Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-05-2015, 16:42   #81
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
O'Hara w tym czasie wdrapywał się po solidnej drabince. Wbita w żelbet trzymała się dobrze, przemytnicy i wszyscy inni z niej korzystający dbali o wspólne dobro. Dotarł na samą górę i ostrożnie pchnął klapę. Była ciężka, czuł to wyraźnie mimo egzoszkieletu. Bez niego nawet miałby problem, żeby ten kawał drewna i metalu unieść. Zrobił szparę, nie dostrzegając ani odrobiny światła i wypuścił Puszkina. Mechaniczny szczur zaczął biegać jak szalony we wszystkie strony, rysując im obraz tego miejsca.
Pierwszym skojarzeniem, jakie nasuwało się do głowy, to blaszak lub garaż, do którego właściciel znosił wszystkie niepotrzebne rzeczy od kilku lat. Od beczek i starych opon, po deski i pręty. Najważniejsze było co innego: żadnych zagrożeń w lodowato zimnym, słabo uszczelnionym kwadratowym pomieszczeniu. Kane pchnął klapę mocniej i otworzył ją na oścież, wychodząc na górę. Przez ciało najemnika przeszedł dreszcz. Dopiero teraz poczuł różnicę temperatur pomiędzy poziomami.

Rozejrzał się uważnie. Podłoga była wyłożona spróchniałymi deskami, ziemią, pokruszonym betonem i częściowo wlatującym tu przez szpary śniegiem. Gdyby przyjrzeć się klapie, to była ona dopasowana idealnie do tego obrazu rozkładu, trudna do odróżnienia od innych fragmentów posadzki. Mimo to, w przeciwieństwie do większości rzeczy w kompleksie, tutaj nie wszystko ukradziono. W stosie desek, prętów i gruzu, przykryte częściowo dyktą, znajdował się wózek i prymitywny, blokowy żuraw. Przemytnicy zostawili tu narzędzia ułatwiające im wyciąganie i spuszczanie w dół swoich towarów.
- Góra czysta - zameldował O'Hara po sprawdzeniu wszelkich zakamarków. - Wygląda na to, że panowie smuglerzy byli zorganizowani. Mam tu żuraw. Może uniesie zabawkę Zoltana bez mięska w środku. Zamknięte pomieszczenie, sprawdzę co na zewnątrz. Ruszajmy się zanim nas zamkną.
Powoli podszedł do wyjścia z zamiarem zrobienia szpary i wyjrzenia na zewnątrz. Odpalił też holofon i GPS-a.

Hradetzky wyszedł już z pojazdu, wyłączył go i zaczął wyjmować ze schowka w nodze pistolet maszynowy i zimową kurtę, gdy usłyszał komunikat. Przyjemnie go to zaskoczyło. Miłe zbiegi okoliczności zawsze są dobrze widziane w czasie misji, gdzie los rzuca raczej kłody pod nogi.
- Pierwsze pójdą sanie - zdecydował szeptem - to da nam wgląd jak wytrzymały jest ten żuraw. A z mecha wyładuję baterie i amunicję, zaoszczędzimy ze sto kilo.
- To twoje bydlę waży z pół tony, nie? - Bojko ocenił na oko. - Mam nadzieję, że dźwig wytrzyma. Sanie są ze trzy razy lżejsze, z nimi nie powinno być kłopotu.
Ukrainiec wdrapał się po drabinie na górę i rozejrzał po wnętrzu budynku.
- Shade, zrób zwiad na zewnątrz. - Witalij używał komunikatora, więc nie musiał podnosić głosu, wystarczył głośny szept.
Zbadał mechanizm i opuścił żurawia nad pierwsze sanie.
- Jak równo umocujecie zaczepy to nie trzeba będzie rozładowywać.
- Nie ryzykowałabym wciągania na górę załadowanych sań. Jeśli coś się wysunie opadając może narobić hałasu. - Powiedziała Shade gdy zgodnie z rozkazem Witalija wyszła na górę. - Pogoń kreci się tutaj. Nie ryzykujmy niepotrzebnie, że nas usłyszą. To miejsce może się jeszcze przydać.
Potem podeszła do Kane’a stojącego przy wejściu i próbującego zobaczyć co dzieje się na zewnątrz. Oparła się o niego lekko:
- Zauważyłeś coś? Idę na zwiad. W tym tandetnym wdzianku chyba nie powinnam się za bardzo rzucać w oczy w Norylsku, ale wkurza mnie, że nie mogę tutaj korzystać ze swojego kamuflażu.

Drzwi były blokowane od środka za pomocą prostego, ale solidnego rygla. O'Hara odsunął go z lekkim trudem, przełamując przymarznięcie. Odsunęli drzwi odrobinę, wyglądając na otwartą, wybetonowaną przestrzeń. Na wprost, kilkadziesiąt metrów dalej, znajdował się inny duży budynek, za nimi wznosiła się naziemna część fabryki, pod którą przeszli. Znajdowali się w środku dzielnicy fabrycznej, przed sobą widząc łunę Norylska, ale w bezpośredniej okolicy nie świeciła się żadna latarnia, ani nie kręcili ludzie. Gdzieś dalej po lewej stronie słychać było odgłosy pojazdów i pokrzykiwania ludzi. Widok blokował jakiś długi blaszak i betonowy płot.
- Postapokalipsa żywcem wycięta z filmów - skomentował widok Kane. - Nie to co tropiki. Nie działa połączenie z satelitą, jesteśmy zdani na siebie, ekipo - dodał zerkając na holofon.
 
Widz jest offline  
Stary 05-05-2015, 02:02   #82
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
- Nie wciągajmy niczego, dopóki dziewczyny są na dole - odezwał się z tegoż dołu Roy. - Zresztą ty, Felix, też właź na górę, zanim zaczniemy. Nie ma co ryzykować. Damy sobie radę we dwóch z podczepianiem.
- Gentelman - Fox spojrzał rozbawionym wzrokiem na Buckmana. - Pewnie, że dacie radę. Przemytnicy z pewnością nie takie akcje odwalali. To tajne przejście to niezły myk.
Anglik przeniósł wzrok na kobiety i gestem wskazał im drabinę, lekko popychając te bardziej oporne lub niedowidzące w obecnych warunkach. Sam udał się na górę zaraz po nich. Następnie zaś w typowym dla siebie stylu zaczął szybko wyrzucać z siebie cały potok słów, nie dając nikomu szansy na odpowiedź, zanim skończył. Mówił stosunkowo cicho i płynnie, dla osób nieznających angielskiego gadający Raver pewnie przypominał jakiś dziwaczny automat.
- Nasza karawana ma teraz prawie 10 osób i dwie pary przeładowanych sań. Kryjówka za to jest nie tak znowu blisko. Na meneli to my nie wyglądamy, w tym tłumie będziemy więc zwracać uwagę, czy tego chcemy, czy nie - stwierdził Fox, dając wyraz swojemu sceptycyzmowi co do możliwości przechadzania się miastem po cywilnemu. - Źle by też było, gdyby nas wzięto za bandę szabrowników. Może podzielimy się na dwie grupy? Nie możemy tu pozostać zbyt długo, więc zanim dotrzemy na miejsce, warto też rozglądnąć się za jakąś prowizoryczną kryjówką na własną rękę. Podejrzewam, że najłatwiej i najbezpieczniej będzie nam się dostać do właściwej kryjówki “na raty”, z postojami. Mech wraca na sanie, według mnie każdy powinien więc wziąć co chce z tych sań, a resztę wywalamy. Kobiety niech też coś niosą. Z małymi ciężarami dadzą radę.

Shade poprawiła plecak i sprawdziła broń, którą schowała pod kurtką:
- Ok wygląda pusto. - powiedziała do komunikatora informując resztę o sytuacji. - Zdecydujcie jak dalej się przemieszczamy. Pomysł z podziałem na mniejsze grupki ma sporo sensu, ale powinniśmy się trzymać w miarę blisko w razie problemów. Zobaczę jak wygląda sytuacja na naszej drodze.
- Proponuję skorzystać z pomocy naszych przewodniczek, mogłyby przeprowadzić nas mniej znanymi trasami. Szukanie drugiej kryjówki z saniami i zamarzającymi kobietami wydaje się pomysłem nie na czasie - wtrącił cicho O'Hara ze swojej pozycji przy wyjściu. - Lepiej też nie pokazywać im wszystkim safe housów, nie płacą nam za niańczenie całej grupki, a ta płaczliwa na bank wygada wszystko mężulkowi lub komukolwiek chętnemu do wysłuchania jak tylko ją puścimy.
- To fakt - zgodził się Witalij. - Zostawimy tamte dwie gdzieś po drodze. Póki co niech wszyscy przebiorą się w cywilne, ruskie ciuchy i ukryją broń, pod ubraniem lub na saniach. Mech też idzie na sanie, nakryjemy go siatką razem z całą resztą. Zbierzmy trochę tego złomu - wskazał na walające się pomieszczeniu pręty - i umieśćmy tak, żeby wystawał spod płacht. Jak długo się da spróbujemy udawać lokalnych złomiarzy.
- Pomysł dobry. Bierzemy krótką broń, reszta schowana, ale tak, by można było po nią sięgnąć. Raczej poradzimy sobie z przygodnym patrolem, ale jakby co, warto przepłukać usta jakimś alkoholem. Łatwiej udawać pijaka, niż tłumaczyć się z kiepskiego akcentu lub nieznajomości ruskiego.
- Przepłukać nie zaszkodzi. - uśmiechnął się Bojko, otwierając jedną z butelek spirytu. - I trzymajmy się w kupie. W razie czego ja i ruskie babki będziemy gadać. Błłłł! - Wziął solidnego łyka i potrząsnął głową, podając flaszkę Węgrowi. - Zdrastwujtie!
Następnie przetłumaczył zarys planu Rosjankom.
- Drogie panie, poprowadzicie nas bocznymi ulicami?
- W naszym mieście nie ma bocznych dróg - odpowiedziała mu Helena, przyglądając się bacznie Ukraińcowi i próbując ze wszystkich sił trząść się z zimna, a może też strachu, jak najmniej.

Tymczasem kroczek po kroczku, sanie były wciągane na górę. Trzeba było się nieźle napocić, by nic nie powypadało i nie narobiło hałasu, ale dzięki żurawiowi nie była to praca, którą musieli wykonywać wszyscy członkowie grupy. Raz coś się na saniach poluzowało i puszka tuszonki zleciała na dół, ale na szczęście Buckman zdołał ją złapać. Poza tym małym incydentem obyło się bez niespodzianek. Przemytniczy żuraw najwyraźniej był całkiem nieźle przystosowany do wyciągania ciężkich ładunków, sanie zaś były dłuższe niż szersze i póki co jeszcze żaden złom z nich nie wystawał, ostatecznie dało się więc je przecisnąć przez klapę nawet z całym ekwipunkiem.

Podczas gdy Valerie przeprowadzała zwiad, reszta najemników szykowała się do drogi. Pistolet łatwo było schować, gorzej z długą bronią. Fox rozłożył swoją snajperkę na części, po czym próbował wcisnąć szturmówkę pod kurtkę. Jak będzie wystawać lub okaże się zbyt niewygodna, zawsze można skorzystać z sań. Następnie najemnik podszedł do rozweselonego wódką Vadera i klepnął go w ramię.
- Chcesz tak po prostu gdzieś zostawić te dwie? Nie uważasz, że to trochę dziwne, iż jedna z nich ma co najmniej nazwisko zbieżne z agentką Miracle? W gruncie rzeczy nic o nich nie wiemy i w sumie całe to porwanie jest dziwne. Nasza agentka jest żoną pułkownika, ale te dwie to cholera wie kim są. Nie wiemy, czemu je porwano. Nie są poobijane, nie wydaje się, by Arabowie zrobili im krzywdę ani by próbowali wyciągnąć z nich jakieś informacje. Za dużo tajemnic. Tu nie ma ku temu okazji, ale weźmy je chociaż na spytki gdzie indziej.

Raver miał wątpliwości co do dalszego planu działania oraz ogólnej sytuacji, w jakiej znalazła się grupa. Kryjówka znajdowała się na tyle daleko, że przejście przez miasto do niej to wręcz wyprawa. Podejrzewał, że dla postronnych taka banda pseudozłomiarzy niewiele będzie się różniła od szabrowników, trudno też było wymyślić jakąś przekonującą wymówkę. Poza tym jedna z kobiet wydawała się mniej odporna na stres niż dwie pozostałe, a przez to była zdenerwowana i mało przewidywalna, co nigdy nie zwiastuje niczego dobrego. Tak czy siak, nie było czasu na marudzenie, a wszystko było lepsze niż bezczynność. Najwyższa pora się stąd ruszyć.
 
__________________
Flying Jackalope

Ostatnio edytowane przez Cybvep : 05-05-2015 o 02:07.
Cybvep jest offline  
Stary 07-05-2015, 10:24   #83
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Godzina 17:55 czasu lokalnego
Poniedziałek, 18 styczeń 2049
Południowy Norylsk, Rosja


Maskarada najemników wyglądała co najmniej zabawnie i co najwyżej żenująco, zależnie od punktu widzenia. Połączenie ubrań wybranych przez Witalija z nowoczesnymi elementami odzienia dawała groteskowe efekty. Solidne wojskowe buty i kolorowe spodnie od dresu, z trudem wciągnięte na bojowe odzienie. Kurtki, które przeżyły już nie wiadomo co i gdzie. Wełniane, drapiące czapki. Każdy miał trochę takich wyrwanych z kontekstu elementów stroju, ale przebranie się całkowicie nie wchodziło w grę. Elementów odzieży było za mało, a ich ochrona przed zimnem nie należała do wystarczających. Nie zbliżała się do tego nawet. Nowosybirsk to jednak nie był Norylsk.

Wyciąganie sań i egzoszkieletu z podziemi, mimo pomocy żurawia, było procesem delikatnym i czasochłonnym. Tuż przed nim wyszły kobiety, ubrane wcale nie lepiej - w przypadkowy zestaw ubrań zabitych Arabów, swoich oraz gdzieś tam pod spodem nocnych koszul i piżam. Gdyby ktoś im wszystkim przyjrzał się w dobrym świetle, mógłby nie powstrzymać się od śmiechu.
Tyle, że sama sytuacja do śmiesznych nie należała.
Zza kilku betonowych ścian dotarła do ich uszu stłumiona seria z karabinu. Stojący bliżej co jakiś czas słyszeli krzyki. Szukano ich. I kwestią czasu było znalezienie i sforsowanie przejścia.

Nie mieli czasu i wiedziała to również Valerie, wykonująca krótki zwiad. Zdążyła zorientować się w najbliższej okolicy, będąc całkowicie pewna, że przemytnicy dobrze wybrali miejsce. Nie było prostego przejścia w kierunku zaznaczonego na mapach posterunku, każdy chętny musiałby przeskakiwać dość wysokie betonowe ogrodzenia. Od wyjścia z kryjówki prowadziła prosta droga pomiędzy dużymi budynkami, prowadząc mniej więcej w kierunku północno-wschodnim. Była najsensowniejszym wyborem, bo osłonięta i po ubitym śniegu umożliwiała nawet częściowe zacieranie śladów.




Nie mając większych możliwości, tę drogę właśnie wybrali. Szybko okazało się, że żadna z trzech kobiet nie będzie za bardzo pomocna w tej części miasta. Zaułki wymarłej dzielnicy fabrycznej były im zupełnie obce. Czy to coś mówiło o nich samych? Być może. Zgodziły się ich poprowadzić, w każdym razie Zoe i Helena, bowiem Ninna potrafiła jedynie szlochać i szczękać zębami w obecnym stanie. Ich przewodnictwo miało się przydać dopiero po wyjściu w bardziej "cywilizowane" rejony, znane im z codziennego życia.
Tymczasem pozostało iść przed siebie w obranym kierunku.

Mroczne, potężne budowle po bokach wytyczały główną ścieżkę, najszybszą i najprostszą. Industrialny klimat rozkładu, smutny i przygnębiający niczym całe to skute mrozem miasto. Ciężkie sanie, przykryte dokładnie i z wystającymi spod tego prętami, sunęły po skrzypiącym śniegu niczym wielkie, powolne jeże. Magnetyczny napęd musiał być zasłonięty, aby nie zwracać uwagi już z daleka, a sam ich ciężar zmuszał do sporego wysiłku nawet O'Harę wspomaganego egzoszkieletem. Najłatwiej było prowadzić je po dwie osoby, co nawet pasowało do złomiarzy. Te przebrania jednakże wystarczyłyby zaledwie na ten pierwszy moment, krótkie spojrzenie w ciemności. Nic więcej. Mróz znowu przenikał do kości, nie pozwalając chodzić bez masek; ciemność uniemożliwiała poruszanie się bez noktowizji; potencjalny pościg zauważyłby światło.

Ten z jakiegoś powodu nie nadszedł. Mogli zgadywać dlaczego udawało im się oddalać od niebezpieczeństwa, zbliżając się coraz bardziej do pierwszych świateł, widocznych najpierw w oddaleniu, a następnie z dość bliska. Zniszczony kwartał kończył się grupą mniejszych, również wyglądających na opuszczone budynków. Coś jakby malutka dzielnica mieszkalna pośród fabrycznych molochów. Zaraz za nimi działała już część latarni, a po odśnieżonych ulicach tu i ówdzie poruszały się pojazdy. I ludzie. Praca trwała tu na całego, nie zaskakując tutejszych kobiet. Zoe wytłumaczyła im, że wiele fabryk działa bez przerwy na trzy zmiany. Jakiś TIR z naczepą wykręcił na rondzie kilkadziesiąt metrów przed pozycją najemników i powoli skierował się na zachód.

Shade, która jak zwykle wyprzedzała nieco główną grupę, mogła przyjrzeć się pracy dokładniej. Przy jednym z bliższych drodze budynków stał sznur ciężarówek. Po kolei podjeżdżały pod rampę, gdzie ładowano do środka towar w drewnianych skrzyniach. Zwiadowczyni dostrzegła jednak także coś o wiele bardziej niepokojącego - na dachu, a także przy rampie, dostrzegła dwóch uzbrojonych ludzi, powoli spacerujących w te i wewte. Zamaskowani i ubrani ciepło byli anonimowi, dzierżyli broń raczej bardziej nowoczesną od "Kałasznikowa", ale Valerie nie mogła się bliżej przyjrzeć z tej odległości.
- Droga na zachód potem skręca na północ i kieruje do lotniska i portu - wytłumaczyły im na zmianę Zoe i Helena. - Wszystkie drogi do miasta przechodzą przez oświetlony kwartał przed nami. Na przełaj droga po zamarzniętym jeziorze, otwarta i niezbyt bezpieczna.


 
Sekal jest offline  
Stary 11-05-2015, 22:35   #84
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Rola konia pociągowego zaczynała go ostro wkurwiać. Nie po to kupił sobie drogą zabawkę, żeby teraz używać egzoszkieletu do ciągnięcia przeciążonych sań. Jak jakiś pieprzony wół pociągowy. Oby mech Zoltana przydał się bardziej niż zawadzał, Irishman nie lubił ładować energii w straconą sprawę. Maszerując przez opuszczoną dzielnicę gapił się na idące przed nim kobiety i zastanawiał. Ostatnie doświadczenia z cywilami, płci żeńskiej w szczególności, nakazywały się głęboko zastanowić nad dalszymi krokami. Wszystkie na razie grzecznie szły za obcymi najemnikami, Kane'owi coś podpowiadało, że stan ten nie potrwa wiecznie. Potrzebna była jedna. Witalij będzie miał problem. Jak dotąd O'Hara ani nie polubił, ani nie znielubił Ukraińca, cieszył się za to, że to na jego głowę spada problem.

Okolica była urocza. Lubił opuszczone fabryki, pamiętał jedno takie miejsce z dzieciństwa. Z kumplami bawili się w to co teraz robił na serio właśnie w porzuconym kompleksie, pełnym gruzu i śmieci. Różnica nie była duża. Jakieś pięćdziesiąt stopni celcjusza i więcej zieleni.
- Te miejsca nie nadają się na dodatkową kryjówkę. Za duży ruch - powiedział do komunikatora, kiedy mijali mniejsze domy mieszkalne. - Korci mnie jednak zostawić tu trochę tego ciężkiego badziewia, sorry Zoltan. Domy wyglądają jakby się do tego nadawały. Mógłby mieć któryś przytulną piwniczkę.
Wiele dalej nie zaszli, słysząc ostrzeżenie Shade, Kane szybko zatrzymał się, schowawszy za podniszczonym betonowym murkiem.

Szybko ustalony plan to dobry plan. Improwizowany. Najemnik ruszył ponownie i skierował tak, żeby nie dostrzeżono go z ruchliwych miejsc; również z użyciem noktowizorów.
- Osłaniajcie mnie, czuję się jak tankowiec - skulił się, zmniejszając pole widoczności. - Dorwiemy słabego osobnika, na końcu tej kolejki, o ile nie kontrolują ich przy podjeżdżaniu. Val ma rację, jak ma łeb na karku to cię rozjedzie. Lepiej wyrwać już stojącego.
 
Widz jest offline  
Stary 11-05-2015, 23:30   #85
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Shade przekazała dokładny raport z tego co widziała przez komunikator a potem dodała:
- Tak się zastanawiam czy nie udałoby się nam przejąć jednej z tych odjeżdżających ciężarówek. Gdybyśmy zrobili to w miarę cicho nie tylko byłaby okazja zdobyć dobrego środka transportu to jeszcze w pojeździe może nie rzucalibyśmy się tak w oczy samym w mieście.
- Pytanie, czy nie sprawdzają ciężarówek nieco dalej - głos Foxa zabrzmiał w komunikatorze. - Może warto to wybadać? Duży ruch tutaj. Wątpię, by każda była gruntownie przeszukiwana, bo to by oznaczało opóźnienia w dostawach. Jakiej wielkości są te skrzynie? Jeśli się dogadamy z którymś z kierowców, może przemyci nas wraz ze sprzętem?
- Te ciężarówki jadą na wschód - zauważył Kane, sprawdzając mapę. - Potem na północ. Musielibyśmy gdzieś po drodze skręcić, bo inaczej znowu stoimy przed koniecznością ominięcia posterunków. Bardziej mnie ciekawi czy ci co ich pilnują to Araby. Te fabryki można by minąć od zachodu i spróbować przejąć jakiś pusty wóz.
- Ciężko stwierdzić kto to. - Powiedziała Shade - Nie wiem czy trafimy na pusty wóz, ale można spróbować. Jednak im szybciej znikniemy z ulicy tym lepiej.
- Spróbujmy - mruknął oszczędnie Roy. - Przejąć. Dogadywania się bym nie ryzykował.
Kobiety stały bardzo blisko siebie. Zapewne liczyły na to, że w takim ciasnym zbiciu się będzie im cieplej. Zoe co jakiś czas dość wyraźnie, chociaż nie nazbyt głośno uspokajała Landis.
- Łapiemy stopa - zadecydował Witalij, wyglądając zza rogu. - To skrzyżowanie przed nami jest za bardzo na widoku, zrobimy to co mówił Irishman. Na zachód jest znów kawałek ciemnego zadupia. Zaczaimy się tam na TIR-a wracającego do fabryki, powinien być pusty. Ja mam niezły komplet cywilnych ciuchów z domu, dostroimy trochę Shade i z ukrytą krótką bronią będziemy udawać parę pijanych, idących środkiem drogi. Reszta schowa się po obu stronach drogi. Kierowcę spróbujemy zastraszyć, nie zabijać. W drogę, drużyno. Val, wybadaj trasę do ominięcia fabryki.
Shade wycofała się ze swojej pozycji obserwacyjnej i ruszyła wokół fabryki by wyśledzić drogę ciężarówek oraz znaleźć najlepsze miejsce do przygotowania zasadzki:
- Po tym terenie ludzie sobie tak po prostu nie spacerują, a drogi są na tyle szerokie, że nawet jeśli zablokujemy je saniami to samochód zdoła je ominąć. W niepewnych czasach ludzie boją się też pewnie zatrzymywać bez powodu. Musimy wymyślić naprawdę dobry plan. - Zwiadowczyni podzieliła się z reszta swoimi przemyśleniami poruszając cicho po zasypanym śniegiem terenie.
Stawiała kroki ostrożnie, by nie pośliznąć się na oblodzonej nawierzchni i nie narobić hałasu. W pracy zwiadowcy cisza i zaskoczenie były zawsze najlepszymi współpracownikami. Także ciemność była tym co lubili ludzie poruszający się w cieniu. Niestety temperatury już nie należały do tych, które można by choćby uznać za znośne. Czuła zimno przenikające nawet strój ochronny, który jak zapewniał dostawca był pochodną badań z czasów prób podboju kosmosu. Miała nadzieję, że szybko uda im się zdobyć jakiś środek transportu i dostać do miejsca gdzie można będzie doświadczyć nieco przyjemnego ciepła. Na razie myśl o przetrwaniu kolejnej godziny były tam co zaprzątało jej zamarzający umysł.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 12-05-2015 o 21:52.
Eleanor jest offline  
Stary 12-05-2015, 00:26   #86
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Albo dosiąść się bez pytania w ruchu - uzupełnił propozycję Irlandczyka. - Kiedy któryś będzie musiał zwolnić, choćby na rondzie. Nie wszyscy rzecz jasna, starczy ktoś jeden, byle... przekonujący.

Na ciężarówki zwrócił uwagę, jeszcze zanim wspomniała o nich Shade, choć oczywiście niewielka to zasługa. Wielkie i ruchome trudno było przegapić; tylko trochę łatwiej zignorować. Ale gdyby go nie uprzedziła, Roy sam zaproponowałby coś podobnego. Pomysł przebierania się za miejscowych od początku niespecjalnie do niego przemawiał, a ukrywanie broni gdzieś indziej niż przy sobie - właściwie wcale, bo okolica ewidentnie nie należała do najspokojniejszych.
Poza tym otwarte działania bardziej pasowały do jego prostej natury i najemniczych doświadczeń. Mimo to posłusznie zapakował karabin na sanie, a kaburę z lawmasterem niechętnie ukrył pod kurtką. Co prawda przez to w potrzebie na pewno nie wyciągnąłby go szybciej, ale złomiarze raczej nie obnosili się z bronią. Nawet w takich miejscach i w takich czasach. Z drugiej strony nie słynęli też z tego, że formowali dobrze zorganizowane drużyny. Kamuflażowi tak czy inaczej trochę brakowało do perfekcji.
Gdyby powiodło się z ciężarówką, nie musieliby na nim polegać. Ani ciągnąć ręcznie tych cholernych sań.

- W razie czego Fox mógłby też po prostu któregoś zdmuchnąć - dodał, na wpół automatycznie przesuwając się na pozycję bliżej O'Hary, chociaż bez karabinu poczuł się przy tym dość idiotycznie. Czym miał go niby osłaniać, śnieżkami?
 
Betterman jest offline  
Stary 12-05-2015, 00:41   #87
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Jeśli ktoś jeszcze do tej pory wierzył, że najemnicy wraz z grupką uwolnionych kobiet będą wyglądali na przypadkowych cywilów, to po wyjściu z podziemi z pewnością szybko takie założenia zrewidował. Choć jeśli karawana miałaby robić za bandę wędrujących komediantów, efekt byłby już o wiele bardziej przekonujący.

Już w drodze Fox wyłączył holoskaner, rozpraszając baraszkującego wcześniej po podziemnej hali holoklona. Co miał zrobić, to zrobił, szkoda więc było marnować baterie urządzenia. Zwłaszcza, że jak dotąd zabaweczka sprawdzała się naprawdę nieźle, kompletnie dezorientując nieobeznanych bardziej z zaawansowaną technologią przeciwników. Niewątpliwie była to zaleta działania w mniej cywilizowanych rejonach świata, choć niestety przebywając na zewnątrz każdy, nawet najmniejszy podmuch wiatru przypominał z całą mocą o wadach, nie o zaletach.

- Może wstrzymajmy się z zostawaniem czegokolwiek do czasu zdobycia ciężarówki - rzucił Felix w odpowiedzi na sugestię Irishmana. - Zobaczymy, ile zdołamy z niej wycisnąć.
Było praktycznie niemożliwe, że tak po prostu cała grupa zdoła dotrzeć w okolice właściwej kryjówki bez przeszkód, jednak niewątpliwie w obecnych warunkach wóz bardzo by się przydał. Kane miał bowiem rację, dwie pary sań mocno przeszkadzały, znacznie ograniczając mobilność najemników, co w sumie dodatkowo motywowało do możliwie szybkiego odnalezienia kryjówki. Fox nie ufał tutejszym, jednak być może to przez ten cały mróz i wysiłek już kilka razy przeszło mu przez myśl, że poruszanie się w mieście byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby udało się dogadać z jakimś lokalnym pseduowatażką. Nawet pokonując w ten sposób tylko część drogi, można by zaoszczędzić sporo czasu i potu. A na dłuższą metę od tego problemu nie uciekną, szczególnie, że poszczególne cele są rozproszone po okolicy.

Raver potwierdzająco skinął głową po słowach Buckmana.
- W ostateczności tak. Mogę stać z tyłu z długą bronią, przez co też będę miał wszystkich na oku. Kobiety lepiej odsunąć na bok, niech nie przeszkadzają.
 
__________________
Flying Jackalope
Cybvep jest offline  
Stary 12-05-2015, 09:08   #88
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Witalij zgodził się kiwnięciem głowy. Myślał dłuższą chwilę, analizując na spokojnie sytuację. Gdy była możliwość zastanowienia się, należało z niej skorzystać.

- Jak dotrzemy na miejsce zasadzki Roy pilnuje kobiet - rzekł. - Zoltan założy zbroję i położy się przykryty siatką, szybciej potem wejdzie na naczepę niżbyśmy mieli wciągać na nią bezwładnego mecha. To musi być szybka akcja. Strzelamy w ostateczności i tylko bronią z tłumikami. Jeśli sprzątniemy kierowcę w trakcie jazdy, nasza podwózka może po prostu wpaść do rowu i po niej. Do pijanych autostopowiczów faktycznie mogą się nie zatrzymać, ale do rannych cywilów, błagających o pomoc...a zwłaszcza rannej kobiety. Wątpię by wszystko tu obsługiwali kozojebcy z ISIS, raczej pracują dla nich zastraszeni Rosjanie. Będę udawał, że ciągnę ranną Shade a jak nadjedzie TIR będę świecił holofonem, machał i wołał rozpaczliwie o pomoc. Val, umiesz przekonująco jęczeć?

Gdy dotarli na miejsce nadające się na zasadzkę Vader zdjął hełm pozostawiając na głowie tylko szarą, wełnianą kominiarkę z czerwonym pomponem - w tym klimacie będącą naturalnym elementem stroju i nie kojarzącą się groźnie. Biały kombinezon i pancerz przykrywały skrzętnie zabrane z domu cywilne ciuchy Ukraińca. Ubranie Valerie dokompletowali z cywilnej odzieży pozostałych najemników, którzy mieli ukryć się po bokach drogi, już z długą bronią. Witalij miał w kieszeni kurtki tylko mały rosyjski pistolet Stolvoboy z tłumikiem oraz flashbanga i nóż, tak na wszelki wypadek.
 
Bounty jest offline  
Stary 12-05-2015, 09:15   #89
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Zoltan Hradetzky czuł się trochę jak piąte koło u wozu. I ignorował to uczucie, bo był pewien, że gdy przyjdzie do uderzenia na właściwe cele, jego mech będzie niezastąpiony. Tyle, że do zabawy w miejskie podchody nadawał się gorzej.

- Zgadzam się z Kanem. powinniśmy obie pary sań gdzieś ukryć i dobrze zabezpieczyć. Ale z drugiej strony jak "złapiemy stopa", jak to eufemistycznie określił Vader, problem zniknie.
Chwilę posłuchał dyskusji i wtrącił swój pomysł
- To rzeczywiście niebezpieczna okolica i ludzie muszą mieć dobry powód, by się zatrzymać. I nie ufają żywym. Ale dwa trupy i wykolejone sanie, z których posypały się puszki, wóda i fajki mogą zachęcić kierowcę by zdobyć trochę trudnodostępnego dobra. W ostateczności zawsze można huknąć mikrofalami, choć nie wiem, czy tutejsze graty mają tyle elektroniki by je to zatrzymało. Nie chciałbym też przypadkowo złapać w pułapkę ciężarówki pełnej żołdactwa. Przydałaby się czujka, by sprawdzić to wcześniej, lub wskoczę w Gatora i schowam się w zaułku, by w razie czego poczęstować opozycję paroma seriami.

Cały Zoltan, przy każdej okazji chciał używać mecha i ciężkiej broni. Nie ma mu się zresztą co dziwić. Nie bez powodu operatorzy BPW-ów nazywali zwykłą piechotę "golasami". Izolacja od temperatury, pancerz, duża siła ognia, interfejs zarządzania celami równoważny tym w pojazdach wojskowych, wszystko to rekompensowało zmniejszoną mobilność. Ale zdarzało mu się walczyć bez pancerza, więc z bólem ale zgadzał się z tym co wszyscy myśleli, a jeden powiedział. Jeżeli nie zdobędą ciężarówki, obie pary sań - i co za tym idzie Wallygator - bardziej przeszkadzają niż pomagają.
Więc tylko zostaje trzymać kciuki za powodzenie akcji "autostopowicz", a potem upewnić się, że nikt w środku nie zainstalował niczego, co lokalizowałoby zaginione ciężarówki...
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 12-05-2015, 09:59   #90
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Zoe Gnedenko szła trochę ciągnąc trochę prowadząc Ninnę Landis. Pilnowała przy tym by ten, który przy wychodzeniu tak chętnie poszturchiwał żonę majora, nie miał ku temu następnej okazji. Gdyby spróbował jeszcze raz Zoe gotowa była rzucić mu kilka słów i stanąć w obronie przyjaciółki.
Najemnik wyglądał na takiego co to lubi znęcać się nad słabszymi. Zapewne cała reszta też miała takcie ciągoty, ale ten ujawnił je bardzo szybko.

Pułkownikowa wiedziała gdzie mniej więcej się znajdują i co to za kompleks. Zajmowała się tu wytwarzaniem elementów elektroniki i mechaniki zaawansowanej. Niestety nie wiedziała kim są ludzie stojący na straży, a nie chciała ryzykować kolejnej pomyłki. Postanowiła zatem zaczekać.
Przymusowy postój stał nie był może doskonałą okazją do wymiany kilku zdań z towarzyszką niedoli, ale zawsze to coś. Odczekała aż najemnicy zajęci swoimi sprawami oddalą się trochę. Najpierw, by jakieś szepty nie wzbudziły zbytniej czujności obcych zaczęła przemawiać spokojnie do Ninny.
- Słuchaj Helena. - Zoe odezwała się bardzo cicho niezaprzestający uspokajających gestów w stosunku do Ninny. - Musimy spróbować im uciec.
Sorokin rozejrzała się odrobinę panicznie słysząc te słowa i gwałtownie pokręciła głową.
- Dlaczego? Wiesz kim oni są? - odszepnęła. - Dopóki nie dostanę się do domu to wolę być z nimi niż sama!
- Dlatego, że nie wiem kim oni są. A ty wiesz, że im tak bardzo ufasz?
- Ufam im nie bardziej niż innym, ale nas ratują i prowadzą do miasta! - syknęła w odpowiedzi. - Nie teraz - dodała, widząc, że jeden z najemników znów jest na tyle blisko, aby słyszeć rozmowę.
Pani pułkownikowa znowu zaczęła w słyszalny sposób pocieszać Ninnę.
- Dojdziemy do domu. Zrobisz sobie ciepła kąpiel z Romanem. Szampan i kawior do tego. - Ciągnęła dalej idylliczną wizję, którą jednak przerwała przyglądając się, nachalnie nawet, poczynaniom najemników.
Zziębnięta Ninna była w stanie tylko kiwać potakująco głową. Z owiniętej ubraniem głowy dało się zobaczyć tylko oczy, a i to wtedy, gdy spojrzało się pod słabe światło latarki. Ciemność ciągle była prawie tak dokuczliwa jak zimno.
- Mam nadzieję, że się dotrzesz do domu. - Gnedenka wyszeptała gdy była pewna, że nie usłysz ich nikt inny.

Skoro Helena Sorokin chciała pozostać z obcymi, to jej sprawa. Zoe będzie musiała zatroszczyć się o siebie i Ninnę, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila. Na razie jednak, by nie zdradzać się ze swoimi planami, wykonywała wszystkie zalecenia najemników.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172