Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2007, 16:57   #121
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Ashur pędził w postaci swojego opiekuna przez korytarze głównego biurowca Konsorcjum. Kilka pięter nad nim właśnie toczyła się rada. Czuł zapach obradujących. Ich śmierdzące ciała i obrzydliwie zadbane dłonie, które nosiły na sobie ślady śmierci dziesiątek Strażników; które wyrwały go z rodzinnej planety. Kalidianin biegł pokonując kolejne piętra z zadziwiającą szybkością. Po drodze mijał przerażonych strażników, którzy starali się go zatrzymać. Bez ostrzeżenia rzucał się na nich wbijając kły w ich okryte kamizelkami ciała. Krew bryzgała po ścianach. Przecięte tętnice eksplodowały karmazynową substancją, przypominając fontanny. Pokonując kolejnych przeciwników Ashur wpadał w coraz większych obłęd. Pragnął więcej…więcej…więcej końcu dotarł na miejsce. Obradujący spojrzeli ze zdumieniem, kiedy wpadł do sali przez wielkie, dębowe drzwi. Kalidianin zawył przeraźliwe rzucając się na zebranych. Krew…jęki przerażenia…krew…upadające ciała…krew…więcej krwi…Pomieszczenie poczęło przypominać karmazynowe jezioro. Rzeki czerwonej cieczy spływały kaskadami ze schodów biurowca…Coś jednak było nie tak. Poziom krwi wzrastał gwałtownie. Ciecz poczęła zakrywać wilka, tak iż topił on się w jeziorze, które sam stworzył…Nad głową widział stada wirujących głów, które naigrywały się z niego…
-Aaaaa!- wrzasnął. To tylko sen. Nad głową dalej widział to samo niebo. Chwila…Tylko dlaczego ja wciąż tonę?
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 17-09-2007, 19:53   #122
 
Khel's Avatar
 
Reputacja: 1 Khel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodzeKhel jest na bardzo dobrej drodze
Posv

Posv był bardzo zainteresowany rozmową, nie wiedział nic na temat poprzedniej wyprawy, na której byli Tek i Lanoreth. Słuchał uważnie i próbował wyciągnąć jak najwięcej informacji. Nagle pojawiła się Ninerl i rzuciła światło na wiele spraw, niestety równie wiele pozostawało nadal bez odpowiedzi. Posv zamyślił się do tego stopnia, że nie zauważył nawet zagrożenia. Mech zaczął porastać już jego stopy, jednym szybkim i mocnym wybiciem Posv wyskoczył wyrywając roślinę. Doskoczył do ogniska, i zaczął rzucać palącymi się kijami na około.

- Tek, Lanoreth łapcie, spróbujcie spalić to paskudztwo.

Rzucił zaimprowizowane pochodnie w kierunku towarzyszy.
 
__________________
"Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins"
Khel jest offline  
Stary 17-09-2007, 20:43   #123
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Gdy tylko Tek spostrzegł, że mech oplątuje się wokół niego, dwoma szybkimi ruchami stóp zerwał go z siebie, jednak tamten odrastał. Przyszła chwila zwątpienia, a może mieli się zapaść? Może miało ich to gdzieś doprowadzić. Było to całkiem logiczne, ale zaraz otrząsnął się z tej myśli. Wiedział już o tych grotach bardzo ważną rzecz - czegokolwiek w nich nie znajdą, to albo połamie im to kości, albo będzie chciało ich pożreć - pozwolenie temu na wciągnięcię się, byłoby jak próba pogłaskania hieny.
- Dobra. - Przytaknął Posvowi - Tylko najpierw wyciągnijmy resztę, żeby ich nie spalić.
Tek skupił się i złapał płonący kij prawą ręką. Drewno zapłonęło żywszym ogniem. Przerzucił pochodnię do lewej ręki i skoczył w kierunku wielkiej ręki wystającej spośród mchu. Stanął w możliwie najstabilniejszym miejscu i schwycił Genoshiana prawą ręką. Nie rozglądał się, i nie był pewien kogo wyciąga. Był pewien tylko jednego - ten ktoś był ciężki jak cholera.
 
__________________
Watch your back,
shoot straight,
conserve ammo,
and never, ever, cut a deal with a dragon.
Julian jest offline  
Stary 17-09-2007, 22:04   #124
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Alemir rozważał przez chwilę słowa dziewczynki.
*Jest słaby, lecz niezniszczalny...*, pomyślał *Ale "dlatego też" co? hmm...*
Tak myśląc poczuł, że coś jest nie tak i powoli odwrócił się.
Wytrzeszczył oczy (tylko na sekundę) kiedy zobaczył, że kilkoro z jego towarzyszy tonie, a Tek starał się wyciągnąć kogoś, komu została na powierzchni już tylko ręka.
- Tek, Lanoreth łapcie, spróbujcie spalić to paskudztwo. - usłyszał głos Posva.
*Do cholery z paleniem tego!* pomyślał.

I wtedy przyszła mu do głowy pewna myśl. A może by ich tu zostawić? Już od dawna planował zemstę na Konsorcjum za zniszczenie jego rodzinnego świata, a rozbicie tej grupy wydawało się idealną okazją.

Lecz szybko odrzucił tę myśl. Przecież ci tutaj nic mu nie zrobili. Zabijanie ich było by czystym morderstwem, nie zemstą.

Po tym naprawdę krótkim namyśle krzyknął:
- Do diabła z paleniem tego czegoś! Możesz jeszcze zranić któregoś z naszych! - zobaczył, że Veriane próbuje kurczowo złapać się czegoś. - Trzymaj się Veriane!
Po tych słowach ruszył ku niej łapiąc ją za dłoń i ciągnął z całej siły (jeśli w zasięgu ręki jest jakieś drzewo, Alemir łapie się nim żeby "skuteczniej" wyciągnąć towarzyszkę).
 
Gettor jest offline  
Stary 17-09-2007, 22:52   #125
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wszystko, co mówiła Ninerl, było tak zajmujące, a przy tym potrzebne, że podgrupka nie zwracała uwagi na śpiących. Dopiero gdy dziewczyna zniknęła, Lanoreth zauważył, że coś dzieje się z jego stopami... A także z całymi ciałami pozostałych. Skoczył, potykając się nieco.
- Dobry pomysł, Posv - rzucił. - Ale pozwól, że najpierw zrobię co innego. Tek, zostaw go, ja się nim zzzzajmę! - ostatnie słowo wypowiadał już podczas przemiany.
Po chwili, po polanie sunął wąż. Podpełzł on do ręki osoby, którą przed chwilą wyciągał Tek. Zawinął się wokół niej i pozwolił, by dobrze złapała jego ciało, po czym zaczął ciągnąć pełznąc dalej. Nawet kilkumetrowemu gadowi wyciąganie Genoshiana - bo ręka okazała się należeć do niego - nie przychodziło z łatwością.
Wyciągając mężczyznę na ziemię, przemieszczał się w stronę Alemira, który był najbliżej. Planował zrobić z nim to samo, co przed momentem z Genoshianem.
 
Diriad jest offline  
Stary 18-09-2007, 03:27   #126
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Przez chwile przerazeni patrzyliscie na to co dzieje sie z waszymi towarzyszami. Szybko jednak otrzasnawaszy sie z szoku zaczeliscie dzialac. Tek doskoczyl do Genoshiana, a przynajmniej reki, ktora zdawala sie do tego mezczyzny nalezec. W chwile pozniej przyszedl mu z pomoca Lanoreth juz w postaci poteznego weza. Zakopany mezczyzna okazal sie miec na tyle oleju w glowie, ze zamiast odrzucic owo oslizgle cos co sila wcisnelo mu sie w dlon, zacisnal na tym palce. Lanoreth musial uzyc sporej dawki sily aby (i to przy pomocy Teka) wyciagnac go na powierzchnie co w koncu im sie udalo.
W miedzyczasie na pomoc Veriene ruszyl Alemir. Silna dlon chwycila ja za reke, ktora ta omal nie odtracila przerazona tym co dzieje sie wokolo i nie do konca jeszcze rozbudzona. Szczesliwy traf chcial aby w poblizu roslo drzewo idealnie odpowiadajace wymaganiom Alemira. Chwyciwszy jedna dlonia gruba galez, druga szarpnal reke Veriene i sekunde pozniej oboje lezeli juz na nieco pewniejszym gruncie. Veriene wyladowala miekko na jego klatce piersiowej. Alemir zas dosc bolesnie odczul spotkanie z ziemia.
Posv natomiast zapewne chcac dobrze rozrzucil plonace wciaz galezie stanowiace ognisko. Blad. Sucha sciolka zaja sie niemal natychmiast odcinajac mu droge od reszty towarzyszy. Jedyna pociecha mogl byc fakt iz mech najwyrazniej zrezygnowal z dalszego atakowania. Tylko gdzie podzial sie Ashur?

Ashur

Jako, ze nikt nie pospieszyl ci z pomoca marne miales szanse na wygrzebanie sie z pulapki. Grzeznac coraz glebiej i glebiej poczules nagle jak cos zaczyna ciagnac cie za kolnierz. Uchwyt byl pewny, a istota zadziwiajaco mocna. Z ulga poczules jak centymetr po centymetrze zamiast znikac w ziemi, wydostajesz sie na powierzchnie. Pozostaly ci jeszcze tylko nogi gdy ogien wywolany przez Posva w celu ratowania was, zaczal sie do ciebie zblizac. Czasu bylo niewiele, a niewidzialna sila zniknela. Byles zdany tylko na siebie o ile ktos z towarzyszy nie spostrzeze twojego niezbyt milego polozenia.



Plomienie z kazda chwila przybieraly na sile. Nie bylo tu co prawda wiatru jednak suchosc mchu i sciolki zrobila swoje. Nie bylo czasu na zastanowienie sie. Posv byl odciety, wyposarzenie wlasnie zmienialo sie w popiol, a do was z niezwykla predkoscia zblizala sie sciana ognia. Musieliscie uciekac.... No chyba, ze ktos bedzie na tyle zdolny aby stawic czolo kolejnemu niebezpieczenstwu.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 18-09-2007, 10:21   #127
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Kiedy najpierw chwyciła go czyjaś dłoń poczuł nadzieję. Potem chwyciło go coś śliskiego i pomyślał o czarnych mackach wychodzących z jeziora. Ten dotyk był jednak inny, nie parzył, coś jakby skóra jakiegoś gada. Nagle przypomniał sobie Lanoretha zmieniającego się w wielkiego pytona i miał nadzieję, że dobrze odgadł. Poczuł jak obydwaj strażnicy ciągną go ku górze i w końcu opuścił swój zimny grób. Ciężko wtoczył się na powierzchnię wyrzucając z siebie ziemię, którą miał w ustach i przecierając twarz jakimś wielkim liściem. Nie wiele to dało, dalej wyglądał jak jakiś błotny golem ale przynajmniej widział teraz w miarę dobrze. Był wyczerpany tak długą walką z żywiołem. Dysząc ciężko na kolanach poczuł swąd spalenizny. Las wokół nich zajął się błyskawicznie ogniem. Wydawało się, że mech który wciągał ich pod ziemię teraz miał większe problemy. Teraz jednak mieli ważniejsze sprawy na głowie. Czas szybko się stąd wydostać. Sam jednak był zbyt wyczerpany, żeby przemieszczać się szybciej niż płomienie, które zaczęły się rozrastać do rozmiarów małego piekła.

-Tek.. Lanoreth.. - skierował swoje słowa do najbliższych Strażników - musimy stąd uciekać.. odnaleźć resztę..

Genoshian zaczynał powoli majaczyć a jego siły wyczerpywały się szybciej niż baterie króliczków z reklamy duracela. Poczuł jak ktoś zakłada sobie jego rękę na plecy a następnie usłyszał słowa przekrzykujące odgłos palonego drewna.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
traveller jest offline  
Stary 18-09-2007, 13:15   #128
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Veriene trochę zmieszana zsunęła się z Alemira.
- Dziękuję... - powiedziała pomagając mu wstać. Popatrzyła po pobojowisku. Wyglądało to strasznie. Sprzęt płonął, ognień coraz bardziej się rozrastał... Wtedy zobaczyła Ashura siłującego się z tym mechopodobnym... czymś.
- Trzeba mu pomóc! - krzyknęła do Alemira i szybko, ale ostrożnie ruszyła w jego stronę. Gdy była już obok, chwyciła go mocno za rękę. Próbowała go wyciągnąć. Jednocześnie starała się znaleźć coś, czego mogła by się chwycić.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 18-09-2007, 20:52   #129
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Tajemnicza siła chwyciła Ashur za kołnierz ratując mu tym samym życie…Przynajmniej na chwilę…Stanąwszy pewnie na nogach mężczyzna dostrzegł w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł. Wkoło szalał ogień, za którego dochodziły krzyki jego towarzyszy. Żar płomieni sprawiał, że Ashur instynktownie zasłonił twarz dłońmi. Nie uchroniło go jednak to przed gryzącym dymem, który podrażniał jego płuca i oczy. Wielkie słone krople pojawiły się na jego polikach. Z gardła wydobywał się ciężki, suchy kaszel.
-Cholera…-zaklnął- nie tak wyobrażałem sobie mój koniec. Skończę tu jak kurczak na rożnie…

Nagle ścianę płomieni przeszyła czyjaś dłoń. Veriene…pomyślał strażnik chwytając jej rękę jak ostatnią deskę ratunku. Kobieta pociągnęła go, a on ze swojej strony z całych sił rzucił się w płomienie mając nadzieję, że przez nie przeleci…
Żar…ciśnienie, które niemal sprawiło, że Kalidianinowi rozerwało płuca…
Ale już po chwili Ashur znalazł się w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Z całego zdarzenia wyszedł bez większych obrażeń poparzone miejsca na ciele powoli poczęły się leczyć. Najgorzej wyglądały jego włosy, które zajęły się prawie całe ogniem. Ashur narzucając na nie swoją bluzę.
Obok niego klęczała Veriene. Kobieta przypatrywała mu się przez chwilę, po czym wstała.
-Dziękuję…ocaliłaś mi życie. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę…

 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 18-09-2007, 20:55   #130
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
- Nie ma sprawy... Ale nie czas teraz na podziękowania. Wynośmy się z tego piekarnika - krzyknęła do reszty.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172