Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-01-2012, 10:46   #41
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Parking przy Lotnisku, Sobota godzina 23.30

Udało się wam bez przeszkód dojechać na lotnisko. Po drodze Dimitrej i Dragunov zrobili sobie prowizoryczne opatrunki, korzystając z samochodowej apteczki. Kosa wysłał wam sms-em dokładne namiary na Roberta. Ten był niezwykle szczęśliwy. Od razu gdy "Rouz" wysiadła z samochodu rzucili się sobie w objęcia. Potem Robert zwrócił się do was.

-Jestem wam bardzo wdzięczny, że udało wam się odbić Roksanę, oto reszta waszej zapłaty. Niech Roksana przebierze się w samochodzie, mam dla niej ciuchy i dokumenty. Potem każdy uda się w swoją stronę.
10 minut później odjechaliście do domu.


Poniedziałek , godzina 10

Rankiem do Daniela zadzwonił Kosa:

-Słuchaj jest sprawa. Wczoraj do Metropolii zawitała pewna ekipa, wasi ruscy odpowiednicy. Szukamy ich. Trzeba ich szybko znaleźć zanim porobią szkody. Niestety mamy bardzo mało informacji na ich temat. Wiemy tylko, że to specjaliści ,byli żołnierze lub byli agenci, doskonale wyszkoleni. Najpewniej przybyli do nas via Kaliningrad. Mam też niezbyt szczegółowy rysopis jednego z nich : Blondyn, wyskoki, dobrze zbudowany i uwaga: na pewno na bliznę gdzieś nad prawym uchem, ślad po postrzal,musi być widoczna, być może nosi czapkę. Z całą pewnością musieli też odwiedzić „Małą Moskwę”. To taka dzielnica blisko portu, mieszka tam pełno ruskich emigrantów, matecznik naszych przeciwników. Wieczorem, niech Dimitrej i Dragunov zajrzą do knajpy „Red Star” , będzie im łatwo wtopić się w otoczenie. Reszta tymczasem niech rozejrzy się po dzielnicy, może znajdziecie jakiś trop…Pytania?
 
Piter1939 jest offline  
Stary 05-02-2012, 11:47   #42
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Wszyscy wysiedli z wozu, a Daniel ostatni by sprawdzić czy, aby na pewno, choćby kropla krwi nie spadła na piękne obicia siedzeń. Czysto. Chwała!
Aneta wykazała się troską i zrobiła kurczaki. Dosyć niespodziewane jak na taką sytuację i to co łączyło wszystkich tutaj, czyli praca. Dimitri, ten głupi dzieciak, który Danielowi się coraz mniej podobał, zaczął coś truć o toksycznych kurczątkach.
- Och spierdalaj, zapchaj sobie ryj tymi gównianymi kurczakami i przestań truć - Daniel skinął Anecie - Przykro mi, ale nigdy nie lubiłem drobiu. To nie ze względu na Dimka, czy zwątpienie w twe umiejętności kulinarne. Nie lubię tego mięsa, po prostu. Zresztą, nie jestem głodny - Seraf rozdzielił pieniądze z zadania, odliczając sobie rekompensatę, utraconą w klubie. Potem poszedł zmienić ubranie, wyrzucając kolejną dobrą marynarkę i koszulę, z powodu plam krwi. Przynajmniej spodnie i krawat się dobrze uchował. Postanowił uzupełnić sobie garderobę o parę marynarek, koszul i trochę luźnych ubrań.

Wydał cztery stówy. CZTERY STÓWY! Teraz zabrudzenie każdego z tych ubrań będzie bardzo, ale to bardzo bolało. Tego kto je zabrudzi.

W poniedziałek wybrali się tam gdzie im kazano. Zadanie wydawało się być ciekawsze niż poprzednie. Danielowi się podobało. To jak walka z lustrzanymi odbiciami. Troszkę się napalił na walkę, miał więc nadzieję, że spotkanie z ów bandą nie przypadnie przypadkiem tylko Dimkowi i Dragunovi.
Dzielnica była obskurna. Przypominała kawał gówna, którym była. Śmierdziała i wiła się zdecydowanie za długo, sam jej widok napawał obrzydzeniem. To jak przedsionek Rosji.

Daniel wyłączył silnik. Wysiadł i otworzył drzwi Anecie, jak już się przekonał, że nie jest “kobietą-suką” to stwierdził, że zasługuje by choć jeden mężczyzna obok zachowywał się jak dżentelmen. Wcześniej starał się jej drzwi otwierać. Może i w Anglii zajmował się mało szlachetnymi interesami, ale manier się nauczył i obchodził się z nimi przy tych, którzy zasługiwali.
- Powodzenia, w razie czego dzwonić - rzekł do Dragunova i Dimka - Kto ze mną idzie na spacer, po tej uroczej dzielnicy? - Założył kapelusz i poprawił swój płaszcz, zapinając jeden guzik, tak jak przystało. - Popytamy taksówkarzy, przejdziemy się po parku.

Seraf rzucił do Krzysztof nagłą myśl
- Słuchaaaj... taka dzielnica i taki wóz jak nasz. Może poczekasz, żeby żaden z tych co się tu kręcił się nim za bardzo nie zainteresował?
Tak też ruszył tylko z Anetą.
Daniel podszedł do postoju taksówek. Dwóch z kierowców paliło pety poza swoimi wozami, gadali ze sobą, ale po rumuńsku czy jakoś tak. Seraf zastukał w okienko Opla, za którego kierownicą podsypiał jakiś spaślak.
- Excuse me!
- Co ??! What?, nicht sprecht deutsh, pojemajesz?
- A po polsku? Polskiemu?
- Panie, no to tak od razu... dokąd jedziemy?
- Jechać może nie, ale chętnie zapłacę za informacje, o ile orientuje się szanowny pan w tej dzielnicy i jej życiu. Tym “brudnym” życiu.
- Jasne,. że się orientuje, wiem gdzie są dobre kurewki, wiem gdzie dostać tanie prochy... do wyboru do koloru.

Daniel spojrzał na taksówkarza bardziej posępnie
- A wie pan gdzie znaleźć rosjan gotowych zabić dla pieniędzy? Słyszeliśmy, że jest paru nowych. Interesują nas - Daniel zaszeleścił w kieszeni banknotami, na tyle głośno by kierowca go słyszał.
- No jest paru, w tym barze... ale ja nic nie wiem - powiedział bardzo cicho
Natura taksówkarzy była wielce prosta. Chciwi. Tyle. Jeśli klient nie zna miasta, pojadą bocznymi uliczkami, by dobić parę groszy do rachunku. Daniel rzucił stuzłotówkę na kolana taksówkarza
- To zwiększy pana wiedzę? Jak wyglądają i ilu ich jest? Nie widział ich pan? Albo ktoś znajomy?
- Pytajcie Borysa, białe Audi, on potrzebuje teraz kasy. Ja mam rodzine... powodzenia.
- Zasunął szybę i odpalił silnik.
Danielowi nie podobała się koncepcja “nie zwracamy kosztów”, którą przedstawiał Kosa. Ale jego kompanii chyba nie mają nic przeciwko uczciwemu odliczaniu takich kosztów, z ogólnej pensji. Serafin ruszył szybko do białego Audi, bo na co miał czekać? Ów Borys oddawał się jakże znanemu nałogowi, uzależnienia od tytoniu. Wysoki (prawie jak Daniel) z potężnym wąsem mężczyzna, nie wyglądał na szczęśliwego i rozluźnionego. Miał niezadbany zarost i żałość w oczach.
- Przepraszam, ale jestem strapionym, bogatym arystokratą, który szuka paru świeżo przybyłych rosyjskich morderców - Daniel walił prosto z mostu, z uśmiechem na ryju podkreślał słowo “bogatym”.
- Ciszej na Boga! - mówił z wyraźnym wschodnim akcentem. - Państwo kurs na dworzec? Świetnie się składa - powiedział głośno, nawet za bardzo - zapraszam do środka - syknął
- Z przyjemnością - Daniel uśmiechnął się, zdjął kapelusz, otworzył Anecie drzwi i sam usiadł obok niej, z tyłu samochodu. Wręczył taksówkarzowi stówę - Zrób jakieś kółko i mów.
- To za mało, daj 5, a poznasz kogoś kto udzieli Ci niezbędnych informacji
Seraf już bez zbędnego gadania wręczył sumę. Na wziankę o informatorze, sprawdził po cichu czy oprócz obrzyna wziął noże i kastet - wziął.

Informator miał mieć na imię Kirył. Taksówkarz włączył silnik i samochodzik ruszył. Atmosfera w nim była dziwnie brudna. Niby wszystko było czyste, ale Daniel miał wrażenie, że siedzi na dawno nieodkurzanej półce w domku zmarłej tydzień temu, nieschludnej babci, która miała pięć małych, wszędzie szczających i srających, piesków.

Daniel wysiadł, za Anetą chowając obrzyna w obszernej kieszeni za pazuchą i trzymając jedną dłoń na nożu, siedzącym w pochwie, przypiętej do pasa.
Po jakiś 10 minutach zjawiło się dwóch łysych facetów w dresach. w porównaniu do kumpli Ospy wyglądali jednak dużo groźniej, może dlatego, że jeden dzierżył glocka, a gość tuż zanim był uzbrojony w wytłumiony pistolet maszynowy, przypominający trochę Ingrama lub Uzi.
Daniel szybko odwrócił wzrok od nadchodzących łysoli i przeszedł za samochód by w razie czego móc się za nim ukryć. Dopiero jak za nim stanął, skierował wzrok w stronę dresów. Trzymał rękę na obrzynie, którego wyjął z kieszeni i chował za drzwiami.
- Wy Szto? Paliaki?- powiedział łysol z pistoletem
- Tak, mamy kilka pytań. - Odpowiedziała Neti
- Oraz środki płatnicze, do wymiany za informacje.
- Oki , dawajte na góre
- gość uśmiechnął się szeroko - ale nie ma broni? - zapytał chwile pózniej?
- A wy maju... my też, ale chyba nie chcecie nas zmusić do jej wyjęcia? - Daniel schował obrzyna i wyszedł zza samochodu, patrząc na Rosjan spode łba, a raczej spod kapelusza.
-Szef chce pogadać, ale bez broni - wy pierwsza iśc na góre, my za wami, nie robisz sztuczek ok?
Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Anetą, dzięki któremu słabo się porozumieli. Jeszcze jednak słabo się znali. Daniel miał w zwyczaju wychodzić z bardzo złych sytuacji przeciw uzbrojonym przeciwnikom, gdy sam był broni pozbawiony. Nie wiedział jednak jak Aneta walczy wręcz. Mógł tylko przypuszczać.
- Dobra, ale całość wraca do nas po wszystkim. Za darmo.
- No oczywista !
- krzyknął dres
Poszli przodem na 3 piętro. Zaraz przed wejściem do mieszkania odebrali im broń. Nie zadawali sobie trudu by ich dokładnie przeszukać. Weszli do niezbyt dużego pokoju. Na kanapie siedział, ścięty na jeża, koleś ze strzelbą na kolanach, obok niego podobny, tylko wyższy i ubrany w bardziej markowe ciuchy, wciągał właśnie “kreskę”. Na stoliku przy nim leżał glock 17.
-Elo Paliak chcecie więc kupić informacje? A macie kasę? - zapytał ten wyższy
Daniel nie odpowiedział. Lubił zwijać kasę w ruloniki, wyciągnął więc jeden, z sześcioma stówami i rzucił go na kolana gościa, który trzymał na nich strzelbę. Sześćset złotych. Nie ma co, Daniel ostatnio szastał kasą, znowu sobie będzie musiał odliczyć od całości. Jego kompani mogą w końcu zacząć mieć pretensję.
- Grupa dobrze wyszkolonych, nowych tutaj, ruskich zabójców. Gdzie są, jak wyglądają, wszystko.
- Mhm tylko tyle? Myślałem, że macie więcej.
- My to nazywamy zaliczką, drugie tyle po informacjach.
- HA HA! no ok, siadajcie sobie, Borys wyłaż z kuchnia.

Wszedł Borys i dostał torebkę białego proszku
- Dobra Borys zmyka wy siedzicie. To się teraz trzymajta krzeseł lepiej.
Jeden dres sięgnął po pistolet, strzelba drugiego przemieściła się z kolan na ręce, przyjacielscy Rosjanie za Danielem i Anetą, wycelowali w nich.
Daniel się uśmiechnął i zdjął powoli kapelusz, położył go sobie na kolanach. wcześniej grzecznie siadając na, pomalowanym na biało, drewnianym krześle.
- Nieco nieuprzejmy sposób prowadzenia rozmowy, ale nie szkodzi.
- Pierwsza to nie gadać, tylko wyskakiwać z kasiory to wy nie zgineicie. Ja myślałem, że wy te polskie komandosy od gospodin Janecki... a wy gówno, głupie Paliaki hehe
- zaśmiał się głośno
- Okej po pierwsze - nie jestem z Polski. Po drugie straszne tchórze z was Rosjan. Serio? Czterech ze spluwą? Na Anglika i damę? Założę się, że normalnie nie umie nawet ustać na nogach z zaciśniętymi pięściami - Daniel wstał raptownie. Zaczął oceniać sytuacje, trochę za późno. Jeden spruty na narkotykach, reszta niestety wydawała się zdrowa. Prowokacja mogła coś dać.
Daniel poczuł lufe pistoletu na swojej szyi
- Nie ma sztuczek! - usłyszał za sobą
Drugi siedzący obok szefa wstał i wycelował Danielowi prosto w głowę.
- Spokój! Siadaj bo łeb Ci rozwalą, jeszcze ostatni raz mówię po dobroci, a potem sami sobie kase wezmiemy. - Cóż za okropna polszczyzna...
Daniel dostał tyle ile trzeba. Tyknął lekko Anetę swoją nogą w jej but i licząc na swoją zwinność i niestępiony zmysł walki, chwycił dłoń z przyczepionym do jego szyi pistoletem, odciągnął ją w bok, nurkując pod ręką i obracając się na drugą stronę, mając nadzieję. Udało się, częściowo, przeciwnik wokół którego Daniel manewrował, wystrzelił, ale kula wbiła się w ścianę. Szef wypalił ze strzelby do swojego kompana, na szczęście była to Breneka a nie śrut, bo niechybnie Daniel także by oberwał.
Aneta poradziła sobie wybornie, ściągnęła ogień jednego z bandziorów na drugiego, a tego pierwszego, potraktowała doskonałym rzutem noża. Daniel sam się sobie zdziwił, gdy jego chwyt na rękę wroga, okazał się mało dokładny, poprawienie go zajęło mu cenny ułamek sekundy w, którym Kirył przeładował i wycelował w Daniela. Anglik jednak zdążył z pistoletem, spojrzał Ruskowi prosto w oczy, a on jemu, to Kirył się zawahał, Daniel bynajmniej.
Aneta dobiła nożem ostatniego.
Daniel zebrał swoje pieniążki, założył kapelusz i zebrał broń
- Przepraszam za to zamieszanie. Tego się nie spodziewałem, mieli takie uczciwe i potulne twarze. Starzeję się, albo co - otworzył drzwi do mieszkania i czekał aż Aneta wyjdzie, przepuszczając ją przodem, strasznie się wygłupił z tą akcją. Czuł się winny narażenia życia.
Jego towarzyszka wykazała się zrozumieniem i wyrozumiałością, zaproponowała słusznie by jeszcze przeszukać mieszkanie
- Słuszność - Daniel odszedł od drzwi, najpierw podszedł do Kiryła, przed wyrzuceniem pistoletu, strzelił do każdego trupa jeszcze po razie, prawie go wkurzyli. Przeszukał pana, który ośmielił się nazwać ich głupimi polaczkami. Potem chciał skierować się do kuchni, tam jednak nie znalazł nic ciekawego.

Zadzwonili do Krzysia by ich odebrał. Daniel już w trójkę chciał się jeszcze udać do parku, może tam na coś trafią. Na przykład na Borysa. Tak, po drodze koniecznie muszą zahaczyć o postój taksówek i zapytać o tego pieprzonego kapusia.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 06-02-2012, 12:18   #43
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Na widok chłopaków wracających z misji miała ochotę się roześmiać. Poturbowani, zdaje się lekko wkurzeni i z niewyraźnymi minami.
- Wiedziałam, że nie można puścić was samych. Głodni? - w powietrzu było czuć zapach smakowitego kurczaka.

Nie wszyscy skorzystali z zaproszenia, Daniel nawet określił jedzenie mianem "gównianego" co zdecydowanie nie było w jego stylu. No w każdym razie takie robił wrażenie - człowieka ułożonego, taktownego, dżentelmena na wzór tych z dawnych lat, którzy na wyspach łamali serca prostym dziewkom. Głupie, zakochiwały się w szarmanckim arystokracie wiedząc, że ten nie poświęci im dłuższej chwili, niż ewentualnie wspólna noc. Chociaż jak na razie do tej ostatniej wizji Daniel nie pasował.

Po zjedzeniu i krótkiej rozmowie z Dimitrejem, która to w ogóle nie była ciekawa, Neti udała się do łóżka. Na razie Dimi nie pokazał się z jakiejś szczególnie dobrej strony. Wiadomo, miał umiejętności potrzebne do tej roboty, był więc cennym członkiem drużyny. Ale jako człowiek? Ot, gościu z kapturem na głowie, na dodatek Rosjanin. Sama nie wiedziała jeszcze co o nim myśleć.

Podobnie było z resztą z Dragunovem. Jego umiejętności także są bardzo cenne, snajper w drużynie to nieoceniona pomoc, co z resztą okazało się już przy akcji na cmentarzu. Wydawał się ogólnie w porządku, był dobrze wyszkolony i niczym na razie nie podpadł.

No i Krzysztof. Sprawiał wrażenie trochę zamkniętego w sobie, coś w środku go trapiło i było to widać jak na dłoni. Nie wiedziała o nim wiele, ale też nie pytała. Postanowiła to nadrobić przy kolejnej sposobności i trochę lepiej poznać ludzi, z którymi pracuje.

I jak do cholery można nie lubić drobiu!?

***

W poniedziałek oczywiście znowu robota. Wieczorem wybrali się do nieciekawej dzielnicy szukać jeszcze mniej ciekawych typków. Podjechali pod jakiś ruski bar i zostawili tam Dimiego i Draga. Ciekawe, czy się wykażą, czy będzie trzeba ich ratować z opałów.

Neti zaś i Seraf ruszyli popytać po okolicy. Daniel uprzejmie otworzył jej drzwi. On tak serio??? - pomyślała.
- Dziękuję - odpowiedziała uprzejmością na uprzejmość. - No, można się przejść, ja do tego klubu nie wchodzę w każdym razie.
Aneta tym razem miała spięte włosy i czapkę. Była ubrana w koszulkę i jeansy, dzisiaj zdecydowanie nie chciała się wyróżniać.

Jej kompan szybko znalazł kogoś, kto był w stanie znaleźć kogoś. Typowy łańcuszek informacji. Ale ani morda taksówkarza, ani dzielnica, nie nastrajały pozytywnie. Anecie sytuacja się nie podobała. “Poznasz kogoś, kto udzieli Ci unformacji”. Miała nadzieje, że nie wiezie ich do źródła. Ich dwoje przeciwko bandzie ruskich? Już widziała swoją krew rozbryzganą po podłodze. Na szczęście jak zawsze w torebce miała noże, a od niedawna także pistolet. Łatwo nie odda skóry.
- Kim jest ten informator? - zwróciła się do taksówkarza.
- Kirył , mój przyjaciel, wie wszystko - odpowiedział taksówkarz

Zajebiście, pan Kirył i jego wesoła ferajna. Zajechali wkrótce pod jakiś obskurny dom i kierowca poszedł do swojego znajomego. Gdy taksiarz wyszedł Aneta zwróciła się do Daniela.
- Nie podoba mi się to. Kirył... więc pewnie Rusek, może poinformować nasze cele że są poszukiwani. Lepiej być w gotowości na akcję.
Dziewczyna rozpięła torebkę by mieć szybki dostęp do broni i noży. W każdej swojej torebce miała specjalne przegródki na noże by mogła je wyciągnąć w ułamku sekundy. Z wierzchu jak każda torebka, ale w środku zdecydowanie nie ma tony niepotrzebnych rzeczy. Aneta wysiadła i rozejrzała się dookoła zachowując czujność. Miała złe przeczucia co do całej sytuacji.

I rzeczywiście po chwili wyszli uzbrojeni Rosjanie. Aneta miała to szczęście, że między nią a kolesiami był samochód. I Seraf, który jakoś znowu robi za tarczę. Dziewczyna chwyciła nóż i ukryła go w rękawie mogąc rzucić w ułamku sekundy. Nie odzywała się, Daniel jest lepszy w gadce. Ale kazali zostawić im broń.

Aneta spojrzała porozumiewawczo na Serafina. Miała w rękawie schowany nóż, i raczej go nie znajdą. Zależy co zastaną w mieszkaniu, pewnie Ruscy będą mieli przewagę. Dla Neti zostawienie broni nie robiło problemu, i tak nie była zbyt dobra w posługiwaniu się nią. Co do Daniela, nie mogła decydować za niego. W końcu poszli na górę, zgodzili się oddać broń. Ale to wszystko na nic, ruskie chcieli ich wydupczyć.

Akcja zaogniła się w ułamku sekundy. Daniel usunął się z linii ognia i wykonał zgrabny manewr. Aneta również zareagowała szybko. Odbiła się nogą od stolika, który posunął się do przodu uderzając łebka mierzącego do Daniela. Sama zaś Aneta odbijając się przewróciła się do tyłu i rzuciła nożem prosto w faceta z PM. Całość akcji zakończyła więc przewrotem w tył i szybko rozejrzała się po pokoju oceniając obecną sytuację. W tym momencie zagrożenie stanowi jeszcze tylko jeden koleś. Dziewczyna szybko rzuciła się w stronę swojej ofiary, wyciągnęła nóż i rzuciła go w ostatniego stojącego przeciwnika. Poszło gładko jak po maśle.

I wtedy Seraf zaczął ją przepraszać. Miała wrażenie, że on kompletnie nie traktuje jej serio. Ciekawe czy na przykład Dragunova też by przepraszał w tej sytuacji. Zostawiła jednak te przemyślenia dla siebie. Bycie dżentelmenem - owszem, w porządku. Ale miała nadzieję, że będzie ją traktował jak część ekipy a nie damę do towarzystwa.
- Nie ma sprawy, byłam gotowa na zamieszanie - Aneta przeszukała jeszcze ciała, może mieli przy sobie coś ciekawego. - Poczekaj, rozejrzyjmy się szybko, może trafimy na jakiś ślad naszych celów.

Zabrali jedynie komórki, broń i kasę. Starali się zmyć szybko, ktoś na pewno słyszał strzały. No może nie koniecznie od razu wezwali policję, to jednak szemrana okolica, ale i tak lepiej byłoby się szybko zmyć. Zadzwonili po Krzyśka i zaczęli oddalać się od miejsca zdarzenia piechotą, dopóki samochód nie podjedzie.

- To co, idziemy poszukać Borysa? - rzuciła do Serafa. - Zapomniałam zostawić mu nóż w brzuchu.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 06-02-2012 o 12:24.
Redone jest offline  
Stary 06-02-2012, 20:46   #44
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
Po powrocie do meliny, Neti uraczyła resztę smakowitym kurczaczkiem, więc Dimitrej powiedział do reszty:
- No baa! I to jak. - Powiedział Dimitrej, po czym usiadł do stołu i zaczął jeść smakowitego kurczaka, już po pierwszym kęsie poczuł smak tego jedzonka. Biedne zwierzę. To dobry moment, żeby zdemotywować resztę, może coś im się “wypsnie”.
- Smakowity kurczak. Ciekawy czy wcześniej był taki smaczny. Takie zwierzątka są hodowane w ciasnych klateczkach poukładanych w piramidki, albo ściany, zwykle robią małe GÓ***NO, które spada na kurczaczki niżej, tak że te najniżej toną, ale to dosłownie toną w naszej kochanej kupci. Ale za to żołnierze mają lepiej. Wystarczy, że wezmą swój duży, zębiasty nóż i WJE^&$#IĄ taki w bezbronną kurę, która nawet nie gdaknie. Dalej to już jest z górki, wystarczy zedrzeć pióra z naszej kórki, rozpróć jej skórę i wyciągnąć jej czerwone i możliwe, że jeszcze żywe FLAKI. Jeśli lubimy to gotujemy pozostałe mięsko na ognisku z dodatkiem żółtego i lepkiego TŁUSZCZYKU z naszego obiadu. Tak oto mamy żołnierską kurkę, po domowemu. Smacznego! - Przez cały czas swojego obrzydliwego wykładu, Dimitrej jadł swoją smaczną porcyjkę kurczaczka. Nie czuł obrzydzenia, po prostu nauczył się nie słuchania siebie, albo innych. Dalej Daniel odpowiedział z wielkim obrzydzeniem, teraz wiadomo, że nie lubi mięska, czyli jest wegetarianinem.



Podczas akcji, Dimitrej miał na sobie to co zwykle, czyli “adidasy”, dresy i bluza, a wszystko w czarnym kolorze, dodatkowo kupił sobie specjalnie na tę okazję, czarną chustę, którą miał na szyi, w razie czego, mógł ją szybko założyć i był niewidzialny, a przynajmniej nierozpoznawalny.

Dimitrej wszedł do baru, podążał za Dragunovem, a ten zaś uszadł przy barmanie, rozmawiając z nim. Teraz Dimitrej chciał teraz być niezbyt wymownym przyjacielem Dragunova, akcję zostawił jemu, "niech się męczy snajper jeb@ny"-pomyślał. Dalej Dimitrej został przy barze. Niech sobie gada, a on tymczasem wypije sobie trochę. Ostatnimi czasy pił jedynie polską wódkę, więc miło było wypić coś barowego. Dimitrej stracił poczucie czasu i już chciał pójść do Dragunova, ale on przyszedł. Dimitrej wstał, poczekał na niego i ruszył za nim. Już nawet nie gadał...



Na zewnątrz Dragunov coś gadał, później chyba przyszła jakaś dziewucha, potem pewnie rosjanie. W końcu zaczęła się jakaś akcja. Dimitrej szybko ruszył w stronę skrzyń i ślizgiem ukrył się za nimi. Gdy już tam był, wyciągnął FN-90, wychylił się szybko i oddał błyskawiczną serię w trzech przeciwników.
-Ku4wa! Dostałem.- Tak, Dimitrej dostał w łydkę, znowu...
 

Ostatnio edytowane przez Dimitrej Dreamix : 06-02-2012 o 20:48.
Dimitrej Dreamix jest offline  
Stary 07-02-2012, 21:24   #45
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Wejście do meliny przywitało go wyjątkowo przyjemnym zapachem. Kurczak.

Czemu nie?

Był wdzięczny Anecie. Zjadł w spokoju, cierpliwie słuchając słów mądrości Dragunova i wymianę argumentów między nim, a Danielem. Chciał podziękować Anecie, ale nie chciał się wtrącać w ciekawą dyskusję, więc wstał i wyniósł się po Danielowemu, tj. po angielsku.

Poszedł spać. Miał dość wrażeń.

***

Następny cel. Cele w sumie, liczba mnoga. Zabójcy przeciwko zabójcom, niemalże gotowy scenariusz na film sensacyjny, ale Krzysztof był spokojny - mieli element zaskoczenia, najprawdopodobniej.
Jazda nie trwała długo, dzielnica była syfem. Szkoda, że nie było śniegu - byłaby przynajmniej jakaś atmosfera, a tak...

Daniel wyszedł z samochodu, za nim Aneta, Krzysiek wylazł jako ostatni. Wtedy Daniel zwrócił się do Krzysztofa.
- Słuchaaaj... taka dzielnica i taki wóz jak nasz. Może poczekasz, żeby żaden z tych co się tu kręcił się nim za bardzo nie zainteresował? - po czym rzucił mu kluczyki.
- Jasna sprawa. Powodzenia. -był póki co zadowolony z takiego obrotu sytuacji. Nie miał zamiaru zdychać podczas gromadzenia informacji. Przydałby się im, oczywiście - lata praktyki jako przykrywkowiec dawały sporo doświadczenia w "tych sprawach" - ale mimo wszystko, lepiej siedzieć w wygodnym autku, niż włóczyć się po brudnych ulicach pełnych uzbrojonych po zęby, melancholijnych pijaków.

Przeszedł na siedzenie kierowcy i zamknął drzwi. Poczekał, aż Daniel zejdzie z pola widzenia, po czym odsunął siedzenie do tyłu. Pobawił się chwilę skrzynią biegów i ustawieniami samochodu, porobił parę głupich min do lusterka. Przekręcił kluczyk w stacyjce i włączył spryskiwacze.
Ale zabawa. Dobrze, że Daniel nie widzi.
Po (jakże infantylnej) chwili, Krzysztof skupił się. Wyjechał nieco za dzielnicę, żeby nie kusić losu.

Czekał cierpliwie i rozmyślał. Czas zakończyć zabawę, jest tutaj żeby zarobić nieco kasy, nie zawierać przyjaźnie, do cholery jasnej. Póki co, nie zarobił nawet na kasę na życie całą tą swoją pasywnością. W końcu się wyda i szef potrąci mu z pensji za bierność albo co.
Brakowało mu samotności, spokoju i braku zobowiązań. Zastanawiał się, jak ci z biur wytrzymują coś takiego całe życie. Zastanawiał się, w jaki sposób on sam przetrwał pracę w policji.

Może chodziło o to, że w policji było ciekawie. Taa, to pewnie to.

Z zamyślenia wyrwało go kilka strzałów, gdzieś, w oddali. Nie miał pojęcia, czy to wina Daniela i Anety, czy kogoś innego.
 
Pruszkov jest offline  
Stary 07-02-2012, 21:42   #46
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
W środku leciała dobrze znana piosenka. Było też dużo ludzi, nikt nie przejmował się zakazem palenia. Paru co już zdążyło się dobrze napić, nieudolnie próbowało odtworzyć “Katiuszę”. Przy barze stał potężny facet, zapewne barman ,Dragunov po tatuażu poznał że należał niegdyś do słynnych wojsk powietrzno-desantowych.
Bez ogródek podszedł prosto do baru, ignorując wszystko inne. Zasiadając blisko barmana wypowiedział jedno krótkie zdanie pozornie w przestrzeń. Znaczyło dokładnie: Niechaj mateczka Rosja łowy twe wesprze. Jest to jedno z dawnych powitań wojskowych nawiązujących do bolszewików.
-Siadaj towarisz - powiedział krótko baraman uśmiechając się pod nosem - Co podać? -zapytał chwile pózniej.
W tle pojawił się też Dimitrej
- A napiłbym się Absyntha, bo berbeluchy raczej nie masz, co? Dla niego - tu kiwnął głową w stronę Dimitreja - to samo.
- Pierwszy na koszt firmy
Dragunov popijał Absyntha, zapalając w międzyczasie papierosa. Kładąc paczkę na stoliku, zapytał barmana - Która kompania?
-Dziewiąta - odpowiedział krótko barman
- Jakoś nie trafiło spotkać... Dawno to było?
- Stare dzieje...co tu dużo mówić...
-Przejdźmy do nieco nowszych. W metropolii goszczę od kilku miesięcy, a ten tu rekrut dotarł parę dni temu. Doszły nas wieści, że pewni znajomi po fachu chcą rozpocząć działalność na tym terenie. Coś akurat dla nas. Wiesz, gdzie ich znajdę? – Drążył Dragunov
-Nic o tym nie wiem ale jeżeli szukacie roboty w tej branży to uderzajcie do Michaiła
- Gdzie go mogę znaleźć?
-4 stolik po lewej, ten pod oknem.
Szybkie zerknięcie w tamtą stronę i już wypatrzył trzech rąbiących w karty opryszków. Wyglądali śmiesznie. No nic, podszedł do nich i stwierdził niby w przestrzeń. - Wy tu psiamacie w karty napierdalacie, a kto ojczyzny broni?!
-Że co kurwa? Pojebało Cie? - odezwał się jeden
-Ech, nieważne... Stawiam stówę, gra ktoś?
-No dajesz twardzielu
I się zaczęło. Po jednej partii już wiedział. To nie jest jego dzień… ale trzeba trzymać pokerową twarz:
- No, to skoro już każdego stać na kolejkę, możemy sobie pogadać, czyż nie?
-Na temat? - zapytał Michaił odpalając cygaro
Na temat tego, co możemy sobie nawzajem zaproponować.
-O ciekawe co też możesz mi zaproponować - Anja podaj no setke dla wszystkich-zwrócił się tymczasem „boss” do kelnerki.
- Słyszałem, że kręci się tu ekipa będąca odpowiednia do niektórych “robótek”...
Michaił zastanowił się się chwile. Wydawał się coraz śmieszniejszy.
-Być może i co z tego?
- To, że być może mam dla nich robotę.
Wszyscy roześmieli się głośno. To go zaskoczyło.
-Doprawdy...? zapytał Michaił - wręcz się krztusząc
- No cóż, skoro nie ma chętnych... Dziesięć patoli każdemu się przyda... - Tu mówiąc bardzo powoli wstał i jeszcze wolniej zaczął się zbierać.
-Siadaj siadaj , nie obrażaj się , mów dalej to ciekawe , kogo reprezentujesz?-Ciągnął dalej Michaił
Dragunov usiadł, uśmiechając się i zapalił papierosa. - Póki co, reprezentuje własne interesy. Żeby wiedzieć więcej, musicie już coś znaczyć, a to mam za zadanie sprawdzić.
-Wyglądam Ci na takiego co nic nie znaczy?!- wykrzynął Michaił
W tym czasie chłopaczki zaczęli się głaskać w okolicy domniemanej kabury z bronią. Dragunov miał nadzieję, że Dimitrej obserwuje.
- Spokój Durak, zanim krzywda się zacznie nam dziać. A wy pochować te pukawki, na żołnierza matki Rosji podnieść rękę chcecie bez celu? Ja pogadać towarzysko przyszedł, nie miałem na celu obrazy... Tu wieś jest, nie metropolia to i was nie znają, to miałem na myśli...
-Dobra dobra ,spokój chłopaki, mów co to za interes.
Tymczasem kelnerka podała kieliszki ,puściła oczko do Dragunova i upadła jej tacka..
- Oj no widzi Ty, co narobiła. - Pochylił się, aby jej pomóc.
Podała mu dyskretnie karteczke , potem wyszeptała:
-Dziękuje i przepraszam
Wstał zdenerwowany i spojrzał na nią. - Uważaj żesz kurwa, oblałaś mnie... - Tu zwrócił się do “chłopaków” - Wybaczycie panowie, jak udam się do toalety?
-Jasne , nie ma sprawy , Anja jest robi dziś na dwie zmiany nie miej jej za za złe. To zresztą najładniejsza kelnerka tutaj u “Kontiego” - powiedział Michaił
- W takim razie wypada mi ją przeprosić. - Tu wyszedł dośc szybkim krokiem do toalety, gdzie zamknął się w kabinie i wyjął karteczkę, na której napisano:
Mam INFORMACJA , za 10 minut na tyłach knajpy chyba że wolisz zarobić niedługo kulkę. Jeeezu, co za polszczyzna… Po przeczytaniu zaskoczony Dragunov oblał lekko prawy bok, jakby spierał materiał, a następnie wyszedł do Ruskich.
- To co, panowie, zostawcie mi kontakt, a ja was przedstawię “innym”, pasuje?
-Ja uważam że w tej sprawie powinieneś pogadać z moim znajomym Kiryłem, chcesz zostawie Ci namiar?
- Kiryła to u nas znają, ale dzięki za informację. Kolejka dla was na pożegnanie i lecę. - Tu skłonił się lekko i kierując się do baru tak, aby zawsze ktoś pomiędzy nim a Ruskimi się kręcił zamówił dla nich kolejkę. Potem wyszedł i przeszedł na tyły baru.

Za knajpą napotkał wraz z Dimitrejem otwarta furtkę, a dalej pod drzwiami stała Anja. Ledwo ich zobaczyła, zaczeła trajkotać.
-Macie szczęście, słyszałam waszą rozmowe z szefem , wydaje mi sie że wiem kogo szukacie.
Dragunov, już z kapturem na głowie zapalił papierosa. - Tak, a ty jaki w tym masz interes? wydawało mi się, że akurat Ci są tu stałymi bywalcami i to ich powinnać faworyzować, nie obcych.
-Po pierwsze nie jestem tutejsza, po drugie akurat tak się składa, że mój były ma coś wspólnego z tymi których szukacie, po trzecie licze na przysługe.
- Jaką?
-Potrzebuje dobrego fałszerza , oczywiście wykona moje zlecenie za darmo, taka jest moja cena.
- A informacje są tego warte?
-Musisz zaryzykować , myśle że to lepsze niż wzbudzanie podjerzeń Michaiła...
- Nimi niespecjalnie bym się przejmował, nie byli przesadnie bystrzy... - Tu przyjrzał jej się dokładnie. Niczego sobie laska, ale ciężko coś mu było wywnioskować. - Dorzucasz kolację jutro razem na mój koszt i załatwione. Co Ty na to? - Uśmiechnął się chytrze, zrzucając kaptur.
-Powiedziałam sobie że nigdy więcej związków z gansterami ale skoro nalegasz ... jeśli tylko załatwisz to co mi potrzebne
Wzruszył ramionami na słowa o związku ale uśmiechnął się ponownie i powiedział. - Zgoda, załatwię to jak najszybciej. To co to za informacje?
-Nie tak szybko...zadzwon teraz od razu tam pojedziemy. Potem dostaniesz informacje.
- Nie możemy w tej chwili tam jechać, zwyczajnie nie mam czym, chwilowo samochód jest u kogoś innego.
-Nie szkodzi , Pietia ma auto
- A kto to jest?
-Chowa się teraz za skrzyniami i trzyma was na muszce...
- Ech, i po co wam to? Strasznie podejrzliwi ludzie żyją w tym mieście, co nie Dimi? No nic, bierz tego snajpera i jedziemy.
-Tylko ty , twój przyjaciel zostaje , masz broń?
- Cóż, to nie najlepszy pomysł, zeby on został... Oczywiście, że mam, to niebezpieczne miasto. - Uśmiechnał się do niej życzliwie.
-Pieta jednego przypilnuje , dwóch to większy problem.Nie ufam wam
- A tak na powaznie, to jak sądzisz, co dwaj dżentelmeni jak my, możemy zrobić takiej pięknej kobiecie, jak Ty i tajemniczemu Pietji? - Dopalił papierosa i wyrzucił go, wyraźnie znudzony.
-Zgadzasz sie na moje warunki albo nici z naszego interesu. Możemy pójśc na taki kompromis że zachowasz broń. Ale żadnych sztuczek.
- Broń Boże, nie mam nawet zamiaru. Licze, że ten Pietia jest tylko ochroniarzem i tylko tyle was łączy? - Wyszczerza zeby.
-Dobra Pietia , odpalaj kaszlaka i jedziemy , zapraszam, ja prowadze ty z Pietią z tyłu Tymaczasem dzwon do tego fałszerza.
- Podjedziemy w jedno miejsce, tam załatwię odpowiedniego fałszerza. Jakie to mają być papiery?
-Legalizujące pobyt...wtedy miałabym szanse na lepsza robotę. A reszta to sie jescze zobaczy.
-Zawsze to samo... No nic, jedź pod ten adres. - tu podał adres handlarza bronią, u którego bywają.
Już miał się zbierać, smęcąc na kolejne wydatki, gdy usłyszał:
-HOLA , stać , ciekawi mnie o czym wy sobie gadacie tutaj i to zdaje się po polsku - to był głos Michaiła
Oczywiście. Te wieśniaki stały za nimi i celowali z pukawek. No pięknie… Nie było czasu myslec. Szybkim ruchem złapał ją w biodrach i rzucił się z nią za schodki, tak , aby go nie trafili. Dimitrej szybko ruszył w stronę skrzyń i ślizgiem ukrył się za nimi. Gdy już tam był, wyciągnął FN-90, wychylił się szybko i oddał błyskawiczną serię w przeciwników.
Dwa strzały skierowane w kierunki Dragunova i kelnerki okazały się niecelne. Niestety u Dimitrey niemiał tyle szczęścia został trafiony. Zdołał jednak się ukryć za skrzynakimi i był gotów do dalszej akcji. W tym samy czasie Michaił po oddaniu zaledwie jednego niecelnego strzału , został trafiony w brzuch i nie liczył się już w dalszej walce. Drtagunov miał farta lądując na Anji, toteż, gdy tylko wskoczył za schody, wyrwał z kabury pod bluzą Makarova i wychyliwszy się jak najmniej oddał trzy strzały celując w podopiecznych Michaiła
Dwa strzały okazały się celne , przeciwnik dostał w brzuch, po czym padł na ziemie, drugiego przeciwnika skosiła celna seria Dimitreya zza skrzyń. I po wszystkim.
Dragunov błyskawicznie złapał dziewczynę za szyję i robiąc z niej żywą tarczę, przystawił jej pistolet do szyi i odwrócił tak, aby stała pomiędzy nim a kolesiem z obrzynem. - Niech ten twój chłoptaś wyłazi.
Pietia wylazł ale z obrzynem przystwionym do głowy Dimka
- Kurwa... - Powiedział cicho, następnie głośniej, aby Pietia go usłyszał. - No to mamy impas, co? Stać tak do usranej smierci nie będziemy, strzały słyszało pół osiedla...
-Za chwile będzie tu “Kosti” ze strzelbą i prawdobodobnie Cię rozwali lepiej rzuć broń i wsiadaj ze mną i Anją do wozu-powiedział po rosyjsku Pietia
- Co ich tu kurwa tylu... Wiecej rusków, jak polaków... - Mówił Dragunov marudząc do siebie i puszczając Anję i poszedł przeszukać tamtych rozstrzelanych.
Poczułeś lufe pistoletu na szyi
-Jedziemy, ktoś syknął za Tobą, rzuć broń
- No żesz... - Upuścił pistolet. - Możecie go dla mnie zabrać na potem? Lubię tą broń.
-Spoko, a teraz ruszaj do wozu. Tylko pamietaj , co mówiłam ja nie żartuje.
- Zdążyłem zauważyć... - W tym czasie Dragunov wyjął telefon i napisał sms-a do Kosy z zapytaniem o jakiegoś dobrego fałszerza.
Po chwili przyszła wiadomość zwrotna: Po co Fałszerz? jasne że znam dobrego, Miedziana 33/2a
Dragunov odpisał: dzięki, a falszerz dla informatora... Do Anji zaś rzucił. - Zmiana planów, mam już namiary. Jedź na miedzianą 33/2a
Kosa był naprawde szybki w stukaniu esów… Odpisał: Spoko , gość to Grzegorz Nowak ,przynajmniej tak ma w papierach... wszystko opłacimy, powiedz że jesteś kolekcjonerem znaczków.
 
Bachal jest offline  
Stary 08-02-2012, 10:53   #47
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Dragunov i Dimitrey

Wyjechaliście z dzielnicy wschodnich emigrantów i już po chwili Pietia wjechał na ulice Miedzianą. Mieszkanie Nowaka znajdowało się na pierwszym piętrze wysokiego bloku. Pietia z rannym Dimitreyem został na dole. Załatwianie sprawy z fałszerzem , poszło także bardzo sprawnie, okazało się że miał on oryginalne papiery , wystarczyło tylko wpisać dane, ewentualnie umieścić zdjęcia. Po wszystkim, gdy już byliście na dole Anja odezwała się do Dragunova:

-Dotrzymałeś swojej części umowy. Kolej na mnie. Goście których szukasz byli wczoraj w knajpie. Co ciekawe był z nimi mój ex Paweł. On na pewno do nich nie pasuje…musi być ich łącznikiem czy coś w tym rodzaju. A tamte typy.. sam ich wygląd sugerował czym się zajmują. Jeden był bardzo wysoki i nie wiem czemu cały czas siedział w czapce. Zaraz znajdę adres Pawła a twój kolega odzyskuje widzę przytomność. Nic mu nie będzie, dodatkowo Pietia go opatrzył. Weźcie swoje rzeczy z bagażnika.

Dragunov i półprzytomny Dimitrey zabrali swoje rzeczy. Przez szybę Anja podała Ci jakąś kartkę:

-Tu masz adres, i maila do mnie jak byś jeszcze miał jeszcze coś ciekawego do zaoferowania. Szukaj bruneta z czarnymi włosami do ramion. To cześć!

Maluch ruszył z piskiem opon. Z tego co się zorientowałeś ten cały Pietia musiał go podrasować. Cóż ludzie maja różne upodobania. Pozostawało Ci teraz powiadomić resztę ekipy o tym co odkryłeś.

Daniel, Aneta, Krzysztof

Aneta i Daniel załadowali się do samochodu gdy tylko Krzysztof podjechał. Wróciliście pod knajpę ale tam niespodzianka…radiowozy i to aż dwa. Panowało tam jakieś poruszenie. Ewidentnie coś musiało się stać. Postanowiliście nie kusić losu i czym prędzej stamtąd odjechać zwłaszcza, że żadnej taksówki nie było widać. Chwile potem zadzwonił Dragunov, powiedział, że natknął się na obiecujący trop. Wylądował w sąsiedniej dzielnicy na jakiejś miedzianej. Odebraliście Dragunova wraz z Dimitreyem, Szybko pojechaliście pod wskazany przez nich adres. Zaparkowaliście pod wskazana kamienicą. Dosłownie sekundę potem nadjechał czarny opel Insignia. Zaparkował przed wami a chwile później wsiadł do niego czarnowłosy gość opisywany przez Anje. Samochód niezwłocznie ruszył.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 08-02-2012 o 11:50.
Piter1939 jest offline  
Stary 13-02-2012, 15:59   #48
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Jakże przykro mu się zrobiło, gdy okazało się, że nie dość, że Borysa nie ma w pobliżu, to jeszcze nie mieli czasu na szukanie go. Tak czy siak bez zbędnych narzekań, ruszył za wozem. Ogółem śledzenie w sposób niepostrzeżony, było wręcz niemożliwe, jeśli obiekt się spodziewał, lub był chociaż spostrzegawczy. Teraz jednak tamci się ani nie spodziewali, ani nie byli spostrzegawczy. Tak też bez problemów udało się przejechać za nimi, całą, długą trasę. Ta zaś minęła nawet kanciapę Daniela i reszty.

Koniec przejażdżki miał miejsce koło Pleszewa, przy jakimś samotnym domku. Przez bramę do niego wjechał samochód z Pawłem i resztą menelów, Daniel zatrzymał się dwieście metrów przed nią, tuż obok polnej drogi, która prowadziła do domku.

Dimitri się ocknął i spytał mocno zamroczony "co on tu robi". Co za debil
- To co zwykle - nic. A teraz siedź cicho i pozwól dorosłym działać. - Powiedział Daniel by uciszyć ruska. Zatrzymał samochód i wysiadł, postarał się Anecie otworzyć drzwi, w końcu, aż tak im się nie spieszyło. - Krzysiek, ty sobie najlepiej poradzisz jako zwiadowca, nie wiem jak u ciebie - spojrzał w stronę Anety - jeśli sobie z tym radzisz to... no to wybornie. Tak czy siak ktoś musi się bliżej rozejrzeć w sytuacji. Najlepiej wasza dwójka, albo co, bo ja nie umiem być za cicho, w was wierzę.

Aneta dyskretnie dała znać Danielowi by przestał otwierać jej drzwi. No cóż... skoro prosi to nie sposób odmówić. Nie zwrócił teraz jednak zbytniej uwagi na te słowa, chciał mieć tych Rosjan za sobą.
Daniel usiadł na masce samochodu, kładąc sobie obrzyna na nogach i czekając na rozwój wypadków, może tym razem będzie miał mniej roboty. Oby ich młodzi skauci się dobrze sprawili.

Nie żeby był skrajnym nacjonalistą, albo żywił empatię do innych narodów, ale czy to nie dziwne, że dwójka Rosjan w ich drużynie to najbardziej denerwujące Daniela osoby? Poza tym od początku pracy, walczą z osobami związanymi z ruską mafią. Coś jest na rzeczy z tymi Rosjanami...

Gdy wrócił Krzysztof Daniel pomyślał, że to będzie łatwy kawałek roboty. Sześciu z AK, nieprzygotowani. Samo zaskoczenie zapewne pozwoli im zabić... trójkę? Potem też z górki. Brakowało mu wyzwania. Ale miał okazję dokonać przesłuchania na panu Pawle, gdy już będzie po wszystkim. Lubił przesłuchania. Czuł się trochę jak psycholog.
"-Chcesz o tym porozmawiać?"

Dimitri znowu się przebudził. Niepotrzebny gówniarz. Dobrze, że go postrzelili. Może zaraz wda się zakażenie i umrze. W końcu dostał z dobrą godzinę temu, a zanim wrócą do chaty jeszcze trochę czasu minie.
- Ty to lepiej zostań. Chociaż... - Daniel przygotował obrzyna - Rób jak chcesz. Idziemy zabijać. - Rzucił do Dimka.
W związku z tym, Rosjanin wydarł się na cały głos. Tak by wszyscy w okolicy słyszeli. I słyszeli.
Daniel wzdrygnął się słysząc wrzask Dimitreja. Odwrócił się do niego powoli, jego twarz nie wyrażała nic poza gniewem
- Jeśli to przeżyjesz... to ci wpierdolę.

Seraf odbiegł w bok, niech te debile skupią się na tym cepie Dimitreju i... NIEEEEEEEEE. Przez tego pierdołę szyby wozu poszły w drzazgi, w drzwiach parę kul też pewnie wylądowało. Coś gorącego zmieniało się we wrzątek w ciele Daniela. Miał zamiar zajść chatkę bandziorów od tyłu, lub z boku, z przeciwnej strony, którą szedł Dragunov, razem z Krzysztofem. Miał nadzieję, że nie zabiją Dimitreja, bo Daniel koniecznie musi go pomęczyć.
- Ja pierdole, kurwa jego jebana mać, jak ja kurewsko mocno zajebię tego ruskiego kartofla. - Warczał Daniel pod nosem, niczym pies ze wścieklizną.

Serafin, trzymający się tuż za Krzysztofem, nie miał zamiaru otwierać ognia przed nim, obrzyn miał mniejszy zasięg. Po tym jak rozpocznie się wymiana ognia, miał zamiar spróbować szybko wskoczyć do budynku, by tam, korzystając z zaskoczenia i przewagi obrzyna w ciasnych pomieszczeniach, dokonać małego spustoszenia.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 14-02-2012, 23:54   #49
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Gdzie tamci jadą? Do... ich kryjówki?

Krzysztof odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że zaledwie ją mijają. No nic.

Samochód zaprowadził ich do Pleszewa, małej wioski. Krzysztof poczuł się dziwnie.
Wioska była mała i czuć było coś "swojskiego" w niej, jak w jakimś polskim filmie. "Pieniądze to nie wszytko", chyba tak się nazywał. Dziwne uczucie jeszcze się wzmogło - jeśli tutaj będą walczyć, to przecież to będzie polska komedia?

Jasna cholera, o czym ja myślę, zastanowił się Krzysztof. O pierdołach, ot co. Gdy samochód zatrzymał się, Krzysztof wysiadł, Dragunov za nim. Sprawdził broń, po czym tapnął po wojskowemu Dragunova.
- Jakby co, liczę na ciebie. W razie czego daj czadu, a nikomu nie powiem o twoich korzeniach - potrzebował jego wsparcia, poza tym chciał się pogodzić.

Przyjmując manieryzmy typowego "wieśniaka" (a przynajmniej tak mu się wydawało), zdołał ustalić co najmniej sześciu typów z AKSU-74. Ta broń zawsze go wkurzała, już od policyjnych czasów - nigdy nie wiadomo było, czy ludzie z taką bronią to profesjonaliści, czy amatorzy. To trochę jak z SVD - tak zrobiona, żeby każdy analfabeta mógł zdejmować prezydentów z dystansu do 1000 metrów, ale główni użytkownicy tejże zabawki byli zazwyczaj dobrze wytrenowanymi maszynami do zabijania. Wolał nie ryzykować.

- Czas się zbierać do roboty. Co najmniej sześciu, mają te małe AK. To znaczy, że nie powinno być problemów. - zastanowił się przez chwilę.
- Ale mimo wszystko bądźcie ostrożni, mogą być wyszkoleni. Będziemy musieli zabić lub pojmać wszystkich, poza Pawłem. Mam nadzieję, że Daniel pokaże nam swoje umiejętności przesłuchiwawcze ponownie, gdy już go dopadniemy. - Krzysztof skinął głową w stronę Daniela. - Gotowi?

Rozespanie Dimitreja wzbudziło politowanie Dragunova, słusznie zresztą. Nieważne. Sprawdzał się jako platforma ogniowa. Chyba...
-HEJ DEBILE!!! JUŻ NIE ŻYJECIE!!! - Krzysztofa chwilowo zatkało. Co on...
Nie ma czasu. Wyrwał broń z kabury i popędził lewą flanką. Dragunov wziął tą drugą.
- Kto się tak kurwa drze po nocy?
- POLICJA!!! Wypierdalaj z domu i na ziemie kurwa!!! -
z każdą chwilą Krzysztof coraz bardziej kwestionował przydatność Dimitreja. Leciał jak szalony, potem zwolnił.

Usłyszał dźwięk tłuczonego szkła.

I pomyślał, jak to dobrze, że nie jest w skórze Dimitreja.

Spojrzał na Daniela ze współczuciem.
 
Pruszkov jest offline  
Stary 15-02-2012, 16:02   #50
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
-O ku#wa!!! Co ja tutaj robie!?! - Dimitrej się ocknął, nie pamiętał nic a nic z ostatnich kilku godzin, wcześniej pewnie zemdlał, albo zasnął. Teraz był w aucie, a reszta coś gadała. Dimitrej się tym nie przejmował, ale po jakimś czasie Daniel powiedział coś w stylu gotowi.
- A na co? - Zapytał Dimitrej.
- Ty to lepiej zostań. Chociaż... - Daniel przygotował obrzyna - Rób jak chcesz. Idziemy zabijać.
-To ja też ide. - Dimitrej wysiadł z auta, w razie czego, mogło mu posłużyć jako tarcza. Wyciagnął swoje FN-90 i krzyknął na cały głos:
-HEJ DEBILE!!! JUŻ NIE ŻYJECIE!!! - Po czym lewą ręką przejechał po broni jakby była jakąś strzelbą, czy czymś. Daniel, który był obok, powiedział, że spuści mu wpierdol. Po chwili ktoś krzyknął od strony domku
- Kto się tak kurwa drze po nocy?
- POLICJA!!! Wypierdalaj z domu i na ziemie kurwa!!! - Dimitrej krzyknął, po czym zaczął celować w okno budynku, może to nie jest najlepsza taktyka, ale była świetna zabawa. Namierzył dokładnie i oddał dwa pociski we wcześniej wycelowane okno.
Dimitrej trafił w okno, miał szczęście, że w ogóle trafił w ciemnościach. Przez chwile nic się nie działo, jednak po chwili w kierunku samochodu ekipy poleciała krótka seria z jakiegoś lepszego sprzętu. Pociski rozbiły szybę samochodu, ale Dimi ledwo się tym przejął. Był zajęty obmyślaniem swojego szatańskiego planu. Miał oddalić się i wyciągnąć swoją komórkę, po czym zadzwonić po policję. Dimitrej będzie bohaterem, bo usłyszy pierwszy dźwięki syren policyjnych, złapie Anetę za rękę i pobiegnie przez ziemniaczane, czy jakieś tam, pole ratując Neti przed spędzeniem lat w pierdlu. Jedynym problemem był Daniel. On to profesjonalista, trzeba go wyeliminować. Jest bystry, zbyt bystry. W wolnej chwili musi zadzwonić do braci Jarlovich, oni są profesjonalnymi zabójcami. Niestety zabicie Daniela byłoby zbyt podejrzane, oraz po prostu nie "fer". Dlatego Dimitrej rozkaże go postrzelić w prawy łokieć...
 
Dimitrej Dreamix jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172