Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2009, 11:17   #51
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Widząc to co się dzieje wokoła Jayanowi powróciły wspomnienia z Arabel. Gobliny napierały na mury przerywając je w niektórych miejscach, a w innych wspinając się na nie. Przypomniał sobie krzyki mordowanych ludzi i charczenie zarzynanych humanoidów, których czarna posoka ubarwiała białe chodniki. Ludzie biegali w koło krzycząc lub wydając rozkazy, albo też zawodząc z rozpaczy nad swoją niedolą, bądź też kulili się w strachu przed nadchodzącą śmiercią. Jayan był gdzieś pomiędzy tymi emocjami, po środku - ciskał czarami w każdego wroga, który pojawił się w polu widzenia odmawiając przy tym litanie do Tymory, żeby tylko starczyło mu siły by pożyć o jeden dzień dłużej. Panował tam chaos podobny te tego, który właśnie miał miejsce - tutaj jedni wycofywali się tchórzliwie pomagając przy tym jednocześnie elfim zabójcom smażąc bezmyślnie własnych towarzyszy, inni zgrywali wielkich bohaterów dając tym samym upust swoim przerośniętym ego ponad rzeczywistym stanem własnych możliwości... koszmarne zgranie po prostu. Tak jednak zazwyczaj wyglądała walka - to nie była regularna wyszkolona armia, tutaj nie było czasu na naradę ani ustalenie zgranego działania - każdy robił to co uznał za słuszne chroniąc tym samym siebie przed przedwczesnym zejściem z tego świata.

Wszystkie iluzoryczne sobowtóry Jayana rozejrzały się dokoła - było jeden do jednego - trup był po obu stronach i warto było przy tym pamiętać, że trup po ich stronie wynikał z nieopisanej głupoty tego pożal się boże paladyna. Wszystkie pary oczu, wszystkich Jayanów natrafiły na czającego się opodal elfiego zabójcę i nie czekając na jego reakcję wszystkie równie zgodnie sięgnęły do jednej z kieszeni wyciągając niewielką grudkę czegoś brunatnego ściskając ją w palcach przed sobą i inkantując szybko zaklęcie mające sprawić, że wszystkie mięśnie owego wspomnianego zbója zesztywnieją, a stawy staną się nieruchome. Przydałby im się ktoś na spytki od kogo po dobroci bądź siłą można by wyciągnąć informacje, jeśli uda im się wyjść z tego starcia cało.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 03-07-2009, 16:54   #52
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Wilk pognał wprost na przeciwnika, tak jak nakazał mu pan. Uderzenie mocarnych łap odbiło się echem po kamiennym bruku, potem zaś ustało gdy towarzysz tropiciela, z otwartą paszczą wybił się długim susem w stronę poparzonego elfa aby zakończyć jego życie pojedynczym kłapnięciem. Selm uchylił się instynktownie przed szczękami zwierzęcia, które mimo swej niezaprzeczalnej siły i ostrości zębów, nie zdołały dosięgnąć zabójcy. Broń błysnęła tnąc w bok, zaś zwierze zawyło z bólu, pozostawiając krople krwi na trajektorii swojego skoku. Zaaferowany walką bezpośrednią oraz poważnie ranny, Selm nie był jednak w stanie utrzymać ślepi na przeciwnikach w tle. Sytuację tę wykorzystał Diego, który rozpoczął ostrzał rannego długoucha. Pierwsza ze strzał trafiła go w udo, jednak podobnie jak wojownik w karmazynie, ten odziany w zwiewną czerń nie wydał z siebie pojedynczego dźwięku. Najwyraźniej każdy z nich był szkolony w radzeniu sobie z przytłaczającym zmysły bólem. Potwierdzał to fakt, że miast przeraźliwie wrzeszczeć wobec zostania dotkliwie poparzonym i oszpeconym, Selm wydawał z siebie jedynie okazjonalne stęknięcia dyskomfortu. Drugi grot uderzył bezbłędnie w klatkę piersiową, czemu towarzyszył odgłos przebicia mostka. Długowłosy młodzian otworzył szerzej swoje przyćmione ślepia. Zapewne chciał coś powiedzieć, jednak wraz z otwarciem ust, wylała się z nich jedynie posoka. Desperacko wyciągając dłoń do przodu, długouch próbował ostatkiem sił dobić ranne zwierzę. Miast tego zatracił ośrodek równowagi, uderzając z głuchym oddźwiękiem o bruk ulicy i wypuszczając z dłoni krótki miecz. Selm padł martwy. Wilczur powąchał nadpalone ciało, następnie spojrzał na swego właściciela, niepewny co powinien zrobić dalej.

Krasnolud zaatakował swojego rywala całą siłą, napierając wagą ciała i ciężkiej zbroi. Mimo panującego na placu boju, wszędobylskiego półmroku, krasnoludzka kula armatnia dosięgła wcześniej upatrzonego celu. Pośród mroku rozległo się głośne trzaśnięcie metalu o metal, zaś kiedy Tordek wygłaszał swoje przekleństwa, jego przeciwnik musiał zaprzeć się całą siłą aby nie stracić równowagi i nie zostać ciśniętym w stronę magazynowej ściany. Przedstawiciel górniczej rasy nie mógł niestety dostrzec ekspresji swojego oponenta, jednak coś, jakieś nienamacalne, zgubne przeczucie, mówiło mu, że karmazynowy wojownik zamierzał za chwilę ściągnąć rękawiczki, pokazując pełnie swojej klasy. Kiedy oręż dwójki wrogów zatracił ze sobą kontakt, ledwie widzialna postać elfiego miecznika dosłownie wybuchła oparami purpurowej mgły, rozwiewając się w nicość.
- Durny karle. Nie powinieneś lękać się ciemności, ale tego co w niej czyha.
Zanim masywny woj zdołał zareagować, nicość wystrzeliła w jego stronę, kształtując się w dłoń przyozdobioną czerwonym pancerzem i trzymającą krótki miecz. Sylwetka zmaterializowała się obok Tordeka, tnąc poprzecznie bez jakiejkolwiek litości czy zawahania. Krasnolud nie miał czasu na unik, zaś przez podstępne, teleportacyjne sztuczki oponenta i panujące wokoło, niedogodne warunki świetlne, zatracił na moment jakiekolwiek rozeznanie w terenie. Ostrze przecięło mięso i kości na wysokości ślepi, powodując obfitą erupcję krwi, która zabryzgała ziemię i okute buciory. Oko Tordeka dosłownie eksplodowało pod wpływem dostarczonej siły nacisku, zaś sam miecz oprawcy uderzył o boczną warstwę hełmu, wytwarzając niewielką erupcję iskier. Zapewne gdyby nie ochrona, ostrze przeszłoby przez całą łepetynę. Jednak mimo dostarczonego poszkodowanemu bólu, elf zabójca ani myślał zakończyć swego brutalnego przedstawienia. Na to było zdecydowanie za wcześnie. Brodaty wojak usłyszał kolejny świst, potem zaś poczuł, że szpic broni wniknął pomiędzy płaty jego pancerza, wbijając się pod łopatkę, z trzaśnięciem odkształcając kość i wybijając masywny bark. Następnie obrócił się w ranie, orając naruszone mięso i gdy wydawało się, że zostanie wyszarpnięty, opadł ponownie, głębiej, przechodząc na wylot. Tordek właśnie otrzymał serię ciosów, która dla każdego, innego śmiertelnika okazałaby się zgubna. Krasnolud odzwierciedlał jednak dążenia swoich przodków. Był niczym góra, zaś góry nie upadały. Choć patrząc na jego wygląd, porównanie poranionego i zalanego juchą brodacza do krwawej zbieraniny surowego mięsa było obecnie bardziej trafne.


Jayan, próbował pomóc swojemu nowemu towarzyszowi, jednocześnie troszcząc się o powstrzymanie oponenta, przynajmniej na kilka chwil, co mogłoby dać im przewagę której tak bardzo potrzebowali. Kilka mistycznych gestów i sylab wystarczyło aby wprowadzić w życie tajemną formułę zaklęcia. Zielonkawa poświata otoczyła ledwie widoczną postać karmazynowego wojownika, starając się skrępować jego ruchy. Determinacja czerwonego mordercy zdołała jednak pokonać zaklęcie, wobec czego niematerialne więzy pękły i rozwiały się w nicość, zupełnie jakby nigdy ich nie było. Różyczka wybrała ten moment aby pobawić się w niziołczą szkołę dyplomacji. Słowa poczęły wylewać się z jej ust niczym kamienie z procy i trudno było stwierdzić, czy długouch stanął w miejscu ponieważ niedowierzał co to co właśnie słyszy, czy ponieważ unieruchamiające zaklęcie Jayana niosło ze sobą jakieś długoterminowe efekty. Wszystkich owiała subtelna aura niepewności. Nie znali swojego wroga, wiedzieli czego mogą się po nim spodziewać, wobec czego śmierć krasnoluda i kontynuacja walki wciąż wchodziła w grę. W towarzystwie mentalnego westchnienia ulgi większości zebranych, elf opuścił swoją broń.

- Hrm. Najwidoczniej to, czego natura poskąpiła waszej niziołczej towarzyszce we wzroście, zostało jej wynagrodzone racjonalnym sposobem myślenia.
Ostrza opadły jeszcze raz, jednak nie w akcie ataku. Stygnąca na nich jucha została starannie strzepnięta, zaś właściciel przestąpił przez czarną membranę, pozostawiając krasnoluda z otrzymanymi ranami. Zbliżył się pewnym krokiem do Jayana.
- Jak na człowieka, nie jesteś głupi Wojenny Magu. Zdajesz sobie sprawę, że zabicie twojej osoby nie stanowiłoby dla mnie większego problemu. Niesie to jednak ze sobą konsekwencje, zaś ostatnią rzeczą, której teraz potrzebuję, jest więcej ludzi w purpurowych kapotach, szukających dziury w całym. Błądzących we mgle.
Ciężko właściwie było oszacować, czy to co powiedział elf było komplementem, kolejnym, mało subtelnym przytykiem, czy też mieszanką obu. Śmierdząca chmura rozwiała się w na wietrze, ukazując pokrwawionego, leżącego w bezruchu łucznika, który ściskał krótki miecz do połowy zagłębiony w swoim żołądku, ciężko przy tym oddychając.
- Faviel, natychmiast zabierz stąd tego głupca nim całkowicie się wykrwawi. Jeden trup na tę noc zupełnie nam wystarczy. Nie potrzebuję kolejnych. Co do was…
Wyjął zza pazuchy niewielką, starą mapę i rzucił ją u stóp Baliusa.
- Nie jesteście stąd. Mogę to wykorzystać. Nie będziecie zaślepieni przez miejscowy idiotyzm. Nie zamierzam was niańczyć, ale jeśli naprawdę chcecie się dowiedzieć co tutaj zaszło, odkryć jak głęboka jest sprawa w którą się wplątaliście… pójdziecie za mapą.
Odwrócił się na pięcie i zaczął zmierzać w jedną z wąskich uliczek, jakby cała konfrontacja przed chwilą nie miała miejsca. Drogę zagrodziła mu postać szalonej elfki.
- Chyba nie zamierzasz zostawić ich przy życiu? Wiedzą już za dużo!
- Możemy skorzystać z ich pomocy. Lub jeśli okażą się bezwartościowi, zabić ich potem.
- Do stu diabłów, przecież zabili Selma, jego trup jest jeszcze ciepły!
- Ty zaś zabiłaś ich wojowniczkę. Jedno poświęcenie równoważy drugie.

Jego stosunek do życia i śmierci był naprawdę nietypowy. Zdawał się traktować swoich ludzi jak surowce, którymi dysponował. Nie mówiąc już nic więcej, odtrącił rozmówczynię na bok i kontynuował swój marsz w ciemność. Elfia morderczyni rzuciła niedawnym oponentom złowrogie spojrzenie i uniosła prawicę do góry, wykonując mało subtelny (choć zdecydowanie efektywny) gest gilotyny w stronę Kruka.
- Jeszcze się z tobą policzę psi synu.
Fuknęła osłaniając odwrót łucznika niosącego poranionego towarzysza. Bohaterowie zostali pozostawieni samym sobie. Na ziemi, niczym martwe wróble, leżały spopielone ciała Samanthy i Selma. W oddali dało się dostrzec niewyraźne światło wydobywające się z tawernianych drzwi przybytku do którego zmierzali śledczy. Zanim całą sytuację wzięli diabli, nie obiecując obecnie, że dokonają zwrotu w umówionym terminie.
 
Highlander jest offline  
Stary 03-07-2009, 22:00   #53
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Ku zdziwieniu Baliusa nieco chaotyczna przemowa Różyczki odniosła sukces… nie był pewny jak, ale udało się jej zakończyć walkę. Właściwie to psion odczuwał mieszankę zawodu z ulgą. Nie chciał zamiaru zostać ranny, raczej nie podobała mu się ta opcja, z drugiej strony chciał sprawdzić nieco lepiej swoje możliwości w praktyce. Musiał jednak przyznać, że sytuacja była raczej średnio korzystna i z czasem stanąłby się celem ataków karmazynowego elfa gdyby dalej używał swoich mocy… a nie był pewny czy by zdołał przełamać jego mentalne bariery. Niewątpliwie byłoby to ekscytujące wyzwanie, lecz porażka mogłaby być tragiczna w skutkach… a mimo wszystko Balius był raczej zwolennikiem „bezpiecznego” ryzyka.

Trochę korciło psiona, aby niespostrzeżenie jednak zdominować jednego z elfów –na obecną chwilę byłoby to jednak bardzo niewskazane. Najlepiej byłoby zrobić to gdy nie ma karmazynowego w okolicy… Elf rzucił pod stopy Baliusa mapę. Gdyby był krasnoludem pewnie by uniósł się dumą, spojrzał gniewnie na elfa i powiedział co sądzi o jego matce, siostrach czy braciach i pochodzeniu i o wychodku czy czym tam jeszcze, ani by mu było myśleć o swoistym kłanianiu się przed elfem, podczas sięgania po mapę. Balius jednak nie miał nic przeciwko małej grze wstępnej, w której skład czasem wchodziło odgrywanie ról i poniżanie jednej strony – ot kolejny eksperyment, kolejne doświadczenie, kolejna rozrywka . Podjął, więc wyzwanie rzucone mu przez elfa i podniósł mapę, delikatnie gładząc ją po bokach pergaminu i chowając powoli do kieszeni, tajemniczo uśmiechając się do siebie i oblizując wargi.

-Cóż… miło poznać, choć wolałbym zwracać się zamiast karmazynowy elf, w jakiś inny, bardziej cywilizowany sposób… – uśmiechnął się psion do elfa oczekując, iż ten może zechce powiedzieć jak ma na imię.

-Jeśli można spytać… dręczy mnie od jakiegoś czasu pewne pytanie… a wydajesz się być kompetentną osoby – kim jest Leto? Wydaje się być jakiś… nietypowy… nie przy… znaczy raczej nie widuje się takich ludzi zbyt często…- starał się raczej ostrożnie zadać pytanie gdyż nie wiedział jakie nastawienie ma elf do właściciela gospody. O mało nie powiedział „nie przypominam sobie, aby był tu wcześniej”, na szczęście udało mu się powstrzymać. Miał nadzieję, że nie zauważy nikt, a przynajmniej nie skojarzy…

Po chwili odbyła się mała kłótnia pomiędzy elfką a czerwonym elfem, lecz ten ją szybko uciął i wydał kolejne polecenia. Elfka pokazała co sądzi o Kruku i prawdę mówiąc psion miał ochotę przyłączyć się do niej w okazywaniu swoich uczuć, ale z oczywistych powodów musiał się wstrzymać. Elfy nagle straciły nieco z uroku i podziwu, którymi darzył je Balius. I choć nadal mógłby z nimi spędzić noc w jednym łóżku robiąc wiele niezbyt moralnych czynności – to dziś stracił jakoś na to ochotę.

Karmazynowy elf wraz z innymi swoimi towarzyszami opuścił miejsce gdzie przed chwilą odbyła się mała bitwa, zostawiając na sobą ciało zmarłego. Zdziwiło to trochę Baliusa, lecz nie miał nic przeciwko temu „prezentowi”. Nie był on może grabieżcą grobów, ale martwym nie przydadzą się już materialne przedmioty… no chyba, że stali by się nieumarłymi, ale w tym przypadku tym bardziej wypadałoby ich rozbroić – na wszelki wypadek.

-Mapę lepiej obejrzyjmy w gospodzie, tu jest raczej kiepskie światło i niezbyt wygodnie…

-A co do ciał… proponuję sprawdzić czy nie ma przy nich czegoś co mogłoby się przydać, wskazówek czy zwyczajnie złota… martwym raczej nie będzie potrzebne, chyba że mieliby ochotę wstać zza grobu – wtedy to wręcz nasz obowiązek odebrać im wszystko co mogłoby być niebezpieczne w ich rękach! – oświadczył Balius próbując brzmiąc poważnie, może nawet zbyt poważnie… trochę sarkastycznie mu to wyszło…

-A tak, panie Kruku,-nie widział go co prawda psion, ale skoro elfka pokazała mu pewien gest podejrzewał, że jest gdzieś w pobliżu- zdaje się, że potrafi pan całkiem szybko biegać z tego co zauważyłem… może więc niech pan powiadomi Dracena, że zostaliśmy zaatakowani i mamy dwa ciała do sprzątnięcia… tylko niech pan raczej nie wspomina o czerwonym elfie i naszej pogawędce z nim… chyba, że ktoś ma inne pomysły?- spytał zebranych po czym zaczął przeszukiwać ciała zmarłych, od czasu do czasu „przypadkiem” ocierając ręką o bardziej intymne części ciała. Szybko jednak te przypadki go znudziły i stały się od tej pory naprawdę przypadkowe.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 04-07-2009 o 09:06.
Qumi jest offline  
Stary 04-07-2009, 01:15   #54
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Echhhhh...

Wydech...

Wdech...

Wydech...

Diego wypuścił trzymaną palcem wskazującym i środkowym strzałę, pozwalając jej osiąść na powrót w kołczanie.

Walka się skończyła...

Rozszalała adrenalina, wędrująca między kolejnymi partiami ciała mężczyzny powoli przygasała, rozluźniając skurczone mięśnie i pozwalając mu wreszcie spojrzeć na sprawę niejako z góry.

Krótka, ale mimo wszystko krwawa potyczka nie dała mu się we znaki tak bardzo, jak innym członkom drużyny, lecz mimo wszystko przez chwilę dała mu szansę poczuć na skórze zimny oddech śmierci...

Zmierzyli się z przeciwnikami dalece przewyższającymi ich siłą i doświadczeniem. Hah, cóż za fatalny start, biorąc pod uwagę, że to właśnie ich najęto do rozwiązania problemów tego miasta. Jak się okazało, wyznaczone im zadanie mogło przekraczać ich skromne możliwości.

Krzywiąc się samymi kącikami ust, tropiciel przekręcił głowę na bok, chcąc zlokalizować ich poległą towarzyszkę. Zamarł jednak w pół drogi, wpatrując się z osłupieniem w inną kompankę, którą dopiero co stracił z oczu...

Szlachetną paladynkę w służbie Corellona Larethiana, aktualnie zajętą skrytym grabieniem zwłok.

Trzonek łuku uderzył w kamienny bruk, zaś trzask temu towarzyszący odbił się głuchym echem od ścian okolicznych budynków.

- Wolnego, pani Błysk - syknął lodowato. - Nie wypadałoby zaczekać z grabieniem zwłok, aż inni przystąpią do podziału? Czemu u licha robisz to tak skrycie? A może lepiej by było w ogóle to odłożyć i zacząć łatać naszego ciężko rannego towarzysza? - Kontynuował z wyraźnym wzburzeniem, wskazując zamaszystym ruchem ręki okrwawionego Tordeka. - Jesteś jedyną osobą, która zdaje się mieć ku temu predyspozycje. Do tego... - Tu półelf przerwał na chwilę, zaś na jego twarzy na moment zagościł iście upiorny wyraz. - Powinnaś raczej zająć się przywoływaniem swego giermka, współtowarzysza, pomagiera, czy kim on tam u licha jest. Niechże zacznie się tu rychło spowiadać z tego zaklęcia, co przypaliło naszą towarzyszkę! - To rzekłszy, Diego trzasnął krańcem łuku o bruk, stanąwszy w szerokim rozkroku taksując elfkę ciężkim, oskarżycielskim spojrzeniem.



____
Akcja - przestój (delay).
 

Ostatnio edytowane przez Velo : 04-07-2009 o 10:47.
Velo jest offline  
Stary 05-07-2009, 19:22   #55
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Błysk nie należała do rodzaju berserkerów rozkoszujących się bitwami. Nie interesowało jej sianie zamętu i zbieranie na barki najcięższych uderzeń. Może inaczej, kochała siać zamęt w walce, jednak innymi, bardziej subtelnymi sposobami. Nóż w żebra, poderżnięte gardło, przecięte ścięgna, to była metoda zapewniania sobie posłuchu autorstwa Błysk. Czekała, czaiła się w cieniu, wyczekując najmniejszego odsłonięcia się karmazynowego elfa. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Tordek nie podoła samotnie, zaś Kruk nie zna się na magii osłabiającej... zbyt dobrze. Oba ostrza, można powiedzieć, czekały na okazję upuszczenia komuś zbędnej ilości krwi. Z Krukiem było podobnie, najprawdopodobniej zaraz wróci, widząc że nikt nie poszedł za nim, on w przeciwieństwie do Błysk ubóstwiał starcie z większymi ilościami posoki i latającymi kawałkami mięsa. Elfka doskonale wiedziała, że z nim jako patronem, nie będzie możliwe wcielenie się w wyznaczoną rolę. Paladyn. Co za kretyn wymyślił, że rasowa złodziejka z pociągiem do błyskotek wcieli się w postać prawiącego kazania rycerza? Kobieta była w tej chwili przekonana, dała by sobie rękę uciąć, że stał za tym ten cholerny gnom. Nie cierpiała go, ciągle prawił o swojej przeszłości jako zabójca, jednak jego odstające brzuszysko zdaje się przeczyć faktom, jako iż pozostawał ciągle w formie. Błysk wiedziała już, postanowiła sobie dawno temu, że zlikwiduje kurdupla, jak tylko będzie wystarczająco mocno w łaskach mistrzów cienia oraz, oczywiście, jak będzie wystarczająco silna.
Z zamyślenia wyrwał ją krzyk niziołki nawołującej przeciwnika do przymierza i złożenia broni. Co więcej, o dziwo, krzyk zadziałał, elf zatrzymał trybiki rzezi, której był... on i Tordek, Tordek zdecydowanie z gorszej strony, udziałem. Brodacz pożegnał oko, którego brak zapewni mu niegdyś wiele 'ohów' i 'ahów' w rodzinnych stronach. Kątem oka (ona je jeszcze posiadała), Błysk obserwowała rozmowę, a i także scenkę, w której elf rzuca mapkę Baliusowi. Rzecz, która bardziej ją teraz interesowała to zwłoki zarówno długouchego asasyna, jak i rozkrzyczanej barbarzyńczyni, której osobiście blondynka życzyła jak najgorzej w życiu po drugiej stronie lustra. Korzystając z mroku otoczenia, nie wychodząc dalej z ukrycia, przekradła się do ciał i spojrzała nań. Coś, co od razu rzuciło jej się w oczy to para krótkich mieczy, już na pierwszy rzut oka lepiej wykonanych niż jej własne, do tego dochodziła sprawa ze zwojami, których denat też miał kilka. Już zabierała się do wyceniania dóbr i rozdzielania ich pomiędzy siebie, a towarzysza, gdy jeden z jej nowych towarzyszy niedoli zauważył, jak to 'dzielna paladynka', czai się w cieniu, ograbiając trupa.
~ Może to i lepiej? Zmęczyła mnie ta cała zdewociała szopka...
Kobieta zgarnęła do saszetki znajdującej się przy pasie kilka zwojów, po czym upuściła swoje ostrza, zajmując nowe, zdecydowanie bardziej użyteczne.
- Problem w tym... że jedyne środki lecznicze, którymi dysponuję znajdują się w tych niewielkich buteleczkach.
Odpowiedziała, odpinając od pasa niewielki zbiorniczek czarnego koloru z płynem w środku. Chwilę później odpięła również drugi, minimalnie mniejszy, o tym samym kolorze. Obie buteleczki posiadały odpowiednie ilości nacięć, pozwalające je zidentyfikować.
- Krasnoludzie, łap. Oka tym nie przywrócisz, ale powinno zasklepić najgroźniejsze zranienia.
Zagadała do Tordeka, rzucając w jego kierunku dwie flaszeczki uzdrawiającego płynu. Ukłoniła się teatralnie, po czym spojrzała w alejkę znajdującą się za plecami pozostałych. Alejkę, z której wychodził Kruk, ciągle trzymając w dłoni półtoraręczne ostrze.
- Po występie Kruka, musiałabym raczej ciężko się tłumaczyć z dogmatów wiary, racja? Najwygodniej będzie zakończyć przedstawienie, a i dla nas będzie to ulgą, bo wcielanie się w rolę obrońców dobra to... nie mój kawałek chleba. W takim więc razie, pozwólcie że się przedstawię. Błysk, zabójczyni na usługach Telflammarskiej gildii Mistrzów Cienia. Kruk zaś, jest egzekutorem i moim patronem, na usługach tego samego zleceniodawcy. Klarując nasz udział w Waszej sprawie, przysłano nas tutaj do zlikwidowania mordercy, przeszkadzającego w sprawnym przepływie informacji. Z powodu, że oboje możemy sobie pomóc, mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować. Nie ma pan z tym problemu, prawda, panie Jayan?
Elfka zakończyła krótkie przemówienie, ciesząc się w duchu, że będzie mogła przemalować zbroję z powrotem w kolor czerni, to złoto było irytujące. Czekała niecierpliwie na reakcję pozostałych na wieść, że współpracować im przyjdzie z Telflammarską zabójczynią oraz egzekutorem.
- Cóż, jeżeli będziecie mieli problem z moim zawodem, nie widzę przeszkód. Nikt nie zmusza nas do badania morderstw razem, mimo wszystko wolałabym mieć zbrojne ramię w pogotowiu.

***
Błysk rzuca Tordekowi:
- potion of cure light wounds
- potion of cure moderate wounds
 
Sierak jest offline  
Stary 06-07-2009, 10:51   #56
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
- Jak na człowieka, nie jesteś głupi Wojenny Magu. Zdajesz sobie sprawę, że zabicie twojej osoby nie stanowiłoby dla mnie większego problemu. Niesie to jednak ze sobą konsekwencje, zaś ostatnią rzeczą, której teraz potrzebuję, jest więcej ludzi w purpurowych kapotach, szukających dziury w całym. Błądzących we mgle.

Tym razem Jayan już nie dał rady dłużej utrzymywać swojego temperamentu na wodzy i mimo, że jako Wojenny Mag powinien przedkładać dyscyplinę ponad odruchy - splunął soczyście na ziemię między siebie a karmazynowego elfa. Świdrujący wzrok elfiego zabójcy przypomniał mu po chwili, że czasem należy najpierw zastanowić się co się robi, a dopiero później to robić - było już jednak na to za późno i zniewaga się dokonała.

Zanim elf odszedł, rzucił jakąś mapę wprost pod nogi Baliusa, a Jayan odetchnął z wyraźną ulgą, gdy chłopak okazał się mieć na tyle wyczucia, aby nie bić pokłonów do stóp elfa, sięgając od razu po zwinięty rulon.

Elf odszedł i było po wszystkim. Każdy odetchnął z ulgą, a Jayan podbiegł do leżącego i dymiącego jeszcze ciała Samanthy by sprawdzić tętno i oddech. Kobieta leżała idealnie nieruchomo, nie poruszając ani o milimetr piersiami. Jej spalone i zmaltretowane ciało nie wykazywało najmniejszych oznak życia - serce stanęło na dobre i być może było to dla niej lepiej - przynajmniej nie czuła bólu. Czarodziej zamknął jej nadpalone powieki i nagle przypomniał sobie wyczarowaną przez mrocznego towarzysza Błysk, ognistą kulę pędzącą w stronę wojowniczki i trawiącą jej ciało moc zaklęcia. Nie to było oczywiście bezpośrednią przyczyną jej śmierci, jednak nie pozostawiało żadnych wątpliwości co do jej ogromnego w tym udziału. W tej samej chwili usłyszał gniewne słowa Diego, które sprowadziły wściekłe spojrzenie Jayana wprost na Błysk majstrującą przy zwłokach zabitego w tej walce elfiego zabójcy. Czarodziej nie miałby nic przeciwko bezczeszczeniu jego truchła, albo też ograbieniu go ze wszystkiego co miał przy sobie, jednak zaistniała sytuacja trącała gniewne struny w umyśle sługi Cormyru. Wstał gwałtownie i zdecydowanym krokiem podszedł do stojącego nad Błysk Diego. Kruka nie było nigdzie widać to też to Błysk przyjdzie zbierać cięgi za swojego 'dzielnego towarzysza'.

- Paladyni... - Jayan wyartykułował to słowo niemal z pogardą, wypluł je niczym niechciany kęs zgniłego jadła - Słudzy Corellona... pffu! Wy jesteście raczej dla niego policzkiem i zakałą rycerstwa! Szukaj no dziewko swojego towarzysza, bo ma się z czego spowiadać!

Jayan aż cały poczerwieniał z nerwów i choć zdawał sobie sprawę, że to nie Błysk należą się baty, to jednak na nią spadłą pierwsza lawina gniewu. Jayan jedynie odkorkował zawór w zbiorniku z emocjami i one teraz same płynęły niczym niehamowane. Jayan wziął parę głębokich wdechów, a uspokoiwszy się trochę dodał już znacznie spokojniej:

- Sądzę, że sierżant powinien dowiedzieć się co tutaj zaszło.

Wtedy właśnie przemówiła Błysk, a oczy Jayana niemal nie wyszły mu z orbit w reakcji na jej słowa.

~Zabójcy na usługach gildii z Telflammar! Dobrze, że nie mamy trolla pośród nas! Chociaż kto wie! ~

- Z powodu, że oboje możemy sobie pomóc, mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować. Nie ma pan z tym problemu, prawda, panie Jayan?

Czarodziej musiał wziąć kolejny głęboki wdech i zamknąć na chwilę oczy, żeby gniew nie wylał mu się przez źrenice.

- Ponoć mowa jest srebrem, a milczenie złotem... - powiedział czarodziej wyjątkowo spokojnie, po czym odwrócił się do elfki plecami i odszedł pozostawiając sens swojej odpowiedzi do rozgryzienia intuicji Błysk.

- Trzeba powiadomić sierżanta co tutaj zaszło. Pomoże mi ktoś przenieść ciało Samanthy w odpowiedniejsze miejsce? - zawołał Jayan mając nadzieję, że ktoś mu z tym pomoże.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 06-07-2009, 12:32   #57
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Diego przez dłuższą chwilę oddał się błogiemu, ciężkiemu milczeniu, trawiąc nowo usłyszane rewelacje małymi, zjadliwymi kawałeczkami.

Zaprawdę, Tymora musiała go naprawdę nie lubić, skoro była skora wpakować go w taką kabałę.

- Mi już jest naprawdę wszystko jedno - wyznał elfce apatycznym głosem, opierając się przy tym ciężko na ramieniu łuku. - Byleś tylko lepiej pilnowała swego pomagiera w następnych walkach - dodał, krzywiąc się przy tym paskudnie. - Niecelne ciśnięcie zaklęciem może przytrafić się każdemu, ale mimo wszystko wolałbym, by nikt z towarzyszących mi magów nie miał zbyt wielu podobnych błędów na sumieniu...

Na słowa Jayana, tropiciel wyprostował się, kryjąc śpiesznie łuk do futerału.

- Zabierzmy ją i pochowajmy - odparł, zbliżając się do zmasakrowanego ciała Samanthy. - Elfa też - dodał, wskazując skinieniem głowy na okrwawione zwłoki, z których sterczały jego własne strzały. - Nie godzi się zostawiać zabitego bez pochówku, niezależnie od tego, czy to wróg, czy przyjaciel. Wygląda na to, że powinniśmy się nieco doposażyć. Jeśli z takiego kalibru przeciwnikami przyjdzie nam się potykać... - Zaczął Diego, urywając jednak w pół zdania i kręcąc bezsilnie głową.
 
Velo jest offline  
Stary 06-07-2009, 13:20   #58
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Nastała ciemność. A potem stała się jasność i Tordek odkrył, że przypomina szwajcarski ser z którego leje się krew niczym trunek ze świeżo otwartej beczułki browca. Jego spojrzenie na świat też było jakieś inne... jakby ograniczone o połowę. Dopiero teraz organizm dostarczył odpowiednich danych do mózgu niosąc ból.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! !!!
Wydał z siebie ostatni już krzyk bojowy unosząc młot do zadania ciosu. Tylko, że zamiast trafić przeciwnika... nogi się pod nim ugięły i wylądował na plecach podziwiając niebo. Stracił tak dużo krwi, że nie wiedział nawet co się dzieje. Zupełnie jakby ktoś zaserwował mu ziółka o podejrzanych właściwościach - tyle że w tym przypadku to uczucie nie było przyjemne. Trwał w tym stanie jakiś czas aż w końcu ręka odruchowo uniosła się w górę łapiąc coś... buteleczkę? Domyślając się co to może być szybko wypił jej zawartość a świat zaczął wyglądać tak jak powinien. Rany się w większości zasklepiły, ale nie były w stanie wyleczyć oka. Widać będzie miał kolejną bliznę w swojej kolekcji. Podniósł się powoli widząc jak wszyscy - albo raczej większość - patrzą z podejrzeniem i nutką zdziwienia na paladynkę jakby ta wyjawiła im jakąś tajemnicę wszechświata. Po przeciwnikach nie było zaś ani śladu.
-Na Moradina! Czy ktoś mi powie co się tak właściwie stało?!

***
Tordek pije:
- potion of cure light wounds
- potion of cure moderate wounds
 
Famir jest offline  
Stary 06-07-2009, 13:36   #59
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
No i wszystko poszło zgodnie z planem! Co prawda do przed pięć sekund temu nie wiedziała że właściwie ma jakiś plan, ale w sumie to nawet i bardziej epickie. A ten komplement odnośnie jej rozumu! Jej logiki! Tak, gdyby było to możliwe, Różyczka pękłaby z dumy jak balon, zupełnie niczym istota przebywająca zbyt długo na planie pozytywnej energii. Z rękoma opartymi na bokach i nosem zadartym wysoko do góry, promieniowała światłem chwały. Na tyle dużym, że przytępiło jej słuch i wzrok, sprawiając że sens połowy wyznania elfiej miecznicy niejako jej uciekł. Dużo bardziej nerwowe było Latające Ptaszydło, nerwowo łypiące ukradkiem na długouchych, gdy nie mogli tego zauważyć. A gdyby przypadkiem patrzyli w jego stronę-on się nimi nie przejmuje, nie słucha, czyści sobie piórka, żadna konspiracja tu się nie odbywa.
Niziołka machnęła więc na paladynkę czy czym tam była ręką, gdy przydreptała do bardzo nieżywych ciał, spoglądając na nie jednym okiem.
-Zabójcy, zabójcy. Zabójca to nie to samo, co morderca, prawda? Nie żebym popierała zabójców, ale lepsi oni niż mordercy. Hm.
Pogładziła się po policzku, najwyraźniej głowę mając zajętą czymś innym.
-Tak, doposażyć. Pochówek się należy. Ale żeby na ten pochówek mieć monety, trzeba byłoby sprzedać ich ekwipunek, prawda? Tak, Paskudztwo ma racje, najlepszym kupcem będzie pan Leto, pewnie od ręki weźmie. To ja pójdę nas zapowiem, a wy za ten czas to spakujcie i ładnie opakujcie, dobrze? Stanęła obok zabójczyni i powiodła wzrokiem po reszcie kompanów, szukając jakiegoś sprzeciwu. A że nie była najlepsza w szukaniu, to go nie znalazła nawet jeśli był.
-Ach, jakbym ja chciała móc pogrzebać w selmowym czerepie...
Mruknęła pod nosem, z ukosa spoglądając na elfkę, uśmiechnęła się i pobiegła do Niebieskiego Płomienia. Najwyraźniej jej głowa była zajęta inną głową.

Kobietka miała krótkie nóżki, więc musiała nadrobić szybkim ich przebieraniem. Na miejscu odetchnęła zadowolona, odważnie wlazła do środka i przecisnęła się między ludźmi do lady, gdzie stacjonowała kobieta której szkolenie chyba pochodziło z klasztoru wojowniczych szynkarek. Ach, te zabójcze techniki miotły! Styl walki bliźniaczych patelni! Z pewnością, to i wiele innych znajdowało się w jej arsenale. Swoją drogą, Różyczka pamiętała plotki o tajemniczych, doskonale przeszkolonych pokojówkach i służących, będących tak naprawdę ochroniarzami lub zabójczyniami swych panów. Będzie musiała sobie poszukać takiej, jak już będzie bogata, oraz okiełzna impuls do wydania pieniędzy w dziwny sposób. No, ale...wracając. Niewiasta o wschodniej urodzie zapytana o Pana Leto spojrzała na nią dziwnie, milcząc chwilę, a Różyczkę zmroziło-czyżby właśnie kojarzyła ją z krasnoludem i Samanthą?! Może zechce wywrzeć na nią swoją zemstę?! Nie, nie podnoś ręki, nie bij, nie...a, tamtędy do Pana Leto, na drugie piętro, tamte drzwi?
-A, tego, tak, właśnie, dziękuje, ładne ma pani, no! Wszystko!! Ładne, znaczy! A teraz wszystko...Ja uciekam.
I uciekła. Naprawdę uciekła. Ta kobieta była przerażająca. Stojąc pod drzwiami, z zimnym potem na czole, poprawiła okulary, nabrała powietrza w ustach, zapukała i z trudem otworzyła drzwi. Właściciel przybytku siedział za wielkim, dębowym biurkiem, wertując masę książek. Pokój ten wyglądał jak biblioteka. A ją już tknął żal, że nie będzie miała okazji posiedzieć tutaj kilka dni i poobmacywać ich dotykiem uczonego. Chlip.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 06-07-2009, 14:54   #60
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Zabójczyni? Z jakiejś gildii? skrzywił się Balius na słowa Błysk. Jeśli by miał ochotę ją zdominować mógłby mieć potem całą gildię na głowie… sex nadal był nęcącą opcją, jednak podobnie jak w przypadku dominacji nie wiedział czy byłoby to rozsądne.

-Wszystko mi jedno o ile „przy okazji” nie dostanę kulą ognia… jeśli jednak trafi… to mało mnie będzie obchodzić skąd i kim jesteście… - odpowiedział Błysk na jej rewelacje. Głos miał poważny, wydawał się również głębszy, wręcz nienaturalnie głęboki…

-Ciałem i pochówkiem niech najlepiej zajmie się Dracen. Co prawda „była” naszą towarzyszką, ale nie przesadzajmy z sentymentalizmem po zaledwie jednym wspólnym wieczorze… - Balius wziął głęboki oddech, sytuacja była niezbyt ciekawa i trochę to go wyprowadziło z równowagi, nie może jednak dawać po sobie swojej nieco mroczniejszej strony.

-Ach, jakbym ja chciała móc pogrzebać w selmowym czerepie..-.oświadczyła niziołka. Zdziwiła psiona jej prośba, gdyż nie wyglądała na kapłankę…

-Co masz na myśli Różyczko? Już nie żyje, niewiele raczej z niego wyciśniesz moim zdaniem… zresztą jeśli masz jakiś sposób to warto spróbować, zawsze to parę informacji więcej…- schylił się nad niziołką i z uśmiechem przekazał jej tę słowa. Potem się wyprostował i spojrzał na Błysk Z byciem zbyt miłym też nie powinienem przesadzać…
 
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172