| Sanitariaty Enklawy, poziom -2
W obrębie podziemnego kompleksu znajdowały się dwa obiekty ułatwiające dbałość o higienę osobistą. Pierwszy z nich usytuowany był piętro nad pomieszczeniami mieszkalnymi i od wielu lat pozostawał wyłączony z użytku ze względu na bardzo zły stan techniczny. Uszkodzona infrastruktura sprawiała, że korzystanie z niego stało się niebezpieczne, dlatego został decyzją Mędrca na stałe zamknięty. W korytarzach Enklawy krążyły nieuzasadnione i krzywdzące plotki, jakoby słyszany czasami dźwięk płynącej z góry w rurach wody dowodził tego, że ktoś jednak z tamtych pryszniców korzystał, ale starszyzna konsekwentnie temu zaprzeczała.
Do dyspozycji wszystkich pozostawał zatem zbiór pojedynczych bądź grupowych kabin prysznicowych o betonowych podłogach i pokrytych spękanymi płytkami ścianach. Zasoby wody i energii Enklawy były na tyle skąpe, że ich zużycie od dłuższego czasu poddawane było ścisłej reglamentacji, ale zarazem wciąż dość liczne, by każdy rezydent Enklawy mógł sobie pozwolić na luksus szybkiej kąpieli co dwa tygodnie.
Starsi wspaniałomyślnie otworzyli sanitariaty dla pogromców rybostwora poza godzinami ich użytkowania. Tym samym żądna rozkoszy ciepłej wody Altego nie zastała w środku nikogo, kto mógłby jej zakłócić przyjemność ablucji - choć wilgotne ślady na podłodze sugerowały, że ktoś był już wcześniej pod prysznicem: najpewniej nierozgarnięty młodszy brat Łasicy.
Żyleta rozebrała się powoli pieczołowicie układając swoje najcenniejsze zdobycze życia w Enklawie na szczycie zabranych ze sobą pod prysznic rzeczy. Pas i płaszcz dziewczyny majestatycznie czerniły się na brzegu załomu kabiny całkowicie psując obraz rozkładu jaki nastręczały pęknięcia starej glazury. Nie pasowały do beznamiętności i szarości każdej ze ścian podziemnego więzienia, w którym ich urodzono, wychowano i kurczowo do tej pory trzymano. Zupełnie jak biała skóra Altego, która była obrazem wszelkiego nieszczęścia jakie w Enklawie kiedykolwiek mogło spaść na niewiernych. Prawie każda partia jej ciała zamiast jednolitego, bladego, cmentarnego poblasku poznaczona była różowymi cieniami zasklepionych blizn i purpurowo-żółtymi plamami siniaków. Mimo to stała dumnie wyprostowana i gotowa na wszystko co mogło ją spotkać. Nawet na odmowę wypłacenia obiecanej nagrody.
Czas do przybycia, na umówione spotkanie wszystkich członków "konspiracyjnej narady" wydłużał się niemiłosiernie. Albinoska, w końcu, znudzona czekaniem na Łasicę oparła się o murek wieloosobowej kabiny i zaczęła czyścić swój ukochany płaszcz w resztkach zimnej wody zebranej z podłogi. Życie w podziemnej konstrukcji przyzwyczajało do wykorzystywania każdej nadarzającej się sposobności i materiału do osiągnięcia swojego celu. Trzeba było tylko wiedzieć do czego się dąży.
Zanim Łasica dotarł do łaźni, musiał najpierw zdać wypożyczony przed wyprawą do szamba sprzęt. Skrupulatnie zebrał go wcześniej od towarzyszy i teraz przejrzał jeszcze raz, czy niczego nie brakowało. Łopaty, liny i latarki na dynamo. Było tu wszystko. Zapewne będą jeszcze tego potrzebowali na powierzchni, ale te tutaj, należało wpierw oczyścić.
W warsztacie dyżurował Skalniak. Przepatrywacz nie bez satysfakcji rzucił na stół ujebany gównem ekwipunek i delektował się oburzonym spojrzeniem Łowcy.
- Wybacz stary, ale Starsi zlecili mi już kolejne zadanie, niedługo wyruszam i muszę się przygotować. na pewno znajdziesz jakiegoś naiwniaka, który to wyczyści.
Szperacz obrócił się zwinnie na pięcie i szybko wymaszerował z pomieszczenia, zanim Skalniak zdążył otworzyć usta w proteście.
Kilka minut później już witał się z Altego w pomieszczeniu z prysznicami.
- Wybacz moja droga, ale zatrzymały mnie obowiązki służbowe. - Puścił do niej oko i uśmiechnął się łobuzersko. - Mam nadzieję, że nie czekałaś zbyt długo. - Mówiąc to, sam szybko się rozebrał i zajął usuwaniem brudu ze swoich ubrań jaki i ciała, korzystając najpierw z zimnej wody.
- Drogie to będą zabawki w zbrojowni. Oboje jesteśmy warci tylko tyle ile jesteśmy w stanie wyszarpać od reszty. - Burknęła dziewczyna przez zaciśnięte zęby licząc każdą zmarnowaną sekundę.
- Chciałeś gadać bez świadków, obmyślać plan lub wyznaczać cele. Nikt nie przyszedł, więc albo we dwójkę będziemy jedynymi myślącymi członkami tej wyprawy albo tylko ja w Ciebie uwierzyłam.
Żyleta podeszła i przykucnęła przy przeszukiwaczu, tak, że ich twarze znów znalazły się na niebezpiecznie tożsamej wysokości. Rysy twarzy albinoski były ostre, wzrok - wyzywający, a bezwstydność - obezwładniająca. Odezwała się szeptem do towarzysza kąpieli:
- Tak czy inaczej, czego chcesz tam szukać Łasica?
Szperacz zwęził oczy, upodabniając się do zwierzęcia, od którego dostał przydomek. Odpowiedział wojowniczce również szeptem. Jego głos był spokojny, ale Altego znała go na tyle dobrze, by wyczuć od niego niepokój.
- To może być jedyna okazja, by się stąd wyrwać. Całe życie starałem się zostać Łowcą i uzyskać pozwolenie na wyprawy na powierzchnię. Duszę się pod tą Góra i myślę, że ty i Magik również, nawet Świrek. Nawet jeżeli wykonamy to zadanie, nie sądzę, by jeszcze kiedyś pozwolili nam wyjść. Pomyśl - głos Łasicy zdradzał lekkie podniecenie - dadzą nam sprzęt i sposobność. Druga taka szansa się już nie zdarzy.
Przełknął głośno ślinę i kontynuował.
- Cichy się dziwnie zachowuje. To równy gość, jak na Łowce oczywiście. Wyraźnie nie spodobał mu się przebieg rozmowy ze Starszyzną. Ukrywają coś przed nami i może być to coś, co zadziała na naszą szkodę. Na pewno dostał jakieś szczególne instrukcje. Być może mamy nie wrócić żywi. Dlatego tak łatwo zgodzili się, by Trzyłapka została. Dla nich jesteśmy śmieciami, ale jej życie przedstawia dla nich jakąś wartość.
Żyleta przyjrzała się skulonemu przed nią drabowi. Dokładnie sondowała wzrokiem każdy fragment jego skóry jakby, mimo rozedrganych emocji szperacza, szukając powodów do podtrzymania swojego mniemania o nim. Przepatrywacz miał całe ciało poorane bliznami i bruzdami. W tym jedną dość paskudną na prawym biodrze, jakby od przebicia czymś ostrym i dwie rozległe bruzdy na plecach. Mimo średniej budowy ciała, miał wyraźnie zaznaczone mięśnie. Widać było, że jego ciało nawykło do ćwiczeń i wysiłku fizycznego. Spodobał się jej ten widok. Dziewczyna nie znała ni wstydu, ni strachu. Na pewno nie o swoje życie. Wolności nie zasmakowała, nie wiedziała więc czego Łasica szukał. Nie miała zamiaru również być jego ratunkiem. Chciała poznać plan.
- Nikt nie był zadowolony z decyzji Starszyzny. Jeśli chcesz uciekać przed Enklawą to możesz. Pozostają tylko pytania co masz zamiar znaleźć i jak tego szukać? Szperacz spojrzał na Altego zmęczonym wzrokiem.
- Nie rozumiesz. Tu nie chodzi o ucieczkę przed Enklawą. Ja się tu po prostu duszę. Od zawsze nie umiałem usiedzieć na dupie. Mam silną potrzebę odkrywania nowych miejsc. Górę znam już jak własną kieszeń, nie ma nic więcej do odkrycia. A na powierzchni jest cały wielki świat.
Szare oczy Łasicy ściemniały. Zacisnął pięści i z frustracją uderzył jedną z nich w podłoże. Gdyby był normalnym człowiekiem, zapewne polałaby się krew. Ale jego kevlarowa skóra chroniła go przed takimi drobnymi urazami. Nadal szeptał, ale teraz brzmiało to bardziej jak syczenie, przez zaciśnięte zęby.
- Starszyzna i ci wszyscy pojebańcy z wyższej kasty traktują nas jak śmieci. Nie wiem czemu zdecydowali się nas wysłać na zewnątrz, ale na pewno mają jakiś powód. Coś o czym nam nie mówią. Nie boję się śmierci, to lepsze niż resztę życia bezpiecznie gnić w tej dziurze i powoli umierać w środku, ale nie mam zamiaru ginąć jako pies na posyłki tych bydlaków.
- Na początku planowałam z wami wrócić do szamba i zbadać tamten odpływ. Możliwe, że to mogłoby być wyjście. Ale decyzja Rady pokrzyżowała mi plany. Natomiast teraz sytuacja diametralnie się zmieniła. To jest okazja, która się może już nie powtórzyć. Dadzą nam sprzęt, który może zwiększyć nasze szanse, choć nie będę ukrywać, że życie na powierzchni, to będzie walka o przetrwanie. Znam się na tym, umiem znaleźć wodę i pożywienie, bezpieczne schronienie i właściwą drogę. Całe życie szkoliłem się na Łowcę, nawet jeżeli te skurwiele uważają, że nie jestem godzien być jednym z nich. Świrek umie opatrywać rany i tworzyć leki., Magik jest specem technicznym, a ty jesteś silną wojowniczką. Każde z nas ma umiejętności, które pomogą nam przetrwać, o ile będziemy współpracować i trzymać się razem.
Przez chwilę milczał, skupiając się na doczyszczeniu mocno zabrudzonego miejsca na kurtce. Widać było, że nad czymś intensywnie myśli.
- Nadal mnie zastanawia, co rada i Cichy ukrywają przed nami. Dobrze byłoby go docisnąć na powierzchni i wyciągnąć to z niego. Natomiast, to zawsze był spoko gość i nie chciałbym mu zrobić krzywdy. Plan jest dość prosty. Po wykonaniu zadania dla Starszych i zbadania odpływu, musimy rozbroić i obezwładnić Cichego. najlepiej z zaskoczenia, ale wiem, że to nie będzie łatwe, bo skubaniec jest czujny. Mógłbym go zagadać i wtedy byście uderzyli razem. Pozostaje kwestia pogadania z resztą o tym. Jeżeli ma się udać, to musimy działać razem. Zdaję sobie sprawę, że moje pragnienia niekoniecznie pokrywają się z waszymi. Dlatego chciałem was zapytać, co o tym sądzicie. Co tym o tym myślisz Altego? Podążyła byś ze mną i resztą naszej popapranej czwórki w paszczę lwa?
- Łasica, pierdolić to ty umiesz tylko o swojej krzywdzie i niespełnieniu? Czy jednak coś lepiej Ci wychodzi? - zapytała butnie prostując się na całą swoją bladą wysokość.
Mężczyzna zmierzył albinoskę wzrokiem. W jego oczach zamigotały niebezpieczne błyski. Ale opanował emocje. Powoli wstał i spojrzał Altego prosto w oczy. Jego głos był spokojny, ale można było wyczuć w nim chłód i rozczarowanie.
- Jednak się nie rozumiemy. Cóż, szkoda. - Podniósł swoje rzeczy i odsunął na bok. Następnie zaczął szorować ciało dość intensywnie. Zimna woda mu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie, pomogła mu zmyć irytację.
Altego przyglądała się całej stworzonej przez Łasicę scenie z wrednym uśmiechem na twarzy. Bez problemu przystałaby na jego propozycję z obezwładnieniem Cichego, a także na kilka innych, ale niektórzy mocni byli tylko w gębie. Niech więc, tak jak chce, pozostanie - dla niej zaproponowana zabawa była zbyt monotonna i nudna. Wzięła dwuminutową ciepła kąpiel i ze skórą pierwszy raz zaróżowioną od czegoś innego niż przyjętych razów. Po tym przespacerowała się przed boksem, w którym mył się Łasica żeby sobie jeszcze chwilę na niego popatrzeć albo zwyczajnie go zdenerwować. Wszystko zależało od perspektywy - a ta była całkiem niezła żeby zaleźć komuś za skórę.
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
Ostatnio edytowane przez rudaad : 29-12-2020 o 07:56.
|