Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-06-2016, 09:00   #91
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Wyciskanie plotek z życia twierdzy szło im tak gładko, jakby to było czyszczenie niecki fontanny. Jednej z tych płytszych, bowiem strażnik wiedział niewiele... jednak wiedział, że Kapitana w domu nie zastali.

– Nie ma go tu. Mormog z oddziałem trolli ruszył na Wrzosowika Etten. – obrócił twarz do Strażnika Północy. – Dwa dni temu. Minęliście się.
Okrągławy i milkliwy goblin, jakiego udawał dotąd z powodzeniem mistrz Thyri, na te słowa wyraźnie się podniecił.
– Ha! Po posiłki polazł? Bitka byndzie jak raz prawdziwa?

– Yyyy? Polazł po posiłki? – Włóczęga popatrzył na goblina. – Bitka jaka będzie gdzie? Kiedy? – pytał Malborna ożywiony. – Być to może! Ma on wielkie plany! Zawsze to powtarzam!
Malborn zrobił wielce uczoną minę zadumania nad słowami tymi. Thyri wywrócił oczami pod goblinim hełmem. Już jasne było, że Włóczega planów wodza nie zna ani w ogóle, ani w szczególe – poza tym jednym, że chciałby cały wolny świat shołdować sobie, lub – ostatecznie – podzielić się nim z podobnymi sobie. A jednak nie znając – wierzył w nie całym sobą.

Ten gderliwszy z goblinów co przed chwilę tylko łypał złowrogo na Malborna, zaśmiał się teraz.
– Waaażne ludzie, a nie wiedzą, co? – zaskrzeczał złośliwie – Kap głupi nie jest! Planów nie wyjawia, ani ludziom, ani goblinom! To się nie pusz Hador! No ale z kimś przecież Kap gada, nie? Ktoś musi wiedzieć kiedy i gdzie będziem tych Łapserdaków z Północy krajać! Teee Stig, a kto tu u was tera w strażnicy dowódca? No chyba, że nie Gorzim, co?

– Gorzim nie może dowodzić, bo nie odechodzi ode skarbów – wymądrzył się gruby goblin, jakby wszystkie rozumy pozjadał i od tego się taki okrągły zrobił – A ludziki nie słuchają trollów, nawet śprytnych. Ho ho, co nie?

Przecież trolle są za głupie, by dowodzić. Co, co nie, hohoho... No chyba, że Gorzim właśnie nie jest...

– Gorzim dowodzi w nieobecność Mormoga. – rzekł Stig. – Zmieńcie mnie na chwilunię. Zobacze czego chce od nas. Coś Hromund nie wraca... – ruszył ku schodom.

Gruby goblin wymienił znaczące spojrzenia ze smukłym ludziem. Mały wredny goblin zachichotał i zasypał Stiga gradem słów, łypiąc ze szpary hełmu oczkami błyszczącymi pięknie i podstępnie jak klejnoty w leżu smoka.

I gruby goblin potoczył się do schodów.
– Z warty nie zlaza się i nie szwenda jak wsza. Jeno wartuje – oznajmił prawdę przedwieczną. – Ja obaczę.

 
Asenat jest offline  
Stary 12-07-2016, 06:20   #92
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Bractwo uporawszy się z wartownikami opuściło wysoką kurtynę muru zewnętrznego pradawnej warowni dunedaińskiej i zeszło stromą skarpą do miejsca, gdzie otwór w skale, niczym otwarta paszcza, zapraszał czernią podniebienia i kłami szczerbatych kamieni.

Sprytni podróżnicy na skrycie przemknęli między cieniami pieczar zamieszkałych przez dwa, zaspane trole pochłonięte siorbaniem z beczek piwa, niczym z drewnianych kufli.

Czmychnęli obok skarbca, w którym na straży leżał Gorzim, niezauważeni dotarli spiralnym korytarzem do jaskini, gdzie górnicza praca pochłaniała batalion popędzanych orczymi batami goblinich niewolników.

Lorelei weszła do tajemniczej, mrocznej komnaty, którą nawiedzili tego dnia wcześniej. Choć zwiadowczyni z Mrocznej Puszczy przywykła do skalnych podziemi Siedziby Leśnych Elfów i wiecznych ciemności niebezpiecznej kniei, to wzdrygnęła się przestąpiwszy próg dunedaińskiej celi. Strach wymieszany z paniczną tęsknotą za choćby promykiem obiecującego światła, otulił ją czarnym ramieniem mrocznego płaszcza gasząc niczym cięciem sztyletu ostatni knot nadziei, gdy duszna, martwa czerń lochu spadła na duszę dziewczyny. Dusząc w piersiach odmawiający posłuszeństwa, łopoczący oddech, Loreleli skupiła się na tym, co mogłyby jej opowiedzieć pradawne kamienie więzienia. Uderzyła w nią śmiertelna cisza, tak głucha, że aż zapiszczało jej w uszach i zataczając się wyszła z komnaty na jakże przytulny korytarz orczej twierdzy.




Ślady Kapitana Mormoga i małego kontyngentu trolli, całkiem wyraźne, prowadziły na północ. Oddział wyprzedzał bractwo dwa dni drogi kierując się w linii prostej ku Wrzosowiskom Etten.

- Niewiele wiadomym jest mi na temat tej krainy. - rzekł Malborn przy ognisku pierwszego dnia topienia. - To Kraina Trolli i niewielu jest żywych, którzy z niej wrócili, aby dać świadectwo. Ludzie mawiają, że tam we mgle czeka tylko śmierć. Elfy omijają ten kraj również w rozmowach. - złamał gałązkę z trzaskiem i wrzucił w płomienie.

Pierwsza warta przypadła w udziale Hilly Oldbuck.
Noc zapadła na dobre czarnym prześcieradłem świecących gwiazd przykrywszy nieboskłon.
Przyjaciele spali znużeni trudami podróży w niegościnnych stronach.

Nie z tego, ni z owego, noc zaczęła się w oczach Hobbitki stawać coraz bardziej czarniejszą, niczym ciemna chmura lub mroczna mgła połykająca światło gwiazd, oblekła wszystko dookoła obozu, choć gwiazdy i księżyc wciąż były czyste i przejrzyste.

- Witaj. Być może winnaś zbudzić swych towarzyszy, abyśmy mogli się rozmówić. - stwierdził pytającą formą zdania, trudny do opisania i przypisania mu płci, pewny głos wydobywający się z cienia.

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 12-07-2016, 18:15   #93
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Lorelei z nieukrywaną radością i ulgą przyjęła fakt, że mogła pozbyć się okropnego, orkowego odzienia. Przy najbliższej okazji cisnęła nim jak najdalej i wiele by oddała, by z zapachem mogła zrobić tak samo. Licząc, że jej własne ubranie nie przesiąknęło na zawsze smrodem orków, udała się za swoimi towarzyszami.


Z wielkim niezadowoleniem i niechęcią, ale z myślą o wykonaniu misji, wkroczyła do ciemnego pomieszczenia, w którym wcześniej czuła się bardzo nieswojo. Tym razem nie było inaczej, a może nawet znacznie gorzej.
Czuła jakby ciemność wypełniająca komnatę zaczęła ją otulać, z każdą chwilą coraz mocniej i mocniej, wręcz pozbawiając tchu w piersi. Było to niezwykle nieprzyjemne uczucie, jakiego jeszcze do tej pory nie czuła. Natychmiast zatęskniła za słońcem, świeżym powietrzem i zapragnęła wybiec z komnaty co sił w nogach.
Wzięła się jednak w garść i zapuściła się jeszcze głębiej, gdzie przymknęła powieki i wsłuchała się w kamienie.
Nie minęła chwila, a jęknęła okropnie, jakby ktoś zaczął jej wbijać szpikulce w jej elfie uszy. W rzeczywistości była to wręcz kłująca cisza, tak nieprzyjemna i złowroga, jak całe to pomieszczenie.
Cofnęła się kilka kroków, a potem oparła jedną ręką o ścianę, jakby potrzebowała podparcia. Natychmiast opuściła komnatę i odetchnęła z ulgą, kiedy znalazła się w przestronnej jaskini, w pobliżu swoich towarzyszy.
- Złowroga cisza - wysapała, kręcąc głową. - Winniśmy opuścić to miejsce czym prędzej - dodała, kiedy już doszła do siebie.
Jakkolwiek zawiedzeni by nie byli, nie zamierzała już wracać do tej komnaty.

Przy ognisku Lorelei już całkowicie odzyskała humor. Uraczyła nawet swoich towarzyszy pieśnią, którą zwykła sobie śpiewać w trudnych chwilach. Jej głos był melodyjny i ciepły niczym ogień jarzący się tuż przed nimi. Kiedy skończyła, uśmiechnęła się z nadzieją, że choć trochę pokrzepiła ich serca.
- Kładźmy się spać, a przejmować będziemy się z samego rana, po śniadaniu - powiedziała w końcu, kiedy zapadła już noc.
Zamknęła oczy i zasnęła niemalże natychmiast. Sny miała mroczne. To patrzyła ponownie na śmierć swojego przyjaciela, to pochłaniana była przez ciemność dunedainskiej celi. I nic nie mogła poradzić, za każdym razem zdolna jedynie do biernej postawy.
Wybudzona została przez pannę Hildegardę, co przyjęła z wdzięcznością, bo właśnie zatracała się w sennych koszmarach.
Czujnie rozejrzała się dookoła, próbując doszukać się źródła tajemniczego głosu, jednocześnie upewniając się, że swoją broń miała w gotowości.
- Pokaż się - rzekła Lorelei do nieznajomego. - Wszak wygodniej rozmawiać twarzą w twarz, a nie kierować słowa w pustą przestrzeń.
Mówiła tonem spokojnym, choć nie do końca ufała dziwnemu głosowi. Skupiła się na każdym słowie przez niego wypowiadanym, próbując wyczuć kryjące się za słowami intencje.

 
Pan Elf jest offline  
Stary 12-07-2016, 22:09   #94
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

Na dźwięk jakim rozbrzmiały niespodziewane słowa, Hilly nieomal krzyknęła w ostatnim momencie zakrywając usta dłonią. Tym samym też upuszczając fajkę, która mimo desperackich wymachów drugą ręką i tak upadła na ziemię. Oczywiście jej wzrok już od kilku dobrych chwil musiał pogodzić się z faktem, że nie przeniknie narastających ciemności, więc nawet nie przyszło jej do głowy marnować ani chwileczki na wypatrzenie tajemniczego gościa. Zamiast tego pośpiesznie podniosła fajkę jakby ta była jakimś wszechmocnym amulecikiem i rzuciła się szturchać wszystkich kompanów. A skończywszy na Malbornie, usiadła blisko niego i nerwowo pykając z ustnika spróbowała wziąć się w garść. Gość był z jednej strony straszny w swej niewidoczności, a z drugiej... zupełnie grzeczny. Przywitał się, nieproszony nie podszedł do ogniska... Być może... nie należało się go bać?
- Roz... rozmówić? Pora trochę późna, ale znajdzie się miejsce przy ognisku. Nawet trochę zupy. Mosz... możesz podejść.
Znów zapykała kilka razy pośpiesznie świdrując ciemności wzrokiem.
- Kiedy wszyscy będziecie gotowi. - odrzekł głos.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 17-07-2016, 06:27   #95
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Czasem z ciemności pod korzeniami gór, w najgłębszych sztolniach, czai się mrok ciemniejszy niż najgłębsza noc. Tak opowiadały Thyriemu starzy khazadzi, gdy broda mistrza z Esgorath była jeszcze miękkim, dziecięcym puszkiem na jego pyzatych policzkach. A on wierzył, choć był krasnoludem urodzonym pod otwartym, gwieździstym niebem, i miast drążyć głęboko pod ziemią, wolał wysoko i pięknie wznosić w górę na jej powierzchni.
A teraz ten mrok, w który dawno uwierzył, nie widząc go samemu, ujrzał na własne oczy. Jego odbicie, mgnienie zaledwie, cień cienia, który zmętnił kryształowe źrenice Lorelei. A potem ciemności wokół obozu przemówiły, gdy go Hilly obudziła, szarpiąc za ramię. Głos zdawał się uprzejmy, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Łotr w przebiegłości może przemawiać łagodnie. Człek zacny może mieć gwałtowną naturę i niezbyt giętki język.

Thyri uniósł się do pionu, palce pod grubym pledem zaciskając na drzewcu Pilniczka. Spojrzał na hobbitkę, a jego usta poruszyły się, bezgłośnie formując dwa słowa. Lampka elfów.

- Hm, hm. Powitać - rzekł na głos.


 
Asenat jest offline  
Stary 17-07-2016, 13:29   #96
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pyk, pyk, pyk, pyk...
Hobbitce od razu przyszło na myśl, że może jegomość w ogóle pójdzie sobie, jeśli nie będą wszyscy gotowi. Bo czy tak naprawdę ona była gotowa? W zwyczaju hobbitów wszak było nie napraszać się do gospodarza, który nie był gotowy do przyjęcia gości. Więc może poprosić, żeby przyszedł rano? Albo w ogóle kiedy indziej? Bo jakoś tak cisza w jakiej przyjaciele wybudzali się ze snu, a podczas której nieznajomy cierpliwie oczekiwał ich gotowości, dłużyła się i nasuwała coraz więcej wątpliwości.
Od bezskutecznego wypatrywania wyrwało ją dopiero syknięcie Malborna, któremu zdaje się ścierpło ściskane przez nią ramię. Dunedain jednocześnie skinieniem głowy zwrócił jej uwagę na Thyriego. Thyriego przypominającego jej o...
Och, ależ z niej gapa!
Szybciutko wyciągnęła zachomikowany w manatkach kamyczek.

 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 23-07-2016, 19:30   #97
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację

Kiedy bractwo wyraziło zgodę spotkania I rozmowy z tajemniczym gościem, ciemność zelżała i z mroku wyłoniła się kobieta o mieniących się światłem gwiazd szatach i długich włosach, lśniących w blasku księżyca kolorem polerowanego srebra, luźno opadających na ramiona. Była piękna ponad wszelką zdolność ujęcia urody w słowa śmiertelnych. Lorelei wiedziała, że nocny gość nie należy do lasy ludzi, ani Pierworodnych.

Kobieta wstąpiła w okrąg światła bijący od ognia i powoli stąpając kroczyła pomiędzy bractwem ciemnymi, zimnymi oczyma lustrując ich twarze długimi momentami, zaglądając niemal w ich głąb. Jedynym elementem niszczącym ideał jej aparycji była żelazna obręcz na szyi wściekle emanująca żar czerwonych run.

- Zwano mnie wieloma imionami odkąd przybyłam do Ardy, wiele długich lat temu, lecz tu na Zachodzie na imię mam Feredrun. - rzekła. – Myślę, że możecie być tymi, których poszukuję.

Bractwo w jej obecności czuło się niczym w głębi olbrzymiej jaskini lub pośrodku otworu głębokiej doliny, gdzie wszystkie dźwięki zdawały się być odległymi i bliskimi jednocześnie, jakoby niesione echem wiatru. Natura istoty z nie z tej ziemi oraz jej moc była oczywista wszystkim.



 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline  
Stary 27-07-2016, 01:23   #98
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację

- Witaj pani Feredrun… - Hilly patrzyła na istotę która wkroczyła w poświatę płomieni jak urzeczona - Zwę się Hildegarda Oldbuck… z Bucklandu… i niezwyklem rada cię poznać...
Feredrun w oczach hobbitki istotnie była czymś nadzywczajnym. Budzącym w głębi serca skrywaną zawiść, ale i tak jednozancznie doskonałą, że nie sposób było choćby oczu odwrócić. Epatowała kobiecością, pięknem i mieniąca się ciemnością jej oczu tajemnicą… W jednej chwili Hilly zapragnęła choćby przez chwilę stanąć tam na jej miejscu. W gwiezdnej szacie okrywającej idealne ciało i skrywającej najskrytszy sekret…
- Hmmm… Hmmm… Taak - Kasztanowa broda pochyliła się przed nieznajomą bardzo ostrożnie - Jam Thyri z rodu Durina. Do twoich usług, pani.
Kobieta powiodła po ich dwójce spojrzeniem, które nie wyrażało niczego poza nieznacznym zainteresowaniem samym jednak jeno ich widokiem. Jakby żadne z wypowiedzianych słów nie wzbudziło jej rozczarowania, czy aprobaty. Jakby, ku zdziwieniu Hilly, grzeczność, była jednak dla niej niczym puch. Czemuż więc czekała na wszystkich z ujawnieniem się?
Feredrun nicując ich nocą swych oczu, nie odrzekła ani słowa. Stąpała tylko między nimi. Pewnie i dostojnie. Jak królowa. W harmonię jej kroków jednak po chwili wdarło się zawahanie. Za sprawą nikogo innego jak Lorelei, której gwieździstym głosem rozbrzmiały ciemności.

Lorelei’s song

Feredrun przez chwilę zdawała się odarta ze swojej cienistej zbroi. Przez chwilę wydawała się zupełnie ludzka. Przez chwilę Hilly przypomniała kogoś… Kogoś kogo hobbitka już spotkała. Zaraz jednak na widok Malborna jej usta ściągnęły się w węziutką kreskę i mimo nadal pobrzmiewającego miękkiego tembru Lorelei, Feredrun zdała się jeszcze ciemniejsza i mroczniejsza niż wtedy gdy nie było jej widać. Czego oczywiście taki Dunedain jak ich Malborn nie mógł się zlęknąć
- Jestem Malborn z ziem dawnego Arthedainu - opaska okalające jego włosy zdawała się rozbłysnąć równie mocno co szaty Feredrun. Hilly nie mogła się czuć bardziej dumna z niego - Strażnik i uczony Północy.
- I Lorelei - dodała skończywszy pieśń elfka - Z Zielonego Lasu.


 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 27-07-2016 o 01:29.
Marrrt jest offline  
Stary 06-08-2016, 01:28   #99
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

- Jestem niechętnym sługą Cienia. Ciało, które widzicie przed sobą jest mym więzieniem z krwi i kości. Niegdyś wolna wędrowałam w Pustce między Pieśniami nieobleczona, bezcielesna. Czarny Pan wywołał mnie z Wiecznej Ciemności, mamiąc miodowymi słowy. Obiecał nowe doświadczenia, o których nigdy nie śniłam, w zamian za jedną przysługę, a później mogłabym wrócić do Pustki...

Słowa tajemniczej istoty, która wyłoniła się z ciemności, rozległy się ponownie, kiedy kompania przedstawiła się po kolei.
Lorelei wyprostowała się i przyglądała się Feredrun z wielkim zaciekawieniem i szacunkiem. Jeszcze w życiu nie miała okazji spotkać takiej postaci, więc chciała chłonąć to doświadczenie każdym możliwym sposobem.
Musiała też przyznać, że była nieco onieśmielona i przede wszystkim zaskoczona takim spotkaniem, to też nie bardzo paliła się do gadki. Wolała przysłuchiwać się rozmowie i uraczyć nieznajomą swoim śpiewem.

- I chcesz pani Feredrun, żebyśmy... ci pomogli w tej przysłudze? - odezwała się mikra Hildegarda Oldbuck, pykając swoją fajkę i jak zwykle będąc sobie po prostu Hildegardą Oldbuck.

- Nie. Czarny Pan to zaiste Zwodziciel. Kiedy przyszłam do tego świata i klękłam przed nim, Sauron nałożył mi obręcz na szyję, wiążąc mnie do swej woli i jego sług. Wysłał mnie, abym tropiła jego wrogów, a później szukała Pierścieni Władzy. Słuchałam, niewolna, aby przeciwstawić się jego woli.

Feredrun zamilkła na chwilę, a cisza ta zdawała się ich przenikać na wskroś. Nie było to na szczęście takie nieprzyjemne uczucie, jak w ciemnym lochu pod twierdzą, którą przeczesywali nie tak dawno.
Lorelei oderwała na moment wzrok od tajemniczej służki Saurona i spojrzała po swoich towarzyszach. Wszyscy wyczekiwali dalszej opowieści Feredrun, a w ich oczach odbijał się blask ogniska. To przypomniało elfce, że należałoby trochę dorzucić chrustu do ognia, bo zaczynał przygasać. Tak też zrobiła i kiedy kończyła, Feredrun ponownie się odezwała:

- Wiele lat wypełniałam jego misje i mam dosyć kajdanów ciała. Nie pragnę niczego innego, jak tylko opuścić kręgi tego świata i powrócić skąd przybyłam. Lecz magia zaklęć obręczy Saurona jest wciąż zbyt potężna, abym mogła jej się przeciwstawić w pojedynkę i oto jestem, po tych wszystkich latach, wciąż na łańcuchu kolejnego sługusa Czarnego Pana, który mnie uwięził.

Lorelei poczuła współczucie do tej istoty. Została oszukana przez Pana Cienia, a także niecnie wykorzystana do złych celów. Nie dziwiło więc jej, że Feredrun chciała się od tego uwolnić, by skończyć z niewolniczą pracą dla sługusów Cienia. Jednak trafiła jak z deszczu pod rynnę i wciąż była czyjąś niewolnicą.

- Lecz może nadszedł czas... Mój obecny pan to ten, którego szukacie, Mormog. Czy chcecie go znaleźć i, być może, pokrzyżować mu plany?
Nie możecie zwlekać, bo niektóre z nich wypełniają się. Mogę wam pomóc, lecz tylko wtedy, jeśli obiecacie mnie uwolnić.

- Cóż mogą czterej wędrowcy sami wobec sił znacznie od nich większych? - Thyri pogładził kasztanową bródkę, jednocześnie z uwagą przyglądając się obręczy.

- Obręcz jest zbyt potężna, aby ją złamać, lecz wiem o miejscu szczególnej mądrości, ukryte gdzieś w górach na Zachodzie, gdzie ktoś mieszkający tam wie jak to uczynić. Nawet gdybym znała drogę, nie mogłabym tam wstąpić. Lecz może wy moglibyście, spróbować odnaleźć to miejsce? - zapytała z nadzieją Feredrun.

- Łowczyni Wschodu z orszaku Orome, lecz cóż otrzymamy w zamian? - odezwał się Malborn, do tej pory, tak jak Lorelei, wsłuchujący się w słowa nieznajomej.

- Wiem dokąd Mormog zmierza. Znam część jego planów. Wiem jak pomóc, abyście ominęli straże, ofiarować pomoc, której potrzebować będzie, bo droga będzie niebezpieczna.

- Jak możemy Ci zaufać sługo już nie Pana Lasów, lecz Cienia? - Lorelei w końcu postanowiła dołączyć się do dyskusji, bo mimo odczuwanego współczucia do tej istoty, nie do końca była pewna, czy Feredrun była godna zaufania.
W końcu przez tyle czasu służyła Cieniowi, więc mogła zostać przez niego spaczona i teraz perfidnie ich zwodzić i prowadzić prosto w pułapkę. Mogła też być jednak zdesperowana, poszukując wolności i faktycznie oferując im pomoc. Musieli tylko być pewni tego, w co się pakują.

- Zastanówcie się... Cóż zyskam zwodząc was? Czyż Mormog nie obdarowałby mnie na wieść o waszej obecności? A czyż wy, choć nie ufając mi, nie tropilibyście go dalej? Bo przecież nie zaprzeczycie, że podążacie jego śladem...

Lorelei musiała przyznać jej rację. I zrobiła to, ale tylko w myślach. Jednak pozostali wydawali się nadal nie ufać ich rozmówczyni.

- Lecz nie zaprzeczymy także, że zwodząc nas, można posiać ziarno kłamstwa... a potem czekać na plon. Oto korzyść ze zwodzenia - oznajmił Thyri nieufnie.

Hilly nadal wpatrywała się w kobietę jak w obrazek... jak mała dziewczynka na przepiękną lalkę z annumiśnieńskiej porcelany... W końcu zaciągnęła się nerwowo fajkowym zielem, tak mocno że przyjemny zapach ogarnął całe obozowisko. Odetchnęła. Wzięła oddech i ostrożnie zbliżyła się do Feredrun.

- Ja... - pochyliła głowę i przełknęła ślinę starając się by niepewność nie pobrzmiała fałszem w jej szczerych słowach - ja przysięgam, że będę szukać tego miejsca, o którym mówisz i sposobu by zwrócić Ci wolność, pani Feredrun. Ale nie teraz. Teraz, w tym momencie zbaczając ze szlaku... narazilibyśmy bardzo ważne zadanie i zaufanie pewnej bardzo ważnej dla nas osoby. Wówczas wiele innych istnień mogłoby popaść w niewolę.. Cień byłby silniejszy i tym trudniej byłoby mu odebrać coś co zawłaszczył. Pomóż nam więc najpierw pokrzyżować plany tego Mormoga, pani Feredrun. A potem my zrobimy co w naszej mocy by pomóc Tobie.

Malborn odchrząknął, jakby ostrzegając, że zamierza ponownie włączyć się do rozmowy.
- Jako uczony i jako Dunedain nadaję się najlepiej do poszukiwania kogoś z wiedzą i mocą zdolną pomóc ci, Feredrun - powiedział spokojnie i dumnie.

Kołysanka

Lorelei uśmiechnęła się delikatnie pod nosem na te słowa, po czym spojrzała w wesoło tańczący płomień ogniska i wsłuchała się w trzask palonych patyków.
Po chwili zaczęła cicho nucić jakąś melodię, która wkrótce przerodziła się w przyjemną dla ucha pieśń, która wydawała się być elficką kołysanką. I o ile słowa ciężko było zrozumieć komuś, kto nie znał elfickiego języka, o tyle melodia i sam wydźwięk piosenki były wystarczająco miłe i kojące, by nie narzekać.

Tak samo jak panna Hilly, tak i Lorelei chciała pomóc Feredrun. Czuła, że tak już wystarczająco wycierpiała i mimo swojego związania z Cieniem zasługiwała na ratunek.
Kojącą pieśnią elfka chciała dać do zrozumienia, że również jest gotowa udzielić pomocy w zamian za informacje o Mormogu, i że zobowiązuje się do zrewanżowania za tę przysługę.

 
Pan Elf jest offline  
Stary 08-08-2016, 08:07   #100
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Brodatą twarz Thyriego zdobił oszczędny, uprzejmy uśmiech, pod którym krasnolud skrzętnie chował prawdziwe myśli.
Nie chciał deklarować pomocy ani pomagać. Cień spaczył tę piękną, ale przede wszystkim potężną istotę. Jak bardzo, tego mistrz budowniczy nie czuł się władnym określić. Widział jednak, że feredrun ignorowała grzeczne słowa hobbitki i jego samego, a do gustu przypadły jej dumne i silne słowa ich uczonego Strażnika. Jeśli się z nią sprzymierzą, lecz się potkną czy też w jakikolwiek sposób okażą miękką naturę, Feredrun bez sentymentów sprzeda ich Mormogowi... A bycie silnym u istot takich jako ona mogło oznaczać byciem bez serca...
Potomek Durina wydobył własną fajkę i po chwili do wonnych pasm wydychanych przez hobbitkę dołączyły kolejne. Mistrz Thyri przyglądał się w milczeniu Feredrun szarymi jak zmierzch oczami.

Nie chciał ryzykować dla istoty, której nie ufał... Jednakże nigdy nie zostawiłby Hilly, Malborna i nawet niedawno poznanej Lorelei samych w obliczu zagrożenia.
Skinął oszczędnie głową na znak zgody.

 
Asenat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172