Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2012, 23:18   #1
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
[Original War/Storytelling] Baza Zeta


Nadia Iwanowa

Syberia. Nigdy na niej nie byłaś. Nawet dobrze nie pamiętałaś, kiedy trafiłaś do samolotu, wszystko działo się tak szybko. Panowie w mundurach, czarny samochód, lotnisko, jakieś przytłumione rozmowy. Istny chaos. Olbrzymi radziecki samolot transportowy, Ciebie wraz z wieloma innymi, jak się o nich mówiło w mediach „Bohaterowie narodu! Legendy!”, leciał na lotnisko docelowe. Mimo wszystko, najlepsze było, iż szary tłum był święcie przekonany, iż naprawdę jesteście ochotnikami, dozgonnie poświęconymi ojczyźnie, kochającymi swoją mateczkę Rosję i jej wszystkich obywateli. Oczywiście, szara eminencja ZSRR była w błędzie, a ty byłaś jak zazwyczaj, pod wrażeniem, jaką robotę odwala sztab propagandowy.
Olbrzymi samolot, zakołował na małym lotnisku wojskowym. Widać było pośpiech, z jakim wybudowano tą bazę. Zero wież dla wartowników, zero ogrodzeń choćby z siatki. Za to specjalnie dla podróżników w czasie, specjalnie dla Ciebie i tobie podobnym, na około stała masa namiotów. Jakiś zasłużony oficer, umiejętnie posyłający ludzi na śmierć ze swego fotela, za co zarobił już sporo medali, wrzeszczał na zdezorientowanych i wychodzących z samolotu żołnierzy, mechaników, inżynierów i naukowców. Żwawo kazał zajmować miejsca w dwuszeregu. Ewidentnie generał za jego plecami, chciał wam wygłosić niezwykle pokrzepiająca mowę. Co pod niektórymi rekrutami, nogi uginały się ze strachu. Znała i szanowała go cała Rosja, a reszta świata drżała przed nim. Sam generał Abakum Katiuszko stał przed wami, w grubej wojskowej kurtce, która chroniła go przed kąsającym wiatrem. Kiedy wszystko wyglądało już zapięte na ostatni guzik, starszy już wojak zajął miejsce na małej ambonie, z której zaczął głosić swą mowę.
- Wy, solo i nadziejo na lepsze jutro Rosji – zaczął – Wy, jej dzieci, którym pozwoliła żyć na swym łonie, wy jej dzieci, które teraz będą mogły się jej za wszystko odwdzięczyć. Teraz możecie odebrać burżujom, skarby siłą odebrane naszej matce…
Dalej nie musiałaś słuchać, dobrze wiedziałaś na co stać starego Abakuma i wiedziałaś również, że nie zejdziecie z mroźnego wiatru zbyt szybko, przez co poprawiłaś na sobie kurtkę. Staruszkowi, było trzeba po prostu dać się wyżalić i wygadać. Przerywanie mu, mogło spotkać się z licznymi konsekwencjami, z którymi da dla swojej własnej wygody, spotykać się nie chciałaś.
Kiedy przemowa dobiegła końca, mało kto ważył się jeszcze przez krótką chwilę odzywać, a kiedy oczy oficerów lądowały na kimś z szeregu, ten zamiast się trząść z zimna prostował się na baczność i mężnie stawiał czoła mrozowi. Dopiero kiedy Katiuszko zniknął wam z oczu, oficerowie już mniej kąśliwie zaprowadzili was do dużego, wojskowego namiotu. Ty dzieliłaś swój, wraz z jeszcze czterema naukowcami, Rosjanką i dwoma Rosjanami. Manuiłem Stierieczko, Frołem Kowalowem i Felicytą Gołubiew. Siedzieli w uszankach, wokół małego gazowego piecyka. Wymieniliście szybko uprzejmości, a ty dołączyłaś do nich, wiedząc że twoje zmarznięte kości po przemowie generała, jakiś czas będą musiały dochodzić do siebie.
Jutro czekał Cię wielki dzień i szybko poszłaś spać, aby rankiem zerwał Cię z pryczy, jakiś łysy łachudra z przypiętym do piersi żelastwem.
- Pora na nas – oznajmiła Felicyta.
Po skompletowaniu ekwipunku, wasza czwórka, czwórka inżynierów, czwórka mechaników i dwudziestu żołnierzy, staliście gotowi przekroczyć CZAPE. Przedziwne urządzenie, falujące zielonym i jakby lekkim światłem. Za nim sama przekroczyłaś próg maszyny, widziałaś dobrze jak przechodził przez nią rząd po prawej, który po prostu się rozpłynął w nicości. Co się z nimi stało? Podobno tylko najwięksi uczeni mieli o tym pojęcie. Ty wiedziałaś tylko, że jeszcze kilka kroków i wylądujesz dwa miliony lat do tyłu. Jeszcze tylko krok.
Ogarnęło Cię światło, jasne, pomarańczowe. Poczułaś otulające Cię ciepło. A potem usłyszałaś huk i pomarańczowa poświata uciekała od twojego ciała, jakby przyklejona do Ciebie, teraz mogła swobodnie odejść. Z grupy 36 osób które przekroczyły maszynerię, zostałaś sama. Nie wiedziałaś dlaczego. Czyżby coś poszło nie tak? Stałaś samotnie na wielkiej przestrzeni. Trawa sięgała Ci do pasa, plecak ciążył, a nigdzie nie było widać twoich towarzyszy. Wyglądało na to, że póki co byłaś zdana tylko na siebie.

Serena Ilford

Mężczyzna w czarnym garniturze, odpowiedział na zaproszenie tylko krótką wizytą. Odmówił kawy, herbaty czy czegokolwiek innego. Wręczył Ci tylko jedną z wielu kopert które miał w aluminiowej teczce, po czym obrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia. Trzymając w obu rękach, małą i szarą kopertę zaadresowaną dla Ciebie, ledwo obroniłaś się przed wykrzyczeniem światu swego podniecenia. Tego, że dostałaś się na misję samobójczą, że zaprzepaszczasz swoją teraźniejszą karierę, dla cofnięcia się w czasie o dwa miliony lat w celu poszukiwania brata, który może właśnie nie chciał, abyś go szukała nadopiekuńcza siostra?
Nie obchodziło Cię to, nie zaprzątało Ci głowy. Pośpiesznie rozerwałaś kopertę, dobrze wiedząc, czego się spodziewać. Odmowy najczęściej dostarczano pocztą, kurierzy z rządku byli wysyłani tylko dla tych, którzy się dostawali na projekt. Na małej szarej kopercie, były twoje dane, leczy ty śledziłaś tekst aby znaleźć tylko jeden ustęp. ”Niniejszym ogłaszamy, że zakwalifikowała się Pani do projektu…”. Podskoczyłaś w górę, będąc w siódmym niebie. Rose wnosząca herbaty, obserwowała to ze zdziwieniem. Kiedy ją spostrzegłaś, rzuciłaś się nią, obejmując się kobiecym uścisku, przez co pielęgniarka o mało niewylana herbaty. Dobrze wiedział, co Cię tak mogło ucieszyć. Choć wydawało się to szalone i nienormalne, było to dla Ciebie coś ważnego.
Miałaś ruszyć z piątą turą, mniej nagłaśnianą i nie objętą już takim medialnym szumem. Choć zaczepiło Cię kilku pismaków, to nie było to samo, co przy turze pierwszej i drugiej, gdzie stada bab obrzucały żołnierzyków kwiatami, mądrzejsi żołnierze którzy mieli na tyle rozumu w głowie, aby odmówić udziału w misji, salutowało „skazanym”, a wszystkiemu towarzyszyły generałowie i oficerowie wyższego szczebla. Dobrze o tym wiedziałaś, bowiem kiedy się dowiedziałaś o tym co zrobił twój brat, przeglądałaś wszystkie taśmy i nagrania oraz zdjęcia, jakie mogłaś tylko zdobyć, by mieć pewność. By zobaczyć, jak wyglądał w tych ostatnich chwilach.
Do bazy z EON’em, całkiem zadbanej i wzmocnionej po ataku terrorystycznym, pomiędzy turą trzecią, a czwartą, dostaliście się małym samolotem wojskowym. Wraz z tobą, leciało tylko kilka osób, większość było już na miejscu i oczekiwało na ”zajęcia przystosowawcze”, które tak naprawdę, były nudne i dawały zebranym bardzo mały wiedzy. Szkolenia na strzelnicy, jakoś sobie najbardziej upodobałaś.
Kiedy nadszedł sądny dzień, a was ustawiono i zaproszono naprzeciwko maszynerii zwanej EON’em, ogarniał was strach i przerażenie. Nie miałaś pojęcia, co Cię czeka po drugiej stronie. Tak właściwie, jak wiedziałaś od jednego naukowca, nie ma pewności czy EON tak naprawdę działa, choć niektóre zmiany w przyszłości według nich musiały zajść.
Pierwsi przeskoczyli żołnierze, rozpływając się w zielonym, uspokajającym świetle. W końcu, przyszła i pora na Ciebie. Delikatnie przekroczyłaś próg urządzenia, po to tylko, aby jasne pomarańczowe światło otulił Cię szczelnie. Zrobiło Ci się ciepło, po czym nagle coś huknęło nad tobą, pomarańczowa poświata uciekła i rozpłynęła się w powietrzu, jakby zadowolona ze spełnienia swojego zadania. Ty sama stałaś na piaszczystym, kamienistym podłożu. Znajdowałaś się w czymś, przypominającym mały kanion. Dopiero po chwili dotarło do Ciebie, że to z pewnością jest jakieś wyschnięte koryto rzeki. W okolicy, nie było widać nikogo, z kim przekraczałaś EON. Nie było też widać nikogo, kto został wysłany wcześniej, a tym bardziej widać nie było twoje braciszka. Pewnym natomiast było, że EON działa i ma się dobrze.

Alix Lefévre


Spałaś w najlepsze w swoim mieszkaniu, nie mając nawet pojęcia o stojącym za drzwiami facecie w czarnym garniturze, od jakiś dwudziestu minut dobijającym się do twoich drzwi. Ale w końcu nieustające pukanie, każdego by mogło wyciągnąć z pościeli. Zaspana otworzyłaś drzwi. Facet w czerni, wyczytał twoje imię i nazwisko. Potwierdziłaś. Dobrze nie rozbudzonej pani paleontolog, została wręczona szara koperta. Popatrzyłaś na odchodzącego jegomościa, a potem znowu na szarą kopertę. Dopiero po kilku sekundach, uświadomiłaś sobie, co tak naprawdę wylądowało w twoich dłoniach. Bilet w jedną stronę, do paleozoiku. Ale ty się nigdzie nie zgłaszałaś.
- Niech Pan poczeka, to pomyłka – krzyknęłaś za nim, lecz ten nie raczył się obejrzeć za siebie i po prostu wsiadł do samochodu, który szybko zginął Ci z oczu w tumanie kurzu.
Wiedziałaś co mogło Cię spotkać za dezercję, wiedziałaś również że odwoływanie się, nie ma po prostu sensu. Misja startowała za kilka dni, a ty sama, nie miałaś siły przebicia zdolnej cokolwiek załatwić.
Zastanawiałaś się dużo, kto Ci mógł wyciąć tak ohydny numer. I miałaś wiele typów, choćby twoich przełożonych, którzy po prostu chcieli się Ciebie pozbyć, o czym mówili dość sporo. I niekryci nawet tego w towarzystwie, no bo po co? Jeśli Cię zgłosili, jako iż zgłosiłaś się sama, nie miałaś nic do powiedzenia. Prawo było ślepe, a trzecia tura z którą miałaś się zabrać, już podobno była na miejscu i przechodziła szkolenia wstępne.
Ciebie one również nie ominęły. Wykłady z historii i zoologii dla opornych, po prostu przesypiałaś. O wiele ciekawsze wydały się zajęcia na strzelnicy i zajęcia prowadzone przez starego trapera, który próbował was nauczyć czegoś o przeżyciu w głuszy. Nie mogłaś uwierzyć, że rząd liczył na to, że te zajęcia czegokolwiek was nauczą, ale kim ty byłaś by kwestionować rozkazy premiera? Byłaś tylko sobą, zwyczajnym paleontologiem, którego po prostu chciano się pozbyć. A kiedy widzieli twoje niezadowolenie, obiecano Ci górę szmalu, co sprawiło że o wiele spokojniej spałaś. Szkoda tylko, że nikt nie raczył Ci otwarcie powiedzieć, że powrót możliwy nie będzie. Wiedziałaś że to by było zbyt piękna, aby było prawdziwe, ale ostatecznie zjawiłaś się w dniu ”odlotu” przed EON’em.
Było przed nim dość spore zbiorowisko, żołnierze, inżynierowie, mechanicy i naukowcy, pod których Cię podczepiono. Nie było takiej pompy, jak przy turach pierwszych, choć oficerowie nadal byli, bacznie wszystko obserwowali, a dziennikarze strzelało fotki i przeprowadzało wywiady. Kiedy podniósł się alarm, wszyscy się rozeszli na boki, a wy, powoli, jakby nigdy nic przekroczyliście urządzenie, po to, aby znaleźć się w nieznanym wam świecie.
Kiedy urządzenie tobą szarpnęło, a wokół siebie wybuchło pomarańczowe światło, a w dodatku zrobiło Ci się gorąco, wiedziałaś że coś poszło nie tak, po prostu wiedziałaś. Nim dokończyłaś tą myśl, nad sobą usłyszałaś huk, a pomarańczowe światło rozwiało się. Stałaś na rozległej prerii, pod groteskowo wyglądającym drzewem, znanym Ci z atlasów i podręczników. Szybko jednak zorientowałaś się, że jesteś sama i dość licznej grupy ludzi, wokół Ciebie nie ma nikogo, a za drzewem rozciąga się mały las.

Maladi Snow

Pierwsza tura, spełnienie marzeń. Idealny żołnierz, musi przecież umieć poświęcić się dla ojczyzny. A ty byłaś idealnym żołnierzem. A taka szansa, zdarza się raz w życiu. Nikt nie miał okazji cofnąć się w czasie o dwa miliony lat i takim aktem wspomóc swój kraj. I choć nie był on twoją prawdziwą ojczyzną, w której się nacierpiałaś, ważne było że udało Ci się uciec z tego ziemskiego padołu.
Kurierzy rządowi w czarnych garniturach, naszli Cię w koszarach, przy porannym treningu na Sali gimnastycznej. Kiedy okładałaś worek treningowy, jak niejeden mężczyzna, nawet oni zaklaskali na ten widok. Nic więc dziwnego, że dostałaś się do misji, w której musiałaś przenieść się w czasie o dwa miliony lat wstecz. I szczerze wątpiłaś, by znaleźli kogoś lepszego od Ciebie. Informację o zakwalifikowaniu się do misji, przyjęłaś z uśmiechem, ale bez zbędnego podniecenia. W końcu byłaś żołnierzem, nie wypadało Ci się tak zachowywać w obecności wysłanników z rządu. I do tego z listami, trzeba było mieć swoje samoopanowanie. Kiedy wyszli wtedy, ciosy na worek stały się o wiele silniejsze, tak bardzo się cieszyłaś. Że uciekniesz, grubą kreską odetniesz przeszłość od teraźniejszości, która zaczynała się dla Ciebie dwa miliony lat temu.
Podpis samego prezydenta Adama Paula Shirleya pod dokumentem, budził dumę. Naprawdę był czymś niezwykłym. Oznaczało zainteresowanie najważniejszej osoby w państwie, właśnie swoją osobą, a nie kimś innym. Czy żołnierz potrzebował czegoś więcej? Czy osoba chcącą uciec gdzieś daleko, nie mogła wybrać lepiej niż 2 000 000 lat wstecz ? Na oba pytania, była jedna odpowiedź: nie.
Tak więc, szybko spakowany ekwipunek i nawet zgłoszenie po nowy sprzęt do kwatermistrza, zostało zrealizowane nad wyraz szybko. Wszystko to, zapowiadało się niesamowicie dobrze.
Do bazy, w której trzymany był EON, ty wraz z innymi sobie podobnymi, polecieliście amerykańskim samolotem transportowym. Wielkie skrzydło, wylądowało na Alasce, wypluło was i wróciło do bazy. Baza wyglądała jeszcze wtedy na niezbyt wybudowaną do końca, wiele budynków było jeszcze otoczonych rusztowania, ale już wtedy było tam dużo dziennikarzy i osób postronnych. Choć misja miała mieć formę czysto naukową, nieliczni wiedzieli że tak naprawdę wszystkim chodzi o kradzenie ZSRR z ich surowców naturalnych, z syberytu. Niezwykłego kryształu.
Mimo wszystko i mimo panującej w bazie atmosfery wypełnionej podekscytowaniem, czekały was długie i nudne testy. Dowództwo, chciało potwierdzić wasze zdolności wymienione w zgłoszeniu, w dodatku czegoś was nauczyć, o tym, co was spotka po wylądowaniu. I tak, lekcje o zoologii, botanice i tym podobnych sprawach, wypełniały zgromadzonym w bazie ludziom czas od rana, do wieczora. Ale wszystko musiało dobiec końca i tak oto, pewnego dnia w samo południe przyszło i tobie stanąć przed kapsułą, pulsującą zielonym światłem.
Nie wygląda strasznie, a przynajmniej dla Ciebie, która doświadczyła w życiu tylu nieprzyjemności, że śmierć w jakiejś kosmicznym czymś, wydawała się przy tym niczym wielki. Uzbrojona nie tylko w swoje umiejętności, ochoczo zrobiłaś krok do przeszłości, aby oderwać się od kłopotów doczesnego świata. Jakim było zdziwienie, kiedy ogarnęło Cię pomarańczowe światło, niezwykle ciepłe. I po krótkiej chwili tylko, usłyszałaś huk nad tobą, a światło uciekło.
Stałaś do kolan zanurzona w wodzie, w płytkim strumyczku. Nigdzie nie było widać ludzi, ani tym bardziej dzikich zwierząt, o których się nasłyszałaś na lekcjach. Strumyk był dość wartki, otoczony średnio wysokimi ścianami z bodajże granitu. Niedaleko Ciebie, jak zauważyłaś znajdowała się dżungla, prawdziwy i dziki las. A to że byłaś sama, odbierałaś jako plus. Nie wiedziałaś co się z nimi stało, ale podejrzewałaś że EON może wysyłać w czasie nieco niedokładnie. Uszykowana na taką ewentualność, sprawdziłaś czy masz wszystko przy sobie i ruszyłaś przed siebie.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 13-03-2012 o 22:22.
SWAT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172