Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-11-2010, 15:30   #31
 
Zaan's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znany
Zupełnie niepotrzebna debata w sprawie dowództwa skończyła się i Julia wraz z Rononem i Jirem udali się w stronę reaktora. Pomieszczenie, z tym pechowym dla Dolnikowej urządzeniem, było całe, jeśli spojrzeć na ściany i sufit. Tam gdzie niegdyś stały konsole sterownicze, teraz znajdowały się dziury na przemian z kawałkami plastiku i metalu wtopionych w podłogę. Sam reaktor nie wydawał się uszkodzony, lecz kable prowadzące do niego były poprzecinane. Julia na wszelki wypadek odruchowo wcisnęła przycisk awaryjnego wyłączenia. Teraz mieli czas na dokładniejsze rozpoznanie sytuacji. Obeszli spokojnie reaktor, spojrzeli w każdy kąt sprawdzili promieniowanie licznikiem Geigera.

- Eh...To co robimy? Bo nie ukrywając głodny jestem i zjadł bym coś. - rozpoczął rozmowę Jiro.

- Spokojnie, trzeba sprawdzić czy istnieje jakakolwiek możliwość uruchomienia tego reaktora na minimum. Jakoś nie chce mi się siedzieć tutaj po ciemku. Chcesz to już idź, ja się rozejrzę jeszcze chwilkę - powiedziała Julia.

Ronon zlustrował cały pokój uważnie.
- Ty z tym jedzeniem to nie przesadzaj. Nie wiadomo jak wygląda sprawa naszych zapasów które nawet bez wypadku prawdę mówiąc nie były zbyt duże. A nie wiadomo jak tu jest z jadalnymi zwierzętami czy roślinami. - pochylił się nad kablami. - Mam pewien pomysł - reaktor można uruchomić dawka promieniowania nie jest duża a obecnie naszym najmniejszym problemem jest choroba popromienna czy rak. Teraz przeszkodą może być chłodzenie ale do samego uruchomienia podstawowych funkcji tego reaktora wystarczy choćby zwykły laptop... albo możemy zdemontować jeden z sarkofagów. One maja nie najgorsze procesory. Musimy tylko zdobyć jakieś podstawowe programy kierujące energia i powinno zadziałać na razie... No i potrzebni są tu elektronicy i informatycy a nie biolodzy... - skończył swoją wypowiedź celując oczami w sufit.

- Ehh dobra coś trzeba wymyślić, jeśli chodzi o komputery to może coś zdziałam z elektroniką też może nie będzie tak źle o ile to jakaś instalacja rodem z średniowiecza ja tam wiem jak się obwody scalone łączy, a nie kable wysokiego napięcia czy jak to nazwać. Ale głodny to i tak jestem. - ciągnął swoje Jiro.

- Można by na krótko podłączyć - Julia uśmiechnęła się promiennie - na tak na poważnie, jak Ronon powiedział, jeśli chłodzenie zadziała, to nawet przy pomocy kalkulatora byłoby można podłączyć reaktor na jakieś bezpieczne minimum. Elektryczność zawsze się przyda. Sprawdzamy to chłodzenie, czy idziemy zdać relację pozostałym? - spytała reszty drużyny.

Tak chłodzenie - Kivrlenko powiedział właściwie w eter i rozejrzał się po pomieszczeniu - Jakby go wydupić na zewnątrz to chłodzenie mamy z głowy lecz tego się raczej zrobić nie da to niech zima zapanuje tutaj! I miejmy nadzieje że to wystarczy. Zresztą to wysoce zaawansowany reaktor to myślę, że przy minimalnej ilości chłodziwa i tym mrozie będzie dobrze. A jak chłodziwa nie ma to woda by mogła być tylko nie wiem czy by nie zamarzła.

- Nie wiem czy pamiętacie wykłady na temat Gliese. jeśli nie to wam przypomnę - tu jest chłodniej niż na ziemi. I to o wiele bardziej. Poza tym wylądowaliśmy na tej ciemnej półkuli także Słońca nie będzie... - Hawajczyk przerwał na chwilę żeby z dezaprobatą spojrzeć na Japończyka - Nie martw się kolego Jiro nic Ci w tym pomieszczeniu nie grozi jeśli dobrze się orientuje w trzaskach jakie wydaje twój “Geiger” ryzyko jest minimalne prawdopodobnie Twoje ubranie zatrzymuje większość tego promieniowania. Reaktor nie wydaje się uszkodzony z tego co widzę, wiec jeśli podłączymy to wszystko można będzie go chyba bezpiecznie uruchomić. Nic nie cieknie także nie powinno się nic popsuć. Trzeba tylko wymyślić sposób na jakaś ekranizacje promieniowania gamma żeby nie szkodziło nam i w ogóle planecie.

- Teraz to planeta ma raczej drugorzędne znaczenie zresztą taki reaktor nie zgotuje nam tutaj kolejnego Czarnobyla jest za mały i ma za dużo zabezpieczeń. -Powiedział do wszystkich Jiro, by po chwili intensywnego namysłu dodać - Na pewno pręty paliwowe nie wylecą w powietrze co najwyżej może nastąpić wyciek jakiegoś radioaktywnego chłodziwa. Jak nie mamy półtora centymetrowej ściany ołowiu to raczej dużo nie zrobimy ale ściany statku powinny też się nadać w końcu musiały chronić nas przed promieniowaniem kosmicznym. Zresztą skoro reaktor jest cały to o nic raczej się nie trzeba martwić...zresztą ja się niczym nie martwię po za tym że zamarzam!

- Skoro chłodziwo jest całe, to albo łączymy go na krótko, albo szukamy jakieś konsoli sterującej, choćby od toalety - powiedziała Dolnikowa kończąc monolog Kivrlenki. - Jak dla mnie, to reaktor musimy uruchomić za wszelką cenę, nawet jeśli ma służyć tylko do ogrzewania. Do pracy towarzystwo - powiedziała podchodząc do wiązki kabli.

Ronon krzywo uśmiechnął się do Japończyka:
- Oooo biedny to może Cię przytulić skoro Ci tak zimno? - słowa aż ociekały ironią i lekką kpiną. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem po czym przyłączył się do pracującej Julii.

- A ja chyba widziałam kocyk w ładowni, może Cie to rozgrzeje - dopowiedziała Julia, po czym zaśmiała się półgłosem w odpowiedzi na słowa Ronona. - Myślę, że jak połączymy kabel od zabezpieczenia wytwornicy pary... - dalej mówiła już tylko do Hawajczyka - do masy, żeby zamknąć obwód, a zasilanie pomp przepniemy pod turbinę, to pozostanie ręcznie lekko wysunąć pręty moderatora. Wtedy powinien zaskoczyć. Jak nie, to wsuwamy pręty z powrotem i modlimy się, że nie rozpędziliśmy reaktora za mocno. Co Ty na to Ronnon - spytała bezpośrednio spoglądając na niego.

Ronon z półuśmieszkiem igrającym gdzieś w okolicach prawego kącika ust sprawdził to co mówiła Julia:
- Jeśli nie będzie żadnego zwarcia to pozostaje jeszcze sprawa wycieków energii z poza reaktora. Może uda się tak zmodyfikować systemy podtrzymywania życia aby tylko grzały. No i pozostaje załatać statek tak żeby tego ciepła nie tracić...

Jiro spojrzał krzywo na Ronona i Julię po czym zrezygnowany odpuścił, obrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia bełkocząc coś pod nosem. Julia wstała i obeszła reaktor raz jeszcze raz. Znalazła mechanizm awaryjno-awaryjny czyli ręczną kontrolę prętami moderującymi. W kącie znalazła nawet potrzebną dźwignię. Złapała ją, wróciła do Hawajczyka i zaczęła powoli łączyć na krótko kable w sposób, który ustalili.
 
__________________
"Z równin odległych, z gór, z zapadłych wiosek, ze stolic i z miasteczek, spod strzech i z pałaców, z wyżyn i z rynsztoków ciągnęli ludzie nieskończoną procesją do tej 'Ziemi Obiecanej'."
Zaan jest offline  
Stary 12-11-2010, 13:18   #32
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Po rozdzieleniu zadań wszyscy od razu wzięli się do działania. Siergiej wraz ze swoją drużyną udali się biegiem by walczyć z pożarem. Duży czerwony przycisk nie chciał działać. Na szczęście było jeszcze otwieranie drzwi ręczne, przy pomocy kołowrotka. Spod drzwi natychmiast buchnęły płomienie i okazało się z jak dużym ogniem tak naprawdę mieli do czynienia. Wszyscy natychmiast zabrali się za gaszenie. Serwerownia była raczej mniejszym pomieszczeniem więc cała akcja poszła bardzo sprawnie i po kilku chwilach pożar był ugaszony. Potem grupka, za wyjątkiem Maxa, który udał się za potrzebą, udała się w stronę ładowni, tam gdzie wszyscy mieli się spotkać po wykonaniu swoich zadań.

Po drodze Siergiej rozmyślał nad tym, że już nigdy nie wróci na Ziemię, ani nawet jej nie zobaczy. Było to dziwne uczucie. Dwanaście osób na obcej, nieznanej planecie. Nie wiedzieli co ich czeka. Gdyby rozbili się po oświetlonej stronie Gliese byłoby im zdecydowanie łatwiej. A tak, trzeba sobie radzić samemu. Muszą się wzajemnie wspierać, żeby przeżyć. Tak, tylko współpracując dadzą sobie radę w tych ciężkich warunkach.

Kiedy już byli w ładowni Niedźwiedź zabrał się za porządkowanie swoich rzeczy. Nie wszyscy jeszcze wrócili z akcji.

„Mam nadzieję, że reszcie poszło tak dobrze jak nam, albo i lepiej” - pomyślał.

Kiedy już mniej więcej ogarnął swoje manele podszedł do dziury w kadłubie statku. Próbował wypatrzeć coś ciekawego w tej śnieżnej scenerii jednak ku jego rozczarowaniu nic takiego nie zauważył. Pozostawało bezczynnie czekać na powrót reszty załogi tego wraku.

- Albo i nie – powiedział sam do siebie.

Wziął z ładowni sporych rozmiarów latarkę i ruszył w kierunku zbrojowni. Zdecydował się wziąć sztucer myśliwski, gdyż z podobnymi miał do czynienia jeszcze na Ziemi. Innymi rodzajami broni nie bardzo umiał się posługiwać. Wziął trochę naboi i udał się ponownie w kierunku dziury na zewnątrz. Wskoczył w śnieg po kolana. Nie odczuwał zimna tak bardzo jak inni, poza tym miał ciepłe syberyjskie ubrania. Gdzieś obok stali Max i Iga, machnął im tylko ręką i kontynuował swój spacer, jednak nie oddalał się za bardzo. Oświetlał sobie drogę latarką, trzymając ją w lewej ręce, a w prawej sztucer. Przyglądał się przyrodzie na planecie, która teraz była jego nowym domem.
 
Latin jest offline  
Stary 12-11-2010, 21:16   #33
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Rosjanin kręcił się po statku szukając czegoś co mogło by pomóc mu w nawiązaniu łączności. Greg ruszył po krótkofalówki, więc będzie chociaż kontakt z jedną grupą. Interkomy były albo bez zasilania, albo stopione na grzankę. "Jasna cholera, czy ci Amerykanie nie umieją nic zrobić porządnie ? Nic?" Myślał Aleks krążąc po statku. Bez prądu długo nie pożyją. Nie był inżynierem czy naukowcem, był żołnierzem. Nie miał pojęcia jak można pozyskać alternatywną energię ... ale może ktoś z grupy będzie miał jakiś pomysł ? Kto wie? Będzie trzeba się zapytać. Koniecznie. W każdym razie teraz postanowił sprawdzić czy w ładowni nie ma jakiś akumulatorów .. czy chociaż baterii. Naukowcy wysokiej klasy jakich tu miał za towarzyszy pewnie coś by z nimi umieli zrobić. Aleks umie je tylko włożyć do pilota ... no i może w parę innych miejsc. Ruszył więc do ładowni.

Po długich i intensywnych poszukiwaniach nie znalazł nic co mogło by sprostać jego oczekiwaniom. "Co to za pomysł, by się nie zabezpieczyć na awarię generatora ?", oczywistym jest, że pewnie coś pójdzie nie tak. Zawsze tak jest. Tylko w filmach i na sesjach bywa inaczej, ale co można zrobić? Nic. Chwyciwszy dwie latarki udał się w stronę generatora, by sprawdzić czy uda się go przywrócić do stanu użytkowania.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 12-11-2010, 21:18   #34
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Wszyscy oprócz Grega i Aleksa biegiem ruszyli wykonać swoje zadania. Natomiast dwójka ''elektryków'' powoli, bez żadnego pośpiechu zaczęli szukać interkomów. W pewnym momencie Aleks powiedział Gregowi żeby skoczył po krótkofalówki Toma. Poszedł więc. Grzebał w jego rzeczach, aż w końcu znalazł. Dwie czarne krótkofalówki. Pobiegł z powrotem do tymczasowego szefa. Dalej razem szukali interkomów. Było to szukanie igły w stogu siana i dodatkowo po ciemku. Latarka Grega niewiele dawała światła aczkolwiek lepsze to niż nic. Znaleźli pierwsze urządzenie i Gregor automatycznie zaczął rozkręcać panel scyzorykiem aby dobrać się do okablowania. Zero prądu. Następny interkom to samo. Przy trzecim Greg znudzony mruknął:
Nic tu do jasnej cholery nie działa... Trzeba było zostać w ładowni...
Aleks niewiele się odzywał, ba w ogóle nic nie mówił. Chyba dlatego, że nie znał się na elektryce i nie chciał się wymądrzać. Po jakimś czasie usłyszeli kroki. Greg zaświecił latarką ale dopiero gdy ta osoba podeszła bardzo blisko można było przy świetle latarki rozpoznać kto to. A był to Jiro:
-Panowie - Powiedział Jiro i skinął lekko głową gdy wszedł do pomieszczenia gdzie urzędowało dwóch mężczyzn, oczywiście nie tak szybko bo dojście tu po ciemku mu chwilkę zajęło. - Nie wziął może któryś z was nootebooka, laptopa? Czy jakkolwiek inaczej chcecie nazwać ten przenośny kalkulator.
Greg majstrując w dziurze w ścianie z której widać było mnóstwo kabli powiedział troszkę zdenerwowany:
- Ja nie posiadam, kolega chyba też nie... Ale kiedy siedzieliśmy na wykładzie w bazie NASA jeszcze na Ziemi to widziałem jak któraś dziewczyna coś pisała na jednym. Z tego co pamiętam jest w grupie zwiadowczej. Możesz się spytać... Kurna, popierdolony złom! - krzyknął do kabli, które próbował zewrzeć aby sprawdzić czy mają prąd.
Ehhh...Greg o ilę pamiętam - Powiedział w jego stronę lekko niepewny Jiro
- Z tego raczej nic nie będzie reaktor jest wyłączony, a raczej padł tak jak wszystko... - Po tych słowach obrócił się i pośpiesznie wyszedł z pomieszczenia.
Greg westchnął.
- No dobra, skoro tak to dalsza robota jest bezsensu - powiedział.
Przykręcił panel interkomu na swoje miejsce, pozbierał szpargały i sam ruszył do ładowni ponieważ Aleks chciał obejrzeć generator. Greg mógłby, a nawet chciałby pójść z nim ale nie dostał takiego rozkazu więc nie spytał się czy nie byłby potrzebny bo wiedział, że na pewno nie będzie potrzebny. Gdy wrócił do ładowni od razu wyjrzał przez ''okno''. Pierwsze co zobaczył to jakiegoś faceta idącego przez śnieg z z bronią w ręku i dwójkę innych ludzi stojących sobie po kolana w śniegu jakby nigdy nic.
 

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 12-11-2010 o 21:31.
Ziutek jest offline  
Stary 13-11-2010, 20:52   #35
 
chudy's Avatar
 
Reputacja: 1 chudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodze
Po tej całych pertraktacjach kto ma być dowódcą w tej chwili według Jiro zupełnie nie potrzebnych. Ruszył wraz z grupą do przydzielonego zadania, którym był reaktor a mianowicie jego naprawa. Z licznikiem Geigera w ręku zmierzał w stronę reaktora, wszystko wydawało się w porządku jedynie w pomieszczeniu reaktora panowało lekkie promieniowanie można rzec ze szczątkowe nic groźnego dla człowieka na krótką metę.

Eh...To co robimy? Bo nie ukrywając głodny jestem i zjadł bym coś. - rozpoczął rozmowę Jiro.
- Spokojnie, trzeba sprawdzić czy istnieje jakakolwiek możliwość uruchomienia tego reaktora na minimum. Jakoś nie chce mi się siedzieć tutaj po ciemku. Chcesz to już idź, ja się rozejrzę jeszcze chwilkę - powiedziała Julia.
Ronon zlustrował cały pokój uważnie.
- Ty z tym jedzeniem to nie przesadzaj. Nie wiadomo jak wygląda sprawa naszych zapasów które nawet bez wypadku prawdę mówiąc nie były zbyt duże. A nie wiadomo jak tu jest z jadalnymi zwierzętami czy roślinami. - pochylił się nad kablami. - Mam pewien pomysł - reaktor można uruchomić dawka promieniowania nie jest duża a obecnie naszym najmniejszym problemem jest choroba popromienna czy rak. Teraz przeszkodą może być chłodzenie ale do samego uruchomienia podstawowych funkcji tego reaktora wystarczy choćby zwykły laptop... albo możemy zdemontować jeden z sarkofagów. One maja nie najgorsze procesory. Musimy tylko zdobyć jakieś podstawowe programy kierujące energia i powinno zadziałać na razie... No i potrzebni są tu elektronicy i informatycy a nie biolodzy... - skończył swoją wypowiedź celując oczami w sufit.
Ehh dobra coś trzeba wymyślić, jeśli chodzi o komputery to może coś zdziałam z elektroniką też może nie będzie tak źle o ile to jakaś instalacja rodem z średniowiecza ja tam wiem jak się obowody scalone łączy, a nie kable wysokiego napięcia czy jak to nazwać. Ale głodny to i tak jestem. - ciągnął swoje Jiro.
- Można by na krótko podłączyć - Julia uśmiechnęła się promiennie - na tak na poważnie, jak Ronon powiedział, jeśli chłodzenie zadziała, to nawet przy pomocy kalkulatora byłoby można podłączyć reaktor na jakieś bezpieczne minimum. Elektryczność zawsze się przyda. Sprawdzamy to chłodzenie, czy idziemy zdać relację pozostałym? - spytała reszty drużyny.
Tak chłodzenie - Kivrlenko powiedział właściwie w eter i rozejrzał się po pomieszczeniu - Jakby go wydupić na zewnątrz to chłodzenie mamy z głowy lecz tego się raczej zrobić nie da to niech zima zapanuje tutaj! I miejmy nadzieje że to wystarczy. Zresztą to wysoce zaawansowany reaktor to myślę, że przy minimalnej ilosći chłodziwa i tym mrozie będzie dobrze. A jak chłodziwa nie ma to woda by mogła być tylko nie wiem czy by nie zamarzła.
- Nie wiem czy pamiętacie wykłady na temat Glise. jeśli nie to wam przypomnę - tu jest chlodniej niz na ziemi. I to o wiele bardziej. Poza tym wylądowaliśmy na tej ciemnej półkuli także Słońca nie będzie... - Hawajczyk przerwał na chwilę żeby z dezaprobatą spojżeć na Japończyka - Nie martw się kolego Jiro nic Ci w tym pomieszczeniu nie grozi jeśli dobrze się orientuje w trzaskach jakie wydaje twój “Geiger” -ryzyko jest minimalne prawdopodobnie Twoje ubranie zatrzymuje większość tego promieniowana. Reaktor nie wydaje się uszkodzony z tego co widzę, wiec jeśli podłączymy to wszystko można będzie go chyba bezpiecznie uruchomić. Nic nie cieknie także nie powinno się nic popsuć. Trzeba tylko wymyślić sposób na jakaś ekranizacje promieniowania gamma żeby nie szkodziło nam i w ogóle planecie.
Teraz to planeta ma raczej drugorzędne znaczenie zresztą taki reaktor nie zgotuje nam tutaj kolejnego Czarnobyla jest za mały i ma za dużo zabezpieczeń. -Powiedział do wszystkich by po chwili intensywnego namysłu dodać - Na pewo pręty paliwowe nie wylecą w powietrze co najwyżej może nastąpić wyciek jakiegoś radioaktywnego chłodziwa. Jak nie mamy półtora centymetrowej ściany ołowiu to raczej dużo nie zrobimy ale ściany statku powinny też się nadać w końcu musiały chronić nas przed promieniowaniem kosmicznym. Zresztą skoro reaktor jest cały to o nic raczej się nie trzeba martwić...zresztą ja się niczym nie martwię po za tym że zamarzam!
- Skoro chłodziwo jest całe, to albo łączymy go na krótko, albo szukamy jakieś konsoli sterującej, choćby od toalety - powiedziała kończąc monolog japończyka. - Jak dla mnie, to reaktor musimy uruchomić za wszelką cenę, nawet jeśli ma służyć tylko do ogrzewania. Do pracy towarzystwo - powiedziała podchodząc do wiązki kabli.
Ronon krzywo uśmiechnął sie do Japończyka:
- Oooo biedny to może Cię przytulić skoro Ci tak zimno? - słowa aż ociekały ironią i lekką kpiną. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem po czym przyłączył się do pracującej Julii.
- A ja chyba widziałam kocyk w ładowni, może Cie to rozgrzeje - dopowiedziała Julia, po czym zaśmiała się półgłosem w odpowiedzi na słowa Ronona. - Myślę, że jak połączymy kabel od zabezpieczenia wytwornicy pary... - dalej mówiła już tylko do Hawajczyka - do masy, żeby zamknąć obwód, a zasilanie pomp przepniemy pod turbinę, to pozostanie ręcznie lekko wysunąć pręty moderatora. Wtedy powinien zaskoczyć. Jak nie, to wsuwamy pręty z powrotem i modlimy się, że nie rozpędziliśmy reaktora za mocno. Co Ty na to Ronnon - spytała bezpośrednio spoglądając na niego.
Ronon z półuśmieszkiem igrającym gdzieś w okolicach prawego kącika ust sprawdził to co mówiła Julia:
- Jeśli nie będzie żadnego zwarcia to pozostaje jeszcze sprawa wycieków energii z poza reaktora. Może uda się tak zmodyfikować systemy podtrzymywania życia aby tylko grzały. No i pozostaje załatać statek tak żeby tego ciepła nie tracić...
Jiro spojrzał krzywo na Ronona i Julie po czym zrezygnowany odpuścił, obrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia bełkocząc coś pod nosem.
Jak widać z własną grupą nie dogadywał się zbyt dobrze lecz pozostac obojętnym nie mógł wszak chodzi tu o jego przetrwanie no i o resztę też. Ruszył w poszukiwaniu jakiegoś kolwiek komputera bo wydawało mu się, że ktoś z załogi go posiadał. Tak trafił do Grega lecz nic mu to nie pomogło pomijając fakt, że osobnik poprawił mu humor potrafiący zachować chociaż dozę zrozumienia w tych ciężkich warunkach a nie jak inni, którzy wbili bi cie chętnie nóz w plecy.

Panowie - Powiedział Jiro i skinął lekko głową gdy wszedł do pomieszczenia gdzie urzędowało dwóch mężczyzn, oczywiście nie tak szybko bo dojście tu po ciemku mu chwilkę zajęło. - Nie wziął może któryś z was nootebooka, laptopa? Czy jakkolwiek inaczej chcecie nazwać ten przenośny kalkulator.
Greg ajstrując w dziurze w ścianie z której widać było mnóstwo kabli powiedział troszkę zdenerwowany: --- Ja nie posiadam, kolega chyba też nie... Ale kiedy siedzieliśmy na wykładzie w bazie NASA jeszcze na Ziemi to widziałem jak któraś dziewczyna coś pisała na jednym. Z tego co pamiętam jest w grupie zwiadowczej. Możesz się spytać... Kurna, popierdolony złom! - krzyczał do kabli, które próbował zewrzeć aby sprawdzić czy mają prąd.
Ehhh...Greg o ilę pamiętam - Powiedział w jego stronę lekko niepewny - Z tego raczej nic nie będzie reaktor jest wyłączony a raczej padł tak jak wszystko... - Po tych słowach obrócił się i pośpiesznie wyszedł z pomieszczenia.

Tak więc teraz ruszył w poszukiwanie grupy zwiadowczej i upragnionego sprzętu komputerowego. Gdy tylko doszedł do wyrwy w kadłubie od razu mu się to nie spodobało...

Ale wieje - Powiedział do siebie gdy wyszedł na zewnątrz przez wyrwę powstałą w poszyciu statku. Ciężko było mu ukryć zdziwienie gdy zobaczył no właśnie palmy i tone śniegu - O cholera Hawaja...na Syberi! - Rozejrzał się wokół poszukując gry prowadzącej zwiad, z racji iż nic nie zauważył dziarskim krokiem ruszył przed siebie w końcu gdzieś muszą tu być. - Słyszy mnie ktoś?! - Wydarł się -w eter.

Tak więc nic z tego nie wynikło, Jiro miał już serdecznie dość tych wakacji w ośnieżonych miękkim puchem tropikach. Szukanie ich było bez sensu a raczej nie chciało mu się,tak więc ruszył do ładowni w poszukiwaniu tego przeklętego laptopa.
 
chudy jest offline  
Stary 13-11-2010, 21:17   #36
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy wyszli na zewnątrz Tom dziwnie się uspokoił. Nie myślał o kłopotach jakie napotkali i jeszcze napotkają. Myślał o możliwościach. O wspaniałych przeżyciach, jakie niewątpliwie ich tu czekają. Owszem, nie zapominał, że lekko nie będzie, ale był pełen zapału i chęci do poznania tego nowego świata. W końcu czuł się odkrywcą, pionierem, niemalże bohaterem.

Otoczenie było trochę dziwne. Z pozoru tropikalna dżungla, a przykryta grubą warstwą śniegu. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widział i absolutnie nie spodziewał się zobaczyć. Cóż, tym ciekawiej będzie. Już nie mógł się doczekać, kiedy pobierze próbki tych roślin i weźmie je pod mikroskop. Niestety były ważniejsze sprawy do załatwienia.

Przez chwilę cała trójka stała na zewnątrz, rozglądając się uważnie. Wtem usłyszeli szelest roślin i spomiędzy drzew wyłonił się kształt nietypowego zwierzęcia. Zdawało się być ślepe i polegać wyłącznie na słuchu. Było to o tle nietypowe, że w świetle dwóch księżyców dało się całkiem sporo dojrzeć. Najwidoczniej tutejsze lasy były tak gęste, że niewiele z tego światła docierało do ziemi. Zwierzę postanowiło się pożywić korą, do zdzierania której było świetnie przystosowane. Tom w myślach już zaczął wyciągać wszelkie możliwe wnioski na temat twardości i wartości odżywczych tutejszej flory. Zadziwiające jak wiele można się dowiedzieć na podstawie tak prostej obserwacji. Niestety nie trwała ona długo, bo zwierzę uciekło, spłoszone zapewne szelestem kurtki któregoś z nich. "Czyli najwidoczniej jest tu trochę drapieżników, skoro się spłoszyła. Ciekawe jak groźne. W takim lesie zbyt dużych zwierząt być nie powinno, więc może będzie względnie bezpiecznie" pomyślał Jackson. Zgodnie z propozycją Tary weszli na chwilę do statku, żeby wziąć kilka rzeczy z ładowni i zbrojni w latarkę, siekierę i noże ponownie ruszyli na obchód. Tara sprawiała wrażenie niezadowolonej z ich towarzystwa, więc poszła przodem. Tom ruszył ją dogonić, upewniwszy się uprzednio, że Iga też za nim podąży. Szli w milczeniu, rozglądając się uważnie dookoła. Lekarz odezwał się tylko raz, prosząc Tarę o wyłączenie latarki. Światło księżyców było wystarczające, a latarka straszliwie zdradzała ich pozycję.

Obyło się bez kolejnych przygód, chyba żeby policzyć jakiegoś drącego mordę idiotę, który najwidoczniej chciał poinformować cały świat o swojej lokalizacji. Thomas co prawda nie miał złudzeń, że jakiekolwiek stworzenie w promieniu pięćdziesięciu mil przeoczyło ich tzw. lądowanie, ale nie czuł potrzeby ich informować, że ktoś tu jeszcze żyje. Westchnął tylko, przeklinając w duchu nieodpowiedzialność tego wczasowicza i dokończył zwiad. Później wrócili do ładowni. Ze swojego bagażu, widocznie już przekopanego przez kogoś, wyciągnął zeszyt i ołówek, po czym wspólnie zrobili inwentaryzację wszystkiego, co udało się znaleźć w ładowni. Potem Tom poszedł znaleźć Aleksa, żeby zdać raport i dowiedzieć się, czy coś pilnego trzeba zrobić, czy udało się problemy zażegnać.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 13-11-2010, 22:06   #37
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Iga poszła z Tarą i Tomem. Na dworze zimno zapierało dech w piersiach, podobnie jak widok pokrytych śniegiem palm. Jak kiedyś Iga usłyszała od pewnej małej dziewczynki: To niesamowite, że na ziemi mogą dziać się tak cudowne rzeczy.

Nie byli na Ziemi, ale wkoło było pięknie, to fakt. Iga na moment zapomniała o niebezpieczeństwie i wpatrywała się w zachwycie w śnieżny krajobraz. Ślepy piżmak nieco psuł perspektywę,,. Z zadumy wyrwała ją Tara pokrzykująca na – jak się wydawało – rozbawionego całą sytuacja Toma.
Dziewczyna podjęła decyzje, że wracają po wyposażenie do statku, Iga poszła, dość niemrawo, za nimi. Kiedy stała przed wyrwą w kadłubie, zastanawiając się, czego się złapać, żeby wejść do statku, wyczuła ruch za plecami. Stężała cała, a sekundę potem ciało rozprężyło się odruchowo, gotowe do odparcia ewentualnego ataku. Zaczęła powoli się odwracać, kiedy poczuła zapach papierosów. Wypuściła wstrzymywane powietrze, drapieżniki rzadko palą.

„Ma szczęście” – pomyślała patrząc na faceta – „gdyby nie nałóg już by leżał uszkodzony w tym śniegu… „ Pamiętała go jeszcze z Ziemi, to ten.. Max. Uśmiechnęła się lekko, kiedy facet odezwał się
- Cześć, ty jesteś Iga?, Polka nieprawdaż?
Gadali chwilę o niczym, Iga poczuła, że spina się, kiedy zapytał ja o powód przyłączenia się do misji.
„Kretyństwo – pomyślała - wygląda na to, ze sama specjalnie sprowokowałam to pytanie.. przecież najpierw ja je zadałam. Tak jakbym chciała je od niego usłyszeć, a potem skłamać w odpowiedzi. Jakbym chciała sprawdzić, jak się poczuję go oszukując. Jak zareaguję. ”. To było jak dotykanie chorego zęba – wiadomo, że zaboli, a język i tak go szuka.
Poszła do ładowni, Tom i Tara wyciągali jakieś siekiery i latarki, podrażniła się chwilę z Tarą sprawdzając, jak ta sobie poradzi w sytuacji konfrontacji. Dziewczyna – co było do przewidzenia – obraziła się i pobiegła. Iga, zadowolona – lubiła manipulować ludźmi, żeby zachowywali się tak, jak ona chce – została sama z Tomem.

-No no no.. poczuła się urażona, ze jej nie słucham, co za niespodzanka... Ale generalnie to chce wiedzieć, czy za nią pójdziesz, Tom. Bo moim zdaniem, jest Toba zainteresowana. i z radością skorzystała z okazji, żeby Cie sprawdzić.-
Heee? - Tom najwyraźniej nie całkiem zrozumiał. - Idziemy za nią, a sprawdzać się będziemy kiedy indziej. - objął Igę w talii, niejako zmuszając ją, żeby ruszyła z nim i szybkim krokiem podążył za Tarą.

Iga uśmiechnęła się do siebie i lekko zaoporwała odchylając ciało do tyłu - tylko tyle, żeby Tom mógł poczuć swoją siłę. Przez chwilę pozwoliła się prowadzić, a potem złapała jego przedramię w miejscu, gdzie nagi nadgarstek wystawał spod mankietu kurtki i odsunęła ramię. Jego skóra była przyjemnie ciepła mimo panującego tu mrozu
- ok - powiedziała - masz rację, lepiej się nie rozdzielać. Dogońmy naszą pannę zanim ja pożre straszliwy czerwony potwór śnieżny....

Poszli za Tarą, nie zwracając uwagi na wydzierająco się przy jednej z wyrw faceta.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 13-11-2010 o 23:05.
kanna jest offline  
Stary 13-11-2010, 23:30   #38
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Sebastien Bona’ve i Matthew Truston

Z pożarem uporaliście się dość szybko i wróciliście do swoich zajęć, ale nie wszyscy. Matt stojąc zaraz przy drzwiach, które kołowrotem otwierał Max, oberwał kulą ognia, która pożerała tlen, potrzebny jej do istnienia. Matt ogarnięty ogniem, targnął się do tyłu, potknął i uderzył głową o twardy pokład statku. Nie przejmowaliście się nim, bo chłopak szybko się pozbierał i chwiejącym krokiem ruszył wam pomóc. Ale widocznie było z nim coś nie tak, możliwe że rozbił sobie głowę. Chwiał się, w głowie mu się kręciło. Widział jak przez mgłę. Zagadnął do niego Sebastien, czy nie potrzebuje pomocy. Na szczęście Matt nie strugał z siebie bohatera i po skończeniu misji strażackiej, ruszyli obaj do lazaretu, po jakieś środki przeciwbólowe.

Julia Dolnikowa i Ronon Dex

Próbowaliście uruchomić na nowo reaktor, niestety nie szło wam to zbyt sprawnie, zapewne przez to że byliście biologami. W świetle latarki udało wam się poskładać konsoletę sterowania ręcznego, wymieniając wszystkie osmolone kable i podłączyć ja na nowo do płytki drukowanej konsolety reaktora. Przezornie kable które szły do serwerowni, a aktualnie były upalone przy ścianie zostawiliście nie tknięte, przezornie zostawiając je elektrykowi. Połączenie na krótko które zainicjowała Julia, potrzebowało jakieś prymitywnego softu, który miał by za zadanie uruchomić i kontrolować pracę reaktora. Niestety, wszystkie programy zapasowe, skrupulatnie zapakowane i zabezpieczone w metalowy pojemnik, znikły wraz z jednym silnikiem i naukowcami. Mogliście co prawa ruszyć na ich poszukiwania, ale czy było warto?

Gregor Hagstein

Siedziałeś samotnie w ładowni, i przeglądałeś pozostałe na statku rzeczy. Kiedy znalazłeś skrzynki z narzędziami, szybko zabrałeś kilka sobie potrzebnych rzeczy. Postanowiłeś iść zobaczyć spalone serwery i, być może, uruchomić je. Lecz zanim to zrobiłeś poczekałeś, aż wasza grupa znowu się zbierze i ustalicie jakieś dalekosiężne plany.

Aleksander Wasiliew Bilicki

Ruszyłeś do reaktora, gdzie Julia i Ronon kończyli składać jedną z konsol. Powiedzieli Ci fachowo jak wygląda sprawa, w końcu to ty zostałeś "przywódcą" tej zbieraniny. Musiałeś podjąć decyzję, co zrobić, bądź czego nie robić w żadnym wypadku. Jakie rozkazy, oficerze?

Max Zbudowski

Gdy wszedłeś do ładowni, siedział w niej ten Niemiec, elektryk. Jak on miał? Nie zaprzątałeś sobie zbytnio tym głowy, ale w podświadomości cieszyłeś się że nie siedzisz tu samotnie. Zwłaszcza z tak dziwnymi ludźmi, jak ta Polka, z którą rozmawiałeś.

Iga Wende, Tara Tanger i Thomas Jackson

Obeszliście statek parę razy w kółko, i mieliście pewność.
Ta maszyna już nigdzie nie poleci, ba! Nawet jakby mogła, jest za duża. A do tego te poszarpane powłoki. Z profilu statek wyglądał jak poszarpana i wypatroszona ryba, rzucona w śnieg żeby się nie zepsuła.
Do tego wokoło was leżały przeróżne szczątki, kilka pudeł z jakimś śrubkami i nakrętkami. Kawałki poszycia, plastiku, kevlaru i innych materiałów, których nawet wy, ludzie wykształceni nie potrafiliście nazwać. Staraliście się przypuszczalnie wyliczyć czas łatania dziur w poszyciu, nawet prowizorycznie, liśćmi palm, lub, jeśli będzie to konieczne, wędrówki do ciepłych krajów.

Jiro Kivrlenko

Stałeś w kalpie ładowni i krzyczałeś, nie wiedząc że ten sposób przyciągasz... Jeszcze nie wiedziałeś, planeta wydawała Ci się bezpieczna i za taką ją miałeś. Co, komu przeszkadza krzyk, myślałeś. Jeszcze chwilę i miałeś się dowiedzieć.

Siergiej Wasiljew

Oddaliłeś się spory kawałek na statku, lecz widziałeś go jak na dłoni. Tam gdzie poszycie drzew nie było naruszone przez wasze awaryjne lądowanie, było ciemno, jak w nieoświetlonej kopalni. Przewieszone przez ramię sztucer, dodawał Ci otuchy i pozorów bezpieczeństwa.
Podziwiałeś w zadumie tropiki na tym lodowym polu. Pochłaniało Cię to tym bardziej, że widziałeś je po raz pierwszy w życiu. Nie pochodziłeś z bogatej rodziny, no ba zresztą ile może zarabiać górnik w takim kraju, jak Rosja?
Za sobą słyszałeś jakieś krzyki, lecz puściłeś je mimo uszu. Obserwowałeś, aż do czasu. W mroku tropikalnej kniej, coś zaszurało, śnieg zachrupotał. Włosy stanęły Ci dęba, przerażenie Cię opanowało lecz nie odebrało możliwości odruchów. Po kilka minutach na granicy ciemności zobaczyłeś coś, co można było opisać jako dużego borsuka, wielkości lwicy. Jego szerokie łapy uniemożliwiały mi zapadanie się w śniegu, w przeciwieństwie do Ciebie,
Musiałeś działać...
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 17-11-2010, 00:31   #39
 
Zaan's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znanyZaan nie jest za bardzo znany
Julia, dzierżąc dźwignię od prętów moderatora, spokojnym krokiem podeszła do wiązki kabli, przy której siedział już Ronon. Szła specjalnie wzdłuż przewodów, aby sprawdzić, czy nigdzie indziej nie były poprzecinane lub nadpalone. Na szczęście, nie zauważyła żadnych uszkodzeń, co pozwoliło im na skoncentrowanie się na uruchomieniu reaktora. Obranie końcówki wiązki z niepotrzebnej obwoluty z czegoś w rodzaju folii aluminiowej uwolniło bardzo charakterystyczny zapach. Jeśli przez zapach można rozumieć smród przepalonych kabli i stopionej izolacji. Dolnikową aż odrzucił ostry fetor. Odruchowo upadła na... plecy.
Po krótkich oględzinach okazało się, że wiązka jest popalona tylko przy miejscu przecięcia. Kilka chwil i parę zdań później „drużyna reaktora” ustaliła, który kabel odpowiada, a raczej niegdyś za co odpowiadał. Zabrali się więc do pracy. Julia wykonywała wszystkie czynności bardzo dokładnie lub wręcz przekazywała je Rononowi. Była świadoma, że pracuje przy reaktorze atomowym – urządzeniu, które w przeszłości okazało się być dla niej raczej wrogie niż przyjazne. Każdemu kolejnemu spięciu kabli towarzyszył ogromny stres.
Powoli, lecz systematycznie praca brnęła do przodu. Reaktor zbliżał się do stanu używalności. Tak przynajmniej się im zadawało. Julia nie mogła przy tym rzucić kąśliwej uwagi dotyczącej przydziału pracy.
- Interesująca sprawa, że dwójka biologów, Hawajczyk i Rosjanka, naprawiają amerykański reaktor zbudowany przez chińczyków. Choć nie zdziwiłabym się, gdyby był produkcji Irańskiej lub nawet Północnokoreańskiej – zaśmiała się z ironii sytuacji.
No kilkunastu minutach i kilku kilogramach stresu prace dochodziły do końca. Pozostało tylko rozwiązanie kwestii sterowania tą „wrogą” maszyną.
 
__________________
"Z równin odległych, z gór, z zapadłych wiosek, ze stolic i z miasteczek, spod strzech i z pałaców, z wyżyn i z rynsztoków ciągnęli ludzie nieskończoną procesją do tej 'Ziemi Obiecanej'."
Zaan jest offline  
Stary 17-11-2010, 18:32   #40
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Pierwsze co przyszło Siergiejowi do głowy to niedźwiedź. Doświadczenie mówiło mu jak postępować w sytuacji konfrontacji z tym zwierzęciem. Było jedno ale. Czy stworzenia tutaj na Gliese zachowują się tak jak na Ziemi? Tego nie wiedział nikt, a z pewnością nie ci, którzy dopiero co się tutaj rozbili. W każdym razie jedno wiedział na pewno – w pojedynku biegowym z tym zwierzęciem nie miał najmniejszych szans. Odległość nie była mała i niedoświadczonym dawała nadzieję na ucieczkę. Jednak Wasiljew wiedział, że cztery kończyny zamiast dwóch dawały znakomitą przewagę, ponadto sytuację utrudniał głęboki śnieg. Samo chodzenie po nim było dość mozolne i powolne, przy biegu dochodziło jeszcze ryzyko potknięcia i przewrócenia. Czyli pewna śmierć.

Miał nadzieję, że jest to zwierze spokojne i mało energiczne. W głowie tłoczyło się tysiące myśli. Uspokoił się i zaczął analizować sytuację. Mogło się wydawać, że to krzyki dochodzące ze statku zwabiły zaciekawione stworzenie. Bez znaczenia czy właśnie to było przyczyną, postanowił, że nie będzie ryzykował krzyków.

„Potraktujemy Cię jakbyśmy byli na Ziemi mój futrzasty przyjacielu” - pomyślał.

Stanął nieruchomo i szybko załadował naboje do sztucera. Powoli zaczął się wycofywać, obserwował zwierzę „spode łba” nie gapiąc się na nie, gdyż mogłoby to sprowokować je do ataku. Wiedział też, że nie może uciekać. Zwierzęta mają w sobie ukryty instynkt łowcy i kiedy coś ucieka to znaczy, że polowanie właśnie się zaczęło. Powoli stawiał kroki wycofując się w stronę statku, z bronią przygotowaną do wystrzału. Jeśli zwierzę było najedzone, była szansa na uniknięcie walki.
 
Latin jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172