| Magazyn części zamiennych, poziom -2
Przyłapanie Krwawego w pojedynkę okazało się dla Altego sporym wyzwaniem, ale w końcu albinoska zdołała osaczyć Łowcę w ciemnym magazynie starych części zamiennych. Krwawy poszedł tam po kilka osełek do ostrzenia broni, lecz nie zdążył ich wyciągnąć ze skrzyni, dopadnięty przez białoskórą dziewczynę w kącie pomieszczenia.
- Czego mnie kurwa tak cicho podchodzisz?! - obruszył się Łowca. - I czego chcesz? Rzemień jest na ciebie tak wściekły, że lepiej będzie jak nas nie zobaczy razem.
- Pewnie dlatego, że się do Ciebie nie przyznaję albo dlatego, że Ty nie przyznajesz się do mnie - odpowiedziała z drapieżnym uśmiechem. - Rzemień kiedyś nie był wściekły? Z drugiej strony jeśli to tylko strach to można łatwo go przekuć w coś przyjemniejszego - przysunęła się do Krwawego i położyła jego dłonie na swoich nadgarstkach. - Za dwie godziny nie będziesz już jedynym bohaterem z Nadświata w tym pomieszczeniu. Zawsze wracałeś. Myślę, że chcesz tak jak ja… żebym też wróciła. Powiedz mi Krwawy, za cenę czego dasz mi realny obraz przyszłych wydarzeń?
Pocięta starymi bliznami twarz mężczyzny skrzywiła się w nieprzyjemnym grymasie, taki widok większość ludzi przerażał i nakazywał szukać sobie bezpiecznego schronienia z daleka od ostrego wzroku Łowcy. Altego jednak lubiła jego siłę, bezpośredniość i wyzwanie jakie każdym swoim gestem jej rzucał. Sama zacisnęła zęby zbliżając się do draba i rozchylając wargi tuż przy jego skroni. Oszałamiający zapach napięcia unosił się między splecionymi sylwetkami zanurzonymi w mroku zagraconego magazynu…
Krwawy podniósł szybkim gestem dłoń, położył ją na ramieniu albinoski wstrzymując ją w miejscu, a samemu cofając się o krok. - Łowcy są wściekli, że Ostry wysyła was, a nie nas - oznajmił głosem, w którym pobrzmiewała nutka własnego osobistego rozczarowania i złości. - Nie wiem, dlaczego, nikt z nas tego nie wie. Będziecie dla Cichego zwykłym obciążeniem, zwłaszcza jeśli idzie tam, gdzie podejrzewam. -Czyli gdzie? - spytała półgłosem Altego, nawet na sekundę nie spuszczając oka z twarzy Łowcy.
- Mamy zakaz rozmawiania z wami o tym, co jest na górze - warknął Krwawy. - Cichy ma swoje instrukcje, on odpowiada za wasze wdrożenie… w temat. Nie jedz niczego, co znajdziesz po drodze, nie pij wody. Zresztą pewnie zabierzecie dużo własnej. Unikaj z tą karnacją dziennego światła albo cię ciężko poparzy. Zachowuj się cicho, dźwięki daleko się niosą na pustkowiach. Więcej ci nie powiem, bo nie wiem, co wolno będzie powiedzieć Cichemu. To nie powinna być długa wyprawa. Do wylotu kanalizacji jest niecały dzień drogi, chociaż przez ukształtowanie terenu trzeba robić duży łuk. Najdalej pojutrze będziecie z powrotem…
Krwawy urwał na chwilę i widać było wyraźnie, że nad czymś myśli.
- Wokół włazu jest względnie bezpiecznie - dodał z lekkim wahaniem. - Słuchaj Cichego, a nic ci nie będzie.
- Przecież dobrze wiesz, że nie chodzi o to żeby nic mi nie było. Nic mi nie było przez lata w Enklawie, przeżyłam wszystko. Radę, kary, Ciebie. Czas na coś innego, coś nowego. Chcesz żeby Cichy wrócił w jednym kawałku tak samo jak my? Czy niespecjalnie chciałbyś go z powrotem widzieć? - Nieme pytanie podszyte groźbą zawisło w powietrzu.
- Co ty kurwa knujesz? - Krwawy poczerwieniał raptownie, skrzywił się paskudnie. - Cichy to spoko gość, nic do niego nie mam. A ty nic nie kombinuj, bo w przeciwieństwie do niego nie wrócisz. - Ja zawsze wracam, tak jak Ty.
Po tych słowach przyciągnęła go do siebie i mocno wpiła się w jego usta. Podczas tego pierwszego pocałunku ugryzła go do krwi w dolną wargę i poczekała, aż ciepła posoka spłynie po jej własnych ustach barwiąc je nareszcie upragnionym szkarłatem. Zezłoszczony Łowca popchnął ją odruchowo na ścianę, aż z hukiem, uderzyła kośćmi łopatek o twardy tynk starego muru. Dziewczyna z całej siły zacisnęła pięści, wbijając sobie paznokcie we wnętrza dłoni. Kolejne czerwone smużki splamiły jej biała skórę. Mężczyzna na ten widok zadrżał na całym ciele i bezwiednie przysunął się do Altego bliżej. Żyleta przygnieciona do ściany zmysłowo zaczęła poruszać się w rytm jego tętna dociskając swoje biodra do jego miednicy. Odpowiedziała jej natychmiastowa, bezwiedna reakcja ciała Łowcy, którego opór przed naganą czy nawet karą wyznaczoną przez Rzemienia z każdym dotykiem nagiej skóry albinoski słabł.
Natarł na nią całym ciałem, siniacząc jej plecy o nierówności muru za nimi. Nie zważał na konwenanse, na przyjęte zasady i cały dekalog reguł ustalonych przed laty przez Radę. Chciał jej tu i teraz, tak jak za każdym razem przedtem. Kobieta uśmiechnęła się z wyższością, kogoś kto miał całkowitą kontrolę nad sytuacją, choć to właśnie ona była skrępowana fizycznym naporem Krwawego.
Gdy on upajał się swoją mocą krępując Altego w swoich silnych ramionach, dziewczyna podsunęła mu pod nos zakrwawiony nadgarstek, który mienił się niezakrzepłą jeszcze purpurą. Zapach krwi obudził w Łowcy bestię, za którą wszyscy go zawsze mieli. Pomruk przyjemności wyrwał się z jego ściśniętego gardła. Z pasją rzucił się na dziewczynę, mocno chwytając ją za włosy i jednocześnie całując zaczął uderzać jej głową o ścianę. Wolną ręką rozsunął poły jej płaszcza i odsłonił jej nagi biust. Zacisnął dłoń na krągłej piersi i mocno zgniótł ją w swojej twardej pięści. Żyleta wciąż się uśmiechała, mimo coraz głębszego bezmiaru bólu i krwi na ich splątanych ciałach. Widocznie to nie było ich pierwsze “rodeo”, a kobieta dobrze wiedziała co robiła prowokując swojego partnera. Byli niczym bestia i jej treser, dla niewprawnego oka jeden fałszywy ruch i zabawa mogła zakończyć się tragedią. W rzeczywistości dobrze wiedzieli na ile mogą sobie pozwolić. Gdzie leżą granice, które, mimo że tego nie przyznawali, jak najbardziej istniały.
Altego odpięła skórzany pas Krwawego. Następnie zrzucając mu z ramion kamizelkę, celowo zahaczyła swoimi paznokciami o jego klatkę piersiową i ramiona zostawiając po sobie miedzianoczerwoną pamiątkę. Wiedziała co na niego działa. Co sprawia, że przyspiesza mu oddech, a czerwony życiodajny płyn gotuje się w żyłach. Swoją grą wstępną sprawiała, że żadna inna dupa z wagina, nigdy jej nie zastąpi, a on będzie wciąż wracał po więcej. Wiedziony tą niewypowiedzianą myślą drab chciał ją pocałować, ale nagłym ruchem ręki złapała go za włosy i powstrzymała - jak psa na smyczy. Nadgarstkiem drugiej dłoni, wciąż jeszcze gorącym od świeżej krwi, przejechała od swojego mostka po sam dół swojego brzucha. Zostawiła na sobie niewyraźny, szkarłatny szlak wyznaczony przez symetrię swoich piersi. Przycisnęła jego twarz Łowcy do tego miejsca.
Nie bronił się, dawał sobą kierować w sposób, na który nie pozwoliłby sobie w normalnych warunkach. Poczuła jak ochoczo liże jej nagą skórę. Poczuła jego żądzę, która objawiła się w każdym jego ruchu. Był jej, a ona wydawała mu się jego należną własnością. Była przecież znacznie poniżej jego statusu i ambicji w hierarchii krypty. Nie powinien się do niej zbliżać, a tym bardziej dać się prowadzić. Drab natarł na dziewczynę z potworną siłą, zrywając z niej pas i spodnie. Dłońmi wziął co było jego, sprawiając, że dreszcz bólu rozdarł wnętrze kobiety od kroku po samo gardło. Nie krzyknęła. Zmrużyła tylko oczy i zacisnęła z całej siły zęby.
Odwrócił ją twarzą do ściany i uderzając pięścią po jej szerokich biodrach patrzył jak kolejne fale czerwieni rozlewają się po bladym kolorycie odsłoniętej skóry. Wszedł w nią, rozrywając kolejną warstwę nienawykłych do tak drastycznych zmian tkanek. Poczuł gorącą mieszankę soków i krwi rozlewającą się po jego członku i jądrach. Upajał się każdym ruchem swoich lędźwi i każdym razem zadanym bezwstydnie odkrytej bieli kobiecego ciała. Uderzał tak długo i mocno, aż nie upadła na kolana, a krew z rozerwanej powłoki poniżej linii żeber nie zalała całego jej boku. Wtedy doszedł do końca swojej wytrzymałości i wystrzelił gorącą spermą wprost w jej poranione wnętrze. Mimo, że tego nie widział, ona też przeżyła w tym momencie swój orgazm i to z triumfem uśmiechając się do obmierzłej ściany, przy której była ściśnięta.
Bez słowa przeprosin czy czułości, doczyścili się, ubrali i rozeszli z magazynu w taki sam sposób w jaki do niego weszli - bezszelestnie i osobno.
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
Ostatnio edytowane przez rudaad : 01-01-2021 o 20:45.
|