Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-04-2007, 18:52   #51
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Polana

Cisza zalegla nad polana. Piatka mezczyzn czujnie wypatrywala sie w gaszcze otaczajacego ich lasu. Xawier powoli zaczal zdawac sobie sprawe ze swojego bledu. Zwierze ktore poczatkowo wzial za czarna pantere moze i moglo by byc Viv gdyby nie pas dlugiej bialej siersci biegnacy wzdloz calego tulowia. Zwierzak przeciagnal sie leniwie po czym dostojnym krokiem ruszyl w swoja strone.
Zza gestego krzaka rosnacego tuz na skraju polany byl doskonaly widok. Cala polana podana jak na talerzu. Nic wiec dziwnego ze jako pierwszy dostrzegles ruch trawy tuz za Keom'a. Nie widzialaes nikogo jednak twoj instynkt z przerazajaca pewnoscia podpowiadal ci ze ktos lub tez cos stojace za nim raczej nie jest przyjaznie nastawione.
Ruch zauwazyli rowniez pozostali mezczyzni zgromadzeni na polanie. Niestety odrobine za pozno. Keoma zajety rozmowa z Kate i obserwowaniem Xawiera nie zdazyl zareagowac. Ozdobny sztylet z nikad znalazl sie tuz przy jego szyji. Delikatne naciecie uwolnilo kilka kropel szkarlatnej krwi.
- Zdrajca.
Ciche slowo wypowiedziane mrozoncym krew w zylach tonem.
- Althi.
Keoma wyraznie blednac wymowil nieznane wam slowo. Moglo to byc zarowno przeklenstwo jak i imie wciaz niewidocznego wroga. Cos jednak podpowiadalo wam ze jednak bedzie to ta druga opcja. Skad Keoma zna kogos na tej planecie i czemu ta istota nazywa go zdrajca? Te pytania nie dawaly wam spokoju. Na zastanawianie sie n9e mieliscie jednak czasu. Glosne wycie rozleglo sie wokolo. Powoli, zza drzew zaczely wychodzic potezne, szare wilki. Czerwone slepia skierowane w wasza strone jazyly sie niezwyklym blaskiem. Zwierzeta byly ogromne. Pyski siegaly im waszych barkow, a kly wystajace z paszcz nie wrozyly wam niczego dobrego. Bylo ich siedem. Ustawily sie wokol was, jednak w pewnej odleglosci. Nie atakowaly. Zdawalo sie iz czekaja jedynie na znak. A gdy ten nadejdzie .........

Krzak
Obserwowales wszystko stojac ukryty. Jako jedyny nie liczac dziewczyn miales swobode ruchow. Jednak co samotny mezczyzna moze zdzialac w obliczu takiej przewagi wroga? No coz .......

Polana druga.

Przekomazania przerwal wam glos Keomy.
- Dziewczyny uspokojcie sie. Bedzie czas na klutnie jak wrocimy. Teraz mamy zadanie do wykonania. Kate wskaz droge Viviannie i wracajcie. Mam dziwne przeczucie ze cos sie tu kroi. Pos.....
Glos Keomy nagle ucichl. Z odbiornika dobiegl za to inny.
- Zdrajca.
To ewidentnie nie byl glos zadnego z czlonkow grupy. Slowo zawieralo w sobie taka doze nienawisci, ze az sie zachlysnelyscie. Keoma powiedzial jakies slowo lecz wypowiedziane bylo tak niewyraznie ze nie bylyscie pewne co oznaczalo.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 17-04-2007, 19:33   #52
 
Mroczusia's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodze
Dziewczyna nie czekając na odpowiedź Vivianny przemieniła się w ptaka i wzbiła się w powietrze. - Masz biec za mną, wskażę ci droge - Powiedziała nerwowym głosem i zaczeła szybować w powietrzu w kierunku polany na której byli inni strażnicy. Co chwilę spoglądała w dół, gdyż nie miała ufności do "zguby". Wiatr zaczął wiać w przeciwnym kierunku co utrudniało lot. Zaczeło padać. Jastrząb obniżył lot do gałęzi drzew i przeciskając się przez nie leciał dalej.

Chwilę później przed ową polaną Kate zobaczyła obce stworzenia które zbliżały się do reszty. Viv była niedaleko za nią. - Teraz już chyba się nie zgubi - Pomyślała i przeleciała nad napastnikami. Okropny obraz ukazał się jej zielonym, ptasim oczom. Cała grupa była osaczona, a Keoma, Keoma tym bardziej
 

Ostatnio edytowane przez Mroczusia : 19-04-2007 o 17:18. Powód: Ważny :)
Mroczusia jest offline  
Stary 17-04-2007, 20:01   #53
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
ViviaNa (przez jedno N!)

Femme Fatale

Pantera drepcząc powolnym kroczkiem w stronę polany, gdzie rzekomo znajdowała się męska część grupy Strażników, miała zamiar już odpowiedzieć coś tej wstrętnie bezczelnej dziewczynie, lecz przeszkodził jej w tym głos niejakiego Keomy, dochodzący z bransolety.
To nie wróży nic dobrego – pomyślała, po czym spojrzała na Kate, która wzbiła się w powietrze niczym ptak... w gruncie rzeczy, to ona była ptakiem. – Och, biedna dziewczyna... Pakuje się w sam środek czegoś niedobrego. Przecież to logiczne, że na tamtej polanie COŚ się wydarzyło, a ta bez chwili namysłu rzuca się w tamtą stronę. Też znalazła moment na popisy altruizmem – stwierdziła, rozglądając się dookoła.

Wciąż otaczała ją ta piękna zieleń, która uspokoiłaby nawet rozhisteryzowaną histeryczkę, która z histerią poszukuje miejsca, w którym mogłaby się wyciszyć. To przypominało Vivianie jej daleką krewną... ciotkę z odległej planety, którą widziała może ze dwa razy w swoim życiu, które trwało zaledwie dwadzieścia sześć lat. Owa kobiecina była strasznie roztrzepana i zawsze była w ruchu, a kiedy wydarzyło się coś nadzwyczajnego, co niekoniecznie było dobre, zaczynała histeryzować i wrzeszczeć wniebogłosy.

Pantera wytężyła, jeśli można tak powiedzieć, swój słuch, który dzięki mutacji miała bardziej wyostrzony niż przeciętny człowiek, czy też nawet Strażnik.
Z dala dało się słyszeć jakieś powarkiwania, przypominające Vivianie odgłosy dzikich zwierząt... a przynajmniej takich, co z pewnością nie są przyjaźnie nastawione do otoczenia.
Postanowiła, że nie będzie ingerować w sprawy tych rozwścieczonych bestii, więc po cichutku podreptała do najbliższego drzewa, po czym wdrapała się na nie i ukryła pomiędzy gęstymi liści.
Doskonałe miejsce do obserwowania całej sytuacji – pomyślała, po czym ułożyła się tak, aby zakryć bransoletę na jej łapie. Gdyby została zauważona przez kogoś, mogłaby po prostu udawać zwykłą panterę wylegującą się na drzewie.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.

Ostatnio edytowane przez Cold : 17-04-2007 o 20:04.
Cold jest offline  
Stary 18-04-2007, 03:26   #54
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Keoma spokojnie czekal na rozwoj sytuacji. Reszta jego towarzyszy nie ruszala sie i byla to chyba najrozsadniejsza decyzja.
- Althi milo cie znow spotkac kochana.
Sztylet mocniej dotknal skory mezczyzny ucinajac dalsz proby rozmowy. Jednak przeciwnik chyba nie docenil upartosci mezczyzny. Przerywanym glosem, kaleczac sie jeszcze bardziej o ostrze Keoma kontynuowal.
- Moze ...... chociaz... sie...pokazesz? Nie .. boisz sie.... chyba?
Syk wscieklosci wydobyl sie z ust niewidocznego przeciwnika. Jednak najwyrazniej slowa podzialaly gdyz z nicosci zaczela sie wylaniac drobna sylwetka. Sztylet okazal sie byc czescia wiekszej calosci. Zobaczyliscie mloda dziewczyna okolo 18 lat. Skapy stroj wykonany z miekiej, brazowej skory, potezne brazowo-czarne skrzydla, rekawice z dlugimi ostrzami (zalaczniki 1 i 2). Dziewczyna usmiechala sie lekko przedstawiajac soba obraz bardziej slodkiej pieknosci niz smiertelnie niebezpiecznej kobiety. No coz pozory myla. Althi przysunela swoj policzek blizej szyji Keomy. Delikatnie musnela ja wargami po czym jakby dopiero teraz was zauwazyla spytala tym razem juz spokojnym i calkiem milo brzmiacym glosem.
- A kogoz my tu mamy.
Lustrujace spojrzenie zielonych oczy spoczelo kolejno na kazdym z trojki mezczyzn obecnych na polanie.
- Kogoz ty znow nianczysz Keoma?
Sztylet odsunal sie od jego szyji na tyle zeby mogl przemowic.
- Althi poznaj najnowsza grupe straznikow.
A zwracajac sie do was rzekl.
- Pozwolcie ze wam przedstawie Althi, Czarnego rycerza Bractwa Mroku.
po chwili i jakby z wachaniem dodal.
- Moja .......... zone.



Cala polana byla doskonale widoczna z konara ktory wybrala sobie czarna pantera. Ze spokojem sledzila bieg sytuacji. Katem oka zauwazyla jednego z mezczyzn, ktory jakims cudem uniknal losu pozostalych.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 18-04-2007 o 03:45.
Midnight jest offline  
Stary 18-04-2007, 18:22   #55
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
"Spotkanie rodzinne? Wspaniale." Tek opuścił miecz, przy tak przeważającej sile wrogów nie widział sensu w stawianiu jakiegokolwiek oporu. Sciskał go jednak w ręce jakby miał ochotę coś z nim zrobić.
Rozwijające się w nim poczucie strachu i niepewności starał się zgnieść i zatuszować. Udawało mu się to bardzo dobrze, mimo strachu wewnątrz stał z kamienną twarzą i mówił w miarę pewnym głosem.
- Jak miło zobaczyć szczęśliwą rodzinę. Czy jest jeszcze coś o czym nam nie powiedziałeś? - Rzucił ze zdecydowaną wściekłością i wyrzutem w stronę Keomy, a następnie zwrócił się do Althi. - Czego od nas chcecie?
Wymawiając ostatnie zdanie był mniej pewny siebie i starał się, by jego głos okazywał pewien szacunek do osoby do której się zwracał. Miał nadzieję, że dzięki temu jego słowa zostaną odebrane lepiej.
Od czasu do czasu rzucał spojrzenia na otaczające ich wilki. Nie był pewien, czy nagle nie zaatakują.
 

Ostatnio edytowane przez Julian : 18-04-2007 o 18:23. Powód: Literówka
Julian jest offline  
Stary 18-04-2007, 20:08   #56
 
Malkav3's Avatar
 
Reputacja: 1 Malkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodzeMalkav3 jest na bardzo dobrej drodze
Xavier spokojnie obserwował sytuację nadal kucając. Obserwował całą okolicę w niepokoju, iż to dopiero początek. Niepewien sytuacji w której się znalazł przyglądną się zwierzętom dokładnie. Chciał dowiedzieć się czy są one aby normalne. Solidnie uzębiony pysk, mocne łapy, mocna budowa tułowia. Obserwował je uważnie; zachowanie i wygląd. Zwrócił również uwagę na kobietę. Jej twarz, ubiór, włosy, skrzydła i ostrza na dłoniach. Skrzydła znacznie utrudniały sprawę. Po chwili spoglądał kobiecie głęboko w oczy. Pragną cokolwiek z nich wyczytać.

Keoma znalazł się w nieciekawej pozycji. Ostry charakter kobiety, a w dodatku żony nie wróży mu dobrze. Kobieta, a w dodatku wściekła jest zdolna do wszystkiego. Ich sytuacja rodzinna znacznie go nie zdziwiła. Oboje są siebie warci, znacznie nie różnią się od siebie. Ona jak i on mają jednakże zwierzęcy charakter. Prosty i przewidywalny. Ich porywczość wyraźnie w niczym nie pomoże.

Sytuacja w jakiej się znalazł była nie tyle co zła, a dziwna. Xavier nie był pewien co powinien zrobić. Wiele możliwości przychodziło mu do głowy. Postanowił zapewnić sobie pewną możliwość reakcji wyrazie niepożądanego zakończenia rozmów.

Twarz mężczyzny zaczęła się lekko mutować, jednak nie było to dostrzegalne. Trzaski, pękanie kości towarzyszyły temu wydarzeniu. Zaczęła się ona lekko wydłużać, a szyją znacznie zgrubiła. Powoli zaczęły mu dopadać duże kawałki skóry na wysokości ust. Przełyku, a następnie dużej części szyi. Reszta ludzkiej powłoki zintegrowała się z wydobytymi spod niej lśniącymi białymi łuskami. Lekko uchylił usta, były one znacznie szersze i zauważyć można było, iż jego zęby stały się dłuższe i ostrzejsze, a kły lekko wybrzmiały wargę. Po krótkiej chwili był już gotów do działania.

Rozglądał się po okolicy w poszukiwaniu przeszkód terenowych ułatwiających walę, oraz miejsc, w których można by się w razie czego ukryć. Kolejną miejscem do wnikliwej obserwacji jest okolica kochającej żony Keomy. Co można wykorzystać przeciwko niej, oraz gdzie może się oddalić.

Jej cel jest Xavierowi, zupełnie nie jasny. Podobno nikt nie przeżył… może to właśnie było powodem braku zaufania i podejrzliwości do Keomy, oczywiście poza zachowaniem. Myśli te nie dawały spokoju znacznie zmienionemu mężczyźnie.

Obserwował on jednak dalej sytuacje czekając na jakiś rozwój sytuacji. Obawiał się jedynie zbędnej brawury niektórych członków „zespołu”. Najzabawniejsze w całej sytuacji jest to, iż pewien mógł być tylko działań najmniej odpowiadającej mu osoby. Keomy. Było kilka powodów. Pierwszym jest jego sytuacja, a kolejnymi doświadczenie i umiejętność zachowania się dziwnych sytuacjach. Jednak ostatniego nie był pewien.
 
Malkav3 jest offline  
Stary 18-04-2007, 23:15   #57
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Hael stał w idealnym bezruchu, nadal trzymając dłoń na chwycie broni schowanej w głębi płaszcza. Lekko tylko zmrużył oczy, lustrując ich niespodziewanych gości.
Wilki. O ile się nie mylił siedem, potężnych, szarych wilków. I do tego jeszcze skrzydlata kobieta, o ile to tylko możliwe, jeszcze bardziej „wampiasta” od Viviany...
Parsknął rozbawiony, gdy Keoma przedstawił im swoją małżonkę. Był w tej sytuacji jakiś specyficzny komizm, niczym z tanich opowiastek obyczajowych; Spotkanie kochanków, w samym środku puszczy, z użyciem ostrych narzędzi i w towarzystwie siedmiu, prawdopodobnie głodnych wilków. Ach, no i dochodzi do tego jeszcze pięć totalnie osłupiałych osób, obserwujących to wszystko z konsternacją.

Pięknie.

Hael uśmiechnął się lekko, spoglądając w kierunku kobiety zmrużonymi oczami. Ostatecznie, jest ich tutaj sześcioro, podczas gdy napastnicy prawdopodobnie zdają sobie sprawę z istnienia tylko czwórki. Być może, Viv jest też gdzieś w pobliżu...
Hael był spięty i gotowy, by zareagować na każdy niespodziewany ruch. Stał w lekkim rozkroku. Jego dłoń powoli zjechała z kabury pistoletu wysuwając się spod płaszcza. W takiej pozycji, był w stanie błyskawicznie dobyć miecza zawieszonego na plecach.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline  
Stary 18-04-2007, 23:16   #58
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pewien wąż doskonale ukryty w zaroślach obserwował spokojnie sytuację. Nie było dobrze. Choć mogło być gorzej... Przeciwników było ośmiu. Za to otoczonych towarzyszy Lanoreth doliczył się "ledwie" czterech. Wolne były obie dziewczyny i on. W kręgu wrogów był Keoma, który, szczerze powiedziawszy, miał małe szanse na wyjście z sytuacji, jak dotąd nieodzywający się Hael i bojowo nastawieni Tek i Xavier. Wolna trójka miała jednak w zanadrzu element zaskoczenia - wilki prawdopodobnie nie wiedziały, że jest ich więcej, co dawało im przewagę. Przydałoby się jakoś skontaktować z dziewczynami, ale komunikacja przez bransoletę wiązałaby się ze zbyt dużym ryzykiem zauważenia. Trzeba było działać samemu, licząc na dobrą współpracę mimo, iż tak krótko się znali.
Gdy Lanoreth myślał nad jakąś strategią odpowiednią do sytuacji, Keoma powiedział kilka zdań, po czym za nim ujawnił się właściciel sztyletu. Konkretnie właścicielka. Kobieta, mimo pociągającego stroju i dziewczęcych jeszcze rys twarzy, sprawiała wrażenie świetnej wojowniczki. Jej skrzydła jeszcze potęgowały to wrażenie.
Z ledwo słyszalnej przez węża rozmowy wynikało, że przywódczyni - bo niewątpliwie nią była kobieta - była żoną Keomy. "Cóż za zbieg okoliczności" - pomyślał Lanoreth. Zastanawiał się, ile jeszcze ciekawych rzeczy dowie się o towarzyszach. Ile zdąży...
Strażnik był bardzo ostrożny. Upewnił się, że nikt nie ma szans go zobaczyć ani usłyszeć, ukrył się jeszcze lepiej w miejscu odpowiednim również dla człowieka, po czym przemienił się w człowieka, nadal obserwując sytuację. Cicho podniósł lewą rękę tak, by ją widzieć, po czym delikatnie wpisał na bransolecie hasło "Bractwo Mroku". Gdy poznał wyniki komputera, ponownie zmienił się w węża, ukrywając się i czekając na rozwój sytuacji. Nikt nie miał prawa go zobaczyć - na szczęście praktycznie nikt nie miał szans go zobaczyć.
 
Diriad jest offline  
Stary 19-04-2007, 16:31   #59
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Bractwo Mroku

Tajna organizacja dzialajaca podobnie jak Konsorcjum z tym ze ich zadanim jest glownie przeszkadzanie. Dowodca Bractwa jest niejaki Kalion. Blizsze wiadomosci o tej istocie nie sa dostepne. Zastepca Kaliona jest niejaka Althi. O niej juz wiadomo wiecej. Mloda z wygladu dziewczyna ma w rzeczywistosci okolo 1273 lata. Urodzona jako zwykly czlowiek w wieku 18 lat wyszla za maz za Trosa Keome, owczesnym czlowiekiem od brudnych zadan Bractwa. Althi zostala przyjeta w ich szeregi i zmieniona.
Nikt z Bractwa nie posiada naturalnych zdolnosci przemiany w zwierzeta. Nadrabiaja to roznorodna gama mutacji i wszczepow. W ich historii jedynie Keoma posiadal te zdolnosci. Bractwo Mroku odznacza sie szczegolnym okrucienstwem w walce. Sa doskonalymi wojownikami o niezwyklym refleksie. Zyja na wiekszosci planet galaktyk wszechswiata. Podrozuja miedzy nimi dzieki teleportom wykradzonym przez wyzej wymieniona dwojke. Po tejrze akcji w szeregach Bractwa nastapil rozlam. Czesc z naukowcow i mistrzow walki podazyla za Keoma, ktory przylaczyl sie do Konsorcjum. Reszta zostala wierna Kalionowi, w tym zona Keomy.
Dokument ostatno zmieniany przez: Tros Keoma.


Polana

Keoma z rowna wsciekloscia spojrzal na Teka.
- Nie mam obowiazku tlumaczyc ci mojego zycia osobistego.
Glos mezczyzny bardziej przywodzil na mysl warczenie wilka niz ludzki glos. Gdy wydawalo sie juz ze obaj panowie rzuca sie sobie do gardel glosny smiech rozlegl sie po polanie.
- Ach jak slodko. Klutnia kochankow o poranku w obcej krainie. Doprawdy sama slodycz.
Althi ze zlosliwym usmiechem przygladala sie mezczyzna. Gdy zwrocila swe oczy centralnie na Teka, mezczyzna bez trudu mogl wyczytac z nich kpine i jawne lekcewazenie jego osoby.
- Doprawdy nie powinienes sie mna zbytnio przejmowac. Juz od dawna moj slodki Keoma nie jest moim mezem.
Siarczysty policzek jaki zostal wymierzony niespodziewanie Keomie sprawil iz mezczyzna zachwial sie na nogach.
- A to tak zeby na przyszlosc pamietal. Zdrajca.
Kolejny cios sprawil, ze krew poplynela z rozcietej wargi Mezczyzny. Kobieta widoczne niezadowolona z brakiem reakcji z jego strony odwrocila sie ponownie w wasza strone. Jej uwage przyciagnal Xawier. Z zaciekawieniem przygladala sie jego przemianie. Jednak dosc szybko widac sie nim znudzila przenoszac wzrok na Haela. Widzac napiete miesnie i czujny wzrok sledzacy jej ruchy usmiechnela sie slodko do mezczyzny.
- Nawet nie probuj.
Cokolwiek mialo to oznaczac wypowiedziane bylo tonem ostrym i zmuszajacym do posluszenstwa. Wilki stojace wokol was zaczely warczec coraz glosniej. Gluchy odglos z tych poteznych paszczy towarzyszyl jej nastepnym slowom.
- Ku waszemu szczesciu nie wy jestescie dzisiaj moim celem. Dostarczyliscie mi jednak odrobiny rozrywki dlatego chyba zostawie was w spokoju.
Powiodla wzrokiem po waszych twarzach.
- Szkoda. Zabawila bym sie przynajmniej.
Mina nadonsanej dziewczynki, cieniutki glosik dziecka ktoremu odmawia sie nowej zabawki i lod zionacy ze slow. Mieszanka ........ ciekawa. Kobieta spojrzala jeszcze przelotnie na Keome po czym zniknela. Ogromne wilki powoli zaczely wycofywac sie wglab lasu, az zupelnie w nim zniknely. Keoma spogladal chwilke za nimi po czym rekawem starl krew z brody.
- Ani slowa.
Glos mezczyzny nie wrozyl niczego dobrego. Podniosl dlon z branzoleta i ostrym tonem zapytal.
- Gdzie wy do cholery jestescie!


Powietrze.

Szybujac nad polana Kate uwaznie sledzila przebieg calego zajscia. Policzki wymierzone Keomie przez nieznana kobiete sprawily ze krew w niej zawrzala. Najgorsze bylo to ze Keoma najprawdopodobniej wylaczyl nadajnik. Brak lacznosci nie poprawial nastroju. W pewnym momencie spostrzegla Viv na konarze drzewa. Jastrzab zatoczyl nizszy krag nad polana. Ze zdumieniem nie dostrzegla wsrod otoczonych czlonkow grupy Lanoretha. Z Niecierpliwoscia oczekujac na dalszy przebieg wydarzen probowala chociaz czastkowo cieszyc sie lotem i wolnoscia ktora jej daje. Nagle kobieta zniknela. Wilki powoli zaczely sie oddalac w strone lasu po czym calkowicie zniknely. Wydawalo sie iz niebezpieczenstwo minelo.

Konar.

Pozycja idealnie nadawala sie do obserwacji. Po raz kolejny Viv pogratulowala sobie wyboru. Nie dosc ze widok doskonaly to jeszcze bez problemu slyszala wszystkie rozmowy. W pewnym momencie jej uwage przyciagnal ruch za jednym krzakiem. Od jakiegos juz czasu zastanawiala sie gdzie do licha podzial sie Lanoreth. Teraz wszystko sie wyjasnilo. Czyzby uciekl i teraz tchozliwie sie ukrywa? A moze oddalil sie od gropy wczesniej i teraz czeka na sposobnosc do ataku. Pytania zajely jej glowe na tyle ze nie zauwazyla kiedy tamta kobieta odeszla. Zla na siebie przygladala sie odchodzacym wilkom.

Krzak.

Wyczytawszy wszystkie dostepne wiadomosci na temat Bractwa Mroku z wiekszym zainteresowaniem zaczoles na nowo sledzic przebieg wydarzen na polanie. Kobieta rzucila zlosliwy komentarz do Keomy i Teka. Mimo woli usmiechnoles sie. Dziewczyna niewatpliwie miala ciety jezyczek. W pewnym momencie ledwie zauwazalny ruch na dosc sporym konarze odleglym od ciebie jedynie kilka krokow zwrocil twoja uwage. Wspaniala czarna pantera usadowiona na nim przekonala cie o tym ze dziewczyny juz tu sa. Kate zapewne patroluje juz powietrze. Althi zniknela, a wraz z nia wilki. Mozna bylo wracac do reszty.

Kate, Viv i Lanoreth.
Jednoczesnie uslyszeliscie slowa Keomy plynace z komunikatorow.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 19-04-2007 o 17:08.
Midnight jest offline  
Stary 19-04-2007, 17:40   #60
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy Lanoreth przeczytał informacje o Bractwie Mroku, naszło go jedno pytanie: "Ta dziewczyna ma prawie 1300 lat, a kiedy była jeszcze człowiekiem, wyszła za Keomę. Ile, do cholery, w takim razie ON miał lat?". Zastanawiając się jeszcze, dokładnie obserwował polanę. Nagle sytuacja na niej diametralnie się zmieniła - napastnicy, którzy mieli ich - przynajmniej część - w garści, bez żadnych jasnych powodów odeszli. Był jednak pewien, że gdyby nie było to konieczne, zabiliby ich choćby dla przyjemności. Wilki wycofywały się do lasu, niektóre przebiegały tuż obok jego kryjówki, jednak żaden go nie zauważył. Cała ta sytuacja była bardzo podejrzana...

Nagle zauważył lekkie poruszenie na drzewie niedaleko niego. Przyjrzał się dokładniej i zobaczył tam czarną panterę - niewątpliwie była to przemieniona Viviana. "To dobrze" - pomyślał - "Może Keoma trochę się uspokoi, gdy będziemy wszyscy razem". Sam nie wiedział, czy taka zmiana w trochę już mniej tajemniczym Strażniku jest możliwa.

Kiedy usłyszał jego słowa z nadajnika, uśmiechnął się do siebie. Rzeczywiście, on zawsze znajdzie powód, żeby krzyczeć. Chyba nie oczekiwał, że razem z Viv i Kate wyjdą z hukiem z kryjówek prosząc się, by ich zabili? No - oczywiście zaraz po Keomie. Czekał ich długi proces poznawania się... Choć, mimo wszystko, pewnie skrócony - albo przez przeżycie wielu zdarzeń razem, albo przez nie przeżycie wcale.

W pewnym momencie stojący na polanie zauważyli ruch w krzakach. Gdy patrzyli tam z zaciekawieniem, po chwili z zarośli wyłonił się Lanoreth w ludzkiej postaci. Poprawił ubrania, po czym strzepnął liście z płaszcza i ronda kapelusza. Postanowił nie prowokować od razu dyskusji o wydarzeniach sprzed chwili. "Na pewno za chwilę ktoś mnie w tym wyręczy" - pomyślał. Zamiast tego, powiedział na głos lekko, przyjaźnie się uśmiechając:
- Keoma, nurtuje mnie jedna sprawa... Ile ty właściwie masz lat, staruszku?
 
Diriad jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172