Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-08-2011, 22:39   #11
 
Actia's Avatar
 
Reputacja: 1 Actia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodzeActia jest na bardzo dobrej drodze
Ten zegarek kieszonkowy musiał należeć do kosztownych. Był odpowiedniej wielkości – z łatwością można było go wsunąć do, jak sama nazwa wskazywała, kieszeni, ale był też na tyle duży, że godzinę odczytywało się bez najmniejszego trudu. Chyba, że ktoś nie znał się na zegarku, ale to już inny problem. Przedmiot ten był też pozłacany, tak samo, jak i łańcuszek do niego doczepiony. Na jego powierzchni nie było ani jednej, nawet drobniutkiej, rysy.
Marija przyglądała mu się od jakiegoś czasu. W końcu uśmiechnęła się szerzej i zdecydowała. Zegarek zdobyła podczas abordażu Szkarłatnego Lisa. Bardzo jej się spodobał. Zresztą, ona uwielbiała zegarki kieszonkowe i zawsze z radością witała nowe cacuszko w swojej kolekcji. Ale teraz postanowiła wykorzystać nowo nabyty przedmiot do gry w kości. Jeśli by wygrała, do jej kieszeni trafiłoby kilka ciekawych rzeczy. A jeśli przegra, to straci zegarek. No trudno. Trzeba spróbować.
Gdy było dość spokojnie, wiały dobre wiatry i mieli chwilę czasu dla siebie, niektórzy z piratów zbierali się i grali w gry hazardowe.
Iskra żałowała, że nie może korzystać ze swoich szczęśliwych kości. Szczęście istnieje, mawiała często, ale trzeba mu trochę dopomóc. Dlatego też podpiłowała swoje kości tak, aby wyniki zawsze jej odpowiadały. Tyle że wielu korzystało z takich metod. Dlatego też sprawdzano przedmioty wykorzystywane w grze. Nie zawsze, ale teraz tak. Niestety.
Marija wyciągnęła rękę po kości, zakołysała nimi w dłoniach, chuchnęła i rzuciła. Z niepokojem patrzyła, jak przedmioty się toczą. Ale kiedy się zatrzymały, uśmiechnęła się tryumfująco i, wśród jęków i narzekań, zgarnęła nagrodę.
Uwielbiała życie pirata. Jasne, że takie chwile, jak teraz, wcale nie zdarzały się dosyć często. Sielanka to-to nie była, z pewnością. Było niebezpiecznie, brudno i…
Ale Marija była uzależniona od ryzyka, adrenaliny i przygód. A poza tym bardzo lubiła wszelkie kosztowności. Była piratem. Była Iskrą.
Szybko się nudziła. Także już teraz z wytęsknieniem wyczekiwała kolejnej morskiej akcji rozbójniczej.
 
Actia jest offline  
Stary 30-08-2011, 12:22   #12
 
Paula's Avatar
 
Reputacja: 1 Paula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znany
Paula Runoilija przebrała się i zaczęła opatrywać ranę. Kula weszła dosyć głęboko, więc nie mogła jej samodzielnie wyjąć. Postanowiła ją zostawić. Doda krwiożerczości tej historii podczas opowieści przy kartach. Przemyła dziurę alkoholem, sycząc i klnąc z bólu, po czym zabandażowała ją. Wiedziała, że czeka ją przez kulę wiele nieprzespanych nocy, ale nic na to nie mogła poradzić. Słyszała niewyraźnie słowa kapitana, rozumiejąc tylko te strzępy jego przemowy, które były wypowiedziane głośniej. Nagle ktoś tam krzyknął: „Do broni, piraci! Zdrada! Zdrada!” i usłyszała szczęk kordelasów. Nie wiedziała, co się dzieje na górnym pokładzie, lecz nijak nie mogła tego sprawdzić. Lewe biodro było niemal nieruchome, ledwie kuśtykała. Nie mogła więc walczyć. Wkrótce jednak odgłos walki ustał i słychać było triumfalne „Jaheej!”, okrzyk piratów Kuolemy.
Nagle do jej pokoju wpadła Helen Jones, jedyna poza Paulą kobieta na pokładzie Śmierci. Helen była stosunkowo niską, lecz szczupłą kobietą, o błyszczących, zielonych oczach i blond włosach, niezbyt umiejętnie farbowanych na krwistoczerwony. Byłą kimś w rodzaju przyjaciółki Pauli, jednak nie takiej, jaką mają dworskie panny. Nie ufały sobie zbytnio, nie powierzały sobie tajemnic, po prostu czasem ze sobą normalnie rozmawiały, odrywając się od brudnej rzeczywistości w odmęty oceanu wyobraźni. Zazwyczaj jednak traktowały się jak majtek z pierwszym oficerem, zwłaszcza, gdy w pobliżu znajdował się ktoś z załogi.
- Jak się czujesz? – zapytała niepewnie Helen.
- Bywało lepiej, bywało gorzej. – odpowiedziała wymijająco. – A co się stało tam, na górze, przed chwilą?
- Kin Aleni dźgnął kapitana majchrem.
Paula Runoilija parsknęła śmiechem. Potem jej twarz spochmurniała.
- Ale nic mu się nie stało?
- No właśnie ja w tej sprawie… Zemdlał i nie bardzo wiemy, co z nim zrobić. Ty się trochę znasz na zielarstwie i medycynie, że się tak wyrażę, prowizorycznej. Może by ci się udało coś zrobić…
Paula Runoilija westchnęła.
- Przynieście go do mojej kajuty i połóżcie na koi, poradzę sobie.

Paula Runoilija uklękła przed swoim biurkiem, nie chcąc siadać na drewnianym krześle bez obicia. Wyciągnęła z jednej z szuflad kilka mieszków z ziołami i maści, dwa zwinięte i czyste bandaże oraz ostatnią gazę, którą cudem zdobyła w jednym porcie o szemranej reputacji, po czym położyła je obok nieschowanej jeszcze butelki niezawodnej fińskiej wódki. Natomiast pióro, kartki i kałamarz, których przed atakiem na Krwawego Orła zapomniała schować, włożyła do szuflady z urwaną rączką, która była dowodem na to, że Paula nie dbała o szczegóły. Pociągnęła łyk rozpalającej trzewia wody ognistej, oparła się o brzeg dębowego biurka i czekała.
 

Ostatnio edytowane przez Paula : 30-08-2011 o 12:28.
Paula jest offline  
Stary 06-09-2011, 18:13   #13
 
Urunmu's Avatar
 
Reputacja: 1 Urunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodze
Urunmu ocknął się. Gdzie ja jestem... - pomyślał, ale po chwili wszystko mu się przypomniało. Ale jak... Powinienem być... Ale przeżył. Leżał na koi w kajucie... Chyba Pauli, o ile się nie mylę... Nad nim pochylała się Paula.
- Wreszcie się obudziłeś. - Zdjęła mokry materiał z jego głowy, służący tymczasowo jako kompres. - A już się cieszyłam, że mogę bez sprzeciwu ze strony załogi spać w twojej kajucie. - zaśmiała się. Podała mu butelkę fińskiej wódki do ręki. - Masz, napij się. Dobrze ci zrobi. Nasza wódka zawsze miała uzdrawiające właściwości.
Kapitan Kuolemy napił się i od razu poczuł ulgę.
- Tego było mi trzeba... Hmmm... A jak się rozwiązała akcja ze zdrajcami?
- Jakimi zdrajcami? Po prostu Kin dźgnął cię nożem. Widocznie go wkurzyłeś. - Zaśmiała się. - A tak naprawdę, to nic nie wiem, bo nie wychodzę do góry, a mało kto jest na tyle odważny by zabłądzić do mojej kajuty. A tak właściwie, to co chwila ktoś się drze wniebogłosy, bo chce nakopać Louisowi (i wcale się mu nie dziwię) i nie wie, kogo słuchać. Niezłe tam mają zamieszanie, ale ja nie bardzo wiem, o co im chodzi. Jedynymi moimi informatorami z górnego pokładu są Helen, Louis, którego nagle chwyciło poczucie winy w związku z tą kulą w moim udzie i drugi oficer, ale on się wiecznie o ciebie pyta i przychodzi średnio co piętnaście minut. - Zamyśliła się na chwilę, po czym spytała:
- Mogę z powrotem butelkę?
Urunmu spojrzał na nią i wziął opróżnił ją do dna. Potem z uśmiechem oddał ją jej, ale oczywiście nie podziękował, bo piratowi nie przystoi. Spróbował stanąć, ale przewrócił się. Nogi mu odmawiały posłuszeństwa.
- Daleko tak nie zajdziesz, Un. A zresztą: po co chcesz wstawać? Leż sobie. Mam jeszcze dużo wódki.
Paula Runoilija podeszła do dębowego biurka. Odłożyła pustą butelkę po wódce i wyrzuciła zawartość jednej z szuflad na blat. Następnie wyjęła tylną ściankę szuflady i położyła ją w pobliżu zawartości szuflady. Następnie wyjęła z szuflady dwie butelki wódki i wsadziła deskę w stare miejsce, po czym wrzuciła z powrotem zawartość do środka. Zamknęła szufladę i uchwyt został jej w ręce. Westchnęła i położyła go na biurku, klnąc po fińsku. Podniosła w górę dwie butelki, idąc w stronę kapitana.
- To takie moje zapasy... na zimę. Nic nie widziałeś, prawda?
Urunmu z wolna pokiwał głową, a Paula podała mu jedną butelkę. Oboje odkręcili zakrętki i stuknęli butelkami o siebie.
- Zdrowie. - Uśmiechnęła się.
- Zdrowie. - powtórzył kapitan. I napił się, a to samo zresztą zrobiła pierwsza oficer. Po jakimś czasie przyjemnego picia Urunmu rzekł:
- Wiem, że dopiero co dostałem ze sztyleta, ale jakoś trzeba wybrać kolejny cel. Co o tym sądzisz Paulo?
- Co o tym sądzę... Że powinieneś się póki co nie angażować i przekazać mi tymczasowo władzę, ale to raczej nie przejdzie. Nie jesteś chyba kompletnym idiotą, Un. No chyba, żebym cię troszkę podtruła... - zaśmiała się. - Żartuję oczywiście.
Kapitan udał, że śmieje, ale tak naprawdę wcale nie było mu do śmiechu.
- Oj Paulo, myślisz, że załoga tego statku by ci na to pozwoliła? Prędzej by wybrali innego kapitana.
- Nie doceniasz mnie, Un. Wybrali ciebie, bo się ciebie panicznie boją, a ja ich rozumiem. Jakbym ciebie otruła... no cóż... można by stwierdzić, że bym im ulżyła. - Zaśmiała się.
Urunmu udawał zaskoczonego.
- Mnie? Niby czemu mieliby mnie się bać.... Naprawdę nie mam pojęcia.
- No nie, to naprawdę nie jest dla ciebie takie oczywiste? Jednak jesteś kompletnym idiotą. - wychrypiała, wypijając ostatni łyk z dna butelki wódki.
Kapitan podniósł się i zachwiał się na nogach.
- Czy mi się wydaje, czy moje nogi mnie nie słuchają. - mruknął pod nosem.
Chwilę potem odwócił się i powiedział:
- Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie... Nie sądzisz, że trzeba jakoś zadowolić piratów? Zaloga Kuolemy lubi walczyć.
- A jeszcze bardziej lubi marudzić, leniuchować i pić dobrą wódkę. - spojrzała smutno w głąb swej butelki. - A moja właśnie się skończyła. To przykre.
- Ale z umiarem... Poprzedni wypad nie należał do krwawych... A co do wódki, będzie trzeba przybić do portu i uzupełnić zapasy.
- Tylko w którym nas przyjmą miło...? Jesteśmy za daleko od fińskich i ruskich wybrzeży. Mamy stosunkowo blisko do szwabskich... Ale tam nie zawiniemy. Czyli co najmniej dwa tygodnie bez dobrych trunków.
- Statek Kuolema jest znany. Przybijemy do Szwabów, a jak nie dadzą wódki, to będą mieli przekichane. Najlepiej, byśmy podpłynęli nie za blisko i najlepsi piraci by dopłynęli na szalupach.
Najlepiej popłyńmy, ja, ty, Louis i kilku innych. Drugi oficer niech zostanie pilnując, by nie ukradli statku.

Zaśmiał się głośno i czekał na odpowiedź pierwszej oficer.
- Po pierwsze: Niemcy mają dobrze obstawione porty, za duże ryzyko. Po drugie: chyba zapomniałeś, co Louis ma robić. Ma być dyplomatą. No chyba, że planujemy fortel...
Paula Runoilija wstała, zbierając puste butelki po wódce. Schowała je do szuflady wśród mnóstwa innych śmieci.
- Droga wódko... będzie mi ciebie brakować... - mruknęła, po czym parsknęła niepohamowanym śmiechem. - Moja fińska wódka... Suomi, minä rakastan sinua*.
- A ja nie wiem... Ja chcę tylko wódki dobrej... Ale powalczyłbym chętnie. - Odparł kapitan, ziewając. Następnie zauważył mapę w kajucie Pauli i rozłożył ją na biurku.
- Nie wiem, czy pamiętasz, Un, ale mieliśmy szukać mojego braciszka. Jeżeli masz jakąś teorię, co do tego, gdzie on się znajduje, to przedstaw ją, zanim zaplanujesz kurs po wódę. Myślę, że to nie będzie trudne. Chociaż ty miewasz z myśleniem niejakie problemy... No ale cóż. Trzeba się zdecydować co robimy dalej. Bo załoga w końcu uwierzy w tę bujdę Kina, że ja maczałam palce w stratowaniu naszego okrętu podczas bitwy. Nie biorą na przykład pod uwagę, że przetrwałam, bo umiem walczyć. Niestety trzeba by im chyba wyciąć kordelasem na tyłkach, że umiem walczyć, bo oni są chyba naprawdę za głupi na to, by zrozumieć, że kobiety też potrafią się bić. Chętnie bym im udowodniła, jak bardzo się mylą, ale są dwa powody, które nie pozwalają tego zrobić. Zresztą chyba je znasz.
- Kin nie żyje. I dobrze mu tak... Ale szkoda, że zginął tak niehonorowo... Napadając na swego kapitana.
- Przyznam się bez bicia: od momentu, w którym ograł mnie w karty dwa lata temu, żywię do niego lekką niechęć i jakoś nawet się cieszę, że nie żyje. Niby też człowiek... ale akurat co do tego mam wątpliwości. - Zaśmiała się. - To co? Gdzie go szukamy? Jaki kurs?
- Paulo, nie chcę cię martwić, ale on prawdopodobnie nie żyje. A co do kursu, może sama podpowiesz? Znałaś go lepiej, niż ja. I szkoda, że prawdopodobnie nie …
Mina kapitana Kuolemy pokazała mało widoczny smutek.
- Czyli każdy by chciał, a nie może... Więc płyniemy po wódkę. - Stwiedziła entuzjastycznie.
 
Urunmu jest offline  
Stary 02-10-2011, 19:04   #14
 
Urunmu's Avatar
 
Reputacja: 1 Urunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodzeUrunmu jest na bardzo dobrej drodze
// UWAGA! Ten post, jest napisany przez Cao Cao. Więc proszę brać, jakby on ten post tu napisał... //

Mężczyzna krążył po pokładzie. Nie miał żadnych konkretnych obowiązków. Co jakiś czas przyglądał się pracy innych. Przez pewien czas, spoglądał w stronę bezkresów morza, gdzie często rozmyślał. Wnet zaczępił jednego z majtków
- Idźcie do Kapitana, przekazać że muszę z nim się spotkać...
Gdy kapitan usłyszał wieści od majtka, postanowił osobićie spotkać się z Louisem na pokładzie.
- Kapitanie... Jak zdrowie, po ostatnim incydencie ? Nie spodziewałem się tego, że ludzie tak chętnie rzucają się na Ciebie... - Powiedział rozkojarzony
- Mam podejrzenia, że może ktoś podburzać twoją załogę. Poza Tym, masz jakieś plany, które powiniśmy wykonać ? Jakiś Cel, odpoczynek, naprawy ?
Kapitan pokiwał głową.
- Tak mam. Piraci z Kuolemy potrzebują wódki, by normalnie funkcjonować... Dlatego będzie trzeba ją zdobyć... Jesteśmy najbliżej Szwabów, ale oni mają dobrze ochraniane porty... A po zdobyciu butelek, chcę wykonać zadanie Śmierci i spróbować znaleść starego kapitana. A co sądzisz ty?
Widocznie zaskoczyły Louisa, słowa kapitana
- Chcesz znaleźć starego kapitana ? Czy jest ku temu, jakikolwiek sens ? Stracisz wówczas statek, ludzi, wszystko.... Poza Tym, możemy popłynąć do Francji. Tam, mamy niezły alkohol, a na dodatek możemy bez obaw wpłynąć do Portów w Hawr... - Zaproponował
- Lecz na wszelki wypadek zabiorę Paulę i kilku lojalnych mi piratów. Ale nie zapomniałem też, że na niej ciąży wyrok śmierci. - zaśmiał się, po czym kontynuował:
- Stary kapitan, był dla mnie jak ojciec, którego nie miałem... Od młodego byłem u surowego człowieka, od którego dałem radę uciec, wraz z współ mieszkańcami... Ale oni nie dotarli na statek i mój były pan, ich dorwał. Mnie też, ale kapitan zagrodził mu drogę. Ten wiedząc, że nie ma z nim szans poszedł sobie... Dlatego nawet jeśli on przejmie statek, załogę, to chcę go odnaleźć...
- To Pana kiedyś zgubi... Sir. Niestety, ale troski, są czymś strasznym... Nie poprawnym. Czymś co może doprowadzić Pana, oraz Jego załogę do ciemnych odmentów morskich fal. Słyszał Pan, opinie, iż kobiety, na pokładzie przynoszą Pecha ? Gorzej, jeśli mam podejrzenie o Spiskach od Strony Panny Pauli. Osoba która, nie dba o rozkazy kapitana, jest przyczyną buntów w załodze. Inni wówczas czują się gorsi, a jej działania przyczyniają się do pogorszenia morale. Ale daje im to też pewną świadomość... Skoro kobieta, może gardzić kapitanem, to Co Oni wówczas mogą zrobić ? Proszę się nad Tym zastanowić. To jest prośba, od Całej załogi kapitanie.
Kapitan zastanowił się poważnie. Niemożliwe, by Paula chciała coś takiego robić... Gdyby nie ona, już dawno nie byłbym kapitanem... Dzięki niej mam siły, ona ma doświadczenie, którego mi brakuje...
- Louisie, bardziej wierzę jej, niż tobie. Może i jestem młody, ale nie głupi. Ostrzegam cię, że takie podejrzenia, nie pomogą ci zyskać moją ufność. Bądź co bądź, potrafię wykryć, gdy ona kłamie. I ona dobrze o tym wie... Potraktuj moje ostrzeżenie poważnie, chyba, że chcesz skończyć jak Kin. A co do spisku na statku, jest on możliwy... Ale nie sądzę, by ta część załogi odważyła się pokazać swoją nienawiść... Życie im miłe. Niedługo się pozbędę ich, jak tylko wykażą swoją niechęć... Wtedy na Kuolemie zostaną tylko posłuszni kapitanowi.
- Kin był głupcem, ale i tak zdołał Cię dźgnąć. A wyobraź sobie Kapitanie, co by Się stało, gdyby zrobiła to osoba, której ostrze, jest przedłużeniem ręki... Poza Tym, nie zależy mi na twoim zaufaniu Kapitanie. Jestem na to za stary, by bawić się w ufność i zasady, dla mnie liczy się tylko by praca była wykonana, a jak mam obiekcje, nie będę siedział jak głupiec i czekał aż wszystko runie. Tak więc zaznaczam Kapitanie, że szacunek jest podstawą. Pamiętaj, że rany najbardziej krwawią jeśli zadane są przez przyjaciela, któremu ufałeś... Słyszałeś może ten cytat ? “ I Ty Brutusie, przeciwko mnie ?” - Dodał uśmiechnięty.
Kapitan zastanowił się chwilę. Po kilku chwilach wpadł na wyśmienity (według niego) pomysł:
- Wyjątkowo ci zaufam... Może przejdziemy do mojej kajuty, by porozmawiać na osobności bez potencjalnych podsłuchiwaczy?
- Nie mam wyboru... prawda ? Tak więc, chodźmy... - Mężczyzna ruszył za swoim dowódcą, do prywatnej kajuty Kapitana
- Tak więc Kapitanie... Co to za kwestia ?
- A więc wpadłem na chyba dobry pomysł... Może jakoś zastraszymy załogę? Szkoda, że z armią francuzką się nie dogadał... Ale cóż trudno....
Kapitan przerwał czekając na jakieś potwierdzenie Louisa.
- Z całym szacunkiem Kapitanie, jednak zdajemy sobie sprawę obaj, że ludzie CI nie są wykształceni, ale gdyby sytuacja wyszła na Jaw... Mogłoby to tylko obniżyć twój autorytet.... To jest nie dobre posunięcie... A na dodatek ryzykowne. Nie sądzę że powinieneś tak ryzykować Kapitanie.
Urunmu po chwili namyślenia, rzekł:
- Musimy patrzeć na świat optymistycznie... - zaśmiał się. - Ale masz niestety rację... Masz jakiś pomysł?
- Owszem.... Sądzę że powinniśmy dać im szansę na “demokracje”.... Mimo że nie potrafią pisać, niech każdy anonimowo zaznaczy, X - lub - O - X będziesz reprezentował Ty Kapitanie, a O - Naszą Paulę. Wtedy dowiesz się, ilu mniej więcej ludzią możesz zaufać. A jako że jest to anonimowe, będziemy mogli baczniej przyglądać się sprawnie, poza tym, w razie ewentualnego buntu, będziesz miał świadomość ilu ludzi tobie pomoże...
- Ale ja Pauli ufam... Lecz nie chcę mieć na statku spiskowców. Jeśli po jej stronie, będzie więcej, to zobaczymy, jak się ona zachowa. Możliwe, że twoje przypuszczenia, są błędne...
Dobra, ale skoro ma być anonimowo, trzeba jakoś te słowa puścić w ruch i nie powinienem ja tego robić...
- Ja się tym zajmę... Będziemy nadzorować całą pracę. Pamiętaj, tylko że nie powinni głosować ważniejsi oficerowie. Chcę samych majtków. Ah.... Zobaczysz Kapitanie, to się powiedzie....
Kapitan nie bardzo wierzył w jego słowa.
- To się okaże dyplomato - po tych słowach zaśmiał się lekko, by pokazać Louisowi, że nie wierzy w powodzenie tej akcji...
- Nie zapomnij kapitanie... Że z pochodzenia jestem księciem. Odbierałem wykształcenie, przez co mam nie jakie pojęcie o zasadach i innych “kwestiach” Ludzie nie są zbyt ogarnięci kiedy całe ich życie ogranicza się do kwestii morskich, oraz tak prostych czynności jak chlanie i mordowanie. Z Całym szacunkiem, ale jak już wspominałem, są to jeno prości ludzie, bez wewnętrznych ambicji. Oni nie złapali by podstępu, chociażby była to wielka tablica z napisem, w końcu wielu zapewne nie potrafi czytać... - Dodał złośliwie.
Nadal Urunmu nie przekonał się.
- Trochę mnie dziwi twoja pewność. Przecież długo nie przebywałeś z piratami, z czego wynika twoja postawa...
- Piraci to dość... “osobna” grupa, to prawda, ale nie jest tak krwiożercza jak szlachta. To za ich wezwaniem ginęły tysiące. Pirackie rabunki, nie mogą nawet się równać do walk, o tron w królestwie Polskim, czy też spraw dziedzicznych w Królestwie Brytyjskim. Chociażby czasy dwóch róż. Były to lata, wczesno średniowieczne, gdzie nad wszystkim stał Bóg. A Oni ? Oni byli rzeźnikami...
Kapitan Kuolemy zastanawiał się chwilę nad jego słowami. W końcu sam z zaskoczeniem stwierdził, że to może wyjść...
- Dobra, może mniej gadania, więcej działania. Najlepiej zorganizuj to szybko, zanim popłyniemy po wódkę. Nie sądzisz, że teraz jest dość odpowiednia chwila?
- Sądzę, że powinni być “wstawieni” wówczas będą szczersi. Szczerość, to najważniejsza kwestia. A na dodatek, będziemy mogli monitorować ich postępy. Wyjaśnie Ci wszystko Kapitanie. Ale teraz jeszcze nie pora...
- A więc, kurs na Francję? Mam nadzieję, że twój pomysł okaże się trafny i piraci nie wrócą nie zadowoleni... Doprowadzi to do większych afer, niż ta z Kinem...
- Zgadza się... Znajdę może nawet troszkę cennego wina, z naszych winnic. Sądzę że czegoś tak wspaniałego, jeszcze nia miałeś w ustach kapitanie... W Końcu z czegoś musimy slynąć prawda ? - Dodał uśmiechnięty
- W tej kwestii się z tobą nie zgodzę. Kuolema rabowała także francuzkie statki... Nie myśl sobie, że jesteście nie pokonani... Ale na myśl na takie wino robię się przekonany do tego kursu... A i trzeba uważać na Wichra Północy, bo niektórzy z mojej załogi, twierdzą, że ten statek widzieli podczas napadu na was.
- Oh... Sądzę że to nie problem złupić francuski okręt Sir... Ale problemem może być armada sił wspaniałe okręty, wielkie skarby, oraz najlepsze trunki ! W kajutach kapitańskich. A Ja mam dostęp do tych zasobów. Przy okazi, załatwie formalności na lądzie. Muszę przekazać pewną sumę pieniędzy, bliskim...
- A więc dobra... Kurs na Francję. Przekażę wiadomości Pauli i drugiemu oficerowi. A więc muszę się z tobą pożegnać. Dowidzenia Louisie!
Louis schylił jedynie głowę w geście pożegnalnym...
 
Urunmu jest offline  
Stary 07-10-2011, 21:07   #15
 
Paula's Avatar
 
Reputacja: 1 Paula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znanyPaula wkrótce będzie znany
Paula Runoilija rozejrzała się po swojej kajucie; kajucie, którą dobrze znała, mieszkała przecież w niej od zawsze. No, prawie. Od ‘98. roku. Zamyśliła się na chwilę, po czym jej głowę prześwidrowała miażdżąca myśl: To już dwadzieścia sześć lat! Luojani, minulla on jo kolmekymmentäneljä vuosi... Tunnen vanha.* Podrapała się od niechcenia po prawym przedramieniu, nawet nie zauważając tatuażu, który widniał tam od... sama nawet nie pamiętała. Właściwie w ogóle nie pamiętała wiele. Znaczną część życia “przepiraciła”. Tak, to odpowiednie słowo. Mieści w sobie tyle, że nie trzeba nic dodawać. Ostatnio coraz częściej żałowała tych spontanicznych decyzji, podejmowanych wraz z Pekką, byleby ciągnąć dalej tę wspaniałą grę.
Ale dla niego gra już się skończyła. Przynajmniej wszyscy tak uważali. Ona zaś w to nie wierzyła. Nie, po prostu nie chciała w to wierzyć. Jednak coraz częściej przyłapywała się na braku nadziei, co jeszcze bardziej ją to zasmucało, bo oznaczało to, że nawet “mały” Un wie o niej więcej niż ona sama.
Mały Un... Jakiż on był był uroczy swego czasu... Często wracała do tamtych chwil, pięknych i beztroskich, pełnych zabaw na Kuolemie. Zbyt często. - Zbeształa się. Była w końcu jedną z najniebezpieczniejszych kobiet na tych wodach. Nie mogła sobie pozwolić teraz ani na chwilę słabości. Tym bardziej nie teraz, kiedy na statku zaczyna dziać się coś dziwnego, a do tego wszystkiego brak jeszcze wódki. Bez niej dopiero użalanie się traci sens.
W końcu udało jej się zebrać w garść. Podniosła się, siadając na swej koi. Mimochodem zauważyła, że jej pościeli przydałaby się mała wymiana. Najlepiej na nową. I ciepłą. Tak, czeka nas wyjątkowo mroźna zima.
Stając na balsowych deskach, syczała z bólu. Kula w udzie wciąż dawała o sobie znać. I nigdy nie przestanie. To pewne. Paula miała nadzieję, że ból przynajmniej trochę złagodnieje z czasem, lecz doskonale wiedziała, że owa nadzieja jest płonna. Musiałaby kulę usunąć, ale sama przecież nie może tego uczynić. I niby dlaczego miałaby się dać macać po dupie jakiemuś skretyniałemu pijaczynie w Porcie, udającego lekarza?
Do prawdziwego medyka pójść przecież nie mogła. Wydałby ją armii, rzuciwszy ledwo okiem na jej twarz. Oj tak, twarz miała niestety bardzo charakterystyczną. Niemal biała cera była jeszcze bardziej uwydatniona przez czarne włosy. Długie do pasa. Falowane. Okalały brązowe oczy, dopełniające wizerunku genetycznej “mieszanki”, na którą Paula nie mogła nic poradzić. Nawet kosmetyki - te wszystkie beznadziejne kremy i pudry - nic nie pomagały. Wyglądała jak jakaś Królewna Śnieżka. Zwłaszcza wtedy, gdy usiłowała to podobieństwo do baśniowej postaci ukryć. Westchnęła, odkładając na biurko machinalnie wyciągnięte lusterko.

Opuściła ukochaną kajutę, zamykając za sobą drzwi. Idąc, oczywiście utykała. Otworzyła drzwi kapitańskiej kajuty w chwili, gdy jej właściciel zbierał się do wyjścia. Niemal zderzyli się w drzwiach.
- Un... Muszę z tobą porozmawiać. Chyba... Albo i nie. - Odwróciła się.
- A ja jestem otwarty na twoją mowę Paulo... Byle do rzeczy! - to ostatnie zdanie, kapitan wyraził w sposób ironiczny.
- Skoro tak się odzywasz do damy, wiedz, że nie nadajesz się na kapitana. - Uwielbiam wprost się na nim wyżywać... - To po prostu okropne, tak uwłaczać kobiecej godności. Powiem więcej: Nie jesteś nawet godzien wysłuchać mej tezy, gdyż właśnie udowodniłeś, że jesteś niczym w porównaniu do mnie. - I po prostu uwielbiała tą wręcz infantylną grę.
Kapitan Kuolemy roześmiał się.
- Oj młoda damo, czy mogłabyś godniej odzywać się do kapitana tego statku? Bądź co bądź, mimo że młodszy, należy mi się szacunek.
- Wiesz, z tym “młoda” przesadziłeś. Wyszłam właśnie z kajuty, rozmyślając, jaka to jestem stara, a ty mi nagle “młoda damo”. Dzieli nas szesnaście lat i to w dodatku ja jestem ta starsza. A poza tym, ty chyba nigdy nie byłeś aż tak głupi, żeby sądzić, że będę cię traktować z tym... ach no, szacunkiem. - Zrobiła pauzę, którą wykorzystała na zbliżenie swojej twarzy do twarzy kapitana. - Byłeś?
- No nie - przyznał. - Ale jednak powinnaś... Piraci niektórzy twierdzą, że to nie w porządku.
- Bo są tępi? I w dodatku tacy niepiraccy, bo uczciwi i lojalni. Coś tu nie gra. Zwykle można liczyć na piracką nieuczciwość. A oni są wobec ciebie rzetelni i solidni. To nienormalne, nawet jak na ich. Czyżby... - Plasnęła Urunma lekko w twarz. - Właź do środka, zanim wszyscy usłyszą, co mam w tej sprawie do powiedzenia.
Urunmu wkurzył się lekko.
- Coś ty sobie wyobrażasz? Pójdę tam, gdzie mi się spodoba... A chcę... Iść do środka - I tak uczynił z godną miną.
Paula rzuciła Urunmowi mrożące spojrzenie, lecz weszła za nim do jego kajuty.
- Un, mój Un... A więc dokoczę: Czyżby planowali bunt? Są za grzeczni ostatnio. To nie jest normalne.
Urunmu udał, że się zastanawia...
- Może może... Ja nie wiem.
- Ty naprawdę jesteś taki tępy, czy tylko udajesz? - zadrwiła.
-Udaję - powiedział z kamienną twarzą.
- To by wiele wyjaśniało... To co, mój “kochany” Urunmu, czynimy w związku z tym? Bo ja mam taki genialny plan... - i przedstawiła go, nie zwlekając:
- Wyjdźmy na mostek kapitański, stańmy koło steru i zacznijmy się drzeć: “Zdrada, zdrada! Bunt! Do boju, bronić kapitana”. Ciekawe, jak zareagują... To jest świetny plan, prawda? Będziemy mieli niezłe widowisko.
- Hmm... Mój pomysł, był bardziej drastyczny... Znaleźć Wichra Północy i poprosić, by zaatakował. I powiemy, że mogą dołączyć do ich statku, unikając śmierci. Wtedy jak dołączą, to zdrajcy, a jak nie... No to nie. Ale potem może być ciężko dogadać się z nimi, by nas nie zabili.
- To bardzo głupi pomysł, Un. Czyżby Louis ci go podsunął? - rzuciła badawcze spojrzenie kapitanowi.
- Ne wkurzaj- powiedział głośno Urunmu.
- Czyli Louis. To było to przewidzenia. Tylko jakiś Szwed albo Francuz mógł taką durnotę wymyślić... A tak odbiegając od tematu... Jakby ktoś zorganizował zawody, kto najbardziej potrafi wkurzyć kapitana i się tym nie przejąć, to bym wygrała. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
Kapitan Kuolemy zaśmiał się głośno.
- Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę... Nie, to była ironia.
- Un, ty idioto, weź się w końcu w garść, jesteś przecież kapitanem. Jakie działania podejmujemy? - Zrobiła nieznaczną pauzę, zamyślając się. - No nie... Ty mnie chyba nie podejrzewasz...? No przecież. Ten twój lizus, Louis, pewnie ci nagadał głupot, tak? Że jestem nieobliczalna i niebezpieczna? Ty jednak jesteś bardzo naiwny, Un. Myślałam, że nie jesteś takim idiotą. Myślałam... że mogę ci zaufać. Jednak się myliłam. Gorzko się myliłam, Un.
- Ciebie podejrzewać? Nic podobnego... No Louis podpowiadał mi różne teorie, lecz za każdym razem, odpowiadałem, że w to nie wierzę. Ale cóż, ma prawo cię podejrzewać, bo to tak wygląda... Ale ty już taka jesteś, nie ? Ale gdyby nie to, że jestem młodszy i mnie ćwiczyłaś szermierki, to byś chyba miała większy szacunek... Nawet do starego Kapitana takowy miałaś.
- Ja nie znam szacunku. - Uśmiechnęła się szeroko, powracając do typowej gry. Zbliżyła się do kapitana. - Ach, mój mały braciszku... Mam nadzieję, że mu nie wierzysz. Mam nadzieję. - Zrobiła stosowną po temu przerwę w wypowiedzi, po czym objęła Urunma w pasie i powiedziała:
- To co? Idziemy pić? - zapytała, powracając do pirackiego trybu - pij i walcz.
- Hmmm... Ty nie znasz szacunku? Jak już powiedziałem, miałaś szacunek do starego kapitana.
- Nie. Ja go kochałam. To był mój rodzony brat.
Urunmu zrobił minę niewinnego.
- Cóż, on żyje! Musimy w to wierzyć... I bez problemu oddał bym mu tytuł kapitana, gdybym go spotkał. Przecież wiesz o tym...
- No dobra, wiem, załóżmy, że wiem, ale co z tym piciem? Czuję, że muszę się nachlać!
- Ach dobrze, chlejmy do upadłego!
- To co stawiasz? - zapytała, uśmiechając się szarmancko.
__________
*Mój Boże, mam już trzydzieści cztery lata... Czuję się staro.
 

Ostatnio edytowane przez Paula : 07-10-2011 o 21:12.
Paula jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172