Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-04-2016, 01:02   #81
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Trudno o prawdziwszą prawdę niż ta, którą zwykł wielokrotnie (a nawet wielokrotniej niż wielokrotnie gdy okazja była zakrapiana) powtarzać wuj Hilly, Fastred Oldbuck. Swoją drogą bardzo sympatyczna persona. Kilka lat temu wstecz postanowił udowodnić swojej siostrze, znaczy mamie Hilly, że ta zupełnie niepotrzebnie zawraca sobie głowę dbaniem by dzieci myły uszy i regularnie rozczesywały włosy. I dla przykładu przez rok postanowił nie zażywać kąpieli. Efektu zamierzonego, jak łatwo się domyślić, nie osiągnął, ale za to przez cały ten czas był wdzięcznym tematem do zagajenia rozmowy. Na przykład zamiast "Oho, chyba zanosi się dziś na mżawkę", często można było usłyszeć "Chyba pogoda też już ma dość zakładu wuja Fastreda". Czy coś w tym guście...
No ale wracając do tego co zwykł mawiać było to mniej więcej tak:

- Wiesz Hillunia, gdzie byś nie zawędrowała, w choćby nie wiem jak daleki zakątek świata... to wszędzie będzie... tak jak tu. W salonie Oldbucków. Jeden podejdzie od razu do fotela i legnie w nim. Drugi sięgnie po książki. Trzeci będzie marudzić, że wszędzie kapie woda z sufitu. Inny, że trzeba sprzątnąć. Jeszcze inny będzie oglądać obrazy. A jeszcze inny... jeszcze inny będzie zachodzić w głowę jak to licha ciężkiego możliwe by w tak dobrym domu, w salonie, w kredensie nie było niczego nadającego się do picia!

I rzeczywiście. Hilly obserwując swoich kompanów uznała, że wlazłszy do tej jaskini, wleźli nie do jednej, a do czterech jaskiń. Jedna była legowiskiem Cienia, który odbił się złym blaskiem w oczach Lorelei gdy nie niepokojony przez nich troll wrócił na górę. Druga była jakimś chytrym górniczym planem goblinów, które przekopywały się pod rzeką, a którego zrozumienie rysowało się powoli na skrytym obliczu mistrza Thyriego. Trzecia, wejściem do jakichś kurhanów przodków, przodków, przodków, dziadków Malborna. A czwarta...

Hilly przygryzłszy wargi, bez słowa, ale za to z wyraźnymi wypiekami tętniącego w jej żyłach podniecenia na twarzy, wkroczyła z mieczykiem i swoją latarenką do ciemnej rozpadliny.

Czwarta była zajebistą przygodą!
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 01-05-2016, 07:13   #82
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Thyri gładził się po bródce tak zawzięcie, że aż tasiemka, którą była przewiązana, została mu ręku. Stwory Cienia leniwe są ponad miarę ludzką, krasnoludzką czy elfią. Nie zrobią nic, jeśli ich stwór większy od nich harapem nie popędzi... lub jeśli za działaniem nie stoi możliwość wyrządzenia podłości. Tu zaś, przy pracach zakrojonych na dekady... podłość musiała być niewyobrażalnie wielka, lub ten, co bat trzymał, niepośledni. Najpewniej jedno i drugie. Po cóż wykop? By się gdzies dostać, jednakże tam – pustkowia, z tego, co krasnolud pamiętał. Więc może, by coś zmienić? Koryto rzeki? Lecz znów – po co? Dumał Thyri zawzięcie, i bardziej teraz niż wszystkich skarbół, które te podziemia kryły, pragnął paru chwil ciszy i skupienia, nabitej fajeczki i dostępu do map biblioteki Elronda Półelfa. Dumając zaś, podążał za prowadzącą ich w ciemność Lorelei.

Wnętrze komnaty, do której weszli, było puste. Prostokątny pokój z gładkiego kamienia. Nie było tam żadnych przedmiotów, oprócz żelaznego łańcucha osadzonego w ścianie naprzeciw otworu drzwi. Gruby, stary łańcuch zwisał ze ściany i leżał na ziemi. Ostatnie ze spoiw zostało zerwane. Thyri poruszył ramionami, jakby mokrą ziemię z siebie otrząsał, co na niego spadła ze sklepienia tubelu. Ciemność była tu jakaś takaś nieprzyjemna, jakby niezwykła, jak wilgotna, czarna, gęsta para. Nigdzie nie znajdował żadnych znaków, śladów, zarysowań czy czegokolwiek, nawet kurzu czy pajęczyn nie dało się wypatrzeć. Nic innego prócz gładziutkich jak lustro kamiennych ścian, sufitu, ciemności i tego żelastwa.

- Złowrogi ów mrok – rzekła Lorelei, a w jej głosie, znać było, że elfce zrobiło się nieswojo.
- Hm, hm, hm... - zachrząkał mistrz Thyri w odpowiedzi, i zbliżył się do łańcucha. Nachylił się nad nim, lecz nie dotknął. Przebiegł tylko wzrokiem, oceniając materiał i solidność wykonania. - Mosiądz, stary mosiądz – wymruczał. Ogniwa miały grubość jego palców. To, co przypinały do ściany, musiało byc spore... i cokolwiek to było, zerwało się i było teraz wolne.

- Chcę wyjść – oznajmiła Hildegarda Oldbuck tonem księżniczki elfów.
- Chwileczkę – wymamrotał Thyri znad łańcucha. Rozważał, czy nie zabrać ze sobą jednego z ogniw, tego zerwanego... Może w Rivendell znają magiczne sztuki, które potrafią czytać z przedmiotów wydarzenia, w których uczestniczyły?
- Chcę wyjść – powtórzyła gHilly, jej rozczarowanie przeszło w irytację i rozdrażnienie.
- Em – zacukał się Thyri, rozejrzał się po komnacie i twarzach towarzyszy. I chyba coś do niego dotarło. - Tak, chodźmy.

Przy drzwiach Hilly wyszeptała jeszcze, że warto by sprawdzić, czy od której strony drzwi otwarto.
- Hm, hm – Thyri bardzo chciał zatrzeć swą niegrzeczność z komnaty. Posłusznie i natychmiast obadał odrzwia. - Od zewnątrz odpieczętowane – orzekł. - Ciężko powiedzieć, celowo czy przypadkiem, lecz... cokolwiek uwolnili, biega teraz pewnie w tych podziemiach.

 
Asenat jest offline  
Stary 16-05-2016, 00:29   #83
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Życie podziemnego kompleksu toczyło się monotonnie, rzecz by można leniwie, odmierzane głuchym echem miarowych kilofów i okazjonalnych batów. Czwórka nieproszonych gości, przebrana w przepocone łachmany z goblinich barłogów, wstąpiła do podłużnej, prostokątnej piwnicy wypełnionej stosami kosztowności. Najpierw usłyszeli poruszenie, a potem z otworu groty, którą troll wyrąbał sobie na ścianie z freskiem białego miasta, wynurzyła się czarna czupryna olbrzyma.

Zgodnie z tym, co podsłuchała Lorelei, był to Troll ze Wzgórz zwanym przez gobliny Gorzimem. Odróżnienie go od pozostałych brutali, Penna i Bonna, mogło sugerować, że tamte były Kamiennymi. Wyglądał on również nieco inaczej od tamtych. Bujna, gęsta czupryna w nieładzie zdobiła szpetną głowę z ciekawskimi oczkami. Był mniejszy, mniej krępy, a więc i nie tak gruby, przez co choć i może mniej mocarny, to zdecydowanie zwinniejszy, jeśli w ogóle można było takowo traktować o konstytucji jakiegokolwiek trolla.

Drapiąc po pośladku obejrzał się na stare, spowite mrokiem spiralne schody na górę, które teraz dostrzegli za legowiskiem trolla. Kwatera Gorzima, przed burzeniem ścian, była korytarzem wiodącym ku piwnicy. Wątpliwym było, aby ten troll zmieściłby się otworze stopni zapewne prowadzących na powierzchnię ku ruinie starego fortu, lecz nikt stamtąd schodzący nie miałby szans nie natknąć się w podziemiu na pilnującego złota brutala.

- Czego tu przeleźli?! - zażądał wyjaśnień zainteresowany ich obecnością, lecz wcale niekoniecznie, lub może przynajmniej nie jeszcze, zaalarmowany.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 16-05-2016 o 00:32.
Campo Viejo jest offline  
Stary 23-05-2016, 11:53   #84
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Ponoć elfowie mają dobrą pamięć. Lorelei jednak nie pamiętała, kto wpadł na pomysł, by przebrać się w porzucone łachmany. Najprawdopodobniej wyparła to w chwili, kiedy tylko przyodziała pierwszą część swojej nowej, zużytej garderoby.
Szmaty, bo inaczej tego nazwać nie sposób, śmierdziały gorzej, niż rozkładające się truchło orka. Lorelei nigdy nie przypuszczała, że przyjdzie jej kiedykolwiek udawać kogoś, kim nie była, a tym bardziej jakiegoś najemnego człowieka płci zupełnie odmiennej.
Ciężko jej było sobie przypomnieć też, dlaczego właściwie zgodziła się na ten pomysł. Tak naprawdę nie chciała pamiętać, że nie miała wtedy żadnych obiekcji, czego zaczęła żałować dopiero, gdy plan był realizowany.
Pod osłoną nie cienia, a naprędce znalezionych przebrań, ruszyli z powrotem ku komnacie wypełnionej skarbami.
Elfka, idąc kawałek za Malbornem, uważnie przyglądała się jemu i sposobie jego chodu. Uznała, że warto było go naśladować, by być bardziej wiarygodnym ludzkim mężczyzną. Niestety, ciężko było się tak szybko wyzbyć elfiej gracji i bardziej przypominała kuśtykającego starca, niż pełnego wigoru najemnika.
Zadziwiająco łatwo udało im się powrócić tą samą drogą do prowizorycznego skarbca. Lorelei od razu zorientowała się, że pilnujący kosztowności troll był tym, o którym wcześniej rozmawiały dwa gobliny, teraz już pozbawione życia.
Gorzim łypnął na nich, a Lorelei jedynie cofnęła się niezauważenie o kilka kroków, by skryć w cieniu swe łagodne rysy twarzy, tak bardzo nie pasujące do roli, którą odgrywała w tym przedstawieniu.
Na ich szczęście do przodu wyrwał się Malborn, czego pewnie żadne z nich się nie spodziewało. Chociaż po głębszym zastanowieniu był on w najlepszej pozycji do podjęcia rozmowy z Gorzimem.
- Idziemy na górę - odparł Malborn na zadane przez trolla pytanie.
- Jużem gadał, żeby mnie tu nie łazić, dobrze?
- Nam nie mówiłeś. Jesteśmy nowi. Jam Tiryn Hador jest z zachodu.
- Imię Gorzim. Jakie wieści z zachodu?
- Słońce zachodzi wciąż później. Na szlakach ruch coraz większy.
- Hymm - mruknął troll.
Lorelei postanowiła wykorzystać moment, w którym troll był zaabsorbowany rozmową i rozmyślaniem nad każdym słowem niejakiego Tiryna Hadora, znanego większości jako Malborn.
Czuła, że mogła dowiedzieć się czegoś więcej od otaczającej ich natury. Wszak kamienne skały, które stanowiły ściany i sufity podziemnych tuneli pod twierdzą były niczym innym, jak tworem przyrody.
Pluła sobie w brodę, że też wcześniej nie wpadła na ten pomysł, by wsłuchać się w otaczające ich szepty, słyszane tylko elfim uszom.
- Co ty robisz? - zaintrygowany Gorzim pochylił się nad Lorelei przebraną za ludzkiego mężczyznę.
Troll klęknął na jedno kolano i również przyłożył do kamiennej podłogi odstające ucho.
Elfka nie odpowiedziała. Nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa, by się nie zdemaskować, gdyż jej głos był zbyt kobiecy i melodyjny, by wystarczająco naśladować męski ton. Spojrzała w stronę swoich towarzyszy, mając ogromną nadzieję, że podłapią jej pomysł i wyjaśnią Gorzimowi, że ich towarzysz nie tylko jest niemy, ale i ma dziwne nawyki.
Musiała też poczekać z wieściami, które zasłyszała, na odpowiedni moment, kiedy będą z dala od nieproszonych uszu, choć wielce ją korciło, by przekazać wszystko pozostałym.
Wieści te niemało ją zaniepokoiły.

 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 23-05-2016 o 11:57.
Pan Elf jest offline  
Stary 25-05-2016, 14:02   #85
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
To całe złoto, piękne klejnoty i niezwykłe przedmioty usypane wokół w stosy przyprawiały krasnoluda o ból serca. Gdy sobie pomyślał, że nikt nie cieszy nimi oczu, nikt zacny ich nie używa ani nie nosi, służą tylko za leże dla obrzydliwego trolla, żałość czuł i gniew na niesprawiedliwość losu.

I pragnienie, by coś dla tego złota zrobić.

Tedy podsunął się kroczek w prawo, bliżej jednego ze stosów kosztowności. Troll legł właśnie zaciekawiony obok przebranej Lorelei, która postanowiła położyć się na płask na kamiennej posadzce. I chociaż Thyri uważał, że to wyjątkowo dziwny sposób na odwrócenie uwagi stwora, to jednak zadziałał. Niesamowite było to, że Lorelei wiedziała, że trollową uwagę należy odwrócić... Może posiadła tajemną sztukę czytania w myślach? W każdym razie, doskonale się z nią współdziałało. Thyri prawie zapomniał, że to elfka, i to z tych z Mrocznej Puszczy. Ochotnie przyjął ofiarowane wsparcie.

Podsunął się jeszcze kroczek bliżej. Zgarnął jedną zdobycz ze stosu i tym samym płynnym ruchem umieścił w sakwie z tyłu pasa zawieszonej. Przez szpary przyłbicy orczego hełmu spojrzał na trolla, który nie zmienił horyzontalnej pozycji, a tylko zaczął się dopytywać o powody, dla których niektórzy chcą polegiwać na płask w jego komnatce.
- Nie pogadasz se z nim. Niemota i durnota – wyburczał mu Thyri odstręczająco. - Ale nosa i ucho ma, czy skały trzymają mocno. Niech se powęszy i posłucha, czy od doła tąpnięcie nie idzie.

Nie czekając, aż Gorzim przetrawi rzuconą na odczepnego odpowiedź, krasnolud przetoczył się pod malowidło. I poczuł się nadzwyczaj zawiedziony. Niewątpliwie było kunsztowne, przedstawiało miasto z białego kamienia, z licznymi filarami, kolumnami, łukami, na górze jest taras z pięknym drzewem... ale nie kryły się w nim żadne tajemnice, a przynajmniej nie takie, które pozwoliły się przejrzeć oku krasnoluda.

Gorzim tymczasem zebrał się w sobie, wstał i stęknął, jakby ciężką i uczciwą pracę wykonał.
- Dobrze. Won mi stont. Wte lub wewte! - kiwnął czupryną od wejścia do komnaty ku schodom na górę.

 
Asenat jest offline  
Stary 31-05-2016, 21:28   #86
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację

Kręte schody zaprowadziły nowoprzybyłych do kilkudziesięcioma stopniami na parter starej budowli, do której słońce zaglądało nieśmiało tylko przy otworach okiennych zatrzymując się na posadzce o kilka kroków dalej. Bractwo znajdowało się w głównym, bo jedynym budynku na placu poza kurtyną wysokiego muru okalającą starożytną twierdzę. Była to kwadratowa wieża, skruszona czasem, lecz wciąż górująca dobre trzy tuziny stóp ponad szczyt wzgórza. Cztery z pięciu pomieszczeń tego poziomu zaadaptowano na mieszkalne kwatery zbrojnych. Ostatnie było przedsionkiem, korytarzem z wielkim otworem po niegdyś osadzonych w zewnętrznej ścianie, nieobecnych wrotach. Nie zastali żywej duszy pośród kilkunastu bieżąco używanych posłań, lecz tylko rozbabrane posłania, ubrania i nieprzedstawiające większej wartości rzeczy osobiste ludzi.

Na pierwszym piętrze wieży, z trzech pustych pomieszczeń, to największe z nich przykuwało uwagę. Sala, w której stał prosty drewniany stół z ławą i kilkoma krzesłami, nie posiadał żadnych innych mebli lub przedmiotów. Na posadzce jednak znajdowała się mozaika z kamieni kunsztownie ułożonych równo i ciasno niczym tafla szła. W części, która zachowała swój pierwotny kształt między płyty nie wcisnąłby się nawet włos, mimo upływu tylu lat, wieków.

- Mapa Arnoru. – rzekł Malborn. – Sprzed podziału na trzy mniejsze królestwa. – pewny, dumny głos brzmiał szlachetną nostalgią. – A to Annuminas, dawna stolica królestwa mych przodków. – wskazał na szczegółowy plan miasta.

Od północnego wschodu mozaika była zrujnowana, jakby na mapie królestwa postępowała plaga. W rzeczy samej tak było i Thyri to od razu odgadł, że to korzenie szkodliwej rośliny swymi pędami podważało płytki pękając, wybrzuszając i czerniejąc wzory. Mistrzowi z Esgaroth i Dunedainowi, nie trzeba było mówić, że zarys zniszczonej mapy odwzorowywał granice dawnego królestwa Angmara.

Jednym z trzech pomieszczeń drugiego piętra była niegdyś zbrojownia stacjonującego w twierdzy garnizonu. Teraz prócz połamanych, starych broni, narzędzi i innych nieprzydatnych gratów, pokój składował parę starych beczek z rybami, suszonym mięsem i kilka udźcami świeżej dziczyzny.

Spiralne schody wiodły dalej ku górze, skąd przed otwór wpadały na schody promienie słońca sugerując wyjście na ostatni poziom wieży, gdzie uprzednio tego dnia skradając się ku wzgórzu, dostrzegli stojących, przy rampartach, dwóch ludzi.


 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 31-05-2016 o 21:30.
Campo Viejo jest offline  
Stary 01-06-2016, 12:30   #87
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

- Niesamowite - wyszeptała Lorelei, przyglądając się mozaice zdobiącej podłogę.
Była pod wielkim wrażeniem, bo rzadko widywała tak piękne rzeczy nie stworzone elfią ręką. Pomijając rzeczne miasto i niewielkie jego okolice, nie miała zbyt wielkiego doświadczenia z ludźmi i ich wytworami, toteż nie ukrywała swojego zdumienia i tej ciekawskiej iskierki w oku.
Ściągnęła z głowy niewygodny hełm, a jej kasztanowe włosy rozsypały się wesoło na ramiona i plecy.
Chciała bardziej nacieszyć oczy mapą Arnoru, nim ponownie będzie musiała przyodziać hełm przysłaniający widoczność. Chciała również pochwalić lud Malborna, z podziwem komentując piękną sztukę, jakiej właśnie doświadczała, lecz w ostatniej chwili myśli jej powędrowały ku czemuś bardziej istotnemu.
- Winniście wiedzieć, że całe dwa dni temu wielki Ogr przebywał w pomieszczeniu wysypanym skarbami. Kamienie wyszeptały mi również, że towarzystwem mu było coś lub nawet ktoś mroczny - powiedziała spokojnym, acz poważnym tonem, kucając przy zrujnowanej części mozaiki. - Od tamtej pory przewinęło się jeszcze kilku ludzi i orków z pejczami - dodała po chwili ciszy, muskając opuszkami palców rośliny, wybrzuszające mozaikę.

 
Pan Elf jest offline  
Stary 03-06-2016, 15:31   #88
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

Tak daleko jak tylko jej pamięć sięgała, nie była w stanie przypomnieć sobie wrażenia podobnego do tego jakie ogarnęło nią w tej ciemnej celi. Zapomnienie. Pustka. Jakby cały świat był pusty. Bez lasów i pól. Bez rzek i jezior. Bez ziemi i nieba. Bez żadnej żywej istoty. Jakby był tylko bezgraniczną ciemnością bez życia. A w samym jego środku, była tylko ta okropna komora. Jak jakieś więzienie poza którym nie było wolności. Choć nie. Nie więzienie. Widziała już więzienie w Michele Delving. Właściwie było przytulniejsze niż smajal Oldbucków. Miało uprzejmego szeryfa, powód dla którego się tam trafiało i precyzyjnie określoną datę po upływie której się wychodziło. To pomieszczenie tutaj nie miało nic z tych rzeczy. To był schowek. Na jakąś bardzo złą rzecz, o której chciano na wieki zapomnieć.
Chciała stąd wyjść
Mistrz Thyri coś odpowiedział, ale sens jego wypowiedzi nie dotarł do jej głowy. Docierał za to obraz, na którym krasnolud nieśpiesznie dotykał palcami ogniw upiornego łańcucha. I zaraz za nim myśl, że jeszcze jedna zmitrężona przez niego chwila, a podzielą los zamkniętej tu ongiś istoty…
Dopiero złość w jej głosie podziałała na ociągającego się Thyriego.

Widok rozwartych drzwi rozrzedził w końcu nieprzyjemny chłód jaki owiał jej serce i dopuścił do głosu wrodzoną ciekawość. Czy Zapomniany sam się wydostał? Czy raczej go stąd wydarto?

Wydarto. Wbrew niezbyt zabawnym domysłom krasnoluda, w duchu miała jednak nadzieję, że stało się to dawno temu i że wszyscy bohaterowie tych wydarzeń lata temu zamienili się w proch.


Humor wrócił jej szybko. Nawet sama się tym zdziwiła. Nie żeby nie miał na to wpływu Malborn, który po rzuconym przez nią luźnym pomyśle pójścia na przeszpiegi do goblinów, szybko dodał, że przecież sam może się przebrać za człowieka wzgórz i… pogawędzić z trollem!
- Dzień dobry panie trollu! Nie przeszkadzam aby w podkurkowej herbatce? Ależ dorodną kulkę pan ze smarka utoczył!
Rozbawiona Hilly aż plasnęła dłonią o uda, a drugą szybko zatkała usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Oczywiście przystała na to. Przystał też i mistrz Thyri stawiając tym samym niedowierzającą temu wszystkiemu Lorelei przed faktem dokonanym. Hilly widząc jej zgrozę na widok śmierdzących łachów z magazynów nie omieszkała trochę pożartować. Dobrała trzy komplety orczych wdzianek po czym jęła dopasowywać do siebie z gracją panien z dobrych domów pokroju Brandyhall.
- Spójrz Lorelei jak mi ten kubraczek pasuje do oczu! A tą kością można włosy upiąć! A ten? Nie… chyba ta rdza za bardzo krzykliwa, co? Psia krew, nie mogę się zdecydować. No dobra. Ten… O mateńko najukochańsza… Lorelei… Wyglądasz bosko! Chodźmy. Pora oczarować panów.
Niestety z panów ostał się tylko tylko Malborn, który swoim zwyczajem z zainteresowaniem studiował klanową broszę stanowiącą element jego przebrania.
- Może byś tak zachwycił się naszym nadejściem, co?
- Proszę? - Malborn zamrugał oderwanymi od symbolu oczami bez wyraźnego zrozumienia.
Hilly pokręciła głową z udawaną dezaprobatą.
- A gdzie Thyri?
Malborn jak zwykle świadom swojego otoczenia rozejrzał się jakby dopiero orientując się w nieobecności towarzysza. Nim jednak zdążyli się zmartwić Thyri w swoim orczym stroju wynurzył się zza hałdy gruzu.
Kusiło ją by zagadać trochę do trolla. Wyciągnąć z niego coś więcej niż się to Malbornowi udało. Ostatecznie jednak zrezygnowała z tego pomysłu.

Pomyszkowała trochę w magazynie broni, ale niczego nie znalazła. Chwastowi też się przyjrzała, ale poza jego chwastową naturą niczego w jego temacie się nie dowiedziała. Z zaciekawieniem też przyjrzała się mapie sugerując Malbornowi by może naszkicował sobie gdzieś nieznane mu wcześniej lokacje jakie zawierała. Po czym ostrożnie wyjrzała na szczyt wieży gdzie nadal było dwóch znudzonych wartowników. Gdy zeszła, wysłuchała słów Lorelei i na chwilę spochmurniała. Wspomnienie tej strasznej ciemnej celi było mimowolne… I może nie pozbawione sensu?
- Czyli to Ogr i jego gobliny uwolniły tego kogoś kto mieszkał w celi.
Potrząsnęła głową.
- Jesteśmy w samym środku tej strażnicy, a nic nie wiemy - stwierdziła z niesmakiem - Trzeba w końcu z kimś poważnie porozmawiać.
Co rzekłszy spojrzała znacząco na górę i jej dwóch lokatorów.
- Zawołamy do nich jako orki tak: “Gorzim woła ludzia na dół”. Czy coś takiego. Rozdzielą się i jeden pewnie zejdzie z nami. Tam na górze jest jasno, a tu ciemno. Zanim mu oczy przywykną i się zorientuje, że się przebraliśmy, trzeba będzie go rozbroić i zamknąć mu buzię. A potem Malborn albo Lorelei pójdą na górę do tego drugiego. Że niby ten pierwszy wraca. Nie będzie nic podejrzewać i z łatwością się go zaskoczy.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 12-06-2016, 16:32   #89
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



- Gorzim woła ludzia na dół. – zaskrzeczała panienka Hilly z czarnego otworu krętów schodów, wykrzywiwszy buźkę w szpetnym grymasie gobliniej karykatury, jakoby to również pomóc miało w oszustwie.
Niespieszne kroki zbliżały się miarowo coraz bliżej. Wysoki mężczyzna zasłonił sobą niebo stojące w drzwiach, kiedy Hobbitka z karnoludem garbili się na dole schodów.
- A mówił co chce? – zagadnął zaciekawiony wojak schodząc.
- Nie! – odburknęła złośliwie Hilly, jakby była wiecznie zirytowanym małym orkiem.
Thyri przepuścił człowieka, który stąpał za wiodącą pochód Hilly.
Mężczyzna na piętrze wieży znienacka dostał w głowę od krasnoluda i byłby runął jak długi, gdyby nie przyczajone ręce elfki i Malborna, którzy w porę uchwycili zwiotczałe członki nieprzytomnej ofiary.
Związanego i zakneblowanego zostawili w ukryciu jednej z komnat na piętrze i ruszyli na z powrotem na górę.


Malborn wyszedł na taras wieży. Niebo ciemniało, bo chyliło się ku zachodowi skrytego za chmurami słońca. Wartownik stał wsparty łokciami o starożytny kamień rampartu.
- Co chciał? – zapatrzony w dal zagadnął znudzony, znużony słysząc za sobą kroki.
- Nie wiem. – odrzekł Malborn. – Rozmawia o czymś z trollem.
Słysząc obcy głos człowiek obrócił się natychmiast.
- A tyś kto?
- Hador. Tyrin Hador. – Dunedain splunął niedbale. - Z zachodu. A to moi kamraci.
- Stig Włóczęga. – nieogolony kudłacz łypnął zaciekawiony po wszystkich. – Nie widziałem waszego nadejścia. – uniósł brew krzywiąc zamyśloną bruzdę niskiego czoła.
- To lepiej, żebyś się nie chwalił kapitanowi. – mruknął Malborn uśmiechając się szpetnie.
- Taaa… Lepiej nie. – potrząsnął kudłami zafrasowany, zawstydzony. – A tu nic się nie dzieje. – zmienił natychmiast temat. – Nuda jak zwykle.
- Szukamy kapitana. – wtrąciła Hilly. – Kazał znaleźć i ubić krasnoludy, czym nas.. – kopniak w kostkę od Malborna przymknął panienkę, która syknęła.
- Nie przeszkadzaj ludziom w rozmowie! – warknął Malborn.
Stig pogardliwie zerknął na małego goblina jak na padlinę.
- Nie ma go tu. Mormog z oddziałem trolli ruszył na Wrzosowika Etten. – obrócił twarz do Strażnika Północy. - Dwa dni temu. Minęliście się.




 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 12-06-2016 o 16:36.
Campo Viejo jest offline  
Stary 21-06-2016, 13:17   #90
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Niecny plan towarzyszy Lorelei powiódł się. Nawet bardziej, niż by się tego spodziewała. Czasami najdziwniejsze pomysły okazują się tymi najlepszymi.
Przed ruszeniem po krętych schodach w górę, odwróciła się na moment, by spojrzeć na nieprzytomnego, zakneblowanego mężczyznę. Miała wielką nadzieję, że jeszcze przez długi czas pozostanie w takim stanie, co by im nie zniweczyć dalszej eksploracji twierdzy.
Poprawiła niewygodną orczą zbroję i hełm zasłaniający jej elficką twarz, po czym udała się za panienką Hilly, panem Malbornem i mistrzem Thyrim na szczyt krętych schodów.

Z radością odetchnęła świeżym powietrzem. Bo choć przyzwyczajona do ciemności, które przecież okrywały Mroczną Puszczę, to jednak nie przywykła aż tak do gobliniego smrodu i nieprzyjemnej, chłodnej wilgoci podziemnych tuneli, której do tego towarzyszyło niemiłe, mroczne przeczucie czające się w każdym zakamarku.
Przez moment nawet zamarzyła, by ta wędrówka dobiegła już końca, by ponownie mogła znaleźć się wśród wijących się drzew Leśnego Królestwa. Zapragnęła znów usłyszeć śpiew swojej matki, opiekuńcze rady ojca. Zatęskniła nawet za swoimi siostrami, wszystkimi bez wyjątków!
Pogrążona w rozmyślaniach nad tym, co pozostawiła w Mrocznej Puszczy, wyruszając na tę misję, podeszła do kamiennego murka i oparła się rękami, przyglądając się widokom rozpościerającym się wokół.
Znów wzięła głęboki wdech i przymknęła powieki, delektując się chwilą na świeżym powietrzu, wsłuchując się w delikatny szum wiatru. Niewiele chciał zdradzić, jedynie tyle, że ze wszystkich stron można było natrafić na trolle.

Pozostali przesłuchiwali wartownika, Lorelei musiała jednak wciąż udawać niemego przygłupa, ażeby nie zdradzić ich prawdziwych tożsamości. Z tego też powodu nie odezwała się ani słowem, wykorzystując te chwile na przyglądanie się otaczającej ich przyrodzie. Wspomniała także Agisa. Choć wciąż nie życzyła sobie spotkania z nim, to jednak nadal tliły się w niej jakieś przyjacielskie uczucia wobec niego. Zostawiła go samego po tamtym wydarzeniu i trochę obawiała się, że popełniła wtedy błąd. Co się z nim stało? Czy poradził sobie?

Zaniepokoiła się dopiero, kiedy mężczyzna o imieniu Stig postanowił sprawdzić, co stało się z jego towarzyszem, który coś długo nie wracał od Gorzima.
Wyrwało ją to z zamyślenia i spojrzała po swoich towarzyszach pytającym wzrokiem. Mogła spróbować go ogłuszyć, kiedy koło niej przechodził, jednak wolała się upewnić czy aby jej nowi przyjaciele nie mieli lepszego planu w zanadrzu. W końcu wiele można było wyczytać z czyjegoś spojrzenia.

 
Pan Elf jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172