Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-08-2007, 22:52   #81
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Zdążyli dotrzeć do chaty Szymona. Całą drogę w Gawinie narastał strach... Czuł się jak gazela zbliżająca się do głodnego lwa. Wtem usłyszał krzyk z okna chaty.

- Gawin! Uważaj, twój brat....

Bylo jednak za pozno. Faron pojawil sie niespodziewanie na czarnym rumaku pedzac w strone nadjezdzajacych.

Nie było czasu na reakcję. Bełt przeszył powietrze szybciej niż bard zdążył pomyśleć cokolwiek. Brat jednak chybił. Bełt poszybował nieco na bok.

-Jeszcze cie dopadne.

Wołał jego bliźniak odjeżdżając. Na chwilę zamarł. chciał zapaść siępod ziemię... zniknąć... Dopiero teraz zerknął na pozostałych mężczyzn i zdał sobie sprawę że śmierć dosięgnęła jego towarzysza. Powinien się zmartwić... powinien żałiować... Ale nie potrafił...

"Dzięki Bogu że to nie ja!pomyślał jedynie i zsiadł z konia po czym upadł na kolana. Ręce nigdy nie trzęsły mu się tak jak dziś..
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 31-08-2007, 00:11   #82
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Harab zbliżył się do rudzielca leżącego na ziemi. Nie mógł zrozumieć jak ten wypacykowany laluś uwolnił się z jego więzów, od lat nikomu się to nie udało. Nikomu. Łowca był wściekły na siebie, przecież jak zwykle sprawdził dokładnie i mocno zacisnął węzły. Ech już dawno powinien kupić sobie kajdany z porządnym zamkiem. Ale jeśli to jego wina, jeśli to on czegoś niedopatrzył to wiedział, że pomści człowieka który leżał przed nim w powiększającej sie kałuży krwi. Zdjął rękawicę i pochylił się nad ciałem, przesunął palcami po jego powiekach zamykając je.

- Kimkolwiek byłeś... Żegnaj.

Szepnął cicho. Wstał i ruszył w kierunku domu, wszedł na piętro po czym zbadał leżące na podłodze sznury. Były przecięte. A obok leżał taki fikuśny nożyk do czyszczenia paznokci. Takie gówno można schować nawet w zębach, a nie było czasu na przeszukanie nawet pobieżne. Zebrał to wszystko i zniósł na dół, przed dom. Rzucił wszystko na ziemię i powiedział zimnym tonem:

- Tamta kanalia miała ten nożyk. Rozciął więzy.

I stanął zaciskając pięści z wściekłości. Nienawidził kiedy ginęli niewinni ludzie. W myślach poprzysiągł zemstę. Krew za krew. W tym momencie zauważył niesamowite podobieństwo barda który roztrzęsiony i rozdygotany siedział na ziemi do mordercy. Lekko osłupiał.

"Jasna cholera bracia? Jak w bajkach? Zły i dobry bliźniak? W co ja się wplątałem? To niedorzeczne... "
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"

Ostatnio edytowane przez Durendal : 31-08-2007 o 00:13.
Durendal jest offline  
Stary 31-08-2007, 01:29   #83
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Kimkolwiek byłeś... Żegnaj.

Slowa wypowiedziane przez Haraba byly kropla przepelniajaca kielich. Pojedyncza laza splynela jej po policzku lecz szybko ukryla ja za zaslona wlosow.

- Nie czas teraz na smutek. Musimy ruszac w droge.

Powiedziala twardym glosem i wstala z ziemi. Cialo lezace pod jej stopami nic juz dla niej nie znaczylo. To juz nie byl Marcus. Podniosla z ziemi swoj rapier. Swiatlo sloneczne odbilo sie od stali rzucajac migotliwy refleks na martwa twarz rudzielca.

- Tamta kanalia miała ten nożyk. Rozciął więzy.


Dziewczyna spojzala w twarz Haraba.

- To nawet do niego pasowalo. Trudni, nie cofniemy czasu.


Nagle urwala i spojzala w strone domu. Cos strasznego przemknelo przez jej mysli powodujac iz z miejsca zerwala sie do biegu. Mapa! Nie pamietala co dzialo sie z nia od czasu wtargniecia Farona. Czy zostawila ja na lozku czy tez na stoliku?! Paniczne mysli wirowaly jej w glowie gdy zdyszana przstapila prog sypialni.

- Nie....


Wyrwalo sie jej z piersi gdy po przeszukaniu calego pomieszczenia nie natrafila nawet na slad pergaminu. Bezsilna usiadla na lozku pocierajac dlonmi skronie jakby w probie zmuszenia glowy do intensywniejszej pracy. Skoro Faron zabral mape to uczestniczy w wyprawie. Skoro uczestniczy to jest podwojnie grozny. Skoro zabral mape to ma przewage nad nimi i to dosc znaczna. Niema czasu na siedzenie. Po chwili namyslu zeszla do reszty towarzystwa. Pierwqsze slowa skierowala do Gawina.

- Faron zabral mape kaplanki i zapewne teraz jest juz w drodze do celu. Musimy go wyprzedzic.


Odwrociwszy sie do Szymona powiedziala:

- Jak znam tego czlowieka to jestes teraz w wielkim niebezpieczenstwie gdyz to do ciebie nalezy ten dom. Udaj sie z nami lub zniknij na jakis czas. Faron to wplywowy mezczyzna... Nawet zbyt wplywowy.

Wreszcie jej wzrok utkwil w Harabie. Przez chwile mierzyla go twardym wzrokiem nie wyrazajacym zadnych uczuc. Wreszcie przemowila.

- Pomogles nam Harabie i jestesmy ci za to wdzieczni. Czas jednak i wszystko inne jest przeciwko nam wiec i nie mamy czasu na wdziecznosc. Zapytam cie jednak o jedno: Ruszasz z nami czy wlasna droga? Jakakolwiek by nie byla decyzja musisz ja podjac tu i teraz.

Zamilkla i czekala w napieciu na slowa mezczyzny.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 31-08-2007, 02:10   #84
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Harab popatrzył na dziewczynę. Była blada z upływu krwi i wyraźnie osłabiona a jednak umiała zebrać się w sobie, w jego oczach zagościł lekki podziw. Rzadko spotyka sie tak zdeterminowanych ludzi. Po chwili jakby się ocknął i powiedział po prostu:

- Jadę z wami. Ale zanim wyruszymy myślę że dobrze byłoby gdybyś pozwoliła mi zająć się chociaż prowizorycznie tą raną.

Po czym wskazał jej ramię. Tunika na dużej powierzchni przesiąkła krwią. Ciekaw był co za mądrala wyrwała pocisk z rany, najchętniej by tego kogoś zdzielił za to że nie założył potem opatrunku.

- Jeśli nic z tym nie zrobisz to za kilka godzin spadniesz z konia i odleżysz tygodnie zanim będziesz w stanie w ogóle wstać a jak wda się zakażenie to stracisz rękę a może i życie. A i poecie z tego co widzę przyda się opatrunek i chwila na pozbieranie się. Mam w jukach kilka rzeczy które się przydadzą do opatrunku.

Powiedział po czym głośno zagwizdał na palcach. Po chwili dał się słyszeć coraz głośniejszy tętent i z zarośli wynurzył się kary ogier. Jego sylwetka na pierwszy rzut oka mocno przywodziła na myśl konia pociągowego. Jednak jego czarna sierść lśniła jak agat, długa grzywa była porządnie wyczesana, pod skórą pięknie i płynnie grały potężne mięśnie a oczy błyszczały żywą inteligencją. Na grzbiecie miał siodło z wysokim łękiem, z którego zwisał zwój liny i pięknie gięty kompozytowy łuk w wyszywanym czerwoną nicią kołczanie. Za siodłem umocowane były dość pokaźnych rozmiarów juki. Widać było że ich właściciel wozi ze sobą cały dobytek. Koń podbiegł do właściciela i ustawił się przed nim tak by ułatwić wskoczenie na siodło. Harab z uśmiechem poklepał rumaka po szyi i zaczął grzebać w jednej z juk, po chwili miał już w ręku spory kawał czystego płótna, dużą butelkę z ciemnego szkła oplecioną wikliną i małe, drewniane pudełko. Patrząc pytająco podszedł do dziewczyny gotów natychmiast zabrać się do opatrunku.
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
Stary 31-08-2007, 02:22   #85
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Jadę z wami. Ale zanim wyruszymy myślę że dobrze byłoby gdybyś pozwoliła mi zająć się chociaż prowizorycznie tą raną.

Midnight skinela mu glowa lecz jakby nieco nieobecnie. Wiedziala doskonale, ze rana powinna byc juz dawno opatrzona... Coz, raczej nie bylo na to czasu wczesniej.

- Jeśli nic z tym nie zrobisz to za kilka godzin spadniesz z konia i odleżysz tygodnie zanim będziesz w stanie w ogóle wstać a jak wda się zakażenie to stracisz rękę a może i życie. A i poecie z tego co widzę przyda się opatrunek i chwila na pozbieranie się. Mam w jukach kilka rzeczy które się przydadzą do opatrunku.

Jego slowa potwierdzily jej mysli przez co usmiechnela sie delikatnie i odslonila tunike ukazujac krwawiaca rane. Wlasciwie nie czula bolu co zapewne bylo powodem ignorowania jej. Teraz jednak dotarlo do niej jak glupie bylo to postepowanie. Zdala sobie tez sprawe z jednej rzeczy.

- Jestem Midnight, jedna z dawczyn rozkoszy milosciwie nam panujacego krola.

Wypowiadajac swoj tytul skrzywila sie lekko i jakby z pogarda dla samej siebie. Ostarnio przestala traktowac swoj zawod jako cos szczytnego jak bylo do tej pory... Dziwnie rzeczy dzieja sie czasem z czlowiekiem.
Gdy kon Haraba przygalopowal do niego spojzala z podziwem.

- To piekne i wspaniale wytresowane zwierze. Musisz byc z niego dumny.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 31-08-2007, 03:14   #86
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
- Jestem z niego dumny, wychowałem go od źrebięcia. Nazywa się Zarkaan. A teraz zabierzemy się za tę ranę. Ostrzegam będzie piekło.

Powiedział przemywając ranę szmatka namoczoną w najmocniejszym samogonie jaki udało mu sie znaleźć. Lewą dłonią ściskał ramię Midnight, na wypadek gdyby zaczęła się szarpać. Po chwili rana była czysta, krew leniwie ciekła z pomiędzy jej brzegów.

- No już po wszystkim. A teraz golnij sobie porządnie bo będę musiał to zszyć, jeśli tego nie zrobię to rana otworzy się po kilku minutach jazdy i żaden opatrunek nic tu nie da. Nie martw się mam dobra jedwabną nić i potrzeba będzie najwyżej 3 szwów.

Mówiąc to podał jej butelkę a sam wyjął z pudełka igłę i zwój białej jedwabnej nici. Szybko nawlókł igłę, chwycił w zęby jeden ze swoich sztyletów i nachylił sie nad rana. Starając się być jak najdelikatniejszym szybko chwycił brzegi rany w dwa dość równe szwy. Końcówki nici przyciął sztyletem.

- Równo wyszło. I wystarczyły dwa szwy. Nie martw się blizna będzie minimalna.

Cały czas mówił spokojnym głosem a jego ręce były spokojne i pewne. Teraz sprawnie wyciął pasek płótna, złożył go kilkakrotnie i przyłożył do rany. Następnie ciasno to wszystko obandażował. Cyrulik był z niego żaden ale felczer naprawdę niezły. Z pasa materiału dorobił jeszcze temblak.

- Nie forsuj tej ręki nie wymachuj nią, rana musi się zabliźnić.Zalecenie twojego prywatnego doktora.

Powiedział po czym mrugnął do niej. Dodawanie ludziom otuchy zawsze nieźle mu wychodziło. Pozbierał swoje rzeczy, wstał i ruszył w stronę barda mówiąc:

- Z tego co widzę też oberwałeś, pozwolisz mi rzucić okiem na twoją ranę?
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"

Ostatnio edytowane przez Durendal : 31-08-2007 o 03:17.
Durendal jest offline  
Stary 31-08-2007, 10:35   #87
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Gawin powoli dochodził do siebie. Nie dochodziły do niego żadne bodźce ze świata zewnętrznego. Widział tylko swego brata. Zignorował rozmowę Midnight i tego nowego przybysza podobnie jak przybycie jego konia. Miał w głowie tylko i wyłącznie obraz brata pędzącego w jego kierunku z napiętą kuszą. Gdy uspokoił się nieco wstał z ziemi i podszedł do zwłok Marcusa. Skarcił się w myślach że zamiast ubolewać nad jego śmiercią cieszył się że sam żył. Przykucnął przy truchle towarzysza. Bełt tkwił z jego szyi. Bard wyciągnął go z ciała martwego i odrzucił na bok.

"Po co za mną jechaliście?"

- Z tego co widzę też oberwałeś, pozwolisz mi rzucić okiem na twoją ranę?

-Co? Nie wszystko w porządku... Midi już mnie opatrzyła. Powinniśmy go pochowac nim opuścimy to miejsce...
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 01-09-2007, 02:18   #88
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Jestem z niego dumny, wychowałem go od źrebięcia. Nazywa się Zarkaan. A teraz zabierzemy się za tę ranę. Ostrzegam będzie piekło.

Gdy tylko alkochol dotknal jej ramienia, Midnight syknela z bolu. Szlak.. coz on ma w tej buteleczce. Niechciane lzy splynely jej po policzku i wdzieczna byla mezczyznie iz trzyma ja za reke gdyz zapewne wyrwala by sie natychmiast i dala mu po pysku. Wreszcie przerwal te katusze.. Jednak jego nastepne slowa sprawily iz westchnela zrezygnowana biorac od niego butelke i pociagnela spory chaust krztuszac sie natychmiast i panicznie zaczela lapac powietrze. Coz przynajmniej nie czula bolu szycia rany.


- Równo wyszło. I wystarczyły dwa szwy. Nie martw się blizna będzie minimalna.

Powiedzial i zalozyl jej temblak na ramie.

- Nie forsuj tej ręki nie wymachuj nią, rana musi się zabliźnić.Zalecenie twojego prywatnego doktora.


Na mrugniecie odpowiedziala slabym usmiechem. Jakos nie miala teraz sily na jakiekolwiek sztuczki kobiece majace na celu uwiedzenie Haraba..... Gawin odmowil przyjecia pomocy twierdzac iz jego rana opatrzyla juz ona.. Tak.. z tym ze raczej jej nie zdezynfekowala... Ale coz.. jego wola...

- ........Powinniśmy go pochowac nim opuścimy to miejsce...

Pochowek?!... Obawiala sie iz nie maja na to teraz czasu lecz i zostawienie tak ciala Marcusa nie wchodzilo w gre.

- Dobrze.. Pochowac go nalezy lecz robmy to szyb......


Jej ostatnie slowa przerwal odglos kopyt uderzajacych o ziemie. Wielu kopyt......
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 01-09-2007, 10:43   #89
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
Dwunastu... dokładnie dwunastu jeźdźców odzianych w błyszczące płytowe zbroje wyłoniło się z leśnej ścieżki. Straż miejska wreszcie trafiła na ich trop. W tej sytuacji pochówek nie mógł się odbyć. Gawin przeklął szpetnie w jakimś dziwnym języku i chwycił łuk. O ucieczce nie było mowy... Straż blokowała jak mniemał jedyną drogę odwrotu. Musieli walczyć. Cztery osoby (w tym ranna kobieta) przeciw dwunastce strażników. Zerknął na ciało Marcusa. Nie czuł już strachu... w końcu nie było tu jego brata... Jedyne co czuł to gniew. Zmierzył ich wzrokiem. Tylko trzech z nich posiadało kusze. Błyskawicznie sięgnął po strzałę i kuszników było już tylko dwóch. Pozostali chwilę patrzyli osłupiali jak ich towarzysz spada z rumaka ale szubko zdecydowali się na działanie. Miecznicy zsiedli z konia i szykowali się by ich otoczyć ścieżki pilnowali dwaj kusznicy.

-Wycofujcie się do domu tu sobie nie poradzimy!-napiął już cięciwę ale nie strzelał widząc że kusznicy szykują się do ataku zaczął się wycofywać.
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline  
Stary 01-09-2007, 11:55   #90
 
Durendal's Avatar
 
Reputacja: 1 Durendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputacjęDurendal ma wspaniałą reputację
Harab słysząc jeźdźców zareagował błyskawicznie. Zawiesił kuszę przy siodle a chwycił kołczan z łukiem wprawnym ruchem zarzucając go na plecy. Klepnął konia w szyję dając mu sygnał do ucieczki a sam rzucił się w stronę domu po drodze lewą ręka chwytając Midnight wpół i prawie niosąc ją do drzwi. Zobaczył jak bard niezłym strzałem zdejmuje jednego ze strażników, konkretniej jednego z trzech kusze. Wierszokleta ale jednak potrafi być rozsądny a jeszcze przed chwilą trząsł się ze strachu" Sam już od dłuższej chwili miał w dłoni jeden ze swoich sztyletów. W biegu machnął ramieniem na odlew i jeden ze strażników zwalił się na ziemię z rękojeścią sztyletu sterczącą z piersi.

- Wycofujcie się do domu tu sobie nie poradzimy!

Usłyszał krzyk barda będąc już parę metrów od drzwi. Uśmiechnął się w duchu. Wpadł do środka i postawił dziewczynę na ziemi.

- Znajdź coś do zabarykadowania drzwi!

Krzyknął do niej a sam już sadził wielkimi susami po schodach na górę. Dopadł okna i wybił je jednym uderzeniem barku. Zerwał łuk z pleców i osadził strzałę na cięciwie. Płynnym ruchem napiął łuk, brzechwa strzały dotknęła jego policzka, lekko zmrużył lewe oko i wstrzymał oddech biorąc na cel oficera który wrzeszcząc i wymachując mieczem wydawał rozkazy. Powolutku puścił cięciwę która zabrzęczała melodyjnie wyrzucając strzałę. Oficer straży zdziwionym wzrokiem popatrzył na strzałę tkwiącą w jego klatce piersiowej i wolniutko, jakby w zwolnionym tempie opadł na kolana a potem runął twarzą na ziemię. Ale Harab nie miał czasu podziwiać tego widoku. Kątem oka zauważył że jeden z kuszników celu prościutko w niego i szybko rzucił sie w bok. Nie dość szybko. Bełt rozorał jego lewe ramię, rękaw kubraka zaczął szybko nasiąkać krwią. Klnąc w myślach jak szewc Harab wyciągnął z kieszeni pasa kawałek płótna. Pomagając sobie zębami mocno zawiązał go na ranie usiłując zatamować krwawienie. To było w sumie tylko powierzchowne zranienie ale z łuku już nie postrzela. Wsunął go więc go kołczanu i szybko ruszył na dół żałując że jednak nie zabrał kuszy...
 
__________________
Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Durendal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172