|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-11-2012, 10:32 | #31 |
Reputacja: 1 | Może rzeczywiście nieco się wygłupił. Dobrze, że którykolwiek z członków jego plemienia nie widział go jak klęczy przed czternastoletnią dziewczynką. Takiego gestu dokonywało się jedynie przed wodzem plemienia czy Najwyższej Rady. Lisa była jednak dziewczynką, która miała doprowadzić go do celu. Ten partykularny interes przyćmił całą jego trzeźwość umysłu, chłodną kalkulację i cały rozum jaki posiadał. Popatrzył po zebranych wokół dziewczynki osobach. Tak różnorodna zbieranina postaci... Dziwnie to musiało wyglądać z perspektywy zwykłego bywalca tej tawerny. Wstał, na polecenie Dziecka-Wskazówki. - Według legendy, która krąży wśród Taurenów, Żelazne Drzewo to drzewo, którego ścięcie daje niezwykły i unikalny surowiec. Jest nim drewno twarde, a jednocześnie ostre. Świetnie nadające się do obrony, jak również do ataku. Moim celem jest stworzenie totemu z tego drzewa. Totem - w tym momencie, pokazał ten, który miał. Pozwolił Lisie przypatrzeć się temu przedmiotowi. - Totem, to przedmiot, z którym nie rozstaje się żaden członek naszej rasy. Malując na nim symbole uruchamiamy źródło prastarej, Plemiennej Magii, służy jako medium między światem czarów, a tym rzeczywistym. Być może, gdy odnajdę Żelazne Drzewo osiądę tam i założę wioskę, by przyszłe pokolenia mogły cieszyć się z dobrodziejstwa tego surowca. W tym momencie zdradził skrywaną tajemnicę, być może tę opowieść usłyszało paru łowców nagród, czy też chciwych na pieniądze istot. Nie wiedzieli jednak o małym szczególe. To Tauren jest predystynowany do ścięcia Żelaznego Drzewa. Tę informację postanowił zachować dla siebie. Nadszedł czas podziału. Długo zastanawiał się, do której grupy dołączyć. Z jednej strony chciał ruszyć u boku czternastolatki, by być z nią i ochraniać ją. Z drugiej, nie wiadomo, kto będzie w składzie grupy "bitewnej". On, jako najbardziej rosły i atletyczny ze wszystkich śmiałków, którzy otaczali Lisę mógł przydać się w ewentualnym przeszkodzeniu jakiejś chytrej istocie, która miałaby niecne zamiary wobec dziewczynki. Chociaż nie preferował rozlewu krwi... Zwrócił się do Isztar. - W zależności od potrzeb mogę dołączyć do tej i do tej grupy. Zależy mi by być przy Lisie, jednak, gdy zajdzie taka potrzeba mogę pomóc powstrzymać kogoś, kto odważy się nas ścigać - mruknął potężnym basem. |
14-11-2012, 13:15 | #32 |
Reputacja: 1 | - Dobra, z tym łomotem zdziebko przesadziłam. Jeszcze straż by nam się na głowę zwaliła gdybyśmy zaczęli łamać ludzi za to, że nas obserwują. Ale i tak się rozdzielmy. Byk i ja pójdziemy z Lisą tą drogą. Nie prowadzi prosto do Angory, ale potem się rozwidla i strata będzie tylko trzech godzin, a nie pokaże, ewentualnemu pościgowi, gdzie dokładnie się udajemy. Rex, Ray. Wy tu zostańcie jeszcze godzinę. Udamy, że się żegnamy, jak byśmy mieli się więcej nie zobaczyć. Mało wiarygodny blef, ale na pewno nie zaszkodzi. Jeśli tamten metalowy wyjdzie szybko po nas to sprawdźcie czy idzie za nami. Jeśli tak to śledźcie go aż do wyjścia z miasta i tam spuście łomot. Za murami straż nie będzie narzekać. Uważajcie też na tę niebieską. Ten obok niej też nie wygląda na typa z którym chciało by się spotkać w cztery oczy w ciemnym zaułku. Ale najpewniej, po prostu, paranoizuję prawie tak samo jak Garaddon przed chwilą i nic się nie stanie. Jeśli, w ciągu godziny, nie zdarzy się nic podejrzanego, to ruszcie za nami. Skoro byliście w wojsku to bez problemu nas dogonicie. Jakieś obiekcje? |
15-11-2012, 14:18 | #33 |
Reputacja: 1 | Słyszał ich plany bardzo dobrze. Nędzne żywe istoty myślą, że pokonają maszynę? Człowieka lub człowiekopodobnego wystarczy zranić dość mocno bądź wywołać strach. Maszyna nie czuje bólu, maszyna się nie boi. I Otto nie ma zamiaru zrezygnować. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej mu się to podoba. Lubi obijać blachy ludziom. Położył na stoliku obrzyna i colta. W obu sprawdził czy mają pełną ilość naboi. Nie ukrywał się już pod zbędną maską uśpionego. Teraz bezczelnie odwracał co chwilę głowę w stronę tej wesołej kompanii co to chce zapolować na blaszaka. Gdyby, któryś z tamtych odważył się spojrzeć na niego pozdrowiłby odważnego salutem. Był pewny, że technika wygra tu z ludzkim ciałem. Na koniec naprawdę zamarł na krześle ponieważ zmieniał ustawienia swoich sensorów - odpowiedników ludzkich narządów zmysłów. Chciał być pewny, że żaden z nich nie zawiedzie w razie kontaktu.
__________________ "W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym." |
15-11-2012, 21:36 | #34 |
Reputacja: 1 | Ta’nar zmełła w ustach przekleństwo, a potem napiła się zamówionej przez blaszaka wody. Nie znosiła mięty. Zaklęła jeszcze raz, głośniej, a potem wymieniła spojrzenie z Uno. Mężczyzna wstał i poszedł za nią. Usiedli w kącie i zaczęli nad czymś gorączkowo dyskutować. Żeby być precyzyjniejszym – gorączkowała się jedynie Ta’nar . Mężczyzna spokojnie potakiwał, kręcił przecząco głowa , a czasem wrzucał jakieś krótkie słowo. Lub dwa. Gdy kobieta usiadł w końcu, wygłosił dłuższa przemowę – dwa, lub nawet trzy zdania. Teraz Ta’nar pokiwała głową. Osoby siedzące obok nie rozumiały z ich rozmowy ani słowa. Nieosoby, nawet te posiadające bardzo czułe sensory – też nie, andoriański był bardzo mało popularny na Granicie. Lub jeszcze mniej niż „mało popularny”. Ta’nar nie spotkała przez te kilka lat pobytu żadnego swojego rodaka. W końcu wstali i wrócili do stolika, gdzie siedziała Dziewczyna. - Pójdziemy z tobą – powiedziała po prostu Ta’nar . – W pierwszej grupie – doprecyzowała.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
15-11-2012, 22:59 | #35 |
Reputacja: 1 | Fakt, ze Robot sie ruszył, nie umknął uwadze ani Raya ani Rexa, ale żaden nie dał nic po sobie poznać zeby nie pogłębiać nastroju paranoi jeszcze bardziej. Oboje byli szkoleni do walki z elektroniką i mechaniką. “Jak go unieruchomić?” zastanawiał się Rex, a mina Raya wskazywała ze sam o tym nie myśli. Wyciągnął broń, patrzy w naszą strone. -Ray, będziesz tu? Ide przed karczmę. -Po co? -Ray wskazał wzrokiem na androida w kącie. -Idę się odl.. Za potrzebą. - Rex zamknął pokrywy hełmu, i skierował sie w stronę wyjścia. Jego oczy płonęły czerwienią. Ray wiedział że nie zwiastuje to niczego pozytywnego.... “Android psia mać... Co on sobie myśli, że jak wyjmie broń to ja sie go wystrasze? Z Rayem kładło sie nie takie blachy. Ale wtedy było ‘nieco’ więcej sprzętu... Ciekawe czym podjechał?” Rex rozglądał się przed karczmą, przeszedłszy wpierw przez mostek łączący ląd z szynkiem. Konie, kuce, motocykle i inne dziwne pojazdy. “Konno to nie przyjechał.” Żadne siodło nie miało wyrobionych boków. “Motocykle? A może ma własny napęd? Ale zaraz... Skórzana kurtka, jeansy... Musiał przyjechać motocyklem!” Rex widział tylko 3 maszyny. Przeszedł obok motocykli i stanął niedaleko nich, niby to odlewając się, poczekał aż mniej osób będzie zwracało na niego uwagę. -Cel uświęca środki....- mruknął pod nosem jednocześnie przebijając opony pierwszej maszyny, gdy wyczuł dobrą okazję. Później przeciął przewody paliwowe, wykręcił świece a także uszkodził stacyjke i wyrwał linki hamulcowe. To samo uczynił z następnymi dwiema maszynami. Stał więc w niemałej kałuży benzyny, która skapywała do rzeki powoli, tworząc tęczowe wzory na powierzchni wody. “To sie da podpalić w razie czego... Wracam do środka.” Rozsunął hełm i skierował się do wnętrza.
__________________ Gdzie siekiery?! Wyruszam po królestwo! Będę szczery, zamierzam zostać BESTIĄ! |
15-11-2012, 23:02 | #36 |
Reputacja: 1 | -Kochani... Komu w drogę temu czas. - powiedział czerwony widząc wracającego kolegę. Wróciwszy do wnętrza karczmy, Rex usiadł przy stole. Dwa cyborgi spojrzały na siebie, czerwony pojął wlot co się stało jak tylko poczuł od przyjaciela zapach benzyny. Ich towarzysze z przypadku zaczęli się podnosić z ławy i szykować do wyjścia. Rex i Ray pomogli im spakować część jedzenia, którą wcześniej zamówili. Głównie suszone kiełbasy i bochen razowego ciemnego chleba na miodzie. Wziął go na ramię i wszyscy skierowali się ku wyjściu. Ray podszedł do wszystkich i kierując się do drzwi objął swoich towarzysy ramieniem, twarz miał skierowaną od androida w stronę drzwi. Zniżył głos jak najciszej mógł, aby jeszcze pozostać dla najbliższych słyszalnym. -Jak tylko wyjdziecie z pola widzenia, biegiem przed siebie. Ten android już w środku wyjął gnaty jak widzieliście. Spotkamy się tam gdzie się umówiliśmy. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=pdLTrvlwcOQ[/MEDIA] Rex powrócił do swojego stołu, po czym wziął jeszcze z niego dwa pełne dzbany piwa i postawił je na stole biesiadujących obok ludzi. Niezauważalnym ruchem, gdy tamci mu dziękowali, zwinął z ich stołu zapalniczkę. Zwykłą metalową zapalniczkę. Cała grupa kierowała się ku wyjściu. Cyborgi zasunęły hełmy.
__________________ "Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." Ostatnio edytowane przez potacz : 17-11-2012 o 23:23. |
16-11-2012, 17:28 | #37 |
Reputacja: 1 | Cóż to była za mieszanka. Dwie dziewczyny, kobieta, mężczyzna, tauren i dwa cyborgi, zapakowane w fikuśne pancerze. Lecz, strach tak naprawdę wywoływała tylko postura taurena, który skutecznie odstraszył po wyjściu wszystkich ciekawskich i kolejnych, potencjalnych zainteresowanych dziewczynką. Mimo wszystko, po głowie Anny nadal chodził ten półbies, który tak szybko opuścił bar i zmierzył ją tym półbiesim spojrzeniem. Coś mogło być na rzeczy, lecz na razie był spokój. Niedaleko tawerny, bo tylko kilkanaście kroków brzegiem rzeki w kierunku strażnicy, znajdowało się pierwsze większe targowisko. Wybrukowany placyk, na którym swoje towary wystawiali co niektórzy handlarze. Można był tu uzupełnić swoje zapasy, za zarobione pieniądze. Po między straganami, przechadzali się strażnicy, ściskając w rękach jakieś subkarabinki czy strzelby. Nie wiadomo czym były nabite, ale nikt nie sprawdzał czy to śrut, impuls EMP czy magiczne pociski… Odważnych brakowało, aby rzucić się na dobrze uzbrojone czteroosobowe oddziały. Lisa, bo o nią chodzi w tej legendzie mimo wszystko trzymała się blisko Anny i Ta’nar. Pierwsza okazała jej najwięcej serca jako pierwsza, a druga chyba jako jedyna wiedziała o co jej chodzi. Uno Nomesta zamykał pochód tych dziwadeł, wkraczając w jeszcze dziwniejsze rasy robiące normalne zakupy. Najbardziej oblegane było stoisko, a raczej cały namiot pewnego potężnego szarego elfa-cyborga, Magnatusa. Miał magię, a magia w Królestwie Rolskim była traktowana po macoszemu. Czyli jeśli chciałeś z niej korzystać, musiałeś działać na własną rękę. Do tego ludzie wokół buczeli coś o wojnie, pomiędzy czarnymi aniołami z Krugrand, a zamieszkałymi również te tereny ludźmi. Cóż, anioły to nie były istoty jak z bajek. Było to normalne, materialne istoty. Szybko zobrazował wam obraz wojny, jakiś dzieciak który wepchnął wam darmowe wydanie „Wielkiego Tygodnika Królestwa Rolskiego”. Na pierwszej stronie, znajdowało się właśnie o takie oto zdjęcie. W Utopii życie toczyło się cały czas i nigdy nie zasypiało, choć nocleg oferowało bardzo mało lokali. Od, zaledwie kilka karczm. Ale to wszystko było dobrze pilnowane i zabezpieczone. Strażnicy byli wyszkoleni, oddziały zwarte i zawsze gotowe. A handlarze jak zawsze pazerni, a kupujący jak zawsze oszczędni. Życie, toczyło się tu raczej powoli. Niedaleko też było widać, przystanek na okręt powietrzny i całkiem spory plac otoczony drutem kolczastym na lądowisko – niestety następny kurs miał się odbyć dopiero o ósmej.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
18-11-2012, 01:05 | #38 |
Reputacja: 1 | Plan i tak nie obejmował skorzystania ze środków transportu, tylko maksymalnie dwudniowy marsz. W końcu to tylko 40km. Twardym cza być, nie miętkim. Anna poprowadziła ekipę dalej wyznaczoną drogą. Metalowych ludzi też nie wypadało zostawić, więc to zupełnie eliminowało możliwość skorzystania z powietrznego transportu. |
21-11-2012, 22:30 | #39 |
Reputacja: 1 | Gdy kompania z potrzebną mu dziewczyną wyszła z karczmy wyrwa gwałtownym ruchem ręki kabel z gniazdka jednocześnie odłączając się od sieci. Pozbierał swój ekwipunek ze stołu i powolnym krokiem tupiąc obcasami butów również skierował się do wyjścia. Pchnął je mocno jednak nie wychodząc od razu jakby spodziewając się jakiegoś ataku z zaskoczenia. Tak, roboty były o tyle skomplikowane, że potrzebowały wielu różnych ciągów komend, skryptów i funkcji by móc reagować podobnie jak ludzie. Co i tak nie zawsze pomagało. Swoimi wizjerami poszukiwał dziewczyny bądź tego taurena, który kręcił się niedaleko niej. Był to jedyny charakterystyczny osobnik tej grupy. Jednak tłum z targowiska zaczął mu przeszkadzać w prawidłowym odczycie pozycji celu. Z rozmów które nagrał i analizował wynikało, że już teraz rozpoczęli wędrówkę do zakonu. Automatycznie zasiadł na swój motocykl. Jego wizjery odczytały obraz kierownicy, zegarów i zapłonu, a za chwilę otworzył mu się plik z obsługą tegoż motocykla. Po trzykrotnej próbie odpalenia bydlęcia w akcie złości kopnął teraz już tylko wrak przewracając go. Ktoś programujący Otto miał niezłe poczucie humoru mając na uwadze zamieszczenie takiej czynności w ramach wyniku fałszywej funkcji. Jego system zaczął porównywać obrazy wszystkich innych środków lokomocji jakie były w zasięgu jego wizjerów by odszukać najbardziej dokładny plik z instrukcjami obsługi. Zaznaczył sobie targowisko i jego okolice jako obszar poszukiwania dziewczyny.
__________________ "W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym." |
22-11-2012, 09:51 | #40 |
Reputacja: 1 | Czuł się pewny siebie idąc w pochodzie. Fakt, że jego postawa napawała strachem napotykanych przechodniów dodatkowo łechtał jego ego. Poprawił bransolety na nadgarstkach i związał je mocniej, by w razie walki nie musiał się nimi zajmować. Rozglądał się wokół, lecz nie zauważył nic podejrzanego. Paru, śmiesznie jak dla niego, ubranych w czerń strażników pilnowało ulic miasta. Pod ich okiem, nie mogło się nic stać. Czuł, że wszystko rozegra się poza murami tego miejsca. Wchodząc w obszar targowiska zainteresował go elfi mag. Tauren ciekaw był, czy dysponuje Magią Plemienną bądź ziołami wzmacniającymi umysł i ciało - tymi samymi, którymi przedstawiciele jego rasy faszerowali swój organizm by wzmocnić zmysły, siłę, szybkość, czy ostrość umysłu. Zgodnie z zaleceniami, szli dalej. Czekała ich dłuuuga wędrówka. Ostatnio edytowane przez Rhaimer : 23-11-2012 o 22:49. |