|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-06-2007, 17:39 | #71 |
Reputacja: 1 | Nieudane zaklęcie tylko potwierdziło dotychczasowe przypuszczenia maga że miecz przeciwnika jest magiczny. Nerwowo spojrzał w stronę napastnika który ruszył w jego stronę. "Ten imbecyl chce rozerwać mnie na strzępy - myślał nerwowo mag - Oj nie tak łatwo ci nie pójdzie." Ciepłe krople potu spływały Kaptahowi po czole gdy drogę potwora zagrodzili Sanderil i Kar-harnak. To dało czarodziejowi chwile czasu by obejrzeć się na ich nowych sojuszników. Kobieta w niebieskim płaszczy sprawnie powalała przeciwników lecz mimo to ich sytuacja nie malowała się wiele lepiej niż jego. W tym momęcie usłyszał przed sobą dwa potężne huki spowodowane wysłaniem krasnoluda i niziołka w krzaki na skraju drogi. Kątem oka mag zauważył Allandrila który celował w rozpędzonego stwora. "- Tylko traf " - pomyślał w duchu Kaptah. Nie mógł on jednak zawierzyć jedynie celnemu strzałowi elfa. Sam również musiał podjąć działanie. W momęcie w którym nieszczęśnik stojący między nim a Khardhanem pożegnał się z życiem mag przyjął postawę na lekko ugiętych nogach. - Nie boję się ciebie - dodawał sobie odwagi - Czekam. Stwór był zaledwie metr przed Kaptahem i już kierował swój miecz w jego stronę gdy mag błyskawicznie rzucił się do przodu unikając śmiertelnego ciosu. - Ouak - krzykną mijając rozpędzonego do niesamowitej wręcz prędkości stwora i przeturlał się kilka metrów od niego. Następnie z obawą obejrzał się na goryla z nadzieją że jego futro lub ubranie stanęło w ogniu.
__________________ Nothing else |
15-06-2007, 19:04 | #72 |
Reputacja: 1 | Aszzzz... Nie trafiło dowódce. Chłopak śledził dalsze losy walki z krzaków. Widział jak niziołek unika ciosów i zabija jednego przeciwnika. Allandril spojrzał na uciekajace wojska. No i wygraliśmy w końcu. Mieliśmy przecież przewagę liczebną. Elf popatrył na kobietę w niebieskim płaszczu i jej armię. No, to możemy iść dalej chyba. Jak myślicie? A tak wogóle to dzięki za pomoc pani... pani... eee... prosze pani. Allandril chowal łuk i otrzepał się z liści z które wpadł lecąc w krzaki odepchnięty przez Khardhana. No to co dalej?
__________________ Allandril Elavien |
15-06-2007, 19:45 | #73 |
Reputacja: 1 | Zadowolony z efektów swojego zaklęcia mag podniósł się z ziemi. Podniósł z ziemi swój kapelusz i czyszcząc go zwrócił się do Art'nella - Władasz potężną magią - stwierdził - dziękuje za pomoc. Spojrzał na rozcięte ramię orka i się skrzywił. - Weź tą miksturę i natrzyj swoje ramię. Miecz tego stwora był chyba magiczny więc lepiej nie ignorować nawet drobnej rany. Skinieniem głowy podziękował także pozostałym członkom drużyny świadom że bez ich pomocy nie przeżyłby tej walki. Nagle przypomniał sobie o obecności dziwnej czarodziejki w niebieskim płaszczu. Natychmiast odwrócił się w jej stronę i głębokim ukłonem przywitał się z damą. - Miło mi - stwierdził z szerokim uśmiechem - Nazywam się Kaptah. Niezmiernie się ciesze że wraz z swoim patrolem przybyłaś by pomóc biednym wędrowcom którzy postanowili skrócić sobie drogę na południe przez ten las. Strach pomyśleć co by się stało gdybyśmy musieli walczyć z tymi wszystkimi stworami na raz. Czy mogę poznać imię naszej wybawczyni ? Następnie przyjrzał się rycerzom dokładniej.
__________________ Nothing else |
15-06-2007, 19:58 | #74 |
Reputacja: 1 | -Nie dziękuj. Od dawna szukaliśmy tej cholernej bandy.-powiedziała czarnowłosa kobieta.- Jeśli chodzi o moj imię, nazywam się Sharissa. Jestem nieformalną dowódczynią sił z Erionu. Macie szczęście, że byliśmy w pobliżu. Dziękuję wam też, bo posłużyliście nam jako przynęta na tych podłych wyznawców Nighonu.-kobieta wskazała dwóch zakaturzonych, martwych magów. |
15-06-2007, 20:14 | #75 |
Reputacja: 1 | Mag był zaskoczony słowami Sharissy choć nie dał tego po sobie poznać. "- Przynęty ! - powtarzał sobie w myślach - Ona nazwała nas przynętami gdyby nie my nigdy nie zabiłaby tych, tych... stworów" Kaptah czuł się co najmniej urażony tymi słowami. Jednak zachowywał kamienną minę. - W takim razie mieliście szczęście że to MY służyliśmy za przynęty bo czarno widziałbym waszą walkę z nimi bez NASZEJ pomocy - stwierdził chłodno starając się podkreślić ich udział drużyny w walce. Po tych słowach znów podszedł do dowódcy zbójów i zaczął przeszukiwać jego ciało. - A tak z czystej ciekawości - rzucił nie odwracając się do kobiety - Kim były te poczwary i co to jest ten Nighon ?
__________________ Nothing else Ostatnio edytowane przez Legion : 15-06-2007 o 20:39. |
15-06-2007, 20:19 | #76 |
Reputacja: 1 | Gdy krasnolud wyszedł z krzaków wygląd jakby zderzył się z kamieniem. Na jego czole powoli pęczniał fioletowy siniak. - Co to to ni Gdzie oni są!- Rozejrzał się na około, lecz gdy nie zauważył stworów usiadł w miejscu. Wyjął zza pasa małą, metalową manierkę. Gdy odkręcił korek zapachniało mocną, krasnoludzką wódką. - Na zdrowie! - było słychać już tylko bulgotanie trunku.
__________________ Ogień trawi mnie, Spala każdym dniem, Rośnie we mnie gniew, Ogień! Ogień! Spala mnie Stracony czas dzieciństwa, We łzach umkną mi, Wszystko płonie w głowie mej, Płomień, płomień.. Palę się |
15-06-2007, 20:28 | #77 |
Reputacja: 1 | Sanderila nie interesowała rozmowa czarodziejki z Kaptahem. Z miłą ulgą przyjął fakt, że stwory uciekły, bo kończyły mu się już sztuczki - choć kilka dobrych zagrań miał jeszcze w rękawie. Schował szybko sztylet i zaczął robić to, do czego złodziej jest iście stworzony - do przeszukiwania ciał. |
15-06-2007, 20:32 | #78 |
Reputacja: 1 | Co ona gada. Chyba jej się coś pomieszało. Kaptah dobrze mówi. Wy macie szczęście żę nie spotakliście tej bandy sami Allandril popatrył na Achernara i zatkal nos czując zapach krasnoludzkiej wódki. Dałbyś se spokój, potrzebujey trzeźwego umyslu na wypadek kolejnej napaści. Elf oswrócił się w kierunku Sharrissy. Jako przynęty chyba nie jesteśmy wam przydatni już. PokonaLIŚCIE już w końcu tę bande z niewielką... naszą pomocą no to macie po robocie, co?
__________________ Allandril Elavien |
16-06-2007, 14:08 | #79 |
Reputacja: 1 | Sanderil z satysfakcją schował kilka skradzionych sakiewek do swojego plecaka. Zawsze lubił dobry łup. W sumie to kto nie lubi? Zamknął plecak i zaczął się przysłuchiwać rozmowie Kaptaha z kobietą. Czarodziejka chyba się przedstawiła, ale niziołek był zajęty gromadzeniem łupów. Z tego co mówił później Kaptah i Allandril, Sanderil wywnioskował, że czarodziejka ich obraziła. Niziołek usiadł pod drzewem. Ludzie od dawna się z niego nabijali. Głównie przez jego niski - nawet jak na niziołka - wzrost. Przez te wszystkie lata zdążył się uodpornić na tego typu zaczepki, lecz czuł, że Sharissa powiedziała coś gorszego. Mimo wszystko postanowił nie wtrącać się do dyskusji. |
16-06-2007, 16:42 | #80 |
Reputacja: 1 | Wstał i napił się eliksiru. -Wy elfickie szczury! Nie potraficie uzmysłowić sobie na tych waszych "ślicznych" buźkach że bez kogoś lepszego byście sobie nie poradzili, a szczególnie od brzydkich orków wasza cholerna duma i uprzedzenie. Jak coś jest brzydkie to jest gorsze. Jesteś śmieciem, tak ja inni którymi rządzisz. Moglibyśmy sobie poradzić bez was, a nie wy bez nas wiec spieprzaj do lasu z tą gromadką błaznów. -Mówił to tak blisko niej i z takim zdenerwowanie że pluł jej na twarz przy każdym wymówionym słowie, a także czuć było można jego niesamowity odór z ust.
__________________ "If you want to make God laugh, tell him about your plans." |