Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-04-2021, 06:58   #1
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Arrow [CP77] Smak Pomsty



[media]https://i.redd.it/gwsphxkkwyl31.png[/media]


[media]http://cyberpunk2077.icywiki.com/images/c/c9/Militech-logo.png[/media]


+18



ŚRÓDMIEŚCIE NIGHT CITY. HQ MILITECHU. DRUGI CZERWCA 2077. GODZINA 11:23



W biurze Marmanidova, pachniało dymem luksusowego miętowego tytoniu, który to palił z fajki zrobionej z drzewa wiśni. Wokół znajdowały się drogie drewniane meble z oszczędnymi, ale eleganckimi ozdobnikami. Za dużym szerokim biurkiem na którym pojawiały się błękitne hologramy pełne danych ważnych dla Militechu, siedział postawny, wysoki mężczyzna około pięćdziesiątego roku życia ubrany w idealnie skrojony, minimalistyczny garnitur z firmową żółcią. Czarne dość długie włosy z oznakami siwizny miał zaczesane do tyłu, a spod małych, przyciemnianych i okrągłych okularów Diora w platynowych oprawkach tliły się surowe, ale stoickie oczy, które czekały na reakcję Johana Stainera.

-Usiądź Stainer.- powiedział na co mężczyzna po chwili wahania przystał, racząc pośladki szczytem katalogowego komfortu. Marmanidov wyjął z chłodzonej szafeczki biurka 0.7 l Bolshevik Vodka i nalał nie pytając się o chęci, dwie porządne literatki z klasycznymi drążonymi wzorami, które wprost mówiły, że Szef Inwestycji Konfliktowych pochodził z ZSSR. Niektóre plotki mówiły, że pracował wcześniej dla KGB, ale były to tylko ciche domysły. Każdy bał się Vlada Marmanidova, znając jego bezwzględną skrupulatność, jeśli chodziło o wypełnianie kontraktów, które przynosiły Militechowi znaczną reputację i krocie eurodolarów. Na tyle duże, że minimalnie wpływało to na dość solidną pozycję na giełdzie, tej potężnej korporacji wojskowej.

-Bud'te zdorovy!- prawie wykrzyknął przełożony Johana, kiedy ten niepewnie chwycił kieliszek, rozpaczliwie poszukując czegoś do popicia. Wódka okazała się chłodna, ale cholernie mocna, w okolicy pojawił się ostry zapach Rosyjskiego alkoholu. Widocznie woda ognista, była importowana, bo Bolshevic pity rzadko przez agenta w barach Night City smakował o niebo gorzej.

Steiner wykrzywił się do tego stopnia, iż Marmanidov pozwolił sobie na mały uśmieszek. Wcale nie wyglądało to przyjaźnie. Odsłonięte lekko zęby dawały mu drapieżny wygląd, psychopaty, który zdecydowanie dążył do celu po trupach.

-Steiner, nie krzyw tak twarzy. Kiedy wykonasz to zlecenie te dupki z Kolumbii dadzą Ci tyle kasy, że będziesz mógł pić dwudziestopięcioletnią whisky, jakby była oranżadą.- James tylko licho się uśmiechnął, bo zdecydowanie wolał whisky od wódki.

-Santiago Alvarez oczekuje dużej ilości broni, która pomoże mu walczyć z opozycją wspieraną przez, kurwa jego mać Waszyngton.- powiedział szef Steinera już zupełnie profesjonalnie i chłodno. Jego ciemnozielone oczy wydawały się w pełni skupione na celu.- Jak rozumiesz Stainer, musimy dobić deal zupełnie cicho. Odrzutowiec… który zresztą należy do Nas, przyleci do Night City jutro punkt 12 A.M, defacto za dwadzieścia pięć godzin. Ma pojawić się w Hiltonie w Japantown. Mała obstawa, prosto do sedna. Musisz podpiąć transakcję tak by ten kokainowy dupek był w pełni zadowolony.- Marmanidov zrobił długą przerwę, choć doskonale wiedział, że siedzący przed nim mężczyzna spodziewa się w pełni “ale”- Jak zapewne domyślasz się, jest mały haczyk. Nasze smart-guny pochodzą z drobnego niewypału na linii produkcyjnej. Ich system namierzania ma systemowy bug przez co nie jest kompatybilny z dawniejszymi smart-linkami. Oczywiście Alvazer spodziewa się towaru tip-top więc musi być w pełni pewny zakupu.

Vlad Marmanidov nalał sobie jeszcze drugi kieliszek tym razem do połowy, nie pytając się czy Johan ma jeszcze chęć. Wystukał coś na wbudowanej w biurko klawiaturze i hologram odwrócił kierunki pokazując wredną, kanciastą twarz Latynosa z ciemnymi kręconymi włosami i mętnymi, mocno podkrążonymi oczami oraz specyfikacje Militech Sub-Warrior E33.

-Potem spokojnie wycofamy się z kontraktu i damy pełną opcję działania dla tego podłego, słabego rządu NUSA. Mamy to już ustawione z Kongresem.- można było przysiąc, że wylewność bossa bierze się z wypitego alkoholu, ale Steiner wiedział, że starszy mężczyzna nic nie robi bez celu i głębokiego zastanowienia. Miał wobec niego plany stąd dzielił się takimi szczegółami.

-Pójdziesz z Joan Frey, zna się na rzeczy, choć wiem, że mieliście małe… nieporozumienia.- Na plecach i skroniach Steinera pojawił się niekontrolowany pot. Faktycznie rżnięcie Frey i krótki związek skupiony na seksie mógł być uznany nieporozumieniem. Johan tylko ugryzł się w język. Wiedział, że relacje intymne z współpracownikami z własnej sekcji były zakazane w Militechu, ale cholernie wierzył, że nikt o tym nie wiedział. Jednak wybuch jaki zrobiła mu Joan w jego pokoju miesiąc temu, musiał nieco rozbudzić plotki w Inwestycjach Konfliktowych.- Nie rób złych min, Steiner… Masz tą drzazgę.- powiedział Vlad wyjmując drobny chip do wpięcia w gniazdo agenta, położone klasycznie za uchem.- Tu są wszystkie dane. Zapoznaj się z nimi. Frey jest wprowadzona w szczegóły, będzie się TOBĄ OPIEKOWAĆ.

Te celowo lub nie, wredne słowa uderzyły w Steinera. Czuł się wściekły i urażony, ale wiedział, że to pewien niepisany rodzaj testu, zupełnie bardziej sensowny od śmiesznych badań okresowych u firmowego psychologa.

Marmanidov widocznie zostawił ostatnią chwilę na jakieś dodatkowe pytania, bo nie poprosił o wyjście z gabinetu z widokiem na żywe centrum Night City, gdzie z 45 piętra roznosił się majestatyczny widok na wysokie wieżowce, razem z AV’kami Militechu zbierającymi się do lądowania na dachu lub wyruszającymi z kwater głównych korporacji. Starszy mężczyzna ponownie zapalił fajkę, czekając na potwierdzenie gotowości, przy okazji testując zimną krew Johana Steinera.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 27-04-2021 o 05:13.
Pinn jest offline  
Stary 02-05-2021, 14:04   #2
 
Bamburix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumny
Johan rozejrzał się po gabinecie Marmanidova. Nieźle się tu Stary urządził. Wiedział, że jest to rezultatem wieloletnich przekrętów, defraudacji pieniędzy publicznych jak i prywatnych oraz licznych zabójstw osób, które stanęły na drodzę obecnemu szefowi mężczyzny. W końcu żyjesz w Night City! Mieście, gdzie przemoc, narkotyki i brudne interesy można spotkać na każdym rogu. Kiedyś podobny gabinet będzie należał do mnie, pomyślał Johan. Należało mu się po tylu latach tyrania do późnych godzin nocnych. Praca aż do północy nigdy mu nie przeszkadzała, jako że w okolicznych barach oraz klubach nocnych najwięcej ciekawych rzeczy dzieje się o tej porze. Stainer musiał przyznać, że wyjątkowo często brał nadgodziny. Zwłaszcza od ostatniego seksualnego incydentu. Łatwiej jest o Niej nie myśleć, kiedy w toalecie pieprzysz jakąś randomową zdzire.

Gdy poczuł jak ostatnie krople wódki gasną w jego gardle powiedział.

– No no no, kto by się spodziewał jeszcze kilka lat temu, że będziemy dobijać targu z tymi szaleńcami. Rozumiem, żeby biznes się kręcił trzeba zdobywać nowych klientów. Nieprzewidywalność Kolumbijczyków jednak bardzo podbija wysokość ryzyka transakcji. Ciężko się z nimi układać, te krzyki i gestykulacje doprowadzają mnie do irytacji. Zresztą ten wadliwy towar szefie, cholernie podbija ryzyko. Będę potrzebował modelu prezentacyjnego który działa bez zarzutu. Ma być bez żadnej rysy! chce wyjść stamtąd cały, a jak Alvarez zacznie sprawdzać towar powinienem go przekonać.

Johan podniósł plecy od oparcia fotela i wyraźnie zesztywniał. – Poza tym, nie możecie przydzielić mi do tej roboty kogoś innego? Co to znaczy opiekować!? Potrzebuje kogoś kto bardziej panuje nad emocjami. Wiesz jaka ona jest, ze swoją niewyparzoną gębą może wszystko spieprzyć! – W tym momencie wspomnienia wyraźnie mignęły Johanowi przed oczami. Ta smarkula Frey, i jej zacięte spojrzenie, które taksuje Cię spod doskonale wystylizowanych brwi. Nikt nie jest wstanie przejść obojętnie, gdy wbija w Ciebie wzrok z pretensjonalnym uśmiechem. Wiedziałeś, że to nie był przypadek, kiedy kilkakrotnie udało wam się porozmawiać podczas lunchu czy na korytarzu. Twoje żarty nie były na tyle mocne, aby wywołać u niej takie rozbawienie przy okazji ukazując perłową biel zębów. Lecz nadal to była koleżeńska relacja.

Wszystko się zmieniło, kiedy spotkaliście się na wspólnych zajęciach fitness w jednej z osiedlowej siłowni. Gdy zameldowaliście się pod salą nie mogliście uwierzyć, że do tej pory wcześniej się nigdy nie zauważyliście! Stanęliście obok przy swoich matach, a kiedy zaczęły się zajęcia nie mogłeś powstrzymać się od spoglądania na jej smukłą talie oraz trzęsący się krągły tyłek. Podczas wielu podskoków to był hipnotyzujący widok. Tuż po zajęciach, gdy wciąż czułeś od niej bijący żar po wysiłku fizycznym zaproponowałeś jej wspólny potreningowy obiad na uzupełnienie protein. Wybrała świetną knajpę, o której nie miałeś pojęcia choć znajdowała się kilka przecznic dalej od Twojego domu. Wszystko potoczyło się tak szybko, że już nie pamiętasz kto zaproponował pójście do Ciebie?

- Wolałbym mieć obok siebie jednego członka z Twojej ekipy negocjacyjnej. Może Boky? On się świetnie nadaje do tego, żeby wyperswadować tej imigranckiej bandzie jakiekolwiek numery. – Johan zmarszczył czoło – Zresztą ta transakcja jak sam Pan zauważył nie jest do końca czysta. Czy Kolumbijczycy nie będą próbować podrzucić nam trefnego towaru? W takim układzie będę potrzebował również dodatkowej giwery dla siebie – Johan Spojrzał w oczy Marmanidova. No stary sukinsynu zgodzisz się? Mając Bokyego obok siebie ucieszyłbyś się, gdyby doszło do strzelaniny. Myśl dziurawienia już nie poruszającego się ciała Alvareza spowodował lekkie uniesienie kącika ust.
 
Bamburix jest offline  
Stary 02-05-2021, 14:41   #3
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Marmanidov spiął nieco krzaczaste, czarne brwi i Johan miał wrażenie, że przez chwilę wybuchnie śmiechem w jego twarz. Zamiast tego Dyrektor Inwestycji Konfliktowych wypiął się dumnie, jak jakiś wymarły gatunek ptaków z Azji i zaciągnął się potężnie fajką, wypuszczając wielką chmurę gęstego jak mleko dymu. System wentylacji automatycznie uruchomił się na większe obroty zasysając obłok spalonego tytoniu. Stainer wiedział, że sekcje dyrektorskie posiadają odmienną sieć wentylacyjną, co było zrozumiane po przewrocie (wówczas Johan mieszkał jeszcze w Oslo jedząc kaszę mannę wpychaną mu nagląco przez jego matkę) w 2055, kiedy ówczesny Szef Inwestycji Konfliktowych razem z najbliższymi współpracownikami zmarł w wyniku wpuszczenia gazu bojowego do obiegu Siedziby Militechu.

-Boky powiadasz?- brzmiało to jak oślizgły sarkazm.- Siedzi w Kongo, próbując ogarnąć syf z tamtejszym watażką, zanim Arasaka dorwie się do ich diamentów.

-Nieźle go wyniosło.

-Nie może narzekać, po ostatnim spaleniu kontraktu z Chinami.- stwierdził dobitnie Vladimir Marmanidov, co brzmiało jak potężna groźba, co było rzeczywiście zamierzone.- Zostaje Ci Joan. I wybacz, że użyłem słowa “opiekować się”. Po prawdzie znaczy to, że macie się ubezpieczać.

Johan patrząc w oczy Dyrektora zauważył jakiś odległy uśmiech satysfakcji pod jego drogimi okularami. Nagle zrozumiał, dobitnie, a przynajmniej tak mu się zdawało, że nie jest jedyną osobą w wydziale, która była w cipce Frey. Przez chwilę zbierał się w sobie i popatrzył na butelkę wódki. Chciało walnąć mu się kolejny kieliszek, ale najchętniej wyszedł, by już z gabinetu i wrócił do swojego biurka, łapiąc potężny wdech wapora z CBD.

-Nie masz swojego Lexingtona? Trzeba dbać o przydziałową broń. Halec powinien mieć coś dla Ciebie w zbrojowni. Ale do diabła, to delikatna transakcja w Hiltonie, nie pola minowe z Królestwie Islamskim. Nie bierz dużego kalibru. Wszystko, zresztą powinno pójść gładko. Weź kamizelkę aramidową i jeśli chcesz kilka dodatkowych magazynków do pistoletu.- Marmanidov spojrzał nieubłaganie w oczy Johana.- To koniec spotkania, muszę załatwić ważne połączenie. Możesz wyjść Stainer.

Stainer wstał, z nieco urażoną dumą. Ku swojemu zdziwieniu odkrył, że alkohol nieco zaburzył mu koordynację, na tyle, by zakręciło mu się w głowie. Podziękował niechętnie szefowi i wyszedł z biura, nie czując nawet na sobie wzroku Vlada. Ten zwyczajnie zajął się sobą i pracą, a Johan był jednym z wielu interesów, które załatwiał jak wypicie ciepłej latte w godzinach tego wczesnego popołudnia.

Będąc już na korytarzu wszedł do windy i zjechał na czternaste piętro. W tym samym czasie na jego interfejsie wzrokowym pojawiło się połączenie, co całkowicie wybiło go z rytmu. Nie będąc w nastroju odebrał połączenie od Frey. Wyświetlony portret nie wróżył jej dobrego nastroju. Jadła chińszczyznę z pudełka, zajadając się długimi kluskami i kawałkami sztucznego mięsa.

-Johan moje kochanie!- powiedziała to z takim jadem, że mężczyzna chciał walnąć w ścianę windy.- Słyszałeś, że mamy załatwić deal z tym dupkiem Alvarezem? Nie jesteś w cudownym nastroju z tego powodu?- wykrzywiła twarz tak, że było to wręcz przykre, ale potem złapała na plastikowy widelec kolejną porcję kurczaka w sosie teriyaki.- Słuchaj powiem, bez ogródek. Nie mam chęci z Tobą współpracować, ale Militech to Militech. Pomyśl, że zrobimy coś razem… mam na myśli wspólny awans. Jeśli spróbujesz mi go odebrać, wbiję moje nowo zamontowane ostrza modliszkowe prosto w Twój wyschnięty tors. Do jutra Stainer. Trzymaj się.


[media]http://i.ibb.co/YPxrw1d/Joan-Frey-CP77.jpg[/media]

Rozłączyła się, nie dając mu dojść do słowa. Cała Frey. Winda otworzyła się, jednak Johan nie miał chęci wracać do swojego biurka. Zastanawiał, się czy skoro jest w HQ udać się do kwatermistrza Haleca, którego znał ledwie z widzenia czy po prostu pojechać na miasto i zresetować komórki przed jutrzejszą akcją.
 
Pinn jest offline  
Stary 04-05-2021, 21:17   #4
 
Bamburix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumny
- Fałszywa Blać! – Powiedział Johan przedrzeźniając rosyjski akcent Marmanidova. Telefon rozwścieczył go jeszcze bardziej po zrozumieniu, że nie wymiga się od współpracy z Frey. Krew błyskawicznie uderzyła mu do głowy, a potem spłynęła w dół do krocza. Przeczesał ręką włosy na głowie i udał się do firmowych koszar. – Najpierw załatwię obowiązki, a potem pobujam się do mojego ulubionego baru - "Neonowy Pył". O taaak, to mnie nastroi na dyskutowanie z obcymi lub daniu komuś w mordę, jeśli mnie wkurzy. Nic tak nie podnieca jak widok setek sztuk broni ustawionych w rzędach, wszystkie posegregowane wg rozmiaru i przeznaczenia. – pomyślał Johan i ruszył w stronę koszar.
 
Bamburix jest offline  
Stary 05-05-2021, 15:48   #5
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
W zbrojowni mieszczącej się na poziomie -5 można było powiedzieć, że panował zarówno gwar jak i pustka. Wszystko zależało, którą ścieżką się poszło. Z strzelnicy do uszu Stainera dobiegał wręcz nieprzerwany turkot i hałas wystrzeliwanej broni, zarówno półautomatów jak i szybkich zabójczych karabinów i pistoletów maszynowych, wszystkich ze stajni Militechu. Potężni żołnierze korporacji, obtoczeni niczym niedźwiedzim sadłem w ciężkie pancerze mijali Johana z cichą dezaprobatą widząc jak to solosi, zbyt słabe i kruche mięso. Po prawdzie agent ćwiczył na siłowni trzy lub nawet cztery razy w tygodniu, niemniej nie mogło się to równać z masą mięśniową i wszczepami zawodowych żołnierzy, którzy mogliby złapać Johana za kark i zmiażdżyć go jednym mocniejszym uchwytem.

Halec siedział za pancerną wzmacnianą szybą w swoim warsztacie kwatermistrza. W jego otoczeniu znajdowało się krocie rozłożonej broni, smary, dodatki i ulepszenia gotowe do zainstalowania. Johan widział go może raz, dwa razy w życiu, kiedy odbierał służbową broń czy brał kwit na trening w strzelnicy. Kiedy podszedł zobaczył jak łysiejący, wychudzony mężczyzna uśmiecha się dziwnym, zgaszonym i nieśmiałym gestem. Jego tanie, kwadratowe cyber-oczy, które wtapiały się w oczodoły jak roztopiony szary ser z plastiku zaświeciły zielonymi punktami.

-Johan Stainer, co Cię tu sprowadza?!- wykrzyknął ponurym, ale o dziwo żywym głosem.

Agent przez chwilę zastanawiał się jak go zapamiętał, ale połączył fakty i zrozumiał, że Halec musi mieć stały dostęp do baz danych personelu. Kwatermistrz musiał na bieżąco rewidować komu i kiedy daje najlepszy karabin szturmowy, a kto wisi mu kasę za przegranego pokera. To drugie prawdopodobnie należało już do spraw jego hipokampa.

-Mam ważne spotkanie. Potrzebuję trochę magazynków do mojego przydziałowego Lexingtona i jeśli da się jakieś opancerzenie…

-Znam, znam Twój typ. Coś co zmieści się pod tym modnym garniturem, jak sądze?- powiedział Halec i jeszcze mówiąc słowa położył przez okienko trzy magazynki amunicji pistoletowej 10mm a potem znikł za drzwiami i po krótkiej chwili wyniósł lekką kamizelkę nano-węglanową.

-Cud, miód. Lekka, opinająca się na ciele, nie utrudnia ruchów i nie jest widoczna. Nanorurki węglowe złożone w wiązania heksoidalne. O rykoszety nie musisz się martwić, z bliska przetrzyma lekki kaliber o ile ktoś nie przystawi Ci spluwy prosto w brzuch…- na chwilę kwatermistrz uśmiechnął się zajadle z rozmarzeniem, jakby fantazjował o nieletnich dziewczynach.- Coś jeszcze? Oczywiście zgodnie z poleceniem, za dodatkowy sprzęt będziesz musiał zapłacić już z osobistego konta.

-Długo jeszcze?- powiedział nagle basowo za plecami Johana jakiś wygolony na czerwony irokez trep, który ewidentnie wrócił z siłowni bez prysznica, bowiem cuchnął kwaśnym potem, i typową wonią wydzielaną przy braniu silnych anabolików.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 05-05-2021 o 17:45.
Pinn jest offline  
Stary 08-05-2021, 20:35   #6
 
Bamburix's Avatar
 
Reputacja: 1 Bamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumnyBamburix ma z czego być dumny
Johan wstrzymał oddech i łypnął wzrokiem na trepa. - Ten śmierdziel psuje mój moment w tej okazałej galerii sztuki! Prostak nie docenia piękna destrukcji. - Pomyślał i uśmiechnął się pokazując swoje równe, białe zęby - wybacz, już się decyduję. Halec potrzebuję jeszcze trzy granaty obezwładniające i nóż wysuwany z przedramienia. Tylko wybierz dla mnie coś ekskluzywnego, zapłacę odpowiednio - Kiedy się oddalał zapach smaru i błysk wypolerowanych broni powoli zanikał. Tak Bardzo lubił ten klimat. Żałował że częściej nie wpadał do koszar.

Po uregulowaniu płatności Johan udał się do toalety, założył kamizelkę, nałożył ostrze na prawe przedramię, wsadził granaty do skórzanej torby obok dokumentów korporacyjnych. Stanął przed lustrem, wyprostował garnitur, uczesał włosy i popsikał się swoimi ulubionymi perfumami z opium i pieprzem czerwonym. Następnie, poćwiczył kilka groźnych, uwodzicielskich i szyderczych min. Był gotowy na dawkę mocnych wrażeń. Wyruszył zatem do baru o dosyć dobrej renomie, by wyjść z niego ze wszystkimi kończynami, lecz na tyle spaczonej by małolaty chciały dawać dupy w prywatnej loży. Gdy czuł odpowiednią melodie w sercu do zabawy tylko jedno miejsce przychodziło mu do głowy - Neonowy pył.
 
Bamburix jest offline  
Stary 10-05-2021, 06:22   #7
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Neonowy Pył- 12:06. 2 Czerwca.





Johan wsiadł do swojego czerwonego Mizutani Gendo, już uzbrojony i gotowy na zabawę przed jutrzejszą transakcją. Agent uwielbiał to auto, było szybkie, seksowne i stylowe, jak morski demon wyskakujący z wody, by pożreć ulice Night City swoimi ośmioma cylindrami.

Niektórzy jego koledzy z pracy mówili, że powinien sprawić sobie coś bardziej stonowanego, stricte auto dla korpa z Militechu. Gendo było czymś co raczej pasowało do Tiger Claws, bo faktycznie pojazd był rzadkim eksportowanym japońskim cackiem, skurwielem szos, dzikim rumakiem szybkiego zrywu.

Deska rozdzielcza ożyła, kiedy kluczyk wszedł do stacyjki a palce musnęły przycisk “START”. Równie czerwone jak lakier, cyfry po dwustu metrach pokazywały już solidną prędkość 120 kilometrów na godzinę. Mężczyzna nie martwił się o patrole czy drony NCPD. Karta ID Militechu dawała mu pewien immunitet. Psiarnia i tak miała masę kłopotów z gangami, ćpunami czy cholernymi Kosiarzami robiącymi wiwisekcję tylko po to, by wyłuskać nieco chromu z drogo ulepszonych ciał.

Po niecałych czterech minutach, był już przed Neonowym Pyłem. Dochodziła punkt dwunasta. Johan zaparkował szybkim zwrotem z piskiem opon tak zręcznie, że jakiś dzieciak patrzył na ten manewr i sportowe auto z opadniętą szczęką. Chwilę potem stał przed drzwiami klubu. Dwie prostytutki w perukach-bobach, jedna w kolorze limonkowej zieleni, druga w mysim blondzie spojrzały na niego szukając łatwego klienta. Na chwilę przerwały palenie papierosów z długich lufek i niczym bliźniaczki złapały się ręką w biodrze. Jedna pokazała swój najlepszy uśmiech i mrugnęła okiem.

-Co za śliczny chłoptaś, chcesz się zabawić kotku? Wyglądasz mi na niezłego bogacza. I ten garnitur… z chęcią bym go zdjęła.

Stainer uśmiechnął się jak łajdak, ale nie skorzystał z propozycji.

-Nie tym razem piękne. Najpierw potrzeby gardła, potem potrzeby fiuta.- powiedział z nonszalancją.

Limonkowa dziewczyna wywróciła oczami i z manierą kobiety pracującej, mimowolnie wróciła do dopalania szluga.

Johan wszedł do środka, ale kątem oka spostrzegł jeszcze chudego, niskiego dilera, który dziwnie łypnął na niego wzrokiem, jakby nie podobała mu się obecność korpa na jego zaułku. Stainer olał go i zobaczył znanego mu bramkarza, Tytana. Był to potężnie zbudowany Kubańczyk z parą potężnych cyber-rąk w kolorze (a jakże!) tytanu z dodatkowymi kablami hydraulicznymi, gwarantującymi Herkulesową siłę.

-Elo, mordo.- powiedział Tytan bez ceregieli.- Dla ciebie 30 €$ i… no kurwa, wiem, że masz broń, ale jesteś spokojny a szef załatwia jakieś sprawy. Płać i właź. I tak nie mamy o tej godzinie ruchu.

Agent wykonał szybką transakcję. Oczy bramkarza na chwilę zamigotały niebieskim światłem. Po chwili, drzwi z pancernego szkła stanęły otworem a dość przyciszone minimal techno doszło do uszu w miarę młodego mężczyzny.

Wystrój był oczywiście błękitny z drobnymi dodatkami ciemnego pomarańczu. Neony, hologramy z tanich projektorów tańczące żywo do bitów i ściemnione światła. Bywalców była zdecydowanie mało, oprócz poniedziałkowych ludzi, którym impreza nieco się przedłużyła. Można było zobaczyć nawet jakiś podrzędnych fixerów czy najemników, ale raczej nie był to uliczny lokal dla egde-runnerów. Stainer podszedł do baru i miał już zamawiać alkohol… gdy ktoś złapał go za tyłek.

-Hahha! Johan, Ty mendo. Kopę lat.

Stainer, przez chwilę czuł się jak zmrożony, tak iż prawie uruchomił mu się firmowy Sandevistan, a ostrze na prawym przedramieniu odruchowo się wysunęło, jednak po chwili się uspokoił. Zobaczył Yamato. Japończyka i kumpla z dawnych czasów, który opuścił Night City na rzecz Kanady dobre trzy lata temu. Był to chudy, zgrabny i wyżyłowany facet, w tym samym wieku co Stainer. Miał długie , ulizane do tyłu włosy w kolorze idealnie pasującym do stylu Neonowego Pyłu, francuski wąsik i długi, zwisający platynowy kolczyk na prawym uchu z symbolem Merkurego. Ślady ulepszeń na skroniach świadczyły o sporej ilości neuroware. Poprawił swoją wzorzystą koszulę w fraktalne wzory i krzyknął do barmana, ruszając energicznie rękami z kolorowymi, kwiecistymi tatuażami.

-Dwie szklanki Ab-Synthu z sokiem z cytryny, Ed!

-Złapałeś mnie za dupę.- powiedział Johan z pewnym zażenowaniem.

-Toronto, zmienia ludzi. Na lepsze, gorsze, czasem dziwniejsze. Ale DO CHOLERY… Ile to już lat? Cztery?
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 10-05-2021 o 06:35.
Pinn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172