14-04-2016, 13:03 | #81 |
Reputacja: 1 | - Prastare czy nie, ważne, że martwe - stwierdził Charles, któremu obojętny był los dziwnej istoty. Chciała ich pozabijać, wcześniej najwidoczniej rozprawiła się z poprzednią załogą, więc sprawa była dosyć jasna: oni albo to coś. Charles wolał pozostać przy życiu. - Mam nadzieję, że to koniec głupich niespodzianek na najbliższe kilka godzin, zgłodniałem, a jeszcze muszę się zająć przeglądem kilku miejsc. Kiedy dotrzemy na miejsce? |
14-04-2016, 13:50 | #82 |
Reputacja: 1 | - Ciężko powiedzieć. Muszę ustalić nasze położenie. Dopiero wtedy będę mógł myśleć o przybliżonym czasie dotarcia. Na tą chwilę jesteśmy bezpieczni. Zapraszam do podziwiania widoków, taka okazja po raz drugi może się nie trafić. - powiedział Makena czekając na sygnał do zamknięcia grodzi i wyrównania ciśnienia w odciętych sekcjach. Choć prawdę mówiąc wolałby nie wyrównywać go do czasu dotarcia na planetę.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
14-04-2016, 18:04 | #83 |
Reputacja: 1 | - Jasne. Już idę podziwiać widoki - rzucił niewidomy poszukiwacz.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
17-04-2016, 00:04 | #84 |
Reputacja: 1 | Odczekali jeszcze parę dłuższych chwil, by mieć pewność, że zagrożenie na pewno zostało wyeliminowane, po czym znowu przywrócili statkowi szczelność. Inspekcja odgrodzonych wcześniej obszarów pokazała, że cały widoczny organizm był już "suchy" i martwy, tak jak widziane wcześniej zewnętrzne jego warstwy. Kehil nie wyczuwał w nim już też żadnej świadomości. Jeśli gdzieś tam, w tym rozległym skupisku twardej tkanki kryło się jakieś życie, to nie byli w stanie tego stwierdzić. Dzięki wyeliminowaniu zagrożenia mogli też rozejrzeć się w dwóch zapieczętowanych ładowniach, które wcześniej przez skażenie były poza zasięgiem tajemniczej istoty. Okazało się, że gra warta była świeczki, bowiem znaleźli tam 15 ciężkich blasterów i 7 nieuzbrojonych śmigaczy z wytwórni Lhosan. Po jakimś czasie mogli też ruszyć w dalszą drogę. Czarna Bantha znowu weszła w nadprzestrzeń, a Makena stawał na głowie, by frachtowiec trzymał się wąskiego przesmyku między mgławicami. Tak minęły im następne trzy dni. Trzeciego dnia, gdy - jak się wydawało - już po raz setny wychodzili z nadprzestrzeni, by zebrać dane nawigacyjne, wychwycili przy okazji ciekawe odczyty na skanerze. Wyglądało to na walkę dwóch średnich jednostek. Kehil percepcja d20(+2 za medytację)= 6 sukces Bantha czujniki d20(+3 za percepcję)=16 porażka Niestety, czujniki frachtowca okazały się zbyt słabe, by uzyskać większą ilość danych. Z drugiej strony, gdyby nie ruszyli szybko dalej i zostali tam gdzie byli, albo zaczęli się zbliżać do pola bitwy, mogliby ryzykować wykrycie przez walczących. |
17-04-2016, 00:32 | #85 |
Reputacja: 1 | Trzy dni minęły... mozolnie. Niby to Charles wciąż coś tam dłubał, coś skręcał, ogólnie rzecz biorąc robił swoją robotę, jednak tak naprawdę nie musiał. Chciał jednak jakoś zabić czas do momentu, aż dotrą do swojego celu. Mógł oczywiście integrować się z resztą załogi przy jakimś napoju alkoholowym, jednak ileż można było przebywać z tymi samymi ludźmi? Co prawda docinanie ślepemu wciąż mu się nie znudziło, jednak potrzebował chwili odpoczynku od swoich kumpli. Co zresztą wcale trudne nie było na tak pokaźnym statku. Po upływie trzech dni w końcu coś zaczęło się dziać. Nie dotarli co prawda jeszcze na miejsce, jednak ich czujniki coś wykryły. - Te trzy dni tak mnie wynudziły, że chętnie przekonałbym się, co ta bestia ma do zaoferowania przy takiej sytuacji - powiedział do pozostałych, chcąc jak najszybciej przetestować uzbrojenie Banthy. |
17-04-2016, 14:09 | #86 |
Reputacja: 1 | Trzy dni minęły. Trzy dni siedzenia w fotelu pierwszego pilota z krótkimi przerwami na sen i odpoczynek w oczekiwaniu na kolejne korekty kursu i upewnianiu się, że lecą tam gdzie trzeba. Co tu dużo mówić, trzeba było mieć pewność i nie zabłądzić w niezbadanych terytoriach. Terytoriach, które Makena dopiero co poznawał. Faraji przeklną cicho kiedy sensory wykazały potyczkę wśród gwiazd. Jak on kochał te całe konflikty i prawdę mówiąc wolałby się nie mieszać. Choć wierzył w swoje umiejętności, to co do Czarnej Banthy miał pewne wątpliwości. Ot, to był frachtowiec a nie okręt liniowy! - Nie lepiej minąć ich łukiem? - zapytał unosząc lekko brew i poprawiając się w siedzeniu. Zdobyczny ciężki blaster u pasa stuknął o metalową poręcz fotela dając o sobie znać. Oby nie musieli ich używać... - Nie wiemy kto jest kto i czy nie porwą się na nas łącząc siły. Po czym spojrzał na wyświetlacze pokładowych skanerów szukając odpowiedzi na naglące pytania. To, że jego towarzysz nic nie wywnioskował nie znaczyło, że i on polegnie, a że Makena miał pewne doświadczenie w ich czytaniu... Cóż, warto było spróbować. - Podejmujcie decyzję szybko. Mamy mało czasu.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
19-04-2016, 23:17 | #87 |
Reputacja: 1 | Miraluka spędził trzy kolejne dni na treningach z byłym Jedi. Większość sparingów wygrywał, do momentu, aż Khedryn odkrył, że jego lewa noga jest swoistym słabym punktem. Z niemal mistrzowska wprawą prowadził walki tak, żeby Kehil musiał na poranioną nogę przeskakiwać. A gdy powietrze rozdzierał syk bólu kwestią kilku minut była porażka Poszukiwacza. Trzeciego dnia szykowali się do wyjścia z nadprzestrzeni. Kehil siedział przy czujnikach i jak zwykle starał się wydobyć z nich ile się da. Nie dało się zbyt wiele. - Jak daleko mamy do celu? Może nie ma sensu ładować się w lokalny konflikt? Bo możemy ich jeszcze przeskanować, ale ja bym tego nie robił, tylko leciał dalej.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
24-04-2016, 12:05 | #88 |
Reputacja: 1 | Nie mieli wiele czasu na decyzję, wydawało się jednak, że większość była za kontynuowaniem podróży w nadprzestrzeni nim tajemniczy miejscowi zdołają ich wykryć i przeskanować. Bantha znów weszła w świetlisty tunel. Tym razem do celu miało być już całkiem niedaleko. Trzeba było przyznać, że masywny statek sprawdził się niczego sobie, przetrwał cało wymagającą podróż przez najeżone gwiezdnymi pułapkami nieznane regiony i nadal był w pełni sprawny. Oczywiście nie bez udziału pokładowego mechanika i pilota, którzy zarwali niejedną noc, tkwiąc na stanowiskach, gotowi do interwencji. W końcu wyszli do realnej przestrzeni blisko otrzymanych koordynatów docelowego świata. Od razu uchwycili sygnał naprowadzający starego satelity krążącego wokół planety. Zdawał się skanować cały system. Sama planeta z kosmosu nie wyglądała tak źle, były to głównie rozległe kleksy szaro-brązowego i zielono-szarego z małymi kropkami ciemnego błękitu. Cóż, przynajmniej coś tam chyba żyło. - Czarna Bantha, tu kolonia Vex Major, spodziewaliśmy się was! Obecnie w regionie wokół miasta wieją silne wiatry, zejście będzie wymagające, odczyty pokazują jednak, że front przejdzie dalej za jakieś trzy godziny. Rekomendujemy poczekać, powtarzam, lepiej poczekajcie! Nagle przestrzeń obok nich błysnęła oślepiająco i wypluła ciężko uszkodzony lekki frachtowiec, statek niemal od razu zaczął koziołkować, na wszystkie strony tryskały z niego fontanny umykającego w przestrzeń tlenu, wody i chłodziwa. - SOS! Tu Galaxia III! - na wyświetlaczu pojawił się mocno zniekształcony obraz poranionego mężczyzny w średnim wieku, jedno z jego oczu zastąpione było implantem z teleobiektywem, który poddając się emocjom człowieka gwałtowanie bzyczał zmieniając chaotycznie ogniskową. Za nim widać było sypiące się iskry i dym, oraz jakieś poruszające się wśród nich nerwowo postacie. - Zostaliśmy zaatakowani, mamy rannych! Prosimy o natych... Nie zdążył, na bok bezceremonialnie odepchnęła go przepiękna ludzka kobieta, jej drogocenna, mieniąca się gwiazdami suknia była cała poszarpana, odsłaniając skrawki niemal idealnego kobiecego ciała. - Dobrzy panowie! Ktokolwiek tam jest! Prosimy o szybką pomoc! Część z nich poznała ją dopiero po jakimś czasie. Nie był to nikt inny tylko znana gwiazda holo-kina i piosenkarka o pseudonimie artystycznym - a jakżeby inaczej - Galaxia. Na szczęście wydawało się, że udało im się przynajmniej ustabilizować lot. Obecnie statek zatrzymał się, choć nadal krwawił atmosferą, wydawało się, że ich napęd był nadal w miarę sprawny, wątpliwe było jednak, by poradzili sobie z jakimikolwiek turbulencjami w atmosferze, no i ich czas umykał wraz z bezcennymi gazami i płynami ulatniającymi się z ich statku. - Droga pani, postaramy się, jednak nie wiem, czy przy tym wietrze... To może trochę potrwać, czy załoga jest ciężko ranna...? - dyspozytor wydawał się bezradny. Wyglądało na to, że na pomoc trzeba by było trochę poczekać. |
24-04-2016, 13:07 | #89 |
Reputacja: 1 | Makena przyglądał i przysłuchiwał się całej wymianie informacji po czym westchnął ciężko. Jak nic to był jeden z tych dwóch okrętów które wymieniały ogień w przestrzeni kosmicznej nie tak wcale dawno, a może jednak nie? Tak czy inaczej nie czekał na dalszą wymianę danych, tylko obrał kurs na poraniony statek otwierając do niego łącze. - Galaxia III tu Czarna Bantha. - jego głos był spokojny jakby ogłaszał pogodę, lub zdawał beznamiętny raport na holo-necie z hodowli bukatów - Wasz statek nie przetrwa wejścia w atmosferę w tym stanie i warunkach. Zacumujemy do was i przejdziecie na nasz pokład. Na tą chwilę wasz frachtowiec jest stracony. Załóżcie skafandry jeśli je macie i zachowajcie spokój. Faraji wiedział, że jeśli nie da się podłączyć do nich rękawem, standardowym wyposażeniem dokującym na większości okrętów to będzie musiał sam przejść na ich statek i sprowadzić ich na ziemię. "Dobry dzień by umrzeć..." pomyślał. "Przynajmniej, zrobię coś pożytecznego przed śmiercią."
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
25-04-2016, 19:58 | #90 |
Reputacja: 1 | Kehil założył system łączności. Skoro Mekena steruje, to nie potrzebuje kombinezonu. Dlatego też Miraluka założył go na siebie. - Khedryn, oni będą potrzebować medyków. Jedi również założył kombinezon na wypadek rozszczelnienia kadłuba. - Lumber, chodź do grodzi. Coś mi się wydaje, że oni potrzebują inżyniera! Poszukiwacz poczuł najwyraźniej potrzebę dowodzenia akcją ratunkową.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |