|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-07-2007, 10:38 | #161 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Chatka staruszki: Tara przez chwilke zastanawiala sie nad pomyslem Erglana. - Wlasciwie to wydaje mi sie iz nie powinnam miec problemu ze zlamaniem tej blokady jednak grzebanie w cudzym umysle nie wydaje mi sie wlasciwa rzecza. Dziewczynka wyraznie wachala sie czy uzyc swej mocy w tym wlasnie wypadku. W miedzyczasie tuz kolo tej twojki pojawila sie Veriene niosaca w derwnianym cebrzyku wode. Oznajmiwszy swa gotowosc z niecierliwoscia czekala na decyzje. Nieco dalej Kate najwyrazniej wzburzona dosc mocno stwierdzila iz nadszedl odpowiedni czas na medytacje totez zasiadla wygodnie na trawie by po chwili delikatnie sie nad nia uniesc. W chatce Felix wciaz pochylal sie nad staruszka, ktora zupelnie sie juz nie poruszala. Nagle cala okolice domku zalalo ostre, blekitne swiatlo. Jasnosc oslepila wszystkich na dluzsza chwile, a z chatki zaczely dobiegac przerazone krzyki kobiety. Wrog zaatakowal niewiadomo skad. Slyszeliscie jedynie pospieszne kroki i szczek oreza. Od czasu do czasu jakies slowa, rozkazy. Wasz wzrok przyzwyczajal sie do swiatla za wolno abyscie mogli zareagowac. Czyjes silne dlonie pochwycily was za rece, ktos inny uderzyl czyms twardym w tyl glowy, ktos krzyknal, zapadla ciemnosc. Budziliscie sie powoli. Wokol was panowal polmrok, rozswietlany jedynie delikatnym blaskiem ksiezyca wpadajacym przez male swietliki wysoko na scianie. Powoli i nader delikatnie otwieraliscie oczy. Bol osadzony gdzies z tylu czaszki sprawial iz widok wam sie macil i wszystko jakby falowalo. Ciezkie lancuchy przytwierdzone do zelaznych kajdan utrudnialy jakiekolwiek ruchy. No coz, przynajmniej byliscie razem. Posv. Stales niezdecydowany co robic dalej gdy cala chatka i jej otoczenie rozjasnily sie naglym, blekitnym swiatlem. Pierwsza twoja mysla bylo, ze Tara znow zaczela sie bawic lecz gdy uslyszales jej krzyk zrozumiales ze to raczej nie jest zabawa. Wlasnie stawiales pierwszy krok w tamta strone gdy poczules jak cos uderza w twoja piers. Bol byl rozdzierajacy. Spojzales w miejsce gdzie sie on zaczynal i wzrok twoj napotkal piekna, pierzasta lotke strzaly, ktora niewatpliwie sterczala ci z ciala. Zaskoczony rozejzales sie wokolo. - Szla.... Przerwalo ci uderzenie w tyl glowy i ciemnosc zlagodzila wszelki bol. Obudziles sie jakis czas pozniej. Ciezkie lancuchy uniemozliwialy jakikolwiek ruch. Na szczescie rana po strzale (prawy bok) byla opatrzona dosc umiejetnie. Byles jednakze sam.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |
10-07-2007, 12:17 | #162 |
Reputacja: 1 | Kate otworzyła oczy, niemal od razu poczuła przeszywający ból w karku i nie przyjemny chłód który panował w pomieszczeniu. Po chwili jej oczom ukazały się również kajdany w których znajdowały sie jej ręce. W jej głowie panował zamęt, miała ochotę krzyczeć i płakać, jednak powstrzymała się, powoli panika przechodziła. Dziewczyna przeleciała wszystko swoim przenikliwym wzrokiem, nie było najmniejszych szans na ucieczkę, przynajmniej nie w tym stanie w jakim wszyscy sie znajdowali. - Wiedziałam, że tak będzie, gdyby choć raz ktoś mnie posłuchał teraz spokojnie wędrowalibyśmy sobie do zamku wypełni sprawni fizycznie i psychicznie, ale nie po co słuchać białasa, który od początku wyprawy nic nie pomógł - Zdenerwowana powiedziała do siebie pod nosem, jednak akustyka "celi" pozwoliła każdemu usłyszeć jej słowa. |
10-07-2007, 15:04 | #163 |
Reputacja: 1 | Veriene obudziła się w celi. Piekielnie bolała ją głowa. Czuła przeszywający chłód. Zaczęła się szarpać. Jednak nagle zaczęła się trząść. - Nie... Tylko nie to... - szeptała. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. - Nie... Zostaw mnie! - mówiła coraz głośniej i z coraz większym trudem. - Nie! Zostaw mnie w spokoju!! - teraz już krzyknęła. Nagle uniosła się na wysokość pół metra nad ziemię. Z jej pleców zaczęły wyrastać powoli dwa harpie skrzydła. Szpony, do tej pory zadbane, urosły i zczerniały. Cały czas krzyczała. Wiedziała jednak, że nic już nie może zrobić. Było za późno. Przemiana była w końcowym stadium. Zwinęła się w kulkę i zakryła skrzydłami. Umilkła. Trwała tak kilka sekund, które wydawały się wiecznością. Nagle rozprostowała się. Na jej prawym ramieniu nie było już szmatki. W całej okazałości ukazało się wam świecące czarnym blaskiem znamię. Znamię każdego demona... Na twarzy miała czarne "tatuaże". Wisiała w powietrzu z otwartymi czarnymi oczami. Powoli zamknęła powieki. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. - Nareszcie... - szepnęła. Otworzyła oczy, które stały się wściekle czerwone. - No, Veriene nawet nie wiesz, jaka jesteś słaba... - powiedziała. W jej głosie czuć było nienawiść. Była piękna i straszna. Opadła powoli na ziemię. Rozejrzała się wokoło wzrokiem pełnym pogardy dla wszystkich którzy znajdowali się w celi. Splunęła im pod nogi. Machnęła mocno skrzydłami tworząc silny wiatr w pomieszczeniu. Zaczęła się wyrywać z łańcuchów. Na rękach skóra zrobiła jej się czerwona od kajdan. Zapierała się nogami i pomagała sobie skrzydłami... Ostatnio edytowane przez Odyseja : 10-07-2007 o 19:21. |
10-07-2007, 22:35 | #164 |
Reputacja: 1 | Posv Posv przebudził się z dobrze opatrzoną raną, z której jeszcze nie dawno sterczała strzała. Rana zdawała się nie być groźna, jednak była nieco uciążliwa, gdyż dość mocno bolała. Po kilku ruchach mających rozprostować obolałe kości Posv wstał. Podszedł do drzwi i zapukał w nie głośno. - Słyszycie mnie, czy ktoś tu jest. Veriene, Tek, Tara ktokolwiek. Gdzie jestem, niech ktoś przyjdzie i mi odpowie! Posv wpadał w coraz większą wściekłość nie wiedział, co ma zrobić. Najbardziej drażniła go niemoc i brak planu. Myślał, co zrobić i jak się stąd wydostać. Po chwili zrezygnował z dalszych krzyków i począł miarowo uderzać łańcuchem o ścianę w oczekiwaniu na przyjście osoby, która go skuła.
__________________ "Gonna die in hell, gonna pay for all his sins" |
11-07-2007, 17:28 | #165 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Veriene sie zmienila. Ci ktorzy nie mogli tego widziec uslyszeli az nazbyt dokladnie jej szyderczy glos przepelniony lekcewazeniem i nienawiscia. Kate przerwala swoje narzekanie zdziwiona zachowaniem dotad milej dziewczyny. Tara, ktora jak sie okazalo byla skrepowana mocniej niz wy z zalozona obrecza na szyji i ciezkim lancuchem uniemozliwiajacym wszelki ruch, odezwala sie slabym glosem. - Powsciagnij swe zapedy demonico. Jedyne co ci to przyniesie to boj i brzydote otartych nadgarstkow. Wtem gdzies w pomieszczeniu obok rozlegl sie glosny halas i slowa wypowiedziane glosem dobrze juz wam znanym. - Słyszycie mnie, czy ktoś tu jest. Veriene, Tek, Tara ktokolwiek. Gdzie jestem, niech ktoś przyjdzie i mi odpowie! Wygladalo na to iz Posv rowniez zostal pojmany. Tara zareagowala niemal natychmiast. Posv Mimo wszelkich prob nie udalo ci sie jednak dojsc do drzwi, a nawet w peni rozprostowac. Pozostajac w pozycji polkucajacej zaczoles wolac, a nastepnie uderzac lancuchem w sciane majac nadzieje ze ktos do wszystkich diablow wreszcie ci odpowie. Gdy na chwile przerwales zmeczony uslyszales tuz obok, w sasiedniej celi glosy, ktore przynajmniej dwa z nich byly ci doskonale znane. Wygladalo na to, ze przynajmniej Kate i Tara rowniez zostali pojmani i znajduja sie tuz obok.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |
12-07-2007, 10:28 | #166 |
Reputacja: 1 | - Dobra mam pomysł, o ile się dobrze orientuję, ktoś tu mógł zmienić się w węża, wątpię by te kajdany zdołały przytrzymać śliskiego i małego gada, więc może przynajmniej jedno z nas sie wyswobodzi. I jeszcze pytanie, czy ktoś ma przeczucie, że znajdujemy się w lochach Camelot ? Bo mi sie tak wydaje. - Zapytała się Kate, po czym znów zaczęła się mocować z kajdanami |
12-07-2007, 13:14 | #167 |
Reputacja: 1 | Demonica spojrzała na Tarę i Kate wzrokiem pełnym pogardy i nienawiści. - Nie będziecie mi mówić, co mam robić! - ryknęła, rzucając się na nie. Łańcuchy jednak powstrzymały ją. Nienawidziła ich. Nienawidziła wszystkiego co dobre. Poszarpała się jeszcze chwilę. Znów splunęła w ich stronę i spróbowała przemienić się w węża. Wszystkie jej ruchy były gwałtowne i pełne wrogości. Ostatnio edytowane przez Odyseja : 12-07-2007 o 13:16. |
12-07-2007, 23:35 | #168 |
Reputacja: 1 | Posv Posv słyszał jakieś głosy z celi obok wydawało mu się, że są one znajome. Choć jednego nie kojarzył, był on dziwny i zły. Wydawało się, że jego towarzysze mają poważne kłopoty, a jego zadaniem było im pomóc. Posv szarpał się z łańcuchami, nie wiedział, co ma robić, kiedy wpadł mu do głowy świetny pomysł. Spróbuje za pomocą ogona zniszczyć ogniwa łańcuchów. Nie zastanawiał się długo, jak pomyślał tak zrobił. Jego ogon zamienił się w mgnieniu oka, z czubka wyrósł kolec, który z ogromną siłą i szybkością zaczął uderzać w łańcuch. Jedyne, co dało się słyszeć, to dźwięk uderzania metalu o metal. Szanse na zniszczenie łańcuchów były spore, gdyż wydawały się one być zrobione ze zwykłej stali, która była znacznie mniej odporna niż ostrze na końcu ogona.
__________________ "Gonna die in hell, gonna pay for all his sins" |
13-07-2007, 10:23 | #169 |
Reputacja: 1 | Felix obudził się ze straszliwym bólem głowy. W jego głowie kołotała się myśl: Muszę się uwolnić za wszelką cenę. - Kucnął i wysunął pazur. - Jakoś musieli mi założyć te kajdany. - pomyślał i zaczął dłubać w zamku pazurem usiłując otworzyć kajdany i uwolnić się. Jeśli kajdany się otworzyły robił to samo z każdymi. Zupełnie nie zwracał uwagi na demonicę i resztę towarzyszy. Podczas pracy usiłował ułożyć się jak najwygodniej, by móc skupić całą uwagę na otwieraniu kajdan. Spojrzał na swój pas. (Pytanie do MG. Zabrali mi pas i kuszę?). |
13-07-2007, 17:24 | #170 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Kate, Veriene Demonica szarpala sie i okazywala pelna wrogosc. W koncu jednak zaczela sie przemieniac w weza. Kate zdala sobie nagle sprawe iz moze nie byl to najlepszy pomysl. Wsciekla istota mogla przeciez bez wiekszego problemu pozabijac ich wszystkich. W miedzyczasie przemiana dobiegla konca. Wsciekla demonica pozbyla sie wiezow i podazyla w kierunku szamoczacego sie Felixa, ktory najwyrazniej wprawial ja w rozdraznienie halasem jaki powodowal. Tara zdazyla jedynie krzyknac. - NIE! Posv Ogon raz za razem uderzal w ogniwo. W koncu z glosnym trzaskiem metal ustapil. Jedna noge miales wolna. Zza sciany dobiegl cie glosny okrzyk. - NIE! W ktorym pobrzmiewalo przerazenie. Nim zdazyles sie nad tym zastanowic ktos zapukal do drzwi.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |