapytał stary krasnolud bardzo się ożywiając - Znalazłem w księdze parę nowych czarów. Ot sztuczki, ale na odzianego w kolczugę przeciwnika powinny być dość skuteczne. Znalazłem też formułę detekcji niewidzialności oraz na smoczy oddech, choć szkoda że do tego drugiego nie trzeba łyknąć czegoś mocniejszego... hue hue. - zaśmiał się ze swojego suchego żartu.
 
Stalowy jest offline  
Stary 05-01-2024, 21:02   #344
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 28, gdzieś w górach
-51 °F, rano, blisko pełni księżyca, silny wiatr, brak opadów;


Drużyna: zyskuje 1d4 racji podróżnych na postać.
Bran: tworzenie przedmiotu - wyśmienicie zdany! (przedmiot niespotykany)
Wypoczynek przysłużył się bohaterom. Mimo wielu cierpień i trudów, z jakimi przyszło im się mierzyć mogli odzyskać tutaj jasność myśli i spokój ducha. Mieli dość czasu by przedyskutować swoje mocne i słabe strony oraz to jak wykorzystać je w kolejnych przygodach. Bran nie omieszkał wykorzystać tych informacji także przy modyfikowaniu tarczy Anathema niezwykłym minerałem. Rezultat był wyśmienity.

Teraz, kiedy przyszedł czas ponownego wyruszenia w drogę, do części z nich, jeśli nie do wszystkich docierało wreszcie jak niezwykle wytrwali okazali się przeżywając aż do teraz. Pewnie w nie jednym sercu odżywała pewność siebie, siła, a może chociaż nadzieja że dalsza podróż ma sens.

Również w podróży będą mieli wiele czasu do dalszych rozmyślań i swoistego oczyszczenia. Sprzyjały temu szalenie piękne widoki. Kiedy odchodzili, to właśnie na nie tęsknie i groteskowo spoglądał ulepiony przez Oberika bałwan swym jedynym pozostałym okiem. Drugie gdzieś zniknęło - być może wiatr porwał je i leżało teraz w głębokim śniegu...

Podróż - etap 1
Profesor: ulubiony teren!
Oberik: sztuka przetrwania (DC 12) - oblany!
wydarzenie losowe: ślady w śniegu!

Okazało się, że oprócz Oberika, również Profesor był niezrównanym podróżnikiem. Wspólnie obierali najbezpieczniejsze przejścia, wybrali również zejście przy którym szczyty najlepiej chroniły przed coraz mocniejszym wiatrem. Wreszcie odnaleźli coś co zapewne niegdyś mogło być zwierzęca ścieżką. Wstąpili na nią, mimo większego ryzyka napotkania drapieżników. Powoli, powoli schodzili w dół, zachowując szczególną ostrożność w miejscach gdzie mogły zejść lawiny. Nie mogli jednak zawsze nadkładać drogi, musieli możliwie szybko zejść w dół, nim dopadnie ich kolejna mroźna noc.

Temperatura nieco rosła wraz z kolejnymi pokonywanymi stajami. Czasem schodzili z dzikiej ścieżki, gdy wiodła przez zbyt strome zbocza, czasem robili krótkie przerwy, głównie by uzupełnić płyny. Podczas jednego z takich postojów, Oberik odszedłszy nieco dalej, jak często miał w zwyczaju dostrzegł dość świeże ślady zwierza przecinające ich dalszą ścieżkę.

Drużyna: sztuka przetrwania - Oberik - krytycznie zdany!

Chłopak z Dobrego Miodu szybko powróciwszy do drużyny, powiedział im, że mają przed sobą ślady młodego lwa śnieżnego. Dla nich pojedyncze zwierzę nie stanowiło zagrożenia, przynajmniej póki trzymali się razem, ale musieli zachować czujność.


Podróż - etap 2
Oberik: sztuka przetrwania (DC 12) - zdany!

Druga i trzecia godzina podróży minęła im dość monotonnie, jeśli nie liczyć jednego, martwego ciała jednego z barbarzyńców, z jakimi mieli okazję zmierzyć się w boju w Łowisku Dougana. Mężczyzna zginął kilka dni temu, od broni kłutej, najpewniej powstałej przez ugodzenie strzałą, bowiem w nagim torsie mogli dostrzec niewielką, głęboką ranę. Zostawiwszy go za sobą, dotarli do miejsca, gdzie w dawniejszych latach, wiosną pojawiał się wartki strumień. Teraz najpewniej skuty lodem i pogrzebany pod śniegiem.


Podróż - etap 3
Oberik: sztuka przetrwania (DC 12) - zdany!

Ślady śnieżnego lwa znów się pojawiły, kiedy zeszli już całkowicie z gór i ruszyli wzdłuż doliny rzeki, która wedle przewidywań Oberika wpływała do jeziora Redwaters, nad którym leżał Dobry Miód, jego rodzinne miasto.

Lecz kiedy młody Gnaralson dzielił się swoimi spostrzeżeniami, Profesor uciszył młodzika. Mieli daleko przed sobą spoglądającego na nich intruza.

Profesor Battlehammer: czujność - automatycznie zdany!
Druzyna: opieka nad zwierzętami - tajny!

 
Rewik jest offline  
Stary 10-01-2024, 09:48   #345
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran był zadowolony z tego w jaki sposób wzmocnił okucia tarczy.
Obrócił ją kilka razy w dłoniach i pogwizdywał, jakby dzieło przeszło jego oczekiwania. Potem założył ją na swoją rękę i kilkukrotnie przećwiczył bloki i odskoki, aż w końcu potknął się o jeden z kamieni, którego nie zauważył i przewrócił się na plecy śmiejąc w głos.

W końcu wstał, otrzepał się i przekazał tarczę paladynowi.
- Proszę. Powinna być mocniejsza. A ten materiał - przeciągnął palcem po okuciu z czarnego lodu - pochłania energię. Jeżeli znajdziemy sposób na usunięcie z obszaru ciepła lub światła, to tarcza je zamknie w sobie, a potem jeżeli dotkniesz tutaj, to je uwolni. Ja nie mam sposobu na usunięcie światła z obszaru ale ponoć niektóre drowy…

Bran wydawał się zakłopotany gdy przeszli do rasowych tematów. Nie do końca był pewny jak Anathem czuje się z faktem bycia półdrowem.

***


Ostatniego dnia przyszedł czas, żeby na warsztat wziąć profesora i jego skupienie. Bran od lat patrzył na magię jako na przepływ energii między określonymi punktami. Był w stanie opisać je stosownymi równaniami. Co więcej sam krasnolud głosił tezę, że magia w żaden sposób nie opiera się fizycznemu opisowi świata. I tu przyszła zagwozdka. Bran poznał wiele skupiaczy magicznej energii. Najprostsze w działaniu były kule i szlachetne kamienie w wisiorach i amuletach. Bardzo często ich struktura krystaliczna pozwoliła na uporządkowanie przepływów energii wzdłuż równoległych osi sieci krystalicznej, co prowadziło do wyzwolenia efektu magicznego. Później były wszelkiego rodzaju różdżki i berła. Tam większe znaczenie miała energia kinetyczna przenoszona między płaszczyznami wieloświata. To co było stałe w kamieniu, w różdżce stawało się ruchem. Naturalnym przedłużeniem somatycznego komponentu zaklęcia. To też dało się opisać, wedle teorii strunowej konstrukcji wieloświata. Na końcu były tak zwane komponenty jednorazowe, popularne wśród guślarzy. “Zetrzyj na proch świerszcza w palcach i rzuć jego prochy w cel, a ten pogrąży się we śnie”. Tutaj Bran był zdania, że w większości jest to przypadek. Pewne substancje chemiczne oddziaływały na strukturę materii tak, że mogły wywoływać zakrzywienia w przepływie energii. Ale na to nie dawało się wpłynąć przy użyciu technologii. Dlatego Bran nie zaprzątał sobie tym głowy. Był ciekaw cóż takiego do swych czarów używa profesor. Wręcz zacierał ręce przed kolejnym wyzwaniem.

***


- Eee… ale… yyy - Bran drapał się w głowę i patrzył na swój stół roboczy. Z drugiej strony nad stołem badawczo wpatrywał się w niego profesor.
- No ale… - przeniósł drapanie z czubka głowy na brodę. W zasadzie nie wiedział jak zadać pytanie. Na prowizorycznym stole leżała gruba księga. Po szybkich oględzinach krasnolud nie znalazł na niej żadnych kamieni. Teraz zatem zachodził w głowę jak papier lub skórzane obicie mogą “przewodzić” magię. Profesor najwyraźniej czekał na pytania, ale problemem drugiego krasnoluda było to, że nawet nie potrafił sformułować stosownego pytania.
- No… to tego ten… no… ogarnę. Jakoś. Idź zobacz jak reszta radzi sobie z pakowaniem.

***


Z zajmowanej jaskini Bran wychodził ostatni. W zasadzie reszta musiała na niego czekać. Gdy wyszedł miał podbródek zadarty tak wysoko, że od razu było wiadomo, że jest z siebie zadowolony. Podał księgę profesorowi, a jej okładkę zdobił niewielki okruch czarnego lodu, wyszlifowany w kształt idealnego oktaedru. Nie był to czaropał, ale powinna poprawiać celowanie czarem. Korpuskularna natura energii magicznej ulegała skupieniu w strukturze oktaedru. Nawet gdy był to oktaedr z czarnego lodu. W końcu podobny kamień był w broni Brana i jak dotąd okazał się bardzo skuteczny.

- To najlepsze co mogłem zrobić. Musi na razie wystarczyć.

***
Zimno…
Niby urodził się w Dolinach, ale nadal nie mógł się przyzwyczaić do przenikliwego zimna. Dla Brana kuźnia była naturalnym środowiskiem. Nie znał się na tropieniu. Nie był dobrym przewodnikiem. Nie miał też żadnych urządzeń, które mogłyby mu w tym pomóc. Dlatego w czasie podróży skupiał się na szczelnym otulaniu płaszczem.

Gdy stanęli oko w oko ze śnieżnym lwem Bran powiedział do Oberika:
- To mnie się wydaje, czy on wygląda jak ten kot, którego Sorcane uratował przed wilkami?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 11-01-2024, 20:01   #346
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Z wielką wdzięcznością Profesor przyjął z powrotem księgę i od razu sprawdził jak dodanie małego klejnotu wpływa na przepływ magii. Sprzężenie między zwojem zawartym z rdzeniu a księgą działało poprawnie. Wymalował magicznym piórem kilka okręgów na ścianach jaskiń i po kolei strzelał w nie z użyciem księgi i różdżki jak i bez nich.
Wynik okazał się zadowalający.

- Jest dobrze. Jest bardzo dobrze. Świetna robota młodzieńcze. - pochwalił.

Zamachnął się jeszcze parę razy nową bronią z wyraźną satysfakcją próbując jej wyważenie.

***

Podróżowanie przez śnieżny krajobraz działało na starego krasnoluda uspokajająco. Zupełnie jakby robił to już wiele razy, jakby było w tym coś dla niego... naturalnego.
Oberik był wprawnym zwiadowcą, zdecydowanie bardziej chyżym niż Profesor, jednak wydawało się że to właśnie krasnolud potrafił wychwytywać pewne niuanse terenu i humory panującej aury. Tak czy tak ich współpraca bardzo się opłaciła drużynie, zejście szło sprawnie.
Gdy natrafili na ciało Profesor bardzo uważnie je obejrzał, przedstawił wnioski, a potem pokiwał głową jakby było to coś normalnego i powszechnie spotykanego.

- Norma w Dolinie Lodowego Wichru... jak w każdej Krainie Latających Siekier - stwierdził.

Nie pamiętał skąd wziął powiedzonko o krainie ani skąd wiedział coś więcej o Dolinie. Ale też nie miał zamiaru rozważać takich niuansów na głos. Chyba że rozmawiając ze swoją księgą.

***

- Wygląda na zainteresowanego nami, ale ani nie jest pobudzony ani nic. Jakby obyty z humanoidami. Ciekawe. Jeżeli to na pewno zwierzak waszego znajomka, to może jest on w pobliżu? Jeżeli nie to... lepiej mieć oczy dookoła głowy, bo to może być pułapka. - rzekł ostrożnie, powoli - Hmmm?

Profesor ostrożnie zaczął się rozglądać dookoła, po czym znów spojrzał na śnieżnego lwa.


 
Stalowy jest offline  
Stary 12-01-2024, 19:46   #347
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Anathem z uznaniem obserwował efekt prac krasnoluda. Tarcza wydawała się być solidnie wzmocniona i... wyglądała całkiem nieźle. Czarny lód, poza walorami natury magicznej, miał też zalety natury bardziej estetycznej.

-Dziękuję Ci Branie. Nie wiem jeszcze jak Ci odpłacę za tę kunsztowną robotę, ale coś wymyślę. - skłonił głowę w wyrazie wdzięczności - Jeśliś próbujesz mnie zapytać, czy potrafię przyzwać mrok to... Tak, chociaż daleko mi do biegłości pełnokrwistych drowów. Znajdę dobre zastosowanie dla Twojego dzieła. - uśmiechnął się szelmowsko.


***

Zwierzę wyglądało groźnie. W zasadzie wszystko na powierzchni wyglądało groźnie. Sam śnieg, który ciągnął się tutaj w nieskończoność bywał groźny. Bestie, radzące się w takich warunkach, zasługiwały na szacunek okazany w postaci zdwojonej ostrożności.

-Wygląda na pełnego sił i nie wiem czemu mam wrażenie, że nie jest sam. Co prawda nigdy nie widziałem takiego stwora, ale przypomina trochę złudne bestie z podmroku. Wygląda trochę jak daleki krewny. - półdrow podzielił się spostrzeżeniami - Tylko nasze mają po sześć nóg i są zdecydowanie chudsze. Ten wygląda jakby miał dwa razy więcej siły, niż jego podziemny kuzyn.

Anathem nie starał się ukryć, że śnieżny lew budził w nim pewien lek. Złudne bestie były przebiegłymi drapieżnikami, w dodatku magicznie wabiły wrogów, żeby zaatakować ich plecy. W momencie, kiedy sobie o tym przypomniał, jeszcze bardziej utwierdził się w myśli, że to może być pułapka. Widząc, że oczy towarzyszy były skupione na zwierzęciu z przodu, sam zaczął się rozglądać wokół za kolejnymi potencjalnymi lwami. W duchu zaczął przeklinać też fakt, że w tunelu z reguły wystarczyło obstawić dwa kierunki. Tutaj opcji było dużo, zdecydowani za dużo.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
Stary 13-01-2024, 09:10   #348
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Odpoczynek w górskiej jaskini dobiegł końca i znowu wrócili na szlak. Lub to, co tutaj za takowy uchodziło. Niby jego niemalże rodzinne strony, a o mały włos by się zgubił i trop rakiet śnieżnych jaki zostawiali za sobą, powiódłby na manowce, zamiast prosto w kierunku miast Doliny.


Co zastanawiało Oberika w trupie znalezionego barbarzyńcy, to czy grot bardziej pasował do innych inteligentnych mieszkańców Doliny, czy raczej jakiegoś gobliniego tałatajstwa.


Widok śnieżnego lwa trochę go zaniepokoił. Coby nie powiedzieć, te zwierzęta bywały niebezpieczne, choć zwykle nie dla większych grup. Skoro zwierz nie wykazywał agresji i tylko ich obserwował, zachował bezruch. Przygotował się jednak na to, by ewentualnie podzielić się mięsem, jakie zdobyli w jaskini barbarzyńców.
- Nie wiem, czy to ten, miałby ślady po wnykach na łapie. Ale wygląda, jakby był trochę oswojony, mniej dziki, z naciskiem na wydaje. A te bestie czasem potrafiły udawać płacz dzieci. - Powiedział cicho zwiadowca na słowa Brama.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 13-01-2024, 11:49   #349
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 28, gdzieś w górach
-51 °F, blisko pełni księżyca, silny wiatr, brak opadów;

Przez czas jakiś jednocześnie zachowali wzmożoną ostrożność, ale też nie chcieli spłoszyć zwierzęcia, które wedle słów Brana mogło być tym samym, które czas jakiś wspólnie z Sorcane przemierzało Doliny Lodowego Wichru.

Wrodzona nieufność Anathema oraz reszty była jak najbardziej na miejscu. Zwierzęta te były niezwykle inteligentne, zdolne do wabienia swych ofiar.

Kiedy do czułego słuchu zwierzęcia dotarło słowo "Sorcane", śnieżny lew uniósł ogon, wyginając go lekko u nasady i obrócił się nieznacznie, jakby chcąc skierować swych napotkanych gości w konkretne miejsce. Uczynił tak kilkukrotnie, sprawdzając czy drużyna podąża za nim. Mimo początkowej nieufności, coraz więcej szczegółów i znaków potwierdzało radosną mozliwość.

Zwierzę pozwoliło zbliżyć się im na tyle, by Oberik dostrzegł nieznacznie pozbawione futra miejsca na jego łapie. Po dawnych ranach, niemal nie było śladu. Tylko włos układał się inaczej. Śnieżny lew nie pozwolił jednak podejść im bliżej niż na cztery kroki.

Zwierzę to oddalało się, to czekało na nich, wiodąc ich nieco na północ, a oni podążyli, jak mieli nadzieję na spotkanie swojego dawnego milczącego towarzysza...

Przemierzyli tak blisko milę, aż dotarli do wąwozu porośniętego słabowitymi świerkami. Każdy krasnolud cmoknąłby w tym miejscu i uparłby się, że nie postąpi dalej jednego kroku, chyba że z wyciągniętym toporem i bojowym okrzykiem. To miejsce jednakże budziło, w szczególności w Profesorze, wrodzone instynkty przetrwania. Krzaczasty włos mógł jeżyć się, podnosząc nawet pełne zbroje (na co bardziej włochatych plecach). To miejsce śmierdziało odwiecznym wrogiem.

Zwierzę, nie zważało na to i postąpiło naprzód w paszczę idealnej zasadzki, lecz chwilę po przekroczeniu linii drzew uniosło łeb, a drużyna dostrzegła wyłaniające się zza nich smukłe sylwetki. W jasnym świetle zaokrąglającego się coraz bardziej księżyca tylko śliskie, krwisto-czerwone i purpurowe oczy dało się dostrzec pod narzuconymi kapturami tych istot. Do migoczących oczu rychło, dołączyło migotanie grotów strzał jednostajnie i równo uniesionych na wysokość ich głów.

Drowy. Na jedno szczęście nie weszli jeszcze do wąwozu.

Przed łuczników wystąpiła drowka, trzymająca okrycie głowy w lewej dłoni, prawą zaś trzymając w spoczynku na trzymanym za pasem długim nożem. Włosy srebrzystobiałe, jak u Anathema, oczy zaś w barwie bursztynu, pełne swego rodzaju pasji.

- Witaj w domu Anathemie. Przybywasz w trudny czas, przynosząc nadzieję. - drowka uniosła dłoń, a na ten znak uniesione łuki pośród drzew opadły. Bursztynowo-oka postąpiła naprzód, im na spotkanie.

Musieli schylić się wchodząc do środka pieczary i rozchylić rozwieszone skóry, chroniące przed uratą ciepła. W środku czuć było zapach gotowanego świerkowego igliwia. Sorcane był obecny w komunie. Kiedy przybyli, śnieżny lew posilał się wydzielanym mu przez elfa mięsem. Twarz mężczyzny rozjaśniła się w delikatnym uśmiechu. Oczyścił dłonie i dopiero gdy uścisnęli swe prawice i zasiedli wokół przy świerkowym naparze, Sorcane wyraził zdawkowo swą radość z ponownego spotkania.
- Radosny to dzień, lecz nim zapytacie o moje losy, a ja o Wasze wysłuchajcie najpierw Maelane. Zajmiemy się i tym, ale teraz... ważniejsza sprawa..

Drowka, która przyprowadziła ich tu poruszyła kwestię zdrowia jednej z nich.
- Nasza Rilarra zmożona jest chorobą. - rzekła siedząc ze skrzyżowanymi nogami na białym niedźwiedzim futrze. - Nasza kapłanka, przywódczyni... - wyjaśniła wszystkim poza Anathemem. - Została ranna w wyniku ataku górskich ludzi. Nie potrafimy ulżyć jej cierpieniom. Także Sorcane nie potrafi przywrócić jej jasności umysłu. Ogrzejcie się, a następnie zaprowadzę Cię do niej. - tu zwróciła się do paladyna, lecz obserwowała także pzostałych, gdyby okazało się, że ktoś z nich zna się na leczeniu. - Być może Ty, Anathemie, lub ktoś z was będzie potrafił nam pomóc?

Anathem: zmęczenie (DC 7) - zdany!
Bran: zmęczenie (DC 7) - zdany!
Oberik: zmęczenie (DC7) - oblany! (poziom 1)
Profesor: zmęczenie (DC7) - zdany!


 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 13-01-2024 o 16:02.
Rewik jest offline  
Stary 13-01-2024, 17:43   #350
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Drowy kojarzyły się źle Profesorowi z kilku powodów i część z nich mu się teraz przypomniała.
Po pierwsze - gdy był studentem to dziekanat wysłał go na warsztaty z tolerancji kiedy parę razy za głośno powiedział co o nich sądzi i co zwykle te skurwysyny robią innym rasom (co swoją drogą było osobnym powodem by ich nienawidzić)
Po drugie - gdy był wykładowcą, co się pojawiał student drow to robił problemy i trzeba go było ciągać po terapeutach by nie rósł na uczelni kompletny psychopata.
Po trzecie… po trzecie prawie wszystkie drowy miały na twarzach tylko trzy wyrazy twarzy: zarozumiały uśmieszek, grymas bólu dupy lub ekstaza ze sprawiania bólu innym.

To że ich gospodarze mieli twarze cywilizowanych istot a nie podmrocznych hedonistów-sadystów działało uspokajająco. Natomiast amulety z symbolem Eilistraee dały Profesorowi wyraźną ulgę. Dzięki niech będą Moradinowi, nie mieli do czynienia z dzikusami.
Tylko z wyznawcami nadmiernie dobrotliwej bogini.
O dość dziwnych zwyczajach.
Ale pomimo wszystko stojących po właściwej stronie.
Jego wzrok szybko stracił wzmożoną czujność którą zastąpiła ciekawość.

Zaskoczeniem było natomiast to że znajomy drużyny był elfem powierzchniowym. Profesor jako całkiem obcy przywitał się i przedstawił.
W pełnym skupieniu wysłuchał Maleane. Dysonans poznawczy ścierał się z wiedzą którą posiadał Profesor. Jedno to wiedzieć, drugie tego doświadczyć. Ktoś o twarzy wroga prosi o pomoc, ale wiesz w teorii że to w sumie nie wróg.

- Ekhm. Mogę o coś zapytać? - rzekł - Czy waszej przywódczyni nie zaatakował przypadkiem półnagi, ze śladami odmrożeń członek plemienia Wilków uzbrojony w dziwny cep z mineralnymi kolcami na obuchu?

Zapadła cisza ale po twarzach elfów było widać że Profesor trafił w punkt.

- Tak. Tak było. - odparł Sorcane cicho i dodał - Rana pomimo opatrzenia jątrzy się.

Stary krasnolud podniósł się z miejsca, nabierając powietrza w płuca i przecierając ręce. Praktycznie każdy dzień od kiedy wydostał się ze statku ilithidów-karłów obfitował w klapki otwierające się gdzieś w mózgu i zrzucające na jego świadomość nowe porcje wspomnień i informacji. Elementów układanki było naprawdę od groma i jeszcze trochę, ale nie mógł do końca ich poskładać tak był stanowiło jeden spójny ciąg przyczynowo skutkowy. Z jednej wyglądało to jak pozlepiane kilka żywotów, z drugiej był bez wątpienia bardzo stary. Te segmenty... drzewa wspomnień rozrastały się, sprawiały że pewne rzeczy których teraz doświadczał wydawały się trywialne i był pewien że kiedyś stanowiły by dla niego właściwie drobnostkę.
Pytanie kiedy drzewa zaczną się splatać i odpowiadać na te brakujące wciąż pytania "dlaczego?". Dlaczego jeden żywot przeszedł w następny?

- Zanim zeszliśmy z tej góry odkryliśmy tajemnicę tej złowieszczej broni z Czarnego Lodu. Podejrzewam że głęboko w ranie tkwią odłamki i wasza przywódczyni walczy z zakażeniem jego esencją. - rzekł poważnie, zdjął plecak i odpiął od niego przytroczoną torbę w której miał narzędzia medyczne.

 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 13-01-2024 o 19:50.
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172