|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-12-2023, 18:10 | #331 |
Reputacja: 1 | Drużyna Rok 1489 Rachuby Dolin, 24. Młot, noc. -53 °F, wietrznie, lekkie opady śniegu;
|
04-12-2023, 19:00 | #332 |
Reputacja: 1 |
|
11-12-2023, 18:45 | #333 |
Reputacja: 1 | Drużyna Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 24, gdzieś w górach -54 °F, wietrznie, brak opadów; Palce w grubej rękawicy sięgnęły po amulet skrywany w dłoni poległego Isarra. Krasnoludzka dłoń Brana uniosła szklisty kamień pod światło księżyca, a oczy wnikliwie przyjrzały się znalezisku. |
12-12-2023, 19:11 | #334 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 12-12-2023 o 19:23. |
13-12-2023, 12:00 | #335 |
Reputacja: 1 | Kolejne dni Drużyna dawno nie miała tyle spokoju. Wszystko wskazywało, że wiele kwestii dotąd wydających się nie powiązanych ze sobą było powiązanych. Krasnolud zatem miał przed sobą zagadkę, którą chciał rozwikłać. Gdy Bran brał się do pracy, to świat przestawał istnieć. Podzielił sobie pracę na małe etapy. Wstawał przed wschodem słońca i zaczynał od przygotowania narzędzi. Później maleńkim młoteczkiem opukiwał kawałek czarnego lodu, niczym niewielki klejnot. Obserwował jak się szlifuje, jak odłupuje. Oceniał ostrość krawędzi. Co jakiś czas swoim kawałkiem węgla skrobał coś, na zapisanej już z obu stron kartce papieru. Szeptał przy tym również zaklęcia w nieznanym języku.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 15-12-2023 o 07:30. |
17-12-2023, 19:18 | #336 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-12-2023 o 20:16. |
18-12-2023, 16:39 | #337 |
Reputacja: 1 | Walka zakończyła się równie szybko jak się zaczęła. Nie było długich podchodów zwierzyny, czy oblężeń o jakich słyszał, że zdarzają się na północy, gdzie mają kamienne mury i dziesiątki tysięcy mieszkańców miast. Tu wszystko było dzikie i animalistyczne, nawet walka o przeżycie. Teoretycznie byli ostatnim przysiółkiem ludzkiej cywilizacji na północy, ale w takich momentach jak ten, zwyczajnie tego nie czuł. Udało mu się tylko pozbierać swój oręż i zarzucić plecak na ramiona, kiedy poczuł jakby coś go ściskało i jednocześnie rozciągało. W jednym momencie otaczały go spowite mrokiem i oświetlane tylko księżycem chaty, a po chwili tylko nieskazitelna biel i góry dookoła. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie umarł nagle, ale gdyby umarł, pewnie zobaczyłby duchy zabitych barbarzyńców, jak i mieszkańców wioski, a pozostali towarzysze też nie wydawali się zbytnio martwi. Po ogarnięciu się z pierwszego szoku i zejściu z półki, przyszła pora na dowiedzenie się, gdzie tak naprawdę są. Przyjrzał się gwiazdom i górom, które było widać znad wzgórz, chociaż te drugie musiały poczekać na dzienne światło, żeby się do czegoś sensownego przydały. Sytuacja nie wyglądała najgorzej. Co prawda zostawili za sobą wioskę być może ludożerców, a na pewno uwikłaną w jakieś mroczne rytuały, ale przynajmniej byli w miejscu, gdzie nie kapało im na głowę, nie zamarzało się w dwie litanie, a nawet znaleźli zapas miejsca. - Można je uwędzić, czy wysuszyć na słońcu ale lepiej nie szaleć z opałem. Możemy je pokroić na cienkie kawałki i wysuszyć na mrozie, szybciej pójdzie, a temperatura się na to nadaje. Jeśli będą jakieś tłustsze kawałki czy słonina, to dobrze by sobie natrzeć twarz i ręce. W tej temperaturze trzeba się mocno pilnować. List i mapa jaką znaleźli, pozwoliły nieco nakreślić sytuację, nie była najlepsza dla Wilków, zwłaszcza dla Lotty, która jeśli dobrze kojarzył, pochodziła z tego plemienia. Nie miał zamiaru przypominać, że sam był zwiadowcą z Dobrego Miodu, cała sprawa śmierdziała magią i bogami na kilometr, faktycznie było to coś idealnego dla paladyna. W nietkniętym śniegu było coś uspokajającego. Bezkres białego puchu, na którym było widać czy w okolicy cokolwiek przemknęło w przeciągu ostatnich godzin, spokój, bezruch. Dopiero kiedy uświadamiało się sobie od jak dawna wszystko było już w tym śmiertelnym bezruchu i słyszało się pękające z mrozu drzewa, przypominało się Oberikowi jak okrutna była Auril na swój nieubłagany sposób. Sam był niczym jeden z arktycznych wilków, jakie można było czasami spotkać w tych stronach, nie odczuwał zbytnio mrozu, który dla jego towarzyszy musiał być morderczy. Była to jedna z kwestii, które mocno zniekształcały perspektywę młodzieńca. Na najbliższe dni plan miał dość prosty, odpocząć, zorientować się gdzie są, zabezpieczyć zapasy i zbudować bałwana oraz zapas śnieżek. Te dwa ostatnie punkty na jego liście może nie były specjalnie ważne, ale chciał robić coś sensownego, kiedy inni badali dziwny metal. - Tylko pamiętajcie, żeby tego nie dotykać bezpośrednio, bo się wam może w głowie coś pomieszać, a jakby mi ktoś powiedział jeszcze, co takiego robi ten żołądź, to byłbym wdzięczny. - Powiedział do grupki badaczy, którzy zajęli się swoimi debatami, pokazując owoc, który dostał od jednego z duszków chwinga.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
18-12-2023, 19:20 | #338 |
Reputacja: 1 | Profesor szybko zareagował na prośbę Oberika. Wziął żołądź oraz księgę i zaczął coś mruczeć. Nie minęła minuta a Stary krasnolud już wiedział wszystko. - Słuchaj, cycu. - rzekł do Oberika - To jednorazowe zaklęcie. Zagrzebujesz w ziemi, a w ciągu paru chwil powinniśmy mieć schronienie. Bardzo przydatne. Solidny mocny czar. - pokiwał głową. Paladyn tymczasem spojrzał swym prawym okiem na zgromadzone przez dzikusów zasoby. Czarny Lód rzeczywiście okazał się skażony przez zło, ale nie do końca tak jak sądzili że jest. Zebrane kryształy dało się podzielić na nieskażone, skażone przez śmierć (tak jak przewidywał Profesor)... i skażone przez zło piekielne. Gdy paladyn odpisywał swoje odczucia odnośnie tego ostatniego Profesor przeniósł wzrok na malunki na ścianach. Kiedy Anathem opisywał uczucia jakie w nim wzbierały obserwując skażenie staremu krasnoludowi przyszło na myśl że to co sobie dzikusi bazgrali na ścianach bardzo przypominało pewien symbol. - Pierdolony... - mruknął Profesor. Zaczął krążyć po jaskini. W końcu odgarnął łopatą poszczególne kupki minerałów i stanął przed towarzyszami. - Drogie dzieci. Tutaj mamy "czysty" Czarny Lód. Bran, od razu wybierz sobie kawałek i wymień sobie ten który masz w czaropale, zanim się nam o tym zapomni. - Tutaj... tutaj mamy klasyczny Czarny Lód, który jest stopem śniegu i resztek wieży którą w dawnych czasach rozkutasiło a w której zamknięto kiedyś dusze potężnych liczów. Śmierdzi śmiercią. Cholera wie co może wyniknąć z używania go. - A tu proszę państwa... - wskazał na ostatni stosik - Tu proszę państwa diabeł się zesrał, że tak knajacko się wyrażę. Nie byle jaki a Arcydiabeł Levistus, którego uwięziono w Starożytnym Lodowcu, a który słynie z bycia strasznym skurwielem, który nawet z lodowego więzienia knuje intrygi i wkurwia pozostałych włodarzy piekielnych krain. - Biorąc pod uwagę czego się dowiedzieliśmy i co zobaczyliśmy oraz tego jak zachowywali się dzikusi oraz tego co tam nabazgrali na ścianie - machnął ręką na naścienne rysunki - Wysnuwam następującą teorię spiskową... - Pierwsza warstwa intrygi. Duergarzy dobili targu z dzikusami. Dzikusy dostarczają im Czarny Lód, a w zamian duergarzy z części urobku robią im broń. Broń pozwala dzikusom zbliżyć się do doktrynalnego ideału wyznawanej przez nich zimnej flądry - są w stanie ignorować zimno... choć nie do końca. Ich ciała nadal cierpią na odmrożenia. Dla nich nieważne, ważne że są w stanie ganiać gołodupnie po największych mrozach. - Druga warstwa intrygi. Dzikusi płacą za swoją "odporność" na mrozy stając się popierdolonymi. Widzieliśmy to jak im się nagle mózgownice wyłączały w środku walki. Ale. Ich szef nosił ze sobą zwykłą stalową broń. Pytanie czy nie był taki bogobojny czy sobie pozostałych wykorzystywał czy może był wtajemniczony w duergarskie knowania. Nie wiadomo. Czy duergarzy wiedzieli że wciskają swoim klientom skażoną broń... najpewniej tak. - I tu dochodzi do trzeciej warstwy intrygi. Barbarzyńcom nie przytrafiło się zwykłe popierdolenie, a opętanie przez arcydibaua którego esencja jest w broni którą władali. Przyjrzałem się naszym ranom, nic nadzwyczajnego w nich nie było. Jednak śmiem zakładać że w przypadku ubicia kogoś tą bronią arcydibau mógł przywłaszczyć sobie duszę ofiary zyskując przy tym odrobinę więcej mocy. - I tu rodzi się kilka pytań: Czy szare mendy działają z premedytacją wiedząc o zakusach arcydibaua czy może sami są przez niego manipulowani? Po co duergarzy gromadzą Czarny Lód? Wiemy że mają swojego agenta w Easthaven, które jeszcze miasta zostały przez nich zinfiltrowane? Czy rzeczywiście Levistus gromadzi moc tak jak przypuszczam, czy może jednak chodzi o zasianie chaosu w Dolinie? Czy współpracuje z Zimną Flądrą? Ile ciosów mieczem, toporem, nożem, czaropałem będzie potrzeba by ubić jednego duergara? - Oto moje dzieci stoimy na progu bardzo krzywej akcji która zagraża istnieniu Dziesięciu Miast! Trzeba powstrzymać to bezeceństwo zanim się w pełni rozwinie i wyda swoje plugawe owoce! Jesteście ze mną?! Ostatnio edytowane przez Stalowy : 18-12-2023 o 19:23. |
20-12-2023, 18:30 | #339 |
Reputacja: 1 | Oberik Gnaralson Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 25, gdzieś w górach -54 °F, wietrznie, brak opadów;
Ostatnio edytowane przez Rewik : 24-12-2023 o 11:17. |
22-12-2023, 13:40 | #340 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
|