Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2015, 11:48   #91
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Wybierając trasę okrążającą aktywny sektor fabryczny, szybko przypomnieli sobie o warunkach panujących na Syberii zimą. Lodowaty wiatr uderzył w nich, rozpędzony na pustej przestrzeni. Nieodśnieżony, nierówny teren wręcz wymuszał założenie ponownie nart na nogi, inaczej obładowani sprzętem i chronieni grubymi warstwami odzienia najemnicy zapadali się aż po pas. Kobiety nie radziły sobie lepiej w tych warunkach, jednak lżejsze często mogły prześliznąć się po najbardziej zmarzniętej, górnej części pokrywy śniegowej. Co jakiś czas każde z nich się zapadało, zabierając kolejną odrobinę energii. Ninna w pewnym momencie stanęła i kręciła głową przecząco, owinięta swoimi ramionami. Odmawiała zrobienia kolejnego kroku i dopiero posadzenie jej na saniach pozwoliło ponownie ruszyć w drogę. Musieli obejść spory kawałek terenu, zsuwając się w dół niewielkiej, według map prowadzącej prosto do sztucznego jeziora pochyłości.

Marszrutę wyznaczała im Shade, uzbrojona w lornetkę noktowizyjną obserwowała wielkie budynki. Z kominów unosił się dym, a ciężarówki przyjeżdżały i odjeżdżały. Załadunek jednej z nich na najbliższej z ramp trwał przynajmniej kilkadziesiąt minut, ze swojej pozycji widziała też drogę bardziej na północ od ich pozycji i tam pojazdy wyładowywały zawartość częściej niż coś brały na pakę. Przynajmniej co druga była wywrotką, ale nie mogła przyjrzeć się dokładniej tamtemu miejscu - było zbyt oddalone i zasłaniały je te bliższe zabudowania.

Zachowując ostrożność ominęli wreszcie fabrykę, rampę i dotarli na koniec kolejki samochodów ciężarowych. Kierowcy musieli sobie zdawać sprawę z tego, ile przyjdzie im czekać, bo prawie wszyscy opuszczali pojazdy po wjechaniu na boczną drogę prowadzącą wprost do rampy, mijając otwarty szlaban. Stał przy nim spory, oświetlony budynek i tam kierowała się większość z nich, wykorzystując ten czas na ogrzanie się, rozmowy i palenie papierosów. Przez okna dało się dostrzec migające jasne twarze.

Kiedy obserwowali to miejsce, podjechała właśnie kolejna ciężarówka z naczepą. Wyszedł do niej uzbrojony strażnik i sprawdził dokumenty, szybko machając, by jechała dalej. Niedaleko zresztą, bo dziesięć metrów dalej kończyła się ta długa kolejka. Wyglądało na to, że ktoś przeliczył się z ilością towaru do odbioru, albo załadunek szedł o wiele za wolno. Oprócz strażników przy rampie oraz stróżówce, spostrzegli też kilka pojedynczych czujek na dachach kompleksu. Uzbrojeni w broń długą ludzie to kryli się w śniegu, to spacerowali w te i wewte, obserwując okolicę. Widok mieli dobry, przynajmniej na oświetlone przez latarnie miejsca - drogi i okolicę bezpośrednio przylegającą co fabryk.

Z obserwacji jakie przeprowadzili wynikały dwa zagrożenia dla ich planu. Pierwszym byli właśnie ci strażnicy, którzy nie mieli może bardzo dobrej widoczności na drogi oddalone od kompleksu, ale jednak mogli coś zauważyć. Drugim problemem były same drogi. Ciężarówki wyraźnie poruszały się w nich tylko w jedną stronę, wąskie, wykopane w śniegu ścieżki bardziej przypominały tunele niż szosy. Nie było mowy, aby tego typu pojazd zakręcił w tym miejscu, musiałby skorzystać z ronda. Co więcej, byłby problem, aby jadące w przeciwnych kierunkach TIRy minęły się na tej drodze, chociaż może gdzieś zrobiono służące do tego mijanki.


 
Sekal jest offline  
Stary 18-05-2015, 22:54   #92
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Zoe brnęła przez śnieg zaciskając zęby. Powoli zaczynała żałować decyzji o ucieczce z niewoli. Tam było przynajmniej znośnie. I jeść dawali. A tu? Śnieg. Lód. Zimno.
Zimno chyba jej całkowicie mózg zmroziło, że miała takie myśli. Członki to na
pewno.
Zmarznięta i obolała, ciągnąc ze sobą Ninnę miała tylko nadzieję, że ta nie odmówi współpracy. Niestety w złą godzinę wypowiedziała to życzenie. Landis zaparła się i nie chciała ruszyć dalej. pułkownikowa bała się, że najemnicy porzucą oporną żonę majora. Jakież było jej zdziwienie gdy zamiast tego usadzili jej przyjaciółkę na saniach. Zoe wtedy po raz pierwszy zobaczyła w najemnikach ludzi.
Być może Sorokin miała jednak rację z tym czekaniem? Być może najemnicy naprawdę odstawia je całe i bezpieczne do miasta?

Rozważania na temat natury oddziału, który je uwolnił zostały przerwane przez postój.
To był doskonały moment na ucieczkę.
Uzbrojeni ludzie, którym niezupełnie z własnej i nieprzymuszonej woli towarzyszyła Zoe, zajęci byli planowaniem i mniej uwagi poświęcali uwolnionym kobietom. Lepsza okazja mogła się już nie powtórzyć. Niestety Ninna nie chciała współpracować, Gnedenko nie chciała zostawiać przyjaciółki.

Nie trzeba było rozumieć angielskiego, żeby się zorientować co zamierzają zrobić najemnicy. Zasadzka. A Zasadzki miały to do siebie, że pociągały za sobą ofiary. Zazwyczaj niewinnych ofiar. Gnedenko miała nadzieję, że kierowca, czy to kobieta czy mężczyzna, nie będzie udawał bohatera Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i odda samochód. To wszystko oczywiście przy założeniu, że nie zechcą zabić niewygodnego świadka. A tego nie mogła być już taka pewna.

Gdy uzbrojeni obcy wyciągnęli swój ciężki sprzęt Zoe zrobiła się bardziej sceptyczna.

Na szczęście kierowca ciężarówki okazał się całkiem rozsądnym człowiekiem i nie dyskutował z argumentem siły jakim dysponowali uzbrojeni obcy zatrzymując pojazd. A najemnicy okazali się na tyle ludzcy, że nie zastrzelili kierowcy. Później nie było już tak słodko.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 19-05-2015, 17:31   #93
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Fox wysłuchał raportu Shade, rozglądając się przy tym po okolicy. Anglik odezwał się jako pierwszy z reszty, przerywając chwilę milczenia, która nastała po słowach najemniczki.
- Wygląda na to, że mamy same ryzykowne opcje, ale wóz jest nam potrzebny, więc według mnie warto. Ciężarówki stoją tuż pod nosem straży i masy tutejszych, trudno więc będzie się do którejś z tych już stojących dobrać. Jeśli trzymać się pierwotnego planu, to chyba najlepsze miejsce na przejęcie to droga przed tym posterunkiem, naprzeciwko jeziora. Poza samym posterunkiem nie jest tak mocno strzeżona i moglibyśmy pojechać prosto drogą aż do ronda, nie zatrzymując się przy rampie - Raver zrobił krótką pauzę, po czym wskazał na kolejkę TIRów. - Plus jest taki, że kolejka jest długa, tutejsi więc raczej nie jeżdżą szybko. Tak się zastanawiam, czy zamiast bawić się w meneli nie lepiej udawać strażników. Dwie, może trzy osoby, bez sań na drodze... W tej roli będziemy bardziej przekonujący, stawiam też na to, że kierowcy są przyzwyczajeni do kontroli. No i będziemy mogli mieć długą broń. Nam w sumie starczy, by ktoś się na chwilę zatrzymał, a dalej możemy już próbować czy to gościa zastraszyć, czy przejąć wóz siłą, czy też kombinować z dogadywaniem się. A jak się nie zatrzyma, nie powinno być problemu z odskoczeniem na bok, w śnieg. Mała strata.
- Tym bardziej, że wśród tych przyjezdnych sporo nacji i kolorów - zgodził się Hradetzky - W razie czego możemy się pozamieniać. Ja i Witalij mamy słowiańskie gęby, udawać będziemy ruskie patrole, albo reszta udawać może arabusów i spółkę. Podoba mi się pomysł.
- Mnie też taka opcja podoba się bardziej niż udawanie rannej na środku drogi prosto pod kołami wielkiego samochodu. - Stwierdziła Valerie.
- Aye - potwierdził Kane. - Jak zwolni to mogę wskoczyć na pakę i dorwać gościa w szoferce, gdy okaże się niechętny do zatrzymania. Wreszcie moja zabawka by się przydała do czegoś innego od ciągania żelaza.
- Jeden problem jest taki, że bez mundurów ni chuja nie przypominamy strażników z fabryki - pokręcił głową zirytowany Witalij. - Jeśli już tak bardzo chcecie robić to na rympał to niech Zoltan stanie w mechu na drodze i mierzy z działek a ja wyceluję z RPG. Kierowca zesra się w portki i na pewno choć na chwilę zawaha się i zwolni, wtedy Irishman wskoczy jak mówi. Drugi problem jest taki, że nie ma jak wcześniej zawrócić, żeby ominąć kontrolę przed fabryką, więc musimy wziąć na cel pojazd jadący już do miasta. Najwyżej używając mecha wyjebiemy część ładunku, żeby zrobić miejsce na nasze graty. Idziemy.
Raver popatrzył przez chwilę na dowódcę z niedowierzaniem, najwyraźniej zaskoczony formą nowego planu. Nie wyglądał na przekonanego, ale jeśli miał obiekcje, to z jakiegoś powodu wstrzymał się z wyrażeniem ich w tym momencie.
Vader zaś rozejrzał się po najemnikach jakby pytał bezgłośnie “coś jeszcze?”.
- Dwóch-trzech podejrzanych typków z karabinami kierowca pewnie próbowałby rozjechać - dodał jeszcze, gwoli wyjaśnienia. - Na mecha i dwie wyrzutnie rakiet nikt przy zdrowych zmysłach nie zaszarżuje. Ustawimy się za zakrętem, żeby nie widział nas z daleka, ale by zdążył wyhamować. Shade będzie wypatrywać ciężarówki i da nam znać, kiedy mamy wyjść na drogę.
Nie pozwalając na dalszą dyskusję Bojko ruszył zagłębieniem terenu wzdłuż brzegu zamarzniętego jeziora, osłaniającym ich przed wzrokiem czujek na dachu fabryki. Musieli wyjść na drogę dalej od kompleksu, gdzie nie będzie sięgał wzrok obserwatorów, nawet wyposażonych w nokto- lub termowizję.
- Witalij, te pojazdy od fabryki jadą dalej na wschód i północ, pewnie do lotniska. - Odezwała się Shade spokojnie na dość arbitralne pomysły Ukraińca. - To zupełnie nie jest nam po drodze, bo tam mogą być kolejne posterunki. Musimy zatrzymać jedną z ciężarówek jadących do fabryki. Najlepiej jak najbliżej rozjazdu, i wycofać do niego na wstecznym. Poszukajmy takiego pojazdu, który jest mniejszy, to manewr będzie w miarę prosty.
- Ok, Val, faktycznie - zgodził się Witalij. - Te mapy są niezbyt czytelne. Ale niecałe pół kilometra stąd, za jeziorem, bez wątpienia jest skrzyżowanie, tam wykręcimy. A na zakręcie ciężarówki muszą mocno zwalniać, więc zaczaimy się zaraz za nim. W drogę, nie ma co tracić czasu!

Z początku plan Witalija wydawał się Raverowi zbyt bezpośredni, jakby był tworzony pod wpływem chwilowych emocji. O tym, że ich dowódca bywa uparty, Felix miał już się okazję przekonać, gdy wyszła kwestia pozostawienia części materiałów wybuchowych poza miastem, ale tym razem wyraźnie się też spieszył, zmierzając do ukrócenia dyskusji, która i tak przecież trwała tylko chwilę, a także wskazywała na zgodność pomysłów członków grupy. Stanowczość to niezbędna cecha przywódcy, ale nie wtedy, gdy sprawia wrażenie arbitralności. Dobrze było jednak zaobserwować, że nawet gdy Ukrainiec chce wyraźnie postawić na swoim, nie staje się odporny na sensowne sugestie, a taką z pewnością była ta poczyniona przez Shade.

Ostatecznie z wozem poszło znacznie łatwiej, niż Fox się spodziewał. Nie przyszło im czekać wieczność na przejazd odpowiedniej ciężarówki, obyło się bez gwałtownych ruchów kierowcy i jak dotąd bez jakiejkolwiek reakcji ludzi ze stróżówki na to całe zamieszanie. Nawet uwolnione kobiety, poza tą jedną nieszczęsną Landis, poruszały się w miarę sprawnie i nie przeszkadzały w realizacji planu. Przy okazji Felixowi wpadła do głowy jeszcze jedna myśl wyjaśniająca, czemu Vader tak rwał się do działania. Jedno dłuższe spojrzenie z bliska w okolicach ciężarówki oraz ochoczość, z jaką sam wparował do cieplusiej kabiny w ciężarówce wyraźnie bowiem wskazywały na to, że było mu po prostu kurewsko zimno. Rosja potrafiła zaskakiwać nawet Słowian, jak widać. A mówią, że to tylko stan umysłu...

Wóż ruszał ciężko, a nawet bez Valerie i Kane'a w jego tylnej części było dość tłoczno. Towarzystwo za to doborowe - para obładowanych sań, kilka makabrycznie ubranych bab, jeden Roy i jeden półtonowy mech na klęczkach, balansujący swoim ciężarem tak, by nie sprawiać nadmiernych problemów kierowcy. Ten ostatni widok nieco Foxa rozbawił. Anglik zrobił dwa kroki do przodu, ustawił się bokiem do mecha, położył rękę na jego pancernym ramieniu i nachylając się niczym ksiądz poważnie oświadczył:
- Odpuszczam Ci Twoje grzechy. W ramach pokuty trzy zdrowaśki i modlitwa za zmarłych... Ach, i kop w dupę dla kozojebów, a może też rakietka czy dwie - dorzucił jeszcze po chwili, pukając w metal kilka razy z rozbawieniem w oczach i wyszczerzem na skrytych pod maską ustach.
 
__________________
Flying Jackalope
Cybvep jest offline  
Stary 20-05-2015, 12:59   #94
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Podjęta decyzja oznaczała jedno: kolejne pół kilometra po bardzo trudnym, męczącym terenie. Jeziorko, staw bardziej, musiało leżeć w niecce, przez co duża część drogi wypadała po pochyłości. Śnieg zasypał tu wszystko grubą warstwą, więc jedynie to nachylenie terenu i ciemność chroniły ich przez wzrokiem strażników krążących po dachach fabryki. Zaczynało doskwierać zmęczenie. Teraz dopiero okazywało się, jak przydatne były skutery. Ninna nie była w stanie iść sama. Dwie pozostałe kobiety z trudem przedzierały się przez zmrożone pustkowie. Zimno przenikało do kości, wiatr wzmógł się jakiś czas temu, sypiąc igiełkami lodu prosto w nich. Najemnicy jeszcze jakoś sobie radzili, oprócz Witalija, którego członki ponownie sztywniały, gdy odchodziła z nich siła, a przenikało zimno.

Podejście trwało bardzo długo. Kolejne cztery ciężarówki podjechały do fabryki, kiedy wreszcie udało im się zbliżyć do zauważonego wcześniej skrzyżowania. Rozjazd faktycznie funkcjonował, nawet odśnieżono tu nieco więcej i droga do niego prowadząca była dwukierunkowa. Niestety na samym skrzyżowaniu znajdował się murowany, parterowy i nieduży budynek. Z komina leciał dym, a w środku paliło się światło. Dostrzegli tam dwóch ludzi, którzy jednak nie wychodzili i nie zatrzymywali ciężarówek. Kierowcy zdawali się wiedzieć, którą drogę mają wybrać i co dalej robić, najemnikom właśnie przyszło obserwować jak jeden TIR wybiera południową odnogę, powoli zmierzając do kolejki sobie podobnych.

Przyszło im czekać dwadzieścia minut, zanim Shade dostrzegła przez lornetkę mniejszą ciężarówkę zmierzającą w ich stronę.
- Widzę odpowiedni cel. - Zameldowała krótko. - Za pięć minut będzie na skrzyżowaniu. Spróbujcie nie robić wielkiego hałasu. Nie potrzebujemy kolejnego pościgu. - Dodała na wszelki wypadek, mając w pamięci ostatnie wyczyny co niektórych członków drużyny.
- Dobra, Shade, zamelduj jak będzie sto metrów od skrzyżowania i w ogóle chodź bliżej nas, żebyśmy nie musieli czekać - rzekł Ukrainiec, szczękając zębami i wzdrygając się z zimna. - Kane, zaczaj się w zaspie zaraz za zakrętem. Fox, zostań przy kobietach i weź na cel ludzi w budynku. Sprzątnij gdyby coś zauważyli. Zoltan, ładuj się do mecha. My trzej, z Royem wyjdziemy na drogę.
Witalij zdjął z sań jedną z wyrzutni RPG, drugą podając Royowi. Następnie spojrzał na uwolnione z rąk terrorystów kobiety, zwracając się po rosyjsku do pani Gnedenko.
- Jak dotrzemy do strefy bez wątpliwości zajmowanej przez rosyjskie wojsko to wypuścimy twoje przyjaciółki, haraszo? Od kierowcy ciężarówki dowiemy się kto kontroluje fabrykę i miasto. Bądzcie dzielne, drogie panie. Musicie wytrzymać jeszcze chwilę, już niedługo będziemy w mieście.
Mówił uprzejmym, wręcz szarmanckim tonem.
Pokiwał im głową i odczołgał się z wyrzutnią w dłoni pod górę, bliżej drogi, wychodząc częściowo z zagłębienia terenu, w którym się ukryli, lecz wciąż niewidoczny z poziomu odśnieżonego asfaltu. Pięćdziesiąt metrów za skrzyżowaniem. W tym miejscu wyjdą na drogę, gdy tylko ciężarówka wejdzie w zakręt.
- Aye - krótko powietdził Kane. Odpiął z ulgą sanie, zrzucił plecak i zostawił to wszystko przy Foxie i kobietach. Do drogi nie mieli daleko, to wydało się lepszym pomysłem od podciągania od razu. Zarzucił na plecy shotguna i odepchnął się, podjeżdżając do wyznaczonej przez Bojko pozycji. Tam położył się w śniegu i odpiął narty.

Zoltan znów poczuł ulgę od zimna i tak lubiane przez siebie poczucie omnipotencji, gdy łączył się biosprzęgiem z układami kierującymi bojowym pancerzem wspomaganym. Wallygator ożył pod jego rozkazami, i po tym jak szczelnie zamknął się, izolując Hradetzkiego od parszywej pogody zwyczajowo przesłał na HUD'a statusy. Wszystko wydawało się w porządku, ale przy najbliższej okazji najemnik i tak zdecydował się sprawdzić każdy kawałek mecha. W tym klimacie technika potrafi kaprysić jak primadonna.
Podniósł maszynę i ruszył na wskazaną przez dowódcę pozycję.

Felix zaś włączył translator naręczny i zwrócił się do trzech kobiet, które teraz miał pod swoją “opieką”:
- Proszę trzymać się blisko mnie i nie wychylać na poziom drogi. Niech panie pomogą koleżance i spróbują ją uspokoić - wskazał na niezdolną do jakiegokolwiek działania Ninnę.
Najemnik przygotował swoją snajperkę, nie zapominając przy tym o tłumiku, i zmienił nieco pozycję, tak by mieć ludzi w małym budynku na linii strzału. Sam chciał przy tym pozostać jak najmniejszym celem, w miarę możliwości zamierzał więc leżeć lub kucać.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 20-05-2015, 13:17   #95
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
z Foksem, Kane'em i Witalijem w Sekalowych okolicznościach przyrody

Mogło się wydawać, że Roy właśnie na coś takiego czekał, ale granatnik przyjął bez entuzjazmu.
- Mam nadzieję, że nie ma radia - mruknął, wygrzebawszy spod maskowania sań także swój karabin. Wyjął magazynek, sprawdził pobieżnie zamek i mechanizm spustowy; ponownie załadowaną broń zawiesił po wojskowemu na piersi. Dopiero tak dozbrojony pofatygował się zgięty w pół za Witalijem. W takiej pozycji był co prawda trochę bardziej widoczny, ale sam też widział więcej. - Albo chociaż o nim zapomni…

Latarnie wzdłuż drogi ustawione były w sporych odstępach. Pierwsza oświetlała stróżówkę i skrzyżowanie. Druga świeciła słabo jakieś siedemdziesiąt metrów dalej i kolejne rozkładały się mniej więcej równo, zalewając tunel zwany drogą żółtym światłem. Wysokie pojazdy wystawały znad zasp, nie było za to mowy, aby ludzie w środku budynku widzieli, co działo się na poziomie drogi. Śledzona przez Shade ciężarówka zbliżała się powoli, rzadko przekraczając prędkość dwudziestu kilometrów na godzinę. Zlodowaciałe, nierówne podłoże nie pozwalało na więcej. Skręciła w dobrą stronę, wybierając południową odnogę i mijała właśnie pozycję ukrytego w śniegu O'Hary, gdy na jezdnię przed nią wysypało się dwóch najemników i stalowa maszyna do zabijania. Nawet filtry mecha musiały się przystosować po nagłym trafieniu długimi światłami po oczach. Ktokolwiek prowadził, wcisnął hamulec do dechy i pojazd sunął teraz samą masą i siłą rozpędu. Zabrzęczały łańcuchy na kołach. Przy takiej prędkości nawet na tym lodzie ciężarówka musiała się zatrzymać.
Ludzie w budynku jak na razie nie zarejestrowali niczego podejrzanego. Jeden z nich uniósł głowę na przejeżdżający pojazd, coś odnotował i wrócił do swojego zajęcia.

- Cisza i spokój. Niczego nie zauważyli - zaraportował szybko Fox przez komunikator.
- Ruki w wierch! - Zawołał Witalij do kierowcy ciężarówki, szybkim krokiem podchodząc do niej. Odłożył granatnik przeciwpancerny na pobocze i zdjął z pleców karabin, mierząc w szoferkę. Na wypadek, gdyby kierowca nie zrozumiał, czynił bronią oraz głową gesty nakazujące mu wyjście z kabiny.
Roy trzymał się nieco z boku, bez przekonania celując z granatnika mniej więcej w szoferkę. Show tak czy inaczej musiało kraść pół tony bojowego żelastwa Hradetzky’ego.
Kane odczekał, aż tył ciężarówki znajdzie się na wysokości jego pozycji, i wypadł z zaspy. Pełne wspomaganie egzoszkieletu pozwalało mu na sprinterski bieg po ugniecionym śniegu. Wybił się w powietrze, hydraulika aż sapnęła, gdy ciężki najemnik pofrunął w stronę paki wozu przed nim. Po wylądowaniu miał zamiar przesunąć się w stronę szoferki, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.
Jeśli granatnik w ogóle miał sens, to jedynie na samym początku, i w zasadzie tylko jako straszak. Gdyby Buckman rzeczywiście z niego wypalił, narobiłby kłopotów całej drużynie, ale w szczególności Kane’owi i głównemu pomysłodawcy takiej zasadzki. Dlatego jeszcze zanim kierowca zareagował na wrzaski Witalija, opuścił RPG, a wolną rękę położył na uchwycie karabinu.

Pod plandeką było ciemno, ciasno i duszno, choć wcale nie cieplej niż na zewnątrz. Najbardziej irytowało jednak to, że mogli zapomnieć o podziwianiu stamtąd syberyjskich widoków. Całemu zespołowi musiały w zasadzie wystarczyć oczy Kane’a, który został na górze, i - dopóki się nie dosiadła - Shade. Roy dopilnował, żeby uwolnione kobiety siedziały najgłębiej, sam zajął miejsce na wylocie, naprzeciw Ravera, mógł więc służyć jej przy tym szarmancko ramieniem.
A w razie potrzeby włączyć się ze swoim karabinem do akcji praktycznie natychmiast, bez krępującego czekania w kolejce.
 
Betterman jest offline  
Stary 20-05-2015, 15:34   #96
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Kane odczekał aż tył ciężarówki znajdzie się na wysokości jego pozycji i wypadł z zaspy. Pełne wspomaganie egzoszkieletu pozwalało mu na sprinterski bieg po ugniecionym śniegu. Wybił się w powietrze, hydraulika aż sapnęła, gdy ciężki najemnik pofrunął w stronę paki wozu przed nim. Po wylądowaniu miał zamiar przesunąć się w stronę szoferki, na wypadek gdyby coś poszło nie tak.
Egzoszkielet Irlandczyka zadziałał jak należy mimo niskiej temperatury. Wylądował na ciężarówce, która zdążyła już się zatrzymać i przebiegł do przodu, ale tak drastyczne środki wydawały się zbędne. Kierowca znał życie i nie zamierzał sprzeciwiać się uzbrojonym ludziom i zabawce Zoltana, na którą zezował. Uniósł ręce w górę.
- Dajcie się ubrać! - odkrzyknął po rosyjsku, sięgając powoli po uszankę i szalik. Otworzył drzwi szoferki i owijał się grubą wełną. Był biały i tyle co zdążył Witalij uchwycić, należał do tutejszego typu urody. Wyskoczył na zewnątrz. - Nie strzelajcie, ja tylko kierowca!

- A my pasażery - odparł wesoło Witalij. - Zawieziesz nas do miasta a vso bude’t horoszo, panimajesz? Dobra, nie ubieraj się, zostań tam - polecił kierowcy, po czym dodał ciszej, po angielsku, przez komunikator: - Roy, potrzymaj go chwilę na muszce.
Ukrainiec zarzucił na plecy karabin i ze znacznie poręczniejszym pistoletem w dłoni wskoczył do szoferki na miejsce pasażera.
- Wszyscy ładować się z gratami na pakę - polecił jednocześnie najemnikom. - Szybko!
Mierząc do kierowcy z pistoletu ściągnął wolną dłonią kominiarkę z głowy.
- Mienia zawut Witalij - przedstawił się z uśmiechem. Miał pewnie powody do uśmiechu, bo po ciele rozchodziło się błogie ciepło ogrzewanej kabiny.
Maszyna Zoltana przydała się teraz w roli ładowacza.
- Wiecie, pierwotnie tym miałem się zajmować. Nawet tak zaczynałem karierę: jako operator egzoszkieletu ładowniczego - wesoło zauważył Hradetzki, pakując ciężkie sanie na pakę pojazdu. Łopatowato rozłożone stopy mecha aż wbiło w śnieg, ubity wcześniej oponami pojazdów.

Potem wgramolił się na pakę znów uroniwszy łezkę za swoim zniszczonym Hatamoto, który wskoczyłby jednym susem. Węgier posadził maszynę, nakazując jej klęknąć i obniżając środek ciężkości, by nie stracić równowagi w trakcie jazdy.
- Shade, idę z kobietami do wozu - zakomunikował Fox po angielsku. - Obserwuj tych dwóch w budynku, jeśli możesz.
Następnie Raver z pomocą tłumacza zwrócił się do znajdujących się niedaleko kobiet:
- Droga wolna. Musimy iść. Proszę za mną.
Sam szedł przodem z wyciągniętą bronią, zerkając od czasu do czasu na cywilów. Stan, w którym znajdowała się jedna z kobieta, spowalniał marsz, ale do ciężarówki na szczęście nie było aż tak daleko.
- Jedna z naszych towarzyszek pilnie musi się wygrzać. Bojko, zmieści się ktoś w tej kabinie, poza Tobą i kierowcą?
- Niestety - odparł Bojko.
- Nie nie, ja wolja zostat! - akcent Rosjanina był nietypowy nawet dla Witalija. Facet, mający już swoje lata, nawet już poczynił ruch w stronę zimna na zewnątrz. - Wy bierit i jechat, ja zostać!

Przeciągnięcie sań i wymagającej niemal niesienia Ninny zajęło sporo czasu, chociaż nikt dokładnie nie liczył każdej sekundy, to zdawali sobie sprawę z faktu, że może być istotna. Sorokin pomogła Foxowi przeprowadzić półprzytomną z zimna i zmęczenia przyjaciółkę Zoe. Niestety tył pojazdu nie był ogrzewany, a w kabinie mogły siedzieć co najwyżej trzy osoby.
- Dobrze by było nie zwrócić uwagi tych w stróżówce - Powiedziała milcząca do tej pory Shade. - Albo uciszyć ich na jakiś czas. Skoro kierowca nie chce jechać i jego trzeba by na jakiś czas unieruchomić. Spytajcie go kto pilnuje fabryki. Może też wie coś więcej o sytuacji w mieście niż nasza pani agent.
Widząc, że sytuacja jest opanowana, Kane położył się na płask tuż za dachem szoferki.
- Mam tu dobrą pozycję, rzućcie mi karabin, będę osłaniał. I pamiętajcie o moim plecaku.
Strzelba na dalszy dystans nie miała sensu, nie zdejmował jej z pleców, zamiast tego sięgając po pistolet, na czas oczekiwania aż ktoś podrzuci mu lepsze uzbrojenie do tego zadania.
 
Widz jest offline  
Stary 20-05-2015, 18:16   #97
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Zostajesz i prowadzisz, bratku. - Witalij trzymał kierowcę na muszce, siedząc między nim a półżywą Ninną, dla której jednej znalazło się jeszcze miejsce w szoferce. - Masz papiery, znasz miasto. Jak dowieziesz nas gdzie trzeba to puścimy cię wolno i jeszcze dostaniesz flaszkę, tuszonki i karton cigarietów na drogę. My uczciwi ludzie. Ale spróbuj uciekać lub wykręcić jakiś numer to zastrielę kak sobakę, panimajesz? - potrząsnął znacząco pistoletem. - A teraz wrzuć wsteczny, wykręć na skrzyżowaniu i wracaj do Norylska. I gadaj: kto kontroluje fabrykę i miasto? Terrorysty czy ruskie wojsko?
Tubylec w ciemię bity nie był, głupot robić nie zamierzał. Po oczach znać było, że ani na słowo Witaljemu nie wierzy, ale wielu opcji nie miał. Kiedy wszyscy się załadowali na pakę, wrzucił wsteczny i zaczął powoli cofać, patrząc się w lusterko. Koła zabuksowały, dodatkowe obciążenie i bieg wsteczny zarzuciły ciężarówką, ale ta ruszyła ociężale w tył. Powoli i nieubłaganie wchodząc w ten sposób pod oczy ludzi w stróżówce.
- Ty nie groź, bo w zaspę właduję! - warknął Rusek, zagryzając zęby. - Dość nam kłopotów w mieście! Chuj wie kto miasto, te fabrykę jaceś obcy. Za robotę płacą, ale spróbuj odmówić! - prychnął.
Shade, zignorowana przez pozostałych najemników zawróciła w kierunku stróżówki. Na wszelki wypadek wolała być blisko gdyby siedzący w środku ludzie zaczęli sprawiać kłopoty. A skoro nikt nie przedsięwziął środków zaradczych kłopoty były tylko kwestią czasu.
Fox wszedł na pakę jako ostatni, upewniając się, że wszystko zostało zabrane. Wszystko, ale nie wszyscy.
- Witalij, Valerie kręci się w okolicach stróżówki. Ja już jestem w środku i ich nie widzę - stwierdził fakt Raver, na wszelki wypadek informując dowódcę o obecnej sytuacji. Ten był zajęty rozmową i mógł nie być całkowicie zorientowany w tym, co się dzieje gdzie indziej.
Następnie najemnik wychylił się i rzucił znajdującemu się na dachu wozu Kane’owi jeden ze zdobycznych, ruskich karabinów.
- O’Hara, łap! - zawołał do kompana, po czym zaraz zabrał się za zasłonięcie tylnej części ciężarówki grubą plandeką. W środku zrobiło się bardzo ciemno, ale bez ogrzewania doceniało się nawet najmniejsze zmiany odczuwalnej temperatury.
- Val, ustaw się tak, żebyś mogła niepostrzeżenie wskoczyć jak będziemy wykręcać - polecił przez komunikator Witalij.
- Tylko daj znać wcześniej, bym uchylił plandekę i zrobił Ci tu miejsce - dodał szybko Felix.
Bojko tymczasem zwrócił się do kierowcy.
- Ci obcy to islamiści, terroryści z ISIS - wyjaśnił tubylcowi. Jeśli ten oglądał holowizję (jakie inne mogli mieć tu rozrywki?) to mógł coś skojarzyć. - Zabiliśmy ich dziś ze dwa desat. Więzili i torturowali kobiety, uwolniliśmy je i musimy zawieźć w bezpieczne miejsce. Do północnej części miasta.
Ukrainiec licząc, że te słowa zjednają im trochę sympatię kierowcy opuścił się niżej na siedzeniu, żeby nie było go widać przez szyby.
- Te araby? - kierowca ciągle skupiał się na kierowaniu. Wjeżdżali już na rozjazd i wykręcał na nim, tuż pod okiem ludzi ze stróżówki. Na razie Shade i Kane mogli stwierdzić, że ci nie dostrzegli dziwnego zachowania pojazdu, zajęci swoimi sprawami. - Nie, te pieprzone brudasy się tu kręcą, da, ale te tutaj biali. Kilku gawarit pa ruski, śmieszny akcent mają. Twardy, nie taki co ty.
Witalij zamyślił się na te słowa.
- Do Allaha się nie modlą? - zapytał. - Między sobą gawarit po jakiemu? Może tak: Verfluchte Russland, kalt und Schnee. - Lata pracy we Frontexie sprawiła, że Ukrainiec osłuchał się języków (zwłaszcza narzekań obcokrajowców na ostre zimy pod Charkowem) a twardy akcent zawsze kojarzył mu się z niemieckim. - Albo tak: Damn Russia, it’s so fucking cold I’m freezing. A może tak: Russie, merde, il gèle - dodał wspomagając się translatorem i kładąc nacisk na charakterystyczną wymowę wszystkich trzech języków.

Musieli się wreszcie dowiedzieć co tu się do diabła dzieje, bo na razie mieli tylko informacyjny chaos.

Ciężarówka zatrzymała się po wykręceniu tyłem, dając Shade szansę niepostrzeżenie wskoczyć do środka. Bojko miał nadzieję, że Val z niej skorzysta, bo nie mogliby się po nią wrócić bez wzbudzania podejrzeń. Choć tak jak przed rokiem w Amsterdamie zaczynała mu już pomału działać na nerwy, kwestionując jego decyzje nawet w zakresie ładunków wybuchowych, podczas gdy to on był nie tylko dowódcą ale i saperem, do kurwy wędrowniczki. Jak to kobieta, musiała wtrącać się do wszystkiego.
Z podobnego powodu Witalij rozwiódł się z żoną, ale rozwód z Val na tym mroźnym pustkowiu nie wchodził w rachubę. Potrzebował jej, była doskonałą zwiadowczynią. Oni wszyscy: Fox, Irishman, Zoltan, Roy...byli świetnymi wojownikami, ale nie żołnierzami.

Przewodzenie tej bandzie indywidualistów okazało się trudniejsze niż Vader sądził. Przyzwyczajony do dowodzenia swoją starą grupą, z którą rozumiał się bez słowa, Ukrainiec ciężko znosił sprzeciw i z coraz większym trudem nad sobą panował. Musiał jednak pamiętać, że o ile Petro, Nino i Jurij służyli pod nim jeszcze we Frontexie i nawykli do wykonywania jego rozkazów, to tutaj był tylko dowódcą-elektem.
 
Bounty jest offline  
Stary 20-05-2015, 21:13   #98
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Po ostatecznym ustaleniu planu, Shade ruszyła jak najszybciej w kierunku widocznego na satelitarnej mapie skrzyżowania. Musiała je minąć, jeśli miała wypatrywać odpowiedniego pojazdu do przejęcia. Na szczęście obciążona tylko swoimi rzeczami, mogła poruszać się w miarę szybko, a ruch dodatkowo rozgrzewał zapewniając ciału odpowiednie krążenie.
Przez cały czas zastanawiała się czy jej rekomendacja Witalija na dowódcę była słuszna. Sądząc po ostatnich działaniach zaczynała mieć poważne wątpliwości. Teraz na szczęście mieli czas by dyskutować, ale nie zawsze jest to możliwe. Czasami liczą się sekundy i od błyskawicznej decyzji dowódcy zależeć może ich życie.
Poruszając się rytmicznie krok za krokiem potarła dłonią kark. Czuła frustrację, a to nie było uczucie które mogłoby jej odpowiadać. Kiedyś dobrze znała Vadera, wiedziała że dbał o swoich ludzi i nigdy nie naraziłby ich życia, ale przecież nie widzieli się od trzech lat. Przez ten czas każdy mógł się zmienić. Ona się zmieniła.
Najbardziej zmieniały ludzi traumatyczne przeżycia. O tym też wiedziała doskonale. Śmierć wieloletniego przyjaciela i członka drużyny na pewno musiała pozostawić na Bojko niezatarte ślady. Jak podziałała na jego zdolności przywódcze? Valerie wolałaby się nie przekonać na własnej skórze, że na gorsze.

Dotarła w końcu do rozwidlenia i obrawszy w miarę dobrą pozycję obserwacyjną poruszała się dalej rytmicznie stojąc w miejscu. Nie wiadomo jak długa będą musieli czekać, wolała się poruszać, bo to utrzymywało jej mięśnie w lepszej kondycji. Nie przeszkadzało tez w myśleniu.
Postanowiła obserwować Ukraińca uważniej. Musieli ufać dowódcy, a w świetle ostatnich jego działań i postanowień, jej zaufanie zostało poważnie nadszarpnięte. To nie była dobra sytuacja. Jeśli więcej będzie momentów, które ją zaniepokoją, będzie o tym musiała porozmawiać z resztą drużyny, a przede wszystkim z samym Witalijem. Miała tylko nadzieję, że nie zmienił się tak bardzo, by dojście do porozumienia, najlepszego dla bezpieczeństwa misji i ich wszystkich, było niemożliwe.
W trzaskającym mrozie czekanie było udręką. Dwadzieścia minut dla zwiadowcy stanowiło zazwyczaj mgnienie oka. W jej pracy godzinne wyczekiwanie i wypatrywanie nie należało do rzadkości, ale nigdy nie musiała tego robić w takich temperaturach.

Wreszcie jednak, po dwudziestu minutach wypatrywania jeden ze zbliżających się pojazdów okazał się odpowiedni. Zameldowała pospiesznie o tym fakcie, a reszcie udało się go przejąć bez problemu. Nadal martwiła się jednak o stróżówkę i fakt, że dwaj siedzący w środku mężczyźni mogą zauważyć cofający pojazd, a co gorsza wszcząć alarm. Nie mogła im na to pozwolić. Dlatego na wszelki wypadek podeszła do budynku i przygotowała się na problemy wyciągając i odbezpieczając broń. Cierpliwie czekała aż samochód dojedzie z powrotem do rozwidlenia i zakręci. Tego dnia bogowie chyba uśmiechali się do nich, bo mężczyźni w środku najwyraźniej nie zauważyli samochodu. Gdy pojazd na chwilę po nawrocie przystanął kobieta ruszyła biegiem w jego kierunku, meldując o sobie. Czyjaś ręka wysunęła się spomiędzy odsłoniętej plandeki i kobieta schwyciła ją skwapliwie wskakując do środka. Przez kilka sekund było jej naprawdę gorąco. Otoczyła ją ciemność wnętrza i oddechy współtowarzyszy. Teraz ich jedynymi oczami był nadal leżący na dachu Kane.
 
Eleanor jest offline  
Stary 22-05-2015, 11:22   #99
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację



Ciepło szoferki bardzo wolno rozgrzewało dwa zmarznięte ciała. Całym pojazdem telepało i trzęsło, również po tym, jak kierowca zakończył manewr wykręcania i ruszył do przodu po odrobinę szerszej drodze, na której od biedy dwa pojazdy mogły się minąć. Skupiony na wykręcaniu odpowiedział Witaljemu po dłuższej chwili.
- Do kogo się modlo to ja nie wiem - trzymając kierownicę jedną ręką podrapał się intensywnie po policzku, przeczesując palcami gęstą, posiwiałą tu i ówdzie brodę. - Słów nie rozpoznaję, ale coś bardziej jak to pierwsze - dodał odnosząc się do próbek językowych w wykonaniu Ukraińca, czującego właśnie jak od drugiej strony przytula się do niego Ninna. Kobieta była ciągle w wyraźnym szoku, możliwe, że nie do końca wiedziała co dzieje się wokół. Skulona ciągle nie rozgrzała się, próbując ustawić się jak najbardziej pod ciepły nawiew.

Shade wskakiwała właśnie do środka wypełnionej ludźmi i sprzętem ciężarówki. Wbrew temu, co mogli sądzić niektórzy, stłoczeni na małej, klaustrofobicznej przestrzeni, nie było tam duszno. Szpary pomiędzy grubym płótnem a metalową konstrukcją ciężarówki przepuszczały odrobinę lodowatego wiatru. Bliskość innych ciał nie była tak duża, żeby stanowiło to istotną różnicę i temperatura nie podniosła się wcale w porównaniu do warunków na zewnątrz. Osłonięci przed wiatrem nie zamarzali tylko już tak szybko. Oprócz O'Hary, chronionego jednakże grubą warstwą ubrań i pancerzem. Jedną ręką i nogami musiał cały czas kontrolować swoją niepewną pozycję na podskakującej plandece. Przy większej prędkości mógłby mieć problemy z utrzymaniem się na tym pokrytym lodem materiale. W świetle noktowizora zobaczył jak jeden z ludzi w stróżówce wybiega z niej i krzyczy coś, zagłuszonego przez silnik pojazdu oddalającego się z każdą chwilą dalej.

- Pojazd za nami - zakomunikował, gdy mijali właśnie pierwszy duży budynek innego kompleksu tej fabrycznej dzielnicy. Po boku wyglądało, że jest pusto i ciemno. Cokolwiek to było, nikt obecnie nie rościł sobie praw do aktywnego i jawnego wykorzystania. Wóz za nimi wyposażony był w sporą ilość oślepiających świateł, ale Kane po bliższym przyjrzeniu się nie dojrzał w nim wozu pancernego, a raczej duży terenowy samochód, możliwe, że nawet cywilny. Jadący w szoferce Bojko dojrzał inny pojazd, niewątpliwie kolejną ciężarówkę, zbliżającą się z naprzeciwka.
- Ciężarówka NNJ33711, zatrzymaj się! - odezwało się radio po Rosyjsku, z ciężkim, nieprzyzwyczajonym do tego języka akcentem. Wywołanie zostało powtórzone jeszcze raz.

Oba pojazdy zbliżały się z każdą chwilą.
- Ogon zwalnia! Utrzymuje równą prędkość. Pięćdziesiąt metrów za nami. - kolejny komunikat O'Hary nadszedł po dłuższej chwili wyczekiwania. TIR z przodu był tuż tuż i wydawało się, że uda się im minąć.
Wtedy też kierowca postanowił zaryzykować. Witalij musiał go nieszczególnie przekonać, a może wciąż miał przed oczami widok zakutego w mecha Zoltana? Kto wie, czy nie chodziło o coś więcej. Szarpnął kierownicą i jednocześnie otworzył drzwi szoferki, wyskakując na zewnątrz. Prędkość nie była duża, szczególnie, że Ukrainiec dopiero teraz zauważył, że zwolnili o kilka kilometrów. Wszystkich na pace rzuciło na prawo, a Kane tylko dzięki niezwykłej sile egzoszkieletu utrzymał się na dachu. Skierowało ich wprost na TIR-a z naprzeciwka i Witalij musiał wybierać czy strzelać czy łapać kierownicę.


 
Sekal jest offline  
Stary 27-05-2015, 13:20   #100
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Witalij nie spodziewał się tego po szoferze - jego przymusowi pracodawcy musieli widocznie wzbudzać w nim większy strach niż lufa broni.

Ukrainiec bez namysłu puścił pistolet, odruchowo chwytając kierownicę i szarpnął, aby ominąć ciężarówkę z naprzeciwka. Kierownica starego ruskiego wozu chodziła opornie, ale najemnik miał wystarczająco siły, aby wyjść z czołówki i wejść na trajektorię kolizji bocznej. Zarzuciło nimi w drugą stronę, pojazd zaczął sunąć bokiem, a koła podskakiwały gwałtownie idąc bokiem do wyjeżdżonych kolein. Kierowca z naprzeciwka również nie próżnował i już hamował, skręcając w stronę zaspy. Ciągnięta przez niego, pusta naczepa, podobnie jak ich Kamaz, szła bokiem i rąbnęli w nią rogiem kabiny i otwartymi drzwiami od strony kierowcy. Uderzenie przy tej prędkości nie było groźne, chociaż tym razem z kolei rzuciło wszystkimi do przodu, co w przypadku Heleny skończyło się siniakiem na czole, a O'Harę kosztowało możliwość strzelenia do tubylca, przetaczającego się po drodze tuż przed jadącym z naprzeciwka TIRem. Jego kierowca wrzeszczał coś, gdy zatrzymali się częściowo w zaspie. Pojazd za nimi zwolnił i wreszcie stanął, jakby niepewny tego co robić.
Witalij zaś przesiadł się na miejsce kierowcy, zamknął drzwi kabiny, po czym dodał gazu, wyprowadzając ciężarówkę na prostą. Sięgnął po pistolet, chowając go do kieszeni cywilnej kurtki. Przypomniał sobie wykuty na pamięć plan tej części miasta. Do północnej, mieszkalnej części Norylska, gdzie mieściła się kryjówka Miracle prowadziły z dzielnicy fabrycznej tylko dwie ulice, z czego przy jednej był posterunek oznaczony numerem 19. Pozostawała ulica Oktabrskaya, biegnąca dalej po grobli na jeziorze. Aby do niej dotrzeć, za torami kolejowymi musieli skręcić w prawo, potem w lewo i znów w prawo.

- Nie strzelajcie, jeśli nie podejmą pościgu - rzekł Vader przez komunikator wymontowany z leżącego pod siedzeniem hełmu. - Jeśli podejmą, używajcie tłumików. Słuchajcie, kierowca, zanim zwiał, powiedział coś ciekawego. Wygląda na to, że prócz islamistów i Rosjan działa tu jakaś trzecia siła. A teraz najlepsze: kontrolujący tą część miasta obcokrajowcy gadają chyba po niemiecku lub w podobnym języku. Prawdziwa wieża Babel, niet? Spytajcie nasze Rosjanki z tyłu, czy słyszały coś o Niemcach albo działaniach korporacji w Norylsku. Mi to waniajet korpo.

Mówiąc, Ukrainiec rozglądał się po desce rozdzielczej pojazdu w poszukiwaniu czegoś co mogło być nadajnikiem. Niedobrze gdyby władcy Norylska mieli namiar na ich pojazd. W wozie było jednak zamontowane tylko zwykłe CB radio.
Wygrzebanie się z zaspy zajęło kilka chwil, ale na szczęście obwiązane łańcuchami koła poradziły sobie i jechali już dalej. Przerażona Ninna skuliła się na fotelu. Witalij nie zauważył kolejnych przeszkód na drodze, czuł tylko jak ciężko mu utrzymać ciężarówkę na obranym kursie.
 
Bounty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172