|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-03-2008, 14:02 | #111 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | "Nawet oka nie zmrużyłem, co za parszywe miejsce." Stwierdziłem, że nie ma sensu dłużej siedzieć w pokoju. Wstałem z łóżka, zabrałem to co znalazłem w nocy w pokoju, rozejrzałem się jeszcze raz, czy czegoś nie przeoczyłem. Po czym odryglowuję drzwi i schodzę na dół. Zauważam Salazara i Marjana, ale jeżeli żaden z nich mnie nie woła, siadam przy osobnym stoliku, tak jednak by słyszeć o czym oni rozmawiają. Zamawiam coś do jedzenia i rozglądam się, kto jest w karczmie. |
16-03-2008, 14:14 | #112 |
Reputacja: 1 | Wstaje po nieprzespanej nocy. Przeciągam się po czym odczarowuje drzwi wraz z oknem. Zakładam moją zbroje, a potem cały ekwipunek. Przynajmniej nie będe miał odcisków i obtarć od spania w zbroji, coby napewno zdarzyło się po przespaniu nocy na polanie w pełnym rynsztunku. Klękam i zmawiam modlitwę do Ehlonny. Cały czas posługuję się sekretnym językiem druidów. W końcu wychodzę z pokoju i schodzę na dół. Kiwam na przywitanie głową Salazarowi i Marjanowi. Widząc odosobnionego krasnoluda przysiadam sie do niego zamawiając śniadanie i zaczynam z nim rozmowę ściszonym głosem: "Witam cny krasnoludzie. Jak noc mineła? Mi nie najlepiej i to nie tylko z Twojego powodu. Powiem krótko. Nie tylko przed Tobą ukrywam pewne fakty. Taka technika pozwala wykryć kto w danym momencie miał jakie informacje i przez kogo mogły one przecieknąć. Jeżeli chodzi o kwestie zaufania, to ja tu nikomu nie ufam. Wybraliście mnie na przewodzącego grupie, przez co staram się wykonywać moją rolę jak najlepiej. Jeżeli Tobie nie podoba się taki typ działań, odłącz się od nas dzisiaj. Jeżeli jednak dalej jesteś z nami, to bez żadnych przeprosin, bez żadnych wątów po prostu dosiądź się do tamtego stolika" Wskazuję głową na Marjana i Salazara. Po czym wstaję i dosiadam się do nich. Patrzę się chwilę na Marjana, po czym pytam się: "Czy jeżeli i Tobie nie będe mówił wszystkiego, będziesz miał z tym problem?" Mówiąc to staram się nie wyrażać żadnych emocji. Dodaję zaraz szeptem: "Chce z wami pomówić, przed południem, ale nie tutaj. Zjedzcie, poczekamy na elfa, po czym ruszymy. Co do krasnoluda...jeszcze nie wiem." Zjadam śniadanie...
__________________ Odważni żyją krótko... ...tchórze nie żyją wcale. gg: 7712249 Ostatnio edytowane przez Musiek : 16-03-2008 o 14:25. |
16-03-2008, 14:32 | #113 |
Reputacja: 1 | Kiedy się obudziłem,ubieram zbroję (spałem w ubraniu) i zbieram cały swój dobytek. Przeciągam się i przecieram zaspane oczy. Powolnym i luźnym krokiem schodzę na dół, a kiedy zauważam Marainia, Vespera i Slazara dosiadam się do nich, witam Mariana podając mu dłoń. Zaspanym głosem mówię: Co u ciebie słychać ciekawego?, widzę że u burmistrza miałeś wygodne wyrko, bo wyglądasz na wyspanego... Zamawiam jajecznicę, chleb i kawę, przy czym proszę jeszcze karczmarza o butelkę czystej i jakieś 2 racje podróżne. Jedząc rozglądam się po karczmie, a kiedy zauważam Targotha siedzącego samotnie pytam sie szeptem I co z tym krasnalem? Obraził się? Ostatnie pytanie zadaje z lekką nutą ironii...mając na ustach lekki uśmiech. Ostatnio edytowane przez Gorun : 16-03-2008 o 14:36. |
16-03-2008, 15:00 | #114 |
Reputacja: 1 | Krasnoludzie nie wydurniaj się i chodź tu!! Trzeba omówić szczegóły wyprawy do twierdzy rusz tą brodę i nie zachowuj się jak nie wydymana panienka. Krzycząc te słowa staram się wyglądać na nieźle wciętego ale mrugam do towarzyszy okiem żeby zauważyli że jestem trzeźwy w znacznym stopniu. Ta jak byś sypiał po 6 godzin dziennie to też byś się w końcu nauczył wysypiać. Wojsko wielu rzeczy by sie nauczyło. Odpowiadam na stwierdzenie elfa o tym ze sie wyspałem. Vesper idziemy stąd za jakiś czas bo nie możemy wyglądać zbyt dziwnie. A nić niezwykłego się wam w nocy nie przytrafiło ?? Czy tylko ja miałem przesraną noc? Mówię te słowa cicho i w taki sposób żeby nikt nie zauważył o czym mówię. Po chwili zwracam się do druida w celuy złapania jakiegoś tematu do rozmowy. A jakiego bóstwa jesteś kapłanem? |
16-03-2008, 19:09 | #115 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Kończę śniadanie i wstaję. Podchodzę do Goruna igroźnym głosem mówię: - Jeszcze raz mnie nazwij krasnalem, a nie podniesiesz się z podłogi. Potem zwracam się do Marjana: - A Ty złodziejaszku szukasz guza? Lepiej się uspokój. Po czym zwracam się do wszystkich: - Dobra, jestem z Wami, ale jeszcze raz mnie ktoś zlekceważy, a użyję na nim swojego topora. I w końcu dosiadam się do reszty. |
17-03-2008, 01:28 | #116 |
Reputacja: 1 | Patrzę się dłuższą chwilę na Marjana. Zbył moje pytanie i w dodatku pyta się jakiego bóstwa jestem kapłanem. W sumie dobra podpucha. Mówię więc: "Wyznaję Ehlonne, Panią Lasów. Możesz odpowiedzieć na moje pytanie? Nie mam ochoty przerabiać jeszcze raz sytuacji z naszym uparciuchem." W tym momencie zerkam na krasnoluda, tak żeby było wiadomo o kogo chodzi ale żeby nie zostało to przez brodacza źle odebrane. Po chwili krzyków elfa, podszedł "krasnal" do naszego stołu. Znowu zaczyna grozić, ale to chyba nie najlepsze miejsce do pokazywania słabych punktów naszej drużyny. Wtrącam się więc: "Oj Targoth. Nie gniewaj się za ten drobny żarcik ze wczoraj! Chodź, napij się czegoś i ruszamy." Mówiąc to daje mu do zrozumienia, żeby jakieś problemy zostawił na potem. Kiedy już wszyscy zebrali się przy stoliku rzucam pare rozmówek, aby wyglądało to naturalnie. Cały czas niepokoją mnie Gorun i Targoth. Ci przedstawiciele "starych ras" zachowują się dziecinnie i lekkomyślnie. Oni są naszym słabym punktem. Miejmy nadzieję, że tylko ja to widzę. "No ruszajmy w drogę, bo nam Twierdza ucieknie" Wychodzę z karczmy z całym moim dobytkiem. Kiedy reszta dołącza do mnie kieruję się w jakieś bardziej ustronne miejsce, ale takie aby można było obserwować dużą przestrzeń (np. altana na środku placu, nie zajęta przez nikogo. Możnaby było na niej usiąść, rozmawiać szeptem, a także nikt by nie mógł niezauważony podsłuchiwać). Kiedy znajdujemy takie miejsce siadam, tak aby wszystkich mieć na widoku, a reszta żeby mogła obserwować obszar za moimi plecami. Patrzę się na krasnoluda. "Ehlonno, ześlij mi cierpliwość i chroń mnie przed ciemnotą" - mówię w myślach po czym na głos: "No to jeszcze raz. Czego się dowiedziałeś cny krasnoludzie....?"
__________________ Odważni żyją krótko... ...tchórze nie żyją wcale. gg: 7712249 Ostatnio edytowane przez Musiek : 17-03-2008 o 01:31. |
17-03-2008, 07:43 | #117 |
Reputacja: 1 | O tego się nie spodziewałem ale cóź... Nie martw się ja nie muszę wszystkiego wiedzieć chce wiedzieć tylko co mam robić a cel tych czynności też by było dobrze znać. Wychodzę za nim na zewnątrz i rozglądam sie w poszukiwaniu ustronnego miejsca. |
17-03-2008, 10:08 | #118 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Podchodzę do Vespera i mówię: - W sumie to się wiele nie dowiedziałem. Tyle co wiemy, jakaś wielka bitwa. Nie wiem dokładnie gdzie, nie wiem kto dokładnie był przeciwnikiem, ile było ofiar, w jaki sposób zginęły. Nie wiem właściwie nic. Zagadałem nawet tego strażnika, ale też nic konkretnego się od niego dowiedziałem. Może wyciągnął bym od niego więcej, ale elf mi przeszkodził. - skłamałem na końcu. Po chwili dodałem: - Słuchaj druidzie. Mam pewną sprawę do Ciebie. Pogadamy trochę później na osobności? |
17-03-2008, 13:16 | #119 |
Reputacja: 1 | - Zobacz brodaty przyjacielu, brniesz w to o co nas oskarżałeś, chcesz się układać na osobności. - mówię to z wyraźnym sarkazmem, ale jeśli krasnolud spojrzy na mnie uśmiecham się pewnie i dodaję. - Każdy ma sekrety i JA (podkreślam to słowo) to szanuję. Czekam na to co ma zamiar nam powiedzieć Vesper. Wychodząc z karczmy znów rozglądam się po otoczeniu i nie wychodzę ze swej roli. Staram się też zwinąć jakąś sakiewkę przechodniowi, a jeśli coś mi się nie uda zblefować, że się potknąłem. Twarz mam osłoniętą kapturem, aby nikt nie mógł jej się za bardzo przyjrzeć. - Rozkazuj druidzie. - pokazuję po sobie, że jestem gotów na wszelkie ewentualności. Krasnolud jak zwykle się burzy. Ehh... Jego łeb jest twardszy niż skała spod której wylazł. Mam nadzieję, że nasz "dowódca" ma więcej oleju w głowie niż brodaty i uchaty razem wzięci, bo inaczej będzie po nas.- myślę, po czym znowu skupiam wzrok na Vesperze. Używam kradzieży kieszonkowej do obrobienia przechodnia, spostrzegawczości przy obserwacji i blefu w razie nieudanego rabunku.
__________________ Oto pięść moja. Zna ją świata ćwierć... Kto ją ujrzy, ujrzy swoją... śmierć... GG: 953253 |
17-03-2008, 15:15 | #120 |
Reputacja: 1 | Widząc zachowanie Salazara staram się mu lekko pomóc jeśli obiektem jest jakaś kobieta kłaniam się w pas po czym mówię Witam szanowną panią! a jeśli mu się nie uda szybo pomagam mu niby się utrzymać na nogach i staram sie podkraść tą sakiewkę samemu. Później dzielę się z nim łupem. |