|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-07-2008, 17:25 | #31 |
Reputacja: 1 | Haen szybko ocenił sytuację. Doskonale wyczuwał unoszącą się nad zebranymi ochroniarzami aurę strachu. Mieli walczyć w sprawie, której znaczenia nawet nie pojmowali. Forest zdecydowanie przekraczał swoje uprawnienia. "On skazuje ich na śmierć. W imię czego? Obrony świątyni? To przecież tylko budynek, a podstawowym obowiązkiem jedi jest ochrona życia, a nie budynków. Jeśli on chce to robić, to jego wola, ale zmuszanie innych do poświęcania życia?" Gniewne myśli przemykały przez głowę koruna. W dodatku najwyraźniej nikt nie koordynował obrony świątyni. Każda grupa wyglądała na osobny oddział, który sam postanowił stawić czoła atakującym. Żwawo ruszył w kierunku grupki, która zebrała się pośrodku holu. "Nie ma szans na utrzymanie się. Atakują nas elitarne jednostki WARu, świetnie wyszkolone i zorganizowane, a my wystawiamy przeciw nim tych nieszczęśników, którzy karabin blasterowy widzieli ostatni raz na strzelnicy. O ile w ogóle kiedykolwiek mieli go w rękach. W dodatku żadnej jednolitej strategii działania. W holu trwa bitwa, a on myśli o odcięciu im odwrotu przez zablokowanie drzwi." Zbliżywszy się do zebranych, którzy przestali rozmawiać i czekali na niego, Haen złożył pełen szacunku pokłon. To było wyśmienite ćwiczenie cierpliwości i opanowania ... nie tylko dla niego. Kątem oka zobaczył, że Forest nabiera powietrza, aby coś powiedzieć, ale korun go ubiegł, gdyż właśnie się wyprostował i patrząc wprost w oczy rycerza powiedział. - Owszem, uciekam z holu. Trwa tam walka, a oddziały komandosów Wielkiej Armii Republiki w sile co najmniej 1 batalionu już są na terenie świątyni. Jednak ciągle nadciągają nowi. Mają ze sobą oddziały saperów, więc zablokowanie drzwi nic nie da, sforsują je w ciągu najwyżej minuty. - zawiesił na chwilę głos i rzucił szybkie spojrzenie na zebranych ochroniarzy, którzy przestali się kręcić bez celu i słuchali relacji. "Raz kozie śmierć. Muszą wiedzieć, że walka nie jest jedynym rozwiązaniem. Forest poświęci ich bez mrugnięcia okiem. Co prawda "Nie ma Śmierci - jest Moc", ale oni nawet nie mają pojęcia o Mocy." Spojrzał na Foresta i dokończył - Dlatego mistrz Qaren zasugerował ewakuację świątyni, aby ocalić jak najwięcej istnień. Tak rozproszeni, bez koordynacji działań mamy nikłe szanse na skuteczną obronę. Lekko spięty czekał na reakcję Foresta. Zapewne będzie gwałtowna. Haen przypomniał sobie ostre słowa młodego jedi w jadalni. |
08-07-2008, 19:31 | #32 |
Reputacja: 1 | Wszyscy w najbliższym otoczeniu spojrzeli z nie pokojem na padawana. Jedno na pewno mu się udało- naruszyć jako takie morale, które do tej pory panowało w całym oddziale. Zapadło milczenie, nawet ci dalej którzy coś miedzy sobą mamrotali pod ścianą obejrzeli się w stronę jedi. Oficer ochrony spoglądał na swoich ludzi, jak by nie do końca wiedział jaka będzie reakcja. Jedi patrzyli się to na Foresta, to na padawana, jakby spodziewali się nagle jakiegoś ataku. Forest jednak nic nie okazał, obserwował tylko lodowatym spojrzeniem Haena. W końcu się odezwał tonem niezwykle spokojnym, ale i zimnym. W powszechnym milczeniu doskonale było go słychać w całym pomieszczeniu. -A myślisz, że jakie mamy szansę, iż nawet ćwierć jedi, młodzików, sił porządkowych w świątyni zdoła uciec? Czy zastanawiałeś się jakim sposobem tyle istnień ma przejść niezauważona w jakieś bezpieczne miejsce? Myślisz że klony nie dotrą do różnego rodzaju zakamarków, przejść? Może mieli by większe szanse gdyby Qaren jako mistrz jedi, pokierowałby obroną świątyni, a nie ponownie unikał odpowiedzialności za Zakon i Republikę. Nie młody padawnie, tu nie znajdziesz prostych wyborów, które rozwiążą problemy. Qaren dobrze o tym wie, pytanie czy kiedykolwiek się z tego rozliczy. Jeśli ktokolwiek ma przeżyć inni muszą bronić świątyni. Jeśli obrałeś taką drogę jak Nejl, ewakuuj się i tych, których możesz, póki możesz.- Niespodziewanie odwrócił się od Haena do oficera ten stanął na baczność. Głos miał znacznie bardziej zdecydowany i stanowczy, teraz w całej sali było go bardzo wyraźnie słychać.- Kapitanie zmiana planów. Nie mamy czasu tworzenie blokad. rozdzielić ochroniarzy na szóstki bojowe i niech zajmują najdogodniejsze pozycje do obrony wokół północnej części skrzydła mieszkalnego. Bronić pozycji tyle ile się da, później wycofywać się w głąb. Dowództwo nad tymi oddziałami przejmą jedi, albo jeśli nie będzie żadnego najstarszy rangą. Każda chwila się liczy. Wykonać! Nim rycerz skończył wydawać rozkazy już niemal wszyscy stali na równych nogach i sprawdzali swoje karabiny. Większość już je odbezpieczała, część z pewnym trudem, ale również zdołali przygotować broń. nikt się nie ociągał, czy to w ferworze przygotowań, czy po prostu zdecydowani na walkę, nikt się nie ociągał, lub nie starał się opuścić reszty. Kapitan zasalutował i w biegu zaczął wybierać kolejne szóstki. Forest spojrzał jeszcze raz na Haena a potem na a resztę jedi i kiwnął im głową - Niech moc będzie z wami. - I z tobą Forest- odpowiedzieli
__________________ the answer to life the universe and everything = 42 Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy! Ostatnio edytowane przez enneid : 08-07-2008 o 19:42. |
08-07-2008, 23:55 | #33 |
Reputacja: 1 | Obserwacja rozmowy Jedi dała Garremowi chwilę wytchnienia. Tym razem miał czas na odnalezienie własnej roli we wszystkim. Eskorta młodzików. Jeśli wziąłby w niej udział, to raczej nie jako obrońca. Nigdy nie był ćwiczony w jakiejkolwiek broni, choć posługiwanie się pistoletami blasterowymi nie może być aż takie trudne. Może zawsze zawrócić do hangaru i udawać, że nic się nie stało. Wówczas zwrócił się do niego mistrz Nejl. Garrem czekał, aż powie coś w jego stronę, kończąc jednocześnie jakiekolwiek spekulacje co do dalszych zadań. No i bothanin dostał wybór. - Panie Garrem, idzie pan ze mną czy z Darnokiem i Av'va? Przyznam się, ze nie wiem gdzie będzie bezpieczniej, tam przynajmniej gdzie ja idę będzie więcej jedi... ale to pan musi podjąć tą decyzję W głowie technika pojawiły się dwie, wyraźne ścieżki posiadające swoje plusy i minusy. Jeśli poszedłby z Nejlem trafiłby do grona wykwalifikowanych Jedi. Zawsze to dodatkowe poczucie bezpieczeństwa, gdy ma się po swojej stronie kilkanaście mieczy świetlnych. Ale gdzie byłaby w tym jego rola? Walczyć nie potrafił, rannych nie opatrywał, wszyscy tam byli obcy, no i najważniejsze - nie był Jedi. Mógł iść jeszcze z Ay've i tym Zabrakiem, aby eskortować młodzików. Znał Ay've, która była zupełnie inna od tych "dziwaków z mieczami świetlnymi" (ktoś ich tak określił, ale Garrem nie pamiętał gdzie), ponadto istniała szansa co do jego zadania. Wprawdzie nie mogli liczyć na jego ręce do walki, ale ma pewne talenty, których Jedi nie mają. Na niekorzyść tego wyboru dochodził fakt, że tak naprawdę nie wiedział na kogo natrafią. Komandosi, którzy zaatakowali świątynię, nie uznawali bothańskich techników za niebezpieczeństwo. Tak bywa. Podjął decyzję. Skłonił się lekko w stronę Nejl'a. - Mistrzu Jedi, już podjąłem decyzję - powiedział cicho. - Wprawdzie obecność Jedi jest rzeczywiście bardziej bezpieczna, ale nie widzę tam swojej roli... Pomogę Ay've i Darnokowi w ich misji, tak jak będę mógł O ile wcześniej nie wykorkuję... Potem dołączył do dwójki Jedi. - Jesteście zadowoleni czy nie, ale idę z wami - rzekł. - Możecie liczyć na moją pomoc... o ile nie będzie to walka... |
09-07-2008, 09:41 | #34 |
Reputacja: 1 | Haen spoglądał spokojnie w oblicze młodego jedi rozważając jego słowa. - Bez wątpienia masz rację. Jednak uratowanie nawet jednego istnienia jest warte zachodu. Poza tym Qaren mówił o ewakuacji, a nie ucieczce. Myślę, że nie opuści świątyni, dopóki nie będzie pewien, że zrobił już wszystko, co mógł. Młodziki będą potrzebowały przewodnika, aby przemknąć się, więc pobiegnę do nich, aby wasza ofiara nie została zmarnowana. Niech moc będzie z wami. Pokłonił się wszystkim i ruszył biegiem w kierunku wyjścia. "Daleko Ci Foreście do mądrości mistrza Qarena. Ale tacy jak ty też są potrzebni. Bez wątpienia opóźnisz choć trochę pochód klonów dając nam więcej czasu na ucieczkę." pomyślał niewesoło. A czasu miał coraz mniej. Szybko minął hol i wpadł w korytarz prowadzący do pomieszczeń młodzików. Musiał się tam dostać jak najszybciej ... |
11-07-2008, 18:36 | #35 |
Reputacja: 1 | Oczywiście poszła za Darnokiem, za słowami jej mistrza tylko przez bezsensowną grzeczność stał pytajnik. To była jedna z tych sytuacji, kiedy sprzeciw nie zdałby się na nic. Pozostawało tylko cicho, bez zbędnych dodatków powiedzieć "Tak, mistrzu". Można sobie było najwyżej pozwolić na lodowaty, twardy ton. Pokorne schylenie głowy oczywiście by do niego nie pasowało. Poszła za rycerzem, który nie potrafił zachować zdecydowania i godności tylko dlatego, że starszy jedi podniósł głos. Jaki był więc z niego rycerz? Komuś takiemu Nejl oddał ją pod komendę. Mistrz Qaren oddał ją pod komendę. Komuś, kto swoją rycerskość mieści najwyraźniej w kanonicznym machaniu mieczem. "Zobaczymy, kto komu będzie pomagać." - Wierz mi, Garr, tam, gdzie będzie więcej jedi, nie będzie na pewno bezpieczniej. Już ich w tym głowa, żeby było tam niebezpiecznie. |
12-07-2008, 20:25 | #36 |
Reputacja: 1 | Część ochroniarzy już biegło na wskazane im pozycje. Również jedi przyłączyli się do pojedynczych oddziałów. Haen wybiegł na korytarz i niemal wpadł na kolejnych 3 jedi i dwóch starszych padawanów, którzy mieli pewno taki sam cel co Forest. "Jeśli ktokolwiek ma przeżyć inni muszą bronić świątyni" Gdzieś za słowami Foresta Haenowi zdawało się ze słyszy coś nieco innego "Jeśli ktokolwiek ma przeżyć inni muszą zginąć". Pytanie ilu będzie musiało zginać by przeżyło choć paru? Mijał kolejną odnogę od korytarza, a odgłosy strzałów zniknęły całkowicie. Lecz moc huczała. Ciągle czuł jej zawirowania, niczym fale na wzburzonym morzu okrytego mrokiem burzowych chmur ciemnej strony mocy. Widmo zagrożenia pulsowało a Korun nie był w stanie stwierdzić na ile to niebezpieczeństwo było bliskie, czy miecza nie powinien już wyciągnąć, gdy kolejne gwałtowne uderzeniem nurtu mocy chwiało jego samokontrolę. W końcu ostanie drzwi zamknięte na kod. nie było to częste, lecz Haen jako starszy padawan miał dostęp do wewnętrznych kodów zabezpieczających. Wpisał go pospiesznie niestety pomylił się w ostatniej cyfrze. Za drógim jednak razem nie było już żadnej pomyłki i wpadł do kolejnego holu... który byl nienaturalnie pusty i w jakiś sposób mroczny. Fontanna na środku z egzotycznymi roślina wokół, która niemal zawsze koiła dźwiękiem chlupiącej się wody teraz milczała ponuro. niemal chciało się usłyszeć piskliwe wrzaski młodzików, które ganiały po korytarzach marudzące jak zwykle o tej porze, tuż przed ciszą nona. lecz nic takiego nie było. Pozostało tylko pięć odnóg korytarzy znikających w półmroku. Czy już wszyscy stąd uciekli? *** Na słowa Garrena Nejl tylko kiwnął głową, nie okazując żadnego zaskoczenia. -Jeszcze się zobaczymy- w słowach Mistrz nie było jakiejś próby pocieszenia, ale pewność, jakby inna możliwość w ogóle nie istniała.- Nie moc będzie z wami- Po czym obrócił się i ruszył w ta stronę z której wyszedł wcześniej Darnok. Młody rycerz chwilę dłużej patrzył się za mistrzem po czym odwrócił sie i głosem nieco jeszcze zdenerwowanym powiedział lakonicznie- No to idziemy Z tego co Av've sie wydawało szli raczej tą samą trasę. Nie to ze ja pamiętała, ale ponownie mijali kilka szczególnych rzeźb, które mimowolnie wpadły jej do pamięci idąc w drugą stronę. Zabrak, choć szedł dość spiesznym krokiem z pewnością nie szedł tak szybko jak Qaren. Nie było więc większych problemów by dorównać mu kroku. Przy tym im dalej kroczyli przez korytarze świątyni był coraz bardziej bardziej rozluźniony. Tempo pochodu nie przeszkadzało mu brać głębszych wdechów i gdy byli gdzieś w połowie drogi zdawał się być już całkowicie spokojny. Av've która w małym bo w małym ale jednak w jakims stopniu opanowała empatię jedi, wyczuła również ta zmianę wewnętrzna. Cisza, która tak samo jak wcześniej wzmagała napięcie i ciemność nagle została przerwana przez rycerza, który zagadnął pytaniem niezbyt pasował do obecnej sytuacji i wrogiej atmosfery... -Jesteś padawanką mistrza Qarena? To musi być ciekawe doświadczenie uczyć się pod jego przewodnictwem. Wychowywał wielu doskonałych rycerzy.- Ton głosu zdawał się być nieco beztroski, choć dziewczyna dostrzegła, że sam Darnok dyskretnie ale czujnie zerkał na każdą od nogę od korytarza.
__________________ the answer to life the universe and everything = 42 Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy! |
13-07-2008, 21:13 | #37 |
Reputacja: 1 | Uczucie paniki wkradło się do umysłu Haena. Czyżby nie zdążył? Czyżby klony były szybsze i już zrobiły tu jatkę? Oczy nerwowo obiegły pomieszczenie szukając śladów walki. Był pewien, że nie pozostawiono młodzików bez opieki, więc walka bez wątpienia wywiązałaby się. Trochę się uspokoił nie widząc żadnych dziur po strzałach blasterów. Wziął dwa głębokie oddechy, aby uspokoić organizm po wysiłku. "Spokój, tylko spokój ... Pomyślmy." Wiadomość o ataku na świątynię bez wątpienia już tu dotarła, więc prawdopodobnie razem z nią jakaś instrukcja, co robić dalej. Instrukcja ta powinna być jeszcze dostępna w systemie komunikacyjnym świątyni. Może łączność radiowa nie działała, zagłuszana przez atakujące jednostki, jednak zwykłe terminale wciąż powinny działać. Szybko odszukał najbliższy terminal i zalogował się. Miał nadzieję, że jego poziom dostępu pozwoli mu na sprawdzenie ostatnich informacji ... |
14-07-2008, 01:25 | #38 |
Reputacja: 1 | "Nie trzeba być jedi, żeby widzieć, że ci jeszcze, chłopcze, gorąco po spotkaniu Qarenem. I to niby ja poddaję się emocjom?" "O masz, niezobowiązująca rozmowa. Zgroza." - Wnioskujesz z tego, że ciągle za mną chodził? Było już takich sporo. A w większości z całą pewnością nie byli mistrzami. W niczym. Nie wiem, jak ekscytująco wypada Qaren na tle innych mistrzów, bo żaden z nich mnie nie uczył. W zasadzie. Jakoś nie chciała wspominać teraz Shana Roo ale też czuła się mu winna choć tyle. "W zasadzie". "Teraz 'Kto cię uczył miecza?' albo 'Dlaczego chciałaś być jedi?'. Mogę się założyć." |
14-07-2008, 22:24 | #39 |
Reputacja: 1 | Zabrak uśmiechnął się pod nosem, nie odwracając jednak wzroku od korytarza, którym kroczyli. Choć kroki miał zdecydowane, a wzrok bacznie przyglądał się kolejnym metrom korytarza, reszta ciała była jak najbardziej rozluźniona, co wydawało sie nieco dziwne i nienaturalne biorąc pod uwagę całą sytuację. Również dla Garrena to zachowanie było niepokojące. Czyżby nie dochodziło do niego, że są w oblężonej świątyni? A może wiedział coś co dodawało mu tej pewności? Rycerz natomiast ciągnął dalej "swobodną" rozmowę: - Jesteś bardzo pewna swoich umiejętności, Av've. Nie trzeba jednak uczyć się od mistrzów w danej dziedzinie by się jej nauczyć, zazwyczaj wystarczy gdy nauczyciel wie nieco więcej od ciebie, by wynieść z tego coś wartościowego. Bo gdyby chciało sie znaleźć prawdziwych mistrzów trzeba by się nieźle namęczyć, a skutek byłby pewno marny. - Czy ten spokój był rzeczywiście udawany? Nie wyczula żadnego fałszerstwa, a ton jego głosu w żadnym miejscu nie załamywał się okazując jego zdenerwowanie. W sumie nawet nie było się pewnym co jest gorsze: czy milczenie w którym słyszy sie jedynie swoje kroki, a resztę tworzy wyobraźnia, czy może ten ton głosu w tej sytuacji. *** W wszystkich większych pomieszczeniach znajdywał się terminal. W ogólnym jednak półmroku korun musiał się jednak lepiej przyjrzeć ścianom, by zobaczyć duratsalowa płytkę w ścianie wraz z niewielkim monitorem. Terminal rozjaśnił się gdy Haen wcisnął pierwszy klawisz na ekranie. Pojawił się ciąg Informacji, które padawan pobieżnie przejrzał << Uwaga!! Blokada zewnętrzna Świątyni. Dostęp do danych ograniczony (poziom 1). Wymagana autoryzacja!>> <<Uwaga!! Żółty alarm- intruz (i) na terenie świątyni. Blokada głównych śluz. Postępowanie według wewnętrznych procedur. Dostęp do danych ograniczony (poziom 2). wymagana autoryzacja>> <<Uwaga!! Naruszenie punktów kontrolnych: A0, A1,....>> Długa lista przewinęła sie przez ekran, lecz dla Koruna symbole poszczególnych punktów nic nie mówiły. Przebiegł więc listę danych, i wpisał odpowiednie polecenie. Teraz tylko przyłożenie oka do czytnika tożsamości... <<Potwierdzenie Tożsamości: Haen Nexin (padawan)>> podać hasło...<<Blokada Dostępu. Brak wymaganych uprawnień>> Może jeszcze jedna próba? Może to jakiś feralny błąd? Zdał jednak sobie sprawę, że dostęp do tych zabezpieczonych danych mają najprawdopodobniej tylko mistrzowie i instruktorzy młodzików. Gdzieś usłyszał przytłumiony huk wybuchu.
__________________ the answer to life the universe and everything = 42 Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy! Ostatnio edytowane przez enneid : 14-07-2008 o 22:50. |
15-07-2008, 13:35 | #40 |
Reputacja: 1 | "Szlag by to. Jak mam postępować według wewnętrznych procedur, skoro nie ma ich na wypadek ataku na świątynię? Dobra, sprawdzę jeszcze tylko, czy system nie wysłał jakiejś informacji do mnie z wytycznymi i lecę. Muszę znaleźć młodzików." Haen nie miał wesołych myśli. Był o krok od uzyskania tytułu rycerza, ale ze względu na wojnę chwila ta ciągle się odsuwała. Zawsze były jakieś ważniejsze sprawy do załatwienia, misje ... Gdyby nim był na pewno miałby większe uprawnienia w systemie, a tak, ciągle był traktowany, jak padawan. Czuł, że porusza się po omacku i nie mógł liczyć na nikogo, był sam. Odetchnął głęboko ... gdzieś niedaleko coś wybuchło. Nie był w stanie stwierdzić, czy to był granat, czy też klony wysadzały właśnie zamknięte grodzie. W każdym razie nie miał chwili do stracenia. Szybko wystukał odpowiednie polecenie, zidentyfikował się i sprawdził informacje skierowane do niego w nadziei, że znajdzie przynajmniej informację o zalecanym miejscu zbiórki dla padawanów. "Tam mogą być też kierowani najmłodsi." |
| |