Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2008, 16:04   #121
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Moje interesy do druida nie mają nic wspólnego z naszym zadaniem - mówię cicho do Salazara - więc najzwyczajniej się odczep.
"Żeby mi złodziej wypominał. Ale oni wszyscy są tacy. Nie uszanują niczego."
Obserwuję co dwa złodziejaszki kombinują.

Obsługa nie jest od wyręczania userów. W wypadku zdublowania postu sam go usuń, w takich wypadkach korzystaj z opcji edycji postów i nie używaj koloru czerwonego zakazane.
Pozdrawiam.
Cedryk
 

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 17-03-2008 o 16:27.
Col Frost jest offline  
Stary 17-03-2008, 17:07   #122
 
Gorun's Avatar
 
Reputacja: 1 Gorun nie jest za bardzo znany
Idę w ciszy za resztą i kiedy widzę dwóch łotrzyków zabawiających sie w kieszonkowców myślę sobie: Ci to maja zabawę, czy oni muszą kraść na każdym kroku?!? Miejmy nadzieję, że nikt nie przyłapie tych idiotów, jeszcze by brakowało, żeby wsadzili ich do więzienia...
Potrząsam zrezygnowanie głową i rozglądam sie czy aby w pobliżu nie ma straży, jeśli jest to ostrzegam Mariana szturchając go w łokciem w ramie i wskazuję głową w kierunku straży, robie to oczywiście dyskretnie.

{Ktoś mi skasował posta w którym napisałem odnośnie tego że Vesper napisał:
Po chwili krzyków elfa
Zaznaczyłem że mówię szeptem, a i krasnolud nie mógł usłyszeć mojej wypowiedzi bo w głośnej karczmie usłyszenie rozmowy szeptem jest raczej niemożliwe...}
 

Ostatnio edytowane przez Gorun : 17-03-2008 o 21:39.
Gorun jest offline  
Stary 17-03-2008, 22:11   #123
 
Only The Shadow's Avatar
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
{Przepraszam za opóźnienia}
{Targoth nie słyszał słów Goruna}
{PROSZĘ O ZMIANĘ WASZYCH POPRZEDNICH POSTÓW, DOSTOSOWUJĄC JE DO TEGO, ŻE TARGOTH NIE SŁYSZAŁ GORUNA}

Gdy znajdujecie się już na parterze, coś zwraca Waszą uwagę.
Panuje tu dość silne podekscytowanie (niektórzy z gości wskazują sobie na zmianę niektórych z członków Waszej drużyny i mruczą coś do siebie po cichu) i pomimo, że jest dość wcześnie rano, prawie wszystkie stoliki są już zajęte. Na szczęście przy jednym siedzi już Wasz znajomy, Marjan.

Marjan
Wchodząc do karczmy, zauważasz, że jest to piętrowy, drewniany, aczkolwiek podmurowany budynek. Na parterze znajduje się duże pomieszczenie z kilkoma stolikami i ladą, za którą znajdują się beczki z piwem i drzwi na zaplecze (wisi nad nimi przyciągający Twoją uwagę obraz). Są też schody na górę, do wąskiego korytarza, po którego obu stronach znajdują się drzwi do pokoi.
Gdy zajmujesz pusty stolik (jedyny, jaki nie został jeszcze zajęty), karczmarz podchodzi do Ciebie i przyjmuje zamówienie. Wygląda na nieco strapionego, więc nie mając chwilowo nic lepszego do roboty, pytasz go o powód swego nastroju.
- Ach, szkoda gadać. Chyba zapomniałem wieczorem zakręcić beczki z piwem, i część się wylała. Choć dałbym głowę uciąć, że sprawdzałem ją z dwa razy...
Twoje śniadanie jest całkiem smaczne i kosztuje Cię sztukę złota.
Rozglądając się po karczmie, zwracasz uwagę na pewnego dziwaka opierającego się o ladę i podśpiewującego dziwne pieśni. Ku swemu rozczarowaniu, nie zauważasz żadnych kobiet, a jedynie grupki podekscytowanych rozmówców i nie zwracających na nich uwagi krasnoludów, grających w karty przy piwie.
Gdy przychodzą Twoi towarzysze, zauważasz że większość z nich jest dość śpiąca i wyczuwasz, że mieli wczoraj jakąś kłótnię. Poza tym Salazar udaje chorego i informuje Cię gestem, że to gra.

Salazar
Podczas rozmowy stwierdzasz, że kawa była świetnym wyborem, gdyż natychmiast zapominasz o zmęczeniu poprzedniej nocy. Udając chorego i kulejącego nabierasz większość osób w karczmie, chyba jednak poza krasnoludami (Marjan zrozumiał Twój gest).
W karczmie jest tłoczno, podejrzewasz że prawie nikt nie został dziś w pokoju. Waszą rozmowę próbują podsłuchiwać prawie wszyscy goście (poza krasnoludami zajętymi kartami i piwem), jednak rozmawiacie na tyle cicho, że chyba żaden z nich Was nie słyszy.
Gdy na chwilę wychodzisz na zewnątrz, odprowadza Cię wzrok zgromadzonych. Wychodząc przed karczmę, zauważasz, że leży ona w wąskiej, nieco śmierdzącej pomyjami wylewanymi tu z okien, uliczce prowadzącej z jednej strony do miasta, z drugiej do bramy. Przez uliczkę przechodzi paru ludzi, głownie drwali i myśliwych kierujących się w stronę bramy (oceniasz, że nie są to zbyt bogaci ludzie, może gdy będą wracać do domów po pracy, będą mieli nieco pełniejsze sakiewki) .

Targoth
Rozglądając się po pokoju dochodzisz do wniosku, że niczego więcej tu nie ma.
Schodząc na dół, odwzajemniasz powitanie krasnoludów, jednak siadasz wraz z towarzyszami (krasnoludom nieco zrzedły miny).
W karczmie jest tłoczno, czujesz na sobie liczne spojrzenia gapiów. Gdy posyłasz do nich ostrzegawczy „uśmiech”, odwracają się i zatapiają wzrok w kufle.

Vesper
Podczas porannej modlitwy, jakby przeczuwasz, ze będzie to kolejny ciężki dzien. Gdy schodzisz na dół, do towarzyszy, stwierdzasz, że mógłbyś chyba zostać prorokiem...

Gorun
Gdy zamawiasz kawę, karczmarz patrzy na Ciebie tak, jakby podejrzewał, że Wasza drużyna zamierza podstępnie wykupić od niego cały zapas tego napoju, żeby nie zostało nic dla innych gości. Jednak kiedy prosisz o czystą, spogląda na Ciebie z uśmiechem i podaje butelkę (wzbudziłeś chwilowe zainteresowanie krasnoludów).

Gdy wychodźcie z karczmy z całym rynsztunkiem, oczywiście odprowadza Was wzrok zgromadzonych (niektórzy śledzą Was też potem, wyglądając przez okiennice, ale chyba nie czują się na siłach ruszyć się z krzesełek, by za Wami pobiec). Trochę czasu zajmuje Wam znalezienie odpowiedniego miejsca na rozmowę. Jednak w końcu rozsiadacie się przy nie zaludnionej fontannie, idąc przy karczemną uliczką, w głąb miasta (tak czy owak szum wody zagłusza Wasze słowa).

Salazar i Marjan
W drodze do fontanny nie możecie nikogo okraść, Wasza wędrowna, uzbrojona trupa, objuczona ekwipunkiem zwraca zbyt dużo uwagi.
Poza tym jakiś strażnik odprowadza Was wzrokiem przez fragment uliczki (wskazuje Wam go Gorun).

Gorun
Owszem, przeczucie tym razem Cię nie myliło. Jeden ze strażników odprowadza Waszych złodziejaszków wzrokiem. Wskazujesz im go, jednak oni chyba i tak nie mieliby większych szans na „udane łowy” w takiej „eskorcie”.

Salazar
Jedyne, co zdołałeś przejrzeć w Vesperze, to to, że jest już dość zmęczony i podirytowany obecną sytuacją.
 

Ostatnio edytowane przez Only The Shadow : 18-03-2008 o 15:57.
Only The Shadow jest offline  
Stary 17-03-2008, 23:53   #124
 
Musiek's Avatar
 
Reputacja: 1 Musiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodze
Mierzę krasnoluda wzrokiem i kiwam głową na znak zgody. Bałem się, że znowu zaczną się cyrki. Widać jednak potrafi się na krótką chwilę opanować.
"Marjan, Twoja kolej. Opowiedz nam co zaszło w nocy, kiedy zostałeś z burmistrzem."

Tuż po moich słowach, gwiżdzę na Vendigo. Kiedy się zjawia drapię go w szyję. Jedynie ja to mogę robić, chyba, że danej osobie wilk zaufa. Przez lata uczyłem go aby nie dawał się głaskać obcym istotom.
Zresztą i tak rzadko to robią ze względu na to że jest wilkiem...

Patrzę sie po towarzyszach i staram się wybadać ich nastroje. Widzę że narazie ufają w mój rozsądek. To dobrze, aczkolwiek czuję też ciężar odpowiedzialności przez to...

Zwracam także uwagę w jaki sposób są uzbrojeni moi towarzysze. Czy którykolwiek ma łuk lub dziwne miksturki na wierzchu.
 
__________________
Odważni żyją krótko...
...tchórze nie żyją wcale.

gg: 7712249
Musiek jest offline  
Stary 18-03-2008, 13:00   #125
 
Marjan's Avatar
 
Reputacja: 1 Marjan jest na bardzo dobrej drodze
{MG wyslij to co dostałem od ciebie w sprawie narady u burmistrza. A i bede wieczorem dopiero.}
 
Marjan jest offline  
Stary 18-03-2008, 17:05   #126
 
Only The Shadow's Avatar
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
W takim razie Marjan opowiada Wam, co przydarzyło się w czasie narady u burmistrza (mówi przekonująco).
W tym czasie Vesper próbuje przyjrzeć się Waszej broni, jednak zauważa tylko łuskową zbroję i topór bojowy Targotha i sejmitar oraz łuk Goruna, reszty broni nie dostrzega (chyba że sami mu pokażecie).

"Gdy zgodziłem się ruszyć za burmistrzem, ten zaprowadził mnie najpierw do garderoby dla służących i dał mi strój pomocnika burmistrza.
- W czasie obrad będę Cię nazywał Romil, mój nowy służący, którego podesłał nam książę naszego księstwa. Przynajmniej przeciw jego dekretom ta banda głupków na razie boi się oponować...
W każdym razie uprzedzam, że narada może trwać dość długo, a w naszym zwyczaju jest, aby służący stał za krzesłem pana i nie zabierał głosu, o co Cię proszę w imię naszego wspólnego celu.
Co do moich podejrzeń. Podejrzewam , że ktoś z Rady działa, lub też sprzedaje informacje tej sekcie, ale nie wiem na pewno kto to jest.
Nie chcę też na razie niczego Ci sugerować - tu spojrzał na mnie kątem oka - ale zwróć szczególną uwagę na radnego Moala, to bogaty gość, choć dopiero od pewnego czasu siedzi w Radzie, ma w niej dość silną pozycję.
No dobrze, za chwilę zaczynamy, więc możemy już ruszyć do sali.
Weszliśmy z powrotem do sali, w której uprzednio przyjął naszą drużynę burmistrz, on zasiadł na swoim krześle, a ja ustawiłem się za jego oparciem.
Wkrótce do, bądź co bądź, nie za dużej jak na takie zebrania sali, weszło 14 ludzi w pięknych, błękitnych togach, a burmistrz kątem ust przedstawił mi ich pokrótce:
- Ten z czarnymi, kręconymi włosami to właśnie Moal, ten łysy i stary to Rotan, tamten z dziwnie sterczącymi uszami to Fugo, tu jest Arol...
Wtedy właśnie wszyscy zgromadzeni ustawili się w koło i zaczęły się obrady.
Po części formalnej, padło wreszcie pytanie, gdzie jest kapitan straży, a Rotan odpowiedział burmistrzowi uszczypliwie:
- Kapitan stwierdził, że nie będzie stawiał się przed tym, który kazał posłać na pewną śmierć połowę jego ludzi.
- Co?! - wybuchnął burmistrz - że niby ja sam ich tam posłałem?! Przypomnij sobie Rotanie, kto jak pierwszy poparł mój plan? Czyżby nie ty? Masz krótką pamięć...
- To nie zmienia faktu, że pomysł dał burmistrz - skwitował tamten.
- Dość, nie będę ponownie słuchał tych oszczerstw! - burmistrz spojrzał dziko po zebranych, a mi wydało się, że ta wiadomość wytrąciła go z równowagi i jakby o Tobie zapomniał.
Po chwili trochę ochłonął i powiedział do zebranych:
- Nikt nie ma prawa samowolnie opuszczać posiedzeń Rady, szczególnie kapitan straży, to jest... to dezercja!
Na te ostatnie słowa podniósł się niesamowity gwar. Zrozumiałem, że w przeciwieństwie do burmistrza, kapitan cieszy się tu ostatnio dość dużym szacunkiem i masakra nie odbiła się na jego reputacji.
Wreszcie wrzawa ucichła i zgromadzeni ustalili, że poślą do kapitana list z rozkazem stawienia się na posiedzenie (aczkolwiek nie wszystkim się to podobało). Tak też uczyniono i natychmiast jeden ze sług pobiegł do koszar, gdzie najprawdopodobniej przesiadywał teraz kapitan.
Na moje szczęście, przez owe zamieszanie nikt na razie nie zwrócił na mnie uwagi.
Wreszcie Rada postanowiła kontynuować obrady chwilowo bez kapitana. Wtedy Moal zaczął:
- Ostatnio kręcą się tu jacyś dziwni przybysze - wtedy też zdało Ci się, że wreszcie Cię spostrzegł, i poczułeś mrowienie w karku.
- Widziano, jak pewien czas temu po mieście łaziła grupa uzbrojonych w topory krasnoludów - na wiadomość, że Ci "dziwni przybysze" to nie My, poczułem ulgę, na razie chyba nie zwrócono na Nas większej uwagi.
- Co sugerujesz, Moalu? Może współpracują z tą sektą? -zapytał jeden ze starszych radnych.
- Może, ale nie sądzę. W każdym razie sprawą ostatniej masakry zaczęli się już interesować obcy...
- Wszyscy interesują się tą sprawą, tylko nie nasz burmistrz, który od ostatniej fatalnej decyzji nic już nie czyni - Rotan posłał burmistrzowi mordercze spojrzenie.
- Może chociaż powołasz jakiś najemników, którzy pomogliby nam zebrać informacje? - zapytał szyderczo Fugo, a burmistrz jakby na moment wstrzymał oddech.
- Po ostatnich wydarzeniach - przemówił wreszcie - już nie ufam tej Radzie (tu znowu wybuchła wrzawa). Jeśli podejmę jakieś tajne kroki, oczywiście leżące w moich kompetencjach, wiedzieć o tym będę tylko ja i książę.
Teraz nie było już sposobu na zrozumienie przekrzykujących się radnych. W czasie awantury jednemu z nich wypadła sakiewka, a ja... [tu Marjan spojrzał porozumiewawczo na Salazara].
Wreszcie, po paru godzinach do pokoju wszedł zadyszany służący.
- Kapitan oświadczył, że nie będzie rozmawiał z głupcem, który posłał na śmierć jego podwładnych - wyrecytował szybko, i zanim burmistrz zdąrzył cisnąć w niego piękną, ozdobną wazą, wybiegł za drzwi.
Jeśli dotąd na sali panował chaos, teraz rozpętało się istne piekło. Wszyscy przekrzykiwali się i wyzywali, a nawet doszło do przykrego incydentu, gdy jeden z popierających burmistrza radnych przejechał szablą po brodzie Rotana.
Tak mijały kolejne godziny, a ja stawałem się coraz bardziej senny. Wreszcie około 3 nad ranem burmistrz w furii rozwiązał posiedzenie bez omówienia wspólnego stanowiska wobec kapitana i innych spraw.
- Przykro mi, że tak to wyszło - skwitował, gdy wreszcie ochłonął. - Ale cóż, gdy będzie następne posiedzenie Rady, zawołam po Ciebie, Marjanie - Romilu. Lepiej używaj imienia Romil.
Chciałem już wyjść i wreszcie przespać się w karczmie, ale burmistrz zatrzymał mnie i przenocował w Domie Rady Miasta, więc nie mogłem do Was dołączyć.
- Nie wolno wzbudzać podejrzeń, człowiek wychodzący stąd o 4 nad ranem, to nie jest zbyt powszechne zjawisko.
Wreszcie, obudziłem się koło 8 rano i w miarę wypoczęty ruszyłem do karczmy, gdzie na mnie czekaliście.
Resztę już znacie."
 

Ostatnio edytowane przez Only The Shadow : 19-03-2008 o 19:37.
Only The Shadow jest offline  
Stary 18-03-2008, 19:01   #127
 
Musiek's Avatar
 
Reputacja: 1 Musiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodze
Wysłuchuję słów Marjana po czym kwituje całe zdanie:
"Głupio zrobiłeś zjawiając się w karczmie, tak otwarcie. Twoja przykrywka dzięki temu juz praktycznie nie istnieje. Możemy pożegnać się z możliwościami jakie dawał nam "Romil", chyba że postarasz się grać swoją rolę dalej...

Z jednej strony ludzie plotkami roześlą, że widziano cię z nami. Teraz powstaje pytanie, po co służący burmistrza zadaje się z grupą udającą się do twierdzy...a może oni wcale się do tej twierdzy nie wybierają? Zresztą jest tu w poblizu jakaś twierdza? Ludzie takie pytania zaczną zadawać.
Z drugiej strony, jeżeli dalej będziemy dawać ludziom pole do podejrzeń, Ty utrzymasz się pod przykrywką.
Jak to czemu on się z nimi zadaje? Ponieważ oni są tutaj na zlecenie burmistrza.
Tak właśnie powiedzą..."


Patrzę się w niebo, aby zorientować się jaka jest teraz pora. po czym zwracam się do Salazara:
"Pamiętasz miejsce spotkania? Udaj się w tamte okolice. Jeszcze nie ma południa. Zbadaj teren przed jakimiś zasadzkami lub miejscami, z których ktoś swobodnie mógby do nas strzelać. Gorun, pójdziesz z nim.
Nie widzę, żeby ktokolwiek z was posługiwał się łukiem, bądź kuszą. Szkoda możnaby było obsadzić jedno miejsce aby asekurować osobę, która spotka się z tajemniczym jegomościem.
Nie, nie musisz wiedzieć Marjan, o kogo chodzi. Dla ciebie będe miał inne zadanie. O tym jednak za chwilę.

Kiedy zbadacie teren, nie wychylajcie się, tylko obserwujcie miejsce spotkania. Udam się tam później na spotkanie... sam.
Kiedy informator będzie opuszczał miejsce spotkania, chcę abyście go śledzili.

Pamiętacie kobietę ze wczoraj? Z którą rozmawiałem? Przedstawiła się jako Evona. Słyszysz Marjan? Chce żebyś spytał się przy najbliższej okazji burmistrza czy ją kojarzy. Chodzi mi zwłaszcza o informację czy jest miejscowa oraz czy ma rodzinę.
Jeżeli ktoś się na nią natknie, proponuje całkowity brak zaufania. Zresztą w tym mieście nikomu nie można tak naprawde zaufać"


Tutaj opisuję kobietę jak najlepiej potrafię. Nie wspominam nic o jej dziwnym zachowaniu, wspominam tylko że na pewno ma związek z masakrą. Jaki? Tego nie wiem.

"Mam dla ciebie drugie zadanie, Marjanie. Twierdziłeś, że znasz się na kontaktach z arystokracją. Chcę abyś spotkal się towarzysko z Rotanem. Niech burmistrz Ci to załatwi. Jakieś oficjalne przeprosiny i tym podobne. Przy okazji wybadaj wszystko na jego temat, pośledź go troche, po czym spróbuj coś znaleźć u niego w domu, jeżeli się tam dostaniesz."


Robię chwilę ciszy, żeby zaczerpnąć głębszy oddech, po czym akcentując każde słowo mówię do Marjana:
"Jeżeli cię złapią, nikt z nas..." - tutaj patrzę się po wszystkich zgromadzonych - "...nie przyzna się do jakichkolwiek kontaktów z Tobą. W miarę możliwości spróbojemy cię odbić ale tylko i wyłącznie wtedy, kiedy ryzyko będzie niskie. Przyjmujesz zlecenie?"

Uzyskawszy odpowiedź i rozważając jej konsekwencje, patrzę na krasnoluda. Uśmiecham się bezczelnie:
"Nie myśl sobie, że zapomniałem o Tobie. Widać że kapitan straży może coś wiedzieć. Przyda się ktoś, kto jest tak samo nieokrzesany jak człowiek na tym stanowisku. Bez obrazy cny krasnoludzie ale pewnie łatwo się z kapitanem dogadasz. Najlepiej jak zrozumie iż jesteś z drużyny krasnoludów. Im mniej śladów za sobą zostawimy tym lepiej. Odwiedź go, napij się z nim piwa i dowiedz się wszystkiego co możesz..."

Wzdycham, patrząc na ich reakcje związane z moimi poleceniami:
"Co do ocalałych strażników...czyli na ten przykład...Modan...spróbujemy z niego coś wyciągnąć później, kiedy dowiemy się co nasz tajemniczy informator ma do powiedzenia.
Szkoda, że wczoraj zaistniała taka sytuacja, możliwe że po ustaleniach wyciągnełoby się coś z niego...Nie ważne, było mineło, trzeba sobie poradzić z tym co się ma...

Spotkamy się tutaj, wieczorem. Jeżeli nikt nie będzie śledzony i nie będzie na muszce naszych potencjalnych wrogów, niech odpowiada na stwierdzenie - Miła dziś noc - zdaniem - Zaiste, ukoiłaby upiora.
Jeżeli jednak będziecie mieli kłopoty na karku, odpowiedźcie dowolnie, byleby inaczej. Sam zaś zmienie formę przywitalną w razie problemów. To wszystko, do dzieła...

Krasnoludzie, chciałeś ze mną rozmawiać..."


Po tych słowach oddalam się trochę, aby móc sam na sam porozmawiać z brodaczem. Patrzę się przy tym na reszte członków drużyny, czy aby nie podsłuchują.

Zaczynam odczuwać duże brzemię jakim jest przywództwo. Co jeśli przez moją nieuwagę i ich brak doświadczenia, nie pozostanie nic innego jak uciekać z tego miasta? Wszak jeżeli sekta jest już na naszym tropie, to takie rozdzielenie sił jest im tylko na ręke.

Dlatego, drogi Vesperze, działamy w dzień...

Oby to wystarczyło...
 
__________________
Odważni żyją krótko...
...tchórze nie żyją wcale.

gg: 7712249

Ostatnio edytowane przez Musiek : 19-03-2008 o 02:01.
Musiek jest offline  
Stary 18-03-2008, 20:25   #128
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Pytam Marjana, czy wie gdzie dokładnie mogę znaleźć kapitana. Gdzie jest budynek straży i gdzie jest dom kapitana.

Odchodzę na bok razem z Vesperem.
- Dobra, słuchaj. Eee... Przepraszam za wczoraj. - przychodzi mi to z wielkim trudem. - Trochę wypiłem, w każdym razie... Dobra przejdźmy do rzeczy. Chciałem się Ciebie zapytać, czy potrafisz może czytać runy?
Jeżeli Vesper potrafi, pytam czy mógłby rozszyfrować pewien tekst. Jeżeli się godzi, prowadzę go w jakieś ustronne miejsce, gdzie nikt nie może nas obserwować i pokazuję mu buteleczkę. Przy jakiejkolwiek odmowie mówię:
- Ok nie było sprawy.

Następnie udaję się do budynku straży. Jeżeli Marjan nie wie gdzie to, po prostu pytam się jakiegoś przechodnia, nie wyglądającego na zbytnio rozgarniętego. Po drodze zaopatruję się w parę flaszek do wypicia i chowam do jakiejś torby.
Już na miejscu proszę o możliwość spotkania z kapitanem. Jeżeli mi odmówią stwierdzam, że to bardzo ważna sprawa, ale mogę mówić wyłącznie z kapitanem. Jeżeli znowu mi odmówią, próbuję jeszcze przemówić, osobie z którą rozmawiam, do rozumu, pokazując mój topór, ale nie wywołując jakiejś rozróby. Jeżeli wszystkie sposoby zawiodą wychodzę zwyczajnie z budynku.
 
Col Frost jest offline  
Stary 18-03-2008, 20:25   #129
 
Marjan's Avatar
 
Reputacja: 1 Marjan jest na bardzo dobrej drodze
Na słowa druida nie okazuje żadnych emocji , bo mnie nie zaskoczyły.
Dobrze to ja już wyruszę do burmistrza, a i abym dalej miał przekonującą przykrywkę nie musicie się martwić jak by co pogadam z burmistrzem aby rozpowiedział że starałem się wybadać czy nie potrzebujecie pomocy skoro wyruszacie na wyprawę. A i nie sądzę żeby jakiś szlachcic mnie poznał bo nie widziałem żadnego tutaj. A i dziwi ich obecność w tej okolicy odziału krasnoludów. Postarajcie się czegoś dowiedzieć o nich.

Po tych słowach czekam chwilę na reakcje i wyruszam do ratusza w celu spotkania sie z burmistrzem.
W między czasie poprawiam kurtkę i zdejmuję opaskę z włosów bo nie przyda mi się ona teraz.

Strażnica jest pewnie tam.Wskazuje na wysoki budynek na południe który ma na szczycie chorągwie.Powodzenia. A i weź to. Podaje mu butelkę z napisem Redańska Sroga Mocna i dobra wódka to z niebieską kropką na spodzie jest rozwidniona wiec ty ją pij . Żebyś się w w trupa nie uchał. Mrugam do niego okiem i odchodzę.
 

Ostatnio edytowane przez Marjan : 18-03-2008 o 20:28.
Marjan jest offline  
Stary 18-03-2008, 20:37   #130
 
Salazar's Avatar
 
Reputacja: 1 Salazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumnySalazar ma z czego być dumny
Gdy Vesper kończy wydawać rozkazy idę na miejsce spotkania. Wyrażnie wskazuję Gorunowi żeby szedł za mną.
Spotkajmy się jutro przed południową bramą, w południe. Ciekawe. Czy tam nie powinni stać strażnicy?
Idę w tamte okolice dokładnie oglądając obszar, dalej trzymam swój atut schorowanego weterana, więc kulejąc idę trochę czasu. Na miejscu przysiadam gdzieś i na spokojnie rozglądam się za potencjalnymi miejscami strzeleckimi, miejscami publicznymi (sklep, inna karczma, stajnia), patrolem straży (jak często jakiś tędy przechodzi, jak liczny), za kryjówkami na ziemi (czyli miejscem skąd mogę widzieć miejsce spotkania samemu nie będąc wykrytym) oraz najlepsze drogi ucieczki. Siedzę jakiś czas i obserwuję, nie odzywam się ani słowem do elfa póki nie zapamiętam wszystkich szczegółów i nie będę pewien, że wszystko idzie po mojej myśli. Jeśli czegoś nie mogę zobaczyć to pod pretekstem oglądania czegoś na ścianach budynków, czy czytania szyldów chodzę powoli po placu/ulicy i rozglądam się dyskretnie.
Gdy skończę próbuję zaczepić jakiegoś przechodnia i pytam się o sklep w którym mógłbym kupić tytoń i fajkę, gdy takowy mi wskażę zmierzam w tamtą stronę.
Zwracam się do Goruna:
- Każdy ma swoje słabości. Ostatnią fajkę straciłem w podróży, przez bandę rozbójników.
Dobrze, że skończyło się tylko na dwóch, a nie pięciu trupach, bo szubrawcy jeszcze skłonni posądzić mnie o ludobójstwo.- myślę.
Już będąc w/przy sklepie/straganie zagaduję sprzedawcę:
- Piękny dziś dzień, a miasteczko wygląda na miłe. Długo pan tu mieszkasz?
Potem dyskretnie zbaczając z tematu na temat pytam go jakieś o plotki, czy wie co się dzieje w mieście mając nadzieję na uzyskanie ciekawych informacji o kimś bogatym. Pytam o Radnych i, że widziałem jakiś duży dom gdzieś w okolicach rynku i czyj to i tak dalej. Pod pozorem zwykłej rozmowy chcę wycisnąć jak najwięcej informacji o tym zadupiu.
Robota jako tako płatna, to sobie dorobię- dodaję w myślach.
Po kupieniu fajki i tytoniu idę w jakieś ustronne miejsce razem z elfem.
- Osłaniaj mnie przed nieprzyjaznymi oczyma.
W zaułku/skwerku zdejmuję plecak i wyciągam mój zestaw do przebierania.
Przeglądając się w zwierciadle dołączonym do moich narzędzi do charakteryzacji próbuję dorobić sobie duży, garbaty nos, czarną, długą brodę, wąsy i trochę krost na czole. Wyjmuję kolczyki z lewego ucha (chowam je sobie do bandoliera, a ten wkładam do plecaka. Płaszcz składam i też wkładam do plecaka. Na ubrania które mam w tej chwili zakładam zieloną koszulę o długich luźnych rękawach (biorę ją ze skrzyneczki z przedmiotami do charakteryzacji, ma odpinane rękawy, dzięki czemu jest uniwersalna jako koszula lub kamizelka). Miecz przesuwam na prawą stronę i od tej chwili udaję leworęcznego. Zakładam plecak na jedno ramię i nonszalanckim acz zdecydowanym krokiem rozpoczynam swoją rolę.
- I jak?? - pytam elfa.
Gdy uzyskam jakąś ocenę od niego kontynuuję.
- Idź do Vespera i powiedz co i jak (tu przytoczone przez MG opisy miejsca), ja idę na miejsce spotkania, chcę asekurować Vespera w razie czego.
Po czym zbieram swoje rzeczy do plecaka i wychodzę z tego miejsca inną drogą niż wszedłem.
Idę na miejsce spotkania i tam siadam w jakimś innym punkcie obserwacyjnym niż poprzednio. Patrzę na pozycję słońca, gdy zbliży się południe zapalam fajkę i wyjmuję z plecaka kawałek suszonego mięsa, które pogryzam sobie co jakiś czas odsuwając fajkę od ust. Niby zrelaksowany i rozparty na ławce dalej obserwuję miejsce w którym ma się zjawić Vesper.

Używam spostrzegawczości i zbierania informacji do zrobienia rekonesansu, potem używam zbierania informacji na handlarzu by dowiedzieć się czegoś o miasteczku. Następnie używam przebierania się i blefu by uwiarygodnić moją nową tożsamość.
 
__________________
Oto pięść moja. Zna ją świata ćwierć...
Kto ją ujrzy, ujrzy swoją... śmierć...

GG: 953253

Ostatnio edytowane przez Salazar : 18-03-2008 o 20:53.
Salazar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172