Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-09-2010, 21:58   #61
 
Gadzik's Avatar
 
Reputacja: 1 Gadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodze
- Darvin, sługa Lathandera. - przywitał się po małym zamieszaniu z wybuchem złości Karlega. Z uśmiechem wyciągnął ku gnomowi dłoń i przybił z nim coś na kształt "piątki" (z uwagi na dysproporcje w rozmiarach trudno byłoby nazwać to uściśnięciem dłoni). Pogodny nastrój zaraz jednak został schłodzony dość... hm... ciekawymi słowami Nydiana... W każdym razie na tyle ciekawymi, aby posłać w jego stronę pełne czujnej rezerwy spojrzenie...

- Nu tu ja ruszam do... hm... jak to... a!... miechów... i kołowrotów. - mamrotał nieobecnym głosem, rozglądając się po zadziwiającym wnętrzu maszyny. Choć Darvin nie należał nigdy do zwolenników mechaniki - prawdopodobnie między innymi dlatego, że się na niej totalnie nie znał - musiał przyznać, że czuł pewien rodzaj respektu, chodząc tymi wszystkimi ścieżkami (w niektórych miejscach musiał troszkę schylić głowę) i przyglądając się pracy tych wszystkich trybików. Nie odmawiając udziału magii w przedsięwzięciu pt. Nabuher, cały obiekt śmiało mógł zostać uznany za odpowiednik świątyń stawianych bogom (w tym Najczcigodniejszemu, Lathanderowi). Tak, zdecydowanie...
- ... mechanika to kolejna religia. - dokończył w myślach.

Otrząsnąwszy się z nadmiaru rozważań zdjął z pleców włócznię oraz tarczę, odstawiając je podobnie jak zabezpieczoną kuszę (podniesioną z ziemi przed wejściem do potwora) w kącie, tak aby nikomu nie zawadzały.
- Gotów do pracy.

Na wszelki wypadek, mimo całej swojej sympatii do świeżo poznanego Sowizdrzała, postanowił trzymać buzdygan u pasa.
 
Gadzik jest offline  
Stary 22-09-2010, 10:09   #62
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Thragg uradowany wszedł do wnętrza konstrukta. Oglądał wszystkie trybiki i dźwignie i choć sam niewiele z tego rozumiał, to doceniał kunszt twórcy.

-Mówiłeś, że tam gdzie znaleźliście smoka, było ich więcej? Tam, czyli gdzie?

Jako, że krasnal był raczej silny, niż rozgarnięty to poszedł wraz z kapłanem do maszynowni, miejsca, gdzie można będzie wykorzystać jego siłę. Przedtem jednak wziął kawał mięsiwo, gdyż doskwierał mu głód.
 
maciek.bz jest offline  
Stary 23-09-2010, 10:23   #63
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Podział uczynił się szybko i sprawnie. Darvin, Thragg, Wender, Duard i Ronir ruszyli ku maszynowni, której położenie wskazał im gnom. O dziwo była bardzo blisko bo wystarczyło unieść klapę i zejść po pięciu stopniach drabiny. Były tam ławy i kołowroty napędzające dziwaczny system kół zębatych.

- To serce smoka! – powiedział z dumą Sowizdrzał wskazując na wymyślną konstrukcję. Cóż, gnomy normalne nie były i nikt ich za takie nie uważał. Widać dostrzegł to jak wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, bo dodał jakby chciał się wytłumaczyć. – Im szybciej będziecie kręcić, tym smok będzie szybciej się poruszał, bo tu się mu daje energię. Ja zaraz udam się do sterowni i stamtąd powiem wam, byście zaczęli. Tą tubą mnie usłyszycie – pokazał na ślimakowatą miedzianą muszlę. Dzięki niej…

Więcej powiedzieć nie zdołał. Potężne uderzenie cisnęło nim i resztą o ścianę maszynowni, która zresztą przetoczyła się na bok. Wszystko stanęło na głowie, co miało ten plus, że wyjście z maszynowni było tym razem na posadzce. Potężne, kolejne uderzenie, uzmysłowiło im, że dzieje się coś złego. Bardzo złego.

- Dopadło nas coś większego! – krzyknął Sowizdrzał po czym rzucił się biegiem do kokpitu. Wszyscy Śmiałkowie byli jednak zbyt rozbici, zagubieni w tej nowej rzeczywistości, by podążyć jego śladem. On zresztą również nie ubiegł więcej niż kilka kroków, kiedy kolejne potężne uderzenie cisnęło wszystkimi o ścianę „smoka”. Od razu poczuli, że lecą. Choć nikogo w maszynowni nie było. Lecieli ledwie chwilę, lecz w końcu uderzyli w coś a w ścianie „smoka” ze zgrzytem miażdżonego metalu i dartej skóry, ukazała się wielka wyrwa przez którą dostrzegli rosnącą w oczach ziemię. I znikających w niej z krzykiem na ustach Karlega i Gabriela. Odskoczyli od dziury jak oparzeni, ale na uderzenie, które nastąpiło w chwili gdy ich „smok” gruchnął o ziemię przygotować się nie było sposobu. Mimo wszystko mieli szczęście, bo błoniaste skrzydła zamortyzowały uderzenie. W kompletnych ciemnościach rozjaśnianych słabą poświatą bijącą z rozdartego kadłuba gnomie maszyny dostrzegli skalne iglice i głazy zaściełające wszędzie w koło podłoże. I usłyszeli potężny ryk.

- Musimy spierdalać! – krzyknął Sowizdrzał, który zaczął czym prędzej pakować do swej sakwy podręczne rzeczy z jednego ze schowków. Zbierający się powoli Śmiałkowie zrozumieli w jednej chwili, że przejażdżka „smokiem” nie wchodzi w rachubę. W słabym blasku bijącym z wnętrza gnomiej maszyny okolica zdawała się zupełnie nieprzyjazna. Duard skoczył w otwór pierwszy wołając cicho do reszty – Szybko! Tam jest jakaś szczelina! – po czym pognał na swoich krótkich nóżkach ku widzianej przez siebie kryjówce. Nie było wiele czasu do namysłu, bo kolejny ryk, znacznie bliższy, oznaczał że prześladowca gnomiego Nabuhera nadciąga…

Szczeliny dopadli w ostatniej chwili. Potężny ryk wstrząsający okolicą odbił się od odległych, niewidocznych gołym okiem na tym pustkowiu, ścian. Bestia była blisko i wnet ujrzeli jej całą potęgę. Była … ogromna. Jeśli Nabuher zdawał im się wielki, to ten jaszczur był odeń dwukrotnie co najmniej większy. I jako i ona ział ogniem, bowiem wnet sponiewierał cielsko gnomiego wehikuły solidną dawką płomieni. W tej dopiero chwili dostrzegli, że nie ma wśród nich gnoma. A zaraz potem usłyszeli jego przeraźliwy krzyk i ujrzeli biegnącą niezdarnie ku nim płonącą pochodnię. Wył przeraźliwie. Jednak ogromny jaszczur widać nie gustował w cierpieniu, bowiem jednym kłapnięciem szczęk zakończył żywot gnomiego wynalazcy. I wrócił do znęcania się nad maszyną, jakby chciał się pozbyć ewentualnego rywala…

- Chyba się nie przelecimy… - mruknął Duard spoglądając ponuro na to, co wielki smok wyczynia z ich niedoszłym wehikułem. - … I może lepiej. Tu nic po nas, chodźmy tą szczeliną. Póki co wygląda na taką, którą da się iść.

Nie czekał na ich zdanie, nie polemizował. Ruszył opadającą w dół szczeliną i po przejściu kilkunastu kroków zapalił latarnię oświetlając wyżłobiony przez wodę tunel, którego dno zaścielał wilgotny żwir. Oni jednak wciąż tkwili u wylotu szczeliny, skryci przed smokiem, który znęcał się nad ciałem swego rywala nie wiedząc, że niszczy machinę. Gdzieś tam, poza machiną, leżały jeszcze ciała Sowizdrzała, Karlega i Gabriela. Porzucić ich wszystkich tak jak krasnolud, nie było łatwo…

.


===================
[Ulli i R@ven_91, proszę o niepostowanie]
 
Bielon jest offline  
Stary 23-09-2010, 11:37   #64
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Co prawda maszynownia nie była tym miejscem, w jakim chciał się znaleźć, ale skoro takie miejsce mu przypadło, to nie protestował. Co prawda miał wrażenie, że z owego kokpitu lepiej będzie widać wszystko dokoła, zaś maszynownia, będąca w brzuchu smoka, okienek mieć nie będzie, postanowił się jednak cieszyć tym, co ma.

Radość z podróżowania, w miarę wygodnego, skończyła się zanim jeszcze zaczęła się podróż. Siła, z jaką trafił w ścianę wyparła mu dech z piersi i wybiło z głowy wszystkie myśli. Dopiero okrzyk gnoma postawił go na nogi. A dokładniej - zmobilizował do podniesienia się.
Sprawdził, czy nie zgubił miecza, chwycił tarczę, która na szczęście leżała tuż obok niego, a potem zataczając się jak pijany ruszył wyrwie w ścianie i wydostał się na zewnątrz.

Pewnie stałby tam i gapiłby się na potwora, który zniszczył gnomiego smoka, ale okrzyk Duarda naprowadził go na właściwy sposób postępowania.
Dla tamtej dwójki, co leżała niedaleko 'smoka' raczej nie było ratunku. W dodatku dojście do nich i sprawdzenie, czy któryś nie przeżył byłoby nie tyle głupotą, co szaleństwem.

Wender zaklął pod nosem i ruszył za Duardem.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-09-2010, 12:00   #65
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Thragg potarł rękoma, zakasał rękawy i już miał zabrać się do pracy, gdy nagle nastąpił wstrząs. Krasnolud z trudem zdążył złapać topór i wydostał się z maszyny tuż za Wenderem. Cały czas czuł pisk w uszach i poruszał się trochę niezgrabnie, potykając się w międzyczasie o leżącą zbroję paladyna, ale udało mu się wydostać.

-Myślałem, że w tych podziemiach będziemy walczyć z goblinami, czy z innymi zielonoskórymi, ale żeby ze smokami? Zmywajmy się stąd jak najszybciej!

Udał się za Duardem nie oglądając się za siebie.
 
maciek.bz jest offline  
Stary 23-09-2010, 14:08   #66
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Zabawne, jak to los nimi targa. W jednej chwili mieli schronienie i środek lokomocji, a teraz nie mieli ani tego, ani trzech towarzyszy, którzy zginęli z rąk prawdziwego smoka.

Hmm... a może ten też był tylko konstruktem? To w sumie bez znaczenia.

Znaczenie miała tylko szczelina do której pędzili wszyscy razem... a Ronirowi najbardziej żal było...
- Moja zbroja, kurważ jej mać! - wypalił ze złością biegnąc za Duardem i resztą. - Chędożyć takie żelastwo. Tylko na walne bitwy na ubitej ziemi się nadaje, a nie na podziemne eskapady.

Kiedy znaleźli się w stosownej odległości od niebezpieczeństwa, by przystanąć na chwilę, zwrócił się do towarzyszy raz jeszcze.
- Nikt nie jest ranny? Nikogo poza tamtą trójką nie straciliśmy?
 
Gettor jest offline  
Stary 23-09-2010, 19:49   #67
 
Gadzik's Avatar
 
Reputacja: 1 Gadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodzeGadzik jest na bardzo dobrej drodze
Wyskoczył ze szczeliny będącej wielką raną na ciele bezradnego wobec ataków smoka. Kapłanowi zdawało się, że zaczął biec za pozostałymi jeszcze nim dotknął stopami ziemi. Biec, biec ile sił...
- Lathan...derze... Naj... Najświet...szliszczy... - po dobiciu do krasnoluda przystającego w bezpieczniejszym miejscu oparł się ciężko o wystającą z podłoża skałę. Kapłan dyszał z siłą monstrualnego miecha. Czarne źrenice błyszczały w świetle lampy niczym dwie bryły prastarego węgla.

Z rosnącym niepokojem zabrał się do liczenia towarzyszy...

Powiedzmy sobie szczerze - choć Darvin z racji swojej postury i rysów twarzy wydawał się o dobre dziesięć lat starszy, w rzeczywistości nie przekroczył jeszcze ćwierci lat swojego życia. To fakt, od małego hartował się w trudach egzystencji i świątynnego wychowania, jednak aż do teraz nie dane mu było zaznać uczucia wynikającego ze straty kompanów... Lepszych czy gorszych, ale zawsze kompanów.
- Niech wasi bogowie mają was w swojej opiece. - szepnął. Pytanie Ronira uświadomiło mu, że stracili trzech towarzyszy... Karleg, Gabriel i...
- Pomocą służę rannym. - rzucił niegramatycznie, choć w tej chwili nie zastanawiał się nad czymś tak abstrakcyjnym jak gramatyka.

Karleg, Gabriel i...

Poddany stresowi umysł dopiero teraz zaczął układać urwane sekundy zdarzeń w jedną całość.

Sowizdrzał...

Bezsilnie zacisnął pięści. Wraz z pulsującym bólem siniaków, wschodzących po uderzeniu plecami o ścianę maszynowni, zrozumiał, że zostawił w smoku całą broń oprócz przypiętego do pasa buzdyganu.
 
Gadzik jest offline  
Stary 23-09-2010, 20:51   #68
 
Olian's Avatar
 
Reputacja: 1 Olian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skałOlian jest jak klejnot wśród skał
"Musimy spierdalać!" - tylko tyle zdołał usłyszeć kapłan w tym zgiełku. Elf nie oczekiwał, że coś odwarzy się zaatakować mechaniczne monstrum gnomów, nie był przygotowany na atak... dlatego doznał lekkiego szoku, z którego jednak po chwili się otrząsnął.

Bez zastanowienia ruszył za krasnoludem i towarzyszami. Kątem oka spostrzegł leżące ciała gnoma i towarzyszy. Tu każdy radzi sobie sam, a przedewszytskim w takiej chwili. Ci najwyraźniej mieli pecha - tak przynajmniej uważał Nydian.

Biegł ile sił w nogach, byle by zdążyć do celu. Gdy był już w szczelinie, podążając za towarzyszami, w jego głowie; jak zawsze w takich sytuacjach, rozbrzmiewała modlitwa, w której przepraszał za wszytsko to co uczynił przeciwko bogu. Błagał także o życie... przedewszystkim o to.
 
Olian jest offline  
Stary 24-09-2010, 00:34   #69
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Gregor zbyt długo w kokpicie nie pobył, nie zdążył poznać ani jednego z mechanizmów smoka, gdy ten został zaatakowany. Taki ciekawy splot wypadków, najpierw jeden smok im stracha napędził, później Gregor miał się czuć w nim bezpieczny, wtedy oczywiście został zaatakowany.

Nie zwlekając psionik wypadł z kokpitu i zaczął kierować się w stronę najbliższego wyjścia, najlepsze z tego wszystkiego było, że nie miał najmniejszego pojęcia którędy biec. Jednak biegł. Biegł ile sił w nogach. Na szczęście nic nie musiał ze sobą zabierać, wszystko miał ze sobą.
 
pteroslaw jest offline  
Stary 24-09-2010, 11:04   #70
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Nie byli w komplecie, ale nic na to poradzić się nie dało. Rycząca na powierzchni pieczary bestia wyżywająca swą wściekłość na mechanicznym ciele gnomiego konstrukta, w sposób dostatecznie dosadny każdym rykiem i ciosem ogona po którym drżała okolica dawała wyraz mądrej radzie, by trzymać się od niej z daleka. Teraz szczelina wiodąca coraz to węższym korytarzem w dół, była ich schronieniem i szansą na ucieczkę. Szansą, z której nie mogli nie skorzystać, choć istniała szansa na to, że wielki jaszczur w końcu się znudzi i odleci. Jednak i Ronir i Nydian, którzy byli już w Lochach, wiedzieli, że zbyt długie pozostawanie w jednym miejscu nie jest bezpieczne. Najlepiej o tym przekonali się Draholt i Corvus, którzy zginęli na zdawało by się bezpiecznym obozowisku. Po dziś dzień zachodzili w głowę co ich zabiło. Po dziś dzień nie znaleźli odpowiedzi. Choć śmierć od odniesionych ran zdawała się najprawdopodobniejsza. Pewnie dla tego teraz Ronir tak ochoczo pospieszył z propozycją pomocy. A do niego wnet dołączył Darvin. Szczęściem, poza drobnymi stłuczeniami i otarciami, byli cali. Wyszli z tej opresji niemal bez szwanku. Niema…

Ruszyli szczeliną w dół stąpając jeden za drugim, ale wnet okazało się, że ciemności nie pozwalają na wędrówkę. Jako, że pokonali już kilkanaście kroków ustała obawa, że blask światła zwabi jaszczura. Duard zapalił małą lampę, którą przytroczył do pasa. Szedł na przedzie społem z Thraggiem, drugim krasnoludem. Zdawali się rozumieć bez słów. Nawet dosłownie, bowiem Thragg głównie milczał. Czym potwierdzał opowieści o gburliwości krasnoludów. Już z zapaloną latarnią przeszli to stąpając, to zsuwając się, to znów przeciskając przez coraz węższe przewężenia, kolejnych kilkaset kroków. Sporo. Minęli po drodze kilka węższych jeszcze szczelin, ale że woda wyraźnie spływała w dół, podążali jej śladem. To ona drążyła skałę, więc tak po prawdzie tylko ona mogła ich zaprowadzić trasą, którą można było pokonać w takiej ciżbie. Zresztą po jakimś czasie słyszeć zaczęli wyraźnie cichutki szum płynącej wody. To powtórnie ożywiło wspomnienia Ronira i Nydiana. Jednak tym razem nie była to rzeka jaskiniowa. Pierwszy przekonał się o tym Duard, ale wnet do krasnoluda dołączyli pozostali przeciskając się wąską szczeliną, którą płynął już niemal strumyk, do szerszego korytarza, pod którego ścianą płynęła już szeroka na dwa kroki rzeczka.


- Nasza robota! – warknął Thragg spoglądając na starannie wyciosane kamienie korytarza, który również zaścielał gruz. Tunel był ozdobiony kamiennymi posągami wojowników, z których pozostało już niewiele. Pośród gruzu walały się pordzewiałe pancerze i oręż, wszystkie zaś kryły w sobie nagie, bielejące kości. Napastników i obrońców. Korytarz sam w sobie był szeroki, ale z miejsca w którym się znajdowali dostrzegli jeszcze większa salę i portyk. Wielki portyk, którego strzegły dwa smoki kamienne, niczym gargulce przykucnięte na potężnych kolumnach. Ruszyli ku niemu powoli, bo droga w drugą stronę ziała wyłącznie ciemną czeluścią korytarza. Dotarli bardzo szybko czyniąc umiarkowany raban przestępując przez rumowisko i pordzewiałe pancerze. Sunąca pod ścianą rzeczka niknęła w ciemnej czeluści wyrwy w ścianie. Jednak rzeczka nie była dlań tak interesująca jak portyk. Zwłaszcza, gdy dostrzegli ciemny cień przypominający sylwetkę, stojący w cieniu smoczych strażników…


.
 
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172