Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-07-2007, 17:22   #611
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Rozyczka odetchnela z ulga widzac oddalajacego sie stwora... Jakos nie byla przekonana o tym ze jej gra miala cos z tym wspolnego... Moze sie juz najadl?!?! No coz.. dobrze ze nie nimi.. Zaraz jednak oburzyla sie na sama siebie. Jak mogla tak pomyslec.. Przeciez ten biedny czlowiek cierpi katusze... Co sie z nia dzieje...?!?! Nie zwarzajac na slowa Czachy ruszyla w strone biedaka chcac sie przekonac jak powazne sa obrazenia... Szybko jednak doszla do wniosku ze w tej postaci niewiele jest w stanie zrobic... Nie, najpierw musza wrocic do swoich postaci, a dopiero potem zatroszczy sie o tego mezczyzne. Podeszla do Czachy i powiedziala:

- Dragi Czacho jestes wspanialy pomagajac nam.... Naprawde... Prosze zawiez nas do kaplana... Ja... Ja juz mam dosc bycia w takiej postaci... Obiecuje ze jak wszystko pojdzie dobrze to postawie ci tyle kolejek ile zdolasz wypic, tylko nas do niego dostarcz.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 28-07-2007, 20:01   #612
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
No dobra... Do wykombinowania jego, jakże sprytnego planu potrzeba mu więcej informacji. A gdzie można znaleść informacje łatwiej, niż w planie astralnym? Wystarczy nakierować się na Crima, swojego ,,braciszka". Jednak najpierw trzeba wysondować nietoperka, czy jest w nim chaos. Jeśli nie, jest drugi sposób. Wystarczy wystawić szyję, niech maleństwo się napije. A wszakże, jako demon ma chaos we krwi.


Po zabiegach z nietoperkiem, przenosi się do planu astralnego, nakierowując się na Crima, by dowiedzieć się od niego, gdzie aktualnie panuje jakaś groźna dla śmiertelnych zaraza
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 28-07-2007, 20:27   #613
 
geerkoto's Avatar
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
- Trzymam w takim razie za słowo... Jeszcze tylko powtórzysz tę wiązankę, gdy wytrzeźwieję, bo nie zapamiętałem, a tak urocza wyszła...
Chichoczę.
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline  
Stary 28-07-2007, 21:47   #614
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- ...
- Słucham?
- Nie, nic nie mówiłam, przepraszam... Nuciłam tylko...
- Nuć, nie krępuj się.
Uśmiechnęła się, zakłopotana.
* * *

Czacha; ofiarnie zbierasz z zalanego bruku pomniejszonych towarzyszów. Nie każdy mikrus pod wpływem klątwy może liczyc na pomoc latającej czaszki!
Masz już plan. Jesteś na etapie trzeźwienia.XD

Różyczka; Doceniasz pomoc Czachy! Gdy znów na nim siedzisz [eeer ^_^’], możesz lepiej zobaczyć pogryzionego bezdomnego i tak na oko wygląda on na martwego.
Prosisz o kurs na kapłana XD może wyraź się jaśniej...? ^^

Astaroth; hm, chyba nietoperz łyknął ‘nieinwazyjnie’ trochę twojego chaosu. No to masz kumpla.
Pora znów odwiedzić Crima.
Crim ponownie zdaje się niezbyt zdziwiony twoją wizytą. Zdaje się, że wyczuwa twoje jestestwo, kiedy jesteś jeszcze całkiem ‘daleko’ od niego.
Wypytujesz go o jakąś groźną zarazę. Crim uśmiecha się rozkosznie.
- Och, a ledwo miesiąc temu odwiedziłem wioskę czarnych ludzi, w której wszyscy białoskórzy po tygodniu padli na dziwną przypadłość... Chorobę zwali ‘Czarny jęk’ i prezentowała się iście okazale. Zarażają się przez powietrze, przez wodę, którą dzielą. Jeden obok drugiego przejdzie i zdychają obaj. Sianie zarazy naprawdę bawi, niestety tylko za pierwszym razem – wzrusza ramionami. – Ale idź, baw się, młodszy bracie. Za mną – uśmiecha się i znika.
Podążasz jego śladem.
Pojawiacie się na wielkiej, gorącej równinie. W oddali snują się białe konie w czarne pasy (czy czarne konie w białe pasy...XD). Nieopodal widzisz małą wioskę, chatki-lepianki, otoczone „murem” z kolczastych zarośli. Zagroda z patyków, w niej kozy.
- Powodzenia – życzy Crim i znika.

Czacha, Różyczka, Thomas; no tak. Dwugłowy stwór, trup. Byleby nie było na was, bo lampki w niektórych oknach domów wokół zabłysły.

To trochę dziwne. Dlaczego ten stwór zżarł bezdomnego, a nie was...? [nie lubi kości...?XD]

Słyszycie dziwne skrzyczenie. Zadzieracie ee czaszki/głowy i zauważacie wielki cień nad wami. Cień kołuje chwilę w deszczu, aż zawisa nieruchomo w powietrzu nad wami. To wielka, obleśna harpia! OO’ Łopocze skrzydłami i odlatuje... Ale odlatuje tylko kawałek, gdy zjawia się drugi cień, który spada na ten pierwszy niczym grom z jasnego nieba. Oba spadają z łomotem uliczkę obok. Łup, skrzekot, chlaśnięcie, cisza. Nieśmiało wyglądacie zza węgła.

Na bruku leży harpia. Trup najpewniej. Drugi trup, super. Po czym poznaliście, że to trup? Bo dziwny, skrzydlaty chłopaczek przygniata ją nogą i właśnie wyciąga z jej pleców długi sztylet, po czym zerka na was z uśmiechem.

http://www.deviantart.com/deviation/50620518/

- Od razu widac, żeś nietutejszy. Domyśliłem się, że przybyłeś tu po Wiatr Lodu, kiedy ten skrzydlaty szpieg cię wypatrzył – odzywa się wesoło. – Bez obaw, nikomu już nie zamelduje o twojej obecności tutaj. Chyba, że inne ptaszydło się trafi, pełno ich wszędzie... Jestem Zig – wyciąga do was zakrwawioną dłoń. – Ups, przepraszam... – wylizał krew ze swej dłoni i znów wam ją podaje. – Eh....?
Cranium dostał pijackiej czkawki, mimo to skinął czachą na powitanie jak prawdziwa szlachta.
- Bez obaw, nie gryzę – mrugnął do was Zig. – Och...
Przygląda się lepiej lewitującej czaszce.
- Oż w mordę, jest was więcej, wybaczcie, nie zauważyłem! – speszył się i zachichotał. – Kieszonkowy format jest powszechny w waszych stronach?
Po chwili dodaje;
- Chodźmy stąd, zanim straż się zbiegnie – kiwa na was ręką, byście podążali za nim. – Pomożemy wam zdobyć Wiatr Lodu, ale potrzebujemy waszej pomocy! Chodźcie, wyjaśnię wam wszystko! I nie przejmujcie się tymi dwugłowymi, atakują tylko osoby ubrane na czerwono, żółto, lub w mieszankę tych kolorów!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 28-07-2007, 22:18   #615
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Astaroth roześmiał się w duchu. Tak oto kto pyta nie błądzi. Pora na to, żeby wprowadzić plan w życie. Ciekawe, czy ktokolwiek spodziewał się, że sięgnie po takie metody? Ale jeśli on ma zamiar podnieść głowę i rzucić wyzwanie chaosowi, to już teraz musi rozpocząć działania na jak największą skalę. Demony lekceważą świat śmiertelników, co być może okaże się wielkim błędem. Bo wszakże, mimo że nie jest on zbudowany tylko z chaosu, to może być jego niesamowitą ,,kopalnią". A gdzie jest więcej chaosu niż w mieście ogarniętym zarazom?


Szybka teleportacja do wioski i rozpoczęcie działań. Wystarczy kilku zarażonych przenieść do perły wybrzeża i obserwować, jak z klejnotu zmienia się w ruinę. Zresztą, to nie jego wina. Gdyby wydali mu Wiatr Lodu bez sprzeciwu zostawiłby ich w spokoju. Mogą mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie samych
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 29-07-2007, 00:01   #616
 
geerkoto's Avatar
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
Pozostań w skupieniu. Twoja przepona nie istnieje. Skoro nie istnieje nie może być źródłem cz... (czknięcie) kawki. Dobra, nieistotne.
- Bardzo mi miło, Zig. Podałbym rękę, ale gdzieś się zawieruszyła. Hic! Nie znasz może kogoś kto zaoferowałby pomocną, albo jakąkolwiek dłoń? Hic! To pomaga w nawiązywaniu znajomości...
Rechoczę chwilkę.
- To bardzo miłe. Hic! Że chcesz nam pomóc, ale do diabła, nie jestem pewien dlaczego mielibyśmy Ci zaufać. Dobra. Rozumiem, udowodniłeś zabijając to latające (wulgarne określenie na istoty latające, bądź niewiasty latające na miotłach, oderwanych nogach od takich małych zydelków, które zwykle stoją w kuchni i nikt nie wie po co one tam w ogóle są, to jakby spodziewać niezapowiedzianej wizyty karła; określenie to często mylone jest z potoczną nazwą drobno mielonej kiełbasy dojrzewającej tygodniami pod sufitem, nad piecem w tejże kuchni, więc w pobliżu zydla; wszystko to łączy się ze sobą, nieprawdaż?), ale zwróć uwagę, że w Twoim zachowaniu brakuje wyraźnej motywacji. Owszem, enigmatyczne stwierdzenie, że potrzebujesz naszej pomocy. Cóż z tego, ja myślę, że ktoś, kto chciałby przeszkodzić nam w zadaniu... - Uśmiechnąłem się (wiem nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale osoby znające mnie jakiś czas potrafią wyczytać z tych wszystkich drobnych, eee... gestów? Poruszeń żuchwy i oczu. Wyczytać zmiany nastroju. Więc kręcę figlarne kółeczka oczętami, przesuwam żuchwę w bok w szelmowskim uśmieszku). - Przez tę gadaninę przeszła mi... Hic!! - Seria niecenzuralnych wyrazów. - O czym to ja? Ach właśnie. Wytłumacz, Zig, dlaczego ktoś taki jak Ty, szuka pomocy osób takich jak my? A jeśli już jesteśmy przy pomaganiu i odpowiadając na Twoje pytanie, które niektórzy mogliby uznać za obraźliwe... Ja na przykład obraziłbym się śmiertelnie... - Wybucham krótkim, lecz przeraźliwym śmiechem, który momentalnie tłumię w sobie. - Otóż, wzrost moich tu, towarzyszy to wynik działania klątwy... - Tu opisuję wygląd osoby odpowiedzialnej za klątwę, wraz z podejrzewanym portretem psychologicznym, wszystko to z wyraźnie nakreślonym stosunkiem emocjonalnym wobec tej osoby (w skrócie bluzgam pod jej adresem). - Jako, że zaiste potrzebna będzie pewna pomoc w odklątwowieniu, wykaż się, mości Zigu. Prowadź do osoby, która dokona tego. Po drodze zaś możesz nawet zełgać, lecz wytłumacz cel Twojego zjawienia się tu w chwale zabójcy szpiegów i szpicli.
Całość tyrady wygłaszam idąc za przewodnikiem, jednak próbując zorientować się gdzie prowadzi nas skrzydlaty.
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline  
Stary 29-07-2007, 21:44   #617
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Kto tam...? – spytał, czkając.
Cisza.
- No kto? Bez numerów, za stary na to jestem...! – burknął i pociągnął znów z butelki.
- Dziwki – usłyszał zalotny chichot.
- Szybkie jesteście! – ucieszył się i jednocześnie spanikował, że nie zdążył się przygotować.
Zazwyczaj dotarcie na miejsce zajmowało im więcej czasu. Dusza Róży, największe lęgowisko kurtyzan i ladacznic w Rasganie, znajdowało się w drugiej dzielnicy.
Mężczyzna szybko poprawił rozczochrane włosy i cisnął flaszkę w kąt, po czym otworzył drzwi.
- Zapraszam...! – zgłupiał i zamilkł. – Tylko jedna...? Ooooo JASNA CHOLERA! OO’
- Co? – uśmiechnęła się.
Mężczyzna stał jak sparaliżowany i gapił się na nią z otwartą gębą, więc wykorzystując jego chwilową [chwilową...?XD] niedyspozycję umysłową, wśliznęła się zwinnie do środka, nim zdążył zatrzasnąć przed nią drzwi.
- Witaj – uśmiechnęła się. – Jesteś jakiś... bardziej trzeźwy niż zwykle!
- Czego chcesz?! – wpadł w panikę i szeptał ściszonym głosem.
- Zgadnij – zmrużyła wyzywająco oczy.
Wyczekująco wzruszył ramionami.
- Muszę wejść do Genegate.
Odskoczył pod ścianę, byle jak najdalej od niej.
- Nie mam z tym już nic wspólnego...! – jęczał rozpaczliwie.
- Ale miałeś. Na pewno nie zapomniałeś...
- Nie mam pojęcia czy Genegate jeszcze istnieje!.... – bronił się. – Byłem tam 7 lat temu!... Zresztą wtedy, kiedy zawaliła się połowa...
- Została wysadzona – poprawiła.
- Twoje teorie nadal żywe? – prychnął z niedowierzaniem.
- A ty? Chcesz zachować komfort bycia żywym...?;3
- Nie mam pojęcia jak dzisiaj to wszystko wygląda...! – wzbraniał się usilnie.
- Nieważne. Powiedz tylko, jak wyglądało kiedyś. Potrzebuję klucza do zachodnich wrót.
- Zachodnie skrzyło zostało zawalone! – zaśmiał się z kpiną.
- Wysadzone – poprawiła znów. – Wysadzili tylko niewielki fragment, by zmylić wszystkich. Za gruzami tunel był drożny.
- Skąd wiesz?
- Hm – uśmiechnęła się uroczo.
- Nie mam tego klucza – rozłożył bezradnie ramiona.
- Ale wiesz jak otworzyć drzwi i bez niego, prawda?
- Miałem narzędzia, ale...
- Ale...? – syknęła.
- Sprzedałem je! – jęknął niewinnie.
- Komu?
- Równym kupcom... to było dawno temu...!
- Powiesz mi dokładnie co i komu sprzedałeś.
- Co...?- prychnął. – To było DAWNO temu!...
- ...odmawiasz...?
- Nie...! OO’ Nie, muszę tylko eeeeeh muszę się dobrze zastanowić ^^’
- Yhyyym..;3
* * *

Astaroth; no to trzeba tylko złapać paru tubylców.
Gdy znalazłeś się w wiosce, zerka na ciebie dwóch zdumionych ciemnoskórych, którzy pechowo byli w pobliżu.

http://plfoto.com/zdjecia_new/1186133.jpg

- Łatimą, łatimą!!! – zaczynają wykrzykiwać w panice, zrywając się na równe nogi.
Wokół pojawi się więcej im podobnych. Jesteś zadziwiony i na swój sposób oczarowany ich dziwacznymi strojami, i przede wszystkim wymyślnymi, misternymi ozdobami. No ale nie po to tu jesteś.
Nie wiesz po czym poznać nosicieli zarazy. Wszyscy wyglądają na zdrowych. No nic. Ten, i ten. Tak, ty, i ty. Idziecie za mną...
Wybrałeś dwóch mężczyzn w sile wieku. W końcu im starszy tym większe prawdopodobieństwo, że schorowany i że zdążył coś złapać w ciągu swojego żywota. Gdy chwytasz ich za szmaty, zarówno oni jak i reszta tubylców podnoszą wrzask i odnoszą się do ciebie bardzo wrogo. W twoją stronę mknie nawet jakaś włócznie, ale jesteś szybszy.

Teleportujesz się do Rasganu i puszczasz luzem swoje biologiczne bomby. Ciemnoskórzy są w istnym szoku i pierwsze co robią, to rozglądają się wokół wielkimi ze zgrozy oczami, a potem padają na kolana chyląc nisko głowy i wyciągają ręce ku niebu, histerycznie wykrzykując coś w swoim ojczystym języku.

Czacha;
Sceptycznie oceniasz Ziga.
- To bardzo miłe. Hic! Że chcesz nam pomóc, ale do diabła, nie jestem pewien dlaczego mielibyśmy Ci zaufać.
Zig ze zrozumieniem uśmiecha się i kiwa głową.
- Nie oczekuję podziękowania ani pełni zaufania – odparł lekkodusznie.
- Rozumiem, udowodniłeś zabijając to latające, ale zwróć uwagę, że w Twoim zachowaniu brakuje wyraźnej motywacji.
- Moja motywacja ma bardzo banalne korzenie – uśmiechnął się. – Spełniam jedynie rozkazy. Nie wybieram sobie zadań, gdyby tak było, wybrałbym sobie łatwiejsze! – ze smutkiem spuścił głowę, westchnął i kontynuował dzielnie; - Mamy wspólnego wroga, i tyle. Obie strony mogą skorzystać wiele na drobnym sojuszu.
- Owszem, enigmatyczne stwierdzenie, że potrzebujesz naszej pomocy. O czym to ja? Ach właśnie. Wytłumacz, Zig, dlaczego ktoś taki jak Ty, szuka pomocy osób takich jak my?
- Nie, nie, to nie tak! – zastanawiał się chwilę, co powiedzieć. – To Tacy Jak Wy potrzebują NASZEJ pomocy! My zaś zgadzamy się jej udzielić i sugerujemy to. Zaproszeń takich jak to się nie odrzuca! – przekonuje wesołkowato. – Powiem wprost; nie mamy jeszcze problemu, ale będziemy go mieć, jeśli Wam się nie powiedzie. A nie powiedzie się wam bez naszego wsparcia. Błędne koło, bardzo nieprzyjemne. Przyszliście tu po coś, czego nie chcemy tu mieć. Więc weźcie to, i idźcie z tym, daleko stąd. Pomożemy wam to zdobyć. Wpierw jednak prosimy was o drobną przysługę. Dlaczego was? Ponieważ mój klan jest znienawidzony przez ludzi w tym mieście. Nie wiadomo, kto jest z nami, kto przeciwko nam. Wy nie nosicie jeszcze tej skazy, no i... mamy wspólnego wroga! – przypomniał znów. – Liczymy więc na wasze poparcie dla dobra ogółu.
- A jeśli już jesteśmy przy pomaganiu i odpowiadając na Twoje pytanie, które niektórzy mogliby uznać za obraźliwe... Otóż, wzrost moich tu, towarzyszy to wynik działania klątwy...
- Oż w mordę – Zig przygląda się znów Różyczce i Thomasowi. – rzeczywiście, podejrzane mi się to wydawało...
- Jako, że zaiste potrzebna będzie pewna pomoc w odklątwowieniu, wykaż się, mości Zigu. Prowadź do osoby, która dokona tego.
- Aj-aj, kapitanie! – Zig radośnie skinął głową.
- Po drodze zaś możesz nawet zełgać, lecz wytłumacz cel Twojego zjawienia się tu w chwale zabójcy szpiegów i szpicli.
- Mój klan nie żyje w zgodzie z księciem i jego poddanymi – mruknął Zig. – Uczynimy wszystko, by im zaszkodzić, tak jak on dręczy stale nas.

Czacha, Różyczka, Thomas;
Zig prowadzi was bocznymi uliczkami, aż zatrzymuje się pod jakimś dużym budynkiem z wysoką wieżą.
- Potrzebujemy pyłu ze srebrodrzewa – wyjaśnia szeptem.
Czacha, znawca takich rzeczy, wyjaśnia, że pył ze srebrodrzewa niweluje wszelkie efekty magii. Jest całkiem rzadki i bardzo drogi. Wygląda jak srebrny proszek.

- Oto przybytek pewnego maga, gdzie takowy pył powinien się znajdować. Mag jest, powiedzmy, po stronie księcia, więc nie odda pyłu p dobroci ani mnie, ani wam. Pominąwszy już, że was zapewne poczęstowałby jeszcze jedną klątwą albo i dwoma... Poza tym, drań ma w domu mnóstwo ohydnych ‘wykrywaczy’ wampirów i kołków – otrzepał. - Plan zatem jest taki; musicie wykraść ten pył i przynieść go mnie. Nic prostszego dla Takich Jak Wy, prawda? – uśmiecha się radośnie. – Będę stał na czatach! Ataku z zewnątrz się zatem nie bójcie, a w razie czego, gdy usłyszycie dwa krótkie piski, w tył zwrot i uciekajcie czym prędzej. Dość już gadania, daję wam pole do popisu!

No tak, tylne drzwi, przy których stoicie, oczywiście zamknięte. Frontowym chyba lepiej dać spokój. Budynek ma 4 piętra, na każdym są okna. Wszystkie zamknięte. W wieży okna są malutkie, również zamknięte. Hm. Potrzebny wam plan... XD
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-07-2007, 16:18   #618
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Rozyczka wpatrywala sie w nieznajomego. Byl...duzy.. fakt, ale i taki.. slodziutki. Ewidentnie rozmiar nie sluzyl najlepiej jej rozumowi. Czacha gadal jak najety niekoniecznie z sensem, ale czego mozna sie spodziewac od czaszki...
Ruszyli zatem za latajacym chlopcem i wkrotce zatrzymali sie pod domem maga.

- Oto przybytek pewnego maga, gdzie takowy pył powinien się znajdować. Mag jest, powiedzmy, po stronie księcia, więc nie odda pyłu p dobroci ani mnie, ani wam. Pominąwszy już, że was zapewne poczęstowałby jeszcze jedną klątwą albo i dwoma... Poza tym, drań ma w domu mnóstwo ohydnych ‘wykrywaczy’ wampirów i kołków. Plan zatem jest taki; musicie wykraść ten pył i przynieść go mnie. Nic prostszego dla Takich Jak Wy, prawda? Będę stał na czatach! Ataku z zewnątrz się zatem nie bójcie, a w razie czego, gdy usłyszycie dwa krótkie piski, w tył zwrot i uciekajcie czym prędzej. Dość już gadania, daję wam pole do popisu!

Eeee jasnee. Tak.. Bo oni mieli skrzydla.. Hmm.... Dobra... Rozyczka zadarla glowe najmocniej jak sie dalo. Hmmm... zeby tak chociaz jakis ptak przelecial... Mozna by z nim pogadac i ewentualnie poprosic go o malenka przysluge.. Hmm... tutaj musza byc przeciez myszy prawda?.. A moze by tak tym sposobem.. W koncu te stworzenia moze i nie sa jej jakos szczegolnie mile, ale za to potrafia dotrzec doslownie wszedzie... Dla pewnosci zapytala jeszcze reszte tego dziwnego zespolu.

- Macie moze jakis plan?

Jak nie to wyjawia im swoj. Jezeli maja inny to i tak sie dzieli pomyslem. A co XD
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 30-07-2007, 17:23   #619
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas w milczeniu przysłuchiwał się innym. jakoś nie uśmiechało mu się do końca życia (czyli wieczność) mieć 2cm wzrostu... Zatrzymali się nad wielką wierzą - wielką dla nich.

- Oto przybytek pewnego maga, gdzie takowy pył powinien się znajdować. Mag jest, powiedzmy, po stronie księcia, więc nie odda pyłu p dobroci ani mnie, ani wam. Pominąwszy już, że was zapewne poczęstowałby jeszcze jedną klątwą albo i dwoma... Poza tym, drań ma w domu mnóstwo ohydnych ‘wykrywaczy’ wampirów i kołków. Plan zatem jest taki; musicie wykraść ten pył i przynieść go mnie. Nic prostszego dla Takich Jak Wy, prawda? Będę stał na czatach! Ataku z zewnątrz się zatem nie bójcie, a w razie czego, gdy usłyszycie dwa krótkie piski, w tył zwrot i uciekajcie czym prędzej. Dość już gadania, daję wam pole do popisu!

Cisza... cisza... cisza, którą przerwała Różyczka.

- Macie moze jakis plan?

Thomas spojrzał po budynku.

-Gdyby to się zdarzyło 200lat temu...- na twarzy pojawił się krzywy uśmiech -Proponuje poszukać w drzwiach jakieś szpary - ja i Różyczka - wskazał ręką na dziewczynę [/i]- mamy 2cm wzrostu praktycznie nas nie widać. Zakradniemy się zwiniemy proszek i po sprawie. Czacha został by tutaj. Co Wy na to?[/i]- spytał.
 
Panda jest offline  
Stary 30-07-2007, 18:40   #620
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
x wtrącenie

Różyczka; poszukujesz zwierzęcego sojusznika. Nocne ptaki z okazji deszczowej pogody chyba odpuściły sobie i zaszyły się gdzieś. Zauważasz za to mysz, pożywiającą się po drugiej stronie ulicy, schronioną w szczelinie muru.



Próbujesz do niej zagadać i na początek przykuć jej uwagę. Poszło lepiej niż ze skorkiem. Mysz wszmała żarełko, stanęła na tylnych łapkach i poruszając zabawnie noskiem zerka na ciebie. Jest skora do współpracy. [czytaj; nie zje was... XD]

Thomas; Słusznie zauważasz, że wasz mały wzrost jest teraz błogosławieństwem. Możecie wraz z Różyczką [i myszą] znaleźć jakąś szparę w drzwiach czy murze i przcisnąc się nią. Zwinięcie proszku to jednak problem. Jak mając 2 cm wzrostu chcecie go udźwignąć? Zapewne potrzeba go więcej niż kilka miligramów, które jesteście w stanie teraz unieść.

X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172