15-01-2020, 23:40 | #81 |
Reputacja: 1 | Czym było Cosmo-cośtam, Eyre nie miała już ochoty dopytywać. Po prostu uznała, że to jakiś świerszczyk dla nastolatków. - Nareszcie! - ucieszyła się po rozkazie Huntera, który zakończył zabawną lecz miałką rozmowę w eterze. - Koniec sprzątania burdelu po miernotach i w końcu będziemy mieć porządną zabawę - z radości sięgnęła do pudełka ciastek, które trzymała między udami i zjadła je na raz. W eterze było słychać chrupanie. Z czystą przyjemnością wykonała polecenie. - Jokinen, zwrot przez lewe skrzydło i lot w moim cieniu - rzuciła instrukcje skrzydłowemu na kanale prywatnym zanim całkiem przełknęła to co miała w ustach. - Viktoria oberwała. Waszyngton mocno potyrany - już na kanale skrzydła B wypowiedział się były policjant, który zdecydowanie szybciej od Erye ogarniał to co spływało do nich na bieżąco. W jego głosie można było wyczuć obawę. - Chuj z Waszyngtonem, ale bez Matki długo w przestrzeni nie wyrobimy - syknęła Fierce. - Miejmy nadzieję, że resztka drużyna A, choć nie ogarnia, to nada się chociaż do rozproszenia uwagi wroga. |
16-01-2020, 10:16 | #82 |
Reputacja: 1 | - No dobra, ruszajmy rozprostować skrzydła - powiedział Duke. - Mamy fregatę do zezłomowania. Namierzył cel i odpalił pociski. - Została mi jeszcze jedna zwykła rakieta - poinformował. - Będzie na poprawienie w razie potrzeby. |
16-01-2020, 14:54 | #83 |
Reputacja: 1 | - Twój komentarz do niszczyciela był niestosowny, Fierce - upomniał Hunter na tym samym kanale, ale w jego głosie nie było zbytniej krytyki. - Nie wybrzydzamy i załatwiamy wroga po kolei - dodał zaraz potem. - Pierwsza grupa fregat zerwie od naszych rakiet, a do drugiej lecą rakiety wsparcia. Jak pancerz im odpadnie w jakimś ciekawym miejscu to celujcie tak, żeby tam trafić. Trzymać się swoich dwójek. Atakować fregaty jak leci. Grupa pierwsza, druga i na koniec trzecia. Ta ostatnia będzie świeża. Na razie wstrzymać się z ostatnią rakietą.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. Ostatnio edytowane przez Raga : 16-01-2020 o 15:22. |
17-01-2020, 10:26 | #84 |
Reputacja: 1 | Archer pochylił się nad swoim kokpitem… Słyszał. Jak Shorty krzyczy ogarnięty frustracją na swoją eskadrę. Widział jak formuje się do ataku na drugą grupę fregat. Zaciskał ręce w piersi widząc jak rzucają się do ataku na fregaty okaleczoną eskadrą… Widział też, że fregaty nie uciekają, widział jak odpowiadają ogniem. Było dla niego jasne, że posłał na śmierć wielu dobry ludzi… Wiedział, że tej nocy nie będzie spał… Ani pewno już żadnej innej. O wiele bardziej wolałby być tam z nimi i nawet zginąć niż siedzieć na tym fotelu. nie był w stanie nic powiedzieć. Powinien zainterweniować. Kazać się wycofać Shadowsom… Ale rozkazy były jasne… Archer zamknał oczy starając sie powstrzymać łzy. Rozkazy Shortiego były rwane szałem w jaki wpadł. Szyk się rozleciał. Pchany szaleństwem Shorty wyrwał do przodu. Hissim w nie sprawnej maszynie zameldował że się wycofuje i spróbuje ściągnąć Greya. Shorty odmówił/ Gdy stwierdził że ma uszkodzone uzbrojenie i nie da rady walczyć dalej Shorty zwyzywał go od tchórzy i kazał mu spierdalać. Pozostała część ruszyła za Shortim choć mniej pewnie Clif zwarł szyk z resztą oddziału i przyspieszał za rozpędzonym Shortim. Spojrzał tylko na eskadrę Huntera. Łowcy byli w znacznie lepszym stanie, lecieli w karnej formacji i nie dziwił się, że kontynuują atak. Shorty nie czekał nawet aż zbliżą się na odległość pewnego ataku. Wypuścił swoje pociski wcześniej. Clif razem ze swoim skrzydłowym, Szamanem i Eagle Eye również odpalili wszystkie pozostałe im atomówki. Miolniry pomknęły w przestrzeń. Zgodnie z procedurami i wpojonymi zasadami skrzydło natychmiast zmieniło kurs. Wszyscy poza szalonym Shortim i Hissimem, który próbował podjąć kapsułę ratunkową z Greyem. Wróg chyba nie spodziewał się ataku ze strony uszkodzonej eskadry bo nie odpowiedział ogniem. Rakiety sięgnęły celu. Najpierw jedna rozświetliła mrok przestrzeni. Zaraz za nią kolejna i kolejna. Cały obszar rozjaśniał kulami czystej energii pochłaniającymi wszystko oprócz szału, gniewu i rozpaczy… Wtedy z płomieni wyłonił się statek wroga i otworzył ogień. Gdzieś z boku kolejna eskadra fregat nadpłynęła i również wypaliłą. Wiązki rozpalonych cząsteczek pomknęły w przestrzeń. - Rozproszyć się! - Krzyknął Clif. - A ci którzy byli z nim w szyku natychmiast odpali na wszystkie strony świata. Kontrolki świeciły czerwienią alarmów. Shorty zaciskał kurczowo dłoń na sterze. Wyglądało to tak że plastik zaraz zatrznie trzeszczeć i chwilkę później pęknie i posypie się w miliony kawałków. Shorty nie kontrolował rwanego w furii oddechu. Nic się nie liczyło… Musiał zniszczyć ich wszystkich… Nawet anichilacja wrogich okrętów w rozbłysku atomowej salwy nie wróciła mu spokoju ducha.. Widział wroga.. Ten okręt przed nim… Nikt nie odbierze mu zemsty… Nie tym razem… Nie tym razem.. Pierwsza wiązka trafiła w bok myśliwca.. Wytracając go z kursu. Zaczął wirować. Jednak wypalone do cna silniki korekcyjne niemal to uniemożliwiały… Wtedy nadeszło drugie miażdżące uderzenie. Tuż za kokpitem… Potężna fala promieniowania przeszyła ciało Shortiego niemal go paraliżując… Czół swąd palonych włosów i skóry… Choć może mu się wydawało… Miał wrażenie… że zanim jego anioł eksplodował pękł na pół. Stracił swój blask był wtedy zniszczony, styrany i załamany… Stał się aniolem bez blasku i bez chwały… Upadł na moment przed swoją śmiercią…. Clif patrzył w przerażeniu jak myśliwiec Shortiego zmienia się w kulę ognia a ułamki sekund później to samo dzieje się z maszyną Hissima. Zniszczyli 3 wrogie fregaty jednym atakiem, mimo to pozostała jeszcze jedna z tamtej grupy, a ta druga grupa 4 fregat pomału zamykała im odwrót… Całe skrzydło B mknęło jak szalone trzymając szyk. Ten kawałek przestrzeni był ich. Wydarli go wrogowi i teraz będą kąsać odsłoniętego wroga… Hunter chciał by zrobili to dotkliwie… Cele były przydzielone liczniki ruszyły. Ale szalony Shorty musiał wszystko spieprzyć. Jego atak sprowokował wroga. - Odpalać i Uniki! - wrzasnął Hunter… Salwa rakiet opóściła anioły mknąć w stronę wroga, ale na uniki było już za późno… Przeciwnik wystrzelił wiązki naładowanych cząsteczek prosto w jego eskadrę… Hunter szarpnął drążkiem ale zbyt wolno. Cząsteczki uderzyły w spód anioła Wstrząsnęło nim tak mocno że poczuł jak pasy wbijają się w jego ciało. Wyciskając z niego powietrze. Opadł na sekundę zamroczony w fotel. Z trudem złapał powietrze. Dopiero po sekundzie spojrzał na wskaźniki radiacji.. Znajdowały się na pomarańczowym polu. Sporo radów łyknął. Ale powinien z tego wyjść. Rzucił okiem na ekran taktyczny. i zobaczył z przerażeniem jak myśliwiec trefl koziołkuje… - Miolniry poszły - Diuk powiedział do siebie bardziej niż na kanale ogólnym. Wcisnął pedał i pchnął drążek dodając dodatkowy korkociąg do standardowego uniku.. Aż zamarł gdy minął go podczas manewru promień z wrogiej fregaty… Dosłownie o włos.. Czujniki zbliżeniowe zapiszczały przeciągle… A on tylko przełknął ślinę. Kontem oka dostrzegł wybuch. Natychmiast obrócił się w tamtą stonę i dostrzegł jak Anioł strzygi wypada z kursu . Dostał prosto w lewą glówną dyszę. Cała górna część pancerza wyparowała. Statek pluł w przestrzeń iskrami a strumienie z lewej dyszy były niemrawe i jakieś przygaszone… Strzyga z trudem opanowała maszynę… Kilka metrów bliżej a z jej skrzydłowej został był tylko mały woreczek żużlu.. Fierce schowała za sobą Jokinena czuła, że odsłonięty wróg może kąsać… I nie pomyliła się. Ledwo odpalili rakiety wróg odpowiedział ogniem. Sama wykonała swój zwrot błyskawicznie wymuszając go też na skrzydłowym. Ale obserwowała ekran dokładnie. Widziała jak jeden ze strumieni trafia Huntera drugi w Strzygę… A ostatnie dwa… prosto w Trefl. Podniosła wzrok z nad ekranu. Strzyga była na lewo od niej niemal widziała jak strumienie rozrywają niewielki myśliwiec na strzępy. Zamarła na moment a wtedy z otępienia wyrwał ją głos skrzydłowego.. - Trefl dostała ale żyje… - Skąd wiesz… - zapytała - Mam sprawne skanery. Jej myśliwiec to wrak, ale ma działające systemy podtrzymywania życia. Trefl dostała jest pewno nieprzytomna. Musi szybko wracać na statek. Po takiej dawce promieniowania jej organy wewnętrzne mogą wyglądać jak wyjęte z mikrofalówki. Właśnie w tej sekundzie ich pociski dosięgnęły celu. Automatyczne ściemniacze zasłoniły kokpity. Blask rozlał się po całej przestrzeni.. Anioły przedarły się do Fregat atakują… Dwie grupy fregat wroga wyeliminowane. - Zakomunikowała oficer sensorów. - Gorzej z niszczycielami - zakomunikował Archer nieco chrypliwym głosem - Związaliśmy myśliwce wroga ale te nowe jednostki chyba przeszły. Niszczyciele próbują się ostrzelać ale bez szans. Nasze 2 kolejne eskadry dołączą w ciągu kilku minut. Ale mamy tam duże straty Kapitanie… Newman patrzył w holo wyświetlacz pośrodku mostka i wiedział, że dał się złapać w pułapkę. Te fregaty niczym ogary wywabiły już po raz kolejny jego jednostki. Dał się złapać już dwa razy w tą samą pułapkę. Taktyka wroga jest jasna… Kąsa na dystans.. A on przyjął walkę na ich zasadach licząc na przewagę pocisków… A trzeba było skrócić dystans i przyjąć ataki na wiktorię pod osłoną niszczycieli i myśliwców… Teraz już za późno na gdybanie… Teraz ich siły są rozproszone i walka toczy się na zbyt wielu obszarach by jednostki mogły się wspierać. - Archer wypuść kanonierki i raptory. Raptory niech osłaniają odwrót naszych myśliwców. A kanonierka pogoni nieco te myśliwce. Salwa albo dwie rakiet powinny wystarczyć. Pani Burkov - zwrócił się w stronę trzydziesto paro letniej nawigator lotniskowca - Proszę wytyczyć dane do skoku dla naszej eskadry to bitwa która pociągnęła za sobą już wiele ofiar… Jakby na dowód jego słów statkiem znowu wstrząsnęło uderzenie. Pociski z niszczycieli i kanonierek dotarły do celów. Fala eksplozji wstrząsnęła eksadrami fregat wroga. Pojedyncza fregata ocalała po ataku Skrzydła A. otrzymała kilka trafień, ale dalej mierzyła śmiało w kierunku Nadciągającej eskadry. Z kolei trzecia nieco oddalona grupa straciła aż 2 jednostki. |
17-01-2020, 12:19 | #85 |
Reputacja: 1 | Wiązankę przekleństw na skrzydło A zmówiła pod nosem. Szybkie obrzucenie spojrzeniem ekranu wyświetlającego status dało Fierce odpowiedzi na pytania jakie pojawiły się w jej głowie. Hunter dostał, ale się trzymał. Ulżyło jej, bo ostatnie czego im teraz było trzeba to utrata dowódcy. - Dasz radę ściągnąć Trefl? - zapytała Eyre swojego skrzydłowego. - Yyy... Tak - odparł Simon po niewielkim zawahaniu. - Działaj, a po tym spierdalać na Matkę - nakazała. - Reszta, prosimy o osłanianie. Duke, wyślij za nimi swoją wariatkę. Hunter, wiem jak latać przy wrogu na krótkim dystansie - NightSkyem dała radę, to dobrze znany jej Anioł tym bardziej sobie poradzi. - Ja z Dukem damy radę zająć sobą wroga, żeby reszta zdążyła się przetasować. - rzuciła pomysł.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory" Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn Ostatnio edytowane przez Mag : 17-01-2020 o 13:26. |
17-01-2020, 14:06 | #86 |
Reputacja: 1 | - Odmawiam! - powiedział Hunter przez zęby. Mówienie sprawiało mu wysiłek. - Każdy kto pomoże teraz Trefl ryzykuje swoje życie i także jej. Jej trajektoria lotu daje jej więcej szans niż holowanie. - Cliff. Widzę, że teraz ty rządzisz w skrzydle A. Dokończcie tą fregatę, a my zajmiemy się tymi dwiema w grupie trzeciej. Bez tego nikt bezpiecznie się nie wycofa. Przegrupujemy się dopiero jak będzie czysto. - Fierce! - St. John powiedział już na kanale skrzydła B. - Razem ze mną bierzesz pierwszą fregatę z grupy trzeciej. Duke! Poprowadź resztę na drugą. Dowolność w użyciu pozostałych rakiet. Wykonać!
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. Ostatnio edytowane przez Raga : 17-01-2020 o 14:44. |
17-01-2020, 14:29 | #87 |
Reputacja: 1 | - No dobra "reszta" - odparł Duke - Pokażmy ząbki. Manewry unikowe na podejściu, potem kto ma ładuje rakietę w coś ważnego, a dalej... dalej się okaże. Przede wszystkim nie dać się trafić. - Strzyga... dlaczego czytasz Cosmo? Chwila milczenia. - Bo jestem piękną i niezależną kobietą. - Fakt, - przyznał Duke - i masz kota. - Co? - Masz kota na moim punkcie! - Ty chyba nie chcesz wrócić z tej misji - wycedziła przez zęby Strzyga. |
17-01-2020, 15:51 | #88 |
Reputacja: 1 | - Eh - westchnęła Fierce, ale zamiast odpuścić przełączyła na prywatny kanał z dowódcą. - Jokinen da radę ją wyciągnąć. Zajmie się Trefl, gdy my zwiążemy walką przeciwnika - mówiła spokojnym i rzeczowym tonem. W ogniu walki i gdy ginęli piloci, chyba tylko niezwiązany emocjonalnie z nikim ex-pirat mógł zachować zimną krew i trzeźwość umysłu. - A ja bez niego będę miała znacznie większą skuteczność. Proszę, szefie. Hunter miał już zaoponować, ale prośba, niepasująca do Fierce, kończąca jej wypowiedź, tak go zaskoczyła, że tego zaniechał. - No dobra, ale jak Jokinen zginie w czasie wycofywania się to będzie moja odpowiedzialność, ale twoje sumienie - zgodził się i zaraz przełączył na ogólny kanał skrzydła. - Jokinen! Zmiana planów. Odciągamy wroga, a Ty w tym czasie masz dostarczyć Trefl na lotniskowiec. Wykonać! - Podporucznik miał świadomość, że pilot będzie miał czas jedynie złapać wirujący myśliwiec na hak, ale polecenie miało go do tego odpowiednio zmotywować. - Fierce. Odwalasz robotę za dwóch pilotów. - Było to stwierdzenie, a nie polecenie. - Przyjąłem. Lecę po Trefl - potwierdził Simon, nieco zmieszany tą zmianą zdania Huntera. - Oczywiście, Szefie! - odparła Eyre z entuzjazmem, zadowolona z obrotu spraw, wracając na kanał ogólny z nadawaniem. Uśmiechnęła się, bo teraz mogła rozwinąć w pełni skrzydła swojego Anioła. |
17-01-2020, 16:41 | #89 |
Reputacja: 1 | - Kurwa! – Rzucił Cliff w eter. Nie było co komentować. Tylko patrzeć jak Shorty leci w gwiazdy za Ghostem. - Cliff, co teraz? – W słuchawce usłyszał niepewny głos Hakima. - Teraz… - Powtórzył drewnianym głosem. No właśnie teraz… Zgodnie ze starszeństwem on dowodził i w głosie przyjaciela usłyszał tą drobną zmianę tonu. Było to pytanie do dowódcy. Które odczuł z całym ciężarem odpowiedzialności. Kazał Perezowi wracać po Greya i teraz obydwaj garowali w próżni. Żeby ich bezpiecznie podjąć musieli pozbyć się fregat. – Dobra. Spinamy poślady i lecimy dobić to cholerstwo. – Nadał na kanale skrzydła - I co teraz ty dowodzisz? Kolejny… – Usłyszał w słuchawce kpiący głos Awisa. - Tobie też tak prędko. No to dawaj. Co teraz robimy. Zostawiamy chłopaków i do domu? – Warkną Cliff w słuchawkę. - Nie, ja tylko... – Zabrzmiał już mniej pewnie pilot. - Razem wlecieliśmy w to gówno – nie dał mu dokończyć. – I razem mamy wrócić. Wszyscy. Do puki nie poradzimy sobie z fregatami nie podejmiemy Kassim’a i Grey’a. Mówić co tam komu jeszcze zostało. - Ja mam dwa Tomahowki – pierwszy odezwał się Hakim - Ja też – Zameldował Szaman tym razem już karnie - I ja – Dodał na końcu Eagle Eye - Plan jest taki. Lecimy kluczem. Eagle z tyłu. My z przodu odpalamy po jednej rakiecie i na podejściu celujemy w jedno miejsce. Potem Melborn ładujesz tam rakietę. Jak tego będzie mało to przy nawrocie walić w niego według uznania. Ja mam jeszcze do pogadania z rycerzykami. - Poczekał na potwierdzenie rozkazu i zakończył rozmowę na kanale skrzydła. Nie zdążył wywołać bo dowódcy skrzydła B Hunter odezwa się pierwszy. „Kolejny wyrywny, jakbym sam nie wiedział.” W przeciwieństwie do Shorty’iego zachował to dla siebie, raz tym razem gadał z sensem, dwa miał taki sam pomysł, trzy przy takiej rzeźni wrogów starczy, nie trzeba robić sobie nowych. - Ta, „dowodzę” – zaakcentował - Ja. Miałem zaproponować to samo. Dobrze będzie też się sprężyć. To gówno którym strzelają sieje radami jak głupie. „Jak ich ostrzelać to nawet przestają gadać od rzeczy”
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. Ostatnio edytowane przez harry_p : 17-01-2020 o 17:25. |
20-01-2020, 10:10 | #90 |
Reputacja: 1 | Skrzydła przemieszały się na moment i opadły do ataku na fregaty. Adrenalina szumiała w uszach pilotów. Cleveland na przedzie formacji uruchomił namierzanie celu i synchronizację. Wiedział, że wróg robi to samo. Jeszcze kilka sekund i on odpali swoje pieprzone atomówki… Nie da mu tej satysfakcji. Komputery zasygnalizowały synchronizację pocisków a system automatycznie wystrzelił je w kierunku celu. Tomahawki pomknęły z maksymalnym przyspieszeniem celując prosto w wrogą fregatę. Clevland niemal widział. jak rakiety wbijają się w korpus maszyny i eksplodują w środku siejąc zagłade i zniszczenie. Jeden pocisk po drugim rozrywał maszynę wroga… Sekundę później cała grupa Clevlanda przemknęła przez chmurę szybko rozpływających się w przestrzeni odpadków. - Cel musiał być bardziej uszkodzony niż wyglądał - rzucił przez kanał eskadry Haquim. Diuk objął dowodzenie nad 5 aniołami które uformowały literę V, której był czubkiem. Już dawno miał namierzony cel. Wystarczyła jedna komenda i salwa tomahowków pomknęła do celu. Pociski uderzyły o tarczę energetyczną celu, która rozbłysła jasnym blaskiem. By po chwili zgasnąć. - Teraz! - Krzyknął na kanale widząc szansę w zanikającej barierze. Wszystkie myśliwce wyłamały sie z szyku i opadły fregatę niczym rój os. Tnąc salwami z laserów. Płomienie eksplozji przetoczyły się po jednostce, której pancerz wyparowywał w kontakcie z ogniem laserów. Cały atak trwał może ułamki sekund gdy formacja się oderwała. Pozostawili za sobą pół żywą fregatę, której wieżyczka zamarła. Wrzecionowaty kadłub poszatkowany był głębokimi bruzdami. Maszyna w któryms momencie musiała wypluć chmurę piasku ale chyba niewiele dała. Sądząc po stanie w którym ją zostawili. - Nie odpuszczamy!! Nawrót i atak ! - spokojnie dyrygował podkomendnymi Diuk, a cała grupa wykonała ostry zwrot biorąc na cel wrogą maszynę, która zaczęła kluczyć próbując uciec.. To miłe, jak zwierzyna zaczyna czuć strach i uciekać przed łowcami… Fierce Jasmin i Hunter lecieli w równym rzędzie prosto w kierunku fregaty. Dwie ostatnie rakiety pomknęły w kierunku celu, a myślwce rozpierzchły się na boki by zajść wroga z każdej strony. Dwa jasne punkty dysz wylotowych tomahowków zbliżały się po łukach z dwóch stron fregaty. Hunter wiedział, że cel już nie zdąży ich uniknąć. Walcząc z żółcią napływającą mu do ust nacisnął przepustnicę do przodu i runął na cel. Hunter uderzył prosto od czoła Jasmin od lewej a Fierce od prawej. Pociski uderzyły w cel dwie półkóle białego światła zetknęły się z tarczą energetyczną. Która zdawała sie wytrzymac taką eksplozje. Dowódca skrzydła pierwszy zanurkował tuż nad ledwo widoczną tarczą i odpalił swoje działko. Pulsacyjne promienie lasera uderzały o tarczę tuż pod myślwicem… Hunter widział jak wieżyczka obróciła się w jego stronę i splunęła salwą piasku, która zaiskrzyła na poszyciu anioła gdy przez nią przelatywał. Hunter mimo to nie spuszczał palca ze spustu broni. Nagły błysk rozerwał tarcze i końcówka serii uderzyła w pokład wrzecionowatej fregaty tuż w okolicy wieżyczki. Niemal w tym samym czasie z obu stron nadleciały fierce i Jasmin ich lasery wyżłobiły w wieżyczce głębokie bruzdy. Każdy impuls lasera wgryzał się głęboko, Gdy mijały cel. Wieżyczka przestała się poruszać. Mieli wrogą jednostkę na widelcu. Wystarczył jeden nawrót. Formacja pod dowództwem Diuka dopadła celu. Diuk prowadząc zanurkowal niżej i uderzył cel od spodu. Jego atak trafił w miejsce, które ktoś już nadszarpnął. Ale jego skoncentrowana seria wbijała się z każdym impulsem coraz głębiej… Nagła ekslozja gdzieś w środku okrętu wroga i wyrzut skondensowanego gazu było tym na co Diuk czekał. Oderwał maszynę unikając wlotu w gorącą chmurę gazów, która wybiła wrogą fregatę z kursu. Odwrócił się i zobaczył jak dysze wrogiej fregaty gasną… - Chyba zabrakło wam paliwa… Pozostałe myśliwce dopadły cel i kroiły go z każdej możliwej strony. Wroga fregata była już martwa.. Wszystkie myśliwe oderwały się już do 3 nawrotu. Gdy spóźniona żuraw wyłoniła się z nad rufy i uderzyła prując okręt od rufy, po dziób swoimi laserami. Gdy była w połowie wrogi okręt jakby się zatrząsł i zadrżał. Ledwo pilotka odbiła wroga fregata eksplodowała. Diuk spojrzał jak radzą sobie pozostali. Cleveleand już zawracał w ich stronę. Musiał sobie cowboy poradzić szybciej od nich. Hunter osaczył razem z resztą druga fregatę i przypuszczał pewno drugie natarcie. Uderzali z 3 stron na raz wroga fregata próbowała się im wyrwać ale metoda, którą przyjął Hunter niemal uniemożliwia udane manewry unikowe. |