Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-04-2012, 16:24   #81
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-Myślę, że jesteśmy przygotowani. AV-ka jest. Mogę po nią pojechać, choć na razie daj znać Ortiz`owi, że wszystko ok.
 
Pinn jest offline  
Stary 03-04-2012, 22:36   #82
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
-Ja teoretycznie też jestem gotowy, muszę jedynie przewieźć te cholerne głośniki. Ale chciałbym się do tego lepiej przygotować, nie po to jechałem jakiś czas temu do klubu żeby stwierdzić że każdy z nas jest gotowy.

Max być może nie pasował do ulicznej rzeczywistości, ale wolał mieć niektóre sprawy zawczasu nawet kilkakrotnie omówione i zaplanowane, żeby podczas akcji nie wyszedł jakiś kwas. Był wtedy spokojniejszy.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 04-04-2012, 09:08   #83
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-W takim razie zajmij się głośnikami. Ja jadę do hotelu kapsułkowego wykupić czynsz. Dzwońcie jak coś- powiedział Bell i wsiadł do swojego czarnego Lincolna.

Skierował się w stronę dzielnicy na styku korporacyjnych wieżowców i starych kamienic. W jednym budynku nie pasującym do owych obu rzeczywistości (szklano-betonowy prostopadłościan) znajdował się hotel kapsułkowy Cube Tranquil Hotel, średniej klasy kapsuły z wspólnymi łazienkami. Sporo lokatorów mieszkało tam od dłuższego czasu. Dół budynku wypełniała kawiarnia i sklep z gazetami. Quentin wszedł do windy i wjechał na drugie piętro. Kabina zadziwiła go względną czystością. Pani w recepcji była ładną piersiastą brunetką z kręconymi włosami, miło działającą na seksualny ośrodek przyjemności mózgu strapionego solosa. W tle spływała naścienna fontanna.

-Dzień dobry.

-Witam pana.

-Chciałbym wykupić kapsułę na jeden tydzień. Jest jakaś wolna?

Kobieta spojrzała na cienki ekran komputera. Wklepała parę liter i powiedziała (w tym czasie Quentin podziwiał jej lekko szpiczaste piersi, oczywiście robił to ukradkiem):

-Tak mamy wolnych 17 kapsuł. Jaką pan woli?

-W ciemnym zakątku- uśmiechnął się.

Recepcjonistka spojrzała ponownie na monitor i zmrużyła oczy. Po chwili rzekła swoim miłym głosikiem.

-Kapsuła nr. 136 będzie w sam raz, to na drugim piętrze naszego hotelu. Płaci pan na miejscu?

-W porządku. Ile płacę?

-300 E$.

-Ok- powiedział i wyjął portfel.


Kapsuła była jak to kapsuła. Mała ciasna, może nawet przytulna z telewizją , dostępem do internetu i radiem. Quentin wziął ze sobą tylko toaletkę , Grzmoty i działkę swoich opiatów(plus pistolety). Siadł na wytartym materiale okrywającym podłogę i otworzył puszkę. Miejsce które wybrał było naprawdę spokojne, tylko jeden lokator, starszy mężczyzna zwany Corneliusem noszący wytartą kurtkę jeansową, pomieszkiwał ten kąt hotelu. Obecnie stary wyszedł na miasto, miał to chyba w zwyczaju. Piwo z dodatkiem euforyzującym miło podziałało na duszę solosa. Smutki szybko minęły zamieniając się w przyjemną nietrzeźwość z pulsującym jądrem lekkiej euforii. Do dopełnienia swojego szczęścia Quentin zjadł 5 tabletek z kodeiną. Po około 15 minutach rozgryziony narkotyk począł działać. Prawdziwe szczęście i ciepło z najszczerszą na świecie przyjemnością zalały odurzonego Quentina. Po jakimś czasie sedacyjne skumulowanie działanie obu narkotyków wzięło górę i mężczyzna przysnął oparty o wejścia do kapsuł.
Tranquil w nazwie hotelu przybrał na znaczeniu choć sam solos co dość niepoprawne po prostu nic nie wiedział i płynął po nieskończonym oceanie błogiej nieświadomości.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 04-04-2012 o 10:58.
Pinn jest offline  
Stary 05-04-2012, 10:22   #84
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Josh chętnie wyniósł się z nieciekawej okolicy. Odetchnął z widoczną ulgą, gdy zobaczył swojego Mercedesa. Nigdy nie parkował w tego typu miejscach na dłużej aby nikt się nie przykolegował do jego wozu. Póki co nie było go stać na nowy... Telefon Ortiza był jak najbardziej o czasie. Josh miał już w sumie wszystko zaplanowane - wystarczyło dać cynk o koncercie młodzikom i zadzwonić do jego sieciowca. Póki co wszystko szło gładko...

- Gotowy. Wszystkie sprawy z pętlą w monitoringu, wyłączeniem policyjnej łączności i zabraniem po nas sprzętu mam załatwione. Nie martwcie się. Chłopaki to młodziki, którzy chcą zaistnieć a taka robota na początek im się nada. Znam jednego z nich dość dobrze, dlatego możemy im zaufać bardziej niż zwykłym boostersom. W razie dalszych danych dzwońcie...

Po odwiezieniu Maxa w wybranego przez niego miejsce - o ile będzie tego potrzebował - Josh wybierze się do siebie sprawdzić czy wszystko gra. Zrobi sobie mały remanent wszczepów, wyczyści broń, poćwiczy i będzie czekał. Misja zapowiadała się bardzo ciekawie - wystarczyło działać zgodnie z planem a w razie czego na bieżąco go modyfikować…
 
Lechu jest offline  
Stary 05-04-2012, 18:04   #85
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
[FONT="Lucida Console"]-Czyli jesteśmy gotowi? Dobrze, dzwonię do Ortiza, niech informuje zespół i niech wyznaczą konkretną datę.

Max miał nadal w głowie plan zlokalizowania głośników. Rano wynajmie jakiś wózek z dużym bagażnikiem, kupi kilka rzeczy i podjedzie do klubu po głośniki.
Trochę zabawy będzie z podłączeniem tego szajsu, ale powinien się uwinąć. Technik był z niego żaden, ale zabawa z kilkoma kabelkami nie stanowiła dla niego problemu, nie był kimś kogo matka natura wyposażyła w dwie lewe ręce.

Wybrał numer:
-Cześć Ortiz, jesteśmy gotowi, oddzwoń jak ustalą konkretną datę, chcę wiedziec o której godzinie zacznie się koncert. Na razie. - rozłączył się.

-Josh, wysadź mnie przy Columbus Park, do mieszkania dojdę na piechtę.[/font]
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 06-04-2012, 11:24   #86
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Quentin obudził się po jakimś czasie. Sam nie wiedział jakim, ale liczyło się to , że spędził go w błogości. Jego zwężone źrenice z trudem odbierały światło z ciemnym kącie hotelu kapsułowego. Było naprawdę miło. Pan Cornelius jeszcze nie zwrócił.

Jebać go... samochód... na strzeżonym parkingu.

Mężczyzna ziewnął szeroko, odsłaniając swoje dosyć krzywe zęby. Podłożył kartę kodową i drzwi kapsuły otwarły się. Wdrapał się i wygrzebał spod poduszki swoją broń. Schował ją do kabur i postanowił przejść się po mieście. Wychodząc z hotelu przyglądał się zamieszkującym go ludziom. Jego uwagę zwróciła spora ilość Azjatów.

Oni lubią takie nory. W Tokyo jest ich w chuj.

Wyszedł na ulicę, przez boczne wyjście. Słońce błogo świeciło po jego twarzy. Wszystko było naprawdę spokojne. On był oazą spokoju. Przeszedł przez podwórze wypełnione śmietnikami , oraz starym autem. Wyszedł na jedną z głównych ulic. Ludzie to szli to szybko przemieszczali się patrząc albo nie patrząc na wystawy sklepów i holograficzne reklamy. Quentin lubił tą z miła kobietą pielęgnująca swe ciało nowym żelem pod prysznic, dla sportsmenek o zapachu PO TRENINGU. Wszedł do do kawiarni, miał ochotę na kawę. Piwo zbyt bardzo by go zamuliło w tym stanie. Wnętrze było naprawdę miłe (wszystko było OK tak czy siak) ale Bell postanowił usiąść pod parasolem. Deszczowa pogoda już stała się przeszłością przypominającą o sobie w niebiańskich lustrach kałuż. Popalając papierosa i pijąc kawę przyglądał się to ludziom to jeżdżącym autom w większości elektrycznym lub hybrydowym. Podobno ukryci szefowie tego świata planowali wprowadzić inteligentną sieć elektryczną co miało być jednym z kroków panowania nad światem. Bell`owi było za miło na takie tematy. Wygiął się w drewnianym kawiarnianym fotelu i wstał. Chodził tak jeszcze z dwie godziny dopóki nie nadarzyło mu się dość ciekawe spotkanie. Już z daleka (był w parku) czuł szykującą się burdę. Banda wybujanych typków, z czego jeden był wyraźnie wygrzany i przewodził reszcie zbliżała się nieuchronnie do Quentina. Ten ruszył ręką pod granatową marynarkę i przygotował się do wyjęcia broni.


[media]http://cyberpunk.asia/images/Arasaka_P-237.jpg[/media]


Gdy banda zbliżyła się solo widział dokładnie ich odzienie. Biali chłopcy po 17-20 lat odziani w skórzane kurtki pod podkoszulkiem z logiem Nike czy to Reeboka kamizelka przeciw nożowa (posiadało ją dwóch z 4 mend). Na dole porwane jeansy. Irokezy, farbowane na fioletowo. Jeden z nich średniego wzrostu posiadał cyberoko z szeroką obudową, lustrujące twarz Bell`a szukając oznaki przestrachu, którego znaleźć nie mogło. To widocznie ich rozjuszyło. Nie było im do gadki, wyjęli broń, szukali łupu. Siekiera z diamentowym ostrzem, lekka i zabójcza, paralizator, wczepiane pod skórę pazurki i chromowany kastet w cyber-ręce. Quentin uśmiechnął się i wyjął ciężki pistolet. Strzelił jednemu, temu z przodu, naćpanemu szefowi prosto w kolano. Jęk przeszył powietrze, siekiera wypadła z ręki, a rana pięknie się prezentowała z racji , że kolano było odkryte przez modną dziurę. Chłopcy grali ostro, widocznie się przestraszyli ale nienawiść wzięła górę. Bell skoncentrował się, paralizator minął go koło brzucha, złapał rękę napastnika i uderzył w nią pistoletem, łamiąc nadgarstek. W tym samym momencie pazurki przeszyły twarz solosa omijając oczy. Piekielne pieczenie przeszyło polik Quentina choć nie wybiło go to z równowagi, głównie dzięki stanowi lekkiego odurzenia. W boku zaszedł go ten z chromowanym kastetem.Wycelował z jego twarz i potężnym prostym zmiażdżył mu gębę. W tym samym momencie strzałka paralizatora wbiła mu się z nogę. Prąd przeszył jego ciało zmuszając go do padnięcia na kolana. W cyber0ku napastnika pojawiła się czysta nienawiść z żądzą zadania bólu i triumfem. Bell zgiął się na ziemi. Rażony. Typ wyjął nóż i dziko ruszył w stronę unieruchomionego solosa. Prąd ustał.


To moja jedyna szansa.

Kosa uderzyła w metalową płytę pancerza. To widocznie zdziwiło sukinsyna. O dziwo pierwsze co odzyskało ład była sztuczna ręka , wzmacniana na dodatek. Podrzucił ją , przewrócił na bok fioletowo-włosego typa i ścisnął mu już druga z kolei rękę, miażdżąc ją do oporu. Bezwładnie opadła. Jęk przeszył powietrze po raz drugi. Na twarzy gościa pojawiły się łzy i strach. To nie zniechęciło Quentina , wręcz przeciwnie. Uaktywnił cyber-kastet i począł masakrować rytmicznie twarz napastnika. Po 4 ciosie gębą wyglądała masakrycznie i groteskowo, nos odparł, wszystko było zmiażdżone, zęby powbijane w ciało , kości po przestawiane. Tylko te oczy... Bell włożył w nie dwa palce,dotarł do mózgu. Pomieszał nimi przez chwile aż ciało przestało się ruszać i wstał. Był cały we krwi. Na szczęście okolica pełniła rolę wysypiska śmieci a w pobliżu była sadzawka. Ruszył się umyć. Czuł prawdziwą euforię i dzikie pobudzenie.Doszedł do szefa, rannego z kolano , czuć było zapach gówna.

-Warto było?

Gość miał z 19 lat. Płakał jak dziewczynka.

-Proszę nie... nie nniee chciałem. Kurwa... Nie.. NNII- głowa chłopaka eksplodowała.

Bell schował ciała do jeziorka , przemieszał krew z piaskiem, umył się i ruszył na ulice.Mokry z plamami krwi, i raną na twarzy.

Oby nie było przypału.

Po euforii nastąpił szok i zmęczenie psychiczne. Depresja znowu go dopadła. Bestialsko zabił młodych chłopaków. Przecież kiedyś sam był taki jak oni , tylko nie nosił pojebanych fryzur.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 06-04-2012 o 15:39.
Pinn jest offline  
Stary 06-04-2012, 12:52   #87
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Bell jakoś uniknął przykrego spotkania z policją. Przez całą drogę szedł jak w amoku. Był otumaniony oraz zmęczony. Wyzbył się jednak wyrzutów sumienia.Przynajmniej tak mu się zdawało:

Musiałem ich zabić, to były szalone punk`owe pojeby pragnące zwady.


Wszedł do second-hand`u i pooglądał ciuchy na wagę. Wybrał jasne jeansy , biały t-shirt z logiem PhoneVibe`a i starego kroju czarny garnitur.

Będę wyglądał zgoła gorzej.


Ludzie w sklepie patrzyli na niego z przestrachem. Podszedł do kasy i zapłacił 20E$. Przebrał się w jednej tylnej uliczce, swój splamiony strój włożył do siatki, którą dostał na nowe ciuchy. Rana na twarzy piekielnie szczypała, a przeciwbólowy efekt opiatu znacząco zeszedł przez całe zamieszanie.


Musze udać się do szpitala na zszycie.

Tak też zrobił. Jadąc taksówką zadzwonił do Maxa:


-Max, chłopie, miałem małe spotkanie z powalonymi gangerami. Przeżyłem ale muszę załatać sobie twarz. Jak tam przygotowania? Rozmawiałeś z zespołem? Kiedy mam lecieć po AV-ke?
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 06-04-2012 o 15:41.
Pinn jest offline  
Stary 06-04-2012, 20:26   #88
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Telefon od Ortiza był dość niespodziewany. Runnerzy co prawda, dość szybko uwinęli się z przygotowaniami do koncertu, ale mieli przecież na to ponoć kilka dni. Teraz okazuje się, że zespół bardzo się niecierpliwi. Biorąc pod uwagę wszystkie informacje i pogłoski, jakie udało się im zebrać sprawa stawała się coraz dziwniejsza.
Po krótkiej naradzie wszyscy stwierdzili, że nie ma co przedłużać sprawy i lepiej powiedzieć Ortizowi, że są gotowi. Na pewno zyskiwali tym w oczach zleceniodawcy.
Teraz już nie mieli wątpliwości, że poza koncertem w grę wchodzi coś jeszcze. Coś o wiele ważniejszego i bardziej zyskownego. W innym przypadku muzycy nie nalegaliby tak mocno na przyspieszenie koncertu.
Ten miał odbyć się jutro popołudniu, nie było więc wyjścia i to dzisiaj w nocy trzeba było rozstawić sprzęt.

Max Dennehy, Joshua Greed, Quentin Bell
Runnerzy umówili się około godziny jedenastej. Niby mogli polegać na gościach, których znalazł Josh, ale woleli mieć na wszystko oko.
Sieciarz od Greeda też był w pogotowiu.
Ulice Pętli zasnute były przez gęste opary mgły zmieszane z wyziewami pobliskich fabryk. Wraz z nocną iluminacją miasta tworzyło to iście surrealistyczny krajobraz.
Mercedes Greeda sunął przez miasto z przyjemnym dla ucha pomrukiem silnika. Mknąc główną ulicą zastanawiali się, co też takiego planuje Spamboot Division. Cały dzień na nogach sprawił, że solosi byli zmęczeni i żaden z nich nie miał ochoty na jakieś poważne, czy też niezobowiązujące konwersacje. Chcieli jak najszybciej dopilnować rozstawienia głośników i tyle.
Zbliżali się już do park, gdy zadzwonił telefon Greeda.
- Siema Josh - odezwał się Fleet - Zasadniczo jestem już gotowy. Twoje chłopaki też już czekają tylko na sygnał, kiedy mają przystąpić do rozstawiania sprzętu. Jest tylko jedno małe “ale”
- No mów - ponaglił sieciarza Josh.
- Jak do tej pory nie było tutaj żadnych ochroniarzy, to teraz po parku kręci się ich co najmniej dziesięciu. Jestem już włączony do monitoringu i na razie jest spokój, ale nie wiem czy tutaj też nie pojawiła się jakąś czujka. W każdym razie sprawa wygląda dziwnie. Ci, którzy kręcą się po terenie nie wyglądają na jakiś pierwszych lepszych typów z łapanki. To zupełnie inna liga. To w sumie tyle. - zakończył Fleet - Czekamy zatem tylko na sygnał i wchodzimy.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 06-04-2012, 23:21   #89
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Godzinę przed północą wszyscy już byli gotowi. Josh, Max, Quentin, młodzi oraz sieciarz. Właśnie... Quentin miał na twarzy jakiś dziwny opatrunek. Josh nie chciał psuć Bellowi humoru więc wolał się nie dopytywać o sprawy, które w sumie go nie dotyczyły. Miał nadzieję, że ta rana nie ma związku z jutrzejszym zadaniem...

Rozświetlone przez żółte latarnie miasto wyglądało z dołu jak ul. Co prawda nie było tam pszczół, ale szum, smród i ciężka mgła, ale skojarzenia Greeda pozostawały nietuzinkowe. W momencie, gdy trójka solosów jechała Mercedesem pomruk silnika został na chwilę przyciszony. Wyciszacz Josha poinformował go o połączeniu telefonicznym. Wystarczyło jedno kliknięcie i Greed usłyszał znajomy głos Fleeta. W sumie to co słyszał go nie zdziwiło. Wśród słuchaczy Spamboot Division musieli być i informatorzy policji i korporacji...

- Dobra. Zadzwonię do Ciebie, gdy będzie trzeba zapętlić monitoring lub wrzucić nieco szumu. A co do rozstawienia głośników również dam znać. Jak zawsze sprawnie i przez szyfrator. Do usłyszenia...

Spoglądając na dwóch towarzyszy Greed uśmiechnął się szeroko. Spodziewał się zwiększenia straży czy ochrony, ale dziesięciu rzeźników z wyższej półki? To było nie fair...

- Słuchajcie. Właśnie dzwonił mój sieciowiec i mówi, że w monitoringu widzi dziesięciu ochroniarzy z wyższej półki. Od jakiegoś czasu kręcą się po terenie skojarzonym ze sceną. Nie dość, że mogą naszym utrudnić rozstawienie sprzętu to pewnie mają swoje wtyki wśród słuchaczy Cris i jej chłopaków. Proponuję zapętlić monitoring przy Zetatechu od strony Columbus Street i zrobić nieco szumu. Tamci przylecą sprawdzić co się dzieje w czasie, gdy Zetatech nie będzie tego nawet widział. Zanim wspaniała dziesiątka się uwinie nasi rozstawią nagłośnienie odpowiednio je ukrywając. Oczywiście mój sieciowiec uniemożliwi wykrycie urządzeń. To zawodowiec. To jak? Jakieś pomysły? Zaparkujemy nieco dalej aby nas przez monitoring nie skojarzyli z miejscem akcji…
 
Lechu jest offline  
Stary 07-04-2012, 10:29   #90
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
-Rób jak chcesz. Zaczekaj... - Biomonitor Maxa sprzęgnięty z implantem słuchowym był idealny do tej roboty, obsługa skanera radiowego to była łatwa robota - zaraz namierzę na jakich częstotliwościach i pasmach nadają ochroniarze, troche ich podsłuchamy i zobaczymy co i jak. Potem Fleet może pozagłuszać te pasma. Mam plan jak zlikwidować ochroniarzy. Podczas koncertu będzie tłum, wystarczy że któryś wejdzie w szalejących słuchaczy, wtedy można go będzie po cichu zlikwidować.

Zaczęło się, machina koncertu ruszyła. Zaraz zacznie się zbierać tłum, którego nie da się opanować.

-Josh, zaparkuj przy 41, za Balbo Ave. Jak będą naprawdę duże kłopoty to będziemy mieli szeroką drogę do ucieczki, nie zablokują nas w jakieś bocznej uliczce. I jeszcze jedno? Kto będzie pilotował Aerodynę z zespołem?

Skupił się na przeszukiwaniu pasm radiowych. Najprawdopodobniej działali na PMR w paśmie 446, choć mogli mieć wykupioną licencję na któreś dodatkowe.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172