Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-03-2011, 11:53   #21
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Izzy, Harry i Roxana postanowili iść za mężczyzną. Facet mamrotał coś pod nosem przez całą drogę. W końcu doszli do jakiegoś starego, wydawałoby się... opuszczonego od dawna domu. Wszyscy weszli do środka. Wewnątrz wyczuć można było ciężkie powietrze. Nie było zapalonych świateł, jedynie wszędzie porozstawiane świece. Mężczyzna wprowadził gości do "salonu". Było to prawdopodobnie pomieszczenie znajdujące się w środkowej części domu. Czekała tam już pewna wysoka, smukła kobieta okryta podobnymi szatami. Jej skóra była blada, a wydatne usta pomalowane na krwistoczerwony kolor. Mężczyzna podszedł do niej i szepnął coś na ucho, wcześniej wskazał gościom gestem, aby zajęli miejsca na starej, czarnej sofie. Kobieta w odpowiedzi uśmiechnęła się podejrzanie do mężczyzny i poszła do północnego pokoju.
Mężczyzna stanął na środku pokoju i zaczął mówić:
-Tutaj będziecie bezpieczni - Izzy w tym momencie zauważyła wiszący na jego szyi pewien symbol... pentagramu, na środku którego widniał czerwony kamień - za godzinę Yui przyniesie wam coś do jedzenia. -wskazał palcem na korytarz znajdujący się we wschodniej części. - Tam, środkowe drzwi po lewej stronie... jest łazienka. Nie próbujcie tylko nawet - w tej chwili zmienił ton na o wiele bardziej groźny - wchodzić do środka! To wszystko, ja teraz muszę odpocząć, bądźcie grzeczni.- rzucił i skierował się do pokoju znajdującego się na południu i zamknął się na klucz.

Julia wlepiła swój wzrok w śpiącego Crissa. On akurat się przebudzał, spojrzał na nią, a ta lekko się zmieszała. Jednak chwilę potem wyraz jej twarzy drastycznie się zmienił. Nad Crissem zobaczyła dwójkę bawiących się dzieci. Skakały nad jego głową, śmiały się, lecz zaraz oboje spojrzeli na dziewczynę.
-Widzisz nas... prosimy! Pomóż!- po tych słowach się rozpłynęły. Criss podążył już wcześniej za wzrokiem kobiety, ale nic nie zobaczył, ani nie usłyszał.
Obok Julii nagle pojawiła się znikąd starsza kobieta, którą wcześniej widziała w parku.
-Woda... święcona woda z chramu shinto!- chwilę potem jej nie było. Rozpłynęła się jak dym.
Następnie pojawił się młody,przystojny Japończyk.
-Kumulacją zła nie jest jezioro... tylko stary dom...- nim dokończył zdanie również zniknął. Julia czuła od nieproszonych "gości" wiele cierpienia, zagubienia...
 
Koinu jest offline  
Stary 01-04-2011, 16:08   #22
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Szliśmy krok w krok za tajemniczym mężczyzną. Bałam się tej swojej intuicji... Skąd mogłam wiedzieć, że ten człowiek nie zrobi nam krzywdy? Ale jednak już się zdecydowaliśmy. Dziwnie by teraz było, uciekać. Zresztą gdzie? Na zewnątrz była wszechogarniająca pustka. Dodatkowo nie podobało mi się to, że ten facet mamrocze pod nosem. A może on mówił do nas? Tak czy siak, w końcu znaleźliśmy się w jakimś… opuszczonym domu. Zadziwił mnie. Nie było tu świateł. Wszędzie były porozstawiane świece. Spojrzałam nerwowo na Harry’ego i przysunęłam się do niego, ciągnąc za sobą Roxanę.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytała szeptem, zdumiona Roxana.
Pokręciłam głową, dając jej do zrozumienia, że nie mam pojęcia.
Nieznajomy zaprowadził nas do pomieszczenia, które pewnie stanowiło funkcję salonu. Stała tam kobieta o bladej cerze, ubrana w dziwne szaty. Pierwsze co rzucało się w oczy patrząc na nią, to usta pomalowane na krwistoczerwony kolor. Nasz przewodnik pokazał nam byśmy zajęli miejsca na czarnej sofie, a sam wyszeptał coś do ucha owej kobiecie. Ona zaś uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Wtedy facet stanął na środku pokoju i zaczął mówić:
-Tutaj będziecie bezpieczni – na jego szyi zauważyłam pewien symbol. Pentagram z czerwony kamieniem, który widziałam w swojej wizji - za godzinę Yui przyniesie wam coś do jedzenia -wskazał palcem na korytarz znajdujący się we wschodniej części - Tam, środkowe drzwi po lewej stronie... jest łazienka. Nie próbujcie tylko nawet - w tej chwili zmienił ton na o wiele bardziej groźny - wchodzić do środka! To wszystko, ja teraz muszę odpocząć, bądźcie grzeczni- rzucił i skierował się do pokoju znajdującego się na południu i zamknął się na klucz.
Siedziałam osłupiała na sofie. O co tu chodzi? Rozejrzałam się wokół. Nieopodal stał rozkładany fotel. Niemal natychmiast poczułam zmęczenie.
-Roxana- urwałam, gdy ją zobaczyłam.
Nastolatka padła ze zmęczenia opierając się o Katarna.
Uśmiechnęłam się na ten niecodzienny widok. Przeniosłam się na fotel i odpłynęłam w krainę snów.
***
Obudziłam się zlana potem. Nie wiedziałam co mi się śniło, ale byłam śmiertelnie przerażona. Spojrzałam na moich towarzyszy. Przeżyłam szok, bo Roxany… nie było.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 05-04-2011, 09:53   #23
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Dwór… Stary, zaniedbany dwór z zabitymi dechami oknami. Ze ścian odpadał tynk, w środku łuszczyła się farba i straszyły sfatygowane panele podłogowe oraz boazeria. Gdzie niegdzie na podłodze leżały kasetony, które musiały oderwać się od sufitu. Całego obrazka dopełniała gęsta mgła, dzika, nieznana Harremu roślinność oplatająca dosłownie całe dworzyszcze oraz dziwny smród. Smród strachu, tak silnie i skutecznie psujący mu życie podczas służby w Iraku. Wisienką na torcie tego horrorowego pejzażu był stary mężczyzna w habicie i jego gospodyni, wyglądająca jakby ktoś niedawno wykopał ją z grobu.

Na początku zwątpił, czy aby na pewno pójście za starcem było dobrym pomysłem. Miał nadzieję zostać tam dopóty mgła się nie rozwieje. Jeszcze nie wiedział, że opuszczenie tego domostwa nie będzie tak łatwe, jak by tego oczekiwał.

Starzec ostrzegł ich przed unikaniem łazienki oraz powiedział że będą w jego domu bezpieczni. Jak na razie nic nie zapowiadało żadnych problemów, czy sensacji. Mimo wszystko Harry nie chciał zasnąć. Postanowił pilnować swoje podopieczne. Zwłaszcza kiedy mała wtuliła się w niego. Chciał ją odsunąć, wzdrygnął się na myśl o dziecku. Nie był przyzwyczajony do drobnych istotek. Zwłaszcza wspomnienia z Iraku, gdzie nawet dzieci potrafiły mieć pod bluzeczką kilka kilo dynamitu i potrafiło wysadzić się w modlącym się tłumie, albo przy ciężarówce czerwonego krzyża czy punkcie UNICEFU. Spostrzegł też ironiczny uśmieszek przykładającej się do snu Izabelli. Kiedy zasnęły, Katarnowi udało się uwolnić z uścisku dziewczynki. Czuł się dziwnie, nieswojo. Przesunął się nawet bardziej w drugi koniec kanapy. Z stamtąd obserwował i nasłuchiwał w zupełnej ciszy odgłosów domostwa. Wszędzie panowała cisza.. Do czasu, aż do jego nozdrzy dotarł tajemniczy dym. Dym jakiś ziół palonych za jego plecami. Nerwowo się odwrócił, popatrzył.
To było niemożliwe! W niewielkim naczyńku, kobieta w czarnym habicie paliła jakieś suszone trawy, jak wydawało się Harremu. Jak ona się tam znalazła? I to bezszelestnie?
Chciał się jej zapytać co robi, ale nagle poczuł że jego oczy robią się coraz cięższe. Chciał je podtrzymać, nawet ugryzł się w język aby nie zasnąć, jednak dym okazał się silniejszy.
Kilka chwil później zasnął jak kamień.
Kiedy się ocknął w głowie miał jeden, wielki wiatrak a przed oczami miał rozglądającą się niepokojąco, całkiem ładną i rudą kobietę. Kilka chwil zajęło mu przypomnienie sobie, co się działo i że brakowało wśród nich jeszcze jednej osoby. Za jego plecami nie było ani kobiety, ani naczyńka z płonącymi ziołami. I pewnie by się obejrzał i to sprawdził, gdyby tylko to pamiętał.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 07-04-2011, 12:32   #24
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
Nie wiedziałem w ogóle o co chodzi! Julia patrzyła gdzieś w pustą przestrzeń, ja nie widziałem tam nic. Jej moment zawieszenia trwał pewien czas , co jakiś moment zmieniała kierunek w którym patrzyła. W końcu zadecydowałem się spytać na co spogląda.
-Julia ,co się stało?-Spytałem dość niepewnie.
Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Wiesz ciężko mi to wyjaśnić ale widziałam dzieci bawiące się które później prosiły mnie o pomoc. Widziałam także tą staruszkę która mówiła coś o święconej wodzie. I Jakiego Japończyka ... mówił coś o kumulacji zła i starym domu.
Cholera, to wszystko robi się coraz dziwniejsze, takie rzeczy to widziałem tylko w filmach i to takich hard-fantasy. Ale wiedziałem ,że dziewczyna mówi prawde.
-Wiesz , po dzisiejszych wydarzeniach jestem w stanie uwierzyć we wszystko....-Bo taka była prawda , czy może być coś dziwniejszego od humanoidalnego stwora wpierniczającego ogórki ?!
-Wiem ... rozumiem Cię... ale dalej mi się to wydaje takie... takie nie realne te wizje i sny... musimy coś z Tym zrobić.-Czułem ,że dziewczyna jest trochę podłamana, w sumie nie dziwię jej się.
-No o to Ciebie prosił ten anioł tak?-Zadałem pytanie dość retoryczne.
-Tak właśnie tak. Wychodzi na to ze musimy znaleźć jeszcze dwoje ludzi którzy mieli takie same nie wyjaśnione wydarzenia jak my. Również musimy zrobić coś w sprawie tego zła...Wiesz... boje się trochę bo nie wiem czy dam...raczej czy damy sobie rade-Wypowiadając te słowa spojrzała na mnie pełnym smutku wzrokiem.
Wstałem z łóżka i podszedłem do niej, delikatnie pogłaskałem ją po głowie
-Wszystko będzie dobrze , pamiętaj najważniejsza jest psychika, jeśli się poddamy ktoś może ucierpieć, w razie czego ochronie cię.Pamiętasz może co te zjawy mówiły o tej wodzie?
Dziewczyna, wytarła powoli oczy z łez, uspokoiła się chyba trochę, przynajmniej takie sprawiała wrażenie.
- Ee... czekaj coś o wodzie święconej z chramu shinto ... o dziękuje Ci za wsparcie. Dobrze ze jesteś bo inaczej nie wiem co bym zrobiła.- Kiedy to powiedziała poczułem się dziwnie , zazwyczaj tak się czułem gdy ktoś mi był za coś wdzięczny.
-Nie ma sprawy..Musimy odszukać ten chram.
- Tak zgadzam się z Tobą - Cieszyłem się ,że mam w niej jakieś poparcie.
-Okej, a ważniejsze jest jak się czujesz? Nie jesteś zmęczona?
-Już mi lepiej naprawdę ten sen dobrze mi zrobił. W ogóle przygotowałam na obiad.- powiedziała wyraźnie pod ekscytowana
-Nie możemy ruszyć na poszukiwania o pustych brzuchach.-Dorzuciła
-Chyba masz racje...-powiedziałem nieco zmieszany.
Przeszliśmy do kuchni i usiedliśmy wspólnie przy stole, zapatrzyłem się na Julie.
-Nooo jedz- Powiedziałam przysuwając mi talerz
-Smacznego-wziąłem z zapałem widelec, dopiero teraz odczułem głód.
-Wyśmienite..Może powinnaś zostać kucharką?
-Dziękuje-Odniosłem wrażenie ,że się lekko zawstydziła.
-Myślałam kiedyś o tym ale jednak wole pomagać w szpitalu ale ciesze się że Ci smakują.
-Dziękuje za posiłek- Uśmiechnąłem się szeroko w stronę dziewczyny -Teraz pójdę się przygotować nie wiadomo co możemy spotkać po drodze. Poradzisz sobie?-Spytałem lekko zatroskany, po dzisiejszych wydarzeniach bałem się ,żeby nic się jej nie stało , wprawdzie znam ją krótko ale czuje silną więź między nami
-Powinnam dać sobie rade. Też powinnam się przygotować. Wezmę na wszelki wypadek apteczkę
-Dobry pomysł-Rzuciłem jej gdy stałem już w drzwiach
-Trzymaj się, jak coś od razu mnie wołaj-Obejrzałem się by sprawdzić czy żaden stwór nie czai się za oknem.
-Ty też
Otworzyłem delikatnie , drzwi od mieszkania dziewczyny , gdy przypomniało mi się żeby coś powiedzieć.
-Aha, za godzinę spotkajmy się przed domem.-Powiedziałem i wyszedłem.
Skierowałem się prosto do pokoju.
Gdy już znalazłem się moim mieszkaniu postanowiłem się trochę rozruszać, w zasadzie miałem sporo czasu. Nałożyłem strój treningowy, i wziąłem katanę do ręki.

Podchodzę do wierzy w pokoju , z radością stwierdzam ,że ma wejście USB i podłączam do niej mp3. Włączam muzykę
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=sO_QntXc-c4[/MEDIA]
Zaczynam taniec z ostrzem, zatracam się całkowicie, wykonuje kolejne sekwencje ciosów , tracę poczucie czasu.
W końcu gdy ręce odmawiają mi posłuszeństwa, spoglądam na zegarek.Z przerażeniem stwierdzam ,że minęło 40 minut. W pośpiechu chowam ostrze.
Ubieram się w pośpiechu,nakładam strój bojowy. , zabieram z sobą katanę i zestaw shurikenów. Kilka minut do spotkania.Zamykam drzwi za sobą. I biegnę szybko przed budynek.Zdążyłem. Teraz pozostaje tylko czekać.
 
Eleywan jest offline  
Stary 07-04-2011, 23:13   #25
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
Co się ze mną dzieje czy ja wariuję ? Nie wiem. Nad głową Crissa widziałam bawiące się dzieci. Skakały biegały. Po chwili spojrzały na mnie pustym wzrokiem.
-Pomóż nam powiedziały.- Czy to co widzę jest normalne ? Czy to już może dowód całkowitego szaleństwa. Tuż koło mnie pojawiła się ta sama staruszka którą widziałam wcześniej.
-Woda... święcona woda z chramu shinto!- chwilę potem jej nie było. Rozpłynęła się jak dym.
Ostatni w mojej wizji pokazał mi się pewien Japończyk. Powiedział mi że zło nie czai się w jeziorze, lecz kumuluje się w pewnym starym domu.
-Julia, co się stało?- Spytał mnie Criss dość nie pewnym głosem. Wyrwałam się z zawieszenia w jakim byłam przez pewien moment.
- Wiesz ciężko mi to wyjaśnić ale widziałam dzieci bawiące się które później prosiły mnie o pomoc. Widziałam także tą staruszkę która mówiła coś o święconej wodzie. I Jakiego Japończyka ... mówił coś o kumulacji zła i starym domu.-Na pewno był to dla niego szok choć już nie ten sam jak wcześniej.
-Wiesz , po dzisiejszych wydarzeniach jestem w stanie uwierzyć we wszystko...- Miałam rację. Choć widok potwora który od zabicia ofiar woli ogórki jest naprawdę szokujące.
-Wiem ... rozumiem Cię... ale dalej mi się to wydaje takie... takie nie realne te wizje i sny... musimy coś z Tym zrobić.- Zaczęłam popadać w depresję. Byłam słaba.
-No o to Ciebie prosił ten anioł tak?
-Tak właśnie tak. Wychodzi na to ze musimy znaleźć jeszcze dwoje ludzi którzy mieli takie same nie wyjaśnione wydarzenia jak my. Również musimy zrobić coś w sprawie tego zła...Wiesz... boje się trochę bo nie wiem czy dam...raczej czy damy sobie rade- Byłam już na granicy psychicznej bałam się ze możemy zginąć. Spojrzałam na Crissa pełnym smutku wzrokiem. Powstrzymywałam się od płaczu. Wtedy Criss podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie. Mimo wszystko było to naprawdę przyjemne. Poczułam że jest ktoś kto się o mnie martwi i troszczy.
-Wszystko będzie dobrze , pamiętaj najważniejsza jest psychika, jeśli się poddamy ktoś może ucierpieć, w razie czego ochronie cię.Pamiętasz może co te zjawy mówiły o tej wodzie?- Otarłam oczy z łez. Woda świecona… o już pamiętam.
-Ee... czekaj coś o wodzie święconej z chramu shinto ... i dziękuje Ci za wsparcie. Dobrze ze jesteś bo inaczej nie wiem co bym zrobiła.- Widziałam, że Criss zareagował nie typowo. To już drugi raz kiedy mu dziękuję a on tak reaguje. Może to coś naprawdę przyjemnego dla niego.
-Nie ma sprawy..Musimy odszukać ten chram.- Rzucił Criss. Zgodziłam się z nim w 100%.
-Okej, a ważniejsze jest jak się czujesz? Nie jesteś zmęczona? Trochę było mi zimno ale poza tym było ze mną wszystko w porządku. To miłe kiedy ktoś pyta się o Twój stan zdrowia widać, że się martwi.
-Już mi lepiej naprawdę ten sen dobrze mi zrobił. W ogóle przygotowałam na obiad- Byłam pod ekscytowana ponieważ to pierwszy raz kiedy gotowałam dla kogoś a zwłaszcza dla takiego przystojniaka.
-Nie możemy ruszyć na poszukiwania o pustych brzuchach.- Dodałam.
-Chyba masz rację- Odpowiedział Criss. Widziałam że jest lekko zmieszany.
Usiadłam z nim przy stole i przysunęłam talerz.
-Nooo jedz
-Smacznego- Dorzucił Criss i zabrał się do jedzenia.
-Wyśmienite..Może powinnaś zostać kucharką?- Wyraźnie mu zasmakowało. Byłam bardzo zadowolona.
-Dziękuję- Poczułam jak zaczynam się rumienić. Zawstydziłam się bo rzadko słyszę takie komplementy.
-Myślałam kiedyś o tym ale jednak wole pomagać w szpitalu ale ciesze się że Ci smakują.
-Dziękuje za posiłek- Criss się uśmiechnął w moją stronę. Czułam jak nasza więź staje się mocniejsza.
-Teraz pójdę się przygotować nie wiadomo co możemy spotkać po drodze. Poradzisz sobie?- Criss widocznie bo dzisiejszym dniu bał się mnie zostawić bez opieki.
-Powinnam dać sobie rade. Też powinnam się przygotować. Wezmę na wszelki wypadek apteczkę. Mimo że wiedziałam iż Crissowi leczą się rany dość szybko to bałam się że gorsze rany mogą zająć więcej czasu na regenerację.
-Dobry pomysł- Powiedział Criss który stał już w drzwiach.
-Trzymaj się, jak coś od razu mnie wołaj- Mam nadzieję że nie będzie to potrzebne. Chociaż nigdy nic nie wiadomo.
-Ty też- Odpowiedziałam. Criss już zamykał drzwi kiedy wrócił się żeby powiedziec.
-Aha, za godzinę spotkajmy się przed domem.- Skończył i wyszedł. Byłam szczęśliwa że go poznałam. Jego bliskość dodawała mi sił. Dobrze, to teraz czas uzupełnić apteczkę. Bandaże? Są. Igły i nici chirurgiczne ? Są. Plastry? Są. Opatrunki? Są. Wzięłam ze sobą parę środków odkażających. W tym kodan na bazie spirytusu. Teraz kiedy jestem już przygotowana włożyłam Apteczkę do torby. Kurcze już minęło pół godziny. Pozmywałam naczynia. I usiadłam. Skupiając się na ostatnich wydarzeniach. Oby jeszcze nie było za późno. Po siedziałam tak jeszcze przez pewien czas. I wyszłam zamykając za sobą mieszkanie. Criss już na mnie czekał. Teraz kiedy jesteśmy gotowi czas ruszać w drogę.
 
__________________
Infinite in mystery is the gift of the goddess
We seek it thus, and take into the sky
Ripples form on the water’s surface
The wandering soul knows no rest.
Hiraga_Saito jest offline  
Stary 08-04-2011, 01:08   #26
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
W pierwszej chwili Izzy się wystraszyła. Roxana rozpłynęła się w powietrzu! Czy to sprawka ich gospodarzy? A może po prostu zignorowała zakaz i poszła do łazienki, ponieważ poczuła potrzebę. Izzy postanowiła to sprawdzić. Przez to pewnie groziło jej niebezpieczeństwo, ale nie mogła zostawić dziewczynki samej. Ruszyła korytarzem, doszła do starych, odrapanych drzwi, złapała za klamkę. Drzwi były już uchylone. Wewnątrz zobaczyła Roxanę, która wpatrywała się w... dziwną trumnę... przezroczystą. Wewnątrz leżała mała dziewczynka. Jej usta pokrywał jakby szron. Była blada, prawdopodobnie martwa. Izzy podeszła bez słowa, kiedy musnęła dłonią powierzchni trumny pojawiła się kolejna wizja.

Dziewczynka i mężczyzna, który ich tu przyprowadził... o wiele młodsi niż obecnie. Znajdowali się na osłonecznionej polanie. Śmiali się i bawili. Wyglądali na najszczęśliwszych ludzi na świecie. W pewnym momencie światło zniknęło, rozwarła się nieprzenikniona ciemność pod stopami dziewczynki, pochłonęła ją... mimo wielu prób ratowania jej przez mężczyznę. Jego krzyk rozpaczy i łzy zostały poniesione przez wiatr daleko w kosmos... niewyobrażalnie daleko...

Izzy przebudziła się, tym razem stała niezachwianie. Czuła, że jedna, malutka łza spływa jej po policzku. Po chwili poczuła jej słony smak. Chciała wykonać krok do tyłu i nieomal potknęła się o coś. To była jakaś rura... bądź kanalik wbudowany w ziemię, odchodził od trumienki i znikał w ścianie.

Harry również postanowił zacząć działać. Nie mógł dłużej pozostać biernym. Ruszył w stronę pokoju mężczyzny. Drzwi były zamknięte, Harry stał przed nimi i zastanawiał się co zrobić, kiedy zaczął się bardziej skupiać, usłyszał trzask otwierającego się zamka. Chwilę poczekał, myślał, że to gospodarz je otworzył i chciał wyjść... lecz tak się nie stało...
Ostrożnie otworzył drzwi, z wewnątrz buchnęła jakaś dziwna, silna energia, jakby... ciężkie powietrze. Harry wszedł do środka. Wszędzie panowała ciemność. Pomieszczenie było ogromne, na środku, na ziemi widniał lśniący znak pentagramu, siedział na nim "gospodarz". Mamrotał do siebie:
-Tak... poczekaj kochanie... jeszcze tylko trochę... mam dla ciebie niezwykłe dusze... już wkrótce...- wokół niego w powietrzu powstała bariera, widoczna była jedynie poprzez co jakiś czas pojawiające się przebłyski. Włosy mężczyzny zaczęły unosić się do góry... w tym samym czasie rozległ się krzyk Roxany.

Izzy była przerażona tym, że Roxana nagle zaczęła krzyczeć... jakby cierpiała. Powoli trumna znajdująca się w pomieszczeniu zaczynała świecić. W drzwiach pojawiła się kobieta w fioletowym płaszczu. Uśmiechnęła się złowrogo.
-Odsuń się od dziewczynki.- powiedziała spokojnym, ale stanowczym tonem. I zaczęła iść powolnym krokiem przed siebie.

Julia i Criss w pełni przygotowani ruszyli do najbardziej znanego chramu shinto w mieście. Pomimo, że mieli wiele obaw, idąc ramię w ramię czuli się znacznie pewniej. Kiedy w końcu doszli do celu, zastali tam modlącego się kapłana. Ten powoli się odwrócił i spojrzał na przybyszy. Otworzył szeroko oczy, nie dowierzając.
-To wy! Niosąca Światło i Niosący Życie!- chwycił ich za rękę i zaprowadził do wielkiej księgi pokazując dziwny obraz.
-Spójrzcie! To wy!- posmutniał. - Jeden z was... Słyszący... odszedł...- na stronie widać było znikającą postać młodego Japończyka... dokładnie tego, który nawiedził niedawno Julię. Poza Julią i Crissem na obrazie były jeszcze dwie osoby. Kapłan wskazał kolejno.
-To jest Dotykający a to Widząca.- zakłopotał się - Ależ ze mnie głupiec... pewnie to już wiecie... a więc... wypełniacie już swoją misję? Oczyścicie to miasto?
Niespodziewanie wbiegła kobieta z dzieckiem półprzytomnym, niosła je na rękach.
-Proszę! Błagam! Pomoc przybędzie za późno... a nie ma wiele czasu! Moje dziecko miało wypadek i krwawi! Pomocy!- zalewała się łzami. Tutaj byli potrzebujący... a czas uciekał... niebezpieczeństwo przecież nie może czekać wiecznie.
 
Koinu jest offline  
Stary 18-04-2011, 18:41   #27
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Do pokoju staruszka szedł powoli, ale stanowczo, jak w Iraku, kiedy chodził od chaty do chaty i szukał żołnierzy Saddama. Głuche pukanie, rozniosło się z budzącym napięcie echem. Następnie naciśnięcie mosiężnej klamki, która tylko zaskrzypiała. Mimo wszystko drzwi nie ustąpiły. W głowie żołnierza pojawiły się niepewności, odsunął się od drzwi. Chciał zajrzeć przez dziurkę od klucza, ale kiedy się do tego przymierzał zamek w magiczny sposób zazgrzytał i drzwi stanęły otworem.
Nie wszedł, bowiem nie wiedział czego się spodziewać. Po krótkiej chwili nacisnął na klamkę i pchnął drzwi, które się otworzyły ukazując mu dość dziwny widok.
Od razu poczuł na twarzy jakieś dziwne powietrze, wręcz wypełnione energią. Całe od niej pulsowało i jeżyło włosy na głowie wojaka. Harry wszedł po pomieszczenia. W pokoju panowała szarość i ciemność. Pokój był bardzo przestronny, na samym środku siedział gospodarz siedzący na jakimś jaśniejącym symbolu, który aż emanował energią. Dopiero po chwili rozpoznał w symbolu pentagram. Staruch coś do siebie szeptał, mimo wszystko Harry nie zastanawiał się nad przekazem tych słów. Nawet krzyknął parę razy do starca, lecz jego trans okazał się silniejszy. Po chwili energia pentagramu zaczęła formować się w coś na kształt bariery otaczającej starca. Następnie sama ta bariera zaczęła naładowywać energią do tego stopnia, że włosy jak i odzież starca zaczęła falować w górę, zupełnie jak pod wodą.
Za plecami żołnierza rozległ się krzyk.
Chciał podejść do mężczyzny, lecz im bliżej podchodził, tym czuł większe ciepło na sobie. W końcu nie czekając na kolejny rozwój wypadków, chwycił jakiś stalowy przedmiot z półki obok o dość znaczącej masie i cisnął nim w kierunku starca, a świat wokół jakby zwolnił.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 26-04-2011, 16:52   #28
 
Eleywan's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znanyEleywan nie jest za bardzo znany
Nie dotarło do mnie jeszcze całkowicie to o czym mówił ten kapłan.Cholera jasna jeszcze tego brakowało, ten dzieciak cholernie mocno krwawi.
-Pani go położy szybko!
Matka spogląda na mnie niepewnie, boi się pewnie, że zamiast pomóc to zaszkodzę.
-Studiuje medycynę! Nie ma wyboru!
Kutwa, chciałbym być tak pewnym jak ton mojego głosu.Kobieta delikatnie położyła dziewczynkę. Jak najszybciej mogłem znalazłem się przy niej, cała zalana krwią zidentyfikowałem źródło krwotoku, tętnica szyjna.Nie jest dobrze ciężko taką ranę jest zatamować.Karetka nie dojedzie.Nie ma czasu na rozmyślanie trzeba działać.Zrywam z siebie koszulkę. I zwijam ją w kłębek.
-Julio! Przytrzymaj tutaj.
Dziewczyna zastosowała się do polecenia i uciskała ranę.Nadal obficie krwawi.Sprawdzam oddech i akcje serca.Kurwa....Nie oddycha.
Przystępuje do resuscytacji.Na każde trzydzieści uciśnięć dwa wdechy, ręce zaczynają piec, już 7 cykl i nadal bezskuteczny.Doszło do mnie że nic nie poradzę.Zgon.Łzy zaczęły mimowolnie płynąć.Ale następne zdarzenia były jedne z dziwniejszych w moim obecnym życiu.
Julia jakby się intensywnie skupiła, tak jakby chciała zasnąć po czym jej ręka zaczęła świecić.Położyła mi ją na ramieniu. Wstąpiły we mnie tak jakby nowe siły przystąpiłem ponownie do reanimacji.Ale gdy tylko położyłem ręce na dziewczynce z nieba zstąpił słup jaskrawego światła wprost na nią.Uniosła się delikatnie nad ziemie.Wyglądało to co najmniej jakby duch wrócił do jej ciała.Mało tego, że przywrócone zostały podstawowe funkcje życiowe, ona nie miała rany!W tym samym momencie przeleciał piękny ptak i zrzucił złote piękne pioro.Kutwa! Znam tego ptaka. W podstawówce czytaliśmy legęde i wizurunek był identyczny.To Hou-Ou feniks.
Dziecko wstało jakby nigdy nic i wtuliła się w pierś matki. Ta z kolei nie płakała już z żalu tylko z radości. I w japońskim skłonie dziękowała nam za uratowanie życia.
-Nie ma za co dziękować, cieszę się ,że nic jej nie jest.Proszę mimo to odwiedzić szpital i ją zbadać.
Na moje ostatnie słowa matka naglę się zerwała i z dzieckiem na rękach pobiegła przed siebie. Pewnie do szpitala.
Gdy ja byłem zajęty oglądanie pióra Julia rozmawiała z kapłanem.
-Jak można oczyścić miasto?
Kapłan się wyraźnie zdziwił.
-Myślałem, że wy to wiecie! Zostało przepowiedziane, że nadejdziecie i oczyścicie miasto!
Julia kontynuowała serie pytań
-Gdzie jest pozostałą dwójka?
- Wskazać wam położenie innych Wybranych może jedynie Anielskie Pióro... pradawny artefakt.-
Zerwałem się na równe nogi.
-Kaplanie! Czy to to?! - pokazałem mu pióro które zgubił ptak.
 
Eleywan jest offline  
Stary 28-04-2011, 15:31   #29
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Przyjrzałam się dokładniej miejscu, gdzie jeszcze tak niedawno leżała Roxana. Naprawdę jej nie było. Przeraziłam się. Nie było to takie przerażenie, kiedy moja Holly, zniknęła mi z oczu na parę minut, ale to i tak była poważna sprawa. Miałam nadzieję, że dziewczyna zignorowała zakaz i poszła do łazienki. Szybko pobiegłam właśnie w tą stronę. Tak jak myślałam, drzwi były uchylone. W środku zastał mnie iście niecodzienny widok. Wszystko to przypominało istną scenę z jakiegoś kiepskiego horroru.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=IVJD3dL4diY[/MEDIA]
W środku na szczęście było Roxana, ale to na co patrzyła wprawiło mnie w absolutne przerażenie. W szklanej trumnie leżała mała dziewczynka. Z miejsca zaatakowała mnie wizja. Zobaczyłam dziewczynkę i chłopca. Razem się śmiali i bawili. Nagle rozstąpiła się ziemia jakby wessała dziewczynkę do środka. Chłopiec bezskutecznie próbował ją uratować. Jego krzyk rozpaczy był naprawdę nieprawdopodobny.
Ocknęłam się ponownie w łazience. Instynktownie cofnęłam się do tyłu. Potknęłam się o rurę, która odchodziła do trumny, a następnie zniknęła w ścianie. Tu było coś cholernie nie tak.
Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do szklanej trumny. Dziewczynka była naprawdę śliczna. Bardzo przypominała moją córkę Holly gdy była mała. Wydawało mi się, jakby zadrżała jej powieka. Potarłam swoje zmęczone oczy. Może jednak mi się wydawało... Ocknęłam się z zadumy i zawołałam Roksanę. Oczy miała przez chwilę zamglone, jednak zaraz wróciły do poprzedniego stanu.
-Jak tu trafiłaś?- spytałam.
-Nie wiem- odprała- jakby coś, mnie wzywało tutaj.. To dziwne...
Pokręciłam głową i ręką pokazałam, żeby poszła za mną. Obie wyszłyśmy na zewnątrz poszukując Harry'ego.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."

Ostatnio edytowane przez Wredotta : 29-04-2011 o 21:15.
Wredotta jest offline  
Stary 28-04-2011, 22:36   #30
 
Hiraga_Saito's Avatar
 
Reputacja: 1 Hiraga_Saito nie jest za bardzo znany
Jeszcze nie zdążyłam pozbierać wszystkich myśli kiedy nagle w biegła matka z na wpół żywą dziewczynką na rękach. Było strasznie dużo krwi. Criss szybko ruszył na pomoc i w tym samym momencie uspokajał Matkę. Nie wiedziałam co robić podeszłam do Crissa. Ten opatrzył ranę i nerwowo reanimował małą. Mijał czas ale wszystko wskazywało na to ze dziewczynka umrze. Byłam załamana. Czy nie można nic zrobić ? Uciskałam miejsce które wskazał Criss . Postanowiłam sięgnąć po pomoc. Mocno się skupiłam żeby na chwilę zasnąć.
-Witaj Julio.-Powiedział anioł.
-Wiesz po co tu jestem tak więc czekam na odpowiedz.- zaczęłam szybko bo zależało mi na czasie.
- Tylko kiedy przekażesz niosącemu życie boże światło będzie on mógł ocalić dziecko.
-Ale jak. Jak mam to zrobić.
-Będziesz wiedziała.
Czuje że już wróciłam. Skupiam całą energię czuje jak płynie do mojej ręki. Położyłam dłoń na ramieniu Crissa. Ten za dotykiem sprawił ze dziecko ożyło to było coś nadzwyczajnego. Dziewczynka uniosła się lekko nad ziemię. Wyglądało to jak powrót duszy do Ciała. W tym samym momencie przeleciał piękny ptak i zrzucił złote piękne pióro. Wiedziałam że kiedyś już tego ptaka.
Wyglądał jak złoty Feniks. Dziecko wtuliło się w pierś matki. Która zalana łzami szczęścia Tuliła i całowała swoją córeczkę. Criss był szczęśliwy, że mógł pomoc . Ja natomiast miałam wiele pytań do Wielebnego.
-Jak można oczyścić miasto?
Kapłan się wyraźnie zdziwił.
-Myślałem, że wy to wiecie! Zostało przepowiedziane, że nadejdziecie i oczyścicie miasto!
Cóż nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
-Gdzie jest pozostałą dwójka?
- Wskazać wam położenie innych Wybranych może jedynie Anielskie Pióro... pradawny artefakt.- Czyżby to było…
Wtedy Criss wyrwał się i zapytał.
-Kapłanie. Czy to to?!- Pokazał Pióro Feniksa...
 
__________________
Infinite in mystery is the gift of the goddess
We seek it thus, and take into the sky
Ripples form on the water’s surface
The wandering soul knows no rest.
Hiraga_Saito jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172