Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-01-2009, 22:34   #71
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

W skromnym, zamkniętym dla oczu ciekawskich gapiów alkierzu przy grubo oheblowanym stole siedziały dwie istoty – całkowite przeciwieństwa. Wysoka, piękna kobieta o długich białych włosach i tunice tegoż samego koloru, wzbogaconej srebrnymi nićmi, wyglądała niczym księżniczka – egzotyczna księżniczka, zważywszy na pokrywający lewą część jej ciała przedziwny tatuaż – dzieło jakiegoś zamorskiego mistrza lub...boga może? Naprzeciwko niej natomiast w sfatygowanych podróżą, żebraczych szatach nijakiego koloru siedział zgrzybiały starzec z siwą, potarganą brodą. Patrząc na jego chude, wystające członki, zapadłe policzki i głębokie bruzdy na twarzy, można było wywnioskować, że niewiele mu już życia pozostało... Tak, można było, jeśli nie spojrzało się w otoczone pajęczyną zmarszczek błyszczące oczy, z których raz za razem błyskały złośliwe iskierki.

- To będzie naprawdę paskudne... Serafin spojrzała znacząco na swego towarzysza znad kufla pienistego piwa.
- Życie jest paskudne moja miła. – odpowiedział jak zwykle lekko Wyszemir również przypatrując się zawartości kufla kobiety, a raczej tego, co się w nim odbijało – jej dekoltu.
- No, ale... Ci, którzy z nami nie pójdą... szkoda mi ich... trochę. Nie dość, że za bezcen prawie musieli się wykazać, to jeszcze taki los ich spotka.
- No i? Zasłużyli na to zapewne. Zasłużyli swoją pazernością i innymi grzechami. Poszukiwacze przygód to nie mnisi, moja piękna. Zauważ, że ci, którzy mieli trochę oleju w głowie – zrezygnowali.
- A ci co zostali, to szaleńcy, tak?
- Dokładnie, trzeba mieć nie po kolei w głowie żeby porywać się na skarby bogów, nawet jeśli ci odeszli. A w dodatku, aby nam się to udało, potrzebujemy najlepszych spośród tych szaleńców. Tak więc może zamiast dręczyć swoje sumienie, zajęłabyś się starym, zmęczonym człowiekiem i zrobiła mu masaż albo i...
- Kiedy planujesz nawiązać z nimi kontakt?
Serafin ostro ucięła gadaninę starego. Aż za dobrze znała te jego zagrania, by się dać nabrać.
Zielarz westchnął ciężko nad swoim losem, lecz odpowiedział.
- Już niedługo. Nasi przyjaciele mają teraz spory ubaw, niegrzecznie byłoby im przerywać.
- Ubaw?
- Kamienne węże, strażnicy, rozwścieczony tłum i takie tam. Powiedz mi lepiej moja droga, skoro nie chcesz wspomóc starca w potrzebie, czy przywiozłaś TO?
- A jak myślisz?
Serafin uśmiechnęła się przebiegle, poklepując dyskretnie skórzana torbę.
- Cudowna, wspaniała kobieta! Muszę znaleźć dla ciebie jakąś nagrodę...
- Ty mi już nic nie znajduj stary zbereźniku. Starczy trochę spokoju jeno.
- Oj no, spokój to się ma po śmierci, a teraz trzeba się ruszać. Dużo ruch...szać!
– zgorszona mina towarzyszki bynajmniej nie zbiła Wyszemira z tropu, szczerząc swe nieliczne zębiska wstał od stołu – No nic, kochanie. Gruchanie zostawmy na potem, a ja tymczasem sprowadzę naszych wybrańców...




NIEBIESCY

Udało się! Detlef i Quarsi mimo że nigdy dotąd nie walczyli u swego boku, a ich metody walki były całkiem różne, wspólnymi siłami pokonali kolejnych strażników. Choć należało się spodziewać kolejnego ich nalotu, to akurat starczyło czasu, by Detlef obszukawszy ciała mężczyzn, znalazł przy jednym z nich pęk kluczy. Właśnie szukał właściwego, gdy na schodach znów zaszurały pospieszne kroki – tym razem jednej osoby

- Ja się tym zajmę. – oświadczył krótko Belian, szykując się do walki.

Tym razem jednak zamiast strażników, na piętrze pojawiła się zdyszana postać. To był Alemir! Jakimś cudem Trójrękiemu udało wmówić strażnikom bajkę o ochronie dla Wyszemira. Zdawali się uwierzyć... przynajmniej na początku, bowiem kiedy Alemir był u góry schodów, zaczął słyszeć ich nerwowe pokrzykiwania o włamywaczu.
Teraz jednak rozumiał, że równie dobrze mogło chodzić o jego pozostałych towarzyszy.
Ciekawe tylko co się stało ze Skrzypkiem?

Szczęk metalu obwieścił wszystkim, że krasnolud odnalazł właściwy klucz. W samą porę – na schodach znów zaszurało od kroków strażników.

- Uratowaliście mnie! – wykrzyknął uszczęśliwiony Wyszemir, po czym dodał jakby ze smutkiem – Szkoda tylko, że ja, to nie ja.

W chwili, gdy 3 mężczyźni otworzyli drzwi do celi, ciało Wyszemira jakby zaczęło się rozmazywać i przemieniać na ich oczach. Po chwili wszyscy rozpoznali znajome oblicze Skrzypka. On patrzył zdziwiony na nich, oni na niego...


- Co się stało? Chyba znów zaspałem?– zapytał niedawny Wyszemir, szukając odpowiedzi w stężałych twarzach towarzyszy.

- Hihihi i jak wam się podoba mój żarcik?

Znów usłyszeli głos Wyszemira, tym razem z drugiego krańca celi. Stał tam śmiał się iście szatańsko.


- Kłaniam się wam, moi niedoszli wybawicieli. Naprawdę starcze me serce jest wzruszone takim poświęceniem płynącym z waszych szczerych serc, w których miejsca nie ma na pazerność czy interesowność. Ucieszy was –zmartwionych mą niedolą - wiadomość, że jestem cały i zdrowy i właśnie sobie siedzę z piękną Serafin przy kominku i popijamy złocisty browar. Ma towarzyszka jest trochę wstydliwa, ale zapewnić was mogę, że śle pozdrowienia. Posłałaby też całusy, ale te są dla mnie hehehe! – zarechotał starzec, nic sobie nie robiąc z zagrożenia, w jakim była drużyna – No, ale wracając do naszych spraw, to również ucieszyć was powinna informacja, że tak naprawdę posiedziałem w wieży raptem chwilę – tyle co mi trzeba było, by ostawić iluzję strażnikom i przygotować wasze powitanie. Ci z was, którzy prócz wywijania mieczykami, również do ksiąg zajrzeli i historię miasta zbadali, wiedzieć powinni, że obie Wieże Czterech Węży zbudował czarodziej przed wiekami i mówiąc nieskromnie: to byłem ja. No dobra, część mnie... w pewnym sensie. W każdym razie zostawiłem sobie wtedy kilka magicznych drzwiczek, obawiając się, ze włodarz miasta po wykonaniu zadania, sam mnie tu zawrze, co i też uczynił na własne nieszczęście. Tak czy inaczej, mili moi czas dopełnić waszego zadania, czas wybrać spośród was najlepszych, co na wyprawę po boskie skarby ruszą! Kiedy zniknę, otworzy się portal. Ci, których naznaczyłem, przejdą przezeń wprost do naszej karczmy i będą raczyć oczy wdziękami powabnej Serafin. Ci zaś, którzy zdecydują się przejść, a nie zostali wybrani... no cóż, trafią do cel więziennych w wieży, aby czasem nie próbować nas ścigać. Oczywiście, zawsze też ci, którym zabraknie odwagi, mogą zostać na swoim miejscu, ale wtedy z przygody na pewno nici, a i otoczenie chyba niezbyt miłe. A więc kochani... Kraina Dawnych Bogów czeka na was, przechodźcie!

Postać Wyszemira rozmyła się, mimo iż jego skrzekliwy śmiech odbijał się jeszcze od ścian.
Zamiast niego natomiast pojawiło się wielkie oko – portal do ich początku przygody lub końca...


Tymczasem strażnicy akurat dotarli na piętro...


BRĄZOWI

Zdawało się, że zdążyli przejść przez magiczne drzwi, które nagle rozświetliły się nad ołtarzykiem w ostatniej chwili. Wiele golemów rozsypało się w proch pod naporem kamiennych szczęk, reszta miała się akuratnie rozsypać, gdy przechodzili. Teraz każde miejsce zdawało się być lepszym od tego, dlatego nawet nie myśleli dokąd trafią.

Czy można się jednak dziwić ich wspólnemu jękowi goryczy, kiedy okazało się, że znów byli w tej samej sali, na tym samym ołtarzu?
A jednak...coś było inaczej.
Skalne węże i golmy zamarły. Częstokroć w pół ruchu, w ferworze walki... Nawet zawalające się kamienie, wisiały w powietrzu.

- Niezła rozróba, szkoda, że nie zdążyłem na początek. – usłyszeli głos spomiędzy siebie, inny głos.

To był Wyszemir! Jak to możliwe, że ani Bracia, ani nikt inny nie wyczuł jego obecności? Starzec widać miał swoje sposoby i sam postanowił się uwolnić. A może oswobodziła go inna drużyna, może się spóźnili?
Mimo prób kontaktu, stary zielarz milczał teraz jak zaklęty. Gdy wreszcie zniecierpliwiona Sara postanowiła chwycić go za ramie, natrafiła na próżnię.

- Iluzja. – szepnął z podziwem Anthel, pomimo kiepskiego stanu zdrowia – Dzięki temu on może być w kilku miejscach naraz.

Nagle postać znów ożyła, usłyszeli jej głos:

- Kłaniam się wam, moi niedoszli wybawicieli. Naprawdę starcze me serce jest wzruszone takim poświęceniem płynącym z waszych szczerych serc, w których miejsca nie ma na pazerność czy interesowność. Ucieszy was –zmartwionych mą niedolą - wiadomość, że jestem cały i zdrowy i właśnie sobie siedzę z piękną Serafin przy kominku i popijamy złocisty browar. Ma towarzyszka jest trochę wstydliwa, ale zapewnić was mogę, że śle pozdrowienia. Posłałaby też całusy, ale te są dla mnie hehehe! – zarechotał starzec, nic sobie nie robiąc z zagrożenia, w jakim była drużyna – No, ale wracając do naszych spraw, to również ucieszyć was powinna informacja, że tak naprawdę posiedziałem w wieży raptem chwilę – tyle co mi trzeba było, by ostawić iluzję strażnikom i przygotować wasze powitanie. Ci z was, którzy prócz wywijania mieczykami, również do ksiąg zajrzeli i historię miasta zbadali, wiedzieć powinni, że obie Wieże Czterech Węży zbudował czarodziej przed wiekami i mówiąc nieskromnie: to byłem ja. No dobra, część mnie... w pewnym sensie. W każdym razie zostawiłem sobie wtedy kilka magicznych drzwiczek, obawiając się, ze włodarz miasta po wykonaniu zadania, sam mnie tu zawrze, co i też uczynił na własne nieszczęście. Tak czy inaczej, mili moi czas dopełnić waszego zadania, czas wybrać spośród was najlepszych, co na wyprawę po boskie skarby ruszą! Kiedy zniknę, otworzy się portal. Ci, których naznaczyłem, przejdą przezeń wprost do naszej karczmy i będą raczyć oczy wdziękami powabnej Serafin. Ci zaś, którzy zdecydują się przejść, a nie zostali wybrani... no cóż, trafią do cel więziennych w wieży, aby czasem nie próbować nas ścigać. Oczywiście, zawsze też ci, którym zabraknie odwagi, mogą zostać na swoim miejscu, ale wtedy z przygody na pewno nici, a i otoczenie chyba niezbyt miłe. A więc kochani... Kraina Dawnych Bogów czeka na was, przechodźcie!

Postać Wyszemira rozmyła się, mimo iż jego skrzekliwy śmiech odbijał się jeszcze od ścian.
Zamiast niego natomiast pojawiło się wielkie oko – portal do ich początku przygody lub końca...


Coś zgrzytnęło, węże i całe otoczenie powoli ożywało...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 23-01-2009, 23:56   #72
 
Aegon's Avatar
 
Reputacja: 1 Aegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwuAegon jest godny podziwu
Chciałem podziękować wszystkim za wspaniałą sesję – zarówno graczom, jak i MG. Z przyjemnością będę czytał wasze późniejsze przygody. A to takie drobne zakończenie, które wyjaśnia nieco sytuację Beliana.

Belian patrzył na projekcję Wyszemira. Zaprawdę, ten starzec był niebezpieczny. Ciekawe, czy uda mu się poprowadzić jego wybrańców… Może nawet dotrą do Kamienia? A wszystkie zabezpieczenia, pułapki? Czy je obejdą… Zapewne będzie bacznie śledził ich postępy.

Strażnik skupił swe myśli na Kamieniu Dusz. Świat wokół niego zawirował i zaczął się rozmazywać. Energia zaczerpnięta przez Quarsiego bez większych przeszkód pokonała zabezpieczenia wieży, a przy okazji zapoczątkowała ich rozpad. Niedługo z Miasta Ośmiu Węży nie zostanie kamień na kamieniu… cała ta ziemia zostanie oczyszczona, ale dobro będzie trwać dalej. Ostatnie błyski magicznej energii zamknęły jednorazowy portal za Belianem.

Postać w brunatnym płaszczu przechodziła pomiędzy rzędami kolumn pod sklepieniem wysokim na setki metrów. Kroki Strażnika Kamienia Dusz rozbrzmiewały echem. Komnata miała niewyobrażalne rozmiary. Ze środka, do którego zbliżał się osobnik, ledwie było widać zarysy ścian. Strażnik podszedł do piedestału na środku komnaty i, wpatrując się w Kamień Dusz, powiedział swoim dziwnym, wiekowym głosem:
-Cóż, może kiedyś się jeszcze spotkamy. Czy to w tym, czy w innym świecie, podróżnicy. Jeśli nic się nie stanie… będę strzegł Kamienia Dusz, aż się nie rozpadnie. Już niedługo minie wyznaczone dziesięć tysięcy lat.
 
Aegon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172