Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2007, 19:31   #31
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Zsunięcie się po zboczu z pewnością było dla Teka bolesnym doświadczeniem, ale dzieki Kyro szybko się otrząsnął. Gdy strażniczka zeskoczyła on podbiegł do krawędzi, akurat aby zobaczyć jak lądowała. Potem już biernie obserwował jak bestia ją chwyta i wznosi okrzyk. Właśnie ten krzyk zdziwił Teka najbardziej. Skierował wzrok na ciało leżące za potworem, po tratowaniu przez taką istotę powinno być dużo krwi i flaków, a przynajmniej powinno nim porządnie sponiewierać. Jednak zwłoki wyglądały całkiem dobrze, przynajmniej z tej odległości.
Tek uśmiechnął się i cicho zachichotał spoglądając na znowu na bestię. Jeśli było tak jak podejrzewał, i stało się to za sprawą Kyro, to była ciekawszą osobą niż uważał z początku.
Z takimi podejrzeniami nie mógł się jednak rzucać na tego potwora. "Nie, to byłoby... niemoralne." Zaśmiał się w duchu.
Nie miał zamiaru jednak dzielić się tymi podejrzeniami z resztą grupy i pozbawiać się ciekawego przedstawienia oraz szansy ocenienia możliwości nowych. Wolał poczekać. Chwycił worek który zostawił za sobą i spokojnie klęknął na jedno kolano przy krawędzi półki, aby mieć na wszystko dobry widok. Potem bez pośpiechu umieścił bransoletę na swojej prawej ręce, i zaczepił hak na linę. Cały czas przypatrywał się swoim kompanom na dole.
Bolało go jedynie to, że Lanoreth jak zwykle podszedł do wszystkiego spokojnie i bezstresowo, zamiast zaszarżować w dzikim szale...
 
__________________
Watch your back,
shoot straight,
conserve ammo,
and never, ever, cut a deal with a dragon.
Julian jest offline  
Stary 01-09-2007, 01:56   #32
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Genoshian ruszyl pedem nie zwracajac uwagi na strach, ktory przeciez byl dla niego uczuciem obcym i niegodnym. Bestia zblizala sie z kazda chwila. Nagle cos jesnego pojawilo sie przy niej i Kyro zatapiajac swe kly w ramieniu stwora. Zdziwiony nie zdazyl wychamowac i z calym impetem uderzyl w futrzaka i uwieszonego na jego ramieniu wilka. Szczescia bylo jedynie tyle iz zaskoczone monstrum wypuscilo z lap dziewczyne, ktora natychmiast odskoczyla na bezpieczna odleglosc (tym ze byl to skok w gore i wyladowanie na pobliskim monolicie skalnym nie mieliscie czasu sie narazie zastanawiac). Uderzenie o twarde podloze nie nalezalo do najlagodniejszych. Wilk luzujac zacisk odturlal sie na bok skialczac zalosnie z podwinieta lewa laa. Genoshian nadal lezac na besti poczul nagle jak ostre pazury wdzieraja sie w jego cialo, a ciepla ciecz splywa w dol jego uda w ktore wlasnie wyladowal belt. Musial cos zrobic i to najlepiej diablenie szybko.

Veriene.

Nie mialas okazji zastanawiac sie dlaczego belt, ktory przeciez wystrzelilas z precyzja trafil w niewlasciwe cialo. Cos w tobie powoli zaczynalo ozywac czerpiac sile z otaczajacego was zla, ktore powoli zaczelas odczowac. ONA zywila sie nim powoli rosnac w sile...

- Juz niedlugo, slodka dziewczynko oni wszyscy cie znienawidza... Taaakkk woda z tego zrodelka da mi sile aby juz na zawsze pokonac to twoje slabe jestestwo. Nareszcie nadejdzie moj czas.


Ashur.

Lapa bolala niemilosiernie. Skialczac probowales ulozyc ja tak aby zniwelowac ow bol. Najgorsze jednak bylo to iz najprawdopodobniej lapa, a tym samym reka, byla zlamana.

Lanoreth


Bestia wlasnie zlapala z toba kontakt wzrokowy gdy potezny Genoshian na spolke z wilkiem ja powalili. Kontakt zostal natychmiast zerwany.

Tek


Idac powoli obserwowales kotlowanine przed soba... Amatorzy i glupcy, przebieglo ci przez glowe. W takim tempie zdobywania obrazen zgina zanim przekrocza prog jaskini......

Geroshian

Ostre pazury przejechaly po twoich plecach zostawiajac po sobie glebokie rany . Bol sparalizowal cie i niemal oslepil. Zachowales jednakze tyle rozsadku aby pomimo ran oderwac sie od wlochacza i odturlac poza zasieg jego lap. Tylko co z tego skoro stwor wlasnie sie podnosil wydajac z siebie ogluszajace ryki wscieklosci.....

Kyro glebokimi chalstami nabierala powietrza w pluca. Poki co nie byla zdolna wam pomoc, .. a moze nie chciala?

Ramie besti zakrwawione po ugryzieniu wilka powoli acz sukcesywnie zaczelo tezniec i parowac gdy lod w nim narastajacy stykla sie z cieplym powietrzem wokolo. Niestety bylo to tylko jedno ramie.....
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 01-09-2007 o 01:59.
Midnight jest offline  
Stary 01-09-2007, 11:23   #33
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Ból w łapie sprawił, że Ashur nie był w stanie dłużej utrzymać postaci opiekuna. Zresztą zdawał sobie sprawę, że musi odnaleźć kogoś, kto nastawi mu tą rękę zanim ta się źle zrośnie. Miał niewiele czasu. Jego zdolności regeneracyjne powinny dokonać uleczenia ramienia w kilka minut. Rozglądając się wkoło Ashur starał się rozeznać w sytuacji. Geroshian leżał zakrwawiony na bestii, która z rykiem starała się podnieść. Ashur wiedział, że znajduje się on w wielkim niebezpieczeństwie. Lecz co z tego. Mając bezwładną rękę Kalidianin i tak nie mógł nic uczynić. Ratowanie więc towarzysza pozostawił Tekowi i Lanorethowi, którzy znajdowali się najbliżej. Sam zaś pobiegł w stronę Alemira:
-Alemir szybko pociągnij mnie za rękę! Musisz ją nastawić
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 01-09-2007, 13:07   #34
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Genoshian odturlał się krzycząc i łapiąc za plecy. Przynajmniej chwilowo uratowało go to od pewnej śmierci ze strony potwora. W całym swoim długim życiu usłanym walką nie doznał takiego bólu. W ciągu zaledwie kilkunastu sekund przyjął na siebie ilość obrażeń, która nie jednego posłałaby do grobu. Wiedział, że życie zawdzięcza tylko swojej kondycji i sztucznemu szkieletowi, który znacznie przedłużał jego szanse na przeżycie. Nie miał czasu zastanawiać się czemu Veriene wbiła bełt w jego ciało. Wzrok przesłoniła mu gęsta mgła, mimo to starał się zignorować ból i skupić zmysły na tyle, żeby uniknąć kolejnego ataku ogromnej bestii.. Czuł otaczający go zewsząd swąd krwi. Nigdzie nie widział Kryo, ale podejrzewał że udało jej się jakoś wyjść z tego cało. Z boku usłyszał cichy skowyt wilka, jak podejrzewał był to Ashur, który niefortunnie znalazł się między dwoma gigantami. Miał nadzieje, że nie wywołało to u niego poważniejszych obrażeń, ale w tej chwili musiał martwić się o własny los. Usłyszał ryk rozwścieczonego potwora, który wyraźnie pragnął wziąć rewanżu. W duchu miał nadzieje, ze jego towarzyszom uda sie go jeszcze uratować. Nadzieje te jednak rozwiały się szybko kiedy przyszedł atak. Nie miał żadnych szans na obronę. Poczuł jak dwoje ze zdrowych, ogromnych ramion stwora zaciska się na jego szyi zabierając ostatnie pokłady powietrza. Wiedział, że za chwilę jego życie zgaśnie niczym płomień świecy.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 01-09-2007 o 13:40.
traveller jest offline  
Stary 01-09-2007, 14:05   #35
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
- O nie! - krzyknęła. ~Jak to możliwe... Bełt był tak dobrze wystrzelony...~ W tym momencie usłyszała JEJ głos w głowie. ~Nie... Odejdź ode mnie... Nie chcę... Nie pozwolę...~ Opanowała się jednak. Wyciągnęła miecz i ruszyła na bestię. W końcu, to przez nią Genoshian był teraz w niebezpieczeństwie... Cały czas nie mogła się oprzeć wrażeniu, że to ONA zmieniła bieg bełta... Teraz już nie mogła sobie pozwolić na błąd. Doskoczyła do bestii wykonując szybkie cięcia. Nie mogła użyć elektryczności, bo, po pierwsze, mogła porazić Genoshiana, a po drugie ONA znów mogłaby zwiększyć moc zaklęcia... Starała się odwrócić uwagę potwora od towarzysza. Gdy potwór atakował, robiła tarczę z elektryczności. Sama starała się odciągnąć bestię jak najdalej i trafić ją w krtań.
 
Odyseja jest offline  
Stary 02-09-2007, 03:50   #36
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Genoshian byl w prawdziwych tarapatach. Potezne lapska potwora zaciskaly sie na jego szyji odbierajac zdolnosc oddychania. Juz widzal przed oczami czarne platki wsrod czerwonych otoczek gdy napastnik zwolnil chwyt.
Veriene ogarnieta niezrozumiala dla innych pasja bliska furi natarla z mieczem w dloni tnac niespodziewajacego sie niczego potwora. Bardziej zdziwiony komarem, ktory osmielil sie mu przeszkodzic stwor odwrocil swa uwage od Geroshima w calosci skupiajac ja na dziewczynie. Jej ataki nie czynily mu najmniejszej szkody doprowadzajac jedynie do wscieklosci. Zamach lapa jaki wykonal odbil sie coprawda od elektrycznej tarczy wywolujac ryk bolu i swad spalenizny jednak byl to na tyle silny cios iz zepchnal ja niebezpiecznie blisko przepasci.
Nagle wsrod gor rozlegl sie spiew. Piesn byla bardzo smutna i delikatna, a tym ktorzy ja slyszeli przywodzila na mysl wolanie nieszczesnej duszy.. Wolanie o ratunek... Wlochate stworzenie zawylo przeciagle i szarza ruszylo w strone jaskini skad ow spiew dochodzil. Tak sie jednak zlozylo wsrod waszego nieszczescia iz Lanoreth, Tek i Posv jakims cudem znalezli sie na jego drodze. Potezne uderzenia opatrzonych w dlugie pazury lap odrzucily ich na boki. Nie baczac na to co stalo sie z owymi istotami tak glupio stajacymi mu na drodze zniknal w mroku.

Tek


Lapa zwalila cie z nog posylajac w kierunku Alemira, ktory wlasnie nastawial kosc poturbowanemu Ashurowi. Twoje cialo zadzialalo jak kula w kregielni. Alemir potknal sie i upadl na tylek. Ashur mial nieco mniej szczescia lamiac sobie wskazujacy palec zdrowej reki. Ty natomiast uderzyles glowa o kamien przez co twoj swiat na dluzsza chwile stracil swa zwyczajowa ostrosc przyoblekajac sie w czern. Nie straciles jednak przytomnosci.

Lanoreth


Ciebie rzucilo na glaz stojacy w poblizu powodujac silny bol w klatce piersiowej. Bedziesz mial szczesci jezeli wszystkie zebra okaza sie cale.

Posv

Wlasnie sie podnosiles gdy niespodziewanie cos z duzym impetem odrzucilo cie do tylu. Przez chwile zawsles w powietrzu po to jedynie aby wyladowac na kamiennym osowisku, ktore pod naporem twego ciala zaczelo staczac sie wprost w przepasc. Z toba wlacznie.

Veriene

Po kontrataku besti znalazlas sie na tyle blisko przepasci iz z niepokojem obejzalas sie za siebie. Westchnienie ulgi zamarlo ci jednak w piersiach gdy ujzalas poglebiajaca sie ryse dokladnie pod twoimi nogami.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 02-09-2007, 11:05   #37
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Lanoreth na chwilę stracił koncentrację na wydarzeniach, gdy odwracał się, by zobaczyć, skąd dochodziła dziwna pieśń. Moment wystarczył - nie zauważył, jak bestia rusza w kierunku jaskini. Czyżby także szukała źródła dźwięków? A może je znała? Myśli jednak musiały zaczekać. Wielkie ramię odtrąciło Lanoretha, rzucając go wprost na wielki głaz. Przeszywający ból w klatce piersiowej zamroczył go tak, że przez długi moment nic nie widział. Potem zamknął oczy i zaklął cicho.
Z trudem ułożył się w dogodniejszej pozycji. Tak, by ból mijał - jak miał nadzieję Lanoreth, a zarazem, by zobaczyć co z resztą. A nie było z nimi dobrze...
Mężczyzna oddychał głęboko, starając się dojść do siebie.
 
Diriad jest offline  
Stary 02-09-2007, 11:45   #38
 
Mael's Avatar
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Przeklęty stwór – pomyślał Ashur rozglądając się po pobojowisku. Nagle próbując zacisnąć pięść poczuł wielki ból. Cholera kolejne złamanie- przyglądając się zaś dłoni dodał- hmm to tylko palec…aaaaaa!!!- krzyknął pociągając za kciuka, tak aby kość się nastawiła. Powoli też zaczął ruszać wcześniej złamaną ręką oceniając jak się zrosła. No tak tego się spodziewałem. Ramię źle się zrosło, ale na szczęście nie przeszkadza mi. Kiedy wrócimy do bazy lekarze będą musieli połamać ją jeszcze raz, tak aby ją odpowiednio nastawić… Oczywiście jeśli wrócimy, na co się na razie nie zapowiada. Kiedy Ashur przyjrzał się swoim obrażeniom począł rozglądać się po pozostałych. Niemal każdy ucierpiał w czasie starcia z potworem. W tym momencie jednak niezwłocznie trzeba było pomóc Genoshianowi. Tylko jak to miał zrobić?
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline  
Stary 02-09-2007, 11:50   #39
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Genoshian czuł, że to koniec.. Jeszcze chwila i... Nagle potwór niespodziewanie rozluźnił chwyt. Ciało Berserkera bezwładnie upadło o ziemię i uderzyło o skaliste podłoże.
Stracił przytomność.

Otworzył oczy. Krajobraz zmienił się całkowicie. Stał teraz na jakimś innym planie, w miejscu które wyglądało na miejsce jakiejś ogromnej bitwy. Faktycznie nagle zdał sobie sprawę, że bitwa ta wciąż trwa. Setki.. Tysiące zamazanych szybkich kształtów krążyło w okół niego niczym stado sępów. Zaskoczony złapał się za ranę na plecach. Nic.

-Czy to sen?

Zapytał cicho sam siebie.

-Czy umarłem?

Nikt nie udzielił mu odpowiedzi. Wojownicy w okół niego wydawali się jacyś.. dziwni.. nieobecni. Genoshian dotknął jednego z nich tylko po to, żeby poczuć chłód kiedy jego ręka przeszła na wylot. Ich ruchy raz zwalniały, pozwalając zobaczyć swoją postać by po chwili przyspieszyć pozostawiając dla zwykłego oka tylko rozmazaną plamę. Nagle usłyszał głos który zmroził go jeszcze bardziej niż panujący w okół kosmiczny chłód z którym nawet on przyzwyczajony do niskich temperatur ledwo dawał sobie radę.

-Przeklęty po stokroć, przeklęty jesteś olbrzymie. Przeklęci po stokroć, przeklęci twoi towarzysze.

Wysoko na poskręcanej spirali starych, zniszczonych schodów stał przygarbiony na lasce starzec. Jego szkaradną twarz przecinała ilość zmarszczek tak odrażających, że Genoshian zapytał w duchu sam siebie jak to możliwe, że ta istota jeszcze żyje.

-Zamilcz! Powiedz mi lepiej gdzie jestem. Co to za diabelskie miejsce?

Dźwięk głosu Genoshiana, który w normalnych warunkach większość nieznająca go wzięłaby za krzyk mimo, że wypowiedziany z dużą mocą; cichł stopniowo zanim dotarł na szczyt schodów, także wydał się najwyżej szeptem. Na popękanych wargach starca zagościł ironiczny uśmiech którym chciał przekazać olbrzymowi jak bardzo mały jest w tym świecie.

-W miejscu gdzie wszystko się kończy a inne zaczyna. Miejsce gdzie krzyżują się wszystkie drogi. Miejsce ponad mrokiem i światłem. Miejsce dusz przeklętych gdzie gnić będą po stokroć dłużej niż żyły... <cichy chichot>

Jego śmiech szybko stawał się coraz głośniejszy. Genoshian ze zdumieniem patrzył jak ziemia zaczyna drżeć tak jakby spowodował to śmiech szaleńca. Starzec wypuścił z ręki laskę i padł na kolana. Pęcherze na jego starej twarzy zaczęły pękać i jeszcze bardziej deformować mu twarz. Jego białe włosy powiewały teraz ku górze. Genoshian odwrócił wzrok. Zakrył rękoma uszu z których zaczęła płynąć krew. Spojrzał w górę. Nad głową starca uformował się wir, który błyskawicznie odrywał ogromne części podłoża ciągnąc je wszystkie ku sobie. Czując, że odrywa się nogami od ziemi desperacko złapał się jednej z większych skał. Poczuł jak pod naciskiem jego ogromnych ramion skała zaczyna pękać aż w końcu się rozpada. Wir z jeszcze większą siła wsysał go ku górze. Lecąc ku niemu udało mu się jeszcze złapać kawałka schodów, które mimo wyglądu wydawały się lepiej znosić działanie wiru niż reszta tego dziwnego świata. Odwrócił głowę widząc jak cyklon za jego plecami nabiera jeszcze większych rozmiarów. Cały świat.. nawet duchy wojowników i gwiazdy na niebie znikały w paszczy tej nienasyconej bestii. Widział jak schody także w końcu ulegają tej ogromnej sile krusząc się i odrywając. Tracił siły. Puszczając się schodów czuł ulgę, że to wszystko w końcu się skończy. Leciał spokojnie, pogodzony z losem na spotkanie swojego przeznaczenia. Wydawało mu się, że za sobą wciąż słyszy śmiech. Wiedział, że to niemożliwe ale wciąż go słyszał. Ten sam szalony śmiech na, którego zamazane wspomnienie jeszcze nie raz miał go przejść lodowaty dreszcz. Zamknął oczy i pogrążył się w otchłani wiru.



Słyszał nad swoją głową różne głosy. Nie potrafił odróżnić słów...
Wydawały się takie odlegle... Czemu ktoś zakłócał mu spokój? Wreszcie znalazł ukojenie a teraz znowu chcą pozbawić go tego błogiego spokoju. Ciemność zaczęła stopniowo przechodzić w jasność zostawiając za sobą wspomnienie starca i dziwnego świata. Powoli otworzył oczy.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 02-09-2007 o 14:49.
traveller jest offline  
Stary 02-09-2007, 14:02   #40
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
*Cholera jasna!* pomyślał Alemir kiedy upadł. Natychmiast wstał i usłyszał krzyk bólu Ashur.
- Nie ruszaj się! - rozkazał mu. - Nastawię ci te kości szybko i pomożemy towarzyszom.
Oprócz głupoty Alemir nie lubił także nadmiernej pewności siebie. Jeżeli Ashur pozwoli sobie pomóc, Alemir nastawia jego kości.
- Teraz poczekaj tutaj - mówi do towarzysza, kiedy kości są już nastawione. - z tym złamanym palcem niewiele zdziałasz w walce.
Po tych słowach Alemir zmienił się w białego tygrysa i pobiegł w stronę bestii.
Lecz w zasięgu wzroku nie widział żadnej bestii, jedynie poturbowanych towarzyszy.
Jako prawdopodobnie jedyny "cały" zmienił się w swoją normalną postać i starał się pomóc innym, zaczynając od Genoshiana który wydawał się wyglądać najgorzej.
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 02-09-2007 o 22:54.
Gettor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172