|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-05-2011, 11:30 | #31 |
Reputacja: 1 | Przedmiot rzucony przez Harrego w normalnej sytuacji nie miałby prawa przedostać się przez barierę starca. Jednak stało się coś niezwykłego. Z dłoni Harrego zaczęła wydostawać się z zawrotną prędkością energia, która spowiła przedmiot, była tak gęsta, że wprawny obserwator mógł dostrzec ją gołym okiem. Przedmiot nabrał prędkości i przebił barierę uderzając starca w ramię. Ten krzyknął z bólu i padł na podłogę oszołomiony. Jego naszyjnik zaczął lewitować. Wykonywać dziwne manewry w powietrzu nad ciałem mężczyzny. Pentagram zaś zgasł i przestał emanować magiczną mocą. Izzy wzięła dziewczynkę i chciała wyjść z pomieszczenia. W ich stronę szła tajemnicza partnerka gospodarza. Była wściekła tym, że ją zignorowano. -Ksa..rhuibetto, anafox!- Wystawiła przed siebie rękę i syknęła słowa w obcym języku. W tym momęcie Izzy wraz ze swoją podopieczną wzniosły się mimo woli w powietrze i przywarły do ściany. Były przerażone tym faktem. Gdy demoniczna kobieta spojrzała na małą, jej naszyjnik zaczął świecić bladym światłem. -Ktoś przerwał rytuał pochłonięcia duszy! A ta duszyczka jest wyjątkowo cenna.- przyciągnęła jednym gestem Roxanę do siebie, jej moc krępowała ruchy zrozpaczonej dziewczynki. Spojrzała się ostatni raz na Izzy. -Ty mi już nie będziesz potrzebna...- machnęła ręką w lewą stronę i tam też poleciała pani Wood. Kobieta się odwróciła i wraz z dziewczynką zniknęła w ciemnym korytarzu. Na widok niezwykłego pióra kapłan uniósł brwi w niemym geście zdumienia. -Jakim... jakim cudem?- dukał. - W takim razie musieliście mieć kontakt z mitycznym stworzeniem! Cóż za fascynujący dzień! Najprawdziwsze Pióro Feniksa zwane Anielskim Piórem!- mało brakowało a w akcie ekscytacji kapłan podskoczyłby i zaczął klaskać w dłonie jak zadowolona nastolatka widząca na wystawie nową maskotkę swojej ulubionej wokalistki. -Całe szczęście, że będziecie wiedzieć jak tego używać... tak było napisane w księdze... Czasu było coraz mniej, nie wiadomo co działo się z pozostałą dwójką w "opuszczonym domu" a wokół pojawiła się znów ta mgła... już każdy dobrze wiedział co oznaczała. |
22-05-2011, 10:12 | #32 |
Reputacja: 1 | Żołnierz nie mógł uwierzyć w to, co zaszło na jego oczach. On i jakieś zdolności paranormalne... Jakieś energie wydobywające się z jego rąk. To wszystko było szalone. Nie mieściło się w głowie. I choć się bał, musiał działać i to szybko. Jak w starym, dobrym Iraku. W dwóch susach znalazł się przy starcu, który oszołomiony próbował wstać. Wymierzył mu celny kopniak w brzuch i chwycił lewitujący medalion, który w jego dłoniach jakby się uspokoił. Nie mając co z nim zrobić, zarzucił go sobie na szyję. I pewnie by wykończył starca do reszty, gdyby na korytarzu, gdzieś w głębi budynku nie usłyszał krzyku jednej z jego towarzyszek. Chwycił leżący w rogu pokoju, kawałek drewna wyglądającego na solidny. Kiedyś mógłby być nogą stołową lub podpórką do drzwi. Wybiegł z pomieszczenia starca, widząc przed sobą dziwną kobietę chcącą zrobić krzywdę jego znajomym. Rozpędził się i wymierzył celny cios w plecy kobiety. I choć nigdy żadnej kobiety nie uderzył, teraz musiał się przełamać.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
30-05-2011, 22:35 | #33 |
Reputacja: 1 | Po wyjściu z łazienki rozejrzałam się. Chciałam zawołać Harry’ego , jednak nadchodziła owa towarzyszka gospodarza domu. -Ksa..rhuibetto, anafox!- rzuciła coś w obcym języku i wyciągnęła przed siebie rękę. Obie z Roxaną uniosłyśmy się w powietrze. To było… przerażające. Ale przez moją głowę, przelatywała tylko jedna myśl: jak to możliwe?! -Puść nas!- postawiłam się przeciwniczce. Jednak nie zrobiło to na niej wrażenia. Spojrzała na Roksanę, a jej dziwny naszyjnik zaczął świecić. Nie wiedziałam co to oznacza, jednak jestem na tyle domyślna, by wiedzieć, że to nic dobrego. -Ktoś przerwał rytuał pochłonięcia duszy! A ta duszyczka jest wyjątkowo cenna.- przyciągnęła jednym gestem Roxanę do siebie. Nie, chciałam krzyknąć, ale ciało i struny głosowe odmówiły mi posłuszeństwa. Dziwna kobieta spojrzała na mnie. -Ty mi już nie będziesz potrzebna...- machnęła ręką w lewą stronę i tam też poleciałam. Poczułam, że uderzam o coś twardego. Osunęłam się na podłogę. Zdążyłam tylko rozpaczliwie zawołać Harry’ego, a następnie osunęłam się w nicość. *** Czerwień. Wokół mnie było czerwono. Podniosłam głowę do góry. Na twarz padał mi krwawy deszcz.
__________________ "Już, już, bo nie będzie gier wideo..." Ostatnio edytowane przez Wredotta : 31-05-2011 o 10:30. |
04-06-2011, 12:05 | #34 |
Reputacja: 1 | Julia wzięła w swoje ręce niezwykłe pióro, zamknęła oczy i uspokoiła swoje myśli. W jej umyśle natychmiast pojawił się wizerunek opuszczonego, zaniedbanego domu, od którego można było wyczuć duże pokłady energii. Powiedziała o tym Crissowi, dobrze kojarzyła ten budynek, ruszyli co sił do celu. Mgła jednak nie ustępowała i to ich martwiło teraz najbardziej. W pewnej chwili Criss usłyszał urywany pisk, wyciągnął broń, był gotowy na starcie. Jego serce zabiło szybciej. Usłyszał, że coś uderzyło o ziemię. Mgła się natychmiastowo przerzedziła. Poczuł mocne uderzenie gorąca, łzy zaczęły mu mimowolnie lecieć z oczu. Na ziemi leżała Julia... jej ciało było porozrywane i takie... puste. Jednak czas uciekał, stał teraz koło "opustoszałego" domu. Pięść Harrego sprawiła, że coś w ciele kobiety mocno zagruchotało, padła na ziemię, a Roxana trafiła w objęcia mężczyzny. Harry w pewnym momencie doświadczył czegoś bardzo niezwykłego. W okół niego na chwilę wszystko przybrało blado-błękitnej barwy. Ujrzał przezroczystą, niematerialną kobietę zstępującą z góry, która z głośnym krzykiem została wessana do medalionu. Gospodarz wyczołgał się z pomieszczenia, w którym był. -Wszystko stracone... wszystko na nic!- mamrotał. Podniósł głowę i spojrzał na medalion na piersi Harrego. -Proszę! Oddaj mi go! Cyllia obiecała, że dzięki niemu moja córka znów będzie mogła cieszyć się życiem, nie możesz teraz tego zaprzepaścić! Rozumiesz?! Cyllia z wielkim trudem obróciła się i warknęła do starca: -Zamknij się idioto!- następnie spojrzała na już dawno uschniętą roślinę w doniczce, sięgnęła niepostrzeżenie do kieszeni i sypnęła jakimś proszkiem mamrocząc w dziwnym języku. Roślina zaczęła się powiększać, aż w końcu całą sobą odgrodziła Cyllię od reszty ludzi. |
04-06-2011, 13:37 | #35 |
Reputacja: 1 | Oczy Harrego zaszły mgłą, po to, by po chwili wszystko mu w nich błysło. To czego był świadkiem i w czym uczestniczył, stanowczo przekraczało jego mały, wojskowy umysł. I choć widział naprawdę dużo, to było mu naprawdę trudno ogarnąć. A kiedy zobaczył wchłanianą przez jego nowy nabytek kobietę, o mało co nie sfajdał się w bojówki. Strzec wygramolił się na czterech na korytarz i zaczął wrzeszczeć w kierunku Harrego. -Wszystko stracone... wszystko na nic!- mamrotał. Podniósł głowę i spojrzał na medalion na piersi Harrego - Proszę! Oddaj mi go! Cyllia obiecała, że dzięki niemu moja córka znów będzie mogła cieszyć się życiem, nie możesz teraz tego zaprzepaścić! Rozumiesz?!-Zamknij się idioto! – odkrzyknęła mu tajemnicza kobieta. Harry nie czekał na rozwój wypadków. Chwycił dziewczynkę i jej opiekunkę Izzy i pobiegł w kierunku przeciwnym do kobiety, która w tym samym czasie sypnęła jakiś dziwny proszek. Przedziwna roślina, która wcześniej nie rzucała się w oczy, zaczęła pęcznieć wszerz i wzdłuż. Rosła w oczach. Nowoczesna uprawa roślin w jego świecie mogła się schować. Kwiatuszek szybko odciął główne wejście swoją objętością, tym samym broniąc kobietę. Informacje w jego głowie zaczęły się układać, a jego umysł trzeźwieć. Nawet oczy zaczęły widzieć wszystko normalnie, a medalion delikatnie żarzył się gęstym światłem. Jego bieg z kobietą i dziewczynką na plecach nie trwał długo, zapewne dlatego że sam korytarz nie był wielki. Biegnąc nim starał znaleźć jakieś otwarte drzwi, na jego nieszczęście wszystkie były zamknięte na jakieś kłódki lub po prostu zabite deskami. Co do niego niepodobne, zaczął nawet tracić nadzieję na przeżycie. Chwile zwątpienia zawsze dopadały go w najmniej oczekiwanych momentach, ku jego i innych radości na krótko i dawały mu kopa do działania. Nie inaczej było tym razem. Ustawił się przy ostatnich drzwiach, wziął rozbieg i wjechał we drzwi wojskowym butem, wysadzając je z zawiasów.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
04-06-2011, 21:45 | #36 |
Reputacja: 1 | Deszcz padał i padał. Po niespełna piętnastu sekundach, sięgał mi do kostek, po minucie do pasa. Po pięciu minutach stałam po klatkę piersiową w krwi. Czułam jej lepkość, metaliczny posmak i bliżej nieokreślony zapach. Zbierało mi się na wymioty. Prawie nie mogłam oddychać. W dodatku wpadałam w panikę. „Co tu się u diabła dzieje? Gdzie ja jestem?”. Te pytania zaśmiecały mi głowę. Nagle usłyszałam głos. Niestety nie widziałam jego źródła. -Uspokój się. Musisz wrócić. jesteś potrzebna Roxanie i Harry’emu. Tylko w to uwierz. I faktycznie dosłownie znikąd poczułam w sobie wewnętrzną siłę. Zamknęłam oczy i powtarzałam w myślach jak mantrę: „Muszę wrócić do Roxany i Harry’ego. Muszę wrócić do Roxany i Harry’ego. Muszę wrócić do Roxany i Harry’ego. Muszę wrócić do Roxany i Harry’ego. Muszę wrócić…”. Otworzyłam oczy. Przed sobą widziałam głowę moje towarzysza. Uff, udało się. Jednak ledwie zdążyłam odetchnąć z ulgą, moją głowę zaatakowała fala bólu. Syknęłam. Ale zdobyłam się na minimalny uśmiech, by wyszeptać Harry’emu do ucha: -Już jestem z powrotem.
__________________ "Już, już, bo nie będzie gier wideo..." |
09-06-2011, 13:26 | #37 |
Reputacja: 1 | Upadłem na kolana przed Julią, miała wciąż pół otwarte piękne oczy. Moje łzy spływały bezwładnie, na jej wciąż ciepłą twarz. Dwoma palcami, przesunąłem po powiekach by je zamknąć. Wiedziałem, że już nigdy więcej nie zostaną otwarte. Rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem drzewo. Delikatnie wziąłem ciało dziewczyny na ręce i położyłem je tam gdzie zamierzałem.Spojrzałem na pióro i rozważałem czy to było wartę śmierci Julii, na pewno nie. Myślę jednak ,że chciała by abym dokończył to co wspólnie zaczęliśmy. Ale teraz nie było czasu żeby się ociągać.Powolnym krokiem skierowałem się w stronę opustoszałego domostwa. Gdy już byłem na wyciągniecie ręki od drzwi, pociągnąłem za klamkę, jednak ta ani drgnęła. Więc kopniakiem wyważyłem drzwi. Odór starego mieszkania doszedł moich nozdrzy. Gdy już oczy przywykły do mroku panującego w rozsypującej się chałupie. Schowałem pióro w kieszeni bluzy, upewniając się trzykrotnie czy tam jest. Obnażyłem ostrze, w oczekiwaniu, zasadniczo nie wiadomo na co skupiłem zmysły, tak jak najmocniej mogłem. Zdeterminowany, teraz pragnąłem tylko wyplenić zło z tego miasta. |
10-06-2011, 15:23 | #38 |
Reputacja: 1 | Kiedy Harry dostał się do kolejnego pomieszczenia, jego oczom ukazało się coś niezwykłego. Na ścianie znajdującej się naprzeciwko przytwierdzona była kula, w której kumulowała się energia. Z niej rozchodziła się jakaś dziwna bariera osłaniająca dom. Na ścianie z kulą bariera była tak gruba, że było ją widać gołym okiem, z każdym centymetrem dalej, bariera słabła, lecz nadal istniała. Dziewczyny się jakoś pozbierały. Miały chociaż chwilę aby nabrać sił na dalszą walkę o przetrwanie. Gdy Izzy otarła się niechcący o medalion, który posiadał Harry jej oczom ukazały się setki martwych ludzi, cierpiących duchów, uwięzionych dusz. Criss wchodząc do domu poczuł ogromną siłę, która go wrzuciła do środka. Upadł na ziemię. Wydawało mu się, że został właśnie przeciśnięty przez coś bardzo wąskiego, a następnie wystrzelony z tego z ogromną mocą. Gdy się rozejrzał dookoła, zobaczył w kącie mamroczącego do siebie, poobijanego starca. Wokół panował jeszcze większy bałagan niż się można było spodziewać. Po prawej stronie powinien znajdować się korytarz, lecz był zblokowany przez... gigantyczną, zasuszoną roślinę. Nie wiadomo już co było bardziej dziwne... potwór, maniak ogórków, chodzący po mieście i wysysający życie z ludzi czy to! Criss usłyszał głos roztrzaskujących się drzwi, w lewej wnęce domu. |
10-06-2011, 18:55 | #39 |
Reputacja: 1 | Stres, strach, niepokój. Te uczucia z całą pewnością opanowały by delikatny rozum. Cyrus był ulepiony z innej gliny, to lata służby zahartowały go niczym stal i dodały mu dodatkowe sekundy, w których potrafił zapanować nad sytuacjami różnej maści, które czasem były naprawdę ciężkie. Pamiętał jak na obozie szkoleniowym poróżnił się z bandą Amerykańców. Pamiętał jak po kolacji wracał do baraku mieszkalnego i z nikąd dostał cios w twarz, potem został kopnięty w brzuch. Zrobiło mu się słabo, a ciosy cały czas padały. W końcu stracił przytomność. Obudził się w szpitalu, na szczęście nie leżał w nim wyjątkowo długo. Jak tylko wyszedł, drewniana noga stołowa stała się narzędziem, za pomocy którego w wielkim stylu zrewanżował się pięknym za nadobne. Połamani i krwawiący, trafili do szpitala na znacznie dłużej niż on, a duma rozpierała go niemiłosiernie, ale nie pysznił się tym. Ot, kolejny dzień. ”Trach…” – ciężki bucior wysadził drzwi z zawiasów. Wpadł do pomieszczenia, układając dziewczyny przy ścianie. Jak zauważył, Izzy już wróciła do świata przytomnych. - Nic Ci nie jest? Trzymasz się? – zapytał z troską w głosie, ale szybko jego uwagę odciągnęła dziwaczna kula na ścianie. Podszedł do niej i wyciągnął do niej rękę… Co ma być to będzie, może obudzi się z tego koszmaru.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
10-06-2011, 21:51 | #40 |
Reputacja: 1 | Obrazy z przeszłości, samoistnie docierały do mojej świadomości. Już kiedyś miałem podobną sytuację, gdy w Dojo mojego mistrza było włamanie. Zjawiłem się pierwszy na miejscu, jednak zastałem tam tylko starca, leżał krwawił. Przynajmniej tak się mi wtedy wydawało, byłem młody bardzo nawet. Podszedłem do niego by sprawdzić czy wszystko okej, jednak zostałem przygwożdżony i cięty kataną w ramię. Tylko, cios był wymierzony w głowę, gdyby nie mój Sensei uderzenie doszło by celu, tętnicy szyjnej. Jednak mój nauczyciel uprzedził agresora traktując go shurikenem w oko. Jak się później okazało starzec był to senior z przeciwnej szkoły ninjutsu. Tym razem będę ostrożniejszy. Pochodzę powoli do dziadka, z mieczem wyciągniętym, na wysokości oczu dziadka. W każdej chwili gotowy do zadania morderczego uderzenia. -Kim jesteś ?! I co tu robisz ?! Udzielaj szybkich odpowiedzi, inaczej Yamato będzie ostatnią rzeczą jaką zobaczysz.-Krzyczałem w stronę starca. Trochę to niegrzeczne ale sytuacja jest co najmniej dziwna. |