lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Wojna (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3740-autorski-wojna.html)

Kokesz 05-08-2007 18:31

Alfred miał już zamiar uderzyć złodziejkę, gdy ta zaczęła się tłumaczyć. Tłumaczenie wydawało się bardzo wykrętne i Alfred nie wierzył w nie. Jednak Kobieta zaczęła się przedstawiać i to odwróciło uwagę niziołka. Jako dobrze wychowany bard musiał się opanować. Ścisnął dłoń Iren i skłonił się.

- Ja nazywam się Alfred Greenhill. Jestem bardem, pieśniarzem, poetą. - Powiedział z dumą. - Przyjmuje przeprosiny. - Oświadczył. - A teraz chodźmy już do tej bramy. - Odwrócił się i ruszył w stronę bramy północnej.

Nami 05-08-2007 18:38

- Alfred?! No niemożliwe! Mój prapradziadek miał na imię właśnie Alfred! Niesłychane! Piękne imię. Oryginalne bardzo! - dziewczyna próbowała zdobyć uznanie Alfreda jednak zastanawiała się czy czasem nie przesadza. Postanowiła dopytać się o to, co jest słabym punktem niziołka - o jego lutnię.
Szła tuż obok niego, kierowali się w kierunku bramy.
- Więc, z jakiego drewna została wyrzeźbiona ta lutnia? Widziałam wiele rzeźb, chcąc być szczerą powiem nawet, że o wiele piękniejsze i potężniejsze, ale to dlatego, że były to rzeźby nie z drewna, a z twardszego minerału, ale jak na sprzęt grający, że tak się wyrażę, ma bardzo ładne zakończenie - dziewczyna trochę wciągnęła się w temat i po chwili jej słowa były szczere. Zaciekawiło ją to nawet trochę. Choć lutnia wcale nie była taka wspaniała.

Kokesz 05-08-2007 18:58

Wysłuchując gadaninę Iren Alfred spojrzał na lutnię. Lutnia ta nie był nadzwyczajnym dziełem sztuki. Nie miał zdobień ani malowideł. Dla Alfreda był cenna, ale on miał po prostu do niej sentyment. Powoli zaczynał rozumieć, że kobieta chce sie podlizać i musiał przyznać, że jest w tym dobra.

- Aaa tam... - machnął ręką. - Nie jest ona nadzwyczajna, a zrobiona jest z dębu. - Zaczął grać na lutni jakąś melodię. Po chwili Zaczął śpiewać.

Gdy wiosenny deszcz spadnie,
A ty czujesz się marnie.
Urwij wiosenny kwiat
I pójdź drogą przez świat.
Świat, gdzie przygoda czeka.
Świat, gdzie szumi rzeka.
Tam odnajdziesz miłość
Tam odnajdziesz innego człowieka.


Jego basowy głos rozszedł sie po okolicy. Melodia nieco nie doskonała wtórowała tylko odrobinę lepszemu głosowi barda. Wszystko miało przypominać piękną pieśń lecz tak w rzeczywistości nie było.

nox90 05-08-2007 21:34

Wylkarr stał jeszcze przez chwilę przysłuchując się rozmowie, która go nie interesowała. Dopóki można było komuś spuścić łomot, on tam był. Bardziej od tego nadętego przystojniaka imponował mu Cień. Jego metody działania robiły wrażenie. Dla niego była tylko jedna kara - śmierć. Wylkarr sam nigdy nie zastanawiał się nad swoją własną hierarchią pojęć ważnych i ważniejszych. Stwierdził, że musi to nadrobić. Da mu to ogląd na jego sytuację i interakcję z otoczeniem. Mimo wszystko, zabijanie nadal pozostawało priorytetem. Niestety, reszta, nadzwyczaj gadatliwa, zaczęła się rozłazić. Przed chwilą widział, jak wychodzi grajek ze złodziejką.

Miał wybór:
-Mógł zostać we wiosce (słyszał, że robi się tu niebezpiecznie, a o to przecież chodziło)
-Mógł iść do tej całej bramy, która otwierała drogę do Lorien.

Swoją drogą, słyszał, że na bagnach w okolicach Lorien są jakieś gady. To by był idealny materiał na trening. Poza tym, złodziejka była porządną kobietką.

Podjął więc decyzję o dogonieniu barda i Iren.

Bulny 05-08-2007 22:57

HAlbert też wyszedł z pomieszczenia grzecznie zamykając za sobą drzwi. Poszedł za resztą przysłuchując sie rozmowie i chichotając pod nosem. Nie dołączył jednak do konwersacji. Nie lubi mówić gdy nie ma nic ważnego do powiedzenia. Zastanawiał się jedynie gdzie będzie miał większą rozrywkę. Czy na bagnach w Lorien, gdzie będą jaszczuroludzie? Czy w mieście gdzie będzie zapewne uciekał przed strażą? Nie bał się żadnej z tych możliwości. Jednak jeśli drużyna idzie do Lorien on pójdzie razem z nimi. W kupie zawsze raźniej.

wojto16 05-08-2007 23:29

Przy północnej bramie czekał już na was Garret z końmi. Justicarowi wcisnął mapę.
- Jest na niej zaznaczona droga z Village do Lorien. Na pewno się nie zgubicie. Lorien nie jest zbyt daleko. Dołącze do was póżniej jak załatwię tutaj pewną sprawę. Jedźcie i nie traćcie czasu.

nox90 05-08-2007 23:56

Wylkarr popatrzył krytycznie na konie. Podszedł do jednego, jednak gdy ten prychnął odskoczył natychmiast.
-I ja mam dosiąść tych bestii?!
Po kryjomu szukał kucyka.
Był to dla niego dość wstydliwy temat gdyż konie to jedyne zwierzęta, których się bał. nie znajdując kucyka powiedział:
-Ktoś musi mnie wziąć ze sobą na grzbiet, gdyż ja jako krasnolud jestem zbyt dumny by jeździć na tych stworzeniach. Prędzej pobiegnę obok. Będzie to dla mnie dobry trening.

Po czym popatrzył wyzywająco na Garreta, przygotowując się psychicznie do długiego biegu.

Nami 06-08-2007 00:07

Iren zaśmiała się głośno.
- Oj krasnoludzie! Zadziwiasz mnie. Będę zaszczycona jeśli zechcesz dzielić ze mną jednego z koni. Oczywiście nie gwarantuję, że podróż będzie bezpieczna. Nie jestem mistrzynią. - mrugnęła do krasnoluda i zaśmiała się raz jeszcze po czym podeszła do niego i wyciągnęła rękę
- Iren mnie zwą. Strasznie mi miło, że mam okazję poznać kogoś tak wspaniałego jak Ty! - powiedziała z uśmiechem mocno ściskając jego dłoń.

nox90 06-08-2007 00:35

-Hmpf. Czuję siarczystą ironię w Twym głosie i bez problemu mógłbym Ci za to odrąbać głowę tym oto toporem, jednak, jako iż chcesz dzielić ze mną siodło, nie zrobię tego. Zastanowię się nad tym później. A tymczasem... Wylkarr nazwiska rodowego Hardertkin. - powiedział podając rękę.
Popatrzył jeszcze raz z niechęcią na konia i mamrocząc pod nosem usadowił się w siodle. Po czym zwrócił się do Iren:
-My krasnoludy jesteśmy dumne, silne, odważne, jednak w jednym złośliwi bogowie nam pożałowali. - powiedział patrząc w dół na dyndające, niedosięgające strzemion nogi. - Jak ich kiedyś spotkam to...

Nami 06-08-2007 00:48

Iren znowu się zaśmiała
- Ironię?? Co jak co, ale krasnoludy to najlepsza rasa jaką miałam zaszczyt poznać! Prędzej Zarżnęłabym pół miasta swym nędznym sztyletem niż zadrwiła z krasnoluda! - rzekła zupełnie szczerze uśmiechając się.
Wsiadła na konia czekając na resztę po czym dodała
- I wierz co Wylkarrze? Najbardziej cenie w was ten mocny humor. Jest niezapomniany. Od was właściwie uczyłam się tej twardości, ale jak bardzo bym się starała, nigdy nie dorównam waszej rasie - powiedziała zupełnie szczerze z lekkim smutkiem w głosie jednak szybko się uśmiechnęła
- Kto prowadzi?! - rzekła do reszty


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:29.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172