16-08-2014, 18:22 | #171 |
Reputacja: 1 | Hans niczym mistyczny wojownik przewidywał ruchy przeciwnika zanim ten je do końca wykonał i z prawdziwym uduchowieniem wykonał przemyślny unik, przekręcając łeb w bok pilnując by nie skręcić sobie przypadkiem karku. |
17-08-2014, 09:31 | #172 |
Reputacja: 1 | Otrząsnąwszy się po huanowym piąstkowaniu, jak kundel co z kanału wylazł, Bojan uchwycił mocniej dzierżone w łapskach polano i jak się nie zamachnął... Jak się nie wygiął... Jak nie sapnął... Jak nie parsknął... Sru drewienkiem w żaka!
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
21-08-2014, 17:15 | #173 |
Reputacja: 1 | Widząc, że drewienko srunie w jego stronę żak niespecjalnie musiał antycypować skąd nadejdzie atak. Dlatego bez namysłu dał susa w bok. |
22-08-2014, 05:05 | #174 |
Northman Reputacja: 1 | Huan nie odpuścił zawziętemu żakowi. Ot cicha woda, pomyślał o zajadle walczącym na paluchy w ślipia Hansie, uczonym zapewne u nielichego senseja na uniwersytetach. Złodziej skoczył natychmiast w bok w ślad za czmychającym przed Bojanem tamże Hansem. A że szybkim był złodziejaszkiem, to sus był prędki a lądowaniem w zamyśle lędźwie yntelygenta, kiedy Huan okrakiem leciał na barana. Na Hansa znaczy. Na Hansa na barana. - Yeehaw! - krzyknął dziko.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
25-08-2014, 21:15 | #175 |
Reputacja: 1 | Czy to za sprawą odpuszczenia sobie antycypacji, czy to umiejętnego podkręcenia polana przez wykidajłę, dość że trafiony między oczy Hans zaczął osuwać się bezwładnie na ziemię dokładnie w tym samym momencie, w którym Huan wskoczył mu na barana. Żak runął jak kłoda, czym zaskoczył oślepionego inkaustem złodziejaszka, który zbierając się z podłogi uznał, że ani chybi skręcił młodemu kark. |
25-08-2014, 22:04 | #176 |
Reputacja: 1 | - Dyyyyyy... - warknął niewyraźnie na wodza Negrosów, który zdawał się być ostatnim niewykidanym z Baraniego Łba patronem - Dyyyyyyyyyy!!! - Dodał jakby na wypadek gdyby poprzednie "Ty" było nie dość wymowne. Bojanowi na usta ciskało się wiele brzydkich słów i niezgorszych epitetów, którymi jął na codzień częstować przedmioty swojego fachu. To co jednak z siebie wydusił, mowy naczelnych nie przypominało: - Dymałybarrzywybdażedżguwdubedzidengorgodziągwd ziznęibrzegrędzę... - wybełkotał przez zaciśnięte zęby po czym rzucił się na Huana, by ucapić za fraki i wywalić przez najbliższe okno.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
26-08-2014, 06:36 | #177 |
Northman Reputacja: 1 | - Kurczaki fraki! - cienko pisnął zlękniony Huan. Zawsze brzydził się przemocą a tu wygląał na to, że nagle własnoręcznie i własnokolanowo skręcił żakowi karczycho. Być może też tym rozsierdził pijanego Bojana a może tylko zęby wykidajłę bolały, bo coś mielił niewyraźnie pod zmarszczonym nosem przez zaciśniętą szczenę. Ha! przypomniał sobie prędko, że mu przecież naładował przed chwilą szybką serię błyskawicznych prostych. Huan zaczynał się siebie bać. - Sie nie pluj, bo poprawię! - strojąc groźną minę odgroził się asekuracyjnie. A wtem nagle Bojan z łapami rzucił się na złodzieja! A że za chabety chciał ucapić Huana, to się chudzina chciał wymsknąć z wielkich grab moczymordy zostawiając w nich brudne szmaty z grzbietu, upaprane dokumentnie w węgłach, popiele i inkauście. I wtedy, nagle, wszystko zwolniło. Jakby czas sie zatryzmał w przestrzeni. I tylko błysk świec przeglądających się w zgrabnych kółeczkach żółtego metalu, iskrzył jak zimne ognie zaogniając hiponotyzujący blask w oczach złodzieja. No jakżeżm kurwa mógł go wcześniej przeoczyć?! - pomyślał podekscytowany nie odrywając okrągłych oczek od naderwanego uszka wykidajły. - O! Ma dwa! Parka! - ucieszył się w głos w szerokim uśmiechu żółtego zgryzu na czornej gębie pełen animuszu. Zwinnie wykręcił się i nim przekonał się czy go Bojan ucapił, czy nie, i tak wystrzelił łapką po złotawy kolczyk Bojana, by go szybko zerwać jak dojrzałą jagódkę z krzaczka.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
29-08-2014, 12:44 | #178 |
Reputacja: 1 | To chuchro mniej ważyło jeszcze niż magus, którego zezwłok nadal walał się po głównej sali karczmy. Aż se go wykidajło podrzucił jeszcze dla lepszego chwytu. I omal byłby przegapił szybkie łapsko Negrosa, który to, niezrażony faktem mającego nastąpić wykidania, jeszcze po drugą złotą szeklę Bojana je wyciągnął. -Kiś dy????? - warknął na Huana i nadal trzymając go oburącz, kręćka nim zakręcił w powietrzu co by się Negrosu góra z dołem i lewa z prawą pomieszały i co by mu nie w głowie już było złoto z uszu wydłubywać. A jak tego by mało było to go puści na ziemię najwyżej...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
30-08-2014, 17:30 | #179 |
Reputacja: 1 | Podsumowania XVI, XVII, XVIII i XIX tury Tura XVI Żak chwycił za pogrzebacz i podszedł na zimno do Huana, aby go grzmotnąć w ten złodziejski łeb w miejsce, gdzie wyrastało ucho. Przymierzył idealnie, ale cios zamiast na małżowinę spadł na elementarz, zwędzony wcześniej przez złodziejaszka a teraz użyty do skutecznej zasłony. Huan skontrował błyskawicznie mierząc kościanym koniem w kaprawe od studenckich balang oko żaka. Żak wyczekał do końca i w ostatniej chwili odchylił głowę do tyłu aż mu coś strzyknęło w karku. Tymczasem dziabnięty na smutno Bojan po raz kolejny zastosował niedozwolone środki dopingujące w postaci wysoko stężonego alkoholu. Tura XVII Wzmocniony - przynajmniej pod względem ducha - Bojan rozejrzał się za czymś przydatnym do ataku na upatrzoną ofiarę: żaka Hansa. Wypatrzywszy nieopodal kominka zgrabne polano chwycił je pewnie rękami, po czym rozpoczął opracowywanie optymalnej trajektorii lotu, krzyżującej się z potencjalną trajektorią ruchów Hansa gdzieś na wysokości jego głowy. Huan zmienił cel ataku. Wybiwszy się z galeryjki wściekle zaatakował Bojana serią krótkich prostych na podbródek. Wykidajło dzięki szumiącemu w głowie trunkowi (a właściwie wielu trunkom) w naturalnym sposób rozluźnił ciało wpadając w przykuc i dodatkowo zwiesił przy tym głowę. Seria krótkich prostych zmłóciła powietrze tuż nad głową Bojana. Jednocześnie Huanowi próbował przeszkodzić Hans i w odwecie za kościanego jeźdźca wepchać paluch w oko. Wygimnastykowany chudzielec uniknął tego bez trudu, nie przerywając nawet potyczki z wykidajłą. Tura XVIII Bakałarz in spe postanowił zmienić taktykę. Wyciągnął zza pazuchy kałamarz i chlusnął atramentem w twarz Huana, skutecznie, choć chwilowo, oślepiając złodziejaszka, który nie zdołał tego uniknąć a w odwecie... ...wyprowadził tradycyjną już kontrę paluchem w oko. Nic nie widział wprawdzie, więc celował po prostu w miejsce, gdzie Hans znajdował się, kiedy Huan jeszcze widział. I była to skuteczna taktyka, jednakże żak zwinnie uchylił się, tym razem bez strzyknięcia w karku. Korzystając z chwili spokoju wykidajło stęknął, sapnął, parsknął (a ci, co stali blisko, twierdzili później, że dał się słyszeć także inny, dość charakterystyczny odgłos, dobywający się z poniżej pleców), po czym cisnął polanem w coraz odważniej sobie poczynającego Hansa. Żak najwyraźniej zlekceważył nadlatujące polano, nie przykładając odpowiedniej uwagi do antycypacji, przez co nie uwzględnił rotacji nadanej polanu przez chytrego wykidajłę. Trafiony między oczy zaczął osuwać się bezwładnie na ziemię dokładnie w tym samym momencie, w którym... Tura XIX Huan wskoczył mu na barana. Żak runął jak kłoda, czym zaskoczył oślepionego inkaustem złodziejaszka, który zbierając się z podłogi uznał, że ani chybi skręcił młodemu kark. Wykorzystując lekkie zmieszanie Huana, dopadł go Bojan. Ucapił chudzielca za fraki i uniósł pewnym chwytem, niczym szuflę do przerzucania obornika. |
30-08-2014, 22:54 | #180 |
Reputacja: 1 | Ocalił złotą dumę. Ledwo. Ale ocalił. Choć kosztowało go to dobry chwyt jakim ucapił był huanowy kadłub. Negroski złodziejaszek zawisł mu teraz na barku jako jakie naręcze chrustu, które pewnikiem niewiele mniej niż on ważyło. Tyle, że naręcze chrustu się nie szarpało. A ten huncwot wił się i machał odnóżami jako pędrak jaki zmuszając Bojana do niebezpiecznego chybotania się to kilka kroków w lewo to w prawo, to znów w bliżej nieokreślonym kierunku, zwrocie, a także o dziwo punkcie przyłożenia. Wykidajło uznał, że nie wyceluje jednak tym żywym polanem w okno karczmy. Nie gdy tak się rzucało... Zmienił więc chwyt na taki, który poza wygodą szufli do przerzucania gnoju cechowały też właściwości paraliżujące. Lewicą złapał za kufajkę Negrosa. A prawicę zacisnął na złodziejskim nabiale. Po czym tę druga ścisnął z całej siły.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |