|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-11-2016, 15:00 | #81 |
Reputacja: 1 | Drachia - Widziałaś co zrobił Cage w filmach? - powtórzył nie dokładnie słowa shokanki - To marny aktorzyna, wszystkie jego sztuczki to robota kaskaderów i efektów specjalnych. Jedyne co umie to głupio się uśmiechać. Jeśli jest po naszej stronie to jesteśmy straceni. Pokręcił głową, najwyraźniej biorąc Drachię, za jakąś dzikuskę z dżungli, która dorwała się do nowoczesnej techniki i wierzyła wszystko co widziała w telewizorze. - Czy jest szansa, że będę mógł skorzystać z telefonu? - zapytał odchodzącą wojowniczkę. Tong Piękne oczy skoczyła do ataku, cięła sztyletem znacząc cienką kreską twarz Tonga. Był to tylko wybieg. Kopnięcie w bok posłało go na wystający kawał muru, z którym zwalił się w chmurze pyłu. Dawno nikt tak mu nie porachował żeber od czasu walk na arenie. Ledwo wstał, napastniczka była już przy nim, zablokował cios sztyletem i zdążył w ostatniej chwili zabrać nogę przed niskim kopnięciem dziewczyny. Ta jednak oparła się rękami o głaz i obunóż kopnęła go w pierś. Odbił się od drzewka i potoczył po kamiennym rumowisku czując jak ostre krawędzie szarpią ubranie. Szybko odskoczył między krzaki, tu Piękne oczy nie miała by takiej przewagi. Ale trochę się przeliczył. Kopnięcie w piszczel zdekoncentrowało go na tyle, że nie zauważył sztyletu znaczącego mu żebra. Stęknął i uderzył krótką serią, dziewczyna jednak zablokowała wszystkie ciosy i odgryzła się cięciem w pierś. Bryznęła krew. Poprawił mu kopniakiem w krocze i rąbnęła hakiem. John Mimo wykręcanej ręki próbował go dziabnąć sztyletem. W końcu złapał ją za włosy i kopniakiem podbił nogi. Padła jak wór kartofli. Mimo to musiał siłą wyrwać jej sztylet z zaciśniętych kurczowo palców. Rzucił badawcze spojrzenie na Tonga, ale nie zauważył go w pierwszej chwili. Dopiero po sekundzie… Tong wyfrunął z krzaków bryzgając krwią. Za nim wyskoczyła ruda. Jedyne obrażenia jakie odniosła to… potargane włosy i to raczej przez krzaki, a nie przez jego partnera. Tong zaczynał gramolić się na nogi, ale było widać, że nie zdąży wstać. John mógłby ogłuszyć trzymaną dziewczynę i osłonić kumpla. Tylko czy odpuści sobie widok prania go przez kobietę? A może niechlubnym wzorem tych których ścigał posłuży się zakładniczką? |
08-11-2016, 15:42 | #82 |
Reputacja: 1 | - DOŚĆ! - krzyknął przygniatając dziewczynę do ziemi. Jej nos wdychał podmokłą ziemię z niebezpiecznie bliskiej odległości. Gdyby Doe zdecydował się docisnąć dziewczynę parę centymetrów niżej, ta nie miałaby czym oddychać. Agent przyglądał się sytuacji uważnie. Gdyby cokolwiek poszło nie tak, mógł ogłuszyć swoją ofiarę i ruszyć na pomoc towarzyszowi, ale wolał to zachować jako ostateczność. - Albo dowiemy się w tej chwili, co tu się kurwa dzieje, albo Bóg mi świadkiem, że będziecie mieć śliwy wielkości cycek. - Było coś w głosie mężczyzny, co wymuszało uwagę, a nawet posłuszeństwo. Może to chrypiąca nuta? Tembr głosu nie dający się jednoznacznie sklasyfikować? Tenorowe alikwoty w basowym pomruku? Cokolwiek to było zmusiło obie dziewczyny do poświęcenia mu ułamka sekundy. - Nie mam w zwyczaju dusić ciał w błocie, ale ogłuszenie w tych warunkach to wyrok śmierci, więc proponuję ochłonąć i pogadać, zanim ta cała sytuacja wymknie się nam spod kontroli. - dodał. Nie patrzył na Tonga. Taj zapewne nie chciałby, by jakikolwiek facet obserwował go w tej chwili, więc oszczędził mu zażenowania. Póki co kontrolował sytuację. Przyglądał się dziewczynie zapamiętując jak najwięcej szczegółów. W pracy szpiega była to umiejętność, którą musiał wykształcić i działała niemal automatycznie. John porównywał dziewczyny starając się ustalić stopień pokrewieństwa, wyszkolenie. Z mowy ciała chciał wyłuskać stopień zażyłości. - Decyzja - powiedział spokojnie, niemal chłodno. Jeśli panna Piękne Oczy nie zareaguje rozsądnie, John spełni swoje obietnice. To co czyniło Johna jednym z najlepszych tajnych agentów to to, że nigdy nie groził swoim przeciwnikom. On obiecywał. I jak każdy gentlemen, swoich obietnic dotrzymywał. |
08-11-2016, 23:58 | #83 |
Reputacja: 1 | Negocjator Ruda zatrzymała się. Oddychała lekko, jakby przed chwilą nie zatłukła rosłego faceta prawie na śmierć. Tylko jej oczy zdradzały, że rozważa różne warianty. Dostrzec pokrewieństwo było raczej trudno, bo obie miały maski. Choć figury miały podobne, a pozycje jakie przybrały na początku także zdradzały jednolite szkolenia. Jednak John nie był w stanie dopasować jej do jakiegokolwiek systemu walki jaki znał. W przeciwieństwe do oczu tej z którą walczył nie widział determinacji. U rudej widział totalny spokój i chłód. Spokój zawodowego zabójcy, który oglądał przy każdym goleniu. Szybko wydedukował, kto jest ochranianym, a kto ochroną. - Tropicie nas jak zwierzęta, a teraz chcesz gadać? - odpowiedziała, głos miała zaskakująco miły i ciepły, niepasujący do oczu - O czym? Wiesz dobrze, że nie mam wyboru. Księżniczka nie może dostać się wasze ręce. Lepsza śmierć niż dostać się w łapy Shao Khana i jego czarowników. |
09-11-2016, 10:21 | #84 |
Reputacja: 1 | - Księżniczka? - spytał spoglądając na dziewczynę - Czy ja trafiłem na jakiegoś kiepskiego sex-LARPa? - spojrzał na poobijanego partnera. - Szukamy Kano i jego zbirów, nic nam do waszych zabaw, księżniczek i czarowników. Zresztą dzieciaki, radzę się tu nie bawić, bo robi się tu dość niebezpiecznie. - John analizował przez chwilę. Johhny Cage, seks laski szukające księżniczki. W co ten debil się bawi? Nie były to laski od Kano to pewnie. On co prawda lubował się w nożach i w szybkich dziewczynach, ale one po prostu nie pasowały do tego prymitywnego terrorysty. Poprawił chwyt, co dodatkowo nie poprawiało komfortu oddychania leżącej pod nim dziewczyny. Czekał na odpowiedź, jednocześnie nasłuchując otoczenia. Wolał nie dać się zaskoczyć gdzieś z tyłu. Ostatnio edytowane przez psionik : 09-11-2016 o 10:25. |
09-11-2016, 10:38 | #85 |
Reputacja: 1 | - Nie wiem o czym mówisz, nie znam żadnego Kano, ale podobni do was włóczą się koło rzeki. Tam go szukaj. - odparła ruda - Jeśli nie wysłał was Shao Khan rozejdziemy się w pokoju... Puść księżniczkę, albo oboje będziemy stratni... Nie spojrzała na Tonga, ale nie trzeba było wielkiej przenikliwości o kim mówi. Wcześniej John wiedział, że zdąży osłonić kompana, teraz nie miał już takiej pewności. Nie po tym co zobaczył w jej oczach. |
09-11-2016, 10:57 | #86 |
Reputacja: 1 | - Jeśli to jest księżniczka, to ty będziesz stratna zdecydowanie bardziej - odpowiedział spokojnie. Kobieta była zawodowym zabójcą to wiedział na pewno, ale właśnie dowiedział się, że nie była zbyt bystra. Wiedziała, że tacy jak oni kręcili się w okolicy, a mimo wszystko zdecydowała się zaatakować. ~ Co da głupota? ~ zastanawiał się. - Schowaj broń i cztery kroki w tył. - Gdy tylko dziewczyna wykonała polecenie, John zwolnił chwyt odsuwając się, by nie dostać z zaskoczenia w pysk. - Księżniczko... - podał rękę dziewczynie pomagając jej wstać. Choć wyraz twarzy tego nie zdradzał, Doe kipiał sarkazmem. Gdy wszyscy odetchnęli z ulgą i napięcie wyraźnie spadło, John oddał dziewczynie sztylet. Ostatnio edytowane przez psionik : 09-11-2016 o 11:00. |
09-11-2016, 17:47 | #87 |
Reputacja: 1 | Tong powoli przetarł twarz. Krew. W okolicach czaszki i na korpusie miał mnóstwo sińców, opuchlizn, krwiaków i kilka ran kłutych oraz ciętych. Ruda utoczyła z niego sporo krwi, niczym z wołu ofiarnego. Mimo tego Bestia nie uronił niczego z rozgrywającej się obok rozmowy. Wyglądało na to, że John poradził sobie lepiej od niego i teraz umiejętnie negocjował. Tong zaczął się trząść. W chwili gdy obserwującym go mogłoby się wydawać, że ryknie z furią, Tong ryknął śmiechem. Trząsł się i charczał jak ryba wyciągnięta z wody bijąc się dłońmi po udach. No bo to przecież było takie śmieszne! Obolałe żebra zamiast go przyhamować jeszcze bardziej pobudzały do śmiechu. - Niech to! - wysapał wreszcie uspokoiwszy się trochę - Ta ruda diablica zatłukła mnie prawie na śmierć, i to z palcem w nosie, a wszystko to nieporozumienie! Śmieszne, hehehehehhe...! Wreszcie uspokoił się zupełnie. Wyprostowawszy się otarł z krwi twarz i pierś. - Właściwie to czego tu szukacie? - zapytał wreszcie rudą całkiem już spokojnie - Ukrywacie się? Tam skąd przyszliśmy nie ma żadnych ludzi Kano. Nie wiem nic o tym Tsungu...o tym Tsungu...ale idąc w tamtą stronę możecie spokojnie zniknąć w dżungli. Doprowadzając się do porządku Tong raz jeszcze obrzucił rudą spojrzeniem pełnym uznania. Zarówno klasycznego męskiego uznania jak i szacunku profesjonalisty. Od czasu jego pojedynku z Jaxem nikt go tak nie nauczył szacunku. - Rozejdźmy się więc w pokoju. Idziesz, John? |
09-11-2016, 18:19 | #88 |
Reputacja: 1 | Drachia zignorowała kąśliwą uwagę skierowaną w stronę Johnnego. Znalazł się hejter. Na pytanie o telefon zaś, roześmiała się szczerze. |
10-11-2016, 15:15 | #89 |
Reputacja: 1 | Tong i John - Potrzebujemy pomocy - odezwała się księżniczka. - Nie… - gestem nakazał milczenie rudej. - Musimy opuścić wyspę, jeśli zostaniemy to tylko kwestia czasu aż wpadniemy na przeważające siły. - popatrzyła na Johna - Nie jesteście stąd. Pomóżcie nam uciec z wyspy. W przeciwieństwie do rudej, w oczach księżniczki widać było może nie strach, ale obawę. Starała się twardo patrzeć w oczy Johna, ale nie do końca jej to wychodziło. Może i ktoś nauczył ją walczyć, ale nie miała do tego smykałki. I najwyraźniej zdawała sobie z tego sprawę. Zderzenie z rzeczywistością musiało nią wstrząsnąć. Nawet jeśli nie była księżniczka to musiała do tej pory prowadzić dosyć wygodne życie. Drachia Ledwo weszła na schody prowadzące do wyjścia, natknęła się na Sheevę. - Jesteś - stwierdziła - strażnicy powiedzieli, że sama zaniosłaś więźnia do celi. - w głosie dało się wyczuć dezaprobatę dla takich zachowań, w końcu ktoś z tak znamienitego rodu nie powinien zniżać się do obowiązków zwykłych strażników - Wycisnęłaś coś z niego? Czy sama muszę się tym zająć? |
10-11-2016, 18:15 | #90 |
Reputacja: 1 | — Spadaj Sheeva, to mój więzień — odwarknęła Drachia, czując wyraźną animozję do drugiej shokanki. — Wracaj lizać buty Shao Kahnowi. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż użeranie się z tobą. Salamandra zagrodziła przejście Sheevie. |