15-10-2013, 11:29 | #301 |
Reputacja: 1 | Pearl ciekawym spojrzeniem obrzuciła stosy wydruków wśród których królował jej pracodawca: - Jeśli pan chce mogę spróbować uporządkować tę wiedzę, ale wolałabym zajmować się tym na komputerze, nie przepadam za wydrukami. Mam uczulenie na papier. - Powiedziała po czym jakby na potwierdzenie tych słów kichnęła solidnie. - Mamy teraz pewien problem. Profesor Jo-Nida nie żyje, a głównym podejrzanym jest człowiek, który dokuje obok naszego statku. Nie sądzę by był winny. - Dziewczyna dokładnie opowiedziała o spotkaniu i o wszystkim co wiedziała na temat rodziny Gombrowiców. - Chciałabym im pomóc. Czy mógłby pan uzyskać oficjalne pozwolenie na nasze uczestnictwo w śledztwie? Po za tym może ktoś powinien przejrzeć to co mamy od profesora? |
15-10-2013, 19:30 | #302 |
Reputacja: 1 | - Samo udzielenie pomocy tej rodzinie, może nas wdrożyć w sprawę Jo-Nidy, a i istnieje szansa, że znajdziemy jakieś poszlaki prowadzące do ludzi, których sam doktor się obawiał - powiedział, czekając, aż jego towarzyszka przybliży sprawę pan Schwartzowi. - Myślę, że w przypadku śledztwa panna Pearl i pan Patrick poradzą sobie bez większych problemów. Pan Romanov natomiast zajął już się dziećmi naszego sąsiada. Lepiej, żeby nie trafiły do jakiegoś zakładu, gdzie funkcjonariusze mogli by je z nami powiązać - dodał, starając się myśleć o potomstwie Gombrowitzów, jak o uciążliwym problemie. - No i na końcu, myślę, że byłoby lepiej, gdybym przez jakiś czas z panem został. Tak profilaktycznie.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
15-10-2013, 22:12 | #303 |
Reputacja: 1 | Patrickowi nie bardzo podobał się kierunek, w jakim szła ta dyskusja. Odchrząknął. - Jestem pilotem, nie... księgowym, bez urazy - uśmiechnął się krzywo w kierunku Schwartza. Coraz mniej rzeczy brzmiało dobrze. Śmierć Jo-Nidy od razu sprawiła, że stał się znacznie ciekawszym człowiekiem. - Znam się jednak trochę na technologii. Może zamiast śledzenia cyferek, zerknę na jego pracę naukową? Może uda mi się coś znaleźć. No i jeszcze jedno. Przekazanie tej wiadomości, którą zdobył, pozostawił na koniec. Nie żeby to brzmiało jakoś dramatycznie. - Zaczepił mnie jeden żądny zysków kupiec. Okazuje się, że za dwieście kredytów może nam przekazać pewne informacje. Mówił, że w okolicy pojawiają się pojedyncze, nieodpowiadające na wezwania frachtowce, zlatujące ze znanych szlaków wgłąb Pola. Dokładnie jego słowa. Może nam przekazać koordynaty. Oraz kilka nazwisk osób, kupców, którzy ostatnio zachowywali się dziwnie. Może to by coś pomogło. Wygląda jakby ktoś prowadził tu jakiś cholernie duży i poważny biznes na boku. No ale, zanim coś powie, chce pieniędzy. Pewnie dałoby się zejść z ceny albo coś, ale marnie znam się na negocjacjach. Jeśli mam do niego wrócić, to chyba najlepiej z Pearl. Umie gadać i ładnie wygląda. Rzucił dziewczynie krótkie spojrzenie, jakby upewniając się co do tego ostatniego. |
16-10-2013, 22:51 | #304 |
Reputacja: 1 | - Przesłucha go ochrona? - Monika zmarszczyła brwi, jednak najwyraźniej nie miała zamiaru drążyć tematu w obecności młodszych sióstr. - Jeśli ma jeszcze przyjść, to lepiej nie marnujmy czasu, trzeba skończyć szykować kolację! Konwerter może poczekać! Dziewczyny zaciągnęły go do statku i chwilę później ubrany w fartuszek i z wciśniętym mu mikserem w dłoni mieszał już ciasto na paszteciki. Wokół jego nóg w niewielkiej pokładowej kuchni biegały radośnie dwie młodsze umorusane mąką dziewczynki. Monika stała przy blacie po drugiej stronie z zamyśloną miną i coraz to podejrzliwie spoglądała w jego kierunku. *** Schwartz zbladł i zamarł, gdy usłyszał najnowsze wieści. Trochę zajęło mu, nim opanował się i ostrożnie odłożył papiery na biurko. Widać było, że krytyczne sytuacje nie paraliżują go już tak łatwo jak kiedyś. A może był to wpływ nowozakupionego garnituru? - Khem... - chrząknął, próbując zyskać na czasie - W takim przypadku zapewne jako osoba kluczowa w tej operacji powinienem przedstawić kompleksowy plan działania... - mrugnął nerwowo, poprawiając nowiutki krawat. - Obecnie, oczekuję na następny przelew środków, w związku z tym nie będę w stanie uwolnić żądanych przez wspomnianego handlarza środków. Czy nie udałoby się zaapelować do jego praworządności? - zapytał niepewnie, jakby sam pomału przestawał wierzyć w tego typu zabiegi. - Co zaś tyczy się biednego pana jo-Nidy, niestety nie widzę podstaw, by dopuszczono nas bezpośrednio do śledztwa w funkcji aktywnej, jednak powinniśmy móc zyskać dostęp do wyników i raportów ze śledztwa... Te jednak mogą być niestety spóźnione względem stanu faktycznego postępowania. - Co zaś tyczy się propozycji pana Krafora, z sierżantami Griggsem i Mellowsem, których mieliście państwo okazję poznać przy wejściu do tego pomieszczenia czuję się dość bezpiecznie, w związku z tym pozwolę sobie wykorzystać pana, panie Krafor do pomocy przy poszukiwaniach. Proszę usiąść przy tamtym terminalu - pokazał mu wąską kanciapę w kącie pomieszczenia. - A ja prześlę panu manifesty paru transportów broni osobistej z ostatnich miesięcy, w których mogą znajdować się jakieś nieścisłości. |
17-10-2013, 00:09 | #305 |
Reputacja: 1 | Pearl doszła do wniosku, że skoro oficjalnie nie mają szans na szybkie uzyskanie informacji na temat wypadku, trzeba spróbować obejść oficjalne kanały. To nawet jej odpowiadało. Lubiła szperać tam gdzie nie było to do końca bezpieczne czy legalne. Pewnie niektóre cechy rzeczywiście dziedziczy się po przodkach. Skoro zajęty księgowy nie był zainteresowany na razie jej pomocą postanowiła wrócić do kwatery i za pomocą znajdującego się tam terminalu obejrzeć sobie zapisy z kamer bezpieczeństwa. Chciała tez sprawdzić co się stało z wszystkimi pismami, które podobno wysyłał naukowiec. Przechodząc obok Patricka powiedziała: - Muszę trochę rzeczy sprawdzić, a potem jesteśmy zaproszeni na kolację do rodziny Gombrowiców. Trzeba uspokoić dziewczynki i wspomóc Mikhaiła, który teraz się nimi zajmuje i próbuje udawać, ze wszystko jest w porządku. Może pójdziesz zobaczyć jak sobie radzi? Dołączę do was kiedy skończę. Rox widział kamerę na miejscu wypadku, jest spora szansa, że uda mi się odkryć coś przydatnego. |
17-10-2013, 06:12 | #306 |
Reputacja: 1 | Pomimo wszystkich protestów i prób wybronienia się przed dziewczynkami nie miał najwidoczniej żadnych szans.. Zabrany przez małą falę rudych włosów w głąb statku którego wolałby unikać w tym momencie, pomimo faktu, że miała się nimi zaopiekować. Litości, nie znał się na dzieciach! Całe życie spędził wśród gwiazd i raczej nie było tam aż tak dużo dzieci. Dzieci, dzieci go po prostu na swój unikalny sposób przerażały. Spojrzał na Monikę - nie dziwił się jej podejrzliwości. Przynajmniej widać było, że już nie była dzieckiem, tylko... starszym dzieckiem. Takim co dodaje cyferki i ma własne zdanie, a nie jak jej młodsze siostry. W sumie mógłby się tego spodziewać. - Jesteś pewna, co do tego? - zapytał niegłośno wskazując dyskretnie na mikser, urządzenie które było mu dość obce w obsłudze - Nie miałem zbytnio okazji gotować, więc.. - uśmiechnął się nieporadnie - ..możesz rzucić okiem od czasu do czasu czy wszystko robie dobrze?
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
17-10-2013, 14:13 | #307 |
Reputacja: 1 | - Ten kupiec myślę, że trochę poczeka. Nie widziałem szans uzyskania tych informacji za darmo, ale znów - jestem tylko pilotem. Nie zostałem przeszkolony w sprawnym przesłuchiwaniu. Taka też była prawda. Zaibatsu swoim obywatelom wkładali do głowy wyłącznie potrzebne rzeczy, nie tracąc niepotrzebnie czasu na resztę. Spojrzał jeszcze na górę papierów, słuchając jednocześnie Pearl. Wszystko było lepsze od papierkowej roboty! - Pójdę. Tu i tak nic nie wskóram. Za to wezmę tę pracę naukową, jeśli można. To pytanie skierował do Schwartza, który i tak nie miał czasu jej czytać. Zabrał dokumenty i skierował się ku hangarom. W wolnej chwili miał nadzieję to przejrzeć, może utuli go to do snu. A co ciekawsze rzeczy można było jeszcze sprawdzić w sieci. Patrick nie wierzył w zbiegi okoliczności. Śmierć Jo-Nidy nie mogła być przypadkiem, nie według Landry. |
18-10-2013, 00:16 | #308 |
Reputacja: 1 | Tym razem mogło być ciężko. System posterunku był systemem wojskowym i do tego całkiem nowoczesnym, najwyraźniej nie zmarnowano hojnych, państwowych funduszy. Pearl musiała się nieźle nakombinować, by za pomocą biurkowego panelu choćby wytypować możliwe punkty wejścia. Pearl informatyka (+1 za sprzęt -2 za trudność) = 2 sukces! Dopiero po dobrych dwóch godzinach udało jej się uzyskać ograniczony dostęp. Na szczęście systemu nie zastąpiono w pełni, częściowo nadal bazował na prymitywnych rozwiązaniach sprzed reform i właśnie tam udało jej się w końcu przebić. Tylko po to by dowiedzieć się, że na serwerach ochrony nie było poszukiwanego nagrania. Najwyraźniej w systemie w tamtym okresie pojawił się jakiś sprzętowy defekt zasilania trwający koło czterdziestu minut. Pearl inżyniera (-1 za trudność)= 7 porażka. Niestety, nie była inżynierem i nie była w stanie przeanalizować ton związanych z błędem danych. Za to mogła spróbować dostać się jeszcze do poszukiwanej korespondencji... Pearl informatyka (+1 za sprzęt -2 za trudność -5 za drugą próbę)=9 sukces! W systemie siedziała już dość długo i zyskała już dostęp do całkiem rozległych danych, a mimo wszystko nie zaalarmowała żadnego ze strażniczych skryptów. Cóż, miało się talent. Znalazła parę wysłanych przez jo-Nidę pism, jednak nic nie wskazywało na ich fałszerstwo. Zauważyła za to adnotację mówiące o tym, iż doktor w ostatnich tygodniach złożył aż cztery podania do kontroli lotów garnizonu i wszystkie zostały odrzucone. Niestety w systemie nie był ich treści, musiały zostać przekazane na papierze. I w tym momencie zauważyła, że jej czas najwyraźniej dobiegł końca. Nie dało się oszukiwać tak nowoczesnego systemu w nieskończoność. W ostatniej chwili zakończyła połączenie, kasując pospiesznie po sobie ślady. Lepiej było dla pewności przez jakiś czas zrezygnować z intensywniejszego korzystania z paneli w ich pokojach. *** Tymczasem Patrick ruszył ku hangarom, przekartkowując z umiarkowanym zainteresowaniem plik chaotycznych, naukowych danych. Nie był ekspertem, ale najaktualniejszy fragment, na który trafił był chyba bardzo dokładną i rozwlekła analizą porowatości skały, na której stał garnizon. Już w momencie wejścia do hangaru usłyszał donośną muzykę dochodzącą przez pochyloną rampę załadunkową z transportera Gombworitzów. Przez muzykę przebijały się stłumione piski dziewczynek, chyba szło właśnie o dobór muzyki. Najwyraźniej przygotowania do uroczystej kolacji trwały w najlepsze, a to świadczyło o tym, że ich inżynier raczej nie wtajemniczył sióstr w prawdziwe wydarzenia. *** Cóż, z jedzeniem się już uporali, stół czekał zastawiony, muzyka grała, brakowało już tylko gości i samego gospodarza. I co teraz? Dziewczynki podśpiewywały do jakiejś prehistorycznej już prawie melodii lecącej z odtwarzacza, uderzając z nudów widelcami w blat. - Co ta ochlona robi tak długo z tatom? - rzuciła znudzona już skrajnie Julka. - Cicho mała, tata na pewno zaraz przyjdzie... Panie Mikhaiłow - zagadała go Monika. - Może jednak pokażę panu maszynownie i pan zrobi coś z tym konwerterem, nie ma sensu byśmy tak czekali. Poprowadziła go na dolny poziom techniczny. Było ciasno i pachniało ciężką maszynerią i smarem. Minęli dość pokaźny składzik części zamiennych i Mikhaił musiał przyznać, że było tam parę podzespołów, które mogłyby nadać Gwieździe nowe życie, a przynajmniej przywrócić jej osiągi do akceptowalnego poziomu. W końcu dziewczyna poświeciła latarką w plątaninę rur, przekaźników i przewodów. Na niektórych z nich widać było dziwne przetarcia i coś co wyglądało na mikronacięcia. - Ciągle się samo psuje - skomentowała dziewczyna, trochę zawstydzona przed gościem stanem maszynerii. Mikhaił test wiedzy 75%=81 porażka Mógłby przysiąc, że miejscami kable wyglądały wręcz na przegryzione, niby różne typy szkodników pokładowych nie były mu obce, ale nie miał pojęcia o co chodziło w tym przypadku. |
18-10-2013, 13:48 | #309 |
Reputacja: 1 | Mimo trudności jakich przysparzało jaj przedarcie się przez zabezpieczenia systemu, Pearl cały czas uśmiechała się do siebie. Uwielbiała takie zajęcia, a łamanie kodów i obchodzenie systemów sprawiało jej wielką satysfakcję. Za każdym razem, kiedy udało ominąć system odczuwała osobistą satysfakcję. Możliwe, że były to kolejne rzeczy, które człowiek dziedziczył w genach. Jakoś nigdy nie potrafiła sobie wyobrazić swojego życia jako osoby praworządnej i skrupulatnie przestrzegającej przepisów. Jej współpraca za Shwartzem zapowiadała się w obliczu tego wyjątkowo ciekawie. Zmartwił ją brak zapisów, to mogło oznaczać, że ktoś celowo zakłócił działanie kamer, a więc śmierć profesora mogła zostać zaplanowana. Czy Gombrowitz mógł być działającym na zlecenia zabójcą? To wydawało się mało prawdopodobne, po za tym w takim przypadku nie dałby się zaskoczyć Jo-Nidzie. Niestety miała okazję zobaczyć jak działają zawodowcy. Musiała w końcu przestać szperać, bo zrobiło się gorąco. Na szczęście po raz kolejny udało jej się zatrzeć ślady. Następnym razem postanowiła jednak skorzystać z łącza w innym miejscu stacji. Doszła do wniosku, że jeśli chcą zobaczyć listy profesora trzeba będzie poszperać. Może robił kopie i miał je u siebie. To jednak oznaczało włamanie, a ostatnio jej umiejętności w tym zakresie przechodziły wyraźny kryzys. Może była to tylko kwestia szczęścia, w takim razie ono na pewno zapomniało o dziewczynie z kretesem. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie zdecydował się po raz kolejny zaryzykować. Gdy zorientowała się jak jest późno szybko ruszyła w kierunku doku. Chyba trzeba było powiadomić dziewczynki o tym co się działo. Może zrobił to już Mikhaił lub Patrick. Nie przypuszczała jednak. Mężczyźni starali się zazwyczaj unikać tego typu konfrontacji. |
18-10-2013, 14:58 | #310 |
Reputacja: 1 | Kiedy zeszli na dolny pokład techniczny z trudem powstrzymał się przed odetchnięciem z ulgą. Znalazł się w końcu w miejscu w którym czuł się najlepiej, a zapach ciężkiej maszynerii pobudzał jego zmysły, uspokajał. To było coś innego niż zabawa w kucharza którym nie był. Mąka jakoś do niego nie przemawiała, za wyjątkiem użycia jako improwizowany znacznik przecieku na przewodach i bardzo krótkoterminowe uszczelnienie kiedy łączyło się nią z... nieważne. Spojrzał na kable. Mikropęknięcia i przetarcia? Nigdzie wokoło nie widział typowych oznak dla Rakkhsah czy innych z jej rodziny, również nie wyglądało to na robotę grzybów czy pleśni jak Czerniak Kanałowy... Było to wszystko zbyt czyste, na pierwszy rzut oka. - Moniko, mogłabyś poświecić bliżej, muszę się temu dobrze przyjrzeć.. - powiedział po czym zbliżył się palcami starając się wyczuć teksturę kabli i przewodników. Ewentualne zmiany wytrzymałości strukturalnej na skutek otoczenia. Pytanie było, z jakiego materiału były wykonane uszkodzone kable, a z jakiego te 'zdrowe'. Później, czy są oznaki zacieków jakichkolwiek substancji w pobliżu 'zarażonego' obszaru. - Jak długo już ta sekcja choruje? - zapytał przyglądając się kablom z mieszaniną czułości i chłodnego profesjonalizmu z jakim to lekarz bada bliskiego sobie pacjenta. Musiał jeszcze sprawdzić ich mocowania. Jeżeli ich podłączenie było poprawne, ale nieuregulowane mogło to prowadzić do... mniej niż potrzebnych działań osłabiających strukturę osłonki. Tylko czy uszkodzone kable były zgrupowane w jednej części panelu? Od jakich zespołów, podzespołów były to kable? Czy została zastosowana odpowiednia konserwacja przewodów zależna od środowiska panelu? Czy widać było ślady konserwacji, jak była ona przeprowadzona, co zostało zastosowane? Czy ślady szkodników zostały usunięte? Jaki był dokładny rozmiar i forma 'przegryzień'? Jaki był najbliższy szkodnik który mógł dokonać takich zniszczeń? Czy środowisko mogło nadwyrężyć strukturę kabli umożliwiając szkodnikom dokonać większych zmian niż wskazywał ich rozmiar skutecznie zmylając jego badania? Czy 'przegryzienia' znajdowały się na osłabionych mikropęknięciami i nacięciami przewodach? Pytania same nasuwały się na myśl w lawinowej ilości uzupełnionej obrazami kilkoro na sekundę kiedy nagle coś zmusiło go do spojrzenia na Monikę. - Ciekawe. Psuje się po określonym czasie, czy bardziej losowo? Proszę, powiedz mi jak najwięcej wiesz, ok? To nietypowy przypadek, a każda odrobina informacji bardzo by nam pomogła to naprawić. - powiedział z lekkim uśmiechem puszczając jej oczko. Wisiał Eustachemu chociaż tyle. Gdyby ktoś poleciał za Jo-Nidą może nie doszłoby do wypadku, a tak? Tak to siedział na obcym statku na dolnym pokładzie technicznym z małolatą martwiącą się stanem jednostki. Miła odmiana, tak mało młodych martwiło się o statki... no, ale przecież nim latali i mieszkali, więc było to całkiem normalne. Miał nadzieję tylko, że niedługo przyjdzie Pearl i uratuje go... był pewien limit tego jak długo mógł ciągnąć tą farsę.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |