Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-12-2023, 18:10   #331
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin,
24. Młot, noc.
-53 °F, wietrznie, lekkie opady śniegu;

Runda 6:
Oberik: atak (A) vs Wilk 6 - trafienie (25 obrażeń - cel ginie!)
Profesor: magic missile - automatyczne trafienie! (4d4+4 = 14 obrażeń!)
Wilki - tajemnicze szaleństwo - zdany!
Isarr: atak 1 vs Anathem - pudło!
atak 2 vs Anathem - trafienie! (5 obrażeń!)
atak 3 vs Anathem - pudło!
Wilk 5 - reckless atack vs Anathem - pudło!
Bran: trafienie! (3 obrażenia!)
działko trafienie krytyczne! (32 obrażeń!)
Anathem: atak (A) + divine smite vs Isarr trafienie! (19 obrażeń!)
Lotta: reckless attack vs Issar - trafienie! (11 obrażeń!)

Isarr raniony dotkliwie przez Brana nagle wypadł z rytmu walki. Kolejne ciosy zaczęły dosięgać go lub unikał ich z trudem. Jego przyboczni nie dołączyli doń nawet, zaczęli się wycofywać. Wreszcie i ich przywódca oddał pole, uczyniwszy kilka kroków w tył. Dłonią sięgnął do amuletu zawieszonego na szyi, jakby szukając w nim ratunku.

Runda 7:
Oberik: atak (A) vs Isarr - pudło!
Profesor: magic missile - automatyczne trafienie! (3d4+3 = 9 obrażeń!)
Isarr: move + użycie amuletu! (przerwane...)
Profesor: atak okazyjny - trafienie! (3 obrażenia!)
Anathem: atak okazyjny - trafienie! (15 obrażeń - cel ginie!)

Nagle wiatr wzmógł się, wzniecając ostre drobinki śniegu i lodu. Widoczność wokół Isarra zmalała drastycznie. Oberik chybił przez to swój strzał, zaś nikt z druzyny nie widział dokładnie co się zdarzyło. Profesor wiedział, że trafił Isarra gdzieś w bok, zaś reszta widziała, jak Anathem nieustraszenie naparł w sam cyklon tej przedziwnej zamieci.

I wtedy wszystko ucichło.

Anathem stał z zakrwawionym ostrzem nad poległym Isarrem, samozwańczym królem plemienia wilków. Mężczyzna leżał we śniegu. Zdawał się być tak niewinny. Jego lewa dłoń, ułożona nieco powyżej głowy ściskała w dłoni niewielki, jakby wykonany z lodu kamień, umocowany rzemieniem. Amulet, który miał go ocalić. Sczerniałe na końcach paliczki wciąż ściskały go z nadzieją. Daremną, martwą.

Ludzie - mieszkańcy Łowiska Dougana nie wychodzili z domostw, pozostając wciąż w ukryciu. Trudno będzie im stanąć oko w oko z drużyną, po tym co tu się zdarzyło.

Lotta postąpiła w kierunku Isarra i kopnięciem wytrąciła mu miecz z prawej dłoni. Była zamyślona. Być może ponownie rozważała słowa Ove o jej powinności.


 
Rewik jest offline  
Stary 04-12-2023, 19:00   #332
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Pierdolony brudas. - mruknął Profesor wycierając zakrawiony juchą dzikusa sztylet w rękaw - Dobra walka, klaso. Jestem z was dumny. - dodał głośno.

Po czym zmarszczył brwi w konsternacji.
Czuł niezwykłą euforię z walki i z masakrowania dzikusów.
Właśnie.
To było ciekawe.
W jego grimuarze zapisane były przewiny poczynione mu przez członków jakiś plemion. Dlaczego czuł wobec nich taką... niechęć? Pogardę?

Czuł też prawdziwą satysfakcję z walki.
Było to coś co się kłóciło z tym byciem czarodziejem. Ale z pewnością nie z byciem krasnoludem.

Czuł też... hmmm... czuł też że to wszystko było trudniejsze niż powinno. Miał wrażenie że kiedyś nie powinno sprawić mu trudności usunięcie tych wrogów w pojedynkę.
Martwiło go to... satysfakcja, pogarda, żądza walki...

Patrząc na ciała poległych przez umysł przewijały mu się różne stwierdzenia odnośnie ich stanu, ich zachowania oraz tego czego mógłby się po nich spodziewać. Jakby już kiedyś tym się zajmował.

- Trzeba poszukać naszego druida... choć wątpię by był jeszcze żyw.- rzekł kucając obok truposzy i sztyletem przesuwając czy odsuwając części ciała oraz rozpryskane po śniegu wnętrzności, ale po chwili zrezygnował z tego i wyprostował się - Biegali na waleta z odmrożeniami. Dziwnie się zachowywali. W rękach broń, która nie wygląda na plemienną. Ba. Bym powiedział że może być zaklęta. Bran, pokaż no ten swój miotacz... - Profesor odwrócił się do młodszego krasnoluda akurat w momencie kiedy ten chwycił za amulet przywódcy dzikusów.
 
Stalowy jest offline  
Stary 11-12-2023, 18:45   #333
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 24, gdzieś w górach
-54 °F, wietrznie, brak opadów;

Palce w grubej rękawicy sięgnęły po amulet skrywany w dłoni poległego Isarra. Krasnoludzka dłoń Brana uniosła szklisty kamień pod światło księżyca, a oczy wnikliwie przyjrzały się znalezisku.

Wtedy to znów wiatr wzmógł się. Raz uruchomiona magia, ponownie wznieciła w górę śnieg. Wirujące mroźne powietrze popchnęło zebranych wokół Isarra ku sobie. Wszystko działo się niezwykle szybko. Zasłaniali się przedramionami, lecz wiatr smagał ich jak zacietrzewiony biczownik. Coś targnęło nimi. Poczuli jakby jedocześnie rozciąganie i straszliwe ściskanie. Niewielkie dawki jedzenia, jakie mieli w żołądkach podeszły do przełyku. W uszach szumiało, a oczy nie widziały nic póki wszystko się nie uspokoiło.


Było tu chłodniej niż w Łowisku Dougana, lecz po tych przeżyciach zdawał im się, że trafili do wnętrza jakiegoś budynku. Jednakże rozejrzawszy się widzieli okalające ich szczyty gór. Spojrzawszy w lewo, czy w prawo - nigdzie nie było widać chat, które jeszcze przed chwilą tam były.

Bran poczuł, jak coś kruszeje w jego dłoni - amulet. Najpewniej artefakt teleportujący, jednokrotnego użytku.

Stali całą drużyną (z wyjątkiem straszliwe zamordowanego Ko Ottaki) pośród wzniesień. Światło księżyca rozświetlało im coś, co mogło być ścieżką, a raczej półką skalną. Była ona pokryta nieskazitelnie białym puchem, podobnie jak stok po ich lewej stronie. Spod puchu, daleko poniżej nich z rzadka wyglądał pojedynczy, iglasty krzew. Byli wysoko w górach, a widok był surowy, lecz przepiękny.

Po pierwszych, ostrożnych wymianach zdań i zdziwieniach postanowili poszukać schronienia. Ruszyli więc w dół ową półką skalną - jedyną rozsądną ścieżką. Ścieżka owa szybko skręcała i zawijała do jaskini.

Byli zmęczeni walką, część z nich ranna. Nie był więc to czas, by zbyt długo zastanawiać się nad tym, czy owa jaskinia będzie właściwym schronieniem, mimo że mogli domyślać się, iż było z dużym prawdopodobieństwem miejsce spoczynku "wilków".

Faktycznie tym owa jaskinia się okazała. Była jednakże opuszczona, a po liczbie skór i liczbie wojowników z jakimi dane było im się zmierzyć wywnioskowali, że nikt najpewniej nie będzie ich tu niepokoił. Dokładnie przeszukali kolejne jamy.

Drużyna: przeszukiwanie - krytycznie zdany! x3

Pierwszym znaleziskiem w tej komnacie była substancja już im znana. Starannie zmagazynowana i przygotowana do transportu "surówka" z czarnego lodu. Nie było jej wiele, lecz znacznie więcej niż kiedykolwiek widzieli. Były tam też kilofy i łopaty, lecz ściany nie zawierały śladów pobierania urobku. Musiał więc pochodzić z innego miejsca.

Drugim znaleziskiem była wykonana na wilczej skórze uproszczona mapa Doliny Lodowego Wichru na której ktoś zaznaczył miejsce mniej więcej pośrodku między Termalaine, Easthaven oraz Bryn Shander. Nie było tam jednakże żadnego podpisu. Było też zaznaczone miejsce, gdzieś w górach, podobnie jak wcześniej, pozostawione bez podpisu.

Anathem: historia - krytycznie oblany!
Profesor: historia - zdany!

Trzecim znaleziskiem był list. Napisany w niepoprawnej wspólnej mowie. Był zrozumiały dla nich wszystkich, lecz profesor Battlehammer widząc składnie, sposób formułowania zdań oraz kształt pewnych liter, przypominających trochę krasnoludzkie runy, a także analizując niektóre ze słów, nie miał wątpliwości - pisał to Duergar.


Do wyłącznych oczu przywódcy ludzkiego plemienia wilków.

Twoi ludzie wywiązali się z umowy. Dostarczone odłamki chardalynu są wystarczającej jakości. Cenimy dopełnianie zobowiązań. Niech przekazana broń służy sprawie. Oczekujemy kolejnych dostaw. W mieście zwanym Easthaven przebywa krew z mojej krwi. Znajdziesz go w jednej z łodzi zwróconej dziobem w stronę gór i uwięzionej w lodzie. Na końcu doku.
D. Sunblight


Drużyna zyskuje poziom!
W tym miejscu można wykonać długi odpoczynek

 
Rewik jest offline  
Stary 12-12-2023, 19:11   #334
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
W jaskini znajdowało się sporo ciekawych rzeczy. Zasób minerału, mapa, list, narzędzia i legowiska dzikusów. Nawet zachowane mięso z sowodźwiedzia, mmmm... pyszności. Profesor miał chęć zbadać dokładniej malunki naścienne, mogły im dużo więcej powiedzieć o Wilkach, a raczej o tym kim się stali. Ale pewne rzeczy były ważniejsze...

Dobrze że znaleziony list trzymał kto inny, bo inaczej dłoń Profesora zgniotłaby go w ułamku sekundy. Stary krasnolud zagryzł zęby i zabrał powietrza świszcząc jak miech.

- Duergarzy... chardalyn... - wysyczał - To z tego jest ta broń...

Przypomniało mu się coś odnośnie samego minerału. Wyglądało na to że Wilki wydobywały go i przekazywały dalej, a w zamian otrzymywali broń zeń wykonaną. Ale u duergarów nic nie było za darmo. Biorąc pod uwagę ilość surowca, zapewne szaraki przytulały większość urobku, odpłacając się bronią.

Patrząc na czaro-pał Brana Profesor mógł się domyślić o co chodziło. Księga u jego pasa drgała nerwowo, a sam krasnolud zaczął chodzić po jaskini mamrocząc do siebie. Nie tylko przypomniał mu się czarny lód...

- Duergarzy... duergarzy... dzikusy... tunele... Migotliwy Mrok... Migotliwy Mrok... Mithrilowe Hale... Mithrilowe Hale... duergarzy...

Widział we wspomnieniach tunele i hale. Setki duergarów i stworów cienia. Eksplozje światła i ognia. I każda... każda wielka hala... przelewający się przez powietrze jaszczur o łuskach utkanych z mroku...
Zdjął okulary i rozmasował nasadę nosa.

- Myślę... myślę że powinniśmy tutaj odpocząć. Opatrzę wszystkich i zrobię coś z wejściem do jaskini by nie wiało. Bran. Będę cię potrzebował do zbadania chardalynu. Sam zauważyłeś że ma jakieś właściwości. Nie podoba mi się że barbarzyńcy i... duergarzy... się nim babrają. Ale cokolwiek robią zapewne zagraża to wszystkim mieszkańcom Doliny. Musimy wiedzieć co to robi, a może zrozumiemy po co im to jest. Chcę cię prosić też o pomoc ze zrobieniem różdżki czy innego czaropału. Machanie księgą i tarczą na raz jest mało... ergonomiczne.

- A gdy już odpoczniemy... a gdy już odpoczniemy... pójdziemy do Easthaven i zlinczujemy tego szarego skurwysyna wcześniej wyciskając z jego ohydnej mordy każdą tajemnicę jaką zna. Potem znajdziemy jego rodziciela i podamy mu głowę jego potomstwa pytając czy mu czegoś nie przypomina
- zakończył ze szczerym uczuciem.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 12-12-2023 o 19:23.
Stalowy jest offline  
Stary 13-12-2023, 12:00   #335
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran patrzył na swoją dłoń. Kamienny amulet rozpadł się w pył zostawiając jedynie szary ślad na dłoni krasnoluda.

Magia sprowadzeń, zamknięta w przedmiocie. Krasnolud patrzył na dłoń i mrugał. Pierwszy raz w życiu zetknął się z zamknięciem sprowadzeń zamkniętym w przedmiocie. Jego źrenice były wyraźnie rozszerzone. Nie myślał, że jest to możliwe. Ale to jednak możliwe....

Przestrzeń nie jest linearna, albo raczej nie zawsze jest linearna. Odległość między dwoma nieruchomymi względem siebie punktami nie jest wartością stałą i...

Bran był w transie. Nie był w stanie ocenić stanu swoich towarzyszy. Nie wiedział gdzie jest, ale też w pierwszej chwili się nie rozglądał. Dopiero po chwili zaczął sprawdzać co się stało. Rozglądał się bardzo dokładnie. Wszystko wydawało się ze sobą powiązane. Czarny lód. Dreugerzy. Wyznawcy Auril.

Bran zabrał list i podał go paladynowi.

- Anathemie - powiedział z patosem - Ty jeden reprezentujesz w naszej grupie autorytet paladynów, warto, żebyś to ty sprawował pieczę nad dowodami w sprawie.

- Oberiku, wszystko dobrze? - krasnolud wiedział, że dla łowcy ta noc musiała być szczególnie nieprzyjemna. W końcu byli w okolicy jego urodzenia. Być może osobiście znał ludzi, którzy chcieli ich zdradzić?

- Dziękuję za to jedzenie. Myślę, że możemy tu zostać jakiś czas. Odzyskać siły.

Popatrzył nieco krytycznie po towarzyszach. On sam dzięki broni dystansowej nie odniósł praktycznie żadnych obrażeń, ale o reszcie nie mógł tego powiedzieć.

- Spokojnie profesorze. Mamy nieco czasu, ułóżmy sobie to wszystko. Nawet nie wiemy czy wyteleportowało nas milę od tamtej wioski, czy pięćdziesiąt mil.
Kolejne dni

Drużyna dawno nie miała tyle spokoju. Wszystko wskazywało, że wiele kwestii dotąd wydających się nie powiązanych ze sobą było powiązanych. Krasnolud zatem miał przed sobą zagadkę, którą chciał rozwikłać. Gdy Bran brał się do pracy, to świat przestawał istnieć. Podzielił sobie pracę na małe etapy. Wstawał przed wschodem słońca i zaczynał od przygotowania narzędzi. Później maleńkim młoteczkiem opukiwał kawałek czarnego lodu, niczym niewielki klejnot. Obserwował jak się szlifuje, jak odłupuje. Oceniał ostrość krawędzi. Co jakiś czas swoim kawałkiem węgla skrobał coś, na zapisanej już z obu stron kartce papieru. Szeptał przy tym również zaklęcia w nieznanym języku.
-Apatyt, Ortoklaz, Kalcyt hmm. Korund? Nie...

W drugiej połowie dnia było jeszcze gorzej. odłupany kawałek kamienia był przez krasnoluda ogrzewany nad świeczką i oglądany z każdej strony. Gdy kładł się spać jeszcze coś szeptał pod nosem, a w łowie układał dalszy plan badań.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 15-12-2023 o 07:30.
Mi Raaz jest offline  
Stary 17-12-2023, 19:18   #336
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację

Ich miejsce odpoczynku wyglądało jak typowy dzikusowy chlew co było jak prymitywna kamienna dzida wbita w kolczugę. Niby nie spenetrowała pancerza, niby wszystko ok, a zaplątane, wisi, przeszkadza i przede wszystkim wkurwia.

Profesor więc zaczął od porządków. Wyczarował widmową dłoń którą pozgarniał co obrzydliwsze elementy wystroju które odpadły poprzednim lokatorom (nawet zwierzęta wiedzą że nie sra się w swoim leżu, a tym bardziej nie pozostawia się kawałków swojego ciała). Potem magią zamknął to paskudztwo w lodzie i wywalił daleko w przepaść. Mając już jako tako ogarnięte wnętrze zaczął stawiać bryły lodowo-śniegowe którymi sprytnie pozasłaniał wejście tak by wiatr nie wiał do środka ale dawał pomimo tego pewną wentylację. Potrzebowali bez dwóch zdań ogniska, by podnieść komfort schronienia do poziomu znośnego. Na szczęście dzikusi nosili przy sobie trochę opału. Przy odpowiednim zabezpieczeniu jaskini ogrzewanie powinno być dużo efektywniejsze.
Dlatego poprawił palenisko z kamieni, ułożył drewno gwieździście by ogień nie pochłaniał więcej niż trzeba. To póki co musiało starczyć.

Zadbawszy o podstawowe warunki Profesor opatrzył rany całej drużyny, a trochę tego było. Na szczęście miał przy sobie apteczkę - przemycie, zdezynfekowanie i zaszycie nie było większym problemem. Obserwował uważnie rany odniesione przez broń z czarnego lodu. Mogło to stanowić przydatną wskazówkę. Tak sądził. Okazało się jednak że nie różniły się niczym od ran zadanych starą dobrą stalą.

Była jeszcze kwestia zapasów mięsa. Podwyższenie temperatury mogło oznaczać że zapasy się zepsują. Trzeba było wykorzystać źródło jedzenia, a resztę zabezpieczyć i przerobić na rację. Mogło to trochę potrwać bo mięcha z sowodźwiedzia było sporo. Wraz z Oberikiem powinni być w stanie mięso zasuszyć, by mogło przetrwać jeszcze dłużej.

W tym całym galimatiasie co jakiś czas Profesor zaglądał jak radzi sobie Bran. Bardzo ciekawiła go metodologia młodego krasnoluda, więc pozwalał mu w spokoju pracować, czasem podpytując się co tam Młodzież odkryła. Sam co jakiś czas siadał i zaglądał do swojej magicznej księgi starając się z niej wydobyć jakieś tajemnice.
Ogólnie Profesora wszędzie było pełno, a gdy już wszyscy kładli się spać on non stop coś czytał, sprawdzał, oglądał i zapisywał. Malowidła na ścianach też stanowiło ważny trop, ale póki co nie mógł stwierdzić o co dokładnie chodzi. W końcu udał się na spoczynek kładąc się na posłaniu ze skór, które starannie oczyścił i ułożył.

Następnego dnia z nową werwą Profesor zabrał się do pracy. Tym razem postanowił skupić się na badaniu Czarnego Lodu. Wysłuchał raportu Brana z dotychczasowych badań i zaczął notować wyniki następnych. W tej burzy mózgów złapał pewien trop i skonsultował się z księgą. Ta znów spłatała mu figla. Gdy słuchał co mówi Bran przypominał sobie coś. Nad stronami księgi zmaterializowało się nieduże pióro które czarnym atramentem zaczęło pisać tekst jakiegoś traktatu z przeszłości.

Chardalyn. Jego największe złoża znajdowały się najpewniej pod lądolodem. Najprawdopodobniej powstał po zniszczeniu wieży, czy wież Akara Kessell'a. Maga z Luscanu. Wieże te powstały z woli artefaktu "Crenshinibon". Tutaj pamięć profesora nieco zawodziła, pióro parę razy próbowało coś spisać, ale co i rusz zasysało z powrotem atrament. W końcu ruszyło dalej pisząc że wieża została zniszczona i wtedy też magia uwięziona w wieży miała stopić się ze śniegiem, tworząc Czarny Lód. Profesor wiedział (albo to księga wiedziała?), że Crenshinibon był artefaktem samoświadomym - miał własną wolę i co więcej najpewniej zawierał w sobie cząstki dusz jego stworzycieli - siedmiu liszy - Wu, Fetchigrol, Zlan Clervish, Vaeristhelph Rex, Argent Black, Vlad Xil Haerven, Solmé z Gharr. To dało do namysłu Profesorowi, czy chardalyn może wciąż zawierać niewielkie fragmenty tychże potężnych dusz, trochę na wzór monet z Avernusa. Dla Profesora jasnym było, że barbarzyńcy dzierżący broń wykonaną z tego minerału byli czymś opętani.

Łącząc tą wiedzę z eksperymentami Brana dało się stwierdzić że ruda ta najprawdopodobniej to stop śniegu z materiałem tworzącym wieżę Kessella, zaś przeprowadzone "hartowanie" nieco zwiększyło czystość rudy przez redukcję wody uwięzionej w sieci krystalicznej czarnego lodu. Dawało to nadzieje na wykorzystanie go jako magazyn magii/energii.

Jednak tutaj pozostawała kwestia "skażenia" które zawierało się w Czarnym Lodzie.
Ani Bran, ani Profesor nie byli w stanie konkretnie określić poziomu tego zanieczyszczenia. Był jednak ktoś kto do takich rzeczy miał nosa.

- Anathem! - zawołał Profesor - Chodź no tu, synek, mam dla ciebie bojowe zadanie!
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-12-2023 o 20:16.
Stalowy jest offline  
Stary 18-12-2023, 16:39   #337
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Walka zakończyła się równie szybko jak się zaczęła. Nie było długich podchodów zwierzyny, czy oblężeń o jakich słyszał, że zdarzają się na północy, gdzie mają kamienne mury i dziesiątki tysięcy mieszkańców miast. Tu wszystko było dzikie i animalistyczne, nawet walka o przeżycie. Teoretycznie byli ostatnim przysiółkiem ludzkiej cywilizacji na północy, ale w takich momentach jak ten, zwyczajnie tego nie czuł.


Udało mu się tylko pozbierać swój oręż i zarzucić plecak na ramiona, kiedy poczuł jakby coś go ściskało i jednocześnie rozciągało. W jednym momencie otaczały go spowite mrokiem i oświetlane tylko księżycem chaty, a po chwili tylko nieskazitelna biel i góry dookoła. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie umarł nagle, ale gdyby umarł, pewnie zobaczyłby duchy zabitych barbarzyńców, jak i mieszkańców wioski, a pozostali towarzysze też nie wydawali się zbytnio martwi.
Po ogarnięciu się z pierwszego szoku i zejściu z półki, przyszła pora na dowiedzenie się, gdzie tak naprawdę są. Przyjrzał się gwiazdom i górom, które było widać znad wzgórz, chociaż te drugie musiały poczekać na dzienne światło, żeby się do czegoś sensownego przydały.


Sytuacja nie wyglądała najgorzej. Co prawda zostawili za sobą wioskę być może ludożerców, a na pewno uwikłaną w jakieś mroczne rytuały, ale przynajmniej byli w miejscu, gdzie nie kapało im na głowę, nie zamarzało się w dwie litanie, a nawet znaleźli zapas miejsca.
- Można je uwędzić, czy wysuszyć na słońcu ale lepiej nie szaleć z opałem. Możemy je pokroić na cienkie kawałki i wysuszyć na mrozie, szybciej pójdzie, a temperatura się na to nadaje. Jeśli będą jakieś tłustsze kawałki czy słonina, to dobrze by sobie natrzeć twarz i ręce. W tej temperaturze trzeba się mocno pilnować.


List i mapa jaką znaleźli, pozwoliły nieco nakreślić sytuację, nie była najlepsza dla Wilków, zwłaszcza dla Lotty, która jeśli dobrze kojarzył, pochodziła z tego plemienia. Nie miał zamiaru przypominać, że sam był zwiadowcą z Dobrego Miodu, cała sprawa śmierdziała magią i bogami na kilometr, faktycznie było to coś idealnego dla paladyna.


W nietkniętym śniegu było coś uspokajającego. Bezkres białego puchu, na którym było widać czy w okolicy cokolwiek przemknęło w przeciągu ostatnich godzin, spokój, bezruch. Dopiero kiedy uświadamiało się sobie od jak dawna wszystko było już w tym śmiertelnym bezruchu i słyszało się pękające z mrozu drzewa, przypominało się Oberikowi jak okrutna była Auril na swój nieubłagany sposób. Sam był niczym jeden z arktycznych wilków, jakie można było czasami spotkać w tych stronach, nie odczuwał zbytnio mrozu, który dla jego towarzyszy musiał być morderczy. Była to jedna z kwestii, które mocno zniekształcały perspektywę młodzieńca.


Na najbliższe dni plan miał dość prosty, odpocząć, zorientować się gdzie są, zabezpieczyć zapasy i zbudować bałwana oraz zapas śnieżek. Te dwa ostatnie punkty na jego liście może nie były specjalnie ważne, ale chciał robić coś sensownego, kiedy inni badali dziwny metal.
- Tylko pamiętajcie, żeby tego nie dotykać bezpośrednio, bo się wam może w głowie coś pomieszać, a jakby mi ktoś powiedział jeszcze, co takiego robi ten żołądź, to byłbym wdzięczny. - Powiedział do grupki badaczy, którzy zajęli się swoimi debatami, pokazując owoc, który dostał od jednego z duszków chwinga.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 18-12-2023, 19:20   #338
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Profesor szybko zareagował na prośbę Oberika. Wziął żołądź oraz księgę i zaczął coś mruczeć. Nie minęła minuta a Stary krasnolud już wiedział wszystko.

- Słuchaj, cycu. - rzekł do Oberika - To jednorazowe zaklęcie. Zagrzebujesz w ziemi, a w ciągu paru chwil powinniśmy mieć schronienie. Bardzo przydatne. Solidny mocny czar. - pokiwał głową.

Paladyn tymczasem spojrzał swym prawym okiem na zgromadzone przez dzikusów zasoby.

Czarny Lód rzeczywiście okazał się skażony przez zło, ale nie do końca tak jak sądzili że jest.

Zebrane kryształy dało się podzielić na nieskażone, skażone przez śmierć (tak jak przewidywał Profesor)... i skażone przez zło piekielne. Gdy paladyn odpisywał swoje odczucia odnośnie tego ostatniego Profesor przeniósł wzrok na malunki na ścianach. Kiedy Anathem opisywał uczucia jakie w nim wzbierały obserwując skażenie staremu krasnoludowi przyszło na myśl że to co sobie dzikusi bazgrali na ścianach bardzo przypominało pewien symbol.



- Pierdolony... - mruknął Profesor.

Zaczął krążyć po jaskini. W końcu odgarnął łopatą poszczególne kupki minerałów i stanął przed towarzyszami.

- Drogie dzieci. Tutaj mamy "czysty" Czarny Lód. Bran, od razu wybierz sobie kawałek i wymień sobie ten który masz w czaropale, zanim się nam o tym zapomni.

- Tutaj... tutaj mamy klasyczny Czarny Lód, który jest stopem śniegu i resztek wieży którą w dawnych czasach rozkutasiło a w której zamknięto kiedyś dusze potężnych liczów. Śmierdzi śmiercią. Cholera wie co może wyniknąć z używania go.

- A tu proszę państwa...
- wskazał na ostatni stosik - Tu proszę państwa diabeł się zesrał, że tak knajacko się wyrażę. Nie byle jaki a Arcydiabeł Levistus, którego uwięziono w Starożytnym Lodowcu, a który słynie z bycia strasznym skurwielem, który nawet z lodowego więzienia knuje intrygi i wkurwia pozostałych włodarzy piekielnych krain.

- Biorąc pod uwagę czego się dowiedzieliśmy i co zobaczyliśmy oraz tego jak zachowywali się dzikusi oraz tego co tam nabazgrali na ścianie - machnął ręką na naścienne rysunki - Wysnuwam następującą teorię spiskową...

- Pierwsza warstwa intrygi. Duergarzy dobili targu z dzikusami. Dzikusy dostarczają im Czarny Lód, a w zamian duergarzy z części urobku robią im broń. Broń pozwala dzikusom zbliżyć się do doktrynalnego ideału wyznawanej przez nich zimnej flądry - są w stanie ignorować zimno... choć nie do końca. Ich ciała nadal cierpią na odmrożenia. Dla nich nieważne, ważne że są w stanie ganiać gołodupnie po największych mrozach.

- Druga warstwa intrygi. Dzikusi płacą za swoją "odporność" na mrozy stając się popierdolonymi. Widzieliśmy to jak im się nagle mózgownice wyłączały w środku walki. Ale. Ich szef nosił ze sobą zwykłą stalową broń. Pytanie czy nie był taki bogobojny czy sobie pozostałych wykorzystywał czy może był wtajemniczony w duergarskie knowania. Nie wiadomo. Czy duergarzy wiedzieli że wciskają swoim klientom skażoną broń... najpewniej tak.

- I tu dochodzi do trzeciej warstwy intrygi. Barbarzyńcom nie przytrafiło się zwykłe popierdolenie, a opętanie przez arcydibaua którego esencja jest w broni którą władali. Przyjrzałem się naszym ranom, nic nadzwyczajnego w nich nie było. Jednak śmiem zakładać że w przypadku ubicia kogoś tą bronią arcydibau mógł przywłaszczyć sobie duszę ofiary zyskując przy tym odrobinę więcej mocy.

- I tu rodzi się kilka pytań: Czy szare mendy działają z premedytacją wiedząc o zakusach arcydibaua czy może sami są przez niego manipulowani? Po co duergarzy gromadzą Czarny Lód? Wiemy że mają swojego agenta w Easthaven, które jeszcze miasta zostały przez nich zinfiltrowane? Czy rzeczywiście Levistus gromadzi moc tak jak przypuszczam, czy może jednak chodzi o zasianie chaosu w Dolinie? Czy współpracuje z Zimną Flądrą? Ile ciosów mieczem, toporem, nożem, czaropałem będzie potrzeba by ubić jednego duergara?

- Oto moje dzieci stoimy na progu bardzo krzywej akcji która zagraża istnieniu Dziesięciu Miast! Trzeba powstrzymać to bezeceństwo zanim się w pełni rozwinie i wyda swoje plugawe owoce! Jesteście ze mną?!
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 18-12-2023 o 19:23.
Stalowy jest offline  
Stary 20-12-2023, 18:30   #339
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik Gnaralson
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 25, gdzieś w górach
-54 °F, wietrznie, brak opadów;

dźwięk turlanych kości: test tajny!
Poranek dnia drugiego przywitał Oberika jaśniejącym łukiem zielonkawego światła zorzy polarnej. Drużyna dawno nie miała tak długiej chwili wytchnienia. Korzystali z niej każdy na swój sposób. Bran oraz Profesor, szczególnie drugiego dnia całkowicie zostali pochłonięci w badaniach, które nie koniecznie były interesujące dla wszystkich.

Mieli schronienie, względnie bezpieczne. Mieli zapas pożywienia - bez przypraw, warzyw, orzechów czy owoców, ale tych praktycznie w Dolnie Lodowego Wichru już nie widywano. Mieli też ciepło, dzięki rosnącym tu niewysokim krzewom (w wielu przypadkach niestety już martwych) oraz starannemu zabezpieczeniu pieczary przed utratą zimna.

Zostawiwszy magiczny żołądź do zbadania przez krasnoludzkich uczonych, Oberik udał się na krótki spacer i zwiad. Wciąż starał się zorientować gdzie się znajdują, a zorza polarna, była wspaniałym momentem by poczynić dalsze obserwacje.

Oberik: sztuka przetrwania (A) - 13!

Trudno było określić dokładny dystans, jaki dzielił ich od najbliższego miasta, lecz Oberik był w stanie ustalić, że znajdują się na wschód od jeziora Redwaters oraz nieco bardziej na południe od Lac Dinneshere. Znajdowali się najpewniej na samotnej górze przed Grzbietem Świata, a to oznaczało, że najbliższe miasto to jego rodzinny Dobry Miód (jeśli by iść przez zamarznięte jezioro) lub Easthaven.

Wykonując obserwacje, Oberik dostrzegł coś na skąpanym w pięknym blasku niebie. Duże, skrzydlate stworzenie w bezpiecznej oddali przemierzyło nieboskłon, na chwilę pojawiając się w jaśniejącym sierpie przybywającego księżyca.

Oberik: spostrzegawczość (DC 25) - ledwie oblany!

Cokolwiek to było, tutaj nie stanowiło zagrożenia, mimo że miało rozmiary wielokrotnie większe niż największy z ptaków, jakiego kiedykolwiek wcześniej widział.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 24-12-2023 o 11:17.
Rewik jest offline  
Stary 22-12-2023, 13:40   #340
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Chwilę odpoczynku Anathem przyjął z wielką ulgą, pomimo nieprzyjemnych faktów, jakie drużyna poznała w aktualnym miejscu przebywania. Więź z Eelistraee dawała półdrowowi pewne zdolności, których sam do końca nie rozumiał i które jak dotąd okazywały się niezwykle pomocne. Właśnie dzięki temu “dodatkowemu zmysłowi” udało mu się rozpoznać w przypadkowym mężczyźnie nieumarłego, który później okazał się być zimnokrwistym zabójcą, dzięki temu zmysłowi odkrył też teraz dziwne ślady pozostałe w tym osobliwym czarnym lodzie. Część z nich mogła faktycznie wskazywać na pozostałości po wierzach stworzonych przez Crenshinibona, artefakt dobrze znany wśród jego ludu, artefakt przez który doszło do pamiętngeo spotkanie balora Errtu z Drizztem Do’urdenem, artefakt stworzony z esencji liczy. Co prawda zgodnie z wiedzą paladyna, z kryształowego reliktu nie pozostało już nic poza odłamkami strzaskanych wież. Być może nadal było one groźne, ale na pewno nie stanowiły już takiego niebezpieczeństwa jak sam artefakt.

O wiele niebezpieczniejszym wydawało się owo piekielne spaczenie, które było również wyczuwalne w lodzie. Diabeł, którego przywołał Profesor, był wciąż żywy i zapewne zdeterminowany, by uwolnić się ze swego więzienia. Tylko w jaki sposób?

Konszachty z duergarami, być może powiązania z Auril mocno martwiły Anathema. Świat powierzchni nie przyjął go najcieplej, ale prawda była taka, że w podmroku wcale nie było lepiej. Tam też był wyrzutkiem. Był tylko półkrwi. Niemal każdy mieszkaniec Menzoberranzan stał nad nim, nie licząc może niewolników. Tutaj przynajmniej lęk przed drowami trzymał niektórych z daleka od niego. Pomimo niegościnnego klimatu i wielu dziwact świata na górze, czuł się tu bardziej w domu, niż gdziekolwiek indziej dotychczas. To chyba było warte chronienia.

- Kiedy wszyscy już będą gotowi, powinniśmy rozważyć udanie się za tropem. Nie podoba mi się obecność duergarów w okolicy. Ich agent… Musimy go odszukać i przepytać. Powinniśmy też poinformować władze miasta i zakon.

Anathem zamienił jeszcze kilka zdań z towarzyszami, ustalając dalsze działania drużyny, po czym znalazł dla siebie cichy kąt, gdzie mógł na spokojnie jeszcze raz przemyśleć ostatnie wydarzenia. Była jeszcze jedna rzecz, która zaczynała go niepokoić. Wciąż był związany, z pewną inteligentną bronią, spoczywającą w podziemiach domu rodzu Hunzrin. Ostatnimi czasy starał się nie korzystać z mocy, którą otrzymał w ramach paktu, ale w poprzedniej walce był do tego zmuszony i zdawało mu się, że odczuł nagłe zainteresowanie po drugiej stronie więzi. Chyba niepotrzebnie zwrócił na siebie uwagę. Czas najwyższy pomyśleć, czy jest w stanie zerwać tą więź. Nie byłoby dobrze, gdyby jego matka dowiedziała się od jego patrona, gdzie dokładnie powinna go szukać.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172