Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-07-2009, 01:03   #71
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Wchodząc do karczmy Tila rozejrzała się uważnie, podobało jej się to miejsce. Proste ale zadbane i porządne, miła odmiana po podróży gdzie trzeba było gotować samemu albo ryzykować krasnoludzkie eksperymenty kulinarne w rodzaju "opos na patyku". Nie do końca jednak wiadomo
było czy czy "opos" wiódł wcześniej żywot jako przedstawiciel tego właśnie gatunku... Żołądek dziewczyny skurczył się na samo wspomnienie tej "przygody" . Po chwili przyjrzała się grupie ku której prowadził ich Dracen, wyglądali dość zwyczajnie w odróżnieniu od kroczącego obok niej krasnoluda. Ona sama paradowała w pełnej płycie z symbolem Mystry na napierśniku, wprawne oko mogło dostrzec że w jedną z gwiazd wprawiono niewielki fioletowy kamień, oraz drobne znaczki pokrywające gdzieniegdzie powierzchnię pancerza. Rękawice przytroczyła rzemykiem do pasa, hełm zaś wylądował w plecaku dla wygody. Obok rękawic na lewym biodrze znajdował się morgensztern, zaś na prawym zwyczajna,najpewniej dębowa, pałka jaką każdy mógłby wystrugać mając nóż i odrobinę czasu. Na obu tych przedmiotach znajdowały się jednak niewielkie czerwone kryształki Przypięta do plecaka widoczna była spora tarcza z drewna okuta metalem na krawędzi z drugiej strony przymocowana była lekka kusza myśliwska oraz kołczan z pociskami do niej. Całości ekwipunku dopełniał ciemnoniebieski płaszcz z obszyciem u góry.

Sama dziewczyna prezentowała się całkiem przyjemnie. Była średniego wzrostu i na ile można było stwierdzić przez zbroję szczupła, miała regularne rysy twarzy, duże brązowe wesołe oczy i miły wykrój ust. Swoje brązowe włosy zebrała w gruby warkocz. Rzeczą automatycznie przyciągającą wzrok była namalowana między oczami na wysokości brwi czerwona kropka, widać było, że jest tam ona specjalnie a nie wskutek jakiegoś dowcipu. Poza tym akcentem nie widać było żadnego makijażu na twarzy kapłanki.

~Hmm~pomyślała Tila kiwnąwszy głową gdy Dracen przedstawiał pobieżnie ją i krasnoluda.
~Nie wygląda to raczej jak zespół dochodzeniowy,Ale z drugiej strony, wrażenia mogą mylić, Kto wie czy ten brodacz na przykład -tu jej spojrzenie chwilkę przesunęło się po Tordeku-nie jest geniuszem w łączeniu faktów... Choć bardziej możliwe, że jednak specjalizuje się w pacyfikowaniu i doprowadzaniu przestępców do więzienia... -Jej rozmyślania te przerwał Dracen wyciągając stos kartek i pytając o jakąś kobietę rzucającą w niego bronią.
~Na podryw mu się zebrało czy co? Mógłby się skoncentrować trochę na pracy a nie na flirtowaniu.~ Pomyślała obserwując reakcję swych nowych towarzyszy.
-Może usiądziemy?- Spytała widząc jak po pytaniu zmieniły się wyrazy twarzy grupy do której miała dołączyć.-Widać po was, że coś się zdarzyło a nie chciałabym słuchać o tym na baczność jak w wojsku. -Powiedziała spokojnie, miała miły dość niski tembr głosu z ledwo uchwytnym akcentem, po czym zdjęła plecak i usiadła pobrzękując, przy jednym ze stołów.
- Chyba, że sprawa nie dla postronnych uszu.-Stwierdziła kiwając głową w stronę walczących z kacem klientów.
 

Ostatnio edytowane przez Rudzielec : 15-07-2009 o 01:16.
Rudzielec jest offline  
Stary 16-07-2009, 10:27   #72
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Pierwsze promienie słoneczne wyrwały złotooką elfkę ze stanu medytacji. Powoli zwlekła się z łóżka, na którym odpoczywała i rozejrzała się po pokoju. Kruka nie było, wyszedł na zewnątrz, prawdopodobnie zrobić obchód, zbadać wszystko wedle własnego widzimisię albo coś w tym stylu. Po latach spędzonych na wojaczce miał różne zboczenia na punkcie zabójstw, śledztw i tym podobnych spraw. Błysk przeczytała pozostawiony liścik z godziną i miejscem spotkania.
~ Mam jeszcze trochę czasu, powinnam coś zjeść, chociaż może najpierw...
Pomyślała, spoglądając na złoty pancerz. Wypadało przywrócić go do dawnych barw, skoro i tak działała już bez przebrania. To całe złoto i przepych także nie było potrzebne, była zabójczynią, nie rycerzem, nie paladynem, nie świętym misjonarzem żyjącym z datków. Ubrała się, wliczając w to zapięcie pasów z przyszytymi doń pochwami na nowo nabyte ostrza oraz oczywiście odzianie pancerza, po czym otwarła okno. Piętro, skakała już z większych wysokości, zaś zje coś później, lepiej zrobić to wszystko teraz, niż zasiedzieć się na śniadaniu i później nie mieć na to czasu. Skoczyła w dół, przeturlała się i ze świadomością lekkiego bólu piszczeli, spowodowanego upadkiem, wstała i skierowała się w stronę przybytku pana Leto. Tam, o ile dobrze pamiętała znajdowało się coś na wzór warsztatu, przynajmniej tak kazał jej sądzić szyld znajdujący się tam, Nawet jak nie trafi, to ktoś na miejscu wskaże jej drogę do zbrojmistrza.
Miasteczko było nadzwyczaj spokojne, ludzie bali się wychylać z domostw. Elfkę coraz bardziej zastanawiała tożsamość mordercy. Skoro na miejscu stacjonowała grupa elfich zabójców, dlaczego jeszcze się z nim nie rozprawili? Może to oni sami napuścili to coś, bo Błysk coraz bardziej upewniała się w przekonaniu, że to nie człowiek, na wieśniaków? Mimo wszystko taka opcja nie pasuje do elfów, prędzej to coś, co wydarzyło się tutaj zwabiło stworzenie, zaś w elfiej naturze było pozostawić bieg spraw bez jego zakłócania, o ile tak miało się stać. Złotooka przerwała na moment rozmyślania, dochodząc powoli do pożądanego przybytku. Miała tylko nadzieję, że już otwarte, tak więc złapała pewnie za klamkę i otwarła drzwi.
 
Sierak jest offline  
Stary 17-07-2009, 11:17   #73
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Tordek od samego rana wydawał się być jakiś posępny.. a raczej wkurwiony na całą otaczającą go rzeczywistość. Starał się o tym nie myśleć, ale co chwila jego głowę nawiedzały wspomnienia o ostatniej nocy, o istocie w czerwonej zbroi, która zrobiła z niego sito. Na samą myśl o tym świeża blizna zaczęła go kurewsko boleć. Nie mógł się powstrzymać i przykrył ją ręką mając nadzieję że to choć trochę uśmierzy ból. Fakt że wyszczerzył przy tym zęby prawie jak wściekły pies wcale nie dodawał mu uroku.
-Co z nią pytacie? - pociągnął głębokiego łyka ze swojego kufla na pytanie o Samanthę po czym walnął o stół tak że trochę złotego płynu wylało się ze środka.
-Ze zmarłymi już obcuje, ot co się z nią dzieje. - wszystkie mięśnie były tak napięte, że rana na twarzy się otworzyła i zalała krwią połowę facjaty brodacza. Ręką w której trzymał kufel lekko drgała jakby miał nim zamiar zaraz w kogoś lub coś rzucić byleby tylko rozładować rozpierającą go złość.
-Wczoraj w nocy dobrodzieju potyczkę mieliśmy. - wskazał na bliznę z której sączyła się krew jakby ten jeszcze nie zauważył, że Tordekowi jedno oko się gdzieś zapodziało od ich wczorajszego spotkania - Nie wiem czy to Ci byli cośmy ich szukać mieli ale u nas padł jeden trup i u nich padł jeden trup. Elfy zawszone... - splunął na ziemię po czym znowu pociągnął zdrowego łyka z kufla. A raczej wypił całego bo znowu uderzył kuflem o blat stołu ale tym razem nic się nie ulało.
-Kapłanka... tak? - jego spojrzenie skierowało się na Til - Jak możesz to zrób coś by się rana zamknęła bo dosłownie krew mnie zalewa. - wyraz twarzy furiata zastąpił uśmiech. Zawiadacki i lekko wymuszony. Widocznie krasnolud doszedł do wniosku że nie ma co straszyć nowych. Poza tym otuchy dodał mu fakt, że dołączy do nich inny brodacz. W końcu może będzie z kim na poziomie pogawędzić.
 

Ostatnio edytowane przez Famir : 17-07-2009 o 12:03.
Famir jest offline  
Stary 17-07-2009, 13:58   #74
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Na pytanie sierżanta Diego zamknął na moment oczy, pogrążając się w ponurych rozmyślaniach.

- Tak jak mówi mości krasnolud, zostaliśmy późnym wieczorem napadnięci - odparł, przełamawszy chwilowy marazm. - Niemniej sprawa prostą nie jest, gdyż nie była to normalna potyczka. Najpierw potraktowali nas dwoma strzałami z ukrycia, potem chcieli gadać, a konkretniej zniechęcić nas do drążenia sprawy morderstw. Przewodził im sprawny w broni elf w zdobionej masce i czerwonym pancerzu.

- Po salwie z ukrycia niezbyt śpieszno było nam do dialogu - dodał po chwili, tonem który zaczął powolutku przechodzić z pasywnego w skrajnie ponury. - Ostatecznie Samantha i jeden z wrogich nam elfów odeszli do domeny Kelemvora. Wtedy zaś, po wymianie ledwie kilku razów i zaklęć, pani Różyczka... - Tu Diego przerwał na chwilę wywód, próbując bezskutecznie zlokalizować towarzyszkę. - A gdzież to ją znowu poniosło...? Nieważne. Pani Różyczka okazała na tyle trzeźwości umysłu, by wyperswadować elfom zawieszenie broni. Przywódca komanda stwierdził, że w gruncie rzeczy możemy się mu nawet przydać, po czym wręczył nam tę oto mapę - kontynuował mężczyzna, wskazując małym palcem rozłożony na stole kawał pergaminu - i kazał wycofać się swoim ludziom.

To rzekłszy, półelf zamilkł na dłuższą chwilę, wbijając w Dracena ciężkie, badawcze spojrzenie pary stalowoszarych oczu.

- W grze, jak mniemam, uczestniczą niebagatelni zawodnicy. Nasi adwersarze z wczorajszego wieczora zdają się stanowić tu frakcję neutralną, skoro z jednej strony chcieli nas wykurzyć z miasta, z drugiej zaś zdecydowali, że tak, czy kwak nie zaszkodzimy im w ich działanaich. Bagno, chciałoby się rzec, bagno mości sierżancie, bagno głębokie i śmierdzące z tej sprawy się zrobiło.
 
Velo jest offline  
Stary 17-07-2009, 14:56   #75
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Jayan popatrzył po dwójce nowych przybyłych wraz z sierżantem i skinął im nieznacznie głową. Widok krasnoluda przywołał mu na usta uśmiech. Jego ekscentryczny wygląd i zapewne równie dziwaczne usposobienie będą cudowną przeciwwagą dla Błysk i jego bezmyślnego towarzysza. Podążając stereotypowym tokiem rozumowania Jayan podejrzewał, że oboje bardzo 'ucieszą się' na swój widok... Co zaś tyczyło się kapłanki - jej towarzystwo będzie wysoce pożądane. Nie dość, że być może trupy będą słały się mniej gęsto to jeszcze była to służka Pani Magii. Mimo, że Jayan nie pałał do niej szczególną miłością, a odczuwał jedynie wdzięczność dla bogini za stworzenie tak wspaniałego narzędzia jakim jest Splot, to jednak troskliwa dłoń bogini w postaci przysłanej kobiety napełniała go satysfakcją. Sam Dracen niestety nie przywodził Jayanowi do głowy tak pomyślnych nastrojów - z każdą sylabą wzrastała jego irytacja, by osiągnąć szczyt w okolicach pytania o Samanthę. Szczęściem Tordek okazał się zaworem bezpieczeństwa, który swoją postawą i odpowiedzią upuścił trochę pary z kotła jakim powoli stawał się Jayan. Przed czarodziejem malowały się długie dni z nauki samokontroli... był uczulony na głupotę, a tej od wczoraj miał dostarczonej w wystarczających ilościach. Przypomniał sobie ponownie kulę ognia lecącą w stronę kobiety i płomienie trawiące jej ciało po wybuchu. Zastanawiał się czy Kruk odczuwał taką samą satysfakcję ze skuteczności tego zaklęcia, jak on sam dawno temu, gdy wybrał się z Shaunil do lasu w poszukiwaniu drowów. Wziął głęboki oddech, powracając myślami do bieżących spraw. Regularne oddechy potrafią zdziałać wiele dobrego na nerwy...

- A no tak jest jak mówi krasnolud. Swoją drogą czy świadomym Pan był, że zatrudniasz Pan to pracy dla miasta dwoje cholernych elfich morderców z gildii z Telflammar?! Jak nie to właśnie Pana oświeciłem - tak, tak - mowa o Błysk i jej milczącym towarzyszu - czarodziej pozwolił, żeby jego słowa na chwilę zawisły w powietrzu, po czym dodał jeszcze - Rzecz jasna to nie ja decyduję o tym kogo się w tym mieście zatrudnia...

Diego jak się okazało również miał sporo na języku, a Jayan tylko kiwał głową przytakując tropicielowi.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 17-07-2009, 16:27   #76
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Noc była dla niewielkiej pannicy bardzo owocna. W przebłysku geniuszu, udało jej się opracować kilka czarodziejskich formuł, które skwapliwie wpisała do swojej księgi z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Rano, gdy przywdziewała swoje standardowe wyposażenie i czesała włosy, z zadowoleniem przyglądała się przedmiotom zakupionym u pana Leto. Oj tak, to były dobrze wydane pieniądze! Chociaż, niektórzy mogliby sądzić inaczej. Ale w końcu, taki był los wyznawców jej bogini-robić to, co trzeba, bo póki was nie złapią, wszystko jest w porządku. Będąc już gotową, zawadiacko założyła kapelusik na głowę.
-Czas więc na nasze specjalne metody detektywistyczne, Paskudztwo! Czarnoksięski wydział śledczy, wymarsz!
Miała zdecydowanie dobry humor. Schodząc po schodach, zobaczyła większość drużyny zebraną przy stole, kończącą śniadanie. Nie była specjalnie głodna, nie podali też kiełbasy, więc...do zobaczenia wieczorem, kompani! Szczególnie, że widząc Dracena, domyślała się, że jeśli tu zostanie, to będzie uziemiona na dość długo. Dlatego wyminęła stróża prawa i wymknęła się z karczmy, niczym jej przyjaciel korenspodencyjny, Niziołek Solidny Wąż, łotrzyk, którego ulubionym kamuflażem były pudła i beczki. Tyle, że ona sobie te ostatnie darowała. Raz już spędziła trochę czasu w czymś podobnym, więcej nie miała zamiaru.
-Widzisz, Paskudztwo, gdybyś chciał poznać położenie schowka na przysmaki pewnego jegomościa, co byś zrobił? Zapytał się go? No tak, to dość dobra metoda, ale co jeśli ów jegomość nie żyje? Wtedy jest problem, prawda. A z jego notatek nie zawsze da się cokolwiek zrozumiałego wyczytać, prawda, szczególnie jeśli był paranoikiem i pisał z użyciem trzech tajnych kodów godnych Zenthów, w tym jednego wspak. A nawet jeśli masz nekromantę czy innego kapłana pod ręką, to nikt nie powiedział, że nieboszczyk nie był też złośliwym draniem, który stwierdzi, byś sam sobie przysmaki zgromadził! Mimo, że on, w pożyciu, ich nie potrzebuje, a pewnie ma lepsze! A jako, że był paranoikiem, to pewne wieszczenia zawiodą. Co pozostaje zrobić, Paskudztwo? Dokładnie to, co planujemy! Połączenie "zapytaj trupa" z "przeczytaj notatki". Genialne w swojej prostocie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, ponieważ...jesteśmy na miejscu, sam zobaczysz.

Monety przeszły z małych rąk do dużych rąk, furtki zostały zamknięte, a zapoznane ze szczegółami mrocznych rytuałów ptaszyska stwierdziły, że one tego oglądać nie będą, więc sobie pofruwają, jednocześnie spełniając całkiem przydatną rolę alarmu ostrzegawczego, gdyby jakiś sabotaż pędził w ich stronę. Ona sama w tym czasie oglądała skrzydlatą istotę, zastanawiając się, jakiemu bóstwu oddawana cześć w tych okolicach. Miała nadzieje, że nie spróbują jej spalić na stosie, jeśli jakimś niefortunnym wypadkiem jej mała zabawa zostanie ujawniona. W końcu elfie zwłoki zostały wydobyte na powierzchnię, a sam wydobywacz rozumnie i konspiracyjnie oddał się w swoją stronę, sprawdzić, gdzie go nie ma, W końcu, jakby co, on wtedy był czymś bardzo zajęty i nie miał pojęcia, co tu się wyczynia, prawda?
Niebieska stanęła nad zwłokami, przyglądając się martwemu. Zamknęła oczy i nabrała powietrza w płuca. Pamiętała pierwszy raz, gdy widziała ten rytuał w użyciu. Jeszcze gdy była magicznym podlotkiem, mającym problem z zawiązaniem sobie butów, który wciąż żył tym, co będzie mógł fajnego robiąc gdy nauczy się zamieniać w mackowatego potwora. Pamiętała, jak jedna ze starszych uczennic zebrała ją i kilka innych dziewcząt, w tej tajemniczej atmosferze, sprowadziła do zapomnianych i nieużywanych (czyżby?) piwnic, gdzie zupełnie jak tutaj, znajdował się jakiś pechowiec. Odetchnęła, w myślach zwracając się do swojej bogini. Teraz, wznosiła nóż w powietrze niczym natchniona dyrygentka, naśladując dziewczynę ze swoich wspomnień. Zupełnie jak ona, być może z tym samym, zafascynowanym wyrazem twarzy, zanurzyła ostrze w głowie trupa, otwierając ją, a następnie starannie obchodząc się z czaszką, wydobyła odrobinę mózgu nieboszczyka. W akompaniamencie mistycznych gestów i złowrogiego, umieściła go w ustach, a następnie dokładnie przeżuła i połknęła.
***
Cmentarz opuściła niepewnym krokiem, trzymając się jedną ręką za głowę, którą targał ból, ból jednak przyjemny i satysfakcjonujący. Chociaż była nieco rozczarowana tym, że niektóre ze swoich sekretów Selm zabrał dalej, niż do grobu. Nie miała jeszcze ochoty wracać do karczmy, a jej apetyt był jeszcze mniejszy niż kilkanaście minut temu. A było kilka osób, z którymi chętnie by porozmawiała, z niewielkim czarodziejskim wsparciem. Burmistrz Srebrnego Szlaku znajdował się na szczycie tej listy.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 19-07-2009, 15:36   #77
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Wątpliwa paladynka o pseudonimie artystycznym Błysk dotarła do miejsca, które sobie wyznaczyła. Kupcy już zaczęli zbierać się przy straganach, zachwalając rozmaite towary. Jakiś gruby jegomość próbował wtrynić kobiecie piękną, Mulhorandzką biżuterię, jednak ta spiorunowała go wzrokiem. Z Błękitnego Płomienia nie wydobywały się już dźwięki muzyki, mimo, że odgłosy stałych bywalców wciąż były dobrze słyszalne. Jednak to nie przepełniona cudami i magią karczma była miejscem do którego kierowała się zabójczyni na usługach gildii, raczej drugi, zdecydowanie mniej okazały budynek, znajdujący się po przeciwnej stronie ulicy. Wysoki i dość dużych rozmiarów, przybytek ten zdawał się mocno nadgryziony zębem czasu. Powykręcane i nieszczelne rury uwalniały wodę w postaci kapiących kropel, które tworzyły kałuże. Zapewne budynek miał niegdyś zupełnie inne zastosowanie i wygląd, jednak teraz został przebudowany w sposób, który sugerował, że architektem jest osoba pochodząca z innego planu, w którym nie obowiązują normalne zasady grawitacji. Nadbudówki wyglądały komicznie, podobnie jak niewielki komin, który regularnie uwalniał niewielkie obłoczki czarnego dymu, ulatujące w kierunku chmur. Kolce osadzone na dachu zdawały się sugerować niechęć potencjalnego właściciela do wszystkiego co lata i skrzeczy, co jakiś czas rozlegał się charakterystyczny, metalowy trzask, któremu towarzyszyło gwałtownie urywane, donośne krakanie.


Kiedy Elfka zapukała do drzwi, jej uszy wypełnił jakiś dziwny, tyrkoczący szum, potem zaś rozległ się odgłos… melodii, która zdawała się dochodzić z wnętrza kamiennej ściany!
- Idę! Jeszcze momencik! Już otwieram! <trzask> Ała! Cholewa! Moja noga!
Uderzenie o coś twardego, oraz mało siarczyste obelgi. Drewniane wrota otworzyły się, skrzypiąc przy tym donośnie, zupełnie jakby nikt nie miał czasu ni ochoty, aby porządnie je naoliwić. Błysk uderzyła fala gorąca z wewnątrz. Przed długouchą kobietą stała obecnie niewielka osóbka, odziana w czarny płaszczyk, szarą bluzkę i połatane spodnie do pary. Brunatna czupryna była całkowicie rozczochrana, zaś jej właścicielka (która właśnie lewą dłonią rozmasowywała obolałe kolano), uniosła prawicę w geście powitania.
- Oo. Elfka! To dość niecodzienne spotkanie! Witam w moim warsztacie! Nazywam się Parna Fiddlebender. W czym mogę pani pomóc?
Gnomka uśmiechnęła się niezdarnie i ściągnęła żółte gogle ze swoich ślepi. Pewne, złote oczęta patrzały na elfią zabójczynię, nie kryjąc zaciekawienia.


W nieco oddalonej karczmie sprawy nie wyglądały tak przyjemnie i kolorowo, bo kiedy tylko Tordek i Diego zaczęli wyjawiać mroczne fakty na temat wczorajszej potyczki, sierżant Dracen wyraźnie sposępniał, a jego twarz przybrała iście kamienny wyraz.
- Dwa trupy! I tak po prostu zostawiliście je na środku drogi? Czy też wywlekliście i zakopaliście na jakimś zadupiu!? Do stu tysięcy piekieł, czemu mnie nie zawiadomiliście!? To robota dla straży! Na to są odpowiednie procedury!
Stróż prawa zgrzytnął zębami i zakrywając swoją twarz prawą dłonią, wbił wzrok z pomiędzy zasłony palców w drewnianą podłogę.
- Powiecie mi natychmiast kto i gdzie zakopał te ciała. Zaczynam sądzić, że wynajęcie tej zbieraniny, faktycznie było złym pomysłem i burmistrz miał rację.
Następnie ujął w dłoń mapę pokazaną mu przez grupę i przyjrzał się jej uważnie, choć zapewne jego wzrok był obecnie ograniczony subtelną formą czerwonej mgły.
- Hrm. Ta mapa jest dosyć stara. Starsza niż mój okres urzędowania na stanowisku. Układ budynków nic mi nie mówi, ale region w którym to nakreślono, podobno posiada dość bogate zasoby złóż jakiegoś rzadko spotykanego metalu. Kiedyś mówił mi o tym jakiś krasnolud...
Oddał mapę w ręce Baliusa, jednak najwyraźniej nie wzbudziła ona zbyt dużego zainteresowania ze strony obrońcy prawa i sprawiedliwości.
- Nie wiem kto uczestniczy w tej rozgrywce, bo gdybym wiedział, sytuacja przedstawiałaby się zdecydowanie łatwiej. Wiem jednak, że wy także nie nadajecie tej sprawie różnego zapachu. Od wczoraj mam dwa, nowe trupy, autorstwa waszego i jakichś elfich zabójców. Może wreszcie powinniście zająć się czymś pożytecznym, sprawdźcie te zabudowania, nie wiem. W końcu ten wasz Elf morderca nie ofiarował tego świstka bez powodu…
Nastawienie strażnika wobec Jayan’a zdawało się bardziej przychylne niż wobec reszty wynajętych wczoraj osób. Widać prestiż purpurowej szaty robił swoje, nawet kiedy przyszło do zatajenia dwóch ciał względem autorytetu straży miejskiej. Kiedy mag z Cormyru wspomniał o Błysk i jej nietypowej profesji, lewa powieka sierżanta Dracena nieznacznie drgnęła. Zamilkł na dłuższą chwilę w dobrze widocznej, niemal wyczuwalnej zadumie, rzucając mało konspiracyjne spojrzenia to na bywalców karczmy, to znów na swoich ludzi, jakby zastanawiając się jakie działania powinien teraz podjąć. W końcu zawęził ślepia.
- Tak, rzeczywiście nie pan, a może to i szkoda… nie zdawałem sobie z tego faktu sprawy. Niniejszym dziękuję za uświadomienie. Ta „Paladynka” i jej towarzysz zostaną więc pojmani przez moich podkomendnych i przesłuchani według odpowiednich procedur. Być może wiedzą o tej śmierdzącej sprawie znacznie więcej niż sądziłem.
Pstryknięcie palca. Wielki, łysy mięśniak tylko mruknął coś pod nosem i wyszedł z karczmy, najwyraźniej w celu obwieszczenia reszcie stacjonujących nieopodal strażników ich najnowszych rozkazów. Cicho stojący w kącie spaślak odprowadził go zlęknionym wzrokiem. Sama Błysk miała obecnie poważne kłopoty.


Różyczka, najwyraźniej przeczuwając zbliżające się problemy, zdecydowała się skierować swoje kroki jak najdalej od miejsca przeprowadzania śledztwa. Zapewne wolałaby znajdować się na jakimś odległym kontynencie, jednak odpowiednio oddalona dzielnica, także się nada. Tak też trafiła do Dystryktu Świątynnego. Miejsce to wydawało się jak wyjęte z jakiejś ilustracji, pochodzącej z magicznej księgi. Osadzenie zaraz obok krystalicznie czystej, rzecznej odnogi sprawiało, że główny, zabezpieczony wysokim murkiem i wyłożony żółtą cegłą spacerniak posiadał wspaniały widok, podobnie jak część świątyń. Obecnie zgaszone pochodnie miały insygnia znajome osobom pałającym się arkanum, więc Różyczka była w stanie wywnioskować, że same zapalają się nocą. Najbliżej złotej, ozdobnej bramy stanowiącej główne wejście do dystryktu, znajdowały się oczywiście domy najbardziej szanowanych i kochanych przez swych wyznawców bóstw. Pan Poranka Lathander, Torm, Helm, Mystra, Gond i Tempus nie mogli narzekać na brak wiernych. Domostwo tego ostatniego wychwalało także w pieśniach postać Czerwonej Rycerki. Zarządzający miastem wydawał się wyjątkowo tolerancyjny w sprawach wiary, bo oto, idąc głębiej deptakiem, dało się także dostrzec świątynie takich bóstw jak Kelmevor, czy Shar, zdecydowanie mniej sławnej i słynącej z kapryśnych zachowań siostry Pani Splotu. Kiedy niziołcza panna spacerowała sobie w najlepsze niczym turystka, nagle przed jej rozkojarzonym nosem wyrósł czarny kształt, który skutecznie zatrzymał pochód i byłby sprowadził wyrwaną z równowagi kobietę do parteru, gdyby w połowie lotu nie złapała jej czyjaś dłoń, odstawiając na miejsce bez uszczerbku na zdrowiu, czy też godności.
- Hej mała. Nic Ci się nie stało? Najmocniej przepraszam, ale czasem jestem zbyt rozkojarzona lekturą i nie patrzę gdzie właściwie idę.


Kobieta mierząca dobre 180 centymetrów zatrzasnęła na głucho swoją karmazynową książkę i schowała ją do poręcznej torby. Z ponurą fascynacją przyglądała się poszkodowanej. Długie, czarne włosy kontrastowały z dość bladą cerą i łączyły się z mroczną suknią pozbawioną ramion, która to odsłaniała ręce i dłonie w całej okazałości. Klamra na pasku posiadała purpurowy okrąg z czarnym wnętrzem, co dość dobrze oddawało jej ukierunkowanie religijne, jak i pełniony zawód. Nie wyglądała na naprawdę przejętą całym zajściem, jednak chciała zachować się w należyty, kulturalny sposób.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 19-07-2009 o 17:22.
Highlander jest offline  
Stary 20-07-2009, 01:20   #78
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Gdy krasnolud odpowiedział Dracenowi na jego pytanie Tila była pewna, że brodacz zaraz uderzy kapitana straży, wydawał się wręcz niezwykle wściekły. Jednak po chwili gdy zaczął krwawić, cała agresja zniknęła jakby uszła razem z krwią. Dziewczyna ruszyła w jego stronę skinąwszy uprzednio na dziewkę i kazała jej przynieść jakiś czysty kawałek płótna, misę przegotowanej wody i dwa piwa.
-Chętnie zobaczę co da się zrobić mości krasnoludzie, jeśli można siądźmy tu z boku, światło lepsze, słychać wszystko i tak, a lepiej mi się będzie pracować bez gapiów. Jestem Tila dla przyjaciół, a jak was zwą?
-powiedziała wskazując niewielki parapet koło małego okna.- Przemyję wam ranę jeśli można, wiem, że krasnoluda byle zakażenie nie powali. Ale lepiej będzie jak czystą ranę zaleczę, będzie mocniej trzymać, że tak powiem.
Nim młoda dziewuszka przyniosła jej zamówione rzeczy Tila obejrzała dokładnie ranę. Gdy już wszystko czego potrzebowała zostało jej dostarczone zapłaciła dziewczynie i dała sztukę srebra jako napiwek za szybką obsługę. Z wprawą przemyła szmatką ranę, krwawienie było dość obfite, jak to na głowie, jednak nie groziło życiu a co najwyżej garderobie. Obejrzała ranę i oczodół, odruchowo skrzywiła usta widząc rozległość obrażeń, taka rana zakończyłaby żywot większości ludzi, jeżeli nie utrata krwi to wykończyłby ich sam ból przy urazie. Widać był jednak że krasnoludów nie lepiono z gliny (jak mówiła jedna z historii o ludziach) lecz wykuto z twardej skały. Zamknęła oczy, ułożyła prawą dłoń tuż nad raną a w lewą wzięła symbol swej Bogini.
~O Pani i Opiekunko Splotu, Źródło wszelkiej Magii, wysłuchaj swej pokornej służki i zechciej obdarzyć swą łaską tego wojownika, cierpi bowiem za słuszną sprawę. Daj mu więc siłę aby nadal mógł się za nią opowiadać, ulecz jego ranę i ukój jego ból.~ Niemal od razu dziewczyna poczuła jak wypełnia ją magia jej Patronki, dłoń nad skronią Tordeka rozjarzyła się złotym światłem, rozległ się cichy wdech krasnoluda gdy energia modlitwy łączyła kości i zasklepiała ranę. Po chwili było po wszystkim, radość jeszcze przez moment gościła na obliczu kapłanki jak zawsze gdy mogła służyć swej Pani. Po czym wzięła jeden kufel a drugi pchnęła swemu pacjentowi, rana była zasklepiona, jeszcze chwilę zajmie nim organizm dokończy proces odbudowy ale właściwie krasnolud był zdrów.
-Nie ukrywam - powiedziała do pacjenta gdy stuknęła się z brodaczem i wypiła kilka łyków -paskudnie żeście oberwali panie Tordek, cud że żyjecie. Ale to wiecie i beze mnie, widzę, że jakaś magia lecznicza zrobiła wcześniej co nieco, jakiś czar czy mikstura?- Spytała raczej z zawodowej ciekawości po czym kontynuowała tym samym profesjonalnym rzeczowym tonem.
-Oka nie uratuję niestety, kości mieliście pocięte na twarzy ale się zrosną ładnie, na to pomoże moja magia, ale przez czas jakiś uważajcie i jedzcie dobrze żeby ciało miało z czego budować. Skóra i mięśnie to nie problem może nawet ta niewielka blizna nie zostanie jeśli nie będziecie drapać ani nie naciągniecie skóry. Możecie jeszcze chwile czuć rwanie pod blizną rankiem lub przed burzą ale to minie. Niestety krwi wam dużo uszło więc pić i jeść musicie żeby się wzmocnić dlatego wychylcie teraz ten kufelek ze mną bo ze dwa, trzy dni alkoholu nie powinniście tykać żeby się wszystko dobrze zgoiło i zrosło.- Wiedziała, że na zalecenie abstynencji Tordek zareaguje jak większość jego ludu czyli wysłucha, zignoruje i pocierpi. Cóż nie wykończy go to, najwyżej będzie bledszy i kaca odczuje mocniej niż do tej pory.

Ciągle popijając z krasnoludem zastanowiła się przez chwilę nad usłyszanymi informacjami i zgadzała się z mężczyzną określającym sprawę jako bagno. Jeżeli wszystko co powiedziano było prawdą to morderca najwyraźniej nie był zwykłym szaleńcem, może nie chodziło o pojedynczą osobę a całą organizację wykonującą jakiś plan którego częścią były te dziwne morderstwa? Inaczej czemu interesowałyby one tajemniczych elfich napastników? Do myślenia dały jej też słowa Dracena, oto niedaleko znajdują się złoża rzadkiego metalu a miasto na tym nie korzysta? Czyżby na drodze stała ekonomia, a może inny paskudny, zębaty, głodny potwór, znaczy powód.

Pijąc całkiem dobre w sumie piwo pomyślała że zamówi jakąś lekką przekąskę. Bo podobno picie bez zakąski to potem zgaga a szkoda cierpieć bez potrzeby, słuchała też uważnie, może pojawią się jeszcze jakieś informacje na temat ich zadania lub po prostu rzeczy o których warto wiedzieć jak elfka zabójca udająca paladyna w drużynie.
 
Rudzielec jest offline  
Stary 20-07-2009, 15:23   #79
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Rudzielec słuchał z uwagą i opuszczoną z wrażenia żuchwą, całego opowiadania autorstwa śmiałków. ~Kurewny pech, zarobić tak sromotny wpierdol od efów…~ pomyślał Doris, patrząc na obrażenia jego rasowego kuzyna. Faktycznie ich opowiadanie było podparte solidnymi dowodami na ciele Tordeka. Ciekaw był, jak dobrze wyszkolony w bitce musiał być elf, który w pojedynku zwyciężył z krasnoludem. A może i nie zwyciężył? W końcu po obu stronach padł trup. Ciekaw był, kiedy znów przyjdzie im stanąć w szranki z tą jakże niebezpieczną grupą wąskodupców. Podczas gdy Tila, zajmowała się krwawiącą bruzdą drugiego z krasnoludów, on uważnie przyglądał się sposobowi, w jaki korzystała z magii. Brodacz cieszył się, że zawitał do grupy wraz z klerycką, znającą się na magii leczenia. Przyda się z całą pewnością, choć on akurat otartych ran się nie bał.

-Jam jest Doris, jak już wspominał mości stróż prawa.- rzekł, wskazując ruchem głowy Dracena. –Kureska afera, co?- rzekł krzywiąc przy tym usta. Nie było mu do śmiechu słuchając wcześniej opowieści. Wiedział, jednak na co go stać i wiedział, że nie da się tak łatwo uszkodzić napastnikowi. W końcu był jednym z Zabijaków. Doris pogładził się dłonią po wąsie a następnie brodzie i wejrzał na zasklepioną ranę jego kuzyna. –Chwała bogom, za to, że zsyłają nam śmiertelnym swoją moc!- odezwał się po chwili milczenia, potrząsając głową, jakby sam chciał sobie przytaknąć. Brodacz ucieszył się gdy Dracen nakazał im sprawdzić jakieś zabudowania, nakreślone na starej mapie, którą wcześniej oglądał. ~Przynajmniej nie będzie nudno.~ pomyślał wojownik.

Cała sprawa mocno go zaintrygowała. Generalnie zawsze miał w poważaniu tego typu sprawy. W końcu nie był człekiem z miasta i plotki, intrygi, tajemnicze morderstwa nie były mu znane. Wolał otwarte potyczki z stworami z dziczy. Chciał jednak zrobić coś, co było mu obce i nieznane. Chciał szczerze pomóc w tej sprawie, by móc sobie po wszystkim powiedzieć „Jam jest Doris, Zabijaka, trollobójca, członek grupy detektywistycznej który rozwiązał sprawę tajemniczych morderstw”. ~To jest to~ pomyślał z zadowoleniem. Przecież uwielbiał opowiadać swoje przygody napotkanym wędrowcom, a taka przygoda tylko ubarwiłaby te opowieści. Krasnolud wejrzał na Dracena, a następnie na kompanów –Na co więc czekamy?- rzucił na zachętę.
 
Nefarius jest offline  
Stary 21-07-2009, 10:18   #80
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
-Zero alkoholu?! Kobieto czy Cie całe dziewięć piekieł przechędożyło żeś takie bluźniercze nakazy rannemu narzucasz?! Na Moradina jak długo żyję jeszcze nikt kuźwa tak mnie nie zranił... mentalnie oczywiście. - popatrzył na pusty już kufel takim samym wzrokiem co żeglarz wypływający na długo w morze, rzucający ostatnie spojrzenie na rodzinne strony. Wzrok pełen boleści, ale zarazem obietnicy i nadziei, że kiedyś wszystko będzie tak jak powinno. Westchnął po czym rzucił kufel za siebie i zaczął ciężko oddychać - widocznie odpierał pokusę by wrócić po kawałek drewna.
-Dobra... kto wie gdzie mogę jakieś szklane oko kupić jakieś czy opaskę? Nie będę przecież z dziurą we łbie paradować! - faktycznie widok... nie był zbyt przyjemny i Tordek na szczęście zakrywał go ręką, ale przecież nie mógł tego robić wiecznie.
-Kureska afera, co? - rzekł Doris a Tordek mu przytaknął.
-A żebyś kuźwa wiedział. Sprawa wyglądała tak jakbyśmy jakiegoś psychopatę ścigać mieli czy inny pomiot szaleństwa, a cel to chwalebny... ale tego samego dnia elfie komando robi nam z dupy jesień średniowiecza... kuźwa muszę się napić! - już wstawał kiedy sobie przypomniał, że poć nie może. Zrezygnowany usiadł uderzył głową w stół... zostając już w takiej pozycji.
~Straciłem oko, elfy skopały mi zad, nie mogę się upić... życie straciło sens...~
Postronnym mogło się wydawać, że krasnolud zasłabł. I faktycznie tak było tyle że duchowo a nie fizycznie.
 

Ostatnio edytowane przez Famir : 21-07-2009 o 10:21.
Famir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172