Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-12-2007, 02:40   #231
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Najemnik spojrzał na Sumara z chłodnym zainteresowaniem, po czym uśmiechnął się paskudnie. Podrapał się po głowie z namysłem i odrzekł.

-Nie gróź mi mości krasnoludzie bo do tego nie nawykłem i nerwy mogą mi puścić. Nikomu nic nie mam zamiaru odbierać. A gdybyś raczył słuchać mnie uważniej to zauważyłbyś, że powiedziałem iż kamień oddam jak tylko Alfred raczy nam powiedzieć skąd go ma. Bo dla mnie fakt posiadania takiego kamienia przez prostego szczurołapa jest mocno zastanawiający. Ale to co Alfred powiedział przed chwilą w pełni mi za wyjaśnienie wystarczy, domyślam sie o co chodzi i mam podobne poglądy, przeszłość to przeszłość i każdy powinien pilnować swojej. I nic więcej do dodania nie mam na ten temat.-

Johann znowu zaszczycił krasnoluda zimnym spojrzeniem po czym wyciągnął z sakiewki rzeczony kamień i rzucił go niziołkowi, który zwinnie chwycił go w powietrzu. Następnie spojrzał na Sandora i rzekł.

-A ciekawym jakim to cudem kamień może być twój? I czemu to golem miałby pilnować rzekomo twojego skarbu? Z tego co pamiętam, sam byłeś nielicho zdziwiony kiedy nazwał cię swoim panem. Przypadkowe podobieństwo nie czyni cię jeszcze właścicielem.-

Nie czekając na odpowiedź najemnik odwrócił się przelotnie spoglądając jeszcze na Ann i zaczął rozglądać się za gałęziami odpowiednimi do zrobienia prowizorycznych noszy, lub sań, na których można by było ciągnąć maga. W milczeniu zaczął bawić się medalionem zawieszonym na szyi.

"Mam nadzieję, że i tym razem przyniesiesz mi szczęście. Do diaska co ja tu robię? Powinienem siedzieć w jakiejś karczmie zabawiając się przy piwie i zacnej kompanii a nie szwendać się po nie wiadomo jakich rozdrożach!"
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 27-12-2007, 11:28   #232
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Question

Alfred złapał klejnot i uśmiechnął się do niego. Nie przypuszczał, iż tak szybko odzyska kamień. Jego ciężar przyniósł mu ulgę, przed oczami zobaczył swoje marzenia. Widział niewielki domek, nieco wkopany w ziemię i ogrodzony płotem. Wszystko to było otoczone sadem, w którym rosły dorodne jabłonie i grusze tak pięknie kwitnące wiosną. Po chwili ocknął się z rozmyślań i spojrzał na Johanna.

- Dzięki Ci rycerzu za zwrot kamienia - uśmiechnął się szczerze. - Wiedziałem, iż jesteś poczciwym człowiekiem. - Niziołek schował szybko kamień do sakwy, a ją włożył do takiej kieszeni, z której nie powinna wypaść.

- Panowie tam jest miasto - zawołał do wszystkich podchodząc do wyjścia z jaskini. Cała ta sytuacja z bursztynowym klejnotem pochłonęła go tak mocno, że nie zwrócił wcześniej uwagi na miasto w oddali. - Chyba powinniśmy już się stąd zbierać. Nie wiem jak wy, ale ja z miłą chęcią posiliłbym się po tej przygodzie - dodał kierując się w stronę wyjścia.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 03-01-2008, 17:31   #233
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Garret

Wszyscy zwrócili ku Tobie uwagę. Gdy wszedłeś z podestu zaczęła się mała kłótnia.

- Powiedziałeś że jestem gównojadem?? - rzekł jakiś człowiek do elfa.
- A moja matka to niby dupodajka, co?? - jakaś starsza elfka zadrżała na stołku z oburzeniem, patrząc na rozgniewaną twarz syna.

Wszyscy zaczęli sobie wrzucać i przepychać się. Na targu zawrzało, wybuchła niesamowita awantura.
Wszyscy zaczęli bić się po mordach, szturchać. Innymi słowy, zrobiłeś tylko okazję dla złodziejaszków, którzy właśnie zaczęli okradać handlujących tu ludzi, którzy zajęci byli kłótnią.

Dostałeś raz w twarz aż Cię zamroczyło. Najpierw widziałeś przed sobą długouchego, następnie ten się uchylił a w Twoją stronę poleciała pięść krasnoluda. Cios oszołomił Cię na kilka sekund po czym postanowiłeś szybko zwijać się z targu.
Policzek zaczął Ci puchnąć. Teraz wyglądałeś co najmniej głupio. Jak chomik, który napchał się pestek zamiast uprzednio połknąć te, co już wepchnął.

W zmęczeniu postanowiłeś zajść do karczmy. Szukałeś Juliette pół dnia, właśnie zaczęło się już ściemniać.
Raz prawie ją znalazłeś, znaczy, tak Ci się wydawało, ale gdy położyłeś jej rękę na ramieniu ta odwróciła się i zobaczyłeś twarz jakiejś starej znachorki. Z przerażenia uciekłeś i zwymiotowałeś w krzaki xP

Teraz wstąpiłeś do karczmy. Duża, piękna. Po lewej stronie duży barek, po środku stoliki a najdalej po prawej stronie karczmy, ogrodzone do połowy półścianą z kwiatami, hmm . . . jakby to nazwać. Część rozrywkowa. Tańce, śpiew i zabawa. Dużo ludzi. Przy ladzie krasnoludy, ludzie. Przy stolikach najczęściej elfy, gdzieś na ostatnim stoliku hazard, na sali tanecznej przeróżne rasy. Pełna integracja i spokój.

Wszyscy (poza Garretem XD)

Zgodnie (mam nadzieje :P ) ruszyliście do miasta. Verena bez problemu tam donieśliście jednak z nieprzytomnym zajęło wam to więcej czasu. Dotarliście gdy zaczęło się ściemniać. Przy bramie przywitali was strażnicy i wylegitymowali każdego z was. Ten, kto miał dokumenty upoważniające go do najemki, przeszli bez problemu zaś reszta musiała się wpisać na listę w księdze.
Strażnicy dali wam zielone wstęgi, które musieliście obwiązać sobie w widocznym miejscu, na nadgarstku bądź w pasie lub gdziekolwiek indziej.
Sandor, Ann i Veren, ze względu na niewielkie obrażenia dostali wstęgę czerwoną. Najemnicy bądź wojownicy tacy jak Sumar weszli bez najmniejszego problemu, bez wpisu i wstąg.
Idąc przez miasto zobaczyliście całkiem spore pobojowisko na targu. Pewne było to, że zakupów dziś na pewno nie zrobicie.
Sytuacja przedstawiała się prosto: wciąż nieprzytomny Veren i jak w jego mniemaniu zdrajca Sandor, oraz jego Ann, oraz wasza reszta. Przydałby się chyba medyk.
Teraz była najlepsza chwila jeśli macie się rozdzielić. Wieża medyka znajduje się za karczmą "Krypta" <opis karczmy w części dla Garreta>, oraz za wielkim zamkiem, ogrodzonym wysokim murem.
Większość ośrodków handlowych zaczęła się zamykać, jedyne co było słychać w mieście to brzdęk kutego żelaza. Słońce dopiero co zaczęło zachodzić za horyzontem.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 03-01-2008, 18:20   #234
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Razem z towarzyszami Alfred ruszył do miasta. Przez całą drogę zastanawiał się jak uchronić swój skarb przed wścibskimi palcami. Co jakiś czas sprawdzał czy jego sakwa jest na miejscu, głęboko pod koszulą. Zastanawiał się także co mógłby kupić za klejnoty jakie posiadał i co wydawało mu się ważniejsze jak je sprzedać by nie wzbudzić niczyich podejrzeń.

Nałożył zieloną wstążkę, gdy nakazali mu to zrobić strażnicy przy bramie. Jednak wydawało mu się to bardzo dziwne. Nie wiedział oc może chodzić z tymi wstążkami, nie wydawało mu się to jakąś próbą dyskryminacji rasowej, bo przecież Veren i Sandor też dostali jakieś wstążki. Jednakże nie podobało mu się to pożegnał strażników nieprzychylnym wzrokiem.

- Co robimy? - zapytał resztę widząc jak kolejne kramy są zamykane. - Chyba musimy udać się do karczmy, tam pewnie znajdziemy coś do jedzenia. A musimy coś zrobi,ć z Verenem - dodał po chwili.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 05-01-2008, 06:41   #235
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Sumar właściwie bez problemów i wstążeczek jakichś dziwnych przedostał się do miasta. Miasto było jak miasto, całkiem normalne i całkiem właściwie przytulne.
Nie podlegało wątpliwości, że należało coś zrobić z Verenem i w ogóle. Jednak krasnal Sumar wiedział, że najpóźniej jutro z samego rana pójdzie jeszcze raz w kierunku lasu... Zostałby tam od razu wcześniej, ale niestety przeogromny głód, oraz koledzy mu na to nie pozwalali. Do tego chciał być stuprocentowo pewny, że nikt z jego towarzyszy nie miał tego kamyczka. Wiedział, że wtedy mogłoby stać się coś niezbyt dobrego.

Idąc tak Sumar trącił po drodze Alfreda i zadał mu dyskretne pytanie:
- Alfred, słuchaj no. Nie chcę ci zabierać tych kamyczków, bo i twoje, ale wiesz, może mógłbyś nam odpalić kilka groszy, jeśli chcesz który sprzedać, to i byśmy się najedli jak trza. Albo po prostu postawił nam kufel piwa i jakieś żarcie. - uśmiechnął się szczerze - Bo wstyd się przyznać, ale ja nie mam przy sobie ni grosika. - Sumarowi naprawdę było wstyd przyznać, że nie miał choćby jednej monety.
 
__________________
Question everything.
Sumar jest offline  
Stary 05-01-2008, 08:48   #236
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Występ nie udał się Garretowi tak jak trzeba. Wywołał bójkę dzięki której łatwo się przecisnął, ale dał też okazję dla złodzieji. Przeklął w duchu swoją głupotę. Mógł pomyśleć o tym wcześniej nim zaczął przemówienie. Poza tym dostał dwa razy w policzek. Raz od jakiegoś elfa i drugi raz od krasnoluda.

Szukał już pół dnia tej dziwki Juliette. Zaczynało go to już wkurzać, bo na dodatek spuchł mu policzek. Lepiej byłoby gdyby kupił sobie jakąś broń magiczną na tamtym straganie. Chociaż równie dobrze mógł to być jakiś oszust. Wymyślił sposób jak zasłonić spuchnięty policzek. Po drodze znaalzł jakiś czysty kawałek materiału i zawiązał go sobie na dolnej połowie twarzy. Musiał przyznać, że dzięki temu wyglądał bardziej tajemniczo i poważnie. Postanowił tak pochodzić dłużej. W końcu zobaczył karczmę. Skoro Juliette nie ma to może przynajmniej zasięgnie języka.

Karczma była jak dla niego trochę zbyt przeludniona. Nie podobało mu się to. Mimo wszsytko wydawała mu się przytulna więc czemu nie tutaj poszukać informacji. Podszedł do karczmarza i usiadł przy ladzie. Zagadał do niego:
- Czy nie widziałeś albo nie słyszałeś czegoś o córce władcy Juliette w ciągu ostatnich kilku godzin?
Po chwili dodał:
- Zapłacę.
 
wojto16 jest offline  
Stary 05-01-2008, 18:18   #237
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Alfred uśmiechnął się słysząc słowa krasnoluda. Złapał się za pasek podciągając spodnie. Rozejrzał się w około.
- A co tam postawić kolejkę to mogę wszystkim - powiedział z uśmiechem. - Przecież z wami wszystkimi przeżyłem ciekawą przygodę, której szczerze mówiąc nie chciałbym powtarzać. Jednak aj też nie mam wiele monet. No a tego kamienia to nie wiem czy dało by się sprzedać w karczmie. Wart jest pewnie dużo, a nie chciałbym dostać za niego kilka srebników. No, wiecie marzy mi się ładny domek na wzgórzu... - Nagle niziołek posmutniał. - Tylko nie znalazłem Burzy - powiedział z żalem. - To mądra psina, ale nie wiem czy sama mnie znajdzie.

- To gdzie teraz ruszamy - zapytał. - Obowiązkowo do karczmy - opowiedział sobie łapiąc się za wygłodniały brzuch. - Jednak co z Verenem? I gdzie można spieniężyć ten klejnot?
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 05-01-2008, 21:55   #238
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Przez sama bramę przeszli bez większych przeszkód od niektórych zażądano jedynie wpisu i założenia wstęgi. Na szczęście Johann nie musiał zakładać niczego, ani nigdzie się wpisywać, wyglądało na to, że w mieście wojownicy tacy jak on i Sumar są traktowani wyjątkowo. Po drodze przez miasto zobaczyli resztki, tego co prawdopodobnie jeszcze niedawno było targowiskiem.

"Ciekawe co się tutaj działo? Ktoś zaatakował miasto? Nie, niemożliwe. Gdyby tak było nie wpuścili by nas do miasta ot tak, zresztą nigdzie nie widać śladów krwi. Pewnie zdarzyły się jakieś niewielkie zamieszki."

Najemnika lekko zaskoczyła propozycja Alfreda by postawić im kolejkę. W końcu jeszcze niedawno mieli niewielka sprzeczkę o ów kamień.

""- To gdzie teraz ruszamy - zapytał niziołek - Obowiązkowo do karczmy - odpowiedział sobie łapiąc się za wygłodniały brzuch. - Jednak co z Verenem? I gdzie można spieniężyć ten klejnot?-""

-Verena trzeba by zabrać ze sobą, chyba że zostawimy go w takim stanie na ulicy. A o jakiegoś jubilera albo kolekcjonera możesz zawsze zapytać karczmarza. Do medyka chyba nie ma sensu teraz iść, nie stać nas na niego, poza tym w karczmie może uda się dostać jakąś pracę. A teraz kiedy wspomniałeś, to czy czasem nie było psich śladów obok tych zostawionych przy Ann? Zapytaj ją może coś wie.-
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 06-01-2008, 08:21   #239
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
Razem z przybyciem do miasta Sandor stał się dumnym posiadaczem czerwonej wstążki. Oburzony był niemiłosiernie tym, że nieprzymierzając ktoś stanu krasnoluda albo tego najemnika przeszedł bez przeszkód. Jednak dał się strażnikom udobruchać tym, że potrzebuje wstążeczki ze względu na lekkie obrażenia. Dalej musiał się wpisać do księgi. Cóż wiadomo, że nie użył prawdziwego imienia i nazwiska. Pomyślał o swoim bracie." Dwulicowy krętacz i bawidamek...Tak, tak, ale...Aha rozumiem." Wpisał w rubrykę "sir Tristane Magrane". Ann trzymana za rękę dreptała u jego boku. Przeszli przez bramę.

***

W mieście roiło się od jego typowych mieszkańców, ale na targu dostrzegli ślady jakiejś większej burdy. " Zamieszki, napaść ? " - pomyślał. Czekał aż inni wypowiedzą swoje zdanie na temat ich bieżącej sytuacji.

- A co tam postawić kolejkę to mogę wszystkim - powiedział z uśmiechem Alfred.

- Verena trzeba by zabrać ze sobą, chyba że zostawimy go w takim stanie na ulicy. A o jakiegoś jubilera albo kolekcjonera możesz zawsze zapytać karczmarza.

- Do medyka chyba nie ma sensu teraz iść, nie stać nas na niego...

To zdanie zaważyło i Sandor wypowiedział się fachowo przyglądając się paznokciom u lewej ręki.

- No jasne tak jak myślałem. Nie stać nas na medyka... Dlatego, że wolicie pieniądze za kamień w karczmie...? Według mnie jest to bardzo prymitywne rozwiązanie. - zachitchotał - Powiedziałbym, że jednak odpowiednie do kogoś waszego rodzaju, dlatego was nie będę winił... Spójrzcie na Verena. Pieniądze za kamień, oczywiście spieniężony, a nie wątpię, że jest tu jakiś jubiler, mogą pomóc Verenowi wrócić do zdrowia. Czyż nie moja droga...? - zapytał Ann.

Wyciągnął rękę w stronę Alfreda.

- Możecie iść do karczmy, zabierzcie ze sobą Verena, a ja poszukam z Ann jubilera i sprzedamy świecidełko. I nie bójcie się, że chce was wykiwać. Z nas wszystkich oprócz mnie tylko Sumar, jako że jest krasnoludem nie budziłby podejrzeń.
 
__________________
Młot na czarownice.
Mijikai jest offline  
Stary 06-01-2008, 12:20   #240
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Johann spojrzał ze zdziwieniem na Sandora, czego jak czego ale takiej reakcji się po nim nie spodziewał.

"Czy on naprawdę sądzi, że ktokolwiek mu uwierzy? No ale cóż szlachetko, jeśli chcesz, to możemy rozegrać to i w ten sposób."

Skrywając myśli pod lekkim uśmiechem najemnik odpowiedział jako pierwszy.

-Musiałeś mnie źle zrozumieć, cóż nie pierwszy raz szlachta nie zwraca uwagi na to co mówią inni, nawet jeśli są to słowa sensowne. Nic nie wspominałem o sprzedaży kamienia, o tym zadecyduje Alfred, w końcu to jego własność, prawda?- ponownie uśmiech zagościł na twarzy wojownika -A poza tym, wspominałem o zapytaniu karczmarza o jubilera nie o sprzedaniu mu kamienia. Poszukiwania chętnego do zakupu na własną rękę z pewnością zajmie nam o wiele więcej czasu, niż zapytanie o takowego. Zresztą zaczyna się już ściemniać i nie sądzę, by jakikolwiek uczciwy kupiec był skłonny do rozmowy z nami. Tym bardziej Sandorze, że ty wybacz mi szczerość, również nie wyglądasz zbyt reprezentacyjnie. - najemnik z drwiącym głosem spojrzał na sponiewierane ubranie szlachcica. -Tak więc nie widzę sensu w poszukiwaniach kogokolwiek, bo jedyne co teraz możemy osiągnąć to przegonienie przez służących lub wręcz wezwanie straży, gdyby źle pojęto nasze intencje i uznano nas za rabusiów. -
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172