|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-03-2009, 00:34 | #41 |
Reputacja: 1 | Jako, że tok rozumowania był słuszny, pozwoliłam sobie popchnąć (cudzymi ręczkami) akcję do przodu
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |
24-03-2009, 16:57 | #42 |
Reputacja: 1 | to jak , zgadzacie sie na to by dać czerwonego kapturka na pożarcie smokowi? I jakby tu... Kerm, Śnieżka nie jest dziewicą |
27-03-2009, 07:22 | #43 |
Administrator Reputacja: 1 | Co do Czerwonego Kapturka... Mam nadzieję, że znajdziemy gdzieś jakąś owieczkę. Rycerz powinien bronić dzieci, panny i wdowy, a nie smokom je rzucać Jeśli o Śnieżkę chodzi... Ja wiem, Filip nie wie Czyżby Phil poczuł się dotknięty i traktowaniem? Dodatkową rekrutację przeprowadzamy? Chociaż, prawdę mówiąc, przydałby się jeszcze ktoś. Mało nas na smoka Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-03-2009 o 07:28. |
03-04-2009, 07:21 | #44 |
Reputacja: 1 | Dzięki stokrotne. Jesteście wielcy O czym mówię? O przypomnieniu o rekrutacji dodatkowej oczywiście Co do technicznych rozwiązań - Kajman (Wilk) nie odpowidział na wiadomość ode mnie, w której uprzedzałam o zNPCowaniu jesgo postaci. W związku z tym czujcie się w prawie do czynienia tegoż. Co do Phila ... jak jest każdy widzi.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |
13-04-2009, 16:54 | #45 |
Reputacja: 1 | Jeśli popłynąłem z tym smokiem i jego obyczajami za bardzo...zabijcie Jednak w dwuosobowym składzie zakładam że smok, bez małego handicapu dla nas, wypunktował by nas już w pierszej rundzie Poza tym, co za różnica, czy Filip upierdzieli łeb śpiącemu , czy nie? Efekt moim zdaniem ten sam. Piszmy coś, to najważniejsze |
14-05-2009, 22:35 | #46 |
Reputacja: 1 | Jako nowy uczestnik zabawy witam wszystkich serdecznie, wyrażając pewność miłej zabawy w naszym sesyjnym gronie . Przed chwilą wrzuciłem do panelu sesyjnego wizerunek mojego BG - posta niestety napiszę trochę później, najprawdopodobniej w sobotę wieczorem (przygotowania do zbliżającej się sesji, praca i wymogi życia prywatnego robią swoje). Pozdrawiam. |
14-05-2009, 22:57 | #47 |
Administrator Reputacja: 1 | Również witam nowych graczy (i żegnam tych, co nas opuścili). Oby nam się grało dobrze, długo i przyjemnie. |
17-05-2009, 06:22 | #48 |
Reputacja: 1 | Ostatni będą pierwszymi... I ja witam serdecznie nowych graczy. Czujcie się jak w swojej bajce
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |
19-05-2009, 09:32 | #49 |
Reputacja: 1 | Nie wiem , czy granie głupkiem, nie zostawi dziwnego obrazu mej osoby w waszej pamięci, ale co tam ...zaryzykuję Witam i owocności życzę Edyta: W sumie bajka... ale kto powiedział, ze nie moze byc spisu treści do zajęć z zabijania smoków? Mam nadzieję, zę to nieco podkręci sybkośc rozprawy ze smoczyskiem Ostatnio edytowane przez Vermillion : 19-05-2009 o 23:33. |
31-08-2009, 20:53 | #50 |
Reputacja: 1 | Czasami dobrze jest poczekać, oddać się nicnierobieniu, posępnej medytacji czy gnuśnej wegetacji. Czasami należy poszukać dystansu, za którym niekiedy stąpa cichutko zrozumienie. Tak było tym razem. Annie już wiedziała. Granatowe niebo zaczęła ozdabiać coraz śmielsza w swej paradzie czerwonawo-żółta poświata. Annie uniosła wzrok, wpatrując się w budzący do życia okrągły kształt. Każdym milimetrem ciała odczuwała podnoszące się z krótkiego snu istoty. Od roślin, przez zwierzęta, po ludzi i ich wytwory szalonej imaginacji, niezdrowej ciekawości i panicznego pędu ku ulepszaniu świata. Za nic nie dałaby sobie wmówić, że świat nie śpi nigdy, że gdy jedni rzucają się z boku na bok w wymiętej pościeli, inni poddają się ochoczo przewrotnej egzystencji, odwracając naturalny bieg życia, myląc dzień z nocą, a noc z dniem. Światło, ruch i dźwięk wplatały się w tę tajemniczą i ponurą porę doby, ale dla niej noc była zawsze nocą. Magicznym czasem, którego nie psuł nawet widok migających kogutów policyjnych, dym z pracujących dwadzieścia cztery na dobę kominów fabryk, czy stojących na rogu prostytutek. Noc. Noc jej życia właśnie odchodziła. Wstawał świt. Smok nie pamiętał już kiedy odkrył w sobie talent rzeźbiarski. Może to było wtedy gdy w królestwie zabrakło dziewic? A może wtedy, gdy okazało się, że najlepiej służy mu dieta wegetariańska? Nie pamiętał. Pamiętał tylko potworną nudę, którą zaczął zabijać krusząc skały i poddając je obróbce swym pazurom i sile wyrzucanego z paszczy ognia. Najpierw rzeźbił kobiety i soczyste sztuki mięsa, chcąc stłumić tęsknotę za nieosiągalnym. Potem wpadł na szatański pomysł. Jego owoce czekały w dwóch rzędach, tworząc szpaler na ścieżce prowadzącej do jaskini. Smocze głowy rozmaitej wielkości, z całą paletą min i grymasów. Nie doczekał się jak do tej pory żadnego amatora tego typu trofeum. Ze smutkiem wpatrywał się w horyzont. Znowu nikt nie przyszedł. Znowu wstawał świt. Mr. Smith już wiedział. Wyciągnął pergamin i naskrobał na nim kilka słów. Przegrałem. Nie byłby Panem Smithem, gdyby nie pozwolił sobie na ostatkową zgryźliwość. Po chwili zastanowienia dodał jeszcze: Ale czy wy wygraliście? Śmiejąc się histerycznie, przybił sztyletem list do drzewa i rozpłynął się w mroku, spiesznie ustępującemu wstającemu świtowi. Kiedy zadzwonił telefon, wstrzymała oddech. Znała ten numer bardzo dobrze. Drżącą ręką wcisnęła zieloną słuchawkę. Nie liczyła na wiele. Wmawiała sobie, że na pewno się nie uda. Robiła tak zawsze, nie chcąc zapeszyć, próbując przygotować się na porażkę. Jak w malignie wysłuchała słów płynących z eteru. - Mamo, kto dzwonił? - Ktoś z pracy, kochanie. - Z pracy? Przecież ty nie pracujesz. - Już pracuję... Wstało kilkadziesiąt kolejnych świtów. Ten miał być wyjątkowy. Zabrała Megan na zakupy. Tym razem nie były to supermarkety i sklepy z ciuchami, gdzie zazwyczaj dzielnie walczyła z cyferkami na karcie jej męża. Wystawa księgarni przykuwała wzrok z daleka. Wielkie afisze i tony zabawek. A na środku książka. -Kochanie, przeczytasz tytuł? - zagadnęła z tajemniczym uśmiechem drepczącą niecierpliwie u jej boku dziewczynkę. Megan przykleiła nos do szyby i swym słodkim głosikiem zaczęła składać literki: „Bajki wyprostowane.” Annie Ashworth. ------------------------------------------- Czas opamietanie przyszedł za późno. Sesja przeniesiona do archiwum. Uznałam jednak, że nieelegancko by było to tak zakończyć. Dlatego post zamieszczam tutaj. Chwilowy brak weny przeradzający się w niechęć do tematu. Kolejne dni mijające na... niemyśleniu o . Potem mocne postanowienie, by coś napisać. A zmuszanie się prowadzi jak wiadomo do... Z każdym kolejnym dniem oddalanie się się od... Tak to mniej więcej wyglądało. Nie chcę się usprawiedliwiać. Nic nie może wytłumaczyć faktów. Dziękuję wam serdecznie za grę i cierpliwość. Pierwsza sesja bez sukcesu ale chyba się nie poddam Do spotkania w innych światach.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |